0:000:00

0:00

Przemysław Czarnek, choć katolicki talib, nie jest w PiS żadnym outsiderem. Lex Czarnek był wpisany w mainstream pisowski, miał być narzędziem nowej/starej pedagogiki społecznej Jarosława Kaczyńskiego.

Pamiętacie wybuch radości po odrzuceniu senackiego weta w Sejmie 9 lutego 2022? Był porównywalny z tym, gdy prezesem NIK zostawał Marian Banaś w sierpniu 2019. Czarnek tonął w całusach i objęciach, zaznał uścisku premierowskiej dłoni, a prezes Kaczyński bił brawo.

A jednak nowelizacji ustawy oświatowej nie ma. I aż 70 proc. Polek i Polaków w marcowym sondażu Ipsos dla OKO.press jest zadowolonych, że prezydent Duda zawetował Lex Czarnek, forsowany przez rząd i osobiście przez Kaczyńskiego projekt daleko idącego zwiększenia kontroli politycznego centrum nad szkołami.

Projekt dawał kuratorom duże uprawnienia w odwoływaniu dyrektorek i dyrektorów oraz możliwość cenzurowania obecności w szkole organizacji społecznych, które w wielu placówkach wzbogacają i wspomagają edukację (tu wybór kilkudziesięciu tekstów o Lex Czarnek).

Prawie cztery razy mniej badanych (18 proc.) jest z weta niezadowolonych, a aż 13 proc. nie ma zdania:

Nie było większych różnic w grupach wieku (najbardziej zadowoleni z weta są czterdziestolatkowie: 74 proc.).

Lepiej wykształceni (matura i więcej) są częściej za wetem (75 proc.) niż ludzie z wykształceniem podstawowym i zawodowym (60 proc.).

Wystąpiły też wyraziste różnice w elektoratach partyjnych. Opozycyjne cieszą się niemal w komplecie, widać za to pogubienie elektoratu PiS, który był równie intensywnie co fałszywie przekonywany przez PiS i jego propagandę, że istotą Lex Czarnek jest ochrona dzieci przed demoralizacją i oddanie decyzji rodzicom. A tu nagle wyborcy Kaczyńskiego zobaczyli, że "ich prezydent" ustawę wetuje.

Ciekawe są też - rzadziej przedstawiane - różnice między grupami według poglądów (światopoglądów) politycznych. Widać, że im bardziej w prawo, tym mniejsza satysfakcja z weta, co oznacza większe przywiązanie do ideologii Lex Czarnek.

Dodajmy, że minister ze swoim skrajnie katolickim i narodowym podejściem jest ucieleśnieniem życzeń "prawicy po polsku", która chce ograniczenia różnorodności i swobody w imię narzucanej ludziom - w tym dzieciom i młodzieży - moralności ultrakatolickiej i postawy "narodowej dumy" budowanej przez odpowiednią politykę historyczną.

Podobieństwo obu wykresów pokazuje na niebezpieczne dla rozwoju polskiej polityki zawłaszczenie prawicowej narracji przez PiS i daleko posunięte upartyjnienie, a zarazem spłycenie tego światopoglądu, który w dużej mierze kształtowany jest przez przekaz propagandy państwa-partii i nauczanie Kościoła katolickiego.

Czy dziś wypada się cieszyć z weta?

Komentowanie decyzji prezydenta o zawetowaniu (2 marca 2022) Lex Czarnek może się wydawać pomysłem anachronicznym, a także niestosownym wobec wojennej tragedii, skali zbrodni i cierpienia w Ukrainie.

Jak można mówić o autonomii szkół w Polsce, wiedząc, że dyrektor szkoły w obwodzie mikołajowskim został zastrzelony przez rosyjskich żołnierzy - tak po prostu? Że bombardowane są kolejne szkoły, że giną uczniowie i uczennice, że zapewne między 2 a 3 miliony dzieci musiały uciekać z domu i szkoły przed wojną (większość to tzw. uchodźcy wewnętrzni).

Przeczytaj także:

W obliczu tego, co dzieje się w Ukrainie jesteśmy w stanie porażenia i może się wydawać, że nie wypada się ze szkolnego weta cieszyć, że wszystko, co było, się zdezaktualizowało. To jednak nie tak. O ile cieszyć się rzeczywiście trudno, o tyle analizować warto, dlatego że pożegnanie Lex Czarnek jest niezwykle istotne, a w obecnej sytuacji nawet bardziej niż wcześniej.

Przynajmniej z sześciu powodów.

1. Lex Czarnek wzmocniłoby nakazowe zarządzanie (katastrofa)

Na początek rzecz kluczowa. Podważenie logiki politycznej PiS maszerującego po niekontrolowaną władzę jest szczególnie ważne właśnie teraz, gdy Polska staje wobec napływu może nawet paru milionów uchodźców z Ukrainy.

Nasz kraj może wręcz stać się państwem dwunarodowym, a liczba mieszkańców powiększyć się o 10 proc. Już obecnie Ukraińców i Ukrainek w Polsce jest zapewne nawet 3,3 mln: 1,5 mln "starych migrantów zarobkowych" plus wg komunikatu SG z 20 marca - 2,08 mln uchodźców minus 0,25 mln tych, którzy wrócili z Polski do Ukrainy, w tym część, by walczyć.

Nie ma żadnych szans, by kraj zarządzany w centralistycznym modelu PiS dał sobie radę z takimi wyzwaniami. Państwo pokazało niezaradność w wobec epidemii, teraz jest i będzie trudniej. Musi dojść do współpracy i współdziałania władz centralnych, samorządowych, organizacji społecznych, zaangażowanych obywateli i obywatelek.

Lex Czarnek było programowym zamachem na taką współpracę, podniesionym do rangi ideologii narodowo-katolickiego centrum. Jego porażka uchyla przynajmniej furtkę, inaczej stalibyśmy przed zatrzaśniętą bramą.

Gigantyczna polska mobilizacja i pomoc humanitarna, jaką podziwia świat w pierwszych 25 dniach wojny, jest głównie dziełem społeczeństwa obywatelskiego, setek i tysięcy organizacji społecznych, samorządów i po prostu obywateli. Ale trzeba przejść od etapu spontanicznej aktywności do systemowego rozwiązywania problemów.

Władze centralne muszą podjąć działania w skali kraju, przewidziane ustawą o pomocy, którą zresztą już trzeba pośpiesznie znowelizować, a ponadto wdrożyć system rejestracji, być może stworzyć warunki do budowy obozów dla uchodźców, dogadać się z UE w sprawie relokacji ich do innych krajów i współfinansowania polskich wydatków, w kontakcie z ministerstwem edukacji Ukrainy ustalić zasady nauczania ukraińskich dzieci itd.

Lekcja z Lex Czarnek może wszystkim uświadomić, że projekt kontroli trzeba zastąpić projektem komunikacji.

Tymczasem nawet teraz ze szkół i samorządów (np. w Rybniku) płyną sygnały, że kuratorzy, zamiast wspierać samorządy w szukaniu kreatywnych rozwiązań, starają się egzekwować plan działania ministerstwa, np. wymagając otwarcia klas przygotowawczych i tworząc aurę "ochrony interesów polskich dzieci".

2. Szkoła pod Lex Czarnek nie poradziłaby sobie z uczeniem dzieci uchodźców

Wielki ruch protestu przeciwko Lex Czarnek (wybór tekstów tutaj) brał w obronę polską szkołę, która po dobrym początku XXI wieku, ma za sobą traumę rządów PiS.

Dotknięta przez deformę min. Zalewskiej, zmasakrowana przez likwidację tysięcy gimnazjów (zobacz teksty OKO.press już od 2016 roku), przeczołgana podczas strajku w kwietniu 2019, poniżona już samą nominacją Czarnka.

Ta wymęczona społeczność szkolna staje wobec wyzwania, jakim będzie konieczność nauczania znacznej liczby dzieci z Ukrainy, ostrożnie szacując, może to być ponad pół miliona, czyli nawet 8-10 proc. wobec obecnej liczby 6,047 milionów uczennic i uczniów w przedszkolach i szkołach.

Zgodnie z ustawą oświatową trzeba im zapewnić edukację, uwzględniając specyficzne potrzeby różnych grup (zamierzają zostać w Polsce albo tylko przeczekać i wracać, albo jechać dalej), z uwzględnieniem edukacji ukraińskiej nauczanej zdalnie na dużą skalę. W każdym wariancie konieczny jest program uczenia języka polskiego, prowadzenie zajęć integracyjnych, opieki psychologicznej itd.

To wymaga od dyrektorek szkół (zawód sfeminizowany) działań niestandardowych, np. wykorzystania uchodźczyń-nauczycielek, szukania dodatkowej powierzchni edukacyjnej i pieniędzy na nauczanie, a także integrowania rodziców polskich i ukraińskich.

Obecność ukraińskich dzieci może być zresztą pozytywnym wyzwaniem i uchronić szkoły przed rutynową "realizacją podstawy programowej", nawet jeśli szkoła straci na jakiś czas salę gimnastyczną. Ale to wszystko pod jednym warunkiem - że dyrektorka szkoły i jej nauczyciele będą twórczy i nie będą się bali podejmować decyzji.

A Lex Czarnek było właśnie próbą ograniczenia władzy dyrektora i wprowadzenia kontroli kuratora. W szkołach miał zapanować strach i już zaczął panować.

Trudno oczekiwać, że sfrustrowany porażką minister Przemysław Czarnek, wyznawca skrajnej ideologii prawicowej i etatystycznej, zdoła stworzyć takie właśnie warunki dla szkoły, która szukałaby rozwiązań "ukraińskiego problemu".

Ale w każdym razie potęga Czarnkowego strachu osłabła. Może zresztą rząd PiS zdecyduje się Czarnka wymienić? Jeśli oczywiście zacznie myśleć o rozwiązywaniu problemów, a nie o dobrostanie własnych elit.

3. Szkoła bez organizacji społecznych nie dałaby rady

Lex Czarnek miało wprowadzać cenzurę obecności w szkole organizacji społecznych, a w domyśle eliminować edukację równościową, medialną, prawną, seksualną otwierając co najwyżej dostęp do szkół środowiskom katolickim i nacjonalistycznym. Ogólny efekt mrożący już działał, dyrektorzy bali się zapraszać organizacje do współpracy.

Tymczasem to właśnie organizacje społeczne - nieduże prężne organizmy, które potrafią się szybko przestawić na zadania wynikające z potrzeby chwili - mogą rozwiązywać problemy, jakie stwarza w edukacji obecna sytuacja.

Konieczna jest szybka - z godziny na godzinę - reakcja na potrzeby dzieci ukraińskich, a także polskich, które także trzeba z doświadczeniem wojny w sąsiednim kraju oswoić, osłabić lęk, rozbroić fałszywe narracje.

Organizacje społeczne już prowadzą szkolenia dla nauczycieli (głównie online), szykują materiały edukacyjne, "pakiety powitalne", organizują spotkania z wymianą doświadczeń (zobacz choćby stronę "SOS dla Ukrainy").

Powoli słabnie entuzjazm pierwszej solidarności, pozytywne nastroje będą słabnąć. Pojawią się napięcia, trudności, nie da się bezboleśnie zaspokoić potrzeby tej rzeszy ludzi, która tutaj przyjeżdża.

Do tej pory ukraińska emigracja zarobkowa była luksusowym wkładem w polską gospodarkę - przyjeżdżali na ogół względnie młodzi mężczyźni i kobiety, bez dzieci czy ludzi starych, coraz więcej osób płaciło podatki.

Teraz może pojawi się rywalizacja na rynku pracy i w obszarze usług publicznych, które są niedoinwestowane: opieki zdrowotnej, edukacji, pomocy społecznej. To wszystko odbije się na szkole, bo napięcia będą się przenosić na dzieci polskie i ukraińskie. I znowu, bez wsparcia organizacji społecznych, fachowych sił psychologicznych, szkoła sobie nie poradzi.

Podobno to był jeden z motywów weta prezydenta Dudy - że właśnie teraz szkoła powinna się otworzyć na organizacje, które poprowadzą zajęcia dla dzieci polskich i ukraińskich.

4. Weto blokuje politykę anachroniczną, w kierunku autorytarnym

Weto dla Lex Czarnek to jedna z bardziej spektakularnych porażek PiS, bo przecież był to projekt jak najbardziej rządowy, z pełną mobilizacją w Sejmie (łącznie z oszukiwaniem na wszelki wypadek opozycji), popierany zgodnym chórem przez polityków i polityczki władzy.

Nie chodzi tylko o to, że weto jest porażką aroganckiego PiS. Udaremniony został kolejny zamach na obszar życia społecznego, wciąż obdarzony pewną autonomią.

Stanął w miejscu meta-projekt polityczny tej władzy, który generalnie polega na zwiększaniu krok po kroku kontroli i osłabianiu/eliminowaniu konkurencyjnych władz: sądowniczej, samorządów, społeczeństwa obywatelskiego, mediów.

PiS-owski czołg zabuksował.

Oczywiście było już weto tego samego prezydenta przeciw lex TVN, ale ranga tamtej sprawy, z całym szacunkiem dla świetnej stacji telewizyjnej TVN24, była mniejsza.

Zatrzymanie Lex Czarnek może budzić nadzieję, że degeneracja polskiej demokracji nie doprowadzi do pełnej autokracji wyborczej, czyli systemu takiego, jak na Węgrzech, czy w Rosji, w którym zachowane zostają wybory, ale cała konstrukcja państwa zaczyna niebezpiecznie przypominać systemy autorytarne. Co zresztą zagraża wiarygodności samych wyborów.

5. Sukces społeczeństwa obywatelskiego, czyli zachęta także dla opozycji

Klęska Lex Czarnek jest sukcesem społeczeństwa obywatelskiego, całej rzeszy organizacji społecznych, które od sierpnia 2021 do samej decyzji Dudy w lutym 2022 wykonywały wielką pracę, uświadamiając społeczeństwu zagrożenia, które niesie ze sobą ta nowelizacja i organizując protesty.

Przy okazji pojawił się też odruch konstruktywny. Symbolizowany przez czerwoną ekierkę ruch zrodził inicjatywy programowe, w tym SOS dla edukacji, która wypracowuje pozytywne programy i wizje rozwoju

Ekspertki ruchu zastanawiają się, jak uczyć różnych przedmiotów, jak zreformować edukację, która jest zacofana, czym zastąpić katolicko-narodowy przekaz, jak zmienić anachroniczny podział na przedmioty, na lekcje, całą tę kostyczną organizację procesu edukacji.

Gdyby Lex Czarnek przypieczętował władztwo polityczne PiS w szkołach, to wszystkie nadzieje, prace koncepcyjne, myślenie o tym, co zrobić z edukacją, szlag by trafił.

Ruch stał się też poligonem współpracy ruchów obywatelskich z opozycją polityczną, a aktywistki Wolnej Szkoły miały zasługi w uzgadnianiu stanowisk i zachęcaniu do współpracy partie opozycyjne.

Podobnie mogłoby być teraz, gdy partie opozycyjne mogą być głosem organizacji społecznych i samorządów, domagając się od rządu podjęcia właściwych kroków w pomocy uchodźcom w partnerskim modelu.

6. Duda, czyli nowy aktor, już nie statysta

Duda po raz drugi z rzędu po Lex-TVN urwał się z pisowskiej smyczy w sposób bardziej spektakularny niż poprzednio. Z pewnością istotne znaczenie miało dowartościowanie, jakiego zaznał, kontaktując się w związku z sytuacją Ukrainy z najważniejszymi osobami w polityce światowej. Długa rozmowa z Joe Bidenem, to było coś, o czym mógł wcześniej tylko pomarzyć.

Zmieniła się Andrzeja Dudy percepcja jego sytuacji. Twardogłowy, pisowski beton, ucieleśniany przez Jarosława Kaczyńskiego, przestał w całości wyznaczać jego decyzje, a w każdym razie pojawił się nowy kontekst własnych ambicji i kalkulacji.

Przedstawiciel prezydenta apelował do tzw. TK, by nie podważał obowiązywania w Polsce wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczących sądów.

Weto Dudy zapewne w jakiejś mierze jest też wyrazem obecności w grze żony prezydenta, Agaty Kornhauser-Dudy, która zaistniała jako kobieta i jako nauczycielka. Prezydent zdolny do własnej gry daje nadzieję na rozwój sytuacji politycznej w Polsce i na osłabienie konserwatywnego centrum pisowskiego, zwłaszcza gdyby doszło do dalszej współpracy społeczeństwa obywatelskiego z opozycją.

Ktoś mógłby powiedzieć, że takie kalkulacje tracą na znaczeniu wobec tragedii wojny i wyzwań związanych z napływem uchodźców, ale jest odwrotnie. Ta tragedia i to wyzwanie, przed którym Polska staje, wymaga środków, działań, sił społecznych i nadziei. Weto Dudy i klęska Lex Czarnek staje się sygnałem, że wiele w Polsce może się udać.

I na koniec dzieci, one zyskują najwięcej

Nie piszemy tu o oczywistym - zatrzymanie Lex Czarnek to także bardzo dobra wiadomość dla dzieci i młodzieży. Chodzenie do szkoły zarządzanej autorytarnie, gdzie dyrektor boi się kuratora, nauczyciel dyrektora a uczeń nauczyciela, sprawia, że środowisko edukacyjne staje się toksyczne.

Nie mówiąc o tym, że badania, które niedawno omawialiśmy, pokazały, jak dewastujący wpływ na umiejętności nastolatków miały dotychczasowe "reformy edukacji" prowadzone przez PiS, w tym likwidacja gimnazjów.

Okazuje się, że odegrały podobnie negatywną rolę jak roczna nieobecność w szkole z powodu pandemii. Oba te nieszczęścia zabiły podziwiany na całym świecie "cud edukacyjny" w Polsce po reformie gimnazjalnej 1999 roku.

Sondaż Ipsos dla OKO.press metodą CATI (telefonicznie), 8-10 marca 2022 na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1000

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze