OKO.press ustaliło szczegóły wniosku Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, o uchylenie immunitetu członkowi neo-KRS Rafałowi Puchalskiemu. Prokuratura zarzuca mu nielegalne przetwarzanie danych trzech sędziów i zredagowanie paszkwilu na byłego prezesa Iustitii Markiewicza
Wniosek wrocławskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo ws. afery hejterskiej; dwa tygodnie temu trafił do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Prokuratura chce uchylić immunitet członkowi nielegalnej neo-KRS i neo-sędziemu Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie Rafałowi Puchalskiemu – na zdjęciu u góry – by móc postawić mu cztery zarzuty karne.
Z informacji OKO.press wynika, że w zarzutach chodzi o:
Niezależnych sędziów, którzy bronili praworządności, atakowano w mediach i w internecie, przy wykorzystaniu informacji o tych sędziach znajdujących się w teczkach personalnych w ministerstwie (tam było centrum afery) i z prowadzonych postępowań dyscyplinarnych. Hejt na sędziów rozprowadzała Mała Emi, która w 2019 roku sama ujawniła aferę. W związku z tą grupą prokuratura chce postawić Puchalskiemu zarzut z artykułu 258 paragraf 1 kodeksu karnego.
Puchalski zrobił to bez związku z prowadzoną, konkretną sprawą. I za to prokuratura chce mu postawić zarzut przekroczenia uprawnień z artykułu 231 Kodeksu karnego i zarzut z artykułu 107 ust. 1 i 2 Ustawy o ochronie danych osobowych. Przepis mówi o przetwarzaniu danych osobowych – w tym wrażliwych – bez upoważnienia.
Na zdjęciu u góry neo-sędzia Rafał Puchalski. Zdjęcie zrobiono w 2024 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Puchalski zeznawał tu jako świadek, w procesie cywilnym wytoczonym za aferę hejterską przez prof. Krystiana Markiewicza. Fot. Mariusz Jałoszewski.
Aferę hejterską w sierpniu 2019 roku ujawniła Magdalena Gałczyńska z Onet-u, która opublikowała wtedy na ten temat kilka tekstów. Dziennikarka w pierwszym tekście ujawniła jak chciano skompromitować ówczesnego prezesa Iustitii, prof. Krystiana Markiewicza.
W tym celu Emilia Szmydt w czerwcu 2018 roku wysłała do sędziów z Iustitii w całej Polsce paszkwil, pomawiający Markiewicza o nieetyczne zachowanie w życiu prywatnym i zarzucający mu brak kompetencji zawodowych. Paszkwil opierał się na niesprawdzonych plotkach. Mała Emi dostała go drogą mailową od dziennikarza prawicowego portalu wPolityce.pl Wojciecha Biedronia. On sam nie wykorzystał paszkwilu do publikacji.
Plik, który dostała Mała Emi, miał tytuł „Prawdziwa historia sędziego Krystiana Markiewicza”. Plik miał pochodzić „ze środowiska sędziowskiego, głównie ze Śląska”. Markiewicz na co dzień jest sędzią Sądu Okręgowego w Katowicach. Plik zainteresował Małą Emi.
O jego wykorzystaniu przy użyciu komunikatorów internetowych rozmawiała m.in. z sędzią Jakubem Iwańcem (pracował wtedy na delegacji w resorcie Ziobry) i z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem. Wiceminister miał pisać do niej, że już wcześniej widział to opracowanie, ale nie wiedział, jak to wykorzystać.
Z meta danych tego pliku wynika, że jego autorem jest sędzia Rafał Stasikowski, który w 2018 roku był prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach (z nominacji resortu Ziobry). A od kilku lat dzięki nominacji nielegalnej neo-KRS, jest neo-sędzią NSA (trafił tu z poziomu sędziego rejonowego). Stasikowski znał się wcześniej z Markiewiczem.
Prokuratura zarzuca, że Piebiak z Małą Emi podjęli decyzję, by ten anonim rozesłać. Oponował temu sędzia Iwaniec, ale potem jak ustaliła prokuratura przekazał Małej Emi adresy mailowe sędziów z Iustitii oraz ich adresy (dane dostał były już mąż Małej Emi sędzia Tomasz Szmydt, który w 2024 roku wyjechał do Białorusi). Zaś Piebiak przekazał jej m.in. prywatny adres Markiewicza. Dalszą koordynacją tego tematu miał zająć się sędzia Rafał Puchalski.
Już w 2019 roku Onet ujawnił, że przed wysłaniem paszkwilu przez Małą Emi, sędzia Puchalski pomógł jej go zredagować. Co potwierdza teraz we wniosku o uchylenie immunitetu wrocławska prokuratura.
Mała Emi kontaktowała się z Puchalskim przez WhatsAppa, miała go zapisanego jako „Rafał od Ministra” (numer telefonu był zarejestrowany na Puchalskiego). Prokuratura zarzuca, że ustalili formę i treść paszkwilu. Mała Emi zaproponowała, żeby wysłać cały załącznik, bez wprowadzania w nim zmian. Tylko dodać chwytliwą wiadomość wprowadzającą. Puchalski miał na to przystać.
Mała Emi wysłała mu trzy propozycje tytułów i treść maila. Puchalski wprowadził kilka poprawek i ostatecznie zaakceptował tytuł: „Sędzia Krystian Markiewicz sprzedał duszę? Jaki jest naprawdę? UCZCIWOŚCI, patriotyzmu i moralności nie da się kupić”. Po wysłaniu paszkwilu Mała Emi poinformowała o wykonaniu zadania, zastrzegając, że kilka adresów mailowych jest nieaktualnych. Rozmawiała też z nim jak przekazać informacje dziennikarzom.
Sędzia Puchalski, gdy ujawnił to Onet, sugerował, że ktoś mógł włamać się na jego skrzynkę mailową. Składał też zeznania w procesie, który za aferę hejterską wytoczył w 2019 roku sędzia Krystian Markiewicz. Proces toczy się do dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Pozwanym jest Piebiak, Iwaniec i ministerstwo sprawiedliwości, w którym za czasów Ziobry było centrum afery hejterskiej.
Markiewicz domaga się teraz od nich 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia na cel społeczny i 75 tysięcy złotych dla siebie. Mimo zmiany władzy resort sprawiedliwości nie zaproponował Markiewiczowi ugody. W tym procesie jako świadkowie zeznawali też Wojciech Biedroń (nie wyjawił, skąd dostał anonim o Markiewiczu), sędzia Rafał Stasikowski i Rafał Puchalski.
Ten ostatni w sądzie nie przypominał sobie, czy rozmawiał z Małą Emi na temat paszkwilu na Markiewicza i czy pytała go o prezesa Iustitii. Mówił, że odbył z nią kilka towarzyskich rozmów telefonicznych.
Dwa zarzuty, które teraz chce postawić Puchalskiemu prokuratura, dotyczą przekazania przez niego danych o trzech sędziach.
W 2018 roku PiS wbrew Konstytucji rozwiązał starą, legalną KRS i powołał swoją neo-KRS, obsadzoną głównie współpracownikami ministra Ziobry. Prace nad zmianą prawa, która na to pozwoliła, trwały już wcześniej. Prokuratura Regionalna we Wrocławiu zarzuca, że resort Ziobry przygotował atak medialny na członków starej KRS, by ją zdyskredytować.
W tym celu użyto informacji o jej członkach znajdujących się w teczkach personalnych sędziów, które ma ministerstwo. Informacje przekazywano później mediom. Promowano też własnych kandydatów do neo-KRS.
Według prokuratury Puchalski opracował informacje o dwóch członkach starej KRS. Chodzi o sędziego Sądu Okręgowego w Lublinie Krzysztofa Wojtaszka i sędziego Sądu Apelacyjnego w Krakowie Jana Kremera. Obaj byli członkami starej KRS dwie kadencje. I byli wiceprzewodniczącymi KRS.
Notatkę zawierającą szczegółowe informacje o nich sporządził Rafał Puchalski. O sędzim Wojtaszku w notatce napisano, że został powołany na stanowisko asesora w PRL-u. I opiniujący go wtedy czynnik społeczno-polityczny pozytywnie przyjął jego kandydaturę, bo „postawa moralna i społeczno-polityczna nie budzi wątpliwości”. Ocenie poddano też jego orzeczenia.
W przypadku sędziego Kremera w notatce skupiono się na jego poglądach politycznych, sugerując relacje towarzyskie z SLD. Notatkę Puchalski wysłał z prywatnego maila na prywatnego maila Piebiaka z dopiskiem „Do uzupełnienia jeszcze przez znajomych z Lublina i Krakowa”.
Po zakończeniu delegacji w ministerstwie od lutego 2018 roku Puchalski był prezesem Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Wtedy był jednym z odbiorców notatek o sędziach przygotowanych – na podstawie tzw. zielonych teczek – przez sędziego Jakuba Iwańca. Te informacje wykorzystano potem do ataków na sędziów.
Puchalski jako prezes sądu przesłał też Piebiakowi i sędziemu Pawłowi Zwolakowi – pracującemu wówczas na delegacji w resorcie Ziobry – kopie dokumentów dotyczących sędzi Elżbiety Wrony, obecnie sędzi Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Zainteresował się nią sędzia Iwaniec, podając, że została uznana za kłamcę lustracyjnego, a mimo to nadal orzeka.
Faktycznie sądy ostatecznie uznały, że sędzia Wrona współpracowała z SB. Sędzia kontaktom w czasie studiów nie zaprzeczała. Mówiła, że były one związane z zagranicznym wyjazdem i była wtedy w biurze paszportowym. Ale z SB nie współpracowała. Wygrała sprawę w ETPCz, który w 2010 roku orzekł, że utrudniono jej prawo do obrony w procesie lustracyjnym. Z zawodu jej nie usunięto z powodu tej wygranej i wyroku TK ws. ustawy lustracyjnej.
TK część przepisów ustawy lustracyjnej uznał za niekonstytucyjne. Sędzi próbowano wytoczyć postępowanie dyscyplinarne, które mogło zakończyć się złożeniem jej z urzędu. Ale odmówił go rzecznik dyscyplinarny (obecnie jest neo-sędzią SN), co utrzymał w mocy SN.
Puchalski wysłał Piebiakowi i Zwolakowi fotokopie dokumentów z postępowania lustracyjnego sędzi Wrony. W mailu do nich pisał: „Do poczytania… Nie puszczajcie dalej bez usunięcia znaków”. Chodziło mu o meta dane wskazujące, kiedy i z jakiego aparatu zrobiono zdjęcia dokumentów. Przy czym, w tamtym czasie Puchalski nie wykonywał żadnych czynności służbowych wobec sędzi Wrony.
W sprawie sędzi Wrony resort Ziobry wystąpił potem o postępowanie dyscyplinarne. Lokalny rzecznik dyscyplinarny odmówił. Minister oraz prezes Puchalski wnieśli sprzeciw. Ale lokalny rzecznik finalnie umorzył sprawę.
Puchalski złożył też na sędzię Wronę zawiadomienie do Prokuratury Krajowej. Za to, że nie dostosowała się do orzeczenia lustracyjnego i nie złożyła urzędu. Prokuratura wystąpiła o uchylenie jej immunitetu. Ale nielegalna Izba Dyscyplinarna przy SN prawomocnie odmówiła uchylenia immunitetu.
Ponadto sędziowie skupieni wokół Piebiaka przekazywali sobie informacje o innych sędziach. Piebiak przekazał np. Puchalskiemu pismo stołecznej sędzi Małgorzaty Różańskiej-Prus.
Sędzia informowała wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie, że zgłosiła swoją kandydaturę do pracy na delegacji w ministerstwie. Ale w związku z tym, doszły ją słuchy, że wiceprezes ma mieć informacje dotyczące pochodzenia jej rodziny. Sędzia stanowczo protestowała i zaprzeczała tym informacjom, których treść stawiała ją w negatywnym świetle oraz naruszała dobra osobiste jej rodziny.
Nie wiadomo, skąd Piebiak miał jej pismo, ale zwracał się do Puchalskiego, by sprawdził te informacje. Prosił go o to dlatego, że rodzice sędzi pochodzili z Rzeszowa. Piebiak pisał: „Rafi, do Twojej wyłącznie wiadomości. Gdybyś coś więcej wiedział o tej gwieździe [sędzi – red.], a właściwie jej rodzinie, proszę daj znać”.
Sędzia Rafał Puchalski to już czwarty sędzia, któremu Prokuratura Regionalna we Wrocławiu chce stawiać zarzuty za aferę hejterską. W połowie 2024 roku prokuratura wysłała do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN trzy wnioski o uchylenie immunitetu:
Do tej pory Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN zaczęła rozpoznawać tylko wniosek dotyczący Iwańca. Sprawę od roku prowadzi legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz. Zarządził on postępowanie dowodowe, co w sprawach immunitetowych jest niespotykane. Kozielewicz w grudniu 2025 roku przechodzi w stan spoczynku, więc nie ma pewności, czy zdąży wydać decyzję.
W tym postępowaniu widać jaką linię obrony przyjmują sędziowie, którym prokuratura chce stawiać zarzuty za aferę. Przekonują, że wykonywali polecenia przełożonych. Że przetwarzali jawne dane sędziów. Wskazują też na to, że za aferą mogły stać rosyjskie służby, co jest tezą absurdalną. W takim wypadku służby musiałyby włamać się na prywatne skrzynki mailowe i w ich imieniu wysyłać maile.
Ślad rosyjski ma skompromitować ważne dowody prokuratury, która zabezpieczyła zawartość prywatnych skrzynek mailowych Piebiaka (zabezpieczano na jego skrzynce aż 200 tysięcy wiadomości!), Iwańca, Radzika, czy Puchalskiego. Ponadto kwestionuje się legalność pozyskania tego dowodu przez prokuraturę. We wrocławskim śledztwie zarzuty dostała też Mała Emi.
Jak na razie w związku z aferą hejterską skazano tylko Małą Emi. Ale nie w głównym wątku, tylko odpryskowym. Chodzi o śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Kielcach ws. hejtu na portalu Twitter wobec byłego sędziego Waldemara Żurka.
Zarzuty w tej sprawie prokuratura chciała też stawiać Jakubowi Iwańcowi, bo wiąże go z kontem FigoFago, z którego też atakowano Żurka. Ale Izba Odpowiedzialności Zawodowej w I instancji odmówiła uchylenia mu immunitetu. Prokuratura się odwołała.
W związku z aferą hejterską pozew oprócz Markiewicza złożył Waldemar Żurek. Pozwał on Iwańca, Piebiaka i Radzika. Żąda od nich 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Niezależnie od afery hejterskiej Piebiak i skupieni wokół niego sędziowie, wymieniali się informacjami na komunikatorach Signal i WhatsApp. Założyli na nich dwie grupy, do których należał m.in., Piebiak, Iwaniec, rzecznicy dyscyplinarni Ziobry (Radzik i Lasota), członkowie neo-KRS (w tym Puchalski), czy członek Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski.
Na tych grupach omawiano też strategie i sugerowano, w kogo uderzyć. Do rozprowadzania hejtu wykorzystano Małą Emi, bo była ona żoną sędziego administracyjnego Tomasza Szmydta, który najpierw był na delegacji w ministerstwie, a potem w neo-KRS-ie. Potem ich małżeństwo się rozpadło, a Mała Emi została odstawiona na boczny tor (obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii). Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś.
Zastąpiło ją hejterskie konto na Twitterze KastaWatch. Założono je w resorcie Ziobry. Co ważne są mocne poszlaki, że o aferze hejterskiej wiedział Zbigniew Ziobro. Bo niektóre maile dostał do wiadomości.
Afery
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
afera hejterska
Izba Odpowiedzialności Zawodowej
Jakub Iwaniec
Krystian Markiewicz Iustitia
Łukasz Piebiak
Mała Emi
praworządność
Rafał Puchalski
rozliczenia
uchylenie immunitetu
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze