0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

15:58 21-02-2025

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja WyborczaFot. Kuba Atys / Age...

Duda radzi Zełenskiemu: zachowaj spokój i współpracuj z Trumpem. W sobotę spotkanie Duda-Trump

Andrzej Duda w rozmowie telefonicznej przekazał prezydentowi Ukrainy kilka porad dotyczących współpracy z nową administracją USA. W sobotę Duda spotka się z Trumpem w Białym Domu

Co się wydarzyło?

O rozmowie telefonicznej z Wołodymyrem Zełenskim Andrzej Duda poinformował na platformie X w piątek po południu.

„Kilka minut temu zadzwonił do mnie Prezydent Zełenski. Odbyliśmy szczerą rozmowę w następstwie ostatnich spotkań z Generałem Kellogiem i innych wydarzeń. Przekazałem mu, że jesteśmy niezmiennie przekonani, że nie uda się zakończyć rozlewu krwi i zaprowadzić trwałego pokoju w Ukrainie bez udziału Stanów Zjednoczonych” – napisał Duda.

„Dlatego też zasugerowałem prezydentowi Zełenskiemu, by nie schodził z kursu spokojnej i konstruktywnej współpracy z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Wierzę, że dobra wola i szczerość leżą u podstaw amerykańskiej strategii negocjacyjnej. Nie mam wątpliwości, że Prezydentowi Trumpowi przyświeca głębokie poczucie odpowiedzialności za stabilną sytuację międzynarodową i pokój” – czytamy we wpisie.

Andrzej Duda spotkał się z wysłannikiem Donalda Trumpa, pełnomocnikiem ds. Ukrainy, generałem Keithem Kelloggiem we wtorek 18 lutego. 20 lutego Kellogg odwiedził Wołodymyra Zełenskiego w Kijowie. W sobotę 22 lutego Andrzej Duda ma spotkać się z Donaldem Trumpem w Białym Domu – poinformowała dziś Polska Agencja Prasowa.

Jaki jest kontekst?

Administracja Donalda Trumpa wywiera coraz mocniejszy nacisk na Ukrainę, politycznie zbliżając się do putinowskiej Rosji.

USA domagają się, by Wołodymyr Zełenski podpisał z nimi umowę dotyczącą wydobycia złóż minerałów znajdujących się na ukraińskim terytorium. Stany Zjednoczone zdają się mówić: albo zgodzicie się niekorzystny gospodarczy układ, albo zostawimy was samych w wojnie z Rosją. Zarazem odmawiają wpisania do umowy o złożach gwarancji bezpieczeństwa, których domaga się Ukraina. Wołodymyr Zełenski odrzucił pierwszą wersję umowy, którą Amerykanie przedstawili mu w połowie lutego. Wczoraj otrzymał wersję poprawioną, podobno już możliwą do zaakceptowania.

Do kontynuowania tych negocjacji namawia Zełenskiego Andrzej Duda.

Na wypowiedź polskiego prezydenta patrzeć można na kilka sposobów. Z jednej strony w obliczu ostatnich wydarzeń zakładanie, że Trumpowi przyświeca „głębokie poczucie odpowiedzialności za stabilną sytuację międzynarodową i pokój” wydaje się wielką naiwnością. Trump publicznie nazwał Zełenskiego dyktatorem Ukrainy i zarzucił mu rozpętanie wojny z Rosją. A teraz cynicznie naciska na niego w sprawie minerałów.

Niewykluczone, że Duda wierzy, że za taką reorientacją administracji Trumpa stoi głęboko przemyślany polityczny plan. Polski prezydent przez lata pracował nad zacieśnianiem relacji z Trumpem i twierdzi, że dobrze go rozumie. Gdyby Trump pozwolił Rosji zabrać część ukraińskiego terytorium, byłoby to niewygodne dla samego Dudy i szerzej polityków PiS, którzy jeszcze niedawno z uwielbieniem skandowali w Sejmie jego nazwisko.

Z drugiej strony Duda może czuć, że jedynie publiczne komplementowanie Trumpa i nawoływanie do jego poczucia odpowiedzialności za międzynarodowy ład, może sprowadzić USA ze ścieżki współpracy z Władimirem Putinem. W podobnym duchu pisze o obecnych władzach USA ukraiński prezydent, licząc na poprawę stosunków.

Po spotkaniu z Keithem Kelloggiem Duda powiedział, że przekazał amerykańskiemu wysłannikowi polską perspektywę: wojna nie może zakończyć się zwycięstwem Rosji. Kellogg z kolei miał zapewnić Dudę, że „nie ma absolutnie żadnych zamiarów amerykańskich co do tego, by obniżać aktywność w naszej części Europy, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa, zmniejszać liczbę amerykańskich żołnierzy”.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:42 21-02-2025

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Konfederacja chce, żeby Polska opuściła Światową Organizację Zdrowia

Posłowie Konfederacji złożyli dziś w Sejmie projekt ustawy zakładający, że Polska wycofa się z WHO. To kalka ze styczniowej decyzji administracji Donalda Trumpa

Co się wydarzyło?

Projekt, który pojawił się już na stronie Sejmu, nosi tytuł „ustawa o wystąpieniu Rzeczypospolitej Polskiej ze Światowej Organizacji Zdrowia”. Jest krótki, niemal w całości mieści się na jednej stronie.

Ustawa w założeniu zobowiązuje Ministra Spraw Zagranicznych do poinformowania WHO, że Polska rezygnuje z członkostwa. A Ministra Zdrowia do zbadania i ew. zmiany działających w Polsce przepisów wdrożonych na podstawie wytycznych WHO. Pieniądze, które przeznaczmy na składki, miałyby trafić do polskiego systemu ochrony zdrowia.

W uzasadnieniu politycy Konfederacji przekonują, że WHO nie sprostała pokładanym w niej oczekiwaniom w trakcie pandemii COVID-19, a wręcz przyczyniła się do „eskalacji kryzysu”. Piszą też, że organizacja ta zajmowała się „promowaniem specyficznie promowanych praw reprodukcyjnych”. Chodzi oczywiście o aborcję.

„W Polsce, gdzie kwestie te są regulowane w sposób odmienny od standardów przyjmowanych przez WHO, wywołało to poważne kontrowersje oraz pytania o rzeczywisty mandat tej organizacji” – czytamy w uzasadnieniu.

Posłowie przekonują, że z WHO lepiej wyjść także dlatego, że 21 stycznia podobną decyzję podjęły Stany Zjednoczone. Przez co WHO stanie się organizacją dużo biedniejszą, a zarazem bardziej podatną na wpływy Chin i Rosji. Pod projektem podpisało się 18 osób.

Jaki jest kontekst?

W istocie Konfederacja zwyczajnie kopiuje kontrowersyjną decyzję administracji Donalda Trumpa, która faktycznie doprowadziła WHO do poważnego kryzysu i zmusiła do cięcia wydatków.

Problem Konfederacji z WHO jest zresztą taki sam jak problem administracji Trumpa. Dr Rafał Halik, specjalista z dziedziny zdrowia publicznego i epidemiologii w rozmowie z Miładą Jędrysik z OKO.press tłumaczył niedawno, dlaczego Trump tak nie cierpi WHO.

„WHO zajmuje się zdrowiem i nam by się wydawało, że gdzie zdrowie, a gdzie wielka polityka. Ale WHO publikuje szereg dokumentów, które dotyczą nie tylko naszego zdrowia, ale też elementów naszego stylu życia. I wiele z nich zahacza o wybory światopoglądowe, polityczne. Na przykład wspiera powszechny dostęp do aborcji. Zajmuje też dosyć twarde stanowisko, jeśli chodzi o spożycie mięsa, czy picie alkoholu” – tłumaczył Halik.

„Spory ideologiczne rozpala też podejście WHO do przemocy w rodzinie. Tutaj mówi o pewnych wzorcach religijnych, które mogą generować przemoc. No i mamy też takie tematy polityczne, które bardzo Trumpowi przeszkadzają – jak powszechny dostęp do ochrony zdrowia. WHO bardzo jasno mówi, że to prawo każdego człowieka”.

Oszczędności na członkostwie w WHO dla Polski byłyby marginalne. Politycy Konfederacji informowali, że w latach 2017-2022 Polska zapłaciła tej organizacji 100 mln zł, co daje kilkanaście milionów złotych rocznie. Dla porównania budżet NFZ na 2025 rok to 183,6 miliarda złotych.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:04 21-02-2025

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

Europoseł PiS Dominik Tarczyński pisze do Madonny: „Pierdol się!”

Reprezentujący Polskę w Parlamencie Europejskim polityk PiS Dominik Tarczyński w internetowym wpisie wulgarnie obraża gwiazdę muzyki pop Madonnę i namawia ją do opuszczenia Ameryki

Co się wydarzyło?

Amerykańska piosenkarka Madonna zareagowała na platformie X na wpis opublikowany na profilu Białego Domu w środę 19 lutego. To grafika przedstawiająca urzędującego prezydenta Donalda Trumpa z szerokim uśmiechem i w koronie z podpisem: „Niech żyje król”. Wpis informuje o tym, że Trump postanowił zlikwidować opłaty za wjazd samochodem do centrum Nowego Jorku.

Madonna w odpowiedzi napisała: „Myślałam, że ten kraj został zbudowany przez Europejczyków, którzy uciekali przed rządami królów, by założyć Nowy Świat, rządzony przez lud. Obecnie mamy prezydenta, który ogłosił się Naszym Królem. Jeśli to żart, to nie jest mi do śmiechu”.

„Chuj nas obchodzą twoje brednie. To Amerykański lud znowu przemówił. Pierdol się tak, jak to robisz za kasę na scenie. Poza tym: jak ci się nie podoba, przeprowadź się do Kanady albo do Meksyku” – odpisał piosenkarce (po angielsku) europoseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński. Jego wpis ma już na platformie X tysiące polubień.

Tarczyński to eurodeputowany PiS, sprawuje drugą kadencję. W 2020 roku wszedł do PE po tym, jak mandat dla dodatkowego europosła z Polski zwolnił się w następstwie brexitu. W 2024 roku dostał się już bezpośrednio: był trójką na małopolskiej liście PiS, zdobył 210 942 głosy.

Jaki jest kontekst?

Publicznie dostępny wpis Tarczyńskiego szokuje wulgarnością, ma też wydźwięk seksistowski. Nie dziwi jednak w ustach polityka, który karierę buduje właśnie na radykalnym wizerunku i umizgach do Donalda Trumpa. Radykalizm dał zresztą Tarczyńskiemu niemałą popularność, co sprawiło, że w ubiegłym roku był wymieniany jako potencjalny kandydat PiS na prezydenta. Przekonywał potem, że przegrał, bo nie ma żony.

W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy o nienawistnych i wulgarnych wypowiedziach Tarczyńskiego – im bardziej „po bandzie”, z tym większą dumą przez niego wygłaszanych. Polityk brylował w zagranicznych mediach i na konferencjach międzynarodowej populistycznej ultraprawicy. W 2020 roku ujawniliśmy, że został twarzą międzynarodowej islamofobicznej siatki naśladującej w Europie ruch MAGA (czyli Make America Great Again) Donalda Trumpa.

Obecny amerykański prezydent to idol Tarczyńskiego. W ostatnich wyborach polski europoseł współpracował z jego sztabem, fotografował się w czerwonej czapce MAGA. Na platformie X ma zdjęcie w tle, na którym – jak się wydaje – Trump spogląda na niego, gdy siedzi na publiczności podczas jednego z wyborczych wieców. Pokazuje Trumpowi gest „OK”, „w punkt”.

Tuż po wyborach Tarczyński doniósł Trumpowi na rząd Koalicji 15 października. „Mogę ujawnić, że sztab Donalda Trumpa otrzymał wszystkie materiały z negatywnymi wypowiedziami na jego temat” – powiedział wtedy z dumą europoseł PiS. „Donald Trump jest świadomy, co pisała na jego temat żona Radosława Sikorskiego, co mówili o nim polscy politycy, w tym Donald Tusk”.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:07 21-02-2025

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Afera RARS: Biznesmen Paweł Sz. opuścił areszt

Podejrzany w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych został zwolniony z aresztu. Paweł Sz. wpłacił poręczenie majątkowe w bitcoinach

Co się wydarzyło?

O zwolnieniu z aresztu biznesmena Paweł Sz. poinformował wczoraj wieczorem (20 lutego) rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.

Paweł Sz. to twórca marki odzieży patriotycznej Red is Bad, któremu prokuratura postawiła zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej związanej z aferą RARS. Pieniądze miały być wyprowadzane z rządowej agencji poprzez zawyżanie cen sprzedawanego RARS sprzętu takiego jak agregaty prądotwórcze czy maseczki FFP3.

Jak informuje jednak Przemysław Nowak, Paweł Sz. opuścił areszt już 4 lutego.

Zaledwie kilka dni wcześniej, 28 stycznia, sąd przedłużył areszt przedsiębiorcy o kolejne 60 dni.

Jak tłumaczy we wpisie na platformie X rzecznik PK, powodem zwolnienia biznesmena z aresztu było “ustanie przesłanek do dalszego stosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego”.

Paweł Sz. opuścił areszt dzięki wpłaceniu poręczenia majątkowego. Jak informuje TVP Info, przedsiębiorca wpłacił je w nietypowej walucie, czyli w kwocie ponad 2 bitcoinów (BTC), które na początku lutego stanowiły wartość ok. 1 mln złotych.

Biznesmen ma także zakaz opuszczania kraju oraz zakaz kontaktu ze wskazanymi osobami.

Jaki jest kontekst?

Na czym polega cała afera RARS tłumaczymy krok po kroku tutaj.

Prokuratura postawiła już zarzuty kilku osobom, w tym m.in. byłym urzędnikom RARS oraz szefowej biura Mateusza Morawieckiego.

Dwaj główni podejrzani – były szef agencji Michał Kuczmierowski oraz przedsiębiorca Paweł Sz. – uciekli z Polski tuż po ujawnieniu afery latem 2024 roku.

Pawła Sz. śledczy odnaleźli na Dominikanie i w październiku 2024 roku sprowadzili do Polski. Biznesmen usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące.

28 stycznia 2025 sąd przedłużył areszt o kolejne 60 dni, jednak już 4 lutego Paweł Sz. wyszedł na wolność.

Kilka dni później, 10 lutego, za poręczeniem majątkowym wynoszącym ponad 2,5 mln złotych (565 tys. funtów) z aresztu w Londynie wyszedł także były szef RARS, Michał Kuczmierowski.

Również jemu prokuratura zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej, a także przekroczenie uprawnień w związku z pełnioną funkcją.

Były szef RARS na razie nie trafi jednak do Polski. W Wielkiej Brytanii czeka na proces ekstradycyjny, który zaplanowano na drugą połowę lipca 2025 roku.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

11:37 21-02-2025

Prawa autorskie: Fot. Jack GUEZ / AFPFot. Jack GUEZ / AFP

Izrael twierdzi, że Hamas zwrócił szczątki niewłaściwej kobiety

Izraelskie wojsko poinformowało, że wśród ciał zakładników, które Hamas przekazał Izraelowi w czwartek, brakuje 33-letniej Sziri Bibas. Binjamin Netanjahu zapowiada odwet

Co się wydarzyło?

Siły Obronne Izraela przekazały w komunikacie, że wśród czterech ciał zabitych zakładników, które Hamas odesłał do Izraela w czwartek, nie ma ciała 33-letniej Sziri Bibas. Zdaniem władz Izraela oznacza to „najpoważniejsze naruszenie” układu o zawieszeniu broni, który wszedł w życie 19 stycznia 2025 roku, kończąc ponad roczną wojnę między Izraelem a Hamasem.

Porozumienie zobowiązuje Hamas do odesłania do Izraela zakładników – żywych, a także ciał zabitych. W zamian Izrael zgodził się wypuścić część palestyńskich więźniów. Wśród odesłanych wczoraj pierwszych ciał znalazł się posiadający polskie obywatelstwo Oded Lifszic (83-latek), dzieci Sziri Bibas: Ariel i Kfir oraz czwarta osoba.

Wg. armii Izraela, wbrew ustaleniom, nie była to Sziri Bibas.

Na informację tę zareagował premier Binjamin Netanjahu. W opublikowanym dziś oświadczeniu powiedział, że zamiast Izraelki, Hamas odesłał szczątki „kobiety z Gazy”. Nazwał to „niewiarygodnie cynicznym” posunięciem, a bojowników Hamas „potworami”.

„Z pełną determinacją zrobimy wszystko, by sprowadzić Sziri do domu wraz ze wszystkimi pozostałymi zakładnikami – żywymi i martwymi. Dopilnujemy, by Hamas zapłacił za to okrutne i nikczemne pogwałcenie porozumienia” – zapewnił Netanjahu.

Hamas z kolei poinformował, że mogło dojść do pomieszania szczątków Bibas z innymi szczątkami po tym, jak w miejsce, w którym Izraelka wraz z dziećmi była przetrzymywana, uderzyła izraelska rakieta.

Jaki jest kontekst?

Konflikt między Izraelem a Hamasem, który rozgorzał półtora roku temu, doprowadził do ruiny Strefę Gazy. W izraelskiej inwazji zginęło ponad 48 tys. Palestyńczyków. ONZ szacuje, że ok. 70 proc. to kobiety i dzieci. Jak pisze „The Guardian” kostnice w regionie od początku wojny były przepełnione, a wielu zabitych pochowano tymczasowo w masowych grobach.

Czy zatem faktycznie doszło do pomyłki? To może nie mieć już znaczenia, bo powrót Sziri Bibas jest dla Izraela szczególnie ważny. Zerwanie zawieszenia broni – wynegocjowanego z pomocą USA, Kataru i Egiptu – jest coraz bardziej prawdopodobne.

Przypomnijmy: bezpośrednią przyczyną ataku na Strefę Gazy, w której rządzi Hamas, był masowy akt terroru z 7 października 2023. Bojownicy Hamasu wtargnęli wtedy na położone blisko granicy ziemie Izraela. Zamordowali 1180 osób, a 251 wzięli do niewoli. Wśród nich była mieszkająca w kibucu Nir Oz Sziri Bibas, jej mąż Jarden i dwaj synowie – czterolatek oraz 10-miesięczne niemowlę. Uwieczniona na nagraniach panika Sziri Bibas w obliczu ataku, stała się symbolem tych tragicznych wydarzeń.

To dlatego informacja o przesłaniu niewłaściwych zwłok rozwścieczyła Izraelczyków, którzy w czwartkowy wieczór wyszli z transparentami przedstawiającymi m.in. Bibas na plac w Tel Awiwie. 19 stycznia do Izraela powrócił żywy Jarden Bibas, mąż Sziri. „Niestety, moja rodzina jeszcze do mnie nie wróciła. Nadal tam są. Moje światło nadal tam jest i dopóki oni tam są, wszystko tutaj jest ciemne” – mówił wówczas mężczyzna.

Dzisiejsze oświadczenie Binjamin Netanjahu wystosował niedługo po tym, jak nakazał armii przeprowadzić operację wymierzoną w „ośrodki terroru” na Zachodnim Brzegu. Była to reakcja na serię eksplozji w autobusach w mieście Bar Yam, w pobliżu Tel Awiwu. Tamtejsze władze uznały je za zamach terrorystyczny. Nie odnotowano rannych.

W nalotach Izraela na Zachodni Brzeg od października 2023 roku zginęły setki osób. ONZ informuje, że co najmniej 51 Palestyńczyków, w tym siedmioro dzieci, straciło tam życie w wyniku izraelskich nalotów już po tym, jak Izrael i Hamas zgodziły się na zawieszenie broni.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: