0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adrianna Bochenek / Agencja GazetaAdrianna Bochenek / ...

Budka użył tego porównania w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (17 maja 2021). Wywiad można w całości przeczytać tutaj. Lider PO zajmował się w nim krytyką planów „Polskiego Ładu” zaprezentowanych przez rządzącą prawicę.

Jednym z budzących największe emocje elementów nowego programu PiS jest zapowiadana podwyżka danin dla samozatrudnionych i przedsiębiorców.

W odpowiedzi na pytanie dziennikarza o podwyżkę podatków Budka powiedział: „Jarosław Kaczyński głęboko sięga do myśli marksistowskiej i walki klasowej. Rządzi, dzieląc ludzi. My mamy inną filozofię: chcemy łączyć. To jest autentyczna solidarność”.

Budka dodał, że według jego partii podatki - o ile należałoby je zmieniać - to obniżając je równo wszystkim pracującym. „Obniżki podatków powinny być takie same dla wszystkich, jeżeli chodzi o podstawę wykonywanej pracy. Nie powinno się dzielić ludzi na tych, którzy są pracownikami etatowymi, a gorzej traktować polskich przedsiębiorców, tych którzy równie ciężko pracują", mówił.

Dotychczas Marksa nie znosiła narodowa prawica

Zaskoczyło nas w OKO.press porównanie pomysłów Kaczyńskiego do „myśli marksistowskiej” oraz do „walki klasowej”.

Dotychczas w polskiej polityce o marksizmie mówili głównie biskupi, politycy PiS i prorządowe media. Zazwyczaj przy tym traktowali go jak etykietę - nazywali w ten sposób wszystko to we współczesnym świecie, co im się akurat nie podobało.

Te przykłady możemy mnożyć. Jak wynika z tego krótkiego przeglądu, dotąd o marksizmie mówiła głównie narodowa prawica oraz biskupi. Oskarżali go o wszystko - o psucie młodzieży, propagowanie LGBT+, bezbożność, prowokowanie wojen oraz ideologiczne sprawstwo różnych rzezi i masakr.

Borys Budka dołączył do tego zacnego grona, mówiąc, że „Jarosław Kaczyński sięgnął do myśli marksistowskiej i walki klasowej”.

Marksizm: wszystko, czego politycy nie lubią

[o planowanej podwyżce podatków:] Jarosław Kaczyński głęboko sięga do myśli marksistowskiej i walki klasowej. Rządzi, dzieląc ludzi.
Fałsz. Progresywne podatki to nie marksizm
Wywiad dla "Rzeczpospolitej",17 maja 2021

To zdanie interpretujemy tak:

  • podatki progresywne to pomysł marksistowski;

oraz

  • Jarosław Kaczyński wywołuje „walkę klas”, czyli konflikty pomiędzy różnymi grupami społecznymi (np. dobrze i źle zarabiającymi), ponieważ mu to służy.

Pogląd, że podatki progresywne wywodzą się z myśli marksistowskiej, jest po prostu fałszywy. Marks pisał o podatkach niewiele i nigdy nie zbudował ich spójnej teorii. Jak pisze historyk David Ireland („What Marxist Tax Policies Actually Look Like”, „Historical materialism” nr 27, czerwiec 2019, tutaj) analizując pisma Marksa i Engelsa, byli oni zwolennikami progresywnych podatków, zarówno nakładanych na kapitał, jak i na dochody z pracy, a także podatku spadkowego i podatku od wartości ziemi. Stanowiło to jednak margines ich doktryny.

Nie Marks - ani nie marksiści - wprowadzali jednak na Zachodzie podatki progresywne i nie oni je wymyślili. Były one z powodzeniem stosowane - i upowszechnione - w krajach kapitalistycznych, z USA na czele. Górna stawka podatkowa w USA (dla najlepiej zarabiających) w 1944 roku wyniosła rekordowe 94 proc. (!) dla dochodów przekraczających 200 tys. ówczesnych dolarów, czyli równowartość 2,5 mln dol. dzisiaj. Było to w czasie II wojny światowej, co może tłumaczyć ten pułap.

Przez trzy powojenne dekady - od lat 50. do 70. - najwyższa stawka podatkowa w USA nigdy nie spadła poniżej 70 proc. Tak wysokim podatkom towarzyszył rekordowy wzrost gospodarczy. Dziś w USA maksymalna stawka podatkowa dla najlepiej zarabiających to 37 proc. (Trzeba oczywiście pamiętać, że amerykańskie ustawodawstwo podatkowe jest bardzo skomplikowane i zawiera ogromną liczbę wyjątków i odliczeń).

Przytaczamy ten przykład dlatego, że USA trudno posądzić o uleganie marksistowskiej ideologii.

Czy Kaczyński prowokuje walkę klas?

Także druga interpretacja wypowiedzi Budki nie ma sensu. Według Marksa walka klas była po prostu faktem, nieodłączną częścią kapitalizmu. Nie można jej było ani wywołać, ani zadekretować, ani też stłumić. Wynika z faktu, że - według Marksa - w kapitalizmie właściciele kapitału przywłaszczają sobie część owoców pracy proletariatu. Co polityk może zrobić, to najwyżej podporządkowanym uświadomić ich ponury los, czyli fakt, że są ofiarami wyzysku. Nie wydaje się jednak, aby to mógł mieć Budka na myśli, kiedy mówił o Kaczyńskim.

Pogląd, że duże nierówności majątkowe prowadzą do niestabilności i konfliktu, nie był także wcale pomysłem Marksa. Podzielał go np. Adam Smith, jeden z ojców-założycieli nowoczesnego liberalizmu.

Wykorzystywanie zaś jednych grup społecznych przeciw drugim to także nie tylko marksizm - z powodzeniem robili to już politycy w starożytnych Atenach czy Rzymie. To po prostu jedna z klasycznych metod uprawiania polityki.

Borysa Budkę informujemy, że zarówno dzieła Marksa, jak i komentarze do nich są dostępne za darmo w internecie. Można z nich skorzystać. Nie zaszkodzi, nawet jeśli się tego myśliciela nie lubi i nie szanuje. Lider PO jako polityk opozycji ma naturalnie święte prawo sprzeciwiać się planowanym przez władze podwyżkom podatków. Warto jednak robić to z sensem, nie opowiadając przy okazji o Marksie głupstw - jak politycy PiS albo biskupi.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze