Na Afrykę, drugi pod względem wielkości kontynent na świecie, wciąż patrzymy przez pryzmat stereotypów. Chiny, Rosja i USA rywalizują o wpływy w tej części świata. Za to Polacy zbierają szczoteczki do zębów dla biednych afrykańskich dzieci. I obawiają się czarnych imigrantów
Chociaż coraz częściej wyjeżdżamy za granicę, Afryka wciąż jest dla Polaków enigmą, a jej mieszkańcy – egzotyką. Kłócimy się o słowo „Murzyn”, niechętnie zastępując je neutralnymi określeniami „czarnoskóry” lub „Afrykanin”. Wersja, by Afrykańczyków określać podobnie jak Europejczyków od nazw krajów, np. Nigeryjczycy, Kameruńczycy, tak samo, jak Polacy czy Francuzi, to jeszcze rzadszy koncept. Bardzo rzadko pojawia się również słowo „Afropolak”.
Fundacja „Afryka Inaczej” opublikowała właśnie trzeci raport z monitoringu polskich mediów w kontekście postrzegania Afryki i jej mieszkańców. Obejmował on dwanaście miesięcy, od czerwca 2022 roku do końca maja 2023 roku. Poprzednie monitoringi prowadzono w 2011 roku i 2016 roku. W najnowszym, poza raportem dotyczącym mediów tradycyjnych, dodano także informacje o mediach społecznościowych. Te bowiem mają coraz większy wpływ na światopogląd Polaków.
„Chcieliśmy się przekonać, na ile Afryka jest obecna w polskich mediach tradycyjnych. Zależało nam, by odpowiedzieć na pytania: jakie tematy przyciągają uwagę ludzi mediów i na ile ogromny kontynent, często zlewający się w świadomości odbiorców w jeden kraj, ma szansę na obecność w polskich przekazach medialnych” – wyjaśnia Paweł Średziński, autor raportu, podróżnik, historyk i pisarz, który dla OKO.press pisze o przyrodzie.
Wyniki monitoringu nie nastrajają optymistycznie.
Okazuje się, że wciąż postrzegamy Afrykę przez pryzmat stereotypów. Ogromny kontynent zlewa się w całość, a kojarzy się najczęściej z zacofaniem, wojnami, brakiem wody, ubóstwem i chorobami.
Nie potrafimy zmienić swojej percepcji choćby na tyle, by zacząć na co dzień rozróżniać jej państwa.
Z polskich mediów (także społecznościowych) nie dowiemy się o tym kontynencie zbyt dużo. Przeczytamy o „afrykańskiej inwazji” na Polskę, „fali imigrantów z Afryki” (w kontekście kryzysu migracyjnego). O „Czarnym Lądzie” opowie nam w felietonach europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Celebryci podyskutują o Murzynach, blogerzy – o tym, ile udało im się utargować na afrykańskim targu. Politycy zaś coraz intensywniej wykorzystują w trwającej kampanii temat migracji, także z Afryki, do budowania kapitału politycznego.
Afryka ma ponad 30 milionów kilometrów powierzchni, czyli jest trzy razy większa od Europy. Mieszka tam około 1,2 miliarda ludzi (w Europie – ok. 746 milionów). Żyją w 55 państwach (choć ta liczba się zmienia ze względu na dynamiczną sytuację polityczną w niektórych regionach).
Kraje afrykańskie bardzo się między sobą różnią, zarówno pod względem rozwojowym, gospodarczym, ilości posiadanych zasobów naturalnych, jak i pod względem politycznym czy społecznym. Wystarczyły porównać najważniejsze wskaźniki ekonomiczne Nigerii i RPA oraz Erytrei czy Gambii, by zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z niejednorodnym, pełnym kontrastów kontynentem.
Niektóre państwa są niestabilne politycznie i gospodarczo, inne – systematycznie rozwijają swój potencjał i uznawane są przez ekspertów za coraz istotniejsze rynki na mapie świata. Także liczba ludności Afryki szybko rośnie.
Jednocześnie, jak już kilka lat temu zaznaczał Michał Kolasa z Polskiej Fundacji Rozwoju: „Nigeria jest producentem ropy naftowej w skali światowej, Republika Południowej Afryki może pochwalić się jednymi z największych złóż złota i diamentów, a Zambia była w 2015 roku ósmym największym producentem miedzi na świecie”.
Nic dziwnego, że w wiele regionów Afryki intensywnie inwestują Chińczycy i Rosjanie. Zainteresowanie Afryką rośnie także w USA i krajach Europy Zachodniej. Mimo to w Polsce wciąż najczęściej postrzegamy ten kontynent jako biedny, niestabilny i zacofany.
To trochę tak, jak gdyby myśleć o całej Europie z perspektywy Białorusi, pomijając Francję czy Niemcy.
Taki obraz Afryki wspierany jest przez większość polskich mediów. Niekoniecznie przez te największe – one poświęcają jej niewiele uwagi. Za to często o Afryce wspominają media katolickie, informując o pracy misjonarzy. To między innymi w relacjach o ich pracy utrwalany jest (być może nieświadomie) stereotyp kontynentu zamieszkałego wyłącznie przez ubogich, którzy potrzebują wsparcia.
Średziński opisuje organizowaną już po raz szósty akcję zbierania… szczoteczek do zębów, organizowaną przez Fundację Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”. Informowało o niej Radio Maryja: „Brało w niej udział ponad tysiąc instytucji, szkół i przedszkoli z całej Polski. Szczoteczki do zębów zbierali również nauczyciele i uczniowie z Polskiej Szkoły w Burbank w USA oraz pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych II oddziału w Poznaniu, zbierały parafie, apteki i prywatne gabinety stomatologiczne”.
I chociaż w informacji podano, że chodzi o pomoc mieszkańcom konkretnego państwa – Republiki Środkowoafrykańskiej, jednocześnie znalazły się tam stwierdzenia, uogólniające problem na cały kontynent. „Afrykańczycy w przeważającej większości z bólem zęba udają się do szamana lub leczą bolące zęby ziołami. Nikogo nie stać na wizytę u stomatologa, kosztowna jest sama droga do większego miasta i zabiera ona kilka dni, zatem nie pozostaje im nic innego, jak tylko przyzwyczaić się do tego bólu i żyć z nim latami” – napisano w radiowej depeszy.
Co ciekawe, niedługo przekazy katolickie na temat Afrykańczyków mogą się zmienić.
W maju 2023 biskup ełcki Jerzy Mazur poinformował, że ze względu na brak księży i nowych powołań „rozważa przyjęcie kleryków z Afryki, którzy po święceniach posługiwaliby w diecezji ełckiej”.
„Oświadczenie biskupa ełckiego jest znakiem czasu. Polska podąży śladami innych krajów Europy, gdzie już teraz ksiądz z Afryki nie jest nikim niezwykłym. Wobec braków kadrowych wśród polskiego duchowieństwa zasadne staje się też pytanie o przyszłość polskich misji” – zauważa Średziński.
Pogłębionej wiedzy o krajach Afryki nie ma co szukać także na blogach czy vlogach polskich użytkowników social mediów. Chociaż niektórzy relacjonują w sieci swoje egzotyczne podróże niemal co do minuty, niewiele z tych relacji wynika.
Blogerzy najczęściej powielają stereotypy, pokazują turystyczne atrakcje albo… dumnie dbają o swoje finanse.
„Targowanie się o każdy grosz, chwalenie się tym, jak tanio udało się coś zrobić, oraz instruowanie, jak nie dać się oszukać, łączą większość podróżujących youtuberów z Polski. Widzą w tym powody do dumy” – zauważa autor raportu. Internetowe materiały, z których można się dowiedzieć czegoś więcej o Afryce, należą do wyjątków.
Ostatnio Afryka kojarzy się w Polsce także z polityką i światowym bezpieczeństwem. Wojna w Ukrainie pokazała, że światowa gospodarka to system globalny, a zakłócenia w jednej jego części wpływają na sytuację nawet w tak odległych miejscach jak Afryka.
Tym razem chodziło przede wszystkim o zboże. Ukraina była jednym z najważniejszych dostawców zboża do państwa afrykańskich, ale z powodu wojny straciła możliwość dostarczenia go na inny kontynent. Prognozowano, że może to doprowadzić do klęski głodu w niektórych rejonach.
W tym kontekście polskie media informowały o sytuacji gospodarczej w Afryce, a także o trwającym wyścigu Chin, Rosji i USA o wpływy w tej części świata. Elementem tego wyścigu była aktywność Jewgienija Prigożina, rosyjskiego oligarchy, sponsora słynnej prywatnej jednostki wojskowej Grupa Wagnera. Prigożin od lat rozbudowywał swoje interesy w różnych regionach Afryki, prowadząc zarówno konwencjonalne działania militarne (wspierające określonych polityków afrykańskich), jak i wojnę informacyjną.
Czytając o jego „egzotycznej” działalności zapewne wielu Polaków po raz pierwszy dowiedziało się, jak wygląda sytuacja polityczno-gospodarcza w tej części świata. Teraz, po śmierci oligarchy w katastrofie lotniczej pod koniec sierpnia, temat zapewne znowu zniknie z polskich mediów. A przecież Rosja będzie kontynuować biznesową walkę o Afrykę.
Drugi temat polityczny, związany z tym kontynentem, to kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej. Wśród osób, które próbowały przekroczyć tam granicę nielegalnie, byli i są także obywatele państw afrykańskich.
„Doniesienia o sytuacji na granicy, w których pojawiają się informacje o tym, że w grupach obcokrajowców znajdują się nie tylko mieszkańcy Azji, ale i Afryki, wpisują się w narrację przedstawiającą migrację jako istotne zagrożenie dla Polski” – zauważa Średziński. I przedstawia wyniki badań IBRiS, przeprowadzonych dla Fundacji „Afryka Inaczej” w 2022 roku. Wynika z nich, że Polacy najbardziej obawiali się imigrantów z państw muzułmańskich (ponad 40 proc. ankietowanych). Natomiast jeżeli chodzi o imigrantów z Afryki, odsetek osób, które się ich boją, był niższy – wyniósł 33 procent.
Niedawny sondaż IPSOS do OKO.press i Tok FM pokazał, że w ciągu ostatniego roku ten generalny lęk przed osobami z państw odległych kulturowo nieco się zmniejszył. Zapytaliśmy respondentów: "Gdyby miał(a) Pan(i) określić swój stosunek do obecnych w Polsce migrantów z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu, jaką najważniejszą emocję by Pan(i) wybrał(a)?” 27 proc. ankietowanych wskazało na niepokój, 11 proc. wybrało strach, zaś 53 proc. wybrało emocje neutralne i pozytywne.
Najnowsze doniesienia medialne oraz wykorzystywanie ich w kampanii wyborczej uruchamiają jednak te lęki ponownie. Chodzi o informacje o aferze korupcyjnej z wydawaniem wiz do Polski przez polskie placówki dyplomatyczne. Nagły napływ do Polski kilkuset tysięcy migrantów muzułmańskich ma być efektem nielegalnego handlu polskimi wizami. Śledztwo w tej sprawie prowadzi CBA i prokuratura. W tym też kontekście premier zdymisjonował wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka.
Jak podało Radio Zet, jeden z wysokich urzędników MSZ opisał, jak wyglądał korupcyjny proceder w jednym z państw afrykańskich: „Przed naszą ambasadą stały stoiska, gdzie można było kupić już podstemplowane dokumenty, wystarczyło wpisać nazwisko”. Dziennikarze nie wskazali, o jaki kraj chodziło.
Informację skomentował na portalu X (dawny Twitter) lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk – w sposób symptomatyczny dla opisywanego w raporcie wizerunku Afryki: „Kto chce przedostać się z Afryki do Polski, ten idzie pod naszą ambasadę, kupuje na specjalnym stoisku podstemplowaną wizę, wpisuje swoje dane i w drogę! Polityka migracyjna PiS”.
Warto zauważyć, niezależnie od wydźwięku politycznego, że znowu informacja o sytuacji w jednym państwie została uogólniona na cały kontynent.
Jak widać, to powszechne w Polsce zjawisko.
W piątek Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie, z którego wynika, że wizy nielegalnie uzyskiwali nie obywatele państw afrykańskich, lecz azjatyckich i bliskowschodnich. Mimo to wydaje się, że wizja „czarnych migrantów” budzi wśród Polaków najsilniejszy niepokój.
Jednak w minionym roku to nie tematy polityczne wzbudzały w Polakach największe emocje, lecz kwestie językowe. Polacy kłócili się o „Murzyna”, czasem także o „Murzynka Bambo”. Obraża czy nie obraża? Można tak mówić, czy nie można? Ta dyskusja wydaje się nie mieć końca.
O Afrykańczykach oficjalnie w mediach coraz częściej mówimy „czarnoskórzy”, słowo „Murzyn” staje się mniej popularne. Za to we wpisach na platformach społecznościowych „Murzyn” jest w nieustannym użyciu. Z zebranych podczas monitoringu danych wynika, że w ciągu roku pojawiło się 110 tysięcy wzmianek z tym wyrazem, gdy w mediach klasycznych – tylko 4,8 tysiąca.
Język oficjalny zmienia się, by zachowywać neutralność określeń i zrezygnować z tych, które Afropolacy uważają za obraźliwe. Ale codzienność pozostaje daleko w tyle za tym trendem.
Jak przeczytamy w raporcie, obrońcy określenia „Murzyn” powołują się na pochodzenie wyrazu od Maura – mieszkańca historycznej Mauretanii. A skoro tak, to ich zdaniem nie ma w nim nic obraźliwego. Tyle że Maurowie nie zamieszkiwali całej Afryki, więc trudno to uznać za uzasadnienie dla dzisiejszego nazewnictwa. Druga hipoteza wskazuje, że „Murzyn” pochodzi od czasownika „murzać”, czyli brudzić się. Oznacza więc kogoś brudnego, usmolonego, a więc jednocześnie gorszego od „czystych”, białych ludzi.
„Jednocześnie, jeśli przyjrzeć się powiedzeniom obecnym w naszej mowie, nie znajdziemy nic pochlebnego, co mogłoby wiązać się z »Murzynem« . Znamy wszak slogany: »Murzyn zrobił swoje i może odejść«, »biały Murzyn«, »sto lat za Murzynami«” – zauważa Paweł Średziński. – „Ten trop wydaje się być najlepszym wyjaśnieniem krytyki »Murzyna«”.
A jednak używania tego określenia bronił niedawno nawet znany językoznawca profesor Jerzy Bralczyk. Tłumaczył, że kojarzy mu się ono z „interesującą egzotyką, obecnością w innym, barwniejszym świecie”. Na jego opinię chętnie powoływały się media prawicowe. I to pomimo że osoby czarnoskóre już w 2020 roku publicznie dały wyraz temu, co myślą o takich określeniach.
Na protest pod ambasadą USA w Warszawie, po śmierci George`a Floyda w USA, przyszły z transparentami: „Stop calling me MURZYN” (w tłum.: Przestań nazywać mnie MURZYN) czy „Koniec Murzynka Bambo”.
„Niektórzy Polacy uważają, że Afrykanie chcą zmienić mowę Reja – od kiedy ten język redukuje się do jednego słowa? Niektórzy argumentują, że Murzyn jest pięknym staropolskim terminem, dlatego musi zostać. Jeżeli w tym dawnym znaczeniu chodziło o Maurów, to nadszedł czas na nowe określenie dla mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej. Tam nie ma Maurów” – komentował ten językowy spór Mamadou Diouf, Senegalczyk mieszkający w Polsce niemal od 40 lat, jeden z założycieli Fundacji „Afryka Inaczej”. – „Murzyn jest skostniałym terminem. (…) Murzyn to „nègre” po francusku, „negro” po angielsku, czyli niewolnik. Polak, który twierdzi, że to słowo nie jest tak nacechowane, że nie ma tego tradycyjnego pierwiastka – mija się z prawdą”.
„Słowo »Murzyn« wciąż ma dość silną pozycję w języku polskim, choć trwa też na jego temat ożywiona dyskusja. Określenie to polaryzuje opinię publiczną. Z jednej strony media coraz częściej używają słów: Afrykanin i Afrykanka. Z drugiej jednak część mediów i związanych z nimi osób broni słowa »Murzyn«, które ich zdaniem nie jest słowem o negatywnym zabarwieniu. Ta obrona wpisuje się w szerszą wojnę z polityczną poprawnością” – podsumowuje Średziński.
Najwyraźniej, mimo że Afryka generalnie mało interesuje Polaków, obraźliwe określenie osób czarnoskórych jest Polakom na tyle potrzebne, że nie zamierzają z niego zrezygnować.
Na zdjęciu: Protest pod Ambasadaą USA po morderstwie George'a Floyda. Wśród uczestników między innymi Bianka Nwolisa, protestująca z rodzicami i rodzeństwem. 04 czerwca 2020 roku. Warszawa, Al. Ujazdowskie.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze