Chodzi o ich zawieszenia przez Izbę Dyscyplinarną SN. Sądy w Łodzi i Żyrardowie orzekły, że Izba nie była sądem, jej orzeczenia są nieistniejące, a sędziów zawiesiła bezprawnie.
Na zdjęciu: sędzia Igor Tuleya, a po jego prawej stronie sędzia Piotr Gąciarek. Zdjęcie zrobione na pikiecie pod Sądem Okręgowym w Warszawie w marcu 2022 roku, kiedy sędzia Tuleya bezskutecznie domagał się przywrócenia do orzekania. Fot. Maciej Jaźwiecki/Agencja Wyborcza.pl.
To kolejne ważne orzeczenia, które dotyczą wadliwych neosędziów, nominowanych przez upolitycznioną i sprzeczną z Konstytucją neo-KRS. Takich orzeczeń w ostatnim czasie zapada coraz więcej i są ważnym głosem w dyskusji o tym, jak rozwiązać status neosędziów. Sądy coraz odważniej orzekają, że neosędziowie – nie tylko neosędziowie SN – nie są sędziami. Bo nominował ich nielegalny organ.
Problem jest pilny do rozwiązania, bo przez ich wadliwy status obywatele nie mają zagwarantowanego prawa do niezależnego i pewnego sądu. Orzeczenia wydane z udziałem neosędziów są bowiem wadliwe i są uchylane.
Z tego powodu wydział karny Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie zawiesił rozpoznawanie spraw obywateli kończących się wyrokiem, bo na 6 sędziów, 5 to neosędziowie. I wyroki tego sądu uchylają legalni sędziowie Izby Karnej Sądu Najwyższego.
By nie narażać obywateli na wadliwe wyroki – które i tak będą uchylone – nowe kierownictwo Sądu Apelacyjnego w Warszawie zlikwidowało wydział karny, w którym byli sami neosędziowie i odsunęło ich od wydawania wyroków.
Wadliwość neosędziów potwierdzają też dwa wyroki zapadłe na kanwie pozwów wytoczonych przez sędziów Igora Tuleję i Piotra Gąciarka z Sądu Okręgowego w Warszawie. W sprawie Tulei wyrok wydał Sąd Rejonowy w Żyrardowie pod koniec maja 2024 roku i jest on nieprawomocny. Wyrok wydał trzyosobowy skład orzekający złożony z sędziów: Dariusza Mikuckiego, Pawła Karolczyka, Bartosza Grajka.
A w sprawie sędziego Gąciarka wyrok wydał Sąd Okręgowy w Łodzi. Też zapadł pod koniec maja i jest on prawomocny. Wydała go sędzia Agnieszka Gocek. O obu wyrokach piszemy teraz, bo znane jest ich pisemne uzasadnienie.
Z wygranej cieszy się sędzia Igor Tuleya, którego pełnomocnikiem w tej sprawie jest prof. Michał Romanowski.
Sędzia mówi OKO.press: „Wyrok w mojej sprawie pokazuje, że doszliśmy do etapu sprawiedliwości dziejowej. Mówiliśmy wcześniej, że trzeba składać zawiadomienia i pozwy. I teraz mamy wyroki, które oceniają to, co działo się w wymiarze sprawiedliwości w ostatnich latach. Sąd teraz czarno na białym stwierdził, kto stał po jasnej stronie mocy, a kto po ciemnej”.
Tuleya zapowiada: „Nadal będziemy wyjaśniać nadużycia stosowane wobec sędziów, którzy bronili praworządności i będziemy dochodzić sprawiedliwości. Do końca doprowadzę rozliczenie wszystkich, którzy bezprawnie pozbawili mnie prawa do orzekania i łamali prawo”.
To nie koniec wygranych spraw przez Tuleję.
W lutym 2024 roku Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia orzekł, że nigdy nie został on skutecznie zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną, bo nie była ona sądem, a jej orzeczenia są nieistniejące. Od tego wyroku odwołała się poprzednia prezeska Sądu Okręgowego w Warszawie, nominatka ministra Ziobry i neosędzia Joanna Przanowska-Tomaszek.
Ale została ona odwołana przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. I w lipcu 2024 roku pełniący funkcję prezesa tego sądu Janusz Włodarczyk wycofał jej odwołanie, powołując się na „dobro wymiaru sprawiedliwości”. Od niedawna Sąd Okręgowy w Warszawie ma nową prezeskę. Minister Bodnar powołał na to stanowisko Beatę Najjar.
Z wygranej w swojej sprawie cieszy się też sędzia Piotr Gąciarek, którego pełnomocnikiem jest adwokat Michał Jabłoński.
Sędzia mówi OKO.press: „To ważny wyrok. Sąd Okręgowy w Łodzi jednoznacznie stwierdził, że nie zostałem zawieszony, i że Izba Dyscyplinarna nie była sądem. Czuję satysfakcję, bo z orzeczenia wynika, że ówczesne władze Sądu Okręgowego w Warszawie nie miały prawa respektować pseudo orzeczenia, pseudo sądu, jakim była Izba Dyscyplinarna”.
Sędzia Gąciarek zapowiada: „Dalej będę podejmował działania w celu rozliczenia wszystkich osób odpowiedzialnych, za represje wobec sędziów broniących niezależności sądów”.
Sąd Rejonowy w Żyrardowie zajmował się jednym wątkiem spraw, które dotyczą rozliczenia represji wobec sędziego Tulei. Tu trafiła sprawa odsetek od wynagrodzenia za okres dwuletniego zawieszenia.
Przypomnijmy. Sędzia został na bezterminowo zawieszony przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną w lutym 2020 roku. Izba uchyliła też mu immunitet, bo tego chciała Prokuratora Krajowa, która chciała postawić mu bezpodstawne zarzuty za wpuszczenie dziennikarzy na ogłoszenie krytycznego dla PiS orzeczenia. Jednocześnie na okres zawieszenia Izba obniżyła mu wynagrodzenie o 25 procent.
Do postawienia zarzutów nie doszło, bo Tuleya nie stawiał się na wezwania prokuratury. A Adam Roch z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej nie zgodził się na jego siłowe zatrzymanie uznając, że sędzia prawa nie złamał.
Sędzia domagał się przywrócenia do pracy, bo w świetle orzeczeń ETPCz, TSUE i SN Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, więc nie mogła go zawiesić. Tuleya uzyskał też zabezpieczenie w polskim sądzie nakazujące dopuścić go do orzekania. Ale tych orzeczeń nie wykonały władze Sądu Okręgowego w Warszawie, z nominacji ministra Ziobry.
To były prezes Piotr Schab i jego zastępca Przemysław Radzik, a potem prezeska Joanna Przanowska-Tomaszek. Sędzia wrócił dopiero do pracy w listopadzie 2022 roku, gdy nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN uchyliła jego zawieszenie i ostatecznie nie zgodziła się na jego siłowe zatrzymanie uznając, że nie złamał prawa. Izba nie skasowała jednak decyzji Izby, która uchyliła mu immunitet.
Dopiero w lutym 2024 roku na wniosek sędziego Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia orzekł, że Tuleya nie został nigdy zawieszony, a orzeczenie Izby Dyscyplinarnej jest nieistniejące i nie wywołało, skutków prawnych.
Sędzia po powrocie do pracy dostał zaległe wynagrodzenie. Ale upomniał się jeszcze o odsetki. Wszak był zawieszony przez nie sąd. Więc nie powinien mieć w ogóle potrącanego wynagrodzenia na podstawie nieskutecznej decyzji Izby.
Jego pozew trafił do Sądu Rejonowego w Żyrardowie. I wygrał. Sąd w maju 2024 roku orzekł, że Sąd Okręgowy w Warszawie -pracodawca sędziego — musi jeszcze mu wypłacić ok. 9 tysięcy złotych. Kwota może nie jest duża, ale sąd przesądził ważne dla sędziego kwestie i ocenił „reformy” Ziobry.
W wyroku Sąd Rejonowy w Żyrardowie orzekł, że Izba Dyscyplinarna nie była sądem. Oparł się na licznych orzeczeniach ETPCz, TSUE i SN, w których podważono jej status.
Sąd w Żyrardowie napisał w uzasadnieniu wyroku: „Nie spełniała ona [Izba — red.] nawet minimalnych standardów niezawisłości i bezstronności, co potwierdzały wielokrotnie efekty jej działalności. Jednym z tych efektów było zupełnie bezpodstawne uchylenie immunitetu powodowi Igorowi Tuleya ze wszystkimi płynącymi dla niego niekorzystnymi konsekwencjami prawnymi. Przyjęcie, że w jego przypadku występuje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa z art. 241 par. 1 k.k. [ujawnienie materiałów ze śledztwa — red.] kłóci się z elementarną wiedzą prawniczą każdego sędziego sądu powszechnego orzekającego w sprawach karnych.
Podjęcie tego rodzaju „uchwały” przez ten organ władzy państwowej zdaniem sądu należy zakwalifikować jedynie jako formę szykany, zemsty czy też odwetu na powodzie [Tulei-red.] za postawę krytyczną wobec władzy politycznej. Przypadek powoda nie był odosobniony i można powołać analogiczny przypadek sędziego Pawła Juszczyszyna [został zawieszony przez Izbę za wykonanie precedensowego wyroku TSUE z 2019 roku — red.]”.
Sąd w Żyrardowie dodał: „Uznając, że zawieszenie powoda Igora Tuleya w czynnościach służbowych i obniżenie mu uposażenia było prawnie nieskuteczne to pozwany Sąd Okręgowy w Warszawie winien przez cały okres od dnia 18 listopada 2020 r. do dnia 29 listopada 2020 r. [przez cały okres zawieszenia — red.] co miesiąc wypłacać mu pełne należne mu uposażenie sędziego”.
Dlatego sąd orzekł, że Tulei należą się odsetki liczone o 25 procent wynagrodzenia, którego nie dostawał w czasie zawieszenia. Sąd Rejonowy w Żyrardowie podkreślił, że Sąd Okręgowy w Warszawie stosował decyzję nielegalnej Izby Dyscyplinarnej wobec Tulei.
Ale „Pozostawał w błędzie i powinien ponosić negatywne skutki takiej postawy związane z popadnięciem w opóźnienie w zapłacie uposażenia sędziego. Oczywiście sytuacja taka jest bezprecedensowa, ale zmiany ustrojowe, jakie miały miejsce w Polsce w latach 2016 – 2022 miały właśnie charakter bezprecedensowy.
Dotychczasowe standardy postępowania, utrwalone wykładnie przepisów prawa oraz zwyczaje nijak się miały do zmian w wymiarze sprawiedliwości nazywanych przez niektórych „reformą”. W szczególności faktycznie przestał istnieć system kontroli konstytucyjnej uchwalanych przez parlament ustaw sprawowany nominalnie przez Trybunał Konstytucyjny”.
Sąd jasno uznał, że obniżenie pensji było bezprawne, a sędzia Tuleya cały czas zgłaszał gotowość do pracy. Sąd: „Tym bardziej powinien być chroniony sędzia, który bezprawnie przez wiele miesięcy nie był dopuszczany do pełnienia służby”.
W sprawie niedopuszczania sędziego Tulei do orzekania w okresie zawieszenia śledztwo prowadzi Prokuratura Krajowa. Obejmuje ono byłego prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie Piotra Schaba i wiceprezesa Przemysława Radzika.
Z wyroku Sądu Rejonowego w Żyrardowie, ale też z uprawomocnienia się wyroku Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia zadowolony jest pełnomocnik sędziego Tulei, prof. Michał Romanowski z UW.
Mówi OKO.press: „Sąd w Żyrardowie nie tylko potwierdził, iż Izba Dyscyplinarna nie spełniła nawet minimalnych standardów niezawisłości i bezstronności. Ale wprost stwierdził, że uchylenie Tulei immunitetu było formą szykany, zemsty i odwetu za jego krytyczną postawę wobec zmian w sądownictwie”.
Prof. Romanowski dodaje: „Uzasadnienie tego wyroku będzie kolejnym dowodem w sprawach o ochronę dobrego imienia Tulei, o mobbing i w składanych zawiadomieniach do prokuratury. Sędzia Igor Tuleya, jako symbol wolnych sądów był z premedytacją niszczony w świetle kamer. Skład orzekający wprost pisze w uzasadnieniu, że od 2016 roku w Polsce panowało bezprawie, a kontrola konstytucyjna w praktyce nie istniała. Warto zwrócić uwagę, że pogląd sądu w Żyrardowie w odniesieniu do TK pozostaje aktualny”.
Prof. Romanowski mówi: „Tacy sędziowie jak skład orzekający Sądu Rejonowego w Żyrardowie dają nadzieję, że jest szansa na odbudowę sądów w Polsce. To ważne, bo sądy służą ludziom, chroniąc ich przed bezprawiem władzy, która chce panować nad ludźmi, uchwalając bezprawne ustawy. Sądy nie sprawują władzy nad ludźmi, ale nad tymi, którzy chcą panować nad ludźmi, a więc nad politykami. Dlatego walka Igora Tulei nadal jest tak ważna”.
I dalej: „Uzasadnienie tego wyroku polecam w szczególności neosędziom, których dzisiejsze trwanie na stanowiskach powinno być dla nich wstydem. Polecam je też tym sędziom z Izby Odpowiedzialności Zawodowej, którzy uważają, się za sukcesorów Izby Dyscyplinarnej [PiS ją sam zlikwidował w 2022 roku i powołał Izbę Odpowiedzialności Zawodowej – red.]”.
Prof. Michał Romanowski mówi, że ważne jest też uzasadnienie prawomocnego wyroku sądu w Łodzi, który orzekł, że sędzia Tuleya nigdy nie został zawieszony.
„Te wyroki będą kluczowe dla dochodzenia odpowiedzialności karnej i cywilnej od takich osób jak Małgorzata Manowska, Piotr Schab, Przemysław Radzik, Maciej Nawacki, Joanna Przanowska-Tomaszek” – tłumaczy prof. Romanowski. Bo włączyli się w „reformy” Ziobry i stosowali działania wobec niezależnych sędziów, które w ocenie sądów nie miały podstaw prawnych lub były bezprawne.
Manowska, jako neosędzia SN na stanowisku I prezesa SN wbrew orzeczeniom TSUE odwiesiła nielegalną Izbę Dyscyplinarną i pozwoliła jej dalej zawieszać sędziów stosujących prawo europejskie.
Piotr Schab, Michał Lasota i Przemysław Radzik to rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry i robili sędziom masowe dyscyplinarki. Schab i Radzik jako kierownictwo Sądu Okręgowego blokowali też powrót Tulei do orzekania w tym sądzie. Potem robiła to nowa prezeska tego sądu Joanna Przanowska-Tomaszek. A Maciej Nawacki jako prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie blokował w orzekaniu bezprawnie zawieszonego przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną sędziego Pawła Juszczyszyna.
Prof. Romanowski: „Zegar ich odpowiedzialności prawnej tyka coraz szybciej”.
Duży sukces odniósł też sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie. On był jednym z 6 polskich sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną. W 2021 roku sędzia odmówił orzekania z wadliwym neosędzią Stanisławem Zdunem (obecnie jest członkiem nielegalnej neo-KRS).
Za to został karnie przesunięty z macierzystego wydziału karnego do wydziału wykonawczego. Za decyzją stał ówczesny prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Schab i jego ówczesny zastępca Przemysław Radzik. Ale sędzia Gąciarek po jakimś czasie znowu miał orzekać z neosędzią Zdunem i znowu tego odmówił.
Za to prezes sądu Schab najpierw na miesiąc go zawiesił, a zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota zrobił mu za to dyscyplinarkę. Zaś w listopadzie 2021 roku został on bezterminowo zawieszony przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną i obniżono mu wynagrodzenie o 40 procent. Gąciarek się nie załamał i dalej bronił praworządności i represjonowanych sędziów.
W 2022 roku uzyskał zabezpieczenie polskiego sądu nakazujące dopuścić go do orzekania, ale nie wykonała go nowa prezeska Sądu Okręgowego w Warszawie, neosędzia Joanna Przanowska-Tomaszek.
Sędziego odwiesiła dopiero w styczniu 2023 roku nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Uznała, że Izba Dyscyplinarna nie była sądem, nie było podstaw do zawieszenia Gąciarka, mógł stosować prawo europejskie. Ponadto Izba Dyscyplinarna zawiesiła go w czasie gdy sama została zawieszona przez TSUE w lipcu 2021 roku.
Izba Odpowiedzialności Zawodowej decyzji Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu sędziego nie uznała jednak za nieistniejącą. Tylko ją uchyliła. Gdy Gąciarek w 2023 roku wrócił do pracy w wydziale wykonawczym, nadal stosował wyroki ETPCz oraz TSUE i nadal podważał status neosędziów.
Za to prezeska sądu zdegradowała go de facto do roli urzędnika. Sędzia przestał wychodzić na salę sądową. Dostał jednak zaległe, obniżone o wynagrodzenie. Ale bez odsetek.
Nie zależnie od tego do sądu trafił pozew Gąciarka o przywrócenie go do orzekania i o odsetki za zaległe wynagrodzenie. Wyrok zapadł w październiku 2023 roku. Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia zgodnie z wnioskiem sędziego umorzył sprawę o jego przywrócenie do pracy.
Bo sędzia nie był już zawieszony, choć nadal pracował w wydziale wykonawczym. Sąd uznał też, że nie należą mu się odsetki. Bo dostał obniżone wynagrodzenie zaraz po odwieszeniu przez Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, która swoim orzeczeniem zakończyła jego sprawę.
Sędzia Gąciarek odwołał się od wyroku sądu rejonowego. Jego pełnomocnikiem w tej sprawie jest adwokat Michał Jabłoński.
I wygrał. Sąd Okręgowy w Łodzi w maju 2024 roku zmienił wyrok sądu I instancji i zasądził dla Gąciarka pełne odsetki za cały okres zawieszenia przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Chodzi o kwotę 4,1 tysiąca złotych. Ale nie ona jest ważna w tej sprawie, tylko co sędzia Agnieszka Gocek napisała w uzasadnieniu prawomocnego wyroku.
Sąd okręgowy orzekł, że sąd rejonowy błędnie przyjął, że zarówno decyzja prezesa Schaba o odsunięciu sędziego Gąciarka na miesiąc od orzekania, jak i decyzja Izby Dyscyplinarnej o jego zawieszeniu, miały moc obowiązującą.
Sąd okręgowy dalej wyliczył liczne orzeczenia europejskich Trybunałów i SN, w których podważano legalność Izby Dyscyplinarnej, neo-KRS i dawanych przez nią nominacji dla neosędziów. Przypomniał też, że Izba Dyscyplinarna w lipcu 2021 roku została zawieszona przez TSUE, ale łamiąc to zabezpieczenie, zawiesiła jeszcze 4 sędziów za stosowanie prawa europejskiego. W tym Gąciarka. Wykorzystano do tego ustawę kagańcową, którą też TSUE wtedy zawiesił.
Sąd Okręgowy w Łodzi przypomniał, że orzeczenia TSUE wiążą każdy organ władzy, w tym sądy. Przypomniał też, że TSUE w wyroku z lipca 2023 roku orzekł, że należy odstępować od stosowania uchwał organu, którego niezawisłość i bezstronność nie są zagwarantowane. A takim organem była Izba Dyscyplinarna.
Sąd okręgowy powołał się też na orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie z lutego 2021 roku – dotyczyło zawieszonego sędziego Tulei. Wynika z niego, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem i nie może decydować o dyscyplinarkach lub immunitetach sędziów.
Sąd Okręgowy w Łodzi zgadza się z tym wyrokiem. Sąd w Łodzi: „W świetle powyższego Sąd Okręgowy podziela zapatrywanie apelującego [Gąciarka – red.], że w sytuacji, w której uchwala została podjęta przez organ niestanowiący niezawisłego bezstronnego sądu – jak to ma miejsce zgodnie z powołanym orzecznictwem w odniesieniu do Izby Dyscyplinarnej, która orzekała w stosunku do powoda [Gąciarka – red.] – nie można powoływać się na jakąkolwiek moc wiążącą takiej uchwały i koniecznym staje się odstąpienie od stosowania takiej uchwały”.
I dalej: „Zasadnym wydaje się też być stanowisko skarżącego [Gąciarka – red.] wskazujące na możliwość potraktowania uchwały Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego z dnia 24 listopada 2021 r. [o zawieszeniu Gąciarka – red.] jako orzeczenia nieistniejącego. Możliwość potraktowania orzeczeń sądów jako rozstrzygnięć nieistniejących została potwierdzona w judykatach Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 3 listopada 2021 r., sygn. IV KO/86/21 przyjął możliwość uznania wyroków za sententia non existens”.
Dlatego sąd okręgowy uznał, że odsetki za zaległe wynagrodzenie powinny być liczone od momentu zawieszenia przez Izbę Dyscyplinarną, które nie było skuteczne i nie wywołało skutku prawnego. A nie od daty jego odwieszenia przez nową Izbę.
Sąd w Łodzi: „Nie można przyjąć, że IDSN [Izba Dyscyplinarna – red.] prowadziła jakiekolwiek postępowanie dyscyplinarne, skoro nie była sądem w rozumieniu Konstytucji RP i prawa europejskiego. Nie należy także pomijać, że w stosunku do Izby Odpowiedzialności Zawodowej w Sądzie Najwyższym, która zastąpiła Izbę Dyscyplinarną SN, w dużej mierze stawiane mogą być nadal zarzuty co do braku spełnienia wymogów niezależnego i niezawisłego sądu, a zatem i w tym przypadku istnieją uzasadnione wątpliwości co do legalności jej działań”.
Sąd w Łodzi jednoznacznie orzekł też, że zawieszenie sędziego było nieuprawnione, a pozbawienie go na ponad rok 40 procent wynagrodzenia było bezprawne. Również z powodów merytorycznych, bo nie było podstaw do zawieszenia Piotra Gąciarka.
Sędzia Gąciarek od lipca 2024 roku z powrotem wychodzi na salę sądową i sądzi. Wrócił bowiem do macierzystego wydziału karnego Sądu Okręgowego w Warszawie. Było to możliwe, bo minister Bodnar odwołał nominatkę resortu Ziobry, prezeskę Joannę Przanowską-Tomaszek. Sędziego do starego wydziału przywrócił po trzech latach od karnego przeniesienia pełniący funkcję prezesa sądu Janusz Włodarczyk.
Niedawno Prokuratura Krajowa wszczęła też śledztwo, w którym rozliczy represje wobec sędziego Gąciarka i jego zawieszenie. Śledztwo obejmuje 8 osób – członków nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, którzy go zawiesili, Małgorzatę Manowską, neosędzię na stanowisku I prezesa SN (odmroziła nielegalną Izbę), byłe już kierownictwo Sądu Okręgowego w Warszawie (Schaba, Radzika i Przanowską-Tomaszek) oraz zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasotę.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Igor Tuleya
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Izba Dyscyplinarna
praworządność
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze