„Zastanawiam się, czy menadżer z korporacji poradziłby sobie w szkolnej rzeczywistości. To jest cały czas zarządzanie w kryzysie”. Posłuchaj albo przeczytaj opowieść dyrektorki szkoły!
Przemysław Czarnek w radiu PR24: Szafy są pełne. Szafy dyrektorów są pełne podań o pracę, podań o przyjęcie do pracy młodych nauczycieli w wielu miastach i miasteczkach. I są nierozpatrywane, bo nie ma godzin dla nauczycieli.
Agata Kowalska: Pani dyrektor, co trzyma Pani w szafie?
Jolanta Gajęcka: W szafie mam wielki porządek, ale na pewno nie mam tam zalegających ofert pracy od nauczycieli.
Agata Kowalska: Zapraszam na „Powiększenie”!
„Powiększenie” to podcast Agaty Kowalskiej, dziennikarki OKO.press. Dwa razy w tygodniu autorka zadaje doskonale przygotowane, precyzyjne pytania politykom, ekspertkom, a czasem uczestnikom wydarzeń. Postanowiliśmy publikować także zapis tekstowy podcastów, żeby podkreślić ich wartość, bo informują, objaśniają i skłaniają do myślenia. Liczymy także na to, że osoby, które wolą czytać niż słuchać, zachęcimy do zmiany tego nastawienia i sięgną po podcasty Kowalskiej. Czyta się je dobrze, ale słucha jeszcze lepiej.
Co roku pod koniec sierpnia i we wrześniu we wszystkich mediach pojawiają się podobne nagłówki. „W szkołach brakuje nauczycieli”. „W szkołach brak nauczycieli”. „Brak nauczycieli w szkołach”. I inne warianty. My w OKO.press też o tym piszemy, choć my akurat nie tylko we wrześniu.
Większość tych artykułów przytacza liczbę wakatów, jakie są w poszczególnych województwach, w poszczególnych miastach i w skali całego kraju. I zestawia je z deklaracjami Ministerstwa Edukacji. Oczywiście te liczby w efekcie się różnią. I zaczyna się rozważanie, kto ma rację i czy tych nauczycieli rzeczywiście brakuje.
Dzisiaj w „Powiększeniu” nie będziemy wchodzić w tę dyskusję. Zamiast tego postanowiłam zadzwonić do dyrektorki jednej ze szkół w Polsce i zapytać, czy ma kłopot z naborem. Jeśli tak, to nauczycieli jakich specjalizacji? I jak sobie radzi?
A ponieważ akurat dzisiaj, w dniu nagrania wywiadu, w radiu PR24 pojawił się minister edukacji Przemysław Czarnek, to miałyśmy okazję skomentować jego słowa. Dzięki temu dzisiejszy odcinek „Powiększenia” jest zabawniejszy. Albo bardziej ponury. Zależy, z jakiego punktu widzenia na to patrzymy.
Agata Kowalska: A gościem „Powiększenia” jest pani Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 2 im. Świętego Wojciecha w Krakowie. Dzień dobry pani dyrektor!
Jolanta Gajęcka: Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.
Agata Kowalska: Pamiętam bardzo dobrze, mimo że to było dawno temu, początek roku szkolnego w podstawówce. Korytarze pachniały ostro pastą do podłóg, tablice były czyste, a w klasach czekali na nas nauczyciele do wszystkich przedmiotów. Czy w pani szkole też tak będzie 4 września?
Jolanta Gajęcka: No, nie będzie czuć pasty do podłóg, bo na pewno tych zapachów już w szkole nie ma. Oczywiście tablice i sale są już przygotowane. Jeżeli chodzi o nauczycieli, no to już jest troszkę gorzej. Na niektórych zajęciach pojawią się nauczyciele na zastępstwie i będziemy czekać na tego właściwego.
Agata Kowalska: A zdradziłaby pani, których nauczycieli, od których przedmiotów najbardziej brakuje?
Jolanta Gajęcka: To się zmienia w ciągu lat, ale teraz już jesteśmy w takiej sytuacji, gdzie
w zasadzie brakuje wszelkich nauczycieli.
Jeszcze parę lat temu mówiliśmy tylko o nauczycielach przedmiotów ścisłych, czyli matematyki, fizyki, chemii, natomiast teraz brakuje nauczycieli polonistów i nauczycieli historii. Kiedyś mówiło się, że nauczycieli przedmiotów humanistycznych jest nadmiar na rynku; teraz już zupełnie to inaczej wygląda.
My na przykład szukamy nauczyciela do języka hiszpańskiego. Oczywiście nie na cały etat, na kilkanaście godzin. Szukamy też nauczyciela fizyki, też na kilka godzin, bo oczywiście są ograniczenia, jeżeli chodzi o zatrudnienie.
Nauczyciele biorą tyle, ile mogą, czyli ponad etat, do półtora etatu. No, ale zostają jeszcze jakieś resztki godzin ponad to. I my właśnie szukamy takiego uzupełnienia, ewentualnie odciążenia trochę nauczycieli.
To, że ja tak niewielu szukam, jest spowodowane głównie tym, że nauczyciele zdecydowali się pracować więcej niż 18 godzin z pensum w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy. Pomagają nam też nauczyciele – emeryci.
Agata Kowalska: To zaraz jeszcze o tych sposobach na wakaty porozmawiamy, ale zajrzyjmy najpierw wspólnie do pokoju nauczycielskiego. Powiedziała pani, że „na razie są zastępstwa”. Na czym to dokładnie polega?
Jolanta Gajęcka: Jeżeli brakuje nam na przykład nauczyciela hiszpańskiego, a dzieci mają w planie lekcji godzinę tego języka, no to oczywiście nie możemy ich zostawić bez opieki. Ktoś musi wejść za tego nieobecnego nauczyciela do klasy.
Najlepiej byłoby, gdyby wszedł tam nauczyciel, który ma kwalifikacje do uczenia języka hiszpańskiego, ale takich nie mamy. W związku z tym będziemy szukać nauczyciela, który akurat dysponuje czasem, ma okienko, może przyjść na zastępstwo i uczyć przedmiotu, który i tak w tej klasie realizuje. Jeżeli takiego nauczyciela, który mógłby poprowadzić zajęcia ze swoją klasą, nie znajdziemy, no to szukamy dalej.
Szukamy kogokolwiek, kto by mógł przyjść i poprowadzić jakiekolwiek zajęcia.
Oczywiście zawsze zależy mi przede wszystkim na tym, żeby to były zajęcia edukacyjne, które są w szkolnym planie nauczania. Natomiast jeżeli i takiego nauczyciela nie znajdziemy, to prosimy o pomoc specjalistów szkolnych, nauczycieli – bibliotekarzy albo nauczycieli pracujących w świetlicy szkolnej. Bo klasy bez opieki nauczyciela nie możemy zostawić. Oczywiście w ekstremalnych sytuacjach, jeżeli to jest pierwsza lub ostatnia lekcja, to po prostu musimy je odwołać.
Agata Kowalska: A jak wygląda odpowiedzialność dyrektora szkoły za taką sytuację? Do klasy zamiast nauczyciela hiszpańskiego przychodzi, niech będzie, nauczyciel matematyki i odbywa się dodatkowa lekcja matmy (wszyscy uczniowie są na pewno wniebowzięci).
Czy taka decyzja dyrektora szkoły jest objęta jakąś sankcją? Czy coś za to grozi, że nie jest realizowana podstawa programowa, nie ma odpowiedniej liczby godzin języka? Jak to wygląda z punktu widzenia kuratoriów i praktyki szkolnej?
Jolanta Gajęcka: No właśnie, dotknęła pani bardzo istotnego problemu. Żadnemu dyrektorowi nie zależy na tym, żeby dzieci nie miały właściwych zajęć. Natomiast są okoliczności, których my nie przeskoczymy, bo nie jesteśmy cudotwórcami. W związku z tym zawsze w pierwszej kolejności podstawa programowa i zajęcia edukacyjne, ale zaraz potem bezpieczeństwo. Jeżeli nie jesteśmy w stanie poprowadzić merytorycznych zajęć, to chociaż zajęcia opiekuńcze. Bo dzieci muszą mieć opiekę.
No i teraz, jeżeli chodzi o sankcje i nadzór, oczywiście tymi kwestiami zajmuje się nadzór pedagogiczny, czyli w naszym przypadku kuratorium oświaty w Krakowie. I jeżeli na przykład zdarzyłoby się, że któreś klasy nie mają prowadzonych zajęć, bo ja nie mam nauczyciela specjalisty, to oczywiście rodzice mają prawo swój niepokój zgłosić kuratorium.
A kuratorium na pewno w takiej sytuacji przyśle kontrolę.
I dokładnie sprawdzi, w które dni zajęcia nie były realizowane. I oczywiście miło byłoby, gdyby w takiej sytuacji kontrolujący przyjęli wyjaśnienia dyrektora, że po prostu nie ma czarodziejskiej różdżki. Natomiast, niestety, tak się nie dzieje.
Nie kończy się to przyjęciem i udokumentowaniem tego, że dyrektor szukał takiego nauczyciela, że wystawiał oferty, że próbował rozmawiać... Tak było w tym roku, umówiłam się w lipcu z logopedką, ale potem okazało się, że ta pani zdecydowała się przyjąć ofertę pracy w innym miejscu.
No i znowu zostałam bez niczego.
Agata Kowalska: Ale zaraz, zaraz. Powiedziała pani, że kuratorium mogłoby przyjąć te wyjaśnienia, ale „tak się nie dzieje”. To co robi kuratorium?
Jolanta Gajęcka: Kurator wtedy wydaje zalecenie dyrektorowi szkoły, że ma zapewnić realizację podstawy programowej. No i potem oczywiście, w terminie 30 dni muszę napisać pani kurator, w jaki sposób te zalecenia zrealizowałam.
Agata Kowalska: Ależ to jest absurdalne! Bo pani, jak rozumiem, pisze wtedy, że wystawiła kolejne ogłoszenie „aaaaby zatrudnić nauczyciela hiszpańskiego” i że nikt się nie zgłosił. I na tym wasza dyskusja się kończy?
Jolanta Gajęcka: No, dokładnie tak. Oczywiście, obecnie kurator ma mniejszą władzę niż ta, którą proponuje Lex Czarnek.
Ale jeżeli dyrektor nie realizuje zaleceń kuratora, to ten ma prawo wystąpić do organu prowadzącego (prezydenta, wójta, burmistrza) o odwołanie dyrektora z funkcji lub o jwgo zawieszenie, w zależności od tego, jak sobie to wszystko w głowie poukłada.
Może np. uznać, że dyrektor działa na szkodę dzieci, nie zapewniając im tych zajęć i rozpocząć procedurę postawienia dyrektora przed komisją dyscyplinarną. Zresztą, gdybyśmy tak obiektywnie na to popatrzyli, to rzeczywiście,
jeżeli dziecko nie ma zajęć, to czy jego dobro nie jest zagrożone?
Agata Kowalska: No pewnie, że tak, ale nie rozumiem, czemu po prostu nie zajrzała pani do swojej własnej szafy. Dzisiaj rano minister Przemysław Czarnek gościł w radiu PR24 i powiedział:
Przemysław Czarnek w radiu PR24: Szafy są pełne. Szafy dyrektorów są pełne podań o pracę, podań o przyjęcie do pracy młodych nauczycieli w wielu miastach i miasteczkach. I są nierozpatrywane, bo nie ma godzin dla nauczycieli.
I problemem za chwilkę, za rok, dwa, a zwłaszcza za trzy lata będzie nie nadmiar uczniów, tylko nadmiar nauczycieli właśnie. Będzie coraz mniej uczniów. Niestety mamy zapaść demograficzną, mamy coraz mniej uczniów w szkołach. I niestety będzie brakować godzin dla nauczycieli w wielu, wielu miejscach, miastach, miasteczkach, wioskach i również w wielkich miastach w ciągu następnych dwóch, trzech lat.
Agata Kowalska: Pani dyrektor, co trzyma pani w szafie?
Jolanta Gajęcka: W szafie mam wielki porządek, ale na pewno nie mam tam zalegających ofert pracy od nauczycieli. I trudno komentować to, co pan minister mówi. Po prostu jest mi bardzo przykro, że ktoś taki w tak kategoryczny sposób wypowiada się na temat czegoś, na czym zupełnie się nie zna i nie ma zielonego pojęcia.
Pewnie ma kogoś takiego, kto mu szepcze do ucha te wszystkie kretyńskie twierdzenia i być może w którejś szkole, któryś dyrektor na pełne zasoby.
Ale jeżeli ma te szafy pełne ofert, to przestrzegam, bo obowiązuje nas RODO.
I tak naprawdę oferta nierozpatrzona powinna ulec zniszczeniu.
Agata Kowalska: (śmiech) A poza tym mógłby przesłać je do Krakowa.
Jolanta Gajęcka: No właśnie nie ma prawa przesyłać. Oczywiście miło byłoby, gdybyśmy się tak dzielili tymi pełnymi szafami, jeżeli pan minister o jakichś wie. W związku z tym niech przestrzeże tych, którzy mówią mu o takich głupotach, żeby szybciutko zniszczyli te oferty.
I ewentualnie – bo to mogą – skontaktowali się z tymi osobami i poinformowali: szanowny panie, szanowna pani, u mnie pracy nie ma, ale słyszałem, że w Krakowie, że w Gródku, w Warszawie poszukują, to może proszę tam kontaktować się.
Agata Kowalska: Ma pani rację, że jest to pewne hasło, bo minister Czarnek powiedział dokładnie to samo w marcu b.r., udzielając innego wywiadu. Wtedy również była mowa o szafach dyrektorów pełnych nierozpatrywanych podań o pracę. Wyraźnie ktoś ten bon mot ministrowi podpowiedział. A może taką szafę widział?
Jolanta Gajęcka: Pan minister naprawdę nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi. Warto byłoby, żeby usiadł z kimś mądrym, kto mu to wszystko wytłumaczy.
Niż demograficzny absolutnie nie spowoduje dramatycznych odejść ze szkoły.
Prawdopodobnie w wielu szkołach nauczyciele zejdą z godzin ponadwymiarowych, czyli do półtora etatu, do etatu, ale pozostaną w szkole.
Obecnie ogromna rzesza nauczycieli jest przeciążona obowiązkami tylko dlatego, że właśnie łatają te braki. I nawet jeżeli będzie mniej dzieci i w związku z tym mniej oddziałów, to oni pracę zachowają, ale nie będą realizować 27 godzin dydaktycznych, tylko wrócą do pensum, do 18 godzin. I tyle.
Agata Kowalska: No chyba, że pan minister wie o czymś, o czym my nie wiemy, czyli że na przykład szkoły będą zamykane.
Jolanta Gajęcka: Albo że zwiększy pensum nauczycielskie. I wtedy rzeczywiście, jeżeli zwiększy pensum, no to tak, no to wtedy może się okazać, że nauczycieli jest za dużo.
Jolanta Gajęcka: Ale to jest tylko jedna kwestia, bo my mówimy cały czas o zajęciach obowiązkowych, czyli o tym, co dzieci mają w planie lekcji. A oprócz tego jest ogromna liczba godzin, które realizują nauczyciele poza tym.
U mnie w szkole mamy do zrealizowania 105 godzin pomocy psychologiczno-pedagogicznej.
To są zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze dla dzieci, które mają problemy z nauką jakiegoś przedmiotu. Oprócz tego jest praca z uczniami szczególnie uzdolnionymi, przygotowywanie ich do konkursów przedmiotowych. To są zajęcia realizowane przez tych samych nauczycieli, którzy prowadzą normalne lekcje.
Do tego są zajęcia korekcyjno-kompensacyjne, terapeutyczne, rewalidacyjne, które są prowadzone przez specjalistów. Oprócz tego mamy taką formę kształcenia jak zindywidualizowana ścieżka kształcenia. I tutaj też jest grupa dzieci, która pewne zajęcia, np. język polski czy matematykę, czy inne wskazane przez poradnie, realizuje indywidualnie z nauczycielem. W moim przypadku to jest w tym momencie 58 dodatkowych godzin, które musi ktoś wziąć.
Najlepiej byłoby, żeby te godziny wzięli nauczyciele, którzy pracują na stałe w szkole. Ale oni już są dostatecznie przeciążeni zajęciami obowiązkowymi. W związku z tym to, że ja mam w większości zapewnioną kadrę na obowiązkowe zajęcia nie oznacza, że nie będę miała problemu ze zrealizowaniem zajęć z grupy pomocy psychologiczno-pedagogicznej.
Agata Kowalska: Napisała do nas na Twitterze słuchaczka „Powiększenia”, pani Joanna: „Moja krewna, lat 73, nauczycielka fizyki w jednej z wrocławskich podstawówek, kolejny rok ciągnie dwa etaty. A kiedy mówi, że chce już odejść, dyrektor prawie na kolanach prosi, żeby jeszcze trochę została”. Bardzo dziękuję pani Joannie za ten przykład.
To „proszenie na kolanach” jest, jak się zdaje, jednym z „bajpasów”. „Bajpasami” Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego, nazwała te działania dyrektorów szkół, które mają uzupełnić dziury w wakatach. Kaszulanis podawała różne przykłady: przydzielanie już zatrudnionym nauczycielom dodatkowych godzin, zastępstwa doraźne, zatrudnianie nauczycieli emerytowanych, wysyłanie zatrudnionych nauczycieli na dodatkowe studia, żeby uczyli więcej przedmiotów. Cytuję za portalem Konkret24.pl, artykuł z 2 marca b.r., autor Michał Istel.
Pani dyrektor, jakie są jeszcze pomysły na bajpasy? Co jeszcze pani robi?
Jolanta Gajęcka: Och, myślę że te najistotniejsze, które są zgodne z prawem, już zostały wymienione. A ja rozwiązań pozaprawnych nie szukam. Jest jeszcze coś, co promuje może nie sam pan minister, ale nasze kuratorium o tym przypomina: możliwość występowania do kuratora o zgodę na zatrudnienie nauczyciela bez odpowiednich kwalifikacji.
Agata Kowalska: Zaraz, zaraz, zaraz. Kuratorium to państwu podpowiada?
Jolanta Gajęcka: No tak, że jeżeli już jest dramat i mamy na przykład kogoś, kto jeszcze nie skończył odpowiednich studiów, tylko jest w trakcie albo obiecuje, że je zacznie, to
można zwrócić się do kuratora oświaty o zgodę na zatrudnienie nauczyciela bez kwalifikacji.
I to jest już działanie naprawdę na granicy absurdu.
Jeżeli chcemy mówić o jakości edukacji, to chyba chcielibyśmy, żeby z naszymi dziećmi pracowali nauczyciele, którzy mają odpowiednie kwalifikacje i przygotowanie. A tu dopuszczamy możliwość, że będziemy powierzać dzieci i zadania nauczycielskie osobom, które jeszcze nie są w pełni do tego przygotowane. Czy naprawdę nauczycielem może być każdy?
To jest ten sam pomysł, który wypromowany był w czasie strajku nauczycielskiego, kiedy egzaminy organizowano z pomocą leśników, strażników, strażaków i w ogóle każdego, kto tylko wtedy miał ochotę pomóc.
Agata Kowalska: To jeszcze odwołam się do głosów słuchaczy. Gdy pytałam na Twitterze, czy w waszej szkole historyk będzie uczył polskiego, a matematyczka chemii, to stały słuchacz „Powiększenia”, pan Sachin napisał: „Zaraz będzie hasło z ministerstwa, że nie ma żadnego braku, normalne ruchy kadrowe o tej porze roku”. Pan Sachin napisał to 30 sierpnia, a 31 sierpnia minister Czarnek w radiu PR24 powiedział:
Przemysław Czarnek: To są braki, które zawsze występują w sierpniu, dlatego że ruch kadrowy w oświacie akurat w wakacje zawsze występuje. I nie ma nic dziwnego akurat w tym, że takie są, takie są kwestie.
Agata Kowalska: Pani dyrektor, czy wedle pani doświadczenia, sierpień, wrzesień to trudny moment, a od października problemy kadrowe się kończą?
Jolanta Gajęcka: Absolutnie nie, absolutnie nie. Nawet jeśli człowiek uprosi i znajdzie nauczycieli na zastępstwa, to potem przychodzi okres absencji chorobowy i zaczyna się od nowa. Tak naprawdę, jeżeli byśmy popatrzyli na zarządzanie szkołą, to zastanawiam się, czy menadżer nawet ogromnego przedsiębiorstwa, korporacji poradziłby sobie świetnie w tej naszej rzeczywistości.
Bo dla nas to jest cały czas zarządzanie w kryzysie.
Cały czas zarządzanie w kryzysie.
Agata Kowalska: Ja myślę, że sprzedałby teren szkoły razem z budynkiem i zainwestował w jakiś inny biznes, bardziej opłacalny (śmiech). Ale, ale pan minister dzisiaj rano wypowiadał się też w sprawie pensji nauczycieli. Pytanie zadaje pracownik radia PR24 Stanisław Janecki:
Stanisław Janecki: Czy praca nauczyciela w Polsce jest dziś tak nieatrakcyjna, że tylu nauczycieli chce zmienić, czy wręcz przeciwnie? Bo jak się patrzy, oficjalne dane są takie: średnie zarobki nauczyciela początkującego w 2023 roku, to jest 4777,86, nauczyciela mianowanego 5733,43, a dyplomowanego 7326 złotych. A przedstawiciele tych mediów i tych środowisk, o których mówiliśmy, twierdzą, że to są liczby, ale nauczyciele tyle nie zarabiają.
Przemysław Czarnek: No, to ciekawe, komu przekazujemy te pieniądze. Bo to są pieniądze, które przekazujemy w subwencji samorządom, a samorządy przekazują to nauczycielom i twierdzą jeszcze, że brakuje im tych pieniędzy na wynagrodzenia dla nauczycieli. Więc do kogo idą te pieniądze? Otóż to są pieniądze, które są przekazywane nauczycielom i te pieniądze zarabiają nauczyciele.
Do tego jest oczywiście cała karta nauczycielska, Karta Nauczyciela, wszystkie te przywileje i uprawnienia, które słusznie przysługują nauczycielom. Są wakacje, są święta, są ferie zimowe, jest urlop dla poratowania zdrowia, jest świadczenie urlopowe letnie. Nie ma tego w zwykłej pracy na zwykłych stanowiskach i nauczyciele dokładnie to wiedzą.
Agata Kowalska: Pytanie do pani jako zatrudniającej nauczycieli, czy rzeczywiście te warunki pracy są atrakcyjne i przyciągają nowych kandydatów i kandydatki?
Jolanta Gajęcka: Pani redaktor, gdyby były tak atrakcyjne, jak to przedstawia pan minister, to mielibyśmy rzeczywiście nie tyle szafy, ale biurka sekretariatów pełne ofert pracy składanych przez młodych ludzi.
A młodzi ludzie bardzo rzadko starają się o pracę w szkole, bo wiedzą, że jest to praca ogromnie wymagająca, ogromnie obciążająca, a tych przywilejów, o których pan minister mówi, praktycznie nie ma. Nie mówiąc już o tym, na czym najbardziej młodym ludziom potrzeba, czyli po prostu o zarobkach.
Kwoty, które przywołują państwo w przestrzeni publicznej, są czystą statystyką.
Jeżeli nauczyciel pracuje na półtora etatu, to ma 3 tys. złotych pensji z jednego etatu, a dodatkowo 1500 złotych za pół etatu, czyli ma 4,5 tys. na rękę.
Agata Kowalska: Zaraz, zaraz, czyli pani mówi, że te średnie, które dyktował pracownik radia PR24, to są nie średnie zarobki za etat, tylko średnie zarobki na pasku płacowym?
Jolanta Gajęcka: Dokładnie tak. Tak sobie myślę, że oni w ten sposób to liczą, że po prostu mają jakieś kwoty pieniędzy i dzielą je przez liczbę zatrudnionych osób. Gdyby dzielili przez liczbę etatów, to te wartości byłyby niższe. Oczywiście są jeszcze dodatki, np. funkcyjne, które mają dyrektorzy szkół.
Agata Kowalska: Wychowawcy...
Jolanta Gajęcka: Dokładnie. No i w związku z tym może się okazać, że rzeczywiście takie kwoty wychodzą. Naprawdę trudno już z tym kłamstwem walczyć, bo ludzie pokazują w mediach społecznościowych, państwo w mediach też pokazujecie realne paski nauczycielskie z wypłat.
I to się nijak ma do tych średnich, które promuje minister Czarnek.
Zresztą pan minister Piontkowski, w tamtym roku też musiał się tłumaczyć, gdy o takiej kwocie powiedział w którymś z mediów. Także to tak nie wygląda. Natomiast może tak być, że jeden nauczyciel zarabia więcej, ale dlatego że pracuje ponad siły, pracuje na dwa etaty, na półtora etatu, że bierze już wszystko co się da, bo dyrektor go błaga.
Agata Kowalska: No to jeszcze jedna liczba od ministra Czarka, bo rozumiem, że on cały czas próbował przekonać, że ta praca nauczyciela jest atrakcyjna, chętnych jest pełno i kłopotu nie ma. I tą częścią atrakcyjną miały być, między innymi, podwyżki wynagrodzeń. Podał je w okresie siedmiu lat, co mnie trochę zdziwiło, ale może pani zaraz to wytłumaczy. Minister edukacji w radiu PR24 powiedział tak:
Przemysław Czarnek: Mamy podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli na przestrzeni ostatnich siedmiu lat o 76 proc. dla najmniej zarabiających i blisko 47 proc. dla najlepiej zarabiających.
Agata Kowalska: Czy rzeczywiście jest tak świetnie?
Jolanta Gajęcka: Pani redaktor, znowu wrócę do tego, że za logiką pana ministra i tych, którzy mu szepczą do ucha, naprawdę trudno nadążyć. Ja nie mam zielonego pojęcia, jak oni to wszystko liczą, bo z prawdą nie ma to nic wspólnego. To są liczby, to są excele, to są statystyki, które w ich przypadku zawsze wygenerowane są w taki sposób, żeby potwierdzały ich tezę. To jest właśnie propaganda.
Agata Kowalska: Ale czy w pani szkole najmniej zarabiający nauczyciel w ciągu ostatnich siedmiu lat uzyskał podwyżkę 76 proc., a najlepiej zarabiający 47 proc.?
Jolanta Gajęcka: Nie no skąd, no skąd! Nie powiem pani teraz dokładnie, jakie to są wartości procentowe, bo tego nie mam przed oczami, ale nie 70 proc. No skąd? 70 proc.!? To by znaczyło, że
nauczyciel początkujący, który teraz zarabia 3600, wcześniej musiałby zarabiać poniżej 2 tys.
Agata Kowalska: Może zarabiał tyle?
Jolanta Gajęcka: Nie zarabiał. Chcę być bardzo grzeczna i delikatna, a cisną mi się do ust tylko takie słowa, których wypowiedzieć nie powinnam.
Agata Kowalska: Niech pani nie wypowiada, bo kuratorium zaraz będzie miało jakieś zalecenia dla pani. Jeśli chodzi o zmagania się z liczbami ministra Czarnka, to odsyłam wszystkich na OKO.press, tam cierpliwie i stale zajmuje się nimi Anton Ambroziak, nasz dziennikarz. Przywołuje te liczby, a następnie je sprawdza.
Jest to mrówcza robota i niewdzięczna, ponieważ nieważne ile razy te liczby się odkłamie, to minister Czarnek znów je zakłamuje. A na dodatek oskarża nas, że jesteśmy w zmowie ze środowiskiem nauczycielskim. Po co mielibyśmy być w zmowie ze środowiskiem, któremu się tak dobrze powodzi? Nie wiem, to znów jest logika ponad nasze siły.
A z nami była Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 2 im. Świętego Wojciecha w Krakowie. Bardzo dziękuję za to spotkanie.
Jolanta Gajęcka: Bardzo pani dziękuję. Dziękuję również państwu. Wszystkiego dobrego.
Agata Kowalska: I wam dziękuję za wysłuchanie tego odcinka Powiększenia i mam do Was trzy pytania. Pierwsze, co o tym wszystkim sądzicie? Jeśli Wasze dziecko chodzi do szkoły, jeśli jesteście nauczycielką, nauczycielem albo w jakiś inny sposób wplątani zostaliście w świat polskiej oświaty, piszcie koniecznie! Wasze głosy przydadzą się nie tylko mnie w podcaście „Powiększenie”, ale będę mogła się nimi podzielić z moim redakcyjnym kolegą Antonem Ambroziak, który stale pisze o polskiej szkole i chętnie korzysta z waszych doświadczeń i opinii. Adres: [email protected].
To było pierwsze pytanie. Drugie pytanie już kiedyś w „Powiększeniu” padło. Czy chcielibyście, czy chciałybyście usłyszeć w czasie kampanii wyborczej w „Powiększeniu” polityków i polityczki, kandydatów do Senatu, kandydatki do Sejmu? Których? W jakich tematach? Też napiszcie do mnie koniecznie. Adres, o dziwo, ten sam: [email protected].
I trzecie pytanie, czy moglibyście wesprzeć OKO.press, bo jak wiecie, widać to na naszej stronie, nie żyjemy z reklam. Utrzymujemy się dzięki waszym wpłatom. Więc jeśli możecie, wesprzyjcie nas! Wszystkie informacje znajdziecie na stronie OKO.press. Dzięki waszemu wsparciu piszemy teksty, nagrywamy podcasty i produkujemy „Program polityczny”, czyli nasz najnowszy format. Znajdziecie go na kanale OKO.press na YouTube, prowadzony przez dwie moje redakcyjne koleżanki Agatę Szczęśniak i Dominikę Sitnicką, dziennikarki polityczne. To wszystko jest możliwe dzięki waszym wpłatom. Bardzo za nie dziękujemy i prosimy o więcej.
A ja generalnie Wam dziękuję. I do usłyszenia w kolejnym odcinku!
Edukacja
Przemysław Czarnek
Ministerstwo Edukacji i Nauki
braki kadrowe
nauczyciele
pensje nauczycieli
Powiększenie
szkoła
Autorka podcastów „Powiększenie”. W OKO.press od 2021 roku. Wcześniej przez 14 lat dziennikarka Radia TOK FM. Wielbicielka mikrofonu, czyli spotkań z ludźmi, sporów i dyskusji. W 2016 roku za swoją pracę uhonorowana nagrodą Amnesty International „Pióro Nadziei”.
Autorka podcastów „Powiększenie”. W OKO.press od 2021 roku. Wcześniej przez 14 lat dziennikarka Radia TOK FM. Wielbicielka mikrofonu, czyli spotkań z ludźmi, sporów i dyskusji. W 2016 roku za swoją pracę uhonorowana nagrodą Amnesty International „Pióro Nadziei”.
Komentarze