0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

To duży sukces sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie – na zdjęciu u góry.

Żurek był jednym z głównych celów afery hejterskiej. O wymierzonych w niego działaniach był informowany sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Co ujawniliśmy w OKO.press. I teraz krok po kroku sędzia chce pociągnąć wszystkich do odpowiedzialności prawnej.

Dotyczy to też prokuratorów z Kielc, którzy za władzy PiS odmówili ścigania jego hejterów w internecie. Odmówili, bo jako jedyni w Polsce nie wiedzieli, kim jest Mała Emi. Choć wtedy już wszyscy wiedzieli, że jest nią Emilia Szmydt, która sama przyznała się do hejtowania sędziów i ujawniła aferę hejterską.

Sędzia złożył na tych prokuratorów zawiadomienie do prokuratury, ale Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu odmówiła śledztwa. Sędzia się odwołał i w piątek 24 stycznia 2025 roku Sąd Rejonowy w Kielcach uchylił umorzenie śledztwa przeciwko prokuratorom. Orzeczenie wydała sędzia Anita Młynarczyk. Teraz ws. kieleckich prokuratorów musi być przeprowadzone ponowne śledztwo przez Prokuraturę Okręgową w Nowym Sączu.

Przeczytaj także:

To sukces sędziego Żurka, ale też jego pełnomocniczki, adwokatki Justyny Boruckiej, która pomaga mu w części spraw rozliczeniowych. Borucka relacjonuje OKO.press uzasadnienie orzeczenia kieleckiego sądu: „Sąd orzekł, że umorzenie śledztwa było przedwczesne. Materiał dowodowy nie został w pełni poddany analizie. Część dowodów zgromadzonych w aktach sprawy w ogóle zaprzecza ustaleniom prokuratora, zawartych w postanowieniu o umorzeniu”.

Borucka dodaje: „Sąd nakazał szczegółowe wyjaśnienie okoliczności sprawy, w związku z moimi zarzutami z zażalenia na umorzenie”.

Pełnomocniczka sędziego mówi dalej: „Czyli w ponownym śledztwie prokuratura w Nowym Sączu ma wyjaśnić, dlaczego prokuratorzy z Kielc przed długi czas nie podejmowali żadnych czynności, tylko czekali na odpowiedź z Twittera [pytali o to do kogo należały hejtujące Żurka konta na tym portalu – red.].

A już wtedy było wiadomo, że żadnych danych się nie uzyska z uwagi na upływ czasu. Sąd nakazał też wyjaśnić, dlaczego rozpoznanie naszych wniosków dowodowych o przesłuchanie świadków trwało aż 9 miesięcy. I dlaczego prokuratorzy z Kielc ten wniosek dowodowy uznali za nieprzydatny”.

Chodziło o przesłuchanie sędziów, którzy pojawili się w aferze hejterskiej m.in. byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika i stołecznego sędziego Jakuba Iwańca.

Radzikowi, Iwańcowi i Piebiakowi Prokuratura Regionalna we Wrocławiu chce teraz stawiać zarzuty karne za aferę hejterską i wystąpiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej o uchylenie im immunitetów.

Sędzia Żurek pozwał ich też za tę aferę do sądu o ochronę dóbr osobistych. Domaga się 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia za krzywdy. Sędzia chce też rozliczyć innych winnych represji. Kogo dokładnie opisujemy w dalszej części tekstu.

Adwokatka Justyna Borucka: „Jesteśmy bardzo zadowoleni z rozstrzygnięcia sądu w Kielcach. Bo to po raz kolejny dowodzi tego, że nasza determinacja i konsekwentne działania procesowe przynoszą wymierne efekty”.

Mała Emi
Emilia Szmydt vel Mała Emi. Fot. Zrzut z ekranu TVN24.

Sędzia Żurek: Postawimy przed sądem wszystkich, którzy pomagali władzy niszczyć niezależnych sędziów

Z wygranej w kieleckim sądzie zadowolonych jest też sędzia Waldemar Żurek. Mówi OKO.press: „Mam nadzieję, że doprowadzimy skutecznie do postawienia przed sądem osoby, które pozwolili władzy autorytarnej niszczyć niezależnych sędziów. Ku przestrodze, żeby inni funkcjonariusze publiczni, którzy ulegają takiej presji, zastanowili się kilka razy, jaki urząd sprawuj a. I, że mają służyć Rzeczpospolitej, a nie jakiemukolwiek ministrowi, czy politykowi”.

Sędzia mówi dalej: „W mojej sprawie dziś przed sądem prokuratura przyznała, że kieleccy prokuratorzy jednak wiedzieli, kim jest Mała Emi. Przyznał się do tego podczas przesłuchania jeden z prokuratorów. To zdumiewające. Dlaczego wiedząc to, prokurator nie przesłuchał Małej Emi, tylko umorzył śledztwo ws. hejtu wobec mojej osoby. I dziś sąd też zwrócił na to uwagę”.

Żurek podkreśla: „Ten prokurator podczas przesłuchania przedstawił zaświadczenie, że odbył szkolenie ws. hejtu w internecie. Szkolenie było w Budapeszcie. I ktoś taki oddalił moje wnioski dowodowe o przesłuchanie świadków, bo w jego ocenie nic nie wniosą. Żartował jeszcze, że nie ogląda polskiej telewizji [w której było dużo materiałów o aferze hejterskiej i Małej Emi – red.], tylko niemiecką”.

Sędzia: „Kieleccy prokuratorzy oficjalnie nie mogli namierzyć Małej Emi, choć w mediach były screeny z jej rozmów na czatach [z sędziami z afery hejterskiej – red.] i ona sama przyznawała w mediach, że brała udział w hejcie wobec sędziów, w tym mnie. Zasadne jest teraz pytanie, czy umarzając śledztwo ws. hejtu; prokurator poświadczył nieprawdę.

Wiedzieli, kim ona jest. Ale nie ścigali, bo rzekomo nadzór im nie pozwolił jej przesłuchać. Jeden z prokuratorów, który prowadził śledztwo ws. hejtu; awansował potem do Prokuratury Okręgowej w Kielcach. A drugi na został szefem Prokuratury Rejonowej we Włoszczowej”.

Adwokatka Justyna Borucka i sędzia Waldemar Żurek. Zdjęcie zrobiono przed Sądem Apelacyjny w Rzeszowie, po rozprawie dyscyplinarnej wytoczonej sędziemu. Fot. Archiwum prywatne.

Jak prokuratura umorzyła sprawę hejtu wobec Żurka

Sędzia Żurek zawiadomienie na jego hejterów na portalu Twitter – obecnie X – złożył w 2019 roku. Podał trzy konta: FigoFago, Jacob i Mała Emi. Sędzia zawiadomienie złożył jeszcze przed wybuchem afery hejterskiej, polegającej na celowym hejtowaniu sędziów broniących praworządności. W aferę byli zamieszani sędziowie popierający „reformy” Ziobry, na czele z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem.

Zawiadomienie Żurka trafiło najpierw do krakowskiej prokuratury. Ale potem, je przekazano do Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód. Prokuratura po dwóch latach rozłożyła jednak bezradnie ręce. Umorzyła sprawę, powołując się na to, że Twitter nie udzielił jej informacji, kto założył te konta oraz kto umieszczał na nich wulgarne i pomawiające sędziego wpisy.

Choć w jednym przypadku wiadomo było, kto stał za hejtem. Mała Emi sama bowiem się ujawniła. To Emila Szmydt, była żona jednego z byłych pracowników neo-KRS Tomasza Szmydta (w 2024 roku wyjechał do Białorusi). W sierpniu 2019 roku dzięki jej informacjom wybuchła afera hejterska.

Po tej aferze stanowisko stracił wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, z którym kontaktowała się Mała Emi. Sprawa Żurka była jednym z wątków tej sprawy.

Mała Emi była jedną z głównych osób rozprowadzających na Twitterze hejt na niezależnych sędziów. Jak ujawnił Onet, stała ona m.in. za akcją oczerniającą prezesa największego w Polsce stowarzyszenia niezależnych sędziów Iustitia Krystiana Markiewicza. Uderzała też w sędziego Żurka, do czego się przyznała, a potem pojednała się z sędzią.

Po tym, jak Mała Emi ujawniła proceder, rolę głównego konta rozprowadzającego hejt na sędziów przejęło konto KastaWatch założone w listopadzie 2018 roku. Założono je w ministerstwie sprawiedliwości.

Sprawę pomówienia i znieważenia sędziego Żurka na Twitterze w okresie grudzień 2018 roku – luty 2019 roku kielecka prokuratura umorzyła pod koniec września 2021 roku. W trakcie śledztwa przesłuchano Żurka, zabezpieczono hejtujące go wpisy, zamówiono opinię informatyczną oraz zlecono policji czynności analityczne.

Prokuratura wystąpiła też do administratora Twittera w Irlandii o udostępnienie danych użytkowników tych kont oraz numerów IP urządzeń użytych do logowania się na nich. Jednak „podjęte w tym kierunku czynności okazały się nieskuteczne”. Bo Twitter odmówił udzielenia takich informacji.

Sprawców hejtu nie pomogły też ustalić czynności analityczne wydziału do walki z cyberprzestępczością Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Jej prace zakończyły się „negatywnym” wynikiem. „Brak jednoznacznych powiązań pomiędzy zgromadzonymi dowodami a Emilią Szmydt, tak samo w odniesieniu do pozostałych kont występujących w sprawie mogących wskazywać na faktycznych użytkowników” – przyznała prokuratura.

Brzmiało to, jak sugestia, że konto MalaEmi mogło być wykorzystywane przez inne osoby. Prokuratura dodawała: „Identyfikacja użytkowników jest możliwa tylko na podstawie danych przekazanych przez administratora Twittera”.

Zlecono też opinię informatyczną, która miała dać odpowiedź czy na podstawie danych z akt sprawy oraz ogólnodostępnych informacji w internecie (w tym aktywności hejterskich kont na innych portalach) można zidentyfikować ich użytkowników.

To jednak też nic nie dało. Z tej opinii wynikało tylko tyle, że FigoFago zamieszczał wpisy z urządzenia z systemem android. Ale dokładnie z jakiego – nie ustalono. Analiza aktywności konta Jacob pozwoliła zaś ustalić szczątkowy adres e-mail przypisany do tego konta, ale nie udało się ustalić ani całego adresu, ani domeny, na której znajduje się skrzynka pocztowa. Nie ustalono też, z jakiego urządzenia logowano się na nie.

Dlatego z powodu niewykrycia sprawców sprawa została umorzona. Kielecka prokuratura uznała, że wyczerpane zostały środki procesowe pozwalające na identyfikację sprawców hejtu na sędziego Żurka. Co więcej, prokuratura w umorzeniu podkreśla, że nawet jeśliby w przyszłości uzyskała dane informatyczne od Twittera, to i tak nic to nie da. Jeśli na konta FigoFago, Jacob, MalaEmi logowano się z terenu Polski, to danych od Twittera nie będzie można wykorzystać dowodowo.

Bo operatorzy telekomunikacyjni na terenie Polski zgodnie z prawem telekomunikacyjnym po roku niszczą dane pozwalające ustalić „zakończenia sieci, telekomunikacyjnego urządzenia końcowego i jego użytkownika”.

Łukasz Piebiak
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Główna postać w aferze hejterskiej. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Kto nie znalazł Małej Emi, choć widziała ją cała Polska

To śledztwo najpierw prowadził prokurator Marcin Chrzan, który potem został szefem Prokuratury Rejonowej we Włoszczowej. To awans. W 2022 roku dostał też dwie nagrody finansowe za wzorcową i sumienną pracę.

Śledztwo ws. hejtu przejął po nim prokurator Krystian Sikora i on je umorzył. Sikora został potem delegowany do Prokuratury Okręgowej w Kielcach. W 2022 roku dostał nagrodę finansową za wzorcową i sumienną pracę.

Sędzia Żurek to umorzenie zaskarżył do sądu i wygrał. Sąd Rejonowy Katowice-Wschód w marcu 2023 roku uchylił umorzenie i nakazał ponowne śledztwo ws. hejtu. Sąd nakazał przesłuchać Małą Emi. Sąd dziwił się, że nie próbowano ustalić, kim ona jest. Bo szukano, kto stał za innymi kontami, czyli za FigoFago i Jacob.

Prokuratura miała też poddać analizie informatycznej jej komputer. W zależności od jej zeznań sąd wskazał, że może być konieczne przesłuchanie sędziów, których nazwiska pojawiły się w kontekście afery hejterskiej. Sąd nakazał też ponownie sprawdzić stanowisko Twittera ws. przekazania danych o użytkownikach tych trzech profili. Dlatego sąd uznał, że decyzja o umorzeniu sprawy hejterów Żurka była przedwczesna.

Mężyzna w okularach siedzi za stołem
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik. Prokuratura chce mu stawiać zarzuty, za udział w przygotowaniu medialnego uderzenia w sędziego Żurka. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak umorzono śledztwo ws. prokuratorów

Po tym, jak katowicki sąd nakazał śledztwo ws. hejtu; sędzia Żurek wraz ze swoją pełnomocniczką, adwokatką Justyną Borucką złożyli zawiadomienie do prokuratury na śledczych z Kielc oraz osoby nadzorujące postępowanie ws. hejtu.

Chodzi o ówczesną szefową kieleckiej prokuratury rejonowej, która miała nad śledztwem nadzór wewnętrzny oraz na prokuratorów z kieleckiej prokuratury okręgowej, którzy mieli nadzór zewnętrzny. Zarzucono im niedopełnienie obowiązków służbowych z artykułu 231 kodeksu karnego.

Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Ale we wrześniu 2024 roku umorzono ją, uznając, że prokuratorzy nie zaniedbali swoich obowiązków służbowych. Pod decyzją podpisała się prokurator Justyna Maciejewska.

Ustaliła ona, że decyzje procesowe w śledztwie ws. hejtu i umorzenie zaakceptował nadzór. Konsultowano z nim nawet decyzje procesowe, w tym udostępnienie akt sprawy, czy odstąpienie od słuchania świadków. Prokurator Maciejewska uznała, że nie było żadnych nacisków w śledztwie ws. hejtu.

Przesłuchany w śledztwie prokurator Chrzan zeznał, że nie śledził medialnych publikacji o aferze hejterskiej. I, że nikt nie wywierał nacisków na niego. Chodzi o umorzenie i odstąpienie od przesłuchania m.in. Małej Emi. Prokurator Sikora też zeznał, że nikt nie wywierał na niego nacisków. I przyznał, że wiedział, kim jest Mała Emi.

Prokurator Maciejewska ich zeznania uznała za wiarygodne. Choć przyznała, że są w nich nieścisłości. Zapewniali, że nie śledzili mediów, a w aktach sprawy była analiza tych publikacji, którą wykonali jeszcze śledczy z Krakowa (zanim odebrano im sprawę i przekazano ją do Kielc).

Prokurator Maciejewska oceniła, że ich strategia śledztwa była zasadna. Chodzi o skupienie się tylko na pozyskaniu danych teleinformatycznych od Twittera. W jej ocenie to jedyne wiarygodne dane (Żurek zarzuca, że robiono to długo, w efekcie niemożliwe było ich uzyskanie).

Skupienie się na danych teleinformatycznych zdaniem prokuratorki tłumaczyło, dlaczego nie przesłuchano świadków. I oddalenie tego dowodu również uznała za dopuszczalne. Choć jednocześnie przyznała, że sposób procedowania w śledztwie i jego umorzenie można poddawać w wątpliwości. Zaraz jednak dodała, że mimo to, nie można tego uznać za rażące naruszenie przepisów postępowania.

Prokurator Maciejewska w swojej decyzji odmawiającej ścigania prokuratorów tłumaczyła, że owszem Mała Emi ujawniła się w 2019 roku, ale z niektórych doniesień medialnych można było wywnioskować, że nie jest wiarygodna. Nie dodała, że były to doniesienia prawicowych portali, które suflowały słowa sędziów zamieszanych w aferę, którzy chcieli zdyskredytować Małą Emi. A to, że ujawniła ona prawdę, wynika z zarzutów, które chce stawiać teraz za aferę prokuratura.

Prokurator Maciejewska uznała też, że za wiarygodne źródło nie należy traktować doniesień medialnych. Trzeba je weryfikować. Nie dodała, że śledczy z Kielc ich nie zweryfikowali. Prokuratorka na obronę prokuratorów z Kielc zaliczyła też to, że nie dostali dostępu do akt z afery hejterskiej.

Co ciekawe o tym, że Mała Emi sama się ujawniła, wiedziała też jedna z prokuratorek nadzorujących śledztwo ws. hejtu. Ale uznała, że prowadzący sprawę mieli prawo jej nie przesłuchać i umorzyć sprawę. I ona podzielała ich decyzje.

Odrzucenie kolejnych wniosków dowodowych sędziego prokurator Maciejewska oceniła krytycznie. Ale uznała, że nie było to umyślne zaniedbanie i, że nie chcieli oni celowo nikogo nie wykryć i umorzyć śledztwo. W swojej decyzji podkreśliła, że takie błędy można korygować, skarżąc umorzenie do sądu, co zrobił Żurek.

Z decyzją Maciejewskiej nie zgodził się teraz kielecki sąd, który nakazał ponowne śledztwo ws. prokuratorów.

A co się dzieje w śledztwie ws. hejtu, które też nakazał sąd? Po zmianie referenta w Kielcach okazało się jednak, że można ustalić, kim byli hejterzy Żurka. Najpierw zarzuty dostała Mała Emi, która czeka już na proces. Ma zacząć się 5 marca w Sądzie Rejonowym w Bochni.

A w 2024 roku kielecka prokuratura skierowała wniosek o uchylenie immunitetu Jakubowi Iwańcowi. Prokuratura uważa, że to on stał za kontem FigoFago, które hejtowało sędziego. Ten wniosek o uchylenie immunitetu jest niezależny od tego, który skierowała wrocławska prokuratura za aferę hejterską.

Stołeczny sędzia Jakub Iwaniec (stoi po prawej). Prokuratura w Kielcach chce mu teraz stawiać zarzuty za hejt na sędziego Żurka z konta FigoFago. Obok niego stoi Maciej Nawacki, który jest jego obrońcą w sprawie zarzutów prokuratury z Wrocławia, za aferę hejterską. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak sędzia Żurek rozlicza szykany i represje, które na niego spadły za władzy PiS

Sędzia Waldemar Żurek nie tylko rozlicza za aferę hejterską. Złożył też zawiadomienie do prokuratury na byłą prezeskę Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmarę Pawełczyk-Woicką, obecną przewodniczącą neo-KRS, za łamanie jego praw pracowniczych i szykanowanie go w sądzie. Odmówiono jej ścigania, ale sędzia zaskarżył to do sądu.

Złożył też zawiadomienie na rzeczników dyscyplinarnych Ziobry, za wytaczanie mu bezpodstawnych dyscyplinarek. Chodzi o głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba i jego zastępców Michała Lasotę oraz Przemysława Radzika.

Pod koniec 2024 roku sąd nakazał śledztwo w ich sprawie. Wszczęła je Prokuratura Krajowa. Za represje wobec Żurka rzecznicy dyscyplinarni Schab, Radzik i Lasota mają też postępowanie, które może zakończyć się zarzutami dyscyplinarnymi. Wytoczył je rzecznik dyscyplinarny ad hoc ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Prokuratura oceni też działania CBA, które za władzy PiS miesiącami kontrolowało majątek sędziego i nic nie znalazło. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Kielcach. Zawiadomienie złożył sędzia Żurek.

Sędzia złożył też dwa zawiadomienia do prokuratury obejmujące neo-sędziów SN. Chodzi o Małgorzatę Manowską, neo-sędzię na stanowisku I prezeski SN i neo-sędziów Marię Szczepaniec i Aleksandra Stępkowskiego z nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zawiadomienie ws. Manowskiej dotyczy zablokowania wykonania orzeczeń TSUE ws. statusu neo-sędziów SN. Te sprawy były zainicjowane m.in. przez sędziego Żurka.

Ws. Stępkowskiego zawiadomienie dotyczy tego, że na podstawie kopii akt negatywnie załatwił jego odwołanie od karnego przeniesienia do innego wydziału w sądzie. Stępkowski załatwił sprawę, choć miała to zrobić legalna Izba Cywilna, która miała oryginały akt.

Z kolei zawiadomienie na neo-sędzię Marię Szczepaniec dotyczy tego, w jaki sposób rozpoznała skargę nadzwyczajną Ziobry i skasowała jako skład orzekający (razem z ławnikiem), korzystny dla Żurka prawomocny wyrok w rozliczeniach z byłą żoną.

Sędzia zarzuca też Szczepaniec, Stępkowskiemu i Manowskiej, że podszywają się pod funkcję legalnych sędziów SN. W sprawie neo-sędzi Szczepaniec Prokuratura Krajowa wszczęła już śledztwo.

Sędzia Żurek po zmianie władzy został zrehabilitowany. Wrócił do pracy w starym wydziale. Umorzono niezasadne śledztwa w jego sprawie, wygaszane są dyscyplinarki. Sędzia obecnie jest wicedyrektorem KSSiP.

40-letnia kobieta z włosami upiętymi do góry
Przewodnicząca nielegalnej neo-KRS Dagmara Pawełczyk-Wocika. Na nią sędzia Żurek też złożył zawiadomienie do prokuratury, za szykany w pracy. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze