W rządzie Tuska twarzą ekologii został jeden polityk – wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała z Polski 2050. Przeciwnicy próbują go odwołać, myśliwi i leśnicy ostro krytykują, społecznicy bronią. Ten konflikt to symbol większego problemu: koalicja po ponad roku rządzenia nie uzgodniła, jak – i czy w ogóle – chce chronić polską przyrodę
Mikołaj Dorożała dostał trudne zadanie – powołać nowy park narodowy, ograniczyć samowolę myśliwych, ochronić część gatunków łownych i dopuścić społeczeństwo do współdecydowania o lasach. Każda z tych spraw spotyka się z gigantycznym oporem. I jak w soczewce pokazuje pęknięcia w koalicji rządzącej, która w kwestii ochrony przyrody nie potrafi dojść do porozumienia.
Pierwszym pęknięciem był już sam wybór Dorożały (na zdjęciu z ministrą klimatu Pauliną Hennig-Kloską), członka Polski 2050, na wiceministra klimatu. Z wykształcenia politolog, z doświadczenia samorządowiec, menedżer w dużych firmach oraz trener pilatesu. Do tego społecznik, zaangażowany m.in. w protesty przeciwko budowie CPK. Dziś Dorożała ma duże kompetencje w Ministerstwie Klimatu i Środowiska (MKiŚ): jest jednocześnie Głównym Konserwatorem Przyrody, odpowiada za nadzór nad departamentami leśnictwa, łowiectwa, ochrony przyrody, a także nad Lasami Państwowymi, parkami narodowymi i Centralnym Azylem dla Zwierząt.
Nic więc dziwnego, że na jego stanowisko liczyli inni politycy i polityczki. Na giełdzie nazwisk przyszłych ministrów (lub wiceministrów) klimatu pojawiła się Urszula Pasławska, wiceprzewodnicząca PSL, przewodnicząca sejmowej komisji ochrony środowiska i aktywna myśliwa. Nie tylko jednak nie została ministrą — nie otrzymała żadnego stanowiska w resorcie klimatu. Jak usłyszeliśmy nieoficjalnie, na pracę w ministerstwie liczyła również posłanka KO Magdalena Filiks, angażująca się od lat w tematy związane z leśnictwem.
Filiks dziś jest jedną z najgłośniej krytykujących ministerstwo i Dorożałę posłanek koalicji rządzącej.
„Rejestrując szereg szkodliwych działań, zaniechań i działania na szkodę sektora branży drzewnej i »przyrodniczej« zwrócę się osobiście do premiera rządu Donalda Tuska ze szczegółowym raportem w tej sprawie i wnioskiem o odwołanie wiceministra Dorożały” – napisała Filiks w grudniu 2024 na portalu X. To nie był pierwszy raz, kiedy posłanka zaatakowała wiceministra. Po prezentacji założeń Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry, zarzucała mu, że „zniechęcił przyrodników„ i ”wstrzymał realne prace nad powstaniem [parku]”.
Wiceminister jest nie na rękę również PSL-owi. „Albo będzie musiał się dostosować, albo będzie musiał niebawem zmienić miejsce pracy. To jest jego wybór” – mówił Marek Sawicki w rozmowie z Radiem Wnet, pytany o brak zgody w koalicji w sprawach dotyczących klimatu. „Powinien skupić się na uruchomieniu środków inwestycyjnych z KPO na ochronę środowiska, zdrową żywność i poprawienie warunków klimatycznych” – instruował podczas wywiadu w radiowej Jedynce, sugerując, że Dorożała powinien zostawić w spokoju łowiectwo.
PSL jeszcze przed stworzeniem koalicji z Polską 2050 parło do odrzucenia wszelkich prób wprowadzenia obowiązkowych okresowych badań lekarskich dla myśliwych. W 2023 roku wspólnie z PiS-em doprowadziło do rezygnacji ze zmian dotyczących statusu osób uprawiających łowiectwo. Myśliwi dostali zwolnienie z badań.
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz regularnie zwraca się do środowiska myśliwych. Poparcie łowiectwa i wizji zarządzania gatunkami dzikich zwierząt w ramach gospodarki łowieckiej jest od lat wpisane w DNA ludowców. Udało im się wymóc na świeżo powołanym kierownictwie MKiŚ obsadzenie stanowiska łowczego krajowego wybranym przez siebie kandydatem. Został nim były senator PSL, Eugeniusz Grzeszczak.
Kiedy już w 2025 roku w Sejmie głosowano nad projektem Polski 2050 dotyczącym przywrócenia obowiązkowych badań dla myśliwych, posłowie PSL nazywali go „ustawą Dorożały”.
Głosami ludowców projekt przepadł w pierwszym czytaniu. „Będziemy bronić prawa do łowiectwa i prawa do myślistwa” – mówił Kosiniak-Kamysz.
Dorożała szybko stał się adresatem drwin i krytyki ze strony chronionego przez ludowców środowiska łowieckiego. Myśliwi protestowali przed budynkiem MKiŚ z plakatami, na których twarz Dorożały jest na celowniku. Udawali też, że trenują pilates, żeby wyśmiać sportową pasję wiceministra.
Dorożała mimo tego próbował znaleźć przestrzeń do współpracy. Na początku kadencji zapowiedział coś na kształt okrągłego stołu, przy którym usiądą myśliwi, naukowcy i przyrodnicy. Szybko okazało się, że strona łowiecka postanowiła wywrócić stolik i odejść do niego. „Zaproszenie dla Was jest cały czas aktualne. Ale praca zespołu będzie się odbywała nawet bez Waszej obecności. Jeśli ktoś myślał, że ta demonstracja storpeduje pracę zespołu, to się pomylił" – pisał w mediach społecznościowych Dorożała.
Ostatecznie myśliwi wrócili do rozmów, ale kolejne spotkania nie przyniosły jednak postępu. Stały się forum wymiany kąśliwych komentarzy.
Dlaczego ten format zakończył się fiaskiem? Mogło chodzić o to, że na okrągłym stole nie dyskutowano wyłącznie o skreśleniu poszczególnych gatunków z listy ptaków łownych. Postulaty szły o wiele dalej i dotyczyły np. zakazu polowań w weekendy. Ta strategia nie mogła się udać, biorąc pod uwagę klimat panujący w koalicji rządzącej, a przede wszystkim w relacjach z PSL.
Obecnie na liście gatunków łownych jest 13 gatunków ptaków. Mikołaj Dorożała proponuje kompromis, połowę drogi między zwolennikami zakazu polowań na ptaki a myśliwymi – wykreślenie siedmiu gatunków. Po kilku miesiącach zapowiedzi, pod koniec 2024 roku, propozycja ujrzała w końcu projekt ministerialnego rozporządzenia. Na etapie konsultacji została z marszu storpedowana przez wszystkie resorty zarządzane przez PSL, o czym pisała już Regina Skibińska na łamach OKO.press:
Wiele wskazuje na to, że we mgle kampanii wyborczej sprawa ptaków może upaść. Słuszne postulaty przyrodników mogą przegrać z lobbingiem myśliwych. Jednak w tym przypadku to minister odpowiedzialny za środowisko i klimat decyduje o tym, czy rozporządzenie będzie podpisane. Nie wymaga ono głosowania w parlamencie, podpisu prezydenta czy też polityków PSL. Będzie to zatem sprawdzian, w jakim stopniu Polska 2050 potrafi postawić się swojemu koalicjantowi i w jakim stopniu to PSL rozdaje karty.
Pozostaje pytanie, czy w takich kwestiach powinno prowadzić się negocjacje? Jan Szyszko, minister środowiska w rządzie PiS nie pytał o zdanie, kiedy chciał poszerzyć listę gatunków łownych. Dlatego dziś można w Polsce polować na szakala, co krytykowały osoby, które zajmują się badaniem średnich i dużych drapieżników.
Dorożała bez wątpienia jest pierwszym od wielu lat politykiem, który wziął się za sprawy odłożone do ministerialnych szuflad. Fakt, że upomniał się o ptaki, jest bez wątpienia działaniem na plus. Podobnie jak i to, że wraz ze zmianą władzy Państwowa Rada Ochrony Przyrody, zdegradowana za czasów poprzedniej ekipy rządzącej odzyskała swój ekspercki i proprzyrodniczy charakter, wydając szereg ważnych opinii.
Powołany przez Dorożałę PROP krytycznie wypowiadał się również wobec planów utrzymania wód. Konsultacje w tej sprawie prowadziły Wody Polskie, które są w kompetencjach Ministerstwa Infrastruktury. To resort, który przypadł PSL-owi.
Kwestie wód stały się więc kolejnym punktem zapalnym w relacjach z PSL.
Dorożała jest również na cenzurowanym w Lasach Państwowych. Polityka leśna pokazuje kolejne pęknięcie w rządzącej koalicji, tym razem między Polską 2050 a KO.
„Wszyscy pamiętamy płomienne deklaracje premiera Tuska o tym, że patriotyzm polega na ochronie lasów i rzek. Pamiętamy filmiki z grudnia 2023, gdy na fali społecznego oburzenia eksploatacją lasów obiecywał 7-letniemu Jasiowi z Brudzewa »zmniejszenie wycinki«. Tylko że dwa tygodnie później premier, nad głową MKiŚ, co jest niezgodne z procedurą, namaścił na dyrektora generalnego Lasów Państwowych Witolda Kossa" – komentuje Marta Jagusztyn z fundacji Lasy i Obywatele.
„Tym samym dyrektor generalny nie poczuwa się do odpowiedzialności przed ministerstwem. MKiŚ, zamiast oprotestować takie działanie szefa rządu, zastosował podobne działanie. Nad głową Kossa, też niezgodnie z procedurami, mianował na wicedyrektora LP znanego przyrodnika prof. Bogdana Jaroszewicza.
Wieczne przeciąganie liny i próba sił pomiędzy MKiŚ i LP – a de facto Polską 2050 i KO – to główny czynnik kształtujący od roku głównie na razie nieudane wysiłki, by zrealizować zapisy umowy koalicyjnej"
– wskazuje.
Początek współpracy na linii MKiŚ i Dorożała – Lasy Państwowe był trudny nie tylko przez wybór nowego kierownictwa LP. Na początku stycznia 2024 MKiŚ ogłosiło wprowadzenie moratorium na wycinkę w wybranych cennych lasach. Bez konsultacji z nadleśnictwami. „W przyszłości ministerstwo powinno brać pod uwagę więcej okoliczności, np. oddziaływanie społeczne takich decyzji i ich efekty gospodarcze, m.in. na przemysł drzewny” – mówił później dyrektor LP, Witold Koss w „Wyborczej”. Później wielokrotnie media ujawniały, że dyrektor Koss nie jest zadowolony ze współpracy.
„Lasy Państwowe to przede wszystkim własność Polek i Polaków. Niestety przez lata namnożyło się tam zbyt dużo szemranych, polityczno-biznesowych układów. Póki to się nie zmieni, najbardziej cierpieć będą na tym, oprócz przyrody i budżetu państwa, również szeregowi leśnicy i leśniczki" – mówił w TVN24 Dorożała. Stacja później opublikowała treść listu, jaki Koss wysłał do ministry klimatu po tej wypowiedzi.
„Pragnę jasno zaznaczyć, że tego typu insynuacje i nie boję się tego słowa – oszczerstwa na temat kierownictwa Lasów Państwowych i pracowników naszej instytucji, którzy w pocie czoła codziennie pracują na rzecz lasu, a także ujawniają nieprawidłowości, jakie miały miejsce w LP w ciągu ostatnich ośmiu lat, są niedopuszczalne. Godzą w dobra osobiste zatrudnionych w Lasach Państwowych osób i są poniżej poziomu debaty publicznej (...)” – napisał.
Wcześniej burza wybuchła m.in. po nagraniu na Tiktoku, w którym wiceminister mówi: „Budujemy współpracę, żeby lasy trwały. Lasy, a nie Lasy Państwowe”. Środowisko odebrało to jako postulat likwidacji LP. Ministerstwo musiało się z nagrania gęsto tłumaczyć.
Marta Jagusztyn zwraca uwagę, że niechęć LP do licznych propozycji Dorożały paraliżuje zmiany, które w Lasach Państwowych są konieczne. „Nawet jeśli dyrekcja generalna byłaby skłonna dopuścić większe zmiany, to ona sama też jest szantażowana przez leśniczy beton, który tęskni za sytuacją za poprzedniego rządu, gdy nikt nie mówił o społecznej kontroli lasów. To ci leśnicy, którzy razem z branżą drzewną organizują protesty przeciwko Dorożale. Lasy i my wszyscy – obywatele i obywatelki – jesteśmy zakładnikami tej małej grupy osób" – mówi. „Sytuacja wiceministra Dorożały jest więc bardzo trudna.
Mógłby na LP próbować wymóc więcej – teoretycznie ma do tego legitymację i bardzo bym chciała, żeby swoich prerogatyw używał.
Jednak takie działanie wiąże się z ryzykiem politycznym, bo LP będą się bronić. Rezultat jest taki, że ministerstwo często działa tak, by ułatwić LP blokowanie własnych decyzji. Patrzy też przez palce na to jak LP wkładają kij w szprychy reformy polityki leśnej" – podkreśla.
Wymienia szereg przykładów:
„A jak wyglądają rezultaty działań ministerstwa w zestawieniu z obietnicami? 20 proc. najcenniejszych lasów wyłączonych z wycinki to na razie fikcja. Jeżeli chodzi o lasy społeczne, na razie chronione jest 0 proc. z nich" – wylicza Jagusztyn. „Na plus Mikołajowi Dorożale niewątpliwie należy zapisać organizację pierwszej Ogólnopolskiej Narady o Lasach, która przynajmniej na początku była realnym dialogiem społecznym.
Minister także nie boi się jeździć do ludzi i rozmawiać z nimi na każdy nawet trudny temat. Tylko tu ma ten problem, że często obiecuje i nie dowozi.
Choć wynika to w dużej mierze z politycznej sytuacji w jakiej się znalazł, na dłuższą metę powoduje to spadek zaufania u osób, z którymi się spotyka. Zamiast politycznego teatrum chciałabym, by ministerstwo wyznaczyło jasne ramy i zasady. By nie patrzyło przez palce na próby sabotowania procesu przez LP z obawy przed politycznym odwetem. Inaczej zmiana polityki leśnej będzie tylko kosmetyczna" – dodaje.
Osoba, która brała udział w Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach, ale chce pozostać anonimowa, ocenia: „Dorożała ma dobre chęci, ale to wygląda tak, jakby miał zarządzać zbuntowaną armią, gdzie generał trzyma stronę zbuntowanych żołnierzy. Czy w takiej sytuacji da się zrobić coś sensownego? Mógłby działać twardą ręką, ale wtedy by go zwolnili". Podkreśla jednak, że mimo nieskuteczności i liczby procesów rozpoczętych przez Dorożałę, powinien pozostać na stanowisku. Odwołanie go, dodaje nasz rozmówca, mogłoby oznaczać zastąpienie Dorożały Urszulą Pasławską z PSL albo kimś z polityków PO. Wtedy dyskusja z leśnikami czy myśliwymi byłaby bardzo trudna.
Mimo uwag do pracy Dorożały organizacje społeczne stanęły za nim murem, kiedy Magdalena Filiks zapowiadała wniosek o jego odwołanie. Powstały wtedy petycje, pod którymi podpisało się w sumie 178 członków i członkiń inicjatyw przyrodniczych oraz naukowcy zajmujący się ochroną przyrody.
„Nie przypominamy sobie, żeby osoby obecnie lobbujące za jego odwołaniem, dołożyły jakiegokolwiek trudu ze swojej strony, żeby wspomóc nas w realizacji procesu wyznaczania lasów społecznych.(...) Mikołaj Dorożała jest dla nas gwarantem odpowiedzialnego przebiegu i finalizacji procesu wyznaczania lasów cennych przyrodniczo i ważnych społecznie” – czytamy.
Wioletta Tomala-Kania ze Stowarzyszenia Zielone Jaworzno, autorka petycji, podkreśla w rozmowie z OKO.press, że środowisko postanowiło zareagować, bo próba odwołania Dorożały przez Magdalenę Filiks była „najbardziej spektakularna". A takich prób w ciągu 2024 roku miało być więcej.
„We wszystkie procesy – ONOL, dyskusja wokół lasów społecznych – jest zaangażowanych mnóstwo osób z całego kraju. Takich rzeczy nie robi się w pojedynkę. Ale Mikołaj Dorożała te procesy realnie zaczął i stał się ich twarzą. Próby odwołania go są działaniem na szkodę ochrony przyrody – nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Obserwuję działania wiceministra od ponad roku. Uważam, że w danych warunkach społeczno-politycznych robi wszystko, co jest w stanie zrobić, żeby efektywnie działać na rzecz ochrony przyrody. Z tej obserwacji wziął się mój apel" – podkreśla. W sumie strona społeczna wysłała dwa apele do premiera Donalda Tuska w tej sprawie: 24 i 27 grudnia.
Społecznicy cenią Dorożałę także za to, za co krytykują go politycy i polityczki z jego własnego obozu.
„Na początku było zaskoczenie, jak dobrze minister Dorożała jest przygotowany do pracy. A to przecież trochę taki człowiek znikąd. Rzeczywiście nie ma zbyt dużo doświadczenia i specjalistycznej wiedzy. Ale – co moim zdaniem ważniejsze – nie jest z nikim powiązany. Ludzie z tzw. środowiska zawsze mają jakieś zależności i powiązania, a minister Dorożała nie jest nikomu nic dłużny” – mówi anonimowo długoletni społecznik i działacz przyrodniczy.
Wioletta Tomala-Kania dodaje: „Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi od premiera na nasz apel. Widzimy jednak, że minister wciąż jest na stanowisku, co mnie cieszy. W ciągu tych burzliwych dni końca roku nie dawała mi spokoju pewna myśl, która zresztą pojawia się i teraz: czy w rządzie jest drugi minister, za którym stanęłoby tyle osób z tylu organizacji społecznych?"
Ekologia
Władza
Mikołaj Dorożała
Paulina Hennig-Kloska
Władysław Kosiniak - Kamysz
Donald Tusk
Lasy Państwowe
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Polski Związek Łowiecki
lasy
myśliwi
Ogólnopolska narada o lasach
park narodowy doliny dolnej odry
polowania
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Komentarze