Po zdumiewających scenach w Białym Domu Trump zerwał rozmowy z Zełenskim. Umowa surowcowa, która miała zostać dziś podpisana, byłaby sukcesem ukraińskiej dyplomacji – oceniał w rozmowie z OKO.press ukraiński ekonomista dr Andrij Dlihacz
AKTUALIZACJA: Po spotkaniu, na którym Donald Trump i wiceprezydent USA J.D Vance agresywnie strofowali prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego za niedostateczną ich zdaniem wdzięczność Ukrainy dla Stanów Zjednoczonych, Trump odwołał wspólną konferencję z Zełenskim. Dalsze losy umowy surowcowej na razie nie są jasne. Na temat zdumiewających scen w Białym Domu opublikujemy w OKO.press osobny artykuł.
Ukraina i USA uzgodniły szczegóły umowy w sprawie minerałów krytycznych. Było kilka wersji tego dokumentu. Pierwsza umowa, którą ponad dwa tygodnie temu do Kijowa przywiózł amerykański minister finansów, została przez stronę ukraińską odrzucona mimo silnej presji, by natychmiast ją podpisać. Powody, dla których Ukraińcy nie podpisali umowy, analizowaliśmy tutaj:
26 lutego 2025 roku „Europejska Prawda” opublikowała tekst ostatecznej wersji umowy („Umowy o ustanowieniu warunków Funduszu Inwestycyjnego na rzecz odbudowy Ukrainy”), z której zniknęły niekorzystne dla Kijowa punkty. Nadal nie ma w niej bezpośrednich gwarancji bezpieczeństwa, na których zależało Ukrainie. Po podpisaniu tej umowy rozpoczną się negocjacje w sprawie szczegółowej umowy, która będzie regulować tak zwany „Fundusz Inwestycji Odbudowy”, dwustronną strukturę, która ma zostać utworzona przez Ukrainę i USA.
Ukraina zgodziła się wpłacić do funduszu 50 proc. przyszłych dochodów z państwowych zasobów naturalnych. Obejmuje to minerały, ropę i gaz, a także powiązane przychody z portów i terminali skroplonego gazu ziemnego. Umowa wyraźnie stanowi, że „takie przyszłe źródła dochodów nie obejmują obecnych źródeł dochodów, które są już częścią ogólnego budżetu Ukrainy”.
W OKO.press o warunkach tej umowy pisał Marcel Wandas:
Dziś, 28 lutego w Waszyngtonie przez USA oraz Ukrainę ma zostać podpisana ostateczna wersja porozumienia.
Czy umowa o dostępie do ukraińskich zasobów naturalnych jest korzystna dla Ukrainy? Jakie ma znaczenie na drodze do zakończenia rosyjskiej wojny? Rozmawiamy z ekonomistą dr. Andrijem Dlihaczem, futurologiem, wykładowcą Kijowskiego Uniwersytetu Narodowego im. Tarasa Szewczenki, strategiem biznesowym i współzałożycielem Centrum Odbudowy Gospodarczej.
Krystyna Garbicz, OKO.press: Komentatorzy są zgodni, ostatnia wersja umowy o surowcach jest bardziej akceptowalna niż jej pierwszy wariant. Po jej podpisaniu rozpoczną się dalsze negocjacje z USA w sprawie szczegółowej umowy, która będzie już regulować działalność funduszu inwestycyjnego odbudowy. Co Pan sądzi o tej wersji umowy, która wkrótce ma zostać podpisana w USA? Czy faktycznie jest dobra dla Ukrainy?
Andrij Dlihacz: Z jednej strony tak, ponieważ ta wersja jest znacznie lepsza od poprzednich.
Z drugiej strony, nie, ponieważ nie uwzględnia kluczowych bieżących potrzeb Ukrainy – stabilności gospodarczej i przywrócenia integralności terytorialnej.
Pytanie, czy mogą kolejne umowy w ramach tej umowy temu zaradzić, pozostaje otwarte.
Stany Zjednoczone mają interes, który radykalnie się zmienia, ponieważ w samej administracji Trumpa istnieje kilka poglądów, centrów wpływu. A sam Trump stara się odnieść wewnętrzne zwycięstwa, nie tyle otrzymać kontrolę nad ukraińskimi zasobami. W związku z tym dla Trumpa obecna umowa zdecydowanie jest zwycięstwem — zmusza Ukrainę do podpisania czegoś. W jakiś sposób ta umowa może być przedstawiona wewnętrznej publiczności jako rekompensata za koszty już poniesione przez Stany Zjednoczone we wspieraniu Ukrainy. Mimo to, że to zostało usunięte z umowy, to administracja Trumpa z pewnością może to wykorzystać.
Z drugiej strony, podobne umowy, nawet głębsze, są obecnie omawiane z Federacją Rosyjską. Obejmują one północny szlak handlowy, minerały, dostawy ropy, gazu i metali. Wspólne projekty z wydobywania oraz inwestycji. Oczywiście wszystko to będzie wzmacniać Rosję, będzie dawać jej możliwość wzmocnienia własnej armii i wywarcia dalszej presji na Europę.
Czy te umowy, które są omawiane pomiędzy Rosją a USA, nie oznaczają, że USA są gotowe dać Rosji wpływ na kraje Europy Środkowej, w tym Ukrainę, tzn. uznać, że jest to strefa interesów gospodarczych, politycznych i bezpieczeństwa Rosji? Byłaby to oczywiście porażka Ukrainy.
Dlatego nie jestem przekonany, że powinniśmy oceniać tylko tę umowę ramową. Musimy teraz przyjrzeć się wszystkim kwestiom.
W tej chwili delegacje USA i Rosji spotykają się w Stambule, aby omówić przywrócenie stosunków dyplomatycznych i być może szerszy zakres kwestii. W tym dotyczące Chin, Izraela, Iranu, broni nuklearnej itd. Fakt, że wszystko to dzieje się z pominięciem Unii Europejskiej i Ukrainy, jest oczywiście niepokojący.
Drugi aspekt jest ekonomiczny. Ukraina zdecydowanie potrzebuje inwestycji. Te inwestycje nie napływają do Ukrainy z powodu wojny. Czy szansą są metale ziem rzadkich, materiały krytyczne, inne minerały, ropa, gaz, które są w Ukrainie? Tak i nie. Oczywiście, gaz i ropa są obiecujące, ponieważ pozwalają Unii Europejskiej uniezależnić się energetycznie od Rosji i innych regionów. A Ukraina ma też znaczne złoża materiałów krytycznych w porównaniu z Europą, w Ukrainie jest 21 z 30 minerałów krytycznych. Nie wszystkie z nich są ekonomicznie opłacalne do wydobycia i dalszego przetwarzania, ale stawka jest z pewnością duża. A biorąc pod uwagę fakt, że w parze idzie również infrastruktura krytyczna, w tym porty, a być może także kolej – ponieważ wszystko to wiąże się z transportem rudy – jest to prawdziwy impuls i szansa na przyciągnięcie setek miliardów inwestycji.
Czy Ukraina nie obawia się, że USA mogą blokować finansowanie inwestycji, które nie będą po ich myśli?
Nie widzę takich obaw. Ta umowa obejmuje przede wszystkim nowe projekty, a z drugiej strony nie odmawia Ukrainie prawa do zawierania innych umów. Tak, połowa przychodów powinna być kierowana do tego funduszu, ale to nie znaczy, że tylko ten fundusz może inwestować w wydobywanie minerałów. W rzeczywistości nie chodzi o ustanowienie monopolu tego funduszu na nowe projekty w infrastrukturze lub w wydobywaniu.
Fundusz ten stanowi narzędzie do inwestowania w sektor rozwoju i wydobycia, ale nie jest monopolem.
W związku z tym możemy zdecydowanie zawierać umowy z Unią Europejską i myślę, że nie będą one wymagały od nas kierowania wpływów z takich projektów do tego funduszu, ponieważ będzie bardziej prawdopodobne, że będzie to fundusz wypełniony w większym stopniu pieniędzmi europejskimi i wykorzystujący wyniki do inwestowania w Ukrainie i w rozwój wydobywania. Oczywiście część środków z tej rosnącej produkcji trafi następnie do funduszu Ukraina-USA. Ale z drugiej strony pieniądze z tego funduszu zostaną ponownie wykorzystane jako inwestycja w rozwój Ukrainy.
Dlatego wszystko będzie zależeć od tego, jak zostaną opracowane duże umowy gospodarcze i dotyczące bezpieczeństwa.
Kwestią bezpieczeństwa, o którą martwi się Ukraina, jest przywrócenie kontroli nad jej integralnością terytorialną.
Jedna trzecia złóż minerałów krytycznych znajduje się na terytoriach okupowanych, głównie w obwodzie donieckim, a możliwości logistyczne są ograniczone, ponieważ nie kontrolujemy Krymu, Morza Azowskiego i części obwodu chersońskiego, gdzie moglibyśmy rozwijać logistykę, przetwórstwo, energię odnawialną i wiele innych projektów.
Dlatego pytanie brzmi, w jaki sposób terytorium Ukrainy zostanie wyzwolone w trakcie realizacji tej umowy ramowej. Ostatnio Trump powiedział, że jest zainteresowany wyzwoleniem jak największej części terytorium Ukrainy. Ale co konkretnie mogą zrobić USA?
Kiedy zapytano Trumpa, co Ukraina otrzyma w zamian, powiedział, że „350 mld dolarów [mając na myśli pieniądze, które zostały wcześniej przekazane], dużo sprzętu wojskowego, prawo do kontynuowania walki”. Dla Amerykanów umowa, o której rozmawiamy, ma charakter komercyjny. Jednocześnie widzą tam pewnego rodzaju niebezpośrednie gwarancje bezpieczeństwa (obecność amerykańskich inwestorów miałaby zapobiec potencjalnej inwazji), których my nie widzimy. Do tego, jak już pan wspomniał, Rosja również chce negocjować z USA ws handlu surowcami, w szczególności z „nowych regionów Rosji”, czyli z naszych okupowanych terytoriów. Jak Ukraina może poradzić sobie z tym bez gwarancji bezpieczeństwa?
Nadal podnosić stawki.
Uważam – i wielu z tych, którzy widzieli ten proces z bliska uważa podobnie – że jest to zwycięstwo ukraińskiej dyplomacji i całego zespółu, który nad tym pracował.
Jestem przekonany, że ministerstwo gospodarki, ministerstwo spraw zagranicznych i kancelaria prezydenta zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby osiągnąć ten wynik. Ale to dopiero początek. Początek działań, aby uniknąć kłótni z USA, osłabić pozycję Rosji i zrealizować interes Ukrainy.
Jak te działania powinny wyglądać?
Po pierwsze, należy zaangażować społeczeństwo obywatelskie i obywatelskich ekspertów, żeby wsparli działania podejmowane obecnie przez państwo. Maksymalnie włączyć wiedzę specjalistyczną, wsparcie, komunikację.
Wszystko to jest ważne, aby zademonstrować USA, że w Ukrainie panuje jedność, jeśli chodzi o strategię zwycięstwa i działania podejmowane przez Zełenskiego.
Bez tego będą nieustanne spekulacje na temat legalności prezydenta, zaufania itd. Otwartość niszczy taką możliwość.
Po drugie, podniesienie stawki poprzez sojusze. Przeprowadzamy teraz taką ekspercką analizę siły ukraińskiej pozycji i widzimy, że Ukraina może liczyć głównie na umowę kolonii z metropolią, a nie na umowę równych partnerów. W związku z tym, aby mieć umowy jako równi partnerzy, musimy pokazać, że mamy inne silne sojusze. Kanada, Japonia, Wielka Brytania i Unia Europejska powinny teraz zaangażować się w negocjacje z Ukrainą w sprawie przyszłych perspektyw gospodarczych.
Pokazać, że Ukraina to the next big thing, fajna, ogromna możliwość. Podobnie jak kiedyś Polska, ale jeszcze większa pod względem logistyki, zasobów wielomilionowego kapitału ludzkiego i tak dalej.
Ukraina daje Unii Europejskiej możliwość rozwiązania wszystkich problemów opisanych w raporcie Mario Draghiego oraz sprawozdaniach Ursuli von der Leyen. Możemy pomóc z tańszą energetyką, z kapitałem ludzkim, którego brakuje, bezpieczeństwem żywnościowym, krytycznymi minerałami i projektami logistycznymi, umożliwiając azjatyckim firmom zlokalizowanie logistycznych zakładów produkcyjnych w Ukrainie. Biorąc pod uwagę naszą strefę wolnego handlu z Unią Europejską, możemy zapewnić tańsze podstawowe towary na rynek europejski.
Wszystko, co Chiny i Rosja dały w zakresie gospodarki, my jako Ukraina, możemy zrekompensować. A co do amerykańskiego parasola bezpieczeństwa: Ukraina ma obecnie najnowocześniejszą, najskuteczniejszą i najbardziej adaptacyjną armię na świecie.
To wszystko są odpowiedzi dla Unii Europejskiej, która tak czy inaczej będzie zwiększać wydatki wojskowe. W związku z tym Ukraina może je absorbować poprzez rozwój kompleksu obronno-przemysłowego.
Wszystko to odpowiada na pytanie, jak wzmocnić konkurencyjność.
Ukraina jest adaptacyjna, cyfrowa, ma rozwinięty sektor IT – wszystko to daje Unii Europejskiej możliwość uczenia się od Ukrainy, jak stać się szybszymi i bardziej innowacyjnymi. Jest to podnoszenie stawki w stosunku do Stanów Zjednoczonych.
Drugim podniesieniem stawki jest utworzenie nowego sojuszu bezpieczeństwa, szerszego niż tylko armia europejska. Jest to stworzenie alternatywy dla NATO z Japonią, Koreą Południową, Polską, Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Kanadą. Ta alternatywa, nie przeciwnik, dla NATO, będzie opierać się na większej szybkości i elastyczności podejmowania decyzji oraz szybszej reakcji na ewentualną rosyjską ofensywę w Europie.
To pokazałoby, że Europa, Ukraina i inni sojusznicy nie obawiają się opuszczenia NATO przez Stany Zjednoczone lub wycofania baz wojskowych z Unii Europejskiej.
Już same te dwa kroki zdecydowanie przenoszą Ukrainę na poziom umów partnerskich ze Stanami Zjednoczonymi, a nie młodszego partnera lub kolonii.
Ale możemy nadal generować pomysły, biorąc pod uwagę ukraińską odwagę i to, że wreszcie nasi politycy mogą wyjść z logiki, w którą Trump nieustannie wpycha Europę i nas: logiki krótkich gier i szybkich porozumień.
Jeśli Stany Zjednoczone przechodzą od świata demokratycznego do świata autorytarnego, do tego, co nazywamy światem granic, czyli światem zasobów, a nie innowacji, integracji i innowacyjnego rozwoju, to musimy przygotować się wraz ze starą Europą, Kanadą i innymi krajami, które wybrały demokratyczną drogę do strategicznej globalnej obrony. Ponieważ to będą straszne czasy.
Kiedy istniało wysokie prawdopodobieństwo zjednoczenia Hitlera i Stalina, to mogło być katastrofą dla świata. Ale tak jak Hitler myślał, że przechytrzył wszystkich, teraz jest tak samo – Putin jest przekonany, że zaczyna grać Trumpem, więc Ukraina może wykorzystać rozczarowanie Trumpa Putinem, a tym samym pobudzić Trumpa, żeby zwiększył presję na Rosję i zmusił ją do demilitaryzacji i oddania okupowanych terytoriów.
To strategiczna gra wyższego refleksyjnego rzędu, na którą przywódcy Ukrainy mogą nie być jeszcze gotowi, ale jestem przekonany, że razem możemy to zrobić.
Brzmi bardzo ambitne. Mam jednak wrażenie, że w Europie i na Zachodzie Ukraina jest obecnie postrzegana jako ofiara zmęczona wojną, a nie jako kraj zdolny do podjęcia tak poważnych kroków strategicznych.
Ale jeśli przyjrzeć się temu, co mówią na przykład przywódcy Europy Północnej, duńska premier lub inni przywódcy, oświadczeniom, które stopniowo składa Macron, oświadczeniom nowego kanclerza Niemiec, to myślę, że Europa ma poczucie odpowiedzialności.
Polityka Merkel, która w rzeczywistości umożliwiła Rosji przygotowanie się do wojny i realizację pierwszej i drugiej inwazji, była wielokrotnie krytykowana. Myślę, że europejscy politycy czują odpowiedzialność, a jeśli nie mówią o tym publicznie, to przynajmniej mamy jasne stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i innych przywódców, że Ukraina nie tyle potrzebuje pomocy UE, co partnerstwa z UE.
Ponieważ nie jest to wojna gdzieś na peryferiach Europy, ale wojna europejska. Dlatego nie sądzę, aby presja rosyjskich agentów i prorosyjskich polityków w Unii Europejskiej mogła ukształtować politykę eskapizmu Unii Europejskiej. Nie, jestem przekonany, że wydatki wojskowe zostaną zwiększone, podobnie jak pomoc dla Ukrainy, zarówno gospodarcza, jak i wojskowa.
Jedyną kwestią jest to, że sami musimy pokazać, że jesteśmy prawdziwymi partnerami, być transparentni, pokazywać projekty, budować tę ambicję, a za tą ambicją nie powinny stać nazwiska Jermaka [szef gabinetu prezydenta Ukrainy] i Zełenskiego, ale Ukraina jako brand, jako zjednoczona siła, gdzie biznes, społeczeństwo i władze państwowe mają wspólną wizję i zrozumienie tego, jak integracja europejska może być procesem dwustronnym – co Ukraina da Europie poprzez wzajemną integrację.
Czy pana zdaniem podpisanie umowy surowcowej przekłada się na rozwój rozmów pokojowych?
Jest to jeden z elementów pozostawienia szansy dla zdrowego rozsądku Stanów Zjednoczonych Ameryki, aby pomóc Ukrainie w realizacji strategii pokoju i przywrócenia integralności terytorialnej. Ale to jest tylko jedno z narzędzi.
Wydaje się, że Stany Zjednoczone będą zainteresowane wyzwoleniem jak największej części terytorium Ukrainy, ponieważ oznacza to więcej możliwych projektów z czysto komercyjnego punktu widzenia. Wiele złóż znajduje się na szelfie Morza Czarnego, na Krymie, w obwodzie donieckim – to wszystko może stać się nowymi projektami, którymi Ameryka byłaby zainteresowana. I dlatego tak, ta umowa może być krokiem w kierunku dalszych militarnych lub dyplomatycznych scenariuszy bezpieczeństwa.
Świat
Donald Trump
Unia Europejska
metale ziem rzadkich
Rosja
Stany Zjednoczone
surowce strategiczne
Ukraina
umowa USA-Ukraina
wojna w Ukrainie
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Komentarze