0:00
0:00

0:00

Warto się do tego przyzwyczaić: w maju 2020 roku elektorat opozycji dotkliwie odczuje dyskomfort pułapki, w którą Jarosław Kaczyński złapał swoich przeciwników.

Spór demokratów z obozem politycznym dążącym do rządów autokratycznych zawiesza bowiem klasyczne podziały polityczne i zmusza demokratów do wykonania zadania na pierwszy rzut oka niemożliwego: pogodzenia ognia z wodą.

Żeby zło było jak najmniejsze

Gdyby w Polsce przestrzegany byłby trójpodział władzy, prawa mniejszości były respektowane, a konstytucja przestrzegana, krajobraz przed wyborami prezydenckimi wyglądałby zapewne inaczej.

W II turze kandydat obozu konserwatywnego łączyłby elektoraty PiS, PSL i prawego skrzydła Platformy, a przedstawiciel obozu progresywnego mógłby liczyć na wyborców bardziej liberalnych i centrolewicowych. W I turze odpadliby zapewne - z prawego skrzydła kandydat narodowców, a z lewego - ktoś o klasycznie socjaldemokratycznym profilu.

Podział byłby względnie prosty, a głosujący mieliby komfort wyboru mniej więcej zgodnie ze swoimi poglądami. Ale w rzeczywistości Polski 2020 roku tak nie będzie.

Skrzydła opozycji są bowiem rozpostarte tak szeroko, że idealny kandydat walczący z Andrzejem Dudą w drugiej turze powinien być jednocześnie:

  • za prawem do aborcji oraz za zakazem aborcji,
  • za regulacjami w gospodarce i nieskrępowanym wolnym rynkiem,
  • za obniżaniem podatków i za podwyżką podatków dla najbogatszych,
  • za religią w szkołach i przeciwko religii w szkołach,
  • za małżeństwami homoseksualnymi i przeciwko małżeństwom homoseksualnym,
  • za dezubekizacją i przeciwko dezubekizacji.

Taki kandydat ani kandydatka oczywiście nie istnieją. Polityk bądź polityczka, reprezentująca opozycję w drugiej turze wyborów prezydenckich, będzie miała określony pogląd na każdy z powyższych tematów, a co za tym idzie, będzie to pogląd zgodny, a z drugiej strony - niezgodny z przekonaniami części wyborców obozu demokratycznego.

Choć z sondaży OKO.press wynika, że elektoraty Koalicji Obywatelskiej i Lewicy są do siebie podobne pod względem poglądów, a wyborcy PSL są w większości np. o wiele bardziej liberalni światopoglądowo niż politycy ludowców, to w drugiej turze wyborów prezydenckich liczą się grupy mniejszościowe - opozycja nie może sobie pozwolić, żeby je stracić.

Co to oznacza? Jednym zdaniem: ktoś z nas będzie musiał zagłosować w maju na "mniejsze zło". Innego wyjścia nie ma. Ale warto się pochylić nad argumentami wskazującymi, które "mniejsze zło" będzie najmniejsze.

Zachować proporcje z wyborów do Sejmu

Recepta na przejęcie Pałacu Prezydenckiego przez opozycję jest pozornie prosta: musi zachować proporcje poparcia z wyborów parlamentarnych i zdemobilizować choćby część wyborców Konfederacji. Łączny wynik KO, Lewicy i PSL był wyższy od wyniku PiS o prawie równo 5 punktów procentowych

A proporcje 13 października ze względu na miejsce zamieszkania wyglądały następująco:

Exit Poll 2019: proporcje między PiS, opozycją i Konfederacją
Exit Poll 2019: proporcje między PiS, opozycją i Konfederacją

Dobra wiadomość? Punkt wyjścia jest co najmniej niezły. Zwłaszcza, że w sondażu OKO.press 10 dni po wyborach PiS delikatnie stracił.

Gorsza? W proporcjach poparcia znów ujawnia się podstawowa sprzeczność. Z jednej strony konkurent Andrzeja Dudy nie może stracić dystansu na wsi i w małych miastach - razem to ponad połowa głosujących. Z drugiej strony, powinien uśpić wyborców Konfederacji ze średnich miast i zmobilizować wyborców wielkomiejskich.

Znani kandydaci na kandydatów opozycji to obecnie Władysław Kosiniak-Kamysz i Małgorzata Kidawa-Błońska. Które z nich ma większe szanse?

Jak pokazywał sondaż OKO.press, oboje mają relatywnie mały elektorat negatywny. To dla nich dobra informacja, bo właśnie "siła odpychania" elektoratu skłoniła Donalda Tuska do rezygnacji ze startu w wyborach. Szef Rady Europejskiej uznał, że może być obciążeniem dla opozycji i zmniejszyć jej szanse na wygraną.

IPSOS październik 2019 Na kogo NIE dopuszczam głosowania
IPSOS październik 2019 Na kogo NIE dopuszczam głosowania
Badanie OKO.press wskazuje również, że Kidawa-Błońska może liczyć w pierwszej turze na dużo wyższe poparcie niż Kosiniak-Kamysz. To duży plus dla byłej marszałek Sejmu: do małego elektoratu negatywnego dodaje na starcie większy elektorat pozytywny.
Ipsos dla OKO.press, październik 2019. Pierwsza tura prezydencka
Ipsos dla OKO.press, październik 2019. Pierwsza tura prezydencka

Za Kidawą przemawiają również liczby z wyborów do Sejmu: trzeba pamiętać, że na wsi (16,9 proc. do 11,6 proc.) i w małych miastach (28,2 proc. do 9,9 proc.) Koalicja Obywatelska miała wyższe poparcie niż PSL. A więc wśród wyborców, którzy są kluczowi dla wyborów prezydenckich, kandydatka KO ma lepszą pozycję wyjściową od kandydata ludowców.

Ale...

Inni szatani są tu czynni

Mimo wyżej przytoczonych danych istnieją powiązane ze sobą czynniki, które delikatnie faworyzują Władysława Kosinika-Kamysza. I jeden pozostający dużą niewiadomą.

Po pierwsze, kluczowi są wyborcy nie do końca pewni dziś swoich preferencji. Innymi słowy, w kampanii wyborczej przed drugą turą twardy elektorat może być mniej dopieszczony (bo do wyborów i tak zapewne pójdzie), a wahający się wyborcy bardziej - by nie zostali w domu lub, co gorsza, nie zagłosowali na przeciwnika.

Po drugie, jak pokazują wybory europejskie i dotkliwa porażka bloku PO, Nowoczesna, SLD, PSL - na wsi i w małych miastach to sympatycy PSL są bardziej "obrażalscy". Gdy elektorat PSL z 2015 roku w październikowych wyborach parlamentarnych miał do wyboru kandydatów ludowców na oddzielnej liście, rzadziej głosował na PiS.

Poparcie wśród nowych głosujących i elektoratu PSL
Poparcie wśród nowych głosujących i elektoratu PSL
Jeśli kandydat opozycji w drugiej turze nie będzie im pasował ze względów klasowych, światopoglądowych, albo z uwagi na przynależność partyjną - po prostu na niego nie zagłosują.

A powtórka efektu z eurowyborów, byłaby dla opozycji zabójcza. To faworyzuje Kosiniaka-Kamysza. Jak się wydaje, zwolennicy KO na wsi i w małych miastach nie będą mieli problemu z zagłosowaniem na kandydata z PSL, wyborcy ludowców mogą nie palić się do głosowania na kandydatkę Platformy.

Otwarte pozostaje pytanie, czy Kosiniak-Kamysz potrafiłby zmobilizować liberalnych, wielkomiejskich wyborców. I tak dochodzimy do kampanii wyborczej.

Wady i zalety kandydatów

W OKO.press przedstawialiśmy już wady i zalety potencjalnych kandydatów opozycji w pierwszej turze wyborów. Przypominamy te dotyczące Kidawy-Błońskiej i Kosiniaka-Kamysza.

Małgorzata Kidawa-Błońska

PLUSY:

  • Uzyskała najlepszy w Polsce wynik w wyborach parlamentarnych.
  • Pokazała w starciu z Lewicą, że jest w stanie efektywnie zabiegać o elektorat kobiecy.
  • Jest konserwatystką i katoliczką daleką od radykalizmu, dzięki czemu nie zraża dwóch kluczowych grup wyborców: zarówno tych sympatyzujących z PSL, jak i tych, którzy popierają Lewicę.
  • Korzenie rodzinne i „snobizm historyczny” mogą zjednać jej sympatię wielkomiejskich wyborców o mocno prawicowych poglądach – Kidawa-Błońska jest prawnuczką prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego oraz premiera Władysława Grabskiego.
  • Jako kobieta może zmobilizować elektorat kobiet 18-39 lat, który sprzyja opozycji i odrzuca narrację prawicową.
  • Kojarzy się raczej z szukaniem kompromisu, a nie z konfliktem politycznym – tego większość Polaków oczekuje od prezydenta.

MINUSY:

  • Kojarzy się z porażką. Reprezentuje pokolenie polityków Platformy, którzy przewodzili partii podczas pięciu z rzędu wyborczych porażek: w wyborach prezydenckich 2015, wyborach parlamentarnych 2015, wyborach samorządowych 2018, wyborach europejskich 2019 i w ostatnich wyborach parlamentarnych.
  • Istnieje ryzyko, że zabraknie jej determinacji: kultura osobista i szukanie zgody nie zawsze się sprawdza podczas ostrych konfliktów politycznych.
  • Z powodów generacyjnych (rocznik 1957) może mieć kłopot ze zmobilizowaniem najmłodszych wyborców.
  • Nie wiadomo, jak radzi sobie w bezpośrednich konfrontacjach. Mimo że była kandydatką na premiera, nie wzięła udziału w żadnej z dwóch głównych debat telewizyjnych przed wyborami do Sejmu. A ten format może być kluczowy w wyścigu o prezydenturę.

Władysław Kosiniak-Kamysz

PLUSY

  • Ogromna determinacja i chęć zwycięstwa, którą pokazał w wyborach parlamentarnych.
  • Reprezentuje młode pokolenie polityków (rocznik 1981).
  • Jak pokazywał sondaż OKO.press – jest lubiany.
  • Jest lekarzem i potrafi to wykorzystać w debacie politycznej, jak wtedy, gdy wytykał PiS niespójność w sprawie in vitro.
  • Mimo konserwatywnego emploi stara się ustawiać w centrum sceny politycznej, jest szanowany również przez przeciwników politycznych.
  • Ma wizerunek polityka szukającego zgody.
  • Może skutecznie rywalizować z Andrzejem Dudą o elektorat wiejski.
  • Może sięgnąć po umiarkowany elektorat PiS.
  • Doskonale wypada w telewizyjnych debatach.

MINUSY

  • Może mieć problem z przekonaniem do siebie w drugiej turze elektoratu lewicowego.
  • Pod znakiem zapytania stoi jego zdolność do mobilizacji kobiet.

Andrzej Duda również ma problem

Jak pokazywaliśmy w OKO.press. Andrzej Duda ma teoretycznie wygodną sytuację. Po pierwsze, zmobilizowaną bazę i pewne miejsce w drugiej turze. Z tego wynika druga przewaga: od początku może prowadzić kampanię przed II turą, czyli nie lekceważąc bazowego elektoratu, skupić się na kokietowaniu innych wyborców.

Jednak i w przypadku Dudy pojawia się duże "ale...".

Duda relatywnie najsłabszy jest wśród młodych i z największych miast, a jego głównym rezerwuarem głosów w drugiej turze – zwłaszcza w tej pierwszej grupie – są zwolennicy Konfederacji i konkretnie Janusza Korwin-Mikkego.

Ipsos dla OKO.press, październik 2019. Korwin vs. Duda
Ipsos dla OKO.press, październik 2019. Korwin vs. Duda

Jeśli urzędujący prezydent utrzyma poparcie na wsi i w małych miastach, a jednocześnie przyciągnie do siebie w II turze zwolenników Konfederacji, w tym młodych nacjonalistów i ultraliberałów gospodarczych z dużych aglomeracji, jego wygrana będzie blisko.

Ścieżką, która prowadzi do tego celu, może być „aksamitna” radykalizacja. Może dlatego Duda powtarza ostatnio, że podpisałby ustawę zakazującą – jak to nazywa prawica – „aborcji eugenicznej”, czyli przerywania ciąży z powodu nieuleczalnych wad genetycznych zagrażających życiu płodu.

W tej logice mieszczą się kandydatury Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego oraz nominacja Antoniego Macierewicza na marszałka seniora.

Jednak ta strategia ma również słabe punkty:

wystawia prezydenta Dudę na atak kandydata zdolnego pozyskać umiarkowany elektorat PiS: ten, który ceni obóz władzy za programy socjalne, ale niekoniecznie jest zwolennikiem radykalnej linii politycznej partii Jarosława Kaczyńskiego.

Do naszej galerii wyborców głosujących na "mniejsze zło", dokładamy więc i tę grupę: będą musieli zdecydować, czy lepszy jest Duda kokietujący skrajną prawicę, czy kandydat opozycji, który w razie wygranej utrudni rządzenie PiS-owi.

Do tego dochodzi kolejny wątek: jak pokazują badania Przemysława Sadury i Sławomira Sierakowskiego, istnieją wyborcy PiS zadowoleni z rządów ulubionej partii, ale przeciwni rządom zbyt mocnym, np. większości konstytucyjnej. Pytanie, czy wybór Dudy na drugą kadencję ta grupa uzna za "zbytne wzmocnienie" PiS, czy potraktuje jako naturalną kontynuację.

Wygra kandydat wielofunkcyjny

Jak widzimy, szans na włączenie się w walkę o wygraną nie ma raczej kandydat jednowymiarowy, odwołujący się jedynie do konkretnej grupy elektoratu. Na pewno taki będzie przedstawiciel Konfederacji, zapewne również kandydatowi lub kandydatce Lewicy trudno będzie wyjść poza elektorat Razem, SLD i Wiosny oraz ewentualnie częściowo Koalicji Obywatelskiej.

Zasada w drugiej turze wyborów prezydenckich jest prosta: wygra nie ten kandydat, który będzie miał najbardziej entuzjastycznych wyborców, ale ten z wyborcami najmniej zniechęconymi.

;
Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze