0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot . Robert Kowalew...

Przypomnijmy to sobie. Luty 2022 roku, Rosja napada na Ukrainę, tym razem już na pełną skalę. Jej wojska nacierają od północy, zachodu i południa. To szokująco otwarty i bezwstydny akt imperializmu: niezależna od Rosji demokratyczna Ukraina nie ma prawa istnieć, Ukraińców trzeba ukarać za to, że niepodległość w ogóle przyszła im do głowy. Zresztą — jakich Ukraińców? Bo opowieść najeźdźców jest ludobójcza: Ukraińcy nie istnieją, nie są prawdziwym narodem.

Miliony przerażonych ludzi uciekają z kraju, część z nich do Polski. Wielu z nas (ale jak wielu? Może mniej niż nam się wtedy wydawało?) pomaga ukraińskim uchodźcom. Polki i Polacy organizują zbiórki pomocy, własnymi samochodami przewożą uchodźców wojennych z granicy, przyjmują ich do swoich domów. Na ulicach, na balkonach, w oknach domów widać ukraińskie flagi. Poklepujemy się po plecach: zdaliśmy egzamin z solidarności.

Ten tekst to cotygodniowy newsletter, który wysyłamy naszym stałym czytelnikom. W tym tygodniu wyszedł z niego polityczny felieton na jeden wyjątkowo ważny temat, wiec uznaliśmy, że opublikujemy go też na stronie.

Mija trzy i pół roku. Wojna trwa, Ukraińcy walczą, kolejna już rosyjska ofensywa mimo potężnych strat nie osiąga swoich celów. Rosjanie terroryzują ludność cywilną atakami z powietrza — nie ma regionu Ukrainy, który byłby wolny od tej grozy. W tym tygodniu rakiety trafiły m.in. w blok w Kijowie – 22 zabitych, w tym czworo dzieci.

Ale dziś muszę przejść spory kawał Warszawy, żeby zobaczyć choć jedną ukraińską flagę. Socjologowie ogłaszają, że “Polacy są zmęczeni wojną” (Ukraińcy właściwie robią nam przykrość, wciąż tak walcząc o swój kraj i narażając Polaków na niekomfortowe informacje ze świata, co za nietakt!), a politycy — że uchodźcy wojenni to właściwie migranci ekonomiczni, żadnej pomocy nie potrzebują. W tę stronę od wielu miesięcy zmierzała polityka rządu — co regularnie opisywaliśmy w OKO.press.

Przeczytaj także:

Ale poniedziałkowe weto prezydenta Karola Nawrockiego do ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy poszło krok dalej: setki tysięcy ludzi już od października może znaleźć się w prawnej próżni, która pozostawi ich nie tylko bez wsparcia państwa, ale też utrudni im załatwianie podstawowych spraw.

Owszem, pomagaliśmy Ukraińcom, ale koniec z tym. Historia gdańskiego seniora i komunalnej kawalerki przejętej przez Nawrockiego miała, jak się okazuje, niedocenione głębsze przesłanie. Nie znasz dnia ani godziny, każdy może usłyszeć: pomoc pomocą, ale już dosyć, pora do DPS-u.

Nawrocki szczerzy zęby jak Jack Nicholson w “Lśnieniu” Kubricka i emanuje dumą. Uprzykrzając życie uchodźcom z Ukrainy, realizuje przecież swoje hasło wyborcze: “Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy”.

Jestem redaktorem, a obowiązkiem redaktora jest skracać, więc i hasło wyborcze Nawrockiego oczyściłbym z tego emfatycznego gadulstwa. Bez ściemy i lukru brzmiałoby ono: Polska dla Polaków.

Bo dokładnie to ma usłyszeć prawicowy wyborca: nie chcemy tu żadnych obcych, a nasz nowy żwawy prezydent pokaże im ich właściwe miejsce — jest ono poza granicami Polski.

W OKO.press opisywaliśmy w tym tygodniu konsekwencje tej polityki dla zwykłych ludzi.

“Czasami życie w Polsce jest nie do wytrzymania: przejawy ksenofobii, ciągłe spekulacje polityczne wokół Ukrainy, wokół naszej historii, wokół uchodźców, wszystkie te jednostronne opowieści o nas. Przypomina to mi radziecki antysemityzm w moją stronę: Ty żydowka, mama skazała, szto z toboj igrat` nielzia. Jesteś Żydówką, mama mówiła, że z tobą nie wolno się bawić” — mówiła Krystynie Garbicz Ołena, matka trójki dzieci.

Pisaliśmy też o skutkach politycznych. Największe powody do świętowania ma Konfederacja. “Bo to ta partia jako pierwsza domagała się odebrania szczególnej ochrony uchodźcom z Ukrainy. I jako pierwsza stosowała antyukraińską retorykę, którą obecnie coraz silniej przejmuje PiS, a którą w wersji soft przyjęła w czasie kampanii Koalicja Obywatelska” — pisała Dominika Sitnicka

Pokazaliśmy fatalne konsekwencje gospodarcze i społeczne antyukraińskiej polityki.

“Jak by nie rozdmuchiwać dodatkowych kosztów, nie przebijemy tego, że Polska gospodarka bez 5 procent pracowników z Ukrainy miałaby się po prostu gorzej. Bilans zysków i strat – patrząc tylko na gospodarkę – jest ewidentnie korzystny. Dyskusja może dotyczyć tylko tego, czy mamy zwrot trzy do jednego, czy pięć do jednego. Nie będziemy też mieli lepszej i łatwiejszej do integracji grupy migrantów, a bez migrantów – nie tylko ukraińskich, ale jakichkolwiek – nasz rynek i gospodarka w najbliższych latach będą się kurczyć” — pisał dr hab. Paweł Kubicki, kierownik Katedry Polityki Społecznej w Szkole Głównej Handlowej.

Niestety, polscy politycy są gotowi to zaprzepaścić — bo krótkoterminowo i dla ich prywatnego politycznego interesu opłaca im się obecnie antyukraińskość.

Nieoczywisty ukraiński wątek pojawia się też w fenomenalnym reportażu Szymona Opryszka o Niedźwiedziu, małopolskiej gminie, która zapragnęła zostać strefą wolną od migranta i uchodźcy.

Na koniec, żeby nie było całkiem ponuro, inny patriotyzm, albo po prostu patriotyzm — bez przymiotników.

Mirosław Skórka, przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce, w rozmowie z Piotrem Pacewiczem:

“Żyjemy w Europie Środkowowschodniej, w Unii Europejskiej, ale naszym bezpośrednim zagrożeniem jest Rosja i to się prędko nie zmieni. Od Rosji oddziela nas Ukraina, która z determinacją walczy o zatrzymanie marszu wojsk Putina na wschód. W interesie i Polski, i Ukrainy jest zatrzymanie tej ekspansji. Im bliżej będziemy ze sobą, tym będziemy silniejsi.

To są rzeczy, wydawałoby się, oczywiste, ale prezydent Nawrocki podważa tę opowieść, niszczy ją, zatruwa umysły niechęcią do innych, robi z Ukraińców obcych, nazywa nas »gośćmi«, którzy mają więcej praw niż »gospodarze«, podsyca antyukraińskie nastroje.

To jest nieodpowiedzialne, a patriotyzm to właśnie odpowiedzialność za państwo i za ludzi, którzy mieszkają w tym państwie. Wszystkich ludzi.

Za Polaków etnicznych, za Polaków nie etnicznych, za wszystkie mniejszości narodowe, za wszystkich, którzy tu znaleźli swój dom”.

;
Na zdjęciu Bartosz Kocejko-Szukalski
Bartosz Kocejko-Szukalski

Wicenaczelny OKO.press, wcześniej kierował działem społeczno-gospodarczym. Redaktor, czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej. W redakcji od 2017 roku. Pochodzi z Prabut w woj. pomorskim, mieszka w Warszawie na Grochowie i bardzo mu się tam podoba.

Komentarze