Sędzia TK w stanie spoczynku prof. Ewa Łętowska w rozmowie OKO.press mówi, że ustawa praworządnościowa ministra Żurka jest dopuszczalna i zgodna z opinią Komisji Weneckiej. Że można neo-sędziów usunąć z obecnych stanowisk, bo nie chroni ich zasada nieusuwalności.
Choć ustawę praworządnościową – zwaną też sanacyjną – minister sprawiedliwości Waldemar Żurek przedstawił na początku października 2025 roku, to dopiero teraz wywołała ona ostrą krytykę. Chodzi o zarzuty wobec niej Rzecznika Praw Obywatelskich, dr hab. Marcina Wiącka.
Podobne zarzuty ma też wobec niej dwóch ekspertów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – jej prezes Maciej Nowicki i dr Marcin Szwed. Napisali je dla „Gazety Wyborczej”. Nie jest to oficjalne stanowisko Fundacji. W jej gronie są też osoby – jak prof. Wojciech Sadurski -, które z tymi zarzutami się nie zgadzają.
Zarzuty RPO i Fundacji chętnie podchwytuje prawica, która broni neo-sędziów.
Ale osoby formułujące zarzuty wobec ustawy Żurka są w mniejszości. I pojawiły się one dopiero teraz. Choć projekt Żurka ws. neo-sędziów; jest taki sam jak projekt przedstawiony w kwietniu 2025 roku przez byłego już ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Projektu Bodnara nie poddano jednak tak ostrej krytyce, mimo, że jego projekt i Żurka są niemal identyczne. Bo bazują na projekcie przygotowanym przez komisję kodyfikacyjną ustroju sądownictwa i prokuratury.
Projekt komisji poddało jeszcze obróbce ministerstwo sprawiedliwości, które wybrało ostateczny sposób uzdrowienia statusu neo-sędziów (komisja kodyfikacyjna przedstawiła dwa sposoby). Ze strony resortu czuwał nad projektem wiceminister sprawiedliwości Dariusz Mazur (jest sędzią), który nadal zajmuje to stanowisko.
Projekt Bodnara i obecny Żurka, uwzględniają też zalecenia płynące z opinii Komisji Weneckiej z października 2024 roku. O opinię wystąpił minister Bodnar. Odnosi się ona do możliwości prawnych uregulowania statusu neo-sędziów.
Co do zasady zakłada ona cofnięcie neo-sędziów na stanowiska, które zajmowali przed uzyskaniem nominacji od nielegalnej neo-KRS. Wyjątkiem są absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury oraz byli asesorzy. Oni zachowają obecny status, bo ich uprawnienia do zostania sędzią były niejako automatyczne.
I neo-KRS je tylko potwierdzała, jak notariusz. Projekt też dzieli neo-sędziów na trzy grupy. I przewiduje możliwość odwołania do SN.
RPO i dr Marcin Szwed oraz Maciej Nowicki z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważają jednak, że projekt godzi w konstytucyjną zasadę nieusuwalności sędziów i jest sprzeczny z opinią Komisji Weneckiej. Zarzucają, że wprowadza odpowiedzialność zbiorową wobec neo-sędziów i postulują indywidualną weryfikację ich statusu.
Z tymi zarzutami nie zgadza się autorytet prawny, sędzia TK w stanie spoczynku, prof. Ewa Łętowska. W rozmowie z OKO.press mówi, co jest w opinii Komisji Weneckiej. Tłumaczy też, dlaczego Konstytucja nie chroni statusu neo-sędziów.
Na zdjęciu u góry prof. Ewa Łętowska. Fot. Jakub Orzechowski/Agencja Wyborcza.pl.
Mariusz Jałoszewski, OKO.press: Czy zgadza się Pani z zarzutami Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka wobec ustawy sanacyjnej ministra Żurka ws. neo-sędziów? Podobne zarzuty stawiają też prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Maciej Nowicki i związany z fundacją dr Marcin Szwed.
Prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, była Rzecznik Praw Obywatelskich i była sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego: Nie zgadzam się ze stanowiskiem RPO. Jest zbyt kategoryczne.
Projekt ustawy przedstawiony przez ministra Żurka bardzo zbliżony jest do projektu ministra Bodnara. W moim przekonaniu oba mieszczą się w granicach zakreślonych przez Konstytucję. Mieszczą się też w granicach wyznaczonych przez orzecznictwo ETPCZ i TSUE oraz w tym, czego wymaga Komisja Wenecka.
Komisja nie mówi jak należy osiągnąć uzdrowienie sytuacji. Mówi tylko czego nie wolno na tej drodze zrobić i kreśli warunki brzegowe. To oznacza wyznaczenie pasma, w którym zmieści się kilka możliwych wariantów: w tym i projekt ministerialny, i te rozwiązania, które sugerują Rzecznik i helsińczycy.
A projekt ministerialny ma jedną przewagę nad innymi: daje szybszą możliwość skończenia z obecnym chaosem i niepewnością. Bo z projektu wynika, że mogłoby to nastąpić z datą jego wejścia w życia. A to, co zalecają RPO i helsińczycy, wymaga kilkunastu miesięcy.
RPO i eksperci HFPCz zarzucają, że projekt łamie Konstytucję, bo ustawą pozbawia neo-sędziów statusu sędziego. Że sędziego można usunąć z zawodu tylko na mocy wyroku sądowego.
Konstytucyjna gwarancja nieusuwalności sędziego z urzędu, o czym mowa w artykule 180, dotyczy sędziego, który został powołany na urząd zgodnie z niewadliwymi procedurami i Konstytucją.
Neo-sędziów (przepraszam za używanie tego skrótowego, ale zrozumiałego określenia, czynię to wyłącznie ze względu na zwięzłość) nie chroni gwarancja z artykułu 180 Konstytucji. Powołano ich bowiem z naruszeniem zasad konstytucyjnych. Bo KRS dająca neo-sędziom niezbędną opinię, utraciła swój konstytucyjny charakter. Wynika to z wyroków ETPCz i TSUE, które przecież powinny być wykonane.
Status neo-sędziów wynika więc nie z Konstytucji. Tylko z niekonstytucyjnej nowelizacji ustawy o KRS z 2017 roku. Ich obecny status nie jest więc chroniony przez Konstytucję, ale jedynie przez tę ustawę. Są to sędziowie „ustawowi”, których nominacja jest wadliwa i których nie chroni konstytucyjna zasada nieusuwalności. Nie są oni pełnymi sędziami.
Można więc także ustawą zmienić ich status i przesunąć z obecnie zajmowanych miejsc w sądach. Ich powrót na poprzednio zajmowane stanowiska jest logiczny. Neo-sędziowie zgodnie z projektem ustawy sanacyjnej, stracą tylko swój status wynikający z ustawy z 2017 roku. Nie stracą statusu sędziów, który wynika z wcześniejszych procedur ich dotyczących, gdy byli opiniowani przez dawną, konstytucyjną KRS.
Kwestię tę akcentuje również Komisja Wenecka w swojej opinii z 2024 roku. W tezie 15 tej opinii Komisja pisze: „Komisja i DGI [Dyrekcja Generalna Praw Człowieka i Rządów Prawa – red.] stwierdziły, że „wymóg bezpieczeństwa kadencji może mieć zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy odpowiednie mianowanie, nominacja lub wybór zostały dokonane zgodnie z Konstytucją i normami europejskimi.
Twierdzenie inaczej oznaczałoby, że rząd mógłby zignorować lub ominąć przepisy konstytucyjne dotyczące mianowania, a następnie powołać się na konstytucyjną zasadę bezpieczeństwa kadencji, aby takie mianowanie stało się nieodwracalne, co byłoby sytuacją, która podważyłaby zasadę praworządności”.
I bardzo ważne. Wbrew zarzutom, ministerialny projekt ustawy sanacyjnej nie przewiduje też unieważniania uchwał KRS odnoszących się do neo-sędziów. Ani z datą wsteczną, ani nawet w ogóle. Projekt ustawy przewiduje – od daty wejścia w życie tego projektu – ustanie skutków tych uchwał. Projekt ustawy przewiduje tylko jej działanie na przyszłość. Pozbawia legitymacji neo-sędziów do działania w tym charakterze, od daty wejścia w życie tej ustawy
Zgodne jest to z tezą 28 opinii Komisji: „Komisja Wenecka i DGI uważają zatem, że ani orzeczenia ETPC i TSUE, ani decyzje polskich sądów najwyższych nie unieważniły ex tunc [z mocą wsteczną – red.] decyzji w sprawie powołania podejmowane przez KRS”. I tę myśl wykorzystuje projekt ustawy sanacyjnej.
A w tezie 29 Komisja napisała m.in.: „Jakakolwiek reforma zostanie wdrożona, nie może ona zagrozić funkcjonowaniu systemu sądownictwa jako takiego. Dlatego też (..) „pewna forma indywidualnej oceny” oparta na grupowaniu podobnych przypadków może być dopuszczalna”.
Taką formą jest właśnie zróżnicowanie sposobu uzdrowienia sytuacji dla każdej z trzech wskazanych w projekcie grup neo-sędziów. W zależności od znikomej intensywności oddziaływania KRS na ich status tworzy się grupę „zieloną”, sędziów po Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Oni po prostu zyskają potwierdzenie swych nominacji.
Dotyczy to też byłych asesorów. Oni też korzystali z wadliwych uchwał KRS. Ale ich traktuje się najłagodniej, utrzymuje się ich nominacje w mocy. Wychodzi się z założenia, że w ich wypadku rola KRS była minimalna [formalnie tylko potwierdzano, że zostają sędziami – red.].
Druga największa grupa to awansowani sędziowie. Oni powracają do sytuacji sprzed awansu, jaki się odbył z udziałem niekonstytucyjnej KRS (grupa żółta). Ci sędziowie wszak mają votum („uprawnienie” do sądzenia), uzyskane w niewadliwy sposób przed wadliwym awansem. Mogą więc nadal sądzić. I mają to czynić. Mogą też ubiegać się o awans już w sposób niewadliwy, stając do stosownego konkursu.
A co z adwokatami, radcami prawnymi, prokuratorami i profesorami z uczelni, którzy weszli do zawodu sędziego z innych zawodów prawniczych? Oni zgodnie z projektem Żurka zostaną usunięci z zawodu sędziego. Albo mogą zostać referendarzami sądowymi. Mają oni jakąś ochronę?
Można ich pozbawić statusu sędziego ustawą, bo na mocy ustawy go otrzymali. Nie mają votum sędziowskiego uzyskanego wcześniej. Oni wrócą do poprzedniego zawodu [pod warunkiem, że przyjmą ich korporacje i poprzednie miejsca pracy – red.]. Propozycja uzyskania stanowiska refendarza zawarta w projekcie jest właśnie formą jakiejś – przyznaję – minimalnej ochrony.
Komisja Wenecka nie sprzeciwia się w opinii samemu grupowaniu sanowanych. A wszyscy neo-sędziowie mają tę samą wadę powołania i w tym sensie są oni jako całość zespołem jednorodnym i poddanym sanacji. Dzieli się ich na grupy nie z powodu sposobu powołania, ale ze względu na to, co ma się z nimi stać po wejściu w życie tej ustawy.
RPO uważa, że możliwa jest tylko indywidualna weryfikacja neo-sędziów. Że nie można ich podzielić na grupy i ocenić tylko pod kątem wady powołania. Indywidualna weryfikacja jednak różnicuje kryteria oceny neo-sędziów, a Komisja Wenecka mówi, że kryteria muszą być takie same dla wszystkich. Po drugie, weryfikacja wydłuży czas na lata. Być może nigdy to się nie skończy, bo byłyby odwołania do sądów. A to może dobić sądy do końca, przed czym też przestrzega Komisja Wenecka, która jest za szybkim procesem ustalenia statusu neo-sędziów.
Stanowisko RPO Wiącka, że dopuszczalny jest tylko indywidualny vetting [weryfikacja – red.], jest wedle mnie nietrafne. W opinii Komisji Weneckiej nie wskazuje się tego sposobu uzdrowienia sytuacji jako wyłącznego. Komisja dopuszcza podzielenie neo-sędziów na grupy, byle niearbitralnie i z zachowaniem proporcjonalności skutku.
I tym warunkom projekt ministerstwa odpowiada. Neo-sędziowie mają bowiem jedną wspólną wadę, wynikającą z nominowania ich przez KRS. Ma ona charakter prawny i uniwersalny. Natomiast różna była intensywność wpływu niekonstytucyjnej KRS na ich sytuację. I różna jest sytuacja, co do posiadania, bądź nieposiadania wcześniejszego votum.
Projekt ustawy zachowuje też prawo odwołania do sądu, czego wymaga Komisja. Projekt przewiduje odwołanie do Sądu Najwyższego, od przypisania do danej grupy sędziów.
Zwolennicy poprzedniej władzy mówią, że jeśli nawet złamano procedury przy udzielaniu nominacji przez nielegalną neo-KRS, to wszystko to uzdrowił swoim podpisem – pod aktem powołania na sędziego – prezydent.
To spór o rozumienie prerogatyw prezydenta. Nie jest tak, że cudowna ręka monarchy uwalnia od chorób. W polskim konstytucjonalizmie „prerogatywa prezydenta” oznacza tylko, że akt prezydenta nie wymaga kontrasygnaty premiera. I takie akty wylicza artykuł 144 Konstytucji.
Rzeczywiście, nominacja sędziowska nie wymaga, by decyzja prezydenta była kontrasygnowana przez premiera. Tak mówi konstytucja (artykuł 144 punkt 17). Ale to nie znaczy, że prezydent może zrobić wszystko i powołać np. konia [rzymski cesarz Kaligula powołał na senatora swojego konia Incitatusa – red.].
„Prerogatywa prezydenta” nie jest synonimem uniwersalnej sanacji. Myślenie, że końcowy akt prezydenta uwalnia wadliwą procedurę od wszelkich wad, jest anachronicznym nonsensem. To rozpychanie się łokciami władzy wykonawczej, która chce wyszarpać dla siebie jak najwięcej. I ta fałszywa etykieta nadawana „prerogatywie prezydenta” jest tego dowodem.
Dyskurs prawniczy jako taki, w tym także ten dotyczący praworządności, wymaga posługiwania się pojęciami, instytucjami, interpretacjami. Przy tym, w dyskursie występuje też żonglerka wykładniami, czy fałszywymi etykietami instytucji. Rozdzielenie tego, czy choćby uporządkowanie jest i trudne, i nieuchronnie naraża na podejrzenia interesowności politycznej.
Czy wyobraża pani sobie kompromis polityczny ws. neo-sędziów?
Nie. Natomiast wyroki sądów i Trybunałów trzeba wykonać. One są latarnią, trzeba się ich trzymać. Wyroki ETPCz i TSUE wydano za granicą, gdzie cały, u nas niestety dominujący, nurt traktowania praworządności jako politycznego złota nie jest obecny [PiS z ataków na sądy uczynił sposób na zdobycie poparcia wyborczego – red.].
Te wyroki pokazują standardy europejskie w wymiarze sprawiedliwości. One wynikają głównie z wyroku ETPCz ws. Wałęsy z 2023 roku. I teraz trzeba zrobić porządek w wymiarze sprawiedliwości.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz wynikająca z projektu ustawy sanacyjnej. Moim zdaniem bodajże najważniejsza. Obecnie każdego dnia wydawane są wyroki, które – z racji nieprawidłowej obsady sądu – można podważyć. I to nie tylko w ETPCz. Ale na przykład u nas.
W toku instancji, gdy sąd apelacyjny lub Sąd Najwyższy uchyla wyrok do ponownego rozpoznania z racji udziału neo-sędziego. Nie tylko naraża to na odpowiedzialność odszkodowawczą państwo, ale niweczy u ludzi wiarę w to, że idąc do sądu uzyskują stabilne rozstrzygnięcie ich spraw. Jeśli ustawa sanacyjna wejdzie w życie, z tym samym dniem następuje zastopowanie strumienia tych niepewnych wyroków. Bo status neo-sędziów zostaje automatycznie uzdrowiony.
Nawet jeśli nadal, przez dwa lata, będą orzekać już jako sędziowie delegowani [do czasu rozstrzygnięcia nowych konkursów, przed uzdrowioną KRS – red.], to ich wyroki od tej daty będą niepodważalne.
Głośno ostatnio było o wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, który uchylił wyrok sądu okręgowego ws. zabójstwa. Bo w składzie orzekającym, który go wydał był neo-sędzia. Sąd apelacyjny mógł postąpić inaczej?
Nie, musiał uchylić taki wyrok. Jeśli w składzie orzekającym jest choćby tylko jeden neo-sędzia, to taki skład jest wadliwy. I to też mówi Komisja Wenecka. Ona żadną miarą nie broni instytucji neo-sędziów, co próbowano wcześniej przypisać jej opinii. Wręcz przeciwnie. Komisja Wenecka jest tu bardzo krytyczna. I podkreśla konieczność uzdrowienia ich statusu w imię stabilności orzekania.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Ewa Łętowska
Marcin Wiącek
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
RPO
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Helsińska Fundacja Praw Człowieka
Maciej Nowicki
Marcin Szwed
neo sędziowie
praworządność
projekt ustawy
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze