74 proc. elektoratu KO ma nadzieję, że w 2023 roku PiS straci władzę, 3 lata temu - było to ledwie 24 proc. Także wyborcy Polski 2050 i Lewicy wyrywają się z pułapki wyuczonej bezradności. Wyborcy PiS tracą wiarę w samodzielne rządy, a połowa konfederatów liczy na koalicję...
Tak jak propaganda PiS obsesyjnie mówi o "winie Tuska", tak w wynikach sondaży OKO.press zarysował się "efekt Tuska". Omówmy to po kolei.
Wyniki ukończonego w czwartek 8 września sondażu Ipsos dla OKO.press jednoznacznie wskazują, że wybory wygrałaby dziś opozycja i PiS nie mógłby dalej rządzić, nawet w koalicji z Konfederacją. Niezależnie od tego, sprawdziliśmy, jaka jest "prywatna prognoza" Polek i Polaków na wybory 2023. Na pytanie, kto będzie w Polsce po wyborach rządził, daliśmy trzy możliwe odpowiedzi:
10 proc. odpowiedziało "trudno powiedzieć", odsetek niepewności najwyższy był w elektoracie PiS (12 proc.), a najniższy w KO (5 proc.).
Wymowa tych wyników staje się jasna dopiero, gdy porównamy je z sondażami Ipsos z kwietnia 2018* i sierpnia 2019 roku:
Różnice są drastyczne, zwłaszcza z rokiem 2019. Aż 79 proc. Polek i Polaków sądziło wtedy, że po wyborach [2019] PiS będzie dalej rządzić, z tego aż dwie trzecie uważało, że samodzielnie. Dziś ten odsetek zmalał do 50 proc., przy czym większość uważa, że jeśli Kaczyński zachowa władzę, to w koalicji.
Stratę władzy przez PiS przewidywało w 2019 roku ledwie 13 proc. Dzisiaj - równo trzy razy więcej (39 proc.).
Perspektywa zmiany władzy była w 2018 jak głos mniejszości, w 2019 roku jak socjologiczna mrzonka, dziś jest najczęściej wybieranym wariantem.
Wyborcy PiS w znacznej większości (83 proc.) wierzą, że ich partia będzie nadal sprawować władzę, ale już tylko 45 proc. spodziewa się rządów samodzielnych, a 38 proc. koalicyjnych rządów, co jest wyrazem "realizmu politycznego" elektoratu głęboko oddanemu swojej partii. 5 proc. dopuszcza nawet myśl o utracie władzy.
W 2019 roku aż 80 proc. sądziło, że będzie dalej tak jak po wyborach 2015 i PiS zdobędzie samodzielną większość w Sejmie (okazało się zresztą, że mieli rację).
Duża zmiana prognoz wyborczych nastąpiła w elektoracie konfederatów (na sześciu mężczyzn przypada tu jedna kobieta!). W 2019 r. praktycznie nie widzieli możliwości przegranej PiS (13 proc.), dziś dostrzega ją jedna trzecia (30 proc.). Aż 44 proc. wyborców Konfederacji oczekuje rządów PiS w koalicji. Zapewne mieli na myśli własną partię, co oznaczałoby, że w elektoracie tej radykalnej formacji może być przyzwolenie na taki sojusz.
Największe zmiany wystąpiły w postawach elektoratów opozycji. W 2019 roku w odebranie władzy PiS wierzyło: 25 proc. wyborców KO, 26 proc. Lewicy, i 17 proc. PSL (Polska 2050 powstała dopiero po wyborach prezydenckich w sierpniu 2020).
Odsetek politycznej nadziei wzrósł w elektoracie KO trzykrotnie (do 74 proc.), a w elektoratach Lewicy i PSL** ponaddwukrotnie (do 56 i 44 proc.). Optymistami są też wyborcy i wyborczynie Hołowni - 60 proc. oczekuje, że PiS straci władzę.
Odpowiedzi osób, które zadeklarowały brak udziału w wyborach, są identyczne, jak w całej badanej grupie: ponad jedna trzecia (38 proc.) oczekuje, że PiS straci władzę, połowa sądzi, że będzie tworzył rząd samodzielnie (23 proc.) lub w koalicji (28 proc.).
Najwyraźniejsza zmiana miała miejsce w partii Donalda Tuska. Nieprzypadkowo.
"Prywatne prognozy wyborcze" konkretnych osób są do pewnego stopnia odbiciem faktycznego układ sił. Do ludzi docierają przecież informacje o sondażach, których w Polsce robi się wyjątkowo dużo (pada nawet zarzut, że jesteśmy "demokracją sondażową").
W trzech omawianych w tym tekście sondażach OKO.press, stan gry między prodemokratyczną opozycją i partią rządzącą wyglądał tak:
Warto zwrócić uwagę, że mimo poprawy notowań opozycji w 2019 roku przewidywania wyborcze jej elektoratu były bardziej pesymistyczne niż w 2018 r. "Depresja polityczna" przed wyborami 2019 roku była zatem do pewnego stopnia irracjonalna. Jednak przekonanie o zwycięstwie PiS "wisiało w powietrzu", krążyło po mediach, w tym społecznościowych.
Według badaniach Eurobarometru Polki i Polacy mają generalnie małe zaufanie do (tradycyjnych) mediów, jak prasa czy radio, za to rekordowo duże do Internetu jako źródła informacji.
Górujemy nad całą UE w zaufaniu do mediów społecznościowych. W Unii przeważa tu nieufność (68 proc.) nad zaufaniem (20 proc.), u nas odwrotnie: więcej osób ufa (42 proc.) niż nie ufa (40 proc.).
To oznacza, że nasze przekonania polityczne są szczególnie podatne na perswazję, propagandę i na poglądy, które powstają w bańkach medialnych.
Analizując wyniki 2019 roku, zwracaliśmy też uwagę, że częściej porażki PiS oczekują osoby, które deklarują, że nie wezmą udziału w wyborach (33 proc.), czyli mniej zainteresowane polityką. Potwierdza to hipotezę, że ówczesny pesymizm opozycji był w pewnym stopniu wynikiem postawy, którą opisuje się w psychologii społecznej jako poczucie wyuczonej bezradności. Zwłaszcza wśród osób krytycznych wobec PiS i aktywnych obywatelek i obywateli.
Poczucie bezradności umacniały kolejne przegrane wybory, nieskuteczne protesty, w tym świeżo obecny w pamięci osób badanych w sondażu 2019 roku, kwietniowy strajk nauczycieli, a wcześniej wielkie demonstracje w obronie praworządności. Do tego dochodzi specyficzny "trening bezradności", jaki stosuje autorytarna władza.
Adam Boniecki opisał to jako poczucie „człowieka inaczej myślącego, że wali w gumową ścianę”. Ksiądz-publicysta pisał: "Do takiego stanu może człowieka doprowadzić poczucie, że cała opozycja, wszystkie głosy korygujące i inne propozycje są zupełnie bez znaczenia. My sobie tak możemy gadać! A potem przyjeżdża ten czołg i jedzie tam, gdzie miał jechać. I wtedy powstaje poczucie, że jesteśmy bezsilni".
Kiedy w kampanii 2019 roku Jarosław Kaczyński używał absurdalnej, a zarazem okrutnej homofobii („My chcemy jasno powiedzieć: tu mówimy nie, a już w szczególności jeżeli chodzi o dzieci. Wara od naszych dzieci!”) wywoływało to oburzenie. Ale zarazem przekraczanie tej kolejnej granicy było sygnałem aroganckiej siły, która zostawia odbiorcę z poczuciem, że "nie ma na to rady".
W dodatku opozycja była "zmęczona". W Platformie cztery lata rządów Grzegorza Schetyny (od stycznia 2016 do stycznia 2020) i półtora roku Borysa Budki (do lipca 2021) pozbawione były większej energii politycznej. W Lewicy nastrój psuł choćby słaby wynik Wiosny w eurowyborach 2019. W 2020 roku ruch Hołowni przyniósł po stronie opozycyjnej ożywienie, które wywołało też reakcję pozostałych formacji.
Demobilizujący dla opozycji był także fakt, że dwa lata 2018-2020 były okresem gospodarczej prosperity i stabilizacji politycznej. Michał Danielewski wskazywał na wyjątkowo pozytywne w sondażach CBOS oceny własnej sytuacji materialnej i sytuacji gospodarczej w Polsce. Wysokie notowania władzy widać także w systematycznie prowadzonych sondażach Kantar Public:
Podobny trend obserwowaliśmy w sondażach OKO.press w odpowiedzi na pytanie, czy po wyborach 2015 roku nastąpiła w Polsce zmiana na lepsze, czy na gorsze.
Na obu powyższych wykresach widać jednak charakterystyczne załamanie postaw pod koniec 2020 roku. Wielokrotnie już podkreślaliśmy, że takie były skutki wyroku tzw. TK Julii Przyłębskiej z października 2020, który zniechęcił do PiS część wyborców, w tym zwłaszcza młodsze kobiety i obudził potężny odruch delegitymizacji władzy Jarosława Kaczyńskiego.
Prawo i Sprawiedliwość straciło wtedy 10-12 pkt proc. poparcia i do dziś nie może ich odzyskać, zwłaszcza że pojawiły się kolejne trudności: epidemia, inflacja, kryzys energetyczny, zaostrzony konflikt z UE, porażka w staraniach o środki z Funduszu Odbudowy.
Powstała koniunktura dla zmiany nastrojów politycznych, ale trzeba było jeszcze złość zamienić w nadzieję.
Zapowiadany z fanfarami powrót do polskiej polityki Donalda Tuska wydawał się "mission impossible", zwłaszcza że lider PO miał (i ma nadal) duży „elektorat negatywny” (widoczny także w sondażach OKO.press), troskliwie odżywiany hejtem mediów PiS.
W sondażach zaufania do polityków Tusk jest regularnie w czołówce osób budzących największy brak zaufania. W sierpniowym Ibris najgorszy był Zbigniew Ziobro (nie ufa mu 64 proc. ), przed Krzysztofem Bosakiem i Jarosławem Kaczyńskim (po 58 proc.), Mateuszem Morawieckim (57 proc.). Tusk był piąty (54 proc.).
Jak pisaliśmy 7 lipca 2021, od pierwszej konferencji po powrocie do kraju Tusk zwalcza pesymizm w swojej partii: „Idziemy po zwycięstwo, bo się was [PiS] nie boimy. Idziemy po zwycięstwo, bo nie jesteśmy bezradni! Bo się nie przyzwyczailiśmy do zła, które tutaj uczyniliście”.
Zanegowanie wyuczonej bezradności połączone zostało z silnie moralną i patetyczną narracją, która może się nawet skojarzyć ze słynnym „We are on the move now” (w luźnym tłumaczeniu „Już nas nie powstrzymają”) Martina Luthera Kinga z marca 1965 .
Tusk wprowadza kolejne wątki: obwinia rząd za trudności gospodarcze i narażenie Polaków na biedę, zarzuca kłamstwa i pazerność na władzę i pieniądze publiczne, zapowiada karanie winnych i czystki, stawia na liberalizację konserwatywnych zakazów (aborcja, związki partnerskie), ale nacisk na wzmacnianie wiary w sukces jest stały. O konwencji KO w Radomiu 2 lipca 2022, wysłanniczka OKO.press Agata Szczęśniak pisała: "Miało być entuzjastycznie i tłumnie (i było). A komunikat o tym, że Platforma jest w najwyższej formie, skierowany był przede wszystkim do jej własnych działaczy, bo to w nich Donald Tusk wciąż próbuje wzbudzić przekonanie, że umieją wygrywać. W sensie bardzo praktycznym tej ich wiary będzie potrzebował jako paliwa do prowadzenia bodaj najdłuższej w III RP kampanii wyborczej".
Oczywiście nadzieje na zwycięstwo opozycji wzrosły, bo widać nieudolność i kryzys rządów PiS. Ale wydaje się, że działania tego konkretnego polityka miały znaczący wpływ na zmianę postaw.
I tak jak propaganda PiS obsesyjnie mówi o "winie Tuska", tak rysuje się tutaj "efekt Tuska", który zresztą także nie spodoba się propagandystom.
Optymizm wyborczy, podobnie jak wcześniej pesymizm, ma przy tym siłę samospełniającej się przepowiedni.
Można dla porządku odnotować, że nadzieja na porażkę PiS była we wrześniowym sondażu Ipsos dla OKO.press wyższa w grupach socjoekonomicznych, które są bardziej "opozycyjne", a niższa w elektoracie ludowym, który częściej wybiera tę partię. Przekonanie, że PiS straci władzę było wyższe wśród:
*W sondażu z kwietnia 2018 trzecia odpowiedź brzmiała "będzie rządziło inne ugrupowanie/partia"
**Małe wielkości grup skłaniają do ostrożnego wnioskowania
Sondaż Ipsos dla OKO.press, 6-8 września 2022, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1009 osób;
Sondaż IPSOS dla OKO.press 27-29 sierpnia 2019, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1006 osób;
Sondaż IPSOS dla OKO.press 27-29 kwietnia 2018, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1023 osoby.
Propaganda
Wybory
Robert Biedroń
Włodzimierz Czarzasty
Jarosław Kaczyński
Władysław Kosiniak - Kamysz
Donald Tusk
Adrian Zandberg
"Wiadomości" TVP
Ipsos dla OKO.press
sondaż IPSOS
sondaż OKO.press
wyuczona bezradność
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze