0:000:00

0:00

Kamil Zaradkiewicz został wyznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę wykonującego obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego od 1 maja 2020, dzień po upływie kadencji Małgorzaty Gersdorf. Od razu wszedł na konfrontacyjny kurs w SN. OKO.press relacjonowało jego zachowanie podczas Zgromadzenia Sędziów SN.

Przeczytaj także:

W piątek 15 maja na konferencji prasowej odczytał swoje oświadczenie o rezygnacji z tej funkcji. Zrezygnował, bo nie poradził sobie z przeprowadzeniem Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN. Zgromadzenie ma wybrać pięciu kandydatów, spośród których prezydent Duda wyłoni nowego I prezesa SN.

Przedstawił się jako ofiara rzekomo zorganizowanej na niego nagonki. "Moja rezygnacja jest stanowczym wyrazem protestu przeciwko nieustannym próbom uniemożliwiania sprawnego prowadzenia prac Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego. Jestem głęboko zbulwersowany podważaniem kompetencji prowadzącego Zgromadzenie. Ignorowaniem nie tylko czynności porządkowych, lecz również licznymi zachowaniami, w tym również nieprawdziwymi oskarżeniami o moje rzekome polityczne motywacje" – mówił w ustnym oświadczeniu.

Oskarżył „starych” sędziów SN o paraliżowanie obrad Zgromadzenia oraz o wikłanie w spór prezydenta „poprzez złożenie bezpodstawnego wniosku o moje odwołanie”.

"Okazuje się, że są osoby, które z góry zakładają nieważność prac Zgromadzenia Ogólnego. Deklarujące które przepisy i zasady je wiążą, a które uznają za nieważne lub wręcz niekonstytucyjne" – narzekał Zaradkiewicz.

Stwierdził, że w SN istnieje stosowany mobbing wobec nowych sędziów, powołanych przez neo-KRS. I zagroził wszczęciem kroków prawnych.

Zapowiedział, że mimo rezygnacji zrobi wszystko „by gmach sprawiedliwości zbudowano na trwałych fundamentach. Odcinając się od haniebnego dziedzictwa okresu komunizmu.Wymaga to jednak w moim przekonaniu dalszych, ważnych zmian o charakterze systemowym”.

Jak Zaradkiewicz rządził SN przed dwa tygodnie

Kamil Zaradkiewicz mija się z faktami. To on wprowadził od początku w SN ostry kurs wobec „starego” SN. Wydał ostre oświadczenie w którym zapowiedział nowe porządki, a „starych” sędziów, którzy nie zaakceptują jego reguł wezwał do dobrowolnych odejść z SN.

Potem zdekomunizował galerię prezesów SN, nakazując zdjąć portrety prezesów z okresu PRL.

Odmroził też pracę Izby Dyscyplinarnej SN, wbrew decyzji TSUE i I prezes Małgorzaty Gersdorf. Próbował przejąć z Izbą Dyscyplinarną precedensowe pozwy o ustalenie, że nowi sędziowie SN nie są legalnymi sędziami. Zaradkiewicz też jest o to pozwany. O pozwie pisaliśmy również w OKO.press:

Wreszcie nie poradził sobie z przeprowadzeniem Zgromadzenia sędziów, które sam szybko zwołał. Obrady prowadził arbitralnie, nie zgodził się na przyjęcie porządku obrad i ustalenia zasad procedowania Zgromadzenia. Odbierał głos starym sędziom SN. Sam ustalił wyniki głosowania do komisji skrutacyjnej.

W efekcie grupa „starych” sędziów SN wysłała do prezydenta pismo, by odwołał Zaradkiewicza. Zaś Zaradkiewicz wystąpił do prezydenta o zmianę regulaminu SN, tak by doprecyzować jak ma wyglądać Zgromadzenie.

Tyle, że w przecieków z Kancelarii Prezydenta wynika, że przed wyborami Andrzej Duda nie chce się on angażować w spór w SN o wybór nowego prezesa. I odmówił Zaradkiewiczowi zmiany regulaminu. Są też wątpliwości prawne, czy można zmieniać regulamin SN w trakcie trwającego posiedzenia Zgromadzenia. I to mogło pchnąć Zaradkiewicza do złożenia rezygnacji z funkcji tymczasowego prezesa SN.

Nowy „komisarz” prezydenta Dudy

Powołany w piątek 15 maja przez prezydenta nowy wykonujący obowiązki I prezesa SN Aleksander Stępkowski będzie miał jedno zadanie: przeprowadzić Zgromadzenie w celu wyboru kandydatów na I prezesa SN.

Zmiana nie musi jednak oznaczać, że Zgromadzenie odbędzie się teraz z poszanowaniem procedur i głosu „starych” sędziów SN. Stępkowski może obrać jeszcze bardziej konfrontacyjny styl zarządzania SN i prowadzenia obrad Zgromadzenia Ogólnego SSN.

"To osoba podobna do Zaradkiewicza. Do tej pory na Zgromadzeniu wypowiadał się w duchu podobnym do Zaradkiewicza" – mówi OKO.press jeden z sędziów SN.

Na konferencji prasowej w holu SN Stępkowski zapowiedział już, że będzie kontynuował przerwane przez Zaradkiewicza obrady, akceptując jego dotychczasowe decyzje. W tym wybranie przez Zaradkiewicza komisji skrutacyjnej do liczenia głosów na kandydatów.

"Zgromadzenie Ogólne zaczęło obrady 8 maja i te obrady będą kontynuowane. Jesteśmy na bardzo zaawansowanym etapie wyłaniania kandydatów. Zostali wyłonieni kandydaci na kandydatów. Teraz czeka nas wysłuchanie oświadczeń ze strony osób, które zgodziły się kandydować, następnie seria pytań do tych osób. Potem przystąpimy do czynności głosowania" - tłumaczył dziennikarzom.

Stępkowski wyraził też nadzieję, że procedurę wyboru pięciu kandydatów uda się jednak przyspieszyć.

"Dzisiejsza decyzja pana prezydenta jest już takim impulsem, który powinien zostać dostrzeżony. Mówiłem o wybitnych prawnikach i sędziach. Wszyscy jesteśmy ludźmi, ulegamy emocjom. Ale po osobach wielkiego formatu oczekuję adekwatnej do tego postawy. Liczę, że dzisiejsze zmiany zostaną docenione, że podejmiemy współpracę" - stwierdził.

Aleksander Stępkowski wypowiadał się już także w trakcie Zgromadzenia Ogólnego. Tak komentował je w prorządowych mediach:

"Mamy sytuację, w której starsi sędziowie usiłują wykluczyć sędziów powołanych w 2018 roku i później od możliwości wywierania wpływu na obsadę stanowiska w Sądzie Najwyższym. Sytuację, w której chodzi o wykluczenie tychże nowych sędziów i o uniemożliwienie im zgłoszenia jakiegokolwiek kandydata na stanowisko I prezesa SN. W tym celu forsuje się nieprzewidziane przez prawo idee uchwalania dodatkowego regulaminu".

Kim jest Aleksander Stępkowski?

Aleksander Stępkowski to sędzia powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Prezydent powołał go w lutym 2019 roku, choć nominację od nowej, niekonstytucyjnej KRS dostał on już w sierpniu 2018. O problemach z jego nominacją pisaliśmy w OKO.press:

Prezydent zwlekał z nominacją, bo były wątpliwości formalne. Wyszło bowiem na jaw, że Stępkowski, zgłaszając kandydaturę do SN, nie zrzekł się jeszcze obywatelstwa brytyjskiego (urodził się w Londynie). A wymogiem jest posiadanie tylko obywatelstwa polskiego.

W zgłoszeniu napisał, że złożył wniosek o zrzeczenie się obywatelstwa brytyjskiego i czeka na „potwierdzenie wywarcia skutków prawnych” jego wniosku. Mimo to nowa KRS pozytywnie zaopiniowała go jako kandydata do SN. Można domniemywać, że skoro prezydent w końcu go powołał, to Stępkowski skutecznie zrzekł się już brytyjskiego obywatelstwa.

O Stępkowskim jako sędzim SN szybko zrobiło się głośno. Jedną z jego pierwszych decyzji było odrzucenie odwołania krakowskiego sędziego Waldemara Żurka. To były rzecznik legalnej KRS, który za obronę wolnych sądów jest szykanowany i represjonowany. Żurek odwołał się do SN od decyzji o przeniesieniu go przez prezes sądu (nominatkę ministra Ziobry) do innego wydziału.

Sprawa przez wiele miesięcy czekała na rozpoznanie w SN, bo SN nie mógł zdecydować, która Izba ma to załatwić. I gdy wyznaczono termin rozpoznania odwołania w Izbie Cywilnej, w tym samym czasie odwołanie Żurka odrzucił Stępkowski z Izby Kontroli.

Za tę decyzję była I prezes SN Małgorzata Gersdorf zawiadomiła rzecznika dyscyplinarnego SN. Bo Stępkowski wydając orzeczenie nie miał akt sprawy. Znajdowały się one w Izbie Cywilnej, a on opierał się jedynie na aktach zastępczych, czyli kserówkach akt głównych.

Zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego objęło też prezes Izby Kontroli Joannę Lemańską, bo to ona przydzieliła sprawę Stępkowskiemu. O sprawie pisaliśmy w OKO.press.

17 kwietnia 2020 roku sędzia Żurek złożył w Sądzie Najwyższym pozew przeciwko Stępkowskiemu. Jego zdaniem nie jest on legalnie wybranym sędzią. Żurek domaga się, by skład orzekający w jego sprawie wyznaczył prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.

Pierwszy prezes Ordo Iuris

Zanim trafił do SN nowy tymczasowy I Prezes był znany jako współzałożyciel i pierwszy dyrektor Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, znanego z promocji ultrakatolickich poglądów. Stępkowski rozstał się z nim w 2016 roku. Podobno dlatego, że nowy zarząd Ordo Iuris ma bardziej biznesowe podejście do działalności Instytutu.

W 2015 roku prof. Stępkowski został wiceministrem spraw zagranicznych, gdy resortem kierował Witold Waszczykowski. Waszczykowskiemu miało się nie spodobać się zaangażowanie Stępkowskiego w sprawy światopoglądowe i wiceminister stracił stanowisko w 2016 roku.

Z usług Ordo Iuris korzystało wielu ministrów rządu PiS, m.in. ministerstwo rodziny czy ministerstwo edukacji.

W Izbie, do której trafił Stępkowski, jest już sędzia, który był wcześniej związany z Ordo Iuris. To prof. Krzysztof Wiak z wydziału prawa, prawa kanonicznego i administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Stępkowski jest autorem jednego z esejów w pracy zbiorowej pt. „Dyktatura gender” z 2014 roku. Inni autorzy? Sam papież Benedykt XVI, ale także abp Henryk Hoser, czy kontrowersyjny ksiądz Dariusz Oko.

Stępkowski to także zwolennik całkowitego zakazu aborcji i współautor publikacji na temat ochrony życia poczętego. Współtworzył analizę obywatelskiego projektu "Stop Aborcji", przeciwko któremu protestowano w ramach "czarnych protestów" w 2016 roku.

Wykłady o społecznym nauczaniu Kościoła

Stępkowski jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem na Wydziale Prawa i Administracji UW. Pracuje tam w Instytucie Nauk o Państwie i Prawie. Nie został kierownikiem tej katedry - przegrał z Adamem Bosiackim, zaufanym ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z PiS.

Uczył studentów o doktrynach politycznych i prawnych. Prowadził przedmioty "Nauczanie społeczne Kościoła katolickie", "Nauczanie społeczne Kościoła a europejskie instytucje prawne i ustrojowe". Wykładał też o amerykańskim Sądzie Najwyższym.

Jego zainteresowania naukowe to prawo porównawcze prywatne i publiczne, myśl polityczna i prawna, zwłaszcza polska tradycja republikańska. Jak czytamy na stronie UW interesuje się zwłaszcza "determinującym wpływem, jaki filozofia wywiera na kształt instytucji prawnych".

Naukowo pisał krytycznie o zjawisku "europeizacji" konstytucji narodowych, to znaczy przeciwko interpretowaniu ich w duchu międzynarodowych i europejskich standardów praw człowieka. Określał ten proces jako znak "schyłku państwa nowoczesnego."

Diagnozował, że "nie da się przeciwdziałać tym procesom na płaszczyźnie politycznej lub prawnej inaczej niż poprzez radykalną zmianę kulturową, nawiązującą w swej treści do przednowoczesnych kategorii intelektualnych".

Jest uznawany za człowieka, który trzyma się swoich ultrakonserwatywnych zasad, ale nie za koniunkturalistę. Dlatego jego kandydatura do SN była zaskoczeniem w środowisku pracowników Wydziału Prawa i Administracji UW.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Przeczytaj także:

Komentarze