W wywiadzie radiowym Donald Trump, były prezydent USA, już kilka razy pochwalił agresję Putina na Ukrainę. Przypominamy historię gorącego romansu Trumpa z PiS i uległość amerykańskiego prezydenta wobec Rosji
Były prezydent USA wystąpił we wtorek 22 lutego 2022 roku w amerykańskim konserwatywnym programie radiowym The Clay Travis and Buck Sexton Show (można go odsłuchać w całości m.in.
">tutaj).
Trump wykorzystał agresję Rosji na Ukrainę do skrytykowania prezydenta Joe Bidena, z którym przegrał wybory prezydenckie w listopadzie 2020. Powiedział, że Rosja „nigdy” nie odważyłaby się zaatakować Ukrainy, gdyby sam był prezydentem, między innymi ze względu na bliskie relacje jego administracji z Putinem.
„Myślę, że dostrzegł [teraz] możliwość. Wiedziałem, że zawsze chciał Ukrainy. Rozmawiałem z nim o tym. Powiedziałem: »Nie możesz tego zrobić. Nie zrobisz tego«. Ale widziałem, że chciał jej. Rozmawialiśmy o tym długo”.
Trump także pochwalił Putina za „sprytny” (ang. savvy) ruch, którym jego zdaniem było uznanie niepodległości dwóch separatystycznych republik - donieckiej i ługańskiej. Nazwał Putina „geniuszem”.
„Wczoraj widziałem to w telewizji i powiedziałem »to genialne«. Putin deklaruje, że duża część Ukrainy, Putin deklaruje ją jako niepodległą. Och, to cudowne”
- mówił Trump.
W oświadczeniu opublikowanym na swojej stronie internetowej 22 lutego Trump jeszcze się pochwalił: „Znam Putina bardzo dobrze i nigdy nie zrobiłby tego, co robi teraz, za administracji Trumpa”. 23 lutego dodał: „Putin gra na Bidenie jak na bębenku. To nie jest przyjemny widok!”.
Tego samego dnia Trump powtórzył swoją opinię na spotkaniu fundraisingowym na Florydzie. Mówił: „Jest całkiem bystry [Putin] (...) Zajął cały kraj za cenę sankcji wartych dwa dolary. Wielki kraj, fantastyczna ziemia, masa ludzi - po prostu to sobie wziął”.
Były amerykański prezydent uważa także, iż następny w kolejce będzie Tajwan - do którego podboju, jego zdaniem, szykują się Chiny (od 1949 roku uważające Tajwan za zbuntowaną prowincję). Chiński przywódca Xi Jinping zdaniem Trumpa zaatakuje Tajwan, ponieważ - podobnie jak Putin - uważa administrację Bidena za „słabą”.
„Myślę, że chce Tajwanu równie silnie. Ktoś powiedział: »który z nich chce bardziej?«. Myślę, że prawdopodobnie równie silnie [tego chcą]. Ale nie, Putin by nigdy tego nie zrobił, oraz Xi nigdy by tego nie zrobił [w czasie rządów Trumpa]”.
Rzeczniczka Białego domu Jen Psaki odpowiedziała, że administracja Bidena „nie będzie korzystała z rad kogoś, kto chwali prezydenta Putina i jego strategię wojskową”.
Część sprzyjających Trumpowi i Republikanom mediów próbowała bronić tych wypowiedzi. Komentator telewizji Fox News Pete Hegseth stwierdził, że Trump tylko „udawał, że jest uległy, żeby trollować media”.
Wypowiedź eksprezydenta skrytykowała kongresmenka Liz Cheney, która jako jedna z 10 Republikanów w Kongresie, głosowała za impeachmentem Trumpa za rolę, którą odegrał w zamieszkach 6 stycznia 2021 roku. Wówczas grupa jego zwolenników - dążąc do zmiany wyniku wyborów - zaatakowała amerykański Kapitol i zdołała wedrzeć się do środka.
„Uwielbienie, które ma Trump dla Putina, pomaga naszym wrogom” - oświadczyła Cheney, której kariera polityczna stoi dziś pod znakiem zapytania (Trump jest nadal bardzo popularny wśród Republikanów).
Inni politycy Republikanów potępiali agresję Putina, ale nie krytykowali Trumpa - powszechnie wiadomo, że jest mściwy, a elektorat go uwielbia.
Kiedy Trump był prezydentem, wielokrotnie okazywał uderzającą uległość i podziw wobec Władimira Putina (a nawet wcześniej: w 2007 roku, kiedy Putin został „człowiekiem roku” tygodnika "Time", wysłał mu list z gratulacjami, w którym napisał „jestem pana wielkim fanem”).
Według zgodnej oceny amerykańskich agencji wywiadowczych, Rosja odegrała kluczową rolę w zapewnieniu Trumpowi zwycięstwa w wyborach w 2016 roku - m.in. przez kampanię w mediach społecznościowych. Rosyjscy hakerzy włamali się także do skrzynek mailowych komitetu wyborczego kandydatki Demokratów, Hillary Clinton.
W czasie szczytu w Helsinkach w 2018 roku, Trump zachowywał się wobec Putina w sposób niezwykle uległy, m.in. podczas wspólnej konferencji prasowej zaprzeczył ustaleniom FBI o wpływie Rosjan na wybory w USA (a więc stanął po stronie Putina, a nie amerykańskiego wywiadu). Dlaczego? Jak powiedział, uwierzył mu na słowo.
“Prezydent Putin mówi, że to nie Rosja. Nie widzę powodu, żeby miała to być ona” - oświadczył Trump.
Liczni współpracownicy Trumpa mieli także niejasne kontakty biznesowe z Rosją. Np. Paul Manafort, szef jego kampanii wyborczej, współpracował z prorosyjskimi oligarchami w Ukrainie. (Manafort został skazany za oszustwa, w tym oszustwa podatkowe, na blisko 4 lata więzienia.) W sumie różnego rodzaju relacje z rosyjskim biznesem, dyplomatami i pracownikami wywiadu miało kilka osób z najbliższego otoczenia Trumpa, w tym członkowie jego rodziny.
Także dyplomaci Trumpa często chwalili Putina. Sekretarz stanu Mike Pompeo nazwał go m.in. „bardzo utalentowanym mężem stanu”, „bardzo zdolnym” i mówił „mam do niego ogromny szacunek”.
Także wspierające Trumpa prawicowe media są często przychylne Putinowi. Znany prezenter telewizji Fox News Tucker Carlson - chwalący zarówno Viktora Orbána, jak i rząd PiS - usprawiedliwia dziś postawę Rosji, mówiąc, że „Putin chce tylko zabezpieczyć swoje zachodnie granice”. Według sondażu The Economist/YouGov z przełomu stycznia i lutego 2022, Republikanie mają lepsze zdanie o Putinie niż o Bidenie (chociaż nieznacznie). O ile więc Republikanie głównego nurtu krytykują Putina, to twardzi zwolennicy Trumpa często mają skłonność do usprawiedliwiania działań Rosji.
W 2017 Trump wybrał Polskę jako pierwszy kraj odwiedzany w Unii Europejskiej. Podejmowany z uwielbieniem.
Ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz twierdził, że „obecność prezydenta Trumpa w Polsce musi raz na zawsze przekreślić doświadczenie okupacji i zniewolenia sowieckiego”. Media prorządowe podkreślały podobieństwa między Polską Kaczyńskiego, a Stanami Zjednoczonymi Trumpa, w tym przekaz, że obie formacje dokonują wielkiej zmiany w obronie „ludu”/”narodu” przeciw „elitom”.
Trumpa lubili także wyborcy PiS. W sondażu IPSOS dla OKO.press w 2017 roku dwa uczucia pozytywne (życzliwość + podziw) uzyskały aż 55 pkt proc., a trzy pozostałe (rozbawienie + lęk + złość) tylko 23 pkt. proc.
W 2017 dostrzegliśmy aż 9 punktów wspólnych łączących PiS i Trumpa. Obiecywał odrodzenie narodu, zemstę na elitach za domniemane krzywdy, odwoływał się do konserwatywnych wartości. PiS długo zabiegał o przyjazd Trumpa i skusił go wizją wiwatujących tłumów. W lipcu 2017 Trump wygłosił przemówienie na placu Krasińskich w Warszawie - w którym PiS widział wspólne wartości, a które amerykańskie media nazwały przykładem „rasistowskiej i religijnej paranoi”.
Po szczycie Trump-Putin w Helsinkach, politycy PiS długo nie mogli otrząsnąć się z szoku. Próbowali też - jak opisywaliśmy ze szczegółami - zyskać sobie jego poparcie sypiąc szczodrze pieniędzmi (np. na zakup broni). Po przegranej Trumpa w wyborach 3 listopada 2020 prezydent Andrzej Duda złożył gratulacje Joe Bidenowi jako jeden z ostatnich.
„Dopiero 15 grudnia prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Andrzej Duda i prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin złożyli gratulacje prezydentowi elektowi Joe Bidenowi. Ta czasowa zbieżność standardowych gestów dyplomatycznych niestety nie jest przypadkowa” - pisało wówczas 28 byłych polskich ambasadorów. Te 38 dni zwłoki wynikało - według ambasadorów - z tego, że PIS do końca liczył na unieważnienie wyniku wyborów przez Trumpa lub jego zwolenników.
Uległość Trumpa wobec Putina nie przeszkadzała wówczas PiS. Ciekawe, czy dziś nadal rządzący żałują, że nie wygrał.
Świat
Władza
Władimir Putin
Donald Trump
Prawo i Sprawiedliwość
polityka zagraniczna
Ukraina
wizyta Trumpa w Polsce
wojna w Ukrainie
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze