0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

„Trudno było mi zrozumieć, dlaczego pracę w moim zespole koordynowała osoba z CKE, do której niewiele wcześniej adresowałam list rozpaczy jako polonistka nierozumiejąca sensu zmian na maturze pisemnej i ustnej z polskiego. Takich sugestii w MEN nie usłyszano. Może dlatego, że pośpiech zarządzał zmianą?” – pisze Agnieszka Ciesielska, znana warszawska polonistka i członkini powołanego przez MEN zespołu do „odchudzania” podstawy programowej z języka polskiego.

Przeczytaj także:

Powiał wiatr odnowy, ale zamienił się w wicher

„Polska szkoła potrzebuje zmian – dużych i małych, systemowych, ale też drobnych. Na początek potrzebuje jednak powiewu świeżego powietrza, po latach zaciskania gorsetu centralnej regulacji i kontroli. Szkoła musi wreszcie złapać oddech” – pisaliśmy w 2023 roku w publikacji koalicji SOS dla Edukacji pt. "Nowe otwarcie, czyli 10 rozwiązań na pierwsze 100 dni”, swego rodzaju podpowiedzi dla ówczesnej opozycji.

15 października 2023 wiatr odnowy powiał. Wielu zainteresowanych zmianą polskiej szkoły na lepsze rzeczywiście wzięło głęboki oddech. Pierwsze decyzje nowej ministry, jak choćby wymiana kadr w zideologizowanych kuratoriach, były dla szkół łapaniem oddechu.

Potem jednak wiatr odnowy bardziej przypominał wicher i skutkował stanami burzowymi.

Ruchy MEN były za szybkie i zaskakujące.

Ministerstwo zaczęło naprawę od prac domowych w szkołach podstawowych. Rozporządzenie weszło w życie już 1 kwietnia 2024.

W międzyczasie zaczęły pracę komisje eksperckie nad odchudzeniem podstawy programowej, tak by jeszcze w roku szkolnym ogłosić zmiany obowiązujące od września 2024 r. Zlikwidowano przedmiot kojarzący się z poprzednią władzą, czyli Historię i Teraźniejszość, wprowadzając na jego miejsce edukację obywatelską jako obowiązkową w klasach drugich szkół ponadpodstawowych. HiT-u nie będzie, ale pozostaną nauczyciele/nauczycielki, uczący tego przedmiotu, bez godzin/etatu. O nich zapomniano.

Dziś SOS wzywa nowe władze do większej rozwagi w reformowaniu edukacji i przeprowadzeniu jej bez pośpiechu, z uspołecznieniem zmian. W taki sposób, żeby nauczyciele i nauczycielki mieli poczucie, że to także ich reforma [cały list SOS do MEN – na końcu tekstu].

Na zdjęciu: Kierownictwo MEN, od lewej: wiceministry Katarzyna Lubnauer i Paulina Piechna-Więckiewicz, ministra Barbara Nowacka, wiceminister Henryk Kiepura, 22 marca 2024. Fot. Maciek Jaźwiecki; Agencja Wyborcza.pl

Za szybkie odchudzanie, czyli wielka draka

Co nagle, to po diable. Doświadczyłam tego podczas pracy w zespole odchudzającym podstawę programową języka polskiego. Wiceministra Katarzyna Lubnauer mówiła, że MEN zależy na szybkim wprowadzeniu uszczuplonej podstawy. Że nie pora na wielką rewolucję, że będzie to raczej kosmetyczna poprawka.

Zespoły eksperckie powołano na początku 2024 roku. Z perspektywy czasu myślę, że chyba nieco za szybko i zbyt spontanicznie, bez większej uważności na ich skład. Każdy zespół przedmiotowy miał współpracować z Centralną Komisją Egzaminacyjną, by jak tłumaczyło ministerstwa, nie rozjechały się podstawy programowe z wymaganiami egzaminacyjnymi.

Wydaje się to logiczne, ale trudno było mi zrozumieć, dlaczego pracę w moim zespole koordynowała osoba z CKE, do której niewiele wcześniej adresowałam list rozpaczy jako polonistka nierozumiejąca sensu zmian na maturze pisemnej i ustnej z polskiego.

Takich sugestii w MEN nie usłyszano. Może dlatego, że pośpiech zarządzał zmianą?

Potem miały miejsce prekonsultacje i konsultacje – dla szerokiej grupy odbiorców. Czy było to przemyślane? Co z nich wynikało?

Przede wszystkim wielka draka!

Zwłaszcza jeśli chodzi o historię i język polski, bo tutaj kryją się największe polskie świętości. Ponadto, w polonistycznym zespole eksperckim nastąpiła personalna zmiana, co z dużą ochotą podchwyciły media. Pisano więc o awanturze i ustawce, o tym, że Ordo Iuris „podstępem wzięło Nowacką”, a CKE wyleciało z hukiem...

Można by się cieszyć, że wreszcie temat edukacji przebił się do społeczeństwa. Szkoda jednak, że w takim wydaniu i w tak niegodnej szkoły atmosferze.

Dlaczego sytuacja przybrała taki obrót? Dla mnie – ekspertki pracującej nad nowym kształtem listy lektur, kierującej się w tym zadaniu głównie potrzebą ulżenia sobie i uczniom/uczennicom – to jasne! Wszystko działo się zbyt szybko.

Warto wspomnieć i o tym, że na szarym końcu tego procesu – 18 maja 2024 – Fundacja Stocznia i Wolna Szkoła zorganizowały wysłuchanie publiczne w sprawie zmian w podstawach z polskiego.

I że nikt z kierownictwa MEN na to spotkanie nie dotarł. Może właśnie z powodu pośpiechu.

Nawet kosmetyczne zmiany w szkole, która jest dość skomplikowanym organizmem, wymagają zatrzymania i uwagi. Za dużo upchnięto w tak krótkim czasie. To oczywiste.

Pośpiech szkole nie służy

Mamy początek czerwca, a zmian w szkole było już całkiem sporo. I każde posunięcie wywołuje gorące emocje. Nie łagodzi ich nawet od dawna wyczekiwany znaczący wzrost wynagrodzeń nauczycielskich. Głosy eksperckie, czy z perspektywy akademickiej, czy każdej innej, są jak gromy rzucane na tych, co do pracy rzeczywiście się przecież wzięli. Czy to nie wynik pośpiechu?

Szybko, szybciej, byle prędzej, już – czy takie podejście służy naszej szkole?

Edukacja ma przecież charakter procesualny, właściwsza jest dla niej ewolucja niż rewolucja.

Edukacja jest przestrzenią wielopiętrową. A każda zmiana idąca z góry ostatecznie przekłada się na lekcję, na pracę nauczyciela/nauczycielki z młodym człowiekiem. Szybko wprowadzane zmiany, nawet jeśli wydają się drobne, muszą być przyswojone przez dyrekcję placówki i kadrę pedagogiczną.

Ostatnie pół roku wprowadza naszą przestrzeń edukacyjną w stan rozdwojenia.

Z jednej strony, jest gorąca potrzeba zmiany w szkole. Obowiązująca podstawa programowa jest naprawdę zbyt obszerna. Dzieci i młodzież są przemęczeni i zdemotywowani, a kadra sfrustrowana, w stanie wypalenia.

Z drugiej strony, włącza się rozsądek, podpowiadając, że wszelkie zmiany edukacyjne powinny być uważnie przemyślane, zarówno przez ekspertki/ekspertów z danej dziedziny, jak i ministerstwo. Co pokazało odchudzanie podstaw programowych. A przecież chodziło tylko o uczynienie podstaw znośniejszymi, a nie o zmianę filozofii nauczania.

W Walii 22 lata, w Irlandii 8 lat

Potrzebujemy zmiany szkoły i systemu edukacji w Polsce. Powinna mieć charakter całościowy i opierać się na współdziałaniu wszystkich podmiotów związanych z edukacją. Działania powinny mieć charakter apolityczny i być zaplanowane na kilka lat, a nie na czas rządzenia jakiejś partii.

Zmiany wymagają przemyślanej wizji, jasno określonego kierunku. Czy w takim razie są w ogóle możliwe? Oczywiście, że tak. Są państwa w Europie, które postawiły na reformę edukacji. I nie robią tego szybko!

W Walii proces zmian rozpoczął się w 2001 roku, kiedy parlament ogłosił dokument „Walia; Kraj Uczący się”. Pisano wtedy: „Wszyscy posłowie i posłanki zawarli pakt ponad podziałami, aby przeprowadzić reformę edukacji, której celem jest podniesienie jakości życia w Walii. (…) Wprowadzenie zmian na poziomie Foundation Phase (dzieci w wieku 3-7 lat) zostało poprzedzone poprzez pilotaż nowego curriculum [podstawy programowej] w latach 2004-2008 w wybranych szkołach, który następnie został poddany ewaluacji” itd. Ostatecznie reforma weszła do wszystkich szkół we wrześniu 2023 roku. Po 22 latach!

W Irlandii uznano, że system edukacji przestał odpowiadać na wymagania współczesności. Zaproponowano daleko idącą zmianę programu nauczania na poziomie podstawowym. Reformę rozpoczęto w 2016 roku od społecznych debat i konsultacji. We wrześniu 2024 roku zostanie wprowadzona do szkół.

Reforma edukacji w Irlandii trwała osiem lat. Jej przygotowanie i wprowadzenie miał i ma nadal charakter procesu, a nie rewolucji do wprowadzenia w 2-3 lata.

Wielka reforma w dwa, trzy lata? Niepokojące, przerażające

A jak jest u nas? Po 15 października wiele razy słyszeliśmy, że po odchudzeniu o 20 proc. podstawy programowej przyjdzie czas na wielką reformę. Min. Barbara Nowacka mówi, że opracowanie nowej podstawy programowej kształcenia ogólnego musi być dobrze skonsultowane, przebadane i przetestowane z nauczycielami/nauczycielkami.

Ale dodaje, że ma wejść w życie... od 2026 rok lub od 2027 roku.

To ile mamy czasu na tak wielką zmianę? Dwa, góra trzy lata!

A przecież nowa podstawa programowa powinna nie tylko opisywać jakich umiejętności i jakiej wiedzy szkoła ma nauczyć, ale także określać warunki kształcenia, sposoby oceniania, wytyczać zmiany w metodyce nauczania oraz systemie egzaminacyjnym.

Więcej tu wyzwań i niewiadomych niż gotowych rozwiązań. Dlatego należy zacząć od szerokiej dyskusji z podmiotami tworzącymi szkołę. Wymaga to przemyślanego uspołecznienia.

Nowa podstawa programowa powinna uwzględniać kompetencje kluczowe, istotne dla młodych żyjących w XXI wieku, oraz zapewnić jak największą elastyczność procesu nauczania i co dziś szczególnie ważne – zadbać o autonomię nauczycieli/nauczycielek.

Tę nową podstawę programową jakiś zespół ludzi przygotowanych merytorycznie powinien sobie najpierw wyobrazić, oprzeć na wartościach, które nie mogą pochodzić z jednego światopoglądu, czy ideologii jednej partii. Konieczne będą kompromisy, bo tylko wtedy będzie szansa, że nowa szkoła, nowy paradygmat myślenia o edukacji nie spotka się z oporem społecznym.

Każda zmiana budzi obawy, niekiedy bunt. Warto uwzględnić doświadczenia krajów, którym się udało. Walijczycy nie twierdzą, że reformę edukacji wymyślili sami, bo korzystali ze wzorów skandynawskich (Dania, Szwecja) oraz włoskich (region Reggio Emilia).

Na to wszystko potrzeba czasu. Nie roku czy dwóch lat, znacznie więcej.

Perspektywa wprowadzenia wielkiej zmiany w polskiej szkole we wrześniu 2027 roku wydaje się więc niepokojąca, a we wrześniu 2026 roku wręcz przerażająca.

A jeśli koniecznie w trzy lata, to może tak?

Nie mam doświadczeń w zakresie tworzenia tak znaczących dokumentów, jak nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego. Spróbuję jednak – może nieudolnie, bo tylko z perspektywy praktyki szkolnej – wyobrazić sobie, jak można by zamknąć w trzy lata proces zmiany szkoły.

Etap wstępny wiązałby się z powołaniem zespołu koordynującego całe przedsięwzięcie, przygotowującego harmonogram i zakres działań.

Należałoby wydyskutować ogólny pomysł na zmianę i odnieść go do badań z zakresu edukacji. Rozpocząć warto od pytania, jaki ma być człowiek kończący poszczególne etapy edukacji. A jeszcze lepiej, jakie powinien mieć kompetencje.

Etap I pracy powinien mieć charakter ogólny, niezwiązany z przedmiotami. Chodzi o wizję szkoły jako całości, jako przestrzeni, która warunkuje proces uczenia się. Myślę, że w tym miejscu można by zatrzymać się na kwestii oceniania. To wszystko należałoby skonsultować z podmiotami współtworzącymi szkołę.

Etap II mógłby już stanowić pracę nad właściwą podstawą programową. Przemyśleć listę przedmiotów szkolnych, z czego ewentualnie zrezygnować, co połączyć w bloki, a także organizację pracy szkoły, choćby tzw. siatkę godzin.

Należałoby też przemyśleć kwestię egzaminów i odpowiedzieć na pytanie, do czego tak naprawdę są nam potrzebne, o ile rzeczywiście są.

A jeśli tak, to jakie, kiedy i w jakim zakresie.

Etap powinien zakończyć się konsultacjami publicznymi, ale skierowanymi nie do ogółu społeczeństwa, ale do środowisk nauczycielskich i akademickich, do psychologów i pedagogów, organizacji pozarządowych.

Po wprowadzeniu korekt następowałby etap III przygotowania szkół, a przede wszystkim nauczycieli/nauczycielek, do wprowadzenia zmiany. Chodziłoby zarówno o kształcenie kadry pedagogicznej według nowych wytycznych, jak i o szkolenia uzupełniające dla tych, którzy w szkołach już pracują. Ośrodki doskonalenia kadry nauczycielskiej miałyby co robić.

Jak przekonać nieprzekonanych?

Każdy z tych trzech etapów powinien być wspomagany głośnymi, rzeczowymi i przemyślanymi akcjami informacyjnymi. Dzieci, ludzie młodzi i ich rodzice muszą wiedzieć, w jakim kierunku zmierza szkoła, jaką odpowiedzialność mają nauczyciele/nauczycielki, a jak oni i one same mogą wspierać dzieci. W pracach nie można pominąć głosu młodzieży, która już szkoły doświadczyła.

Jak mądrze uwzględnić te różne perspektywy, jak przekonać nieprzekonanych? To wyzwanie.

Może tym razem jednak udałoby się ważnych decyzji nie podejmować za zamkniętymi drzwiami?

Zmiany wywołują emocje, bo wprowadzają coś nowego, a to zwykle niepokoi, a nie uskrzydla. Informowanie społeczeństwa o reformie szkoły warto włączyć w cały proces. Przeznaczyć na to dużo energii, środków. I oczywiście czasu.

Jeśli uda się w trzy lata – bo tyle zostało do roku 2027 – przeprowadzić reformę systemu edukacji, przygotować i wdrożyć nowoczesną podstawę programową zbudowaną wokół kluczowych kompetencji i wymagań ogólnych – przedmiotowych, jak i uniwersalnych, rozwijanych jednocześnie na wielu przedmiotach i najlepiej w blokach dziedzinowych..... to będziemy mogli powiedzieć, że miał miejsce drugi cud nad Wisłą.

*Agnieszka Ciesielska. Polonistka, od 2022 roku w SLO nr 99 w Zespole Szkół STO na warszawskim Bemowie. Wcześniej przez ćwierć wieku w LXIV Liceum Ogólnokształcącym im. S. I. Witkiewicza w Warszawie, również jako wicedyrektorka tej szkoły. Ekspertka Edukacyjnej Fundacji im. R. Czerneckiego. Od 2019 roku bierze udział w pracach Zespołu Dydaktycznego Rady Języka Polskiego przy PAN. Współautorka programów nauczania języka polskiego oraz serii podręczników do nauki polskiego. Postutorka w Szkole Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspertka koalicji SOS dla Edukacji. W 2024 roku zaproszona przez MEN do zespołu opracowującego skróty podstawy programowej języka polskiego.

List otwarty ruchu SOS dla Edukacji do MEN: Potrzebna jest dobra, wspólnie wypracowana wizja szkoły, a przede wszystkim – czas

Edukacja powinna stać się jednym z priorytetów rządu na najbliższe lata. Szkoła potrzebuje zmian wynikających z przemyślanej i zaprojektowanej w dłuższej perspektywie strategii edukacyjnej. Oczekujemy, że MEN weźmie pod uwagę sformułowane niżej postulaty w sprawie podjęcia i uspołecznienia prac nad całościową strategią edukacyjną oraz urealnienia harmonogramu wprowadzanych zmian. Środowiska edukacyjne, społeczne i akademickie są gotowe wspierać rząd w tych działaniach.

Rok temu pisaliśmy w publikacji Nowe otwarcie: „Polska szkoła potrzebuje zmian – dużych i małych, systemowych, ale też drobnych. Na początek potrzebuje jednak powiewu świeżego powietrza, po latach zaciskania gorsetu centralnej regulacji i kontroli”.

To marzenie stało się faktem – 15 października 2023 roku powiał wiatr odnowy, również w edukacji.

Środowisko edukacyjne czekało na ten moment od lat. Zapowiadane w kampanii wyborczej zmiany miały iść w stronę decentralizacji, wzmocnienia samodzielności szkoły oraz pozycji nauczycielek i nauczycieli, a także dbałości o uczniowski dobrostan i szkolną demokrację. Nowe władze radykalnie podniosły nauczycielskie wynagrodzenia, odpartyjniły kuratoria. Na znaczeniu ma zyskać edukacja zdrowotna i obywatelska, trwają rozmowy o pragmatyce zawodu nauczyciela. Wiele działań MEN jest zbieżnych z naszymi postulatami.

Cieszy nas zwłaszcza zapowiedź nowego paradygmatu myślenia o edukacji.

Od września 2026 roku do szkół ma wejść nowa podstawa programowa w klasach I, IV i VII szkoły podstawowej, a od września 2028 roku – w klasie I szkoły ponadpodstawowej. Z naszej perspektywy jednak dwa lata – bo tyle zostało do pierwszej zapowiadanej zmiany – to za krótki czas, by odpowiedzialnie przeprowadzić tak wielką reformę: wypracować całościową wizję nowoczesnej edukacji, odbyć pogłębioną debatę o nowej podstawie (co powinno stać się kołem zamachowym zmiany), a potem skutecznie ją wdrożyć.

Często słyszymy, również z MEN, że polskiej szkole przydałoby się trochę stałości i porządku. Według nas potrzebna jest dobra, wspólnie wypracowana wizja szkoły, a przede wszystkim – czas. To warunek jakościowych zmian, o czym wiemy z doświadczeń innych państw: Finlandii, Irlandii, Walii, Kanady, Australii, Nowej Zelandii czy Estonii, które przez taki proces przeszły lub teraz przechodzą.

Zyskamy więcej czasu, jeżeli zostanie zbudowana strategia edukacyjna wyrastająca ponad ideologie zwalczających się partii i cykle wyborcze.

Strategia nie dla jednej kadencji parlamentu czy jednego pokolenia, a co najmniej do 2040 roku. W jej centrum trzeba postawić potrzeby młodych obywateli i obywatelek, którzy stają wobec zmieniających się wyzwań. Wymaga to kształtowania kompetencji XXI wieku, a nie szczegółowych informacji. Zręby takiej strategii zarysowaliśmy w Mapie drogowej dla edukacji – to jeden z możliwych punktów wyjścia.

Przeprogramowanie na wartościową edukację wymaga uważności i spokojnej rozmowy, o co trudno w silnie spolaryzowanym społeczeństwie.

Rozporządzenie o pracach domowych oraz proces „odchudzania” podstawy programowej wzbudziły kontrowersje i napięcia, których przynajmniej częściowo można było uniknąć.

Oczekujemy także przejrzystych zasad tworzenia zespołów koordynujących oraz jasności co do trybu ich pracy i decyzyjności.

Mamy też nadzieję, że zostaną wykorzystane różne formy uspołecznienia procesu zmian:

  • prekonsultacje na etapie tworzenia dokumentów,
  • konsultacje w sieci (z narzędziami do analizy nadesłanych uwag),
  • grupy fokusowe czy nauczycielskie,
  • panele obywatelskie oraz
  • uczniowskie i naukowe debaty o profilu absolwenta i wytycznych dla twórców podstawy.

Żadna reforma nie wydarzy się dlatego, że zostaną zmienione zapisy w dokumentach.

Najważniejsi są nauczyciele i nauczycielki, ich kompetencje oraz poczucie, że to także ich reforma.

Michael Fullan, znawca systemów edukacji na świecie, podpowiada, że „jeśli jakość pracy nauczyciela jest podstawowym czynnikiem wpływającym na uczenie się uczniów i jeśli dążymy do transformacji całego systemu, to musimy doprowadzić do sytuacji, w której praktycznie wszyscy nauczyciele czują się autorami reform”.

Nie można tego zaniedbać – widać to we wszystkich systemach edukacji, które odniosły sukces. Należy też, tak jak to zrobiono choćby w Walii, prowadzić kampanię społeczną o szkole na miarę XXI wieku, o pożądanym profilu jej absolwenta, nowych sposobach nauczania i uczenia się. Za dużo było w Polsce złej narracji o szkole. Potrzeba czasu i środków, żeby ją zmienić.

Sygnatariusze:

  • Alliance4Europe
  • Amnesty International Polska
  • Centrum Nauki Kopernik
  • Edukacyjna Fundacja im. Romana Czerneckiego
  • Fundacja Bullerbyn na rzecz wspólnoty dzieci i dorosłych
  • Fundacja Centrum Cyfrowe
  • Fundacja Centrum im. prof. Bronisława Geremka
  • Fundacja Civis Polonus
  • Fundacja Code for Green (dotychczas Fundacja Forum Inicjatyw Społecznych)
  • Fundacja Cyfrowa Innowacja
  • Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
  • Fundacja “Dla lepszych czasów”
  • Fundacja Dzieci Mają Głos
  • Fundacja Edukacji Domowej
  • Fundacja Edukacyjna ODITK
  • Fundacja Edukacyjna Przedsiębiorczości
  • Fundacja Edumind
  • Fundacja EduTank
  • Fundacja Envisio
  • Fundacja Ja, Nauczyciel
  • Fundacja Ja! na rzecz edukacji językowej
  • Fundacja Panoptykon
  • Fundacja Pole Dialogu
  • Fundacja Przestrzeń dla Edukacji
  • Fundacja Rozwoju Innowacji Edukacyjnych wIEm
  • Fundacja Sempre a Frente
  • Fundacja Teach for Poland
  • Fundacja To Proste
  • Fundacja OFF school
  • Fundacja Ośrodka KARTA
  • Fundacja Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego
  • Fundacja SOK
  • Fundacja Szkoła z Klasą
  • Fundacja Varia Posnania
  • Fundacja Wspomagania Wsi
  • Grupa OOSP „Łańcuch Światła”
  • Holistic Think Tank
  • Kobiety Filmu
  • Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej
  • Obywatele Kultury
  • Ośrodek Działań Ekologicznych “Źródła”
  • Protest z Wykrzyknikiem
  • Polska Fundacja im. Roberta Schumana
  • Rodzice dla Klimatu
  • Ruch społeczny NIE dla chaosu w szkole
  • Ruch Społeczny Obywatele dla Edukacji
  • Społeczne Towarzystwo Oświatowe
  • Stowarzyszenie AMICIS IN EDUCATIONE
  • Stowarzyszenie dO!PAmina lab
  • Stowarzyszenie Ekspedycja w głąb kultury
  • Stowarzyszenie Kogutorium
  • Stowarzyszenie My, Rodzice
  • Stowarzyszenie na rzecz Praworządności w Szkołach „Stowarzyszenie Umarłych Statutów”
  • Stowarzyszenie “NIGDY WIĘCEJ”
  • Stowarzyszenie “Pracownia Etnograficzna” im. Witolda Dynowskiego
  • Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej
;

Komentarze