0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski/Agencja Wyborcza.pl.Fot. Grzegorz Celeje...

Zapowiedź ostatecznej rozprawy z sędziami i ich całkowitego przejęcia przez PiS, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro umieścił na swoim koncie na platformie X. W sobotę 1 listopada o godzinie 21:00 zamieścił tam groźny w wymowie wpis, w którym nie kryje się już z intencjami wobec wymiaru sprawiedliwości. To bodaj pierwszy taki wpis Ziobry, w którym wprost mówi, co PiS zrobi z sądami, jeśli za dwa lata wróci do władzy.

Ziobro napisał: „Sędzia Henryk Komisarski, który uchylił wyrok dożywocia na mordercę dwójki dzieci i ich matki, bo postanowił nie uznawać innego sędziego [neo-sędziego – red.], zrzekł się urzędu. On i wszyscy sędziowie, którzy w swoich wyrokach podważyli status innych sędziów, niedługo znajdą się poza zawodem. Bo zdradzili państwo polskie, któremu ślubowali wierność. Bo złamali Konstytucję – świętość dla każdego obywatela. Bo dla swoich prywatnych interesów podeptali sprawiedliwość i ludzką godność”.

I dalej: „Sami [sędziowie – red.] zrzekli się urzędów, choć jeszcze je pełnią, ale wkrótce przyjdzie dzień, w którym zostanie to skutecznie potwierdzone – formalnie i nieodwołalnie. Bez prawa do odpraw, stanu spoczynku i powrotu do jakiegokolwiek zawodu prawniczego. I nie – to nie groźba, to konsekwencja złamania podstaw prawa przez sędziego, który ślubował stać na straży tego prawa”.

Nie wiadomo, czy Ziobro napisał to z Budapesztu, gdzie był w ostatnich dniach, czy też wrócił już do Polski. Pytanie jest zasadne, bo są obawy, że były minister mógł uciec do Węgier Orbána przed 26 zarzutami za aferę Funduszu Sprawiedliwości.

Zarzuty chce mu postawić Prokuratura Krajowa, która wystąpiła do Sejmu o uchylenie mu immunitetu i wyrażenie zgody na wystąpienie do sądu o jego aresztowanie. Ziobro może bać się rozliczenia i wszyscy się zastanawiają, czy poprosi Orbána o azyl.

Przeczytaj także:

Ten kontekst jest ważny, bo tłumaczy radykalny wpis Ziobry, który straszy sędziów wyrzucaniem na bruk. We wpisie na portalu X Ziobro zapowiada coś, co już wcześniej wprost lub między wierszami mówili inni politycy PiS. Czyli Jarosław Kaczyński, Przemysław Czarnek, czy Michał Woś (też ma zarzuty za aferę Funduszu Sprawiedliwości). A chodzi o całkowite przejęcie kontroli nad sądami.

Ziobro nie kryje, że gdy PiS wróci do władzy, to niezależni sędziowie zostaną usunięci z zawodu. PiS zabierze im prawo do stanu spoczynku – czyli sędziowskich emerytur – oraz do odpraw. Te ostatnie to kilkumiesięczne uposażenie, które sędzia dostaje dodatkowo, gdy odchodzi na emeryturę.

Ale być może Ziobrze chodzi o jeszcze większą karę. Gdy sędzia jest usuwany z zawodu lub sam odchodzi, to Skarb Państwa przelewa do ZUS-u wszystkie składki, które by sędzia zapłacił, będąc normalnym pracownikiem (sędziowie nie płacą składek emerytalnych).

W grę wchodzą nawet miliony złotych, za jednego sędziego. Bo składki liczy się od podstawy ich wynagrodzeń, które są wyższe niż w gospodarce. Dla przykładu: gdy sędzia Waldemar Żurek zrzekł się urzędu i został ministrem sprawiedliwości, Skarb Państwa odprowadził za niego do ZUS-u 2,6 miliona złotych składek.

Wyszło tyle, bo Żurek sędzią był prawie 27 lat, a jako sędzia okręgowy miał wysokie uposażenie ok. 25 tysięcy złotych. Czy Ziobro grozi, że wyrzucając sędziów, pozbawi ich też tych składek?

I jeszcze jedna groźba. Ziobro pisze, że zablokuje wyrzucanym sędziom możliwość pracy w innych zawodach prawniczych np. adwokata, czy radcy prawnego. Minister sprawiedliwości może to zrobić już dziś, składając sprzeciw od wpisu na listę adwokatów. Ale można sobie wyobrazić, że PiS wprowadzi taki ustawowy zakaz.

Mężczyzna z założonymi rękami, Waldemar Żurek
Minister sprawiedliwości i były sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemar Żurek. Przyjmując stanowisko w rządzie, musiał odejść z zawodu sędziego. Ale w wywiadach mówi, że jeśli PiS wróci do władzy, to i tak byłby pierwszym wyrzuconym sędzią. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Co „złego” zrobił sędzia, którego zaatakował Ziobro

Bezpośrednim pretekstem do napisania przez Ziobrę na portalu X gróźb wobec sędziów, jest wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 30 października 2025 roku. Sąd w składzie orzekającym pięciu zawodowych sędziów apelacyjnych uchylił wtedy wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu, dotyczący zabójstwa w Puszczykowie pod Poznaniem.

Dwa lata temu bezrobotny Ukrainiec zabił żonę i dwie córeczki. Opis zbrodni jest wstrząsający. W 2025 roku sąd okręgowy skazał go na dożywocie. Ale od początku dziennikarze typowali, że wyrok choć słuszny, to zostanie uchylony przez sąd apelacyjny. Bo w składzie orzekającym był neo-sędzia Daniel Jurkiewicz, który szybko awansował w czasach PiS.

Czyli wyrok wydał wadliwy skład orzekający. A zbadanie właściwej obsady sądy to pierwsza rzecz, którą z urzędu bada sąd odwoławczy. I tak zrobił sąd apelacyjny. Wyrok uzasadniał sędzia Henryk Komisarski. Podkreślał, że sąd nie miał wyjścia. Bo Jurkiewcz awans do sądu okręgowego dostał od nielegalnej neo-KRS, która jest sprzeczna z Konstytucją i jest upolityczniona.

Jej status podważył wiele razy SN, NSA, ETPCz i TSUE. To główne źródło problemów z praworządnością w Polsce. Wadliwe są też jej nominacje dla neo-sędziów i z tego powodu wyroki wydane z ich udziałem można uchylać. Wielu neo-sędziów z tego powodu – w tym Jurkiewicz – nie przechodzi testów na niezależność.

A polska Konstytucja i prawo europejskie gwarantuje sędziom prawo do procesu przed bezstronnym i niezależnym sądem, ustanowionym ustawą. O takie prawo upomniał się też obrońca skazanego na dożywocie Ukraińca.

Jurkiewicz jest nie tylko neo-sędzią. Był też prezesem Sądu Okręgowego w Poznaniu z nadania resortu Ziobry. Został odwołany w 2024 roku przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Domagali się tego poznańscy sędziowie w petycji.

Za czasów PiS awansowała też jego żona, neo-sędzia Joanna Jurkiewicz. Oboje podpisywali listy poparcia dla kandydatów do neo-KRS, która dała im awans. Dali poparcie Łukaszowi Piebiakowi (były wiceminister sprawiedliwości), Jarosławowi Dudziczowi i Markowi Jaskulskiemu.

I to przeważyło, że Sąd Apelacyjny w Poznaniu orzekł, że Jurkiewicz jest uzależniony od poprzedniej władzy wykonawczej i nie spełnia standardów niezależnego sędziego. Z tego powodu nie przeszedł m.in. testu na niezależność w SN. I o tym mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Henryk Komisarski, którego we wpisie zaatakował Ziobro.

Sędzia podkreślał, że wcześniej wyroki neo-sędziego Jurkiewicza były uchylane przez sąd odwoławczy, co może świadczyć, że nie spełniał kryteriów do awansu. Jego awansowi sprzeciwiało się Zgromadzenie poznańskich sędziów. Na 86 sędziów, tylko 2 było „za”.

Proces w sprawie zabójstwa trzeba teraz powtórzyć, ale w składzie bez neo-sędziów. Nie oznacza to jednak, że Ukrainiec wyjdzie na wolność. Nadal będzie przebywał w areszcie. Co ciekawe mogło nie dojść do takiej sytuacji, bo sam Jurkiewicz chciał wcześniej wyłączenia z tej sprawy. Ale nie zgodził się na to sąd okręgowy.

Jurkiewicz jest jeszcze komisarzem wyborczym na Wielkopolskę. To stanowisko też dostał za czasów PiS. Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek chce odwołania neo-sędziów ze stanowisk komisarzy wyborczych. Wystąpił o to do PKW trzy miesiące temu. Ale ta nie zajmuje stanowiska.

Neo-sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu Daniel Jurkiewicz. Za czasów PiS błyskawicznie awansował, wraz żoną neo-sędzią. Teraz jego wyroki uchylają sądy. Fot. Łukasz Cynalewski/Agencja Wyborcza.pl.

Neo-sędziów można odsuwać od procesów karnych

Ta sprawa pokazuje jak poważny jest problem neo-sędziów, za który odpowiada w pełni władza PiS. Chce to uregulować ustawą obecny rząd, cofając co do zasady nominacje dla neo-sędziów. Ich statusu broni jednak prezydent Karol Nawrocki.

Neo-sędzia Jurkiewicz jest jeszcze komisarzem wyborczym w Wielkopolsce. To stanowisko też dostał w czasach PiS-u. Dla dobra obywateli sam mógłby przestać orzekać lub co najmniej wyłączać się z rozpoznawania procesów karnych. Tak jak zrobiła to sędzia Anna Kalbarczyk, która by uzdrowić swój wadliwy status, sama zrezygnowała z awansu od neo-KRS do Sądu Apelacyjnego w Warszawie i cofnęła się do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.

Od orzekania w takich sprawach z uwagi na negatywne testy na niezależność, Jurkiewicza mogą odsunąć władze poznańskiego sądu okręgowego. Tak robią inne sądy, dla dobra obywateli. W sprawach karnych odsunięto od orzekania wszystkich neo-sędziów w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie i w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Podobne decyzje zapadły w sądach w Olsztynie, w Słupsku, w Rzeszowie.

Neo-sędziowie odsunięci od wydawania wyroków załatwiają tylko sprawy proceduralne. Ich wyłączanie z procesów ma też ułatwić nowe rozporządzenie ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka, wprowadzające wyjątek od losowania wieloosobowych składów orzekających. Neo-KRS zaskarżyła je do spolegliwego wobec PiS Trybunału Konstytucyjnego.

Dla prawicy i Ziobry to jednak sąd apelacyjny, który uchylił wyrok, jest tym złym. Nie PiS i Ziobro, który doprowadził do upadku sądów i obecnego stanu. Winnym nie jest też neo-sędzia Jurkiewicz, który nadal orzeka i naraża obywateli na uchylenie wyroków i ciągnące się latami procesy.

Prawica i ludzie Ziobry w sądach atakują sędziego Komisarskiego

Główny atak prawicy i neo-sędziów, którzy skorzystali na „reformach” Ziobry, za uchylony wyrok poszedł za to na sędziego Henryka Komisarskiego. To on jako sędzia sprawozdawca uzasadniał uchylenie kary dożywocia za potrójne zabójstwo i dał twarz temu wyrokowi. To jego słowa transmitowały telewizje.

Ale on sam nie wydał tego wyroku. Tylko skład orzekający składający się z pięciu zawodowych sędziów. Oni wszyscy uchylając wyrok z powodu neo-sędziego wykonali wyroki ETPCz, TSUE i SN. I teraz ich nazwiska podają ludzie Ziobry w sądach, jako listę hańby.

Sędzia Henryk Komisarski to doświadczony sędzia. Jest chwalony za pracę. Ma ok. 35 lat stażu orzeczniczego w sądach. Miał być prokuratorem. Aplikację do tego zawodu zakończył z oceną wyróżniającą. Ale trafił do sądu w Rawiczu, bo tam było wolne miejsce. Potem awansował do sądu w Poznaniu i do sądu apelacyjnego w Szczecinie. Skąd potem wrócił do Poznania. Był też prezesem Sądu Okręgowego w Poznaniu i orzekał na delegacji w SN.

I co ważne, za czasów I rządu PiS w latach 2005-07 pracował na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości. Ziobro powinien o tym pamiętać, bo Komisarski miał wysokie stanowisko. Był dyrektorem ważnego departamentu sądów powszechnych. Wtedy Ziobro ufał sędziemu, którego dziś tak atakuje.

Sędzia Komisarski w sądzie apelacyjnym jest też sędzią wizytatorem. Jego rolą jest pisanie opinii o pracy sędziów starających się o awans. Prawica wyciąga mu teraz, że w 2018 roku napisał rzekomo dobrą opinię do awansu Danielowi Jurkiewiczowi, wówczas sędziemu rejonowemu. Ale to manipulacja, którą powieliła nielegalna neo-KRS. W tej sprawie komunikat wydał Sąd Apelacyjny w Poznaniu. Cały komunikat jest tutaj.

Sędzia Komisarski owszem uznał, że Jurkiewicz spełnia kryteria awansu do sądu okręgowego. Ale dodał, że nie sposób ocenić jego kwalifikacji merytorycznych. Bo nie orzekał nawet na delegacji w okręgu. Więc nie można było w praktyce sprawdzić jego umiejętności na tym szczeblu sądowym. A sędziowie przed awansem chodzą orzekać na próbę do sądów wyższych instancji.

Jurkiewicz miał też dużo uchylanych swoich wyroków przez sąd odwoławczy. Czyli miał niską stabilność orzeczniczą. W sumie opinia sędziego wizytatora była więc o pracy Jurkiewicza negatywna.

Sędzia Sądu Apelacyjnego w Poznaniu Henryk Komisarski. To on jako sędzia sprawozdawca uzasadniał uchylenie wyroku dożywocia za zabójstwo z powodu wadliwej obsady sądu. Fot. Łukasz Cynalewski/Agencja Wyborcza.pl.

PiS zlikwiduje wszystkie sądy i wyrzuci niezależnych sędziów. Powoła nowe sądy, ze swoimi sędziami

Wpis Ziobry na platformie X potwierdza to, co o sądach uważają inni, ważni politycy PiS. Ich opinie wpisują się to w długofalowe plany, które realizował już rząd PiS, ale nie zdążył tego skończyć. Nowością jest to, że teraz politycy partii Kaczyńskiego już nie kryją się z tym, że głównym celem „reformy” sądów są czystki kadrowe i powołanie sądów zależnych od PiS.

Jasno to powiedziano na konwencji programowej PiS w Katowicach, która odbyła się zaledwie tydzień temu. A idealnie pomysły na „reformę” podsumował były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, który o idei zmian w Katowicach mówił tak: „wszyscy won”.

Chodzi mu o usunięcie z zawodu niezależnych sędziów, którzy za czasów PiS bronili praworządności oraz stosowali i nadal stosują wyroki ETPCz i TSUE, w których podważano „reformy” PiS w sądach. W tych wyrokach podważono legalność neo-KRS, neo-sędziów, Izby Dyscyplinarnej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN, czy legalność TK w składzie z sędziami dublerami. To do nich skierował słowa „won” Michał Woś. Zapowiedział też budowę nowych sądów.

To nic nowego. Takie projekty ustaw miał już Ziobro, gdy był ministrem sprawiedliwości. Ale PiS nie zdążył ich wprowadzić w życie, z uwagi na zablokowanie miliardów dla Polski z UE. PiS liczył, że je odblokuje i tylko dlatego nie poszedł na ostateczne zwarcie z sądami i z UE. Choć chciał tego Ziobro.

Dobicie sądów PiS zostawił sobie na III kadencję rządów, co zapowiadał Jarosław Kaczyński i co było zapisane programie wyborczym w 2023 roku. Ale PiS przegrał wybory. I teraz do tych planów wraca.

W Katowicach na konwencji programowej zapowiedziano likwidację obecnych sądów powszechnych – rejonowych, okręgowych i apelacyjnych. Zastąpić je mają nowe sądy okręgowe i regionalne. Będzie do nich nabór nowych sędziów, więc wszyscy sędziowie przejdą weryfikację, a niepokorni wylecą na bruk. I bez prawa do stanu spoczynku, co też zapowiedział Woś w materiałach programowych na konwencję.

Zlikwidowany ma być też obecny Sąd Najwyższy. Zastąpić ma go mały SN (liczący ok. 30 sędziów), z okrojonymi kompetencjami i z nowymi, swoimi sędziami. To ma dać PiS pełną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości.

Na konwencji PiS w Katowicach mówiono też o pacyfikacji buntu i rebelii sędziów. To słowa byłego wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety o sędziach, którzy za PiS bronili praworządności. Według Kalety bunt można było zdusić jednego dnia, zawieszając wszystkich sędziów i wytaczając im postępowania dyscyplinarne. To też plan na przyszłość.

Mówiono też o tzw. rzekomym aktywizmie sędziowskim. Tak określono sędziów, którzy bronili praworządności i tłumaczyli w mediach oraz za granicą, na czym polega zamach PiS na sądy. Politycy PiS chcą tego zakazać.

W tym kontekście mówiono o dwóch stowarzyszeniach sędziowskich Iustitia i Themis, które skonsolidowało środowisko sędziów w obronie sądów. Nie można wykluczyć, że PiS będzie chciał też zakazać sędziom zrzeszania się w stowarzyszeniach.

Partia Kaczyńskiego ma już gotowe projekty ustaw sądowych. Pomagają mu je pisać bliscy im prawnicy. Mówił o tym w jednym z wywiadów były szef MEN Przemysław Czarnek, typowany na premiera w nowym rządzie PiS. Powstaje też lista sędziów, którzy wykonują wyroki ETPCz i TSUE. To coś w rodzaju list proskrypcyjnych. Robią je sędziowie, którzy byli beneficjentami „reform” Ziobry.

To nie koniec. PiS chce również wyjąć Polskę spod jurysdykcji prawa europejskiego. Tak, by nie obowiązywały u nas wyroki TSUE i ETPCz. Pisał o tym w materiałach na katowicką konwencje Przemysław Czarnek. Jeśli PiS kiedykolwiek wprowadzi w życie swoje pomysły, będzie to oznaczało koniec demokracji w Polsce. I zapewne wyjście Polski z Unii Europejskiej.

Mężczyzna w garniturze, w prostokątnych okularach i blond włosach - zdjęcie portretowe
Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Na konwencji PiS w Katowicach powiedział do sędziów: "wszyscy won". Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze