0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Mathieu CUGNOT / Parlament EuropejskiMathieu CUGNOT / Par...

W przemówieniu premiera Donalda Tuska na forum Parlamentu Europejskiego w środę 22 stycznia pobrzmiewa wiele nut znanych z ostatnich wystąpień nowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Podobnie jak Trump, Tusk wzywa do obrony europejskiego terytorium przed nielegalną migracją, „bardzo krytycznego” przeglądu europejskich regulacji środowiskowych i klimatycznych oraz „wielkiej akcji deregulacji europejskich gospodarek”.

Także podobnie jak Trump, Tusk w swoich apelach odwołuje się do mitycznego „zdrowego rozsądku”, który jego zdaniem europejscy obywatele cenią u polityków dużo bardziej niż „twarde idee i dogmaty”.

W jego wypowiedziach pobrzmiewa też zaadaptowane przez europejskich zwolenników Trumpa hasło MEGA – Make Europe Great Again. Tusk bardzo wyraźnie odnosi się do kwestii „europejskiej wielkości”, gdy mówi: „Podnieście wysoko głowy. Europa jest i będzie wielka”.

Na szczęście między Trumpem a Tuskiem są też istotne różnice. Np. Tusk nie wzywa do zniesienia polityk antydyskryminacyjnych i równościowych i nie tłumaczy światu, że istnieją tylko dwie płcie, jak robi to Trump. W subtelny, lecz wyraźny sposób jego przemówienie tłumaczy, dlaczego przyjmuje tą dla wielu kontrowersyjną narrację.

„Skończyły się czasy komfortu” – przestrzega polski premier w środę 22 stycznia w Parlamencie Europejskim. „Polska prezydencja nie poprzestanie na czytaniu raportów i innych ostrzeżeń, tylko weźmiemy się ostro do roboty” – podkreśla.

Poniżej relacja z wystąpienia Donalda Tuska.

„Podnieście wysoko głowy”

W środę 22 stycznia Donald Tusk wystąpił podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego, żeby przedstawić priorytety trwającej od początku stycznia półrocznej polskiej prezydencji w Radzie UE. Jej motywem przewodnim ma być bezpieczeństwo w siedmiu wymiarach: zewnętrznym, wewnętrznym, informacyjnym, gospodarczym, energetycznym, żywnościowym i zdrowotnym.

„To, co dzieje się w wymiarze geopolitycznym, stawia przed Europą zupełnie nowe wyzwania. Ale Europa jest po to, żeby takim wyzwaniom stawiać czoła” – mówił Tusk.

Przypominał, że pomimo „masywnych wyzwań”, które stoją dziś przed Europą, „Europa jest kontynentem 470 milionów ludzi” i „nie raz pokazała, że umie radzić sobie w kryzysach”.

„Tak, nastąpiły pewne masywne zmiany, które wzmacniają poczucie niepewności (...). Ale Europa jest po to, żeby takim wyzwaniom stawiać czoła (...). Możemy znowu być najbardziej konkurencyjni na całym świecie. Nie tylko w gospodarce, ale też w polityce. Zawsze w przyszłości byliśmy kreatywni, odważni i nie lękaliśmy się niepewności” – mówił polski premier.

Podkreślił, że o ile obserwowany dziś w wielu zakątkach Europy „kryzys ducha” i „pozytywnych emocji” jest zrozumiały, bo wojna w Ukrainie, „rewolucyjna zmiana polityczna w Stanach Zjednoczonych”, czy „gwałtowny i czasami niekontrolowany postęp cywilizacyjny” mogą powodować poczucie "utraty gruntu pod nogami”, to dodał, że nie ma żadnych „absolutnie egzystencjalnych kłopotów i problemów”, z którymi Europa nie mogłaby sobie poradzić.

„Podnieście wysoko głowy. Europa jest i będzie wielka” – zaapelował Tusk.

Przeczytaj także:

„Skończył się czas komfortu”

Jednocześnie polski premier podkreślił jednak, że „skończył się czas komfortu”. W kwestii bezpieczeństwa zewnętrznego Tusk zwrócił uwagę na zmianę stanowiska sojuszniczego Stanów Zjednoczonych wobec Europy, które zaczęły się domagać, by Europa wzięła „większą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo”.

„Jeśli prezydent Donald Trump mówi, że 330 milionów Amerykanów nie może ponosić kosztów obrony 450 milionów Europejczyków, to jest zrozumiałe” – stwierdził Tusk.

„Traktujmy to jako pozytywne wyzwanie (...). Tylko sojusznik może życzyć swojemu sojusznikowi, żeby był silniejszy” – dodał premier.

Tusk zaapelował do europarlamentarzystów, że państwa członkowskie powinny wydawać więcej na obronność. Wskazał na poziom 5 proc. PKB rocznie.

„Jeśli kiedyś powinniśmy zacząć wydawać wyraźnie więcej pieniędzy [na obronność – red.], to jest to właśnie dzisiaj (...). To jest taki czas, kiedy na bezpieczeństwie Europa nie może oszczędzać” – mówił.

Polski premier podkreślił, że wezwanie do wydawania 5 proc. na obronność, które można było ostatnio usłyszeć z ust Marka Ruttego, szefa generalnego NATO oraz prezydenta elekta Donalda Trumpa, to nie „złośliwość”, lecz racjonalny apel biorący pod uwagę realia.

„Mówię o tym z pełnym przekonaniem, jako polski premier, jako Europejczyk, też jako historyk. Jeśli nie chcemy wydawać tak dużo pieniędzy na bezpieczeństwo, zbrojenia, w przyszłości, to musimy dzisiaj zainwestować więcej pieniędzy. Dlatego pomyślcie poważnie o tym. Od tego zależy nie tylko przyszłość Ukrainy, regionu, ale całej Europy (...) Przyszłość całego świata, jaki znamy, zależy od naszych zdolności do obrony” – mówił Tusk.

„Jeśli Europa ma przetrwać, musi być uzbrojona. To nie jest nasz wybór” – dodał polski premier.

„Ludzie nie mogą kojarzyć demokracji z bezsilnością”

Dalej Tusk poruszył wątek bezpieczeństwa wewnętrznego i w tej kwestii skupił się jedynie na migracji. To bardzo populistyczny zabieg, kiedy synoniem problemów z bezpieczeństwem czyni się jeden element, w tym przypadku migrację.

Dokonując pewnej autokreacji, Tusk wspomniał, że już „wiele lat temu” jako szef Rady Europejskiej przestrzegał w Parlamencie przed „naiwnym podejściem do zagrożenia nielegalną migracją” oraz „bezwzględną otwartością europejskich granic” dla „wszystkich„: ”nielegalnych i legalnych przybyszy".

„Wbrew temu, co głosili niektórzy, że Europa powinna być kontynentem bez granic (...), mówiłem, że to jest kategoria odpowiedzialności. Takiej najważniejszej odpowiedzialności, jaką ma każda władza: za bezpieczną granicę i bezpieczne terytorium” – mówił premier, tym samym otwarcie kwestionując jedną z fundamentalnych wolności europejskich.

Tusk podkreślił też, że „jeśli demokracja ma przetrwać, to nie może kojarzyć się z bezsilnością i bezradnością” w podejściu do tych "klasycznych dla każdej władzy zadań, jakimi jest obrona granicy i obrona terytorium”.

Tusk stwierdził też, że to jego zdaniem nieumiejętność zaradzenia kwestii nielegalnej migracji do UE spowodowała „kryzys zaufania do tradycyjnej polityki w Europie” oraz dojście do władzy „politycznych szamanów i lunatyków”, którzy kwestionują „tradycyjny model europejskiej demokracji”.

„Wiecie dlaczego tak często do głosu dochodzą polityczni szamani albo polityczni lunatycy mówiący, że tradycyjny model europejskiej demokracji jest do niczego, jest do wyrzucenia? Bo nie dajemy rady z zabezpieczeniem granicy europejskiej i terytorium. Bo rzeczywiście bardzo wiele złego się zdarzyło. Bardzo wiele bezradności towarzyszyło działaniom, albo raczej brakowi działania, ze strony rządów demokratycznych” – diagnozował polski premier.

Tusk dodał, że wierzy, że „można sobie poradzić z problemem nielegalnej migracji i szerzej z problemami dotyczącymi bezpieczeństwa wewnętrznego Europy bez nacjonalistycznych, ksenofobicznych haseł".

„Chciałbym, żeby w tej dziedzinie, w bezpieczeństwie wewnętrznym, podobnie jak w bezpieczeństwie zewnętrznym, ta tradycyjna demokracja, oparta na europejskich wartościach, takich jak wolność jednostki, poszanowanie praw mniejszości, wolność słowa, rządy prawa (...), przetrwała. Żeby ci wszyscy, którzy tymi wartościami się kierują, pokazali też siłę i zdecydowanie wtedy, kiedy trzeba bronić naszych granic, naszego terytorium, naszego bezpieczeństwa” – powiedział polski premier.

„Demokracja musi na nowo stać się silna. Unia Europejska musi stać się synonimem siły" – powiedział Tusk.

"W polityce ktoś bezsilny jest żałosny, jest godny pogardy” – dodał.

„Nie możemy być bezradni wobec kłamstwa"

Dalej premier Polski skupił się na kwestii „bezpieczeństwa informacyjnego”. Tu jako główny wątek wymienił problem dezinformacji oraz ingerencji w wybory. Ostatnim takim przypadkiem były wybory prezydenckie w Rumunii. W planie polskiej prezydencji jest podjęcie działań związanych z obroną demokracji, w tym przeciwdziałanie manipulacji informacjami i obcej ingerencji w procesy wyborcze.

„Nie możemy być bezradni wobec kłamstwa, wobec dezinformacji. Szczególnie teraz, kiedy kłamstwo i dezinformacja stały się narzędziem, bronią” – powiedział Tusk.

Polski premier podkreślił, że „szanując wolność słowa (...), musimy znaleźć metodę, aby uniemożliwić ingerowanie i destrukcję naszej demokracji i naszych wyborów”.

Jako źródło zagrożenia w tym obszarze wymienił przede wszystkim „rosyjskie fabryki kłamstwa”.

„Bezpieczeństwo w tej sferze informacji musi też bezwzględnie dotyczyć ochrony naszych dzieci, naszych wnuków przed przemocą, kłamstwem i pogardą wobec innego człowieka” – mówił.

Wielka akcja deregulacji gospodarczej

Dalej Tusk poruszył kwestię bezpieczeństwa gospodarczego. Wezwał do „wielkiej akcji deregulacji europejskiej gospodarki”.

„Wiem, że instytucje europejskie, w tym parlament, w jakimś sensie polska prezydencja, traktatowo jesteśmy powołani do regulacji. Naszym zadaniem jest regulowanie, wprowadzanie nowych praw. Dlatego apeluję do was: bądźcie w tej kadencji parlamentem, który zdobędzie się na wielki wysiłek deregulacji. Bądźcie odważni. Odrzućcie rutynę” – apelował Donald Tusk.

Tusk podkreślił, że „konkurencja i wolny rynek to europejskie wynalazki, które wyemigrowały do Ameryki”. Ale „nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Europa znowu stała się miejscem, gdzie gospodarka jest najbardziej kreatywna i najbardziej konkurencyjna”.

„Prezydencja polska, jestem przekonany, także instytucje europejskie, nie poprzestaniemy już tylko na czytaniu raportów, innych ostrzeżeń, tylko weźmiemy się ostro do roboty” – zapowiedział polski premier.

Niezbędna rewizja Zielonego Ładu

Dalej Tusk poruszył kwestie bezpieczeństwa energetycznego. Zapowiedział, że polska prezydencja będzie dążyć do tego, by dalej minimalizować napływ do Europy rosyjskich surowców energetycznych. Tusk przestrzegł przed myśleniem, że gdy skończy się wojna w Ukrainie, możliwy będzie powrót do „business as usual” i dalszego kupowania od Rosji surowców energetycznych.

„Niezależność i suwerenność Europy wprost zależy od niezależności i suwerenności energetycznej (...). To [uzależnienie od rosyjskich surowców energetycznych – red.] musi się skończyć raz na zawsze” – powiedział polski premier.

Dalej podkreślił też, że bezpieczeństwo energetyczne to też działania na rzecz obniżenia cen energii w Europie.

Uderzył w Zielony Ład.

„Musimy sobie uczciwie powiedzieć, że niektóre regulacje europejskie doprowadziły do tego, że cena energii w niektórych krajach europejskich jest nieakceptowalnie wysoka. Jak chcemy konkurować z gospodarką amerykańską czy chińską, jeśli będziemy mieli trzykrotnie droższą energię?” – powiedział Tusk.

Podkreślił, że

„Europa nie może przegrać konkurencji globalnej” i nie może stać się „kontynentem naiwnych ludzi i idei”.

„Jeśli zbankrutujemy, to nikt już nie będzie dbał o środowisko naturalne na świecie” – powiedział premier.

Wezwał do „rzetelnego i bardzo krytycznego” przeglądu wszystkich regulacji Zielonego Ładu, w tym systemu ETS, czyli systemu opłat za prawo do emisji zanieczyszczeń atmosferycznych, które zostały wprowadzone celem ich stopniowego ograniczania. Chodzi o identyfikację tych regulacji, które doprowadziły lub mogą doprowadzić do dalszego wzrostu cen energii w Europie.

„Wysokie ceny energii mogą zmieść niejeden rząd demokratyczny w Unii Europejskiej” – powiedział Tusk. Dodał, że to nie jest tak, że „ludzie nie chcą, aby środowisko naturalne było bezpieczne w Europie”, ale „nie można dopuścić do tego, by ceny energii w Europie były najwyższe”.

Nie idee, lecz zdrowy rozsądek

Tusk miał też kilka miłych słów dla rolników. W duchu zrozumienia dla ich protestów, które przez kilkanaście miesięcy w 2023 i 2024 roku przelewały się przez kilka europejskich krajów, a które do budowy poparcia politycznego wykorzystywała skrajna prawica, Podkreślił, że z europejskiego rolnictwa trzeba „zdjąć niektóre ciężary”, a wymogi i nakazy dotyczące zielonej transformacji, zamienić na „zachęty”.

„Jeśli Unia Europejska będzie się kojarzyła ludziom (...) z ciężarami i nakazami, to stracimy armię tych, od których de facto zależy przyszłość naszego środowiska. Bądźmy tutaj możliwie zdroworozsądkowi” – zaapelował premier Tusk, podkreślając, że „rolnictwo to nasz skarb”.

Tusk dodał, że wie, że niektórzy politycy w tej kwestii „głęboko wierzą w jakieś twarde doktryny czy ideologie”. Podkreślił jednak, że jego zdaniem „dla milionów Europejek i Europejczyków najcenniejszą cechą polityka nie jest jego namiętna wiara w ideę, tylko zdrowy rozsądek”.

Dalej odniósł się do ostatniego priorytetu prezydencji, bezpieczeństwa zdrowotnego. Podkreślił, że dla prezydencji ważne są przede wszystkim dwa wątki: przeciwdziałanie takim kryzysom zdrowotnym jak pandemia, oraz kwestie zdrowia psychicznego, szczególnie osób młodych i dzieci. Chodzi m.in. o zabezpieczenie najmłodszych przed fatalnym wpływem w przestrzeni wirtualnej.

„Nie możemy przechodzić obok tego obojętnie” – powiedział Tusk.

„Bądźmy praktyczni”

Na koniec premier Tusk wspomniał jeszcze o kwestiach europejskiej obronności i pomysłu budowy europejskiej armii. Podkreślił, że w kwestii europejskiego bezpieczeństwa nie można kreować iluzji, trzeba być „praktycznym”.

Powstanie europejskiej armii uznał za pomysł raczej iluzoryczny, bo wiązałby się on z wieloma problemami praktycznymi. Ale już budowa europejskiej tarczy wschód, czyli systemu umocnień na wschodniej granicy UE, to jego zdaniem projekt jak najbardziej możliwy do zrealizowania.

„Wszyscy bez wyjątku w Europie możemy się chyba zgodzić, że europejskie pieniądze, europejskie wysiłki, powinny zbudować bezpieczną granicę Unii Europejskiej (...). Dlatego będę namawiał (...) do budowy tarczy wschód (...). Traktujmy ten obowiązek jako wspólny” – zapowiedział premier.

Tusk wspomniał też o tym, że jednym z zadań polskiej prezydencji będzie dogadanie kwestii finansowania tego rodzaju wspólnych wysiłków obronnych. W tym celu niezbędne może być pozyskanie dodatkowych środków do budżetu UE, np. w ramach emisji obligacji. Na tej zasadzie pozyskano środki na realizację popandemicznej odbudowy gospodarczej. Co do tego nie ma jednak jeszcze zgody wśród państw członkowskich.

Tusk podkreślił jednak, że nie to jaka metoda finansowania zostanie ostatecznie wybrana, jest najważniejsze, lecz to, że dla tego rodzaju wysiłków „nie ma alternatywy”.

„Europa musi zacząć się bronić sama, a więc musi zacząć na to wydawać także europejskie pieniądze” – powiedział polski premier.

„Nasza przyszłość jest w naszych rękach. Nie chińskich, nie rosyjskich, nie amerykańskich. W naszych rękach” – zakończył polski premier.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze