0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stêpień / Agencja GazetaAdam Stêpień / Agenc...

Prof. Małgorzata Gersdorf wydała oświadczenie w odpowiedzi na obraźliwe, lekceważące i prowokujące słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który zaatakował ją ad personam w wywiadzie dla TVP Info wyemitowanym 22 grudnia 2019.

Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego uznała, że musi zabrać głos w obliczu żenującego poziomu dyskusji na temat tzw. ustawy dyscyplinującej, przegłosowanej w Sejmie 20 grudnia, w tym wypowiedzi "także autorstwa Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej".

Przeczytaj także:

Zdaniem prof. Gersdorf, w Sejmie nie procedowano by ustawy wymierzonej w sędziów, "gdyby w końcu rozpoczęła się rzetelna debata nad reformowaniem wymiaru sprawiedliwości".

W oświadczeniu Pierwsza Prezes SN wyłożyła prezydentowi Dudzie punkt po punkcie, co jest istotą obecnego kryzysu praworządności w Polsce i kto za niego odpowiada.

Przypomniała, że kryzysowi jest współwinny sam prezydent,

  • począwszy od odebrania ślubowania od osób wybranych do TK przez Sejm VII kadencji grudniową nocą 2015 roku,
  • przez powoływanie sędziów rekomendowanych przez neo-KRS.

Pierwsza Prezes SN zwróciła uwagę, że to właśnie kryzys konstytucyjny i brak zaufania do TK są powodami zadawania przez sędziów pytań do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Zaakcentowała, że Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, jak każdy organ władzy publicznej, musi działać "na podstawie i w granicach prawa (art. 7 Konstytucji RP)" i "nie znajduje się ponad prawem i dlatego wykonywanie przezeń prerogatyw musi być osadzone w porządku prawnym i zgodne z jego normami".

Dalej Pierwsza Prezes SN stanowczo skrytykowała, że

władza pozoruje jakąkolwiek debatę o faktycznej reformie wymiaru sprawiedliwości, a podejmowane przez nią działania nie usprawniają pracy sądów.

Wytknęła prezydentowi, że w tym kontekście wyjątkową "nieprzyzwoitością" jest "podnoszenie wobec Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego zarzutu bierności, w sytuacji, w której przez lata zwracała się ona wielokrotnie z prośbą, w tym bezpośrednio do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i deklarowała gotowość, w każdej chwili i w każdym miejscu, wspierania reform w wymiarze sprawiedliwości, które są dla obywateli niezbędne i pożądane".

Prof. Gersdorf podała też celny argument w obronie obrażanych, znieważanych i demonizowanych przez Dudę sędziów:

"Czas skończyć z narracją, że w tym całym sporze sędziowie walczą o swój status, że są niechętni zmianom i występują przeciw władzy. Jest to całkowita nieprawda.

Gdyby sędziowie walczyli wyłącznie o swój status, zaakceptowaliby każdą proponowaną zmianę i w ciszy i spokoju sędziego, czy pokoju narad ferowaliby wyroki.

(...) Dzisiejszy głos sędziów wynika z poczucia odpowiedzialności o los jednostki i jej dobro. O to, aby każda sprawa była sądzona nie przez konkretnych sędziów, ale przez niezawisły i bezstronny sąd".

Dodała, że temu służy wykonywanie orzeczenia TSUE z 19 listopada.

Na koniec oświadczenia, Pierwsza Prezes SN wezwała do faktycznej naprawy wymiaru sprawiedliwości:

"Czas rozpocząć zmiany w wymiarze sprawiedliwości w duchu wzajemnego szacunku i poszanowania, realizując słuszny interes oraz oczekiwania obywateli Rzeczpospolitej Polskiej".

Duda "wstydzi się" za Pierwszą Prezes SN

Oświadczenie I Prezes było sprowokowane 45-minutową rozmową wyemitowanej w programie "Woronicza 17" w TVP Info 22 grudnia. W tej rozmowie - analizowaliśmy ją w OKO.press - Andrzej Duda dyskredytował sędziów, w tym szczególnie zapalczywie sędziów Sądu Najwyższego, karkołomnie bronił Izby Dyscyplinarnej i zaostrzania systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej dla sędziów, chwalił się, że konsultowano z nim przyjętą przez Sejm 20 grudnia ustawę dyscyplinującą, tłumaczył się ze swoich wet w 2017 roku, a także przedstawiał autorską teorię trójpodziału władz oraz kreował się na obrońcę Rzeczpospolitej przed sędziowską "anarchią".

Prof. Małgorzata Gersdorf bezpośrednio odniosła się jedynie do fragmentów wywiadu Andrzeja Dudy - tych, w których mówił, że "z Polski płynie rzeka kłamstwa na temat tego, co się dzieje", oraz że ogarnia go wstyd, że "ktoś, kto mieni się Pierwszym Prezesem SN, może o polskim państwie opowiadać takie rzeczy".

Warto jednak pamiętać, że Andrzej Duda wygłosił pod jej adresem szereg obelg i prowokacji. Urzędujący prezydent mówił na antenie telewizji "publicznej":

"Pani Prezes Gersdorf wypowiada za granicą o Polsce takie rzeczy, że powiem tak: wstyd mnie ogarnia, że ktoś, kto mieni się Pierwszym Prezesem SN może opowiadać takie rzeczy o Polsce, nawet jeśli dzieje się to tylko w środowisku sędziowskim. Po prostu wstyd. Wstyd za to, kto w ogóle został na urząd tego Pierwszego Prezesa SN wybrany. Może to są mocne słowa. Ale ja mam takie jednoznaczne odczucia. Jest to dla mnie jako prezydenta sytuacja niezwykle przykra”.

I dalej:

"Na szczęście, już niedługo następuje, zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami i terminarzem, zmiana na urzędzie Pierwszego Prezesa SN i mam nadzieję, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN wybierze osobę, która będzie odpowiedzialnie realizowała tę funkcję”.

Duda żartował też, że nie wie dlaczego „pani sędzi Gersdorf” przyjęta przez Sejm ustawa, zwana kagańcową, „dziwnie się kojarzy”, jakby „ktoś miał kogoś pogryźć”.

Podważył też niezawisłość sędziów Trybunału Sprawiedliwości UE i rzucił prof. Gersdorf "wyzwanie", żeby oceniła ich niezależność.

[tab tekst="Duda rzuca prof. Gersdorf "wyzwanie""]

„Niech pani Gersdorf odpowie z podniesioną przyłbicą, jak w takim razie w ocenie pani Gersdorf wygląda niezależność, niezawisłość [sędziów Trybunału Sprawiedliwości UE], skoro są oni wskazywani przez rządy państw, jak również rządy państw będą decydować, czy sędziowie zostaną w TSUE na drugą kadencję, czy nie.

Jak w takim razie, w ocenie pani Gersdorf, wynika ich niezawisłość, ich wiarygodność wobec społeczeństwa, wobec władz państwowych. Proszę. Czekam, aż pani Gersdorf to oceni”

Gersdorf przypomina Dudzie, kto jest winny anarchizowania Rzeczpospolitej

W swoim oświadczeniu prof. Gersdorf wzniosła się ponad inwektywy, manipulacje i kłamstwa przedstawiane przez głowę państwa w TVP Info. Odpowiedziała chłodno i merytorycznie - przypominając, kto jest winny anarchizowania Rzeczpospolitej.

Podstawowym problemem jest fakt powołania i funkcjonowanie nowej KRS

Pierwsza Prezes SN zaczęła od uwagi, że gdyby nie doszło do niezgodnego z Konstytucją RP wygaszenia kadencji członków KRS i powołania w ich miejsce nowych członków przez Sejm, nie pojawiłby się w ogóle problem wykładni art. 179 - mówiącego o tym, że sędziowie są powoływani na wniosek KRS przez Prezydenta RP na czas nieokreślony - oraz znaczenia ważności uchwał KRS.

Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.

Problem w Krajowej Radzie Sądownictwa

W tym kontekście prof. Gersdorf zaznaczyła, że "żaden sąd w Polsce, ani Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego nie odbiera Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej prawa do wykonywania prerogatywy w zakresie powoływania sędziów. Żaden sąd w Polsce, ani Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego nie kwestionuje też roli i znaczenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w procesie nominowania sędziów.

Problem sprowadza się wyłącznie do tego, że zgodnie z art. 179 Konstytucji, powołanie przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej następuje na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa".

Dalej Pierwsza Prezes SN tłumaczyła:

"Każdy obywatel w Polsce wie, że nie chodzi o jakikolwiek wniosek, ale taki wniosek, który został złożony przez przedmiot do tego uprawniony, którego skład oraz sposób działania jest zgodny z Konstytucją. O to w tym sporze właśnie chodzi. Tylko tyle i aż tyle, chciałoby się dodać".

Krajowa Rada Sądownictwa jest konstytucyjnym organem stojącym na straży niezawisłości sądów i niezależności sędziów.

W grudniu 2017 roku Sejm przyjął nową ustawę o KRS, nieznacznie różniącą się od wersji, przeciwko której w lipcu 2017 roku w całej Polsce protestowały tysiące osób.

W wyniku wejścia nowelizacji w życie, przed końcem konstytucyjnie określonej czteroletniej kadencji, przerwano kadencję wszystkich osób zasiadających w starej KRS.

Nowa KRS została wybrana w marcu 2018 roku na podstawie znowelizowanej ustawy. Sędziów do KRS wybierali – wbrew art. 187 konstytucji – nie sędziowie, ale parlament, czyli politycy.

Kulisy wyboru sędziów do nowej KRS okazały się jednym z najpilniej strzeżonych sekretów rządów PiS. Władze zaprzęgły aparat państwowy do utrzymania w tajemnicy list z nazwiskami sędziów, którzy poparli kandydatów do nowej KRS, mimo wyroku NSA, który obliguje Kancelarię Sejmu do ich ujawnienia. Do wstrzymania wykonania wyroku NSA został zaprzęgnięty Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz grupa posłów PiS, która skierowała wniosek do TK.

Wcześniej, we wrześniu 2018 roku nowa KRS została zawieszona w Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa. Ocenę działania nowej KRS w 2018 roku wystawili sami sędziowie. Pod koniec 2018 roku zdecydowana większość chciała dymisji nowej rady.

Nowa KRS była świadoma swojej niskiej legitymacji. Dlatego postanowiła sama zapytać o swój status Trybunał Konstytucyjny. TK, kierowany przez Julię Przyłębską, w marcu 2019 roku „zalegalizował” nową KRS. W ocenie wielu konstytucjonalistów, uzasadnienie tego wyroku nie licowało z poziomem merytorycznym, który powinny spełniać orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.

Sąd Najwyższy w wyroku z 5 grudnia 2019 roku orzekł, że wybrana przez neo-KRS Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego, a KRS nie jest niezależna.

Po tym wyroku, jeszcze nasiliła się oszczercza kampania wymierzona przeciw sędziów, zaostrzyły się też postępowania dyscyplinarne przeciwko sędziom krytykującychm zmiany w sądownictwie forsowane przez PiS i wykonujących wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019 roku, w którym TSUE ustanowił kryteria oceny niezależności sąd w rozumieniu prawa unijnego. W parlamencie pojawił się oficjalnie poselski - a faktycznie, ministerialny - projekt tzw. "ustawy dyscyplinującej", ostatecznie przegłosowany przez Sejm 20 grudnia.

Uporczywa odmowa ujawnienia list poparcia do KRS, mimo wyroku NSA

Pierwsza Prezes SN odniosła się też do kwestii zatajenia list z nazwiskami sędziów, którzy poparli osoby kandydujące do KRS w 2018 roku.

"Dzisiejsza sytuacja nie miałabym miejsca, gdyby został wykonany wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 29 czerwca 2019 r., sygn. I OSK 4282/18, nakazujący ujawnienie tzw. list poparcia członków KRS; gdyby Kancelaria Sejmu nie zasłaniała się ochroną danych osobowych.

Nikomu w Polsce nie trzeba tłumaczyć, że wyroki sądowe się wykonuje, a zwłaszcza takie, które dotyczą realizacji konstytucyjnego prawa dostępu do informacji publicznej. Dziś władza w Polsce zrealizować tego uprawnienia obywatelowi w tym zakresie nie pozwala".

Pytania zadawane Trybunałowi Sprawiedliwości UE są pokłosiem naruszeń prawa przez polityków

Prof. Gersdorf przypomniała też prezydentowi, też, że "gdyby nie doszło do powyższych naruszeń, najprawdopodobniej żaden sąd w Polsce nie wystąpiłby z pytaniami prejudycjalnymi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w 2018 roku".

Zauważyła, że spraw sędziów SN, na kanwie których zadano TSUE pytania, na które luksemburski trybunał odpowiedział 19 listopada, nie byłoby, gdyby "większość parlamentarna nie forsowała rozwiązań niezgodnych z normami wyższego rzędu, a Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej ich nie podpisywał".

"Nie byłoby również dzisiejszej sytuacji, gdyby Prezydent RP - wbrew postanowieniom zabezpieczającym wydanym przez Naczelny Sąd Administracyjny - nie powołał sędziów do pełnienia urzędu w Sądzie Najwyższym" - wyliczała dalej Pierwsza Prezes SN.

Prezydent jest współodpowiedzialny za kryzys konstytucyjny trwający od 2015 roku

Prof. Gersdorf wypomniała też Dudzie, że w grudniu 2015 roku pod osłoną nocy przyjął ślubowania od osób wybranych na miejsca już obsadzone w Trybunale Konstytucyjnym.

"Oczywiste jest, że odebranie tego ślubowania, w powyższych okolicznościach, miało na celu wyłącznie wyprzedzenie ("o kilka godzin") wydania [przez TK] przedmiotowego wyroku, gdyż od samego początku wiadomo było, że Sejm VI kadencji miał prawo obsadzić trzy stanowiska w Trybunale Konstytucyjnym. Wiedzieli o tym także parlamentarzyści partii rządzącej, skoro jeszcze przed końcem VII kadencji Sejmu złożyli do TK wniosek, odnoszący się jedynie do dwóch sędziów wybranych w październiku 2015 r.".

"Nie byłoby dzisiejszej sytuacji, gdyby nie został zrujnowany autorytet Trybunału Konstytucyjnego, a sady i obywatele mieli do niego zaufanie".

Prof. Gersdorf oceniła też, że to gdyby TK był obsadzony i działał normalnie, a sędziowie mieli do niego zaufanie, to bez wątpienia "w sprawach krajowych sądy w pierwszej kolejności, nawet, jeśli w dalszej perspektywie pojawiałby się wątek unijny, kierowałyby swoje wątpliwości do tego organu".

Prezydent jest odpowiedzialny za łamanie Konstytucji

"Należy podkreślić, że Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej , jak każdy organ władzy publicznej, musi działać »na podstawie i w granicach prawa« (art. 7 Konstytucji RP). Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej nie znajduje się ponad prawem i dlatego wykonywanie przezeń prerogatyw musi być osadzone w porządku prawnym i zgodne z jego normami".

Nie ma reformy wymiaru sprawiedliwości

Pierwsza Prezes SN wskazała też, że nie ma w Polsce rzetelnej debaty nad reformowaniem wymiaru sprawiedliwości.

Oceniła, że "nieprzyzwoitością" jest "podnoszenie wobec Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego zarzutu bierności, w sytuacji, w której przez lata zwracał on się wielokrotnie z prośbą, w tym bezpośrednio do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i deklarował gotowość, w każdej chwili i w każdym miejscu, wspierania reform w wymiarze sprawiedliwości, które są dla obywateli niezbędne i pożądane".

Sędziowie walczą o los i dobro obywateli

"Czas skończyć z narracją, że w tym całym sporze sędziowie walczą o swój status, że są niechętni zmianom i występują przeciw władzy. Jest to całkowita nieprawda. Gdyby sędziowie walczyli wyłącznie o swój status, zaakceptowaliby każdą proponowaną zmianę i w ciszy i spokoju sędziego, czy pokoju narad ferowaliby wyroki" - oświadczyła pierwsza prezes SN.

"Wówczas sędziowie nie musieliby się bać ani o złożenie z urzędu, ani o wynagrodzenie, ani o stan spoczynku. Wygodnie wydawaliby wyroki bez strachu i obaw o swój los".

"Chcę wyraźnie podkreślić, że dzisiejszy głos sędziów wynika z poczucia odpowiedzialności o los jednostki i jej dobro. O to, aby każda sprawa była sądzona nie przez konkretnych sędziów, ale przez niezawisły i bezstronny sąd". Dodała, że temu służy wykonywanie orzeczenia TSUE z 19 listopada.

Kto atakuje Pierwszą Prezes SN, atakuje wszystkich sędziów

Uchwałę w związku z wypowiedzią Andrzeja Dudy wydał też Zarząd Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia, który wyraził najwyższe oburzenie słowami prezydenta i "pełną solidarność z Panią Prezes Małgorzatą Gersdorf, dumę ze sposobu w jaki sprawuje swoje obowiązki i wdzięczność za bezkompromisową obronę fundamentów państwa prawa, w tym niezależności sądów".

Zarząd Iustitii ocenił, że "jej postawa zyskała uznanie środowiska prawniczego w kraju i za granicą, a także szacunek znacznej części społeczeństwa". A atak na Pierwszą Prezes SN to "atak na wszystkich sędziów", "działanie podważające autorytet władzy sądowniczej, a pośrednio także zasadę trójpodziału władzy".

Zarząd SSP „Iustitia” wyraża najwyższe oburzenie słowami Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, które wypowiedział 22 grudnia 2019 w wywiadzie dla TVP Info pod adresem Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf.

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej zakwestionował dorobek zawodowy i naukowy prof. Małgorzaty Gersdorf, kierującej najważniejszym sądem w Polsce. Atak na Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego jest atakiem na wszystkich sędziów. Odbieramy go jako działanie podważające autorytet władzy sądowniczej, a pośrednio także zasadę trójpodziału władzy.

Wyrażamy pełną solidarność z Panią Prezes Małgorzatą Gersdorf, dumę ze sposobu w jaki sprawuje swoje obowiązki i wdzięczność za bezkompromisową obronę fundamentów państwa prawa, w tym niezależności sądów.

Jej postawa zyskała uznanie środowiska prawniczego w kraju i za granicą, a także szacunek znacznej części społeczeństwa.

;

Udostępnij:

Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Komentarze