0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: (Photo by ANDREW CABALLERO-REYNOLDS / AFP)(Photo by ANDREW CAB...

Przeczytaj także:

Z komentarzy i wystąpień oficjeli w rosyjskiej propagandzie wiemy już trochę o tym, jak miał wyglądać amerykańsko-rosyjski plan zhołdowania Ukrainy i Europy i co tam się nie udało.

Wszystko miało odbyć się po cichu, a Moskwa przyszykowała specjalną operację dezinformacyjną.

Po rozmowie telefonicznej Putin-Trump 16 października i po odwołaniu przez Trumpa spotkania z Putinem w Budapeszcie Moskwa opowiadała, że kontakty z USA się załamały. Amerykanie nie odpowiadają na pytania Kremla, a szef dyplomacji Ławrow nie umie tego wyjaśnić (tu Kreml powtarzał plotki o niełasce Ławrowa i dementował je, co było zapewne elementem operacji dezinformacyjnej). Wszyscy się bowiem zastanawialiśmy, czy Ławrow poleci, czy też nie (tę historię opisaliśmy w OKO.press).

Tak Moskwa myliła tropy i liczyła na poufne porozumienie z Waszyngtonem.

Miało zostać ogłoszone w momencie, gdy propaganda Kremla dostatecznie dobrze przedstawi światu Ukrainę jako kraj skorumpowany, którego nie warto wspierać (afera w Kijowie jest prawdziwa – ale tak samo prawdziwe są nadzieje, jakie wiązała z nią propaganda Kremla). Ukraina byłaby wtedy bardziej skłonna do negocjacji”.

Tajemnica rokowań miała też niewątpliwie ułatwić Putinowi wyjście z twarzą z wojny. Ogłosiłby ich wynik znienacka. I oznajmił, że wszystkie cele „wojskowej operacji specjalnej” zostały spełnione, a „pierwotne przyczyny konfliktu", o których Kreml opowiada od początku najazdu na Ukrainę, zostały usunięte.

Jak pisaliśmy, przewaga Putina polegała na tym, że nigdy nie ujawniał szczegółów swoich zadań wobec Ukrainy. To pozwalało mu definiować kryteria sukcesu.

Dlatego ujawnienie „28-punktowego planu Trumpa” 21 listopada stało się problemem. I uczyniło negocjacje trudniejszymi.

Przecież bez międzynarodowej kontroli łatwiej byłoby wmówić nieobeznanym z sytuacją w Ukrainie i Rosji wysłannikom Trumpa, że Putin zaraz zdobędzie sobie w Donbasie wszystko, co chce (rzeczywiście, jego armia posuwa się do przodu, ale zbyt wolno, by liczyć na rychły sukces).

Do tego, kiedy „plan Putina” wyciekł, zaczęło się jego publiczne negocjowanie i zmienianie. A to dla cara Rosji nie jest już żaden sukces. Rosjanie biorą przy tym pod uwagę, że przeciek poszedł z Waszyngtonu, od ludzi przerażonych tym, co się dzieje. Odczytują to, jako realną groźbę dla swojej dyplomatycznej operacji.

A ponieważ publicznie negocjowany plan nie będzie już zwycięstwem Putina, ten musiał odpowiedzieć groźbą: ataku na Europę i zabraniem Ukrainie całego wybrzeża morskiego z Odessą (co podchwyciła wierna propaganda).

Gdy rozmowy stały publiczne, pojawił się kolejny nieprzewidywalny czynnik: Donald Trump. Poufne szczegółowe negocjacje czynnik ten neutralizowały, bo Trump się tajnymi szczegółami nie interesował – co innego komentarzami na swój temat w mediach po wycieku „planu”. Rzecznik Putina Pieskow ujawnił więc, że „w służbie prasowej Kremla działa całodobowy system monitoringu, który pozwala śledzić kluczowe wypowiedzi, w tym wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa”.

Nie tak się negocjowało między nami mocarstwami podział Europy w Teheranie i Jałcie w czasie i po II wojnie światowej.

Tylko ciiiii

Moskwa powtarza więc teraz, że warunkiem sukcesu jest poufność. Tych wezwań po wizycie na Kremlu wysłanników Trumpa: partnera biznesowego Witkoffa i zięcia Kushnera 2 grudnia było zadziwiająco wiele:

  • „Uzgodniliśmy z naszymi amerykańskimi kolegami, że nie ujawnimy treści negocjacji. To całkowicie logiczne. Negocjacje były całkowicie zamknięte i tajne” (doradca Putina, Uszakow, 2 grudnia)
  • „Rosja jest zainteresowana pomyślnym rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie i nie będzie prowadzić żadnych rozmów za pośrednictwem mediów” (rzecznik Putina, Pieskow, 2 grudnia)
  • „Rosja ma nadzieję, że strona amerykańska będzie przestrzegać zasady milczenia podczas negocjacji ugodowych” (Pieskow, 3 grudnia)
  • Bowiem „Istnieje przekonanie, że im częściej negocjacje te będą prowadzone w ciszy, tym będą bardziej produktywne” (Pieskow, 3 grudnia)
  • Rozmowy prezydenta Rosji Władimira Putina ze specjalnym wysłannikiem prezydenta USA Stevem Witkoffem miały charakter roboczy, dlatego ich szczegóły nie zostaną ujawnione (rzeczniczka MSZ, Zacharowa, 4 grudnia)
  • „Rosja uważa, że ​​nie należy dyskutować o tym, co jej się podoba, a co nie w amerykańskim planie pokojowym. Mogłoby to zakłócić rytm »dyplomacji wahadłowej« Waszyngtonu, podczas gdy rozwiązanie konfliktu na Ukrainie powinno być ułatwiane, a nie utrudniane” (Putin, 4 grudnia)

Żadnych Europejczyków, bo z Jałty nici

Drugim warunkiem powodzenia dyplomatycznego planu Putina było (i nadal jest) wyłączenie z negocjacji nie tylko Ukraińców, ale i ich zachodnich sojuszników, w tym przede wszystkim Europejczyków. Bo ci na pewno przeszkodzą w dogadaniu się:

  • „Zakładamy, że administracja USA obiera rozsądny kurs w tych okolicznościach i jest bardziej otwarta na sytuację niż jej europejscy sojusznicy” – powiedział wiceminister spraw zagranicznych Rosji Riabkow już 29 listopada.
  • „Europa wykluczyła się z rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy, udaremniając wszelkie wcześniejsze porozumienia” – doprecyzował z kolei 30 listopada szef Riabkowa, Ławrow.
  • „Nie komunikujemy się z Europejczykami. Nie prowadzimy dialogu, nie zamieniamy ani słowa. Jak więc można poznać stanowiska kolegów w tak złożonej sprawie, jeśli nie komunikujecie się ze sobą? To nasz największy problem” – powiedział, podkreślając, że „z Indiami jest odwrotnie”. „Indie nas słuchają; istnieje wzajemne zrozumienie. Doceniamy to” – dodał Pieskow 2 grudnia.
  • Europejczycy nie uczestniczą w procesie pokojowym na Ukrainie, ponieważ są opętani chęcią zadania Rosji „strategicznej porażki” – powtórzył Pieskow 3 grudnia.
  • Kanclerz Niemiec Friedrich Merz skompromitował się polityką sabotującą negocjacje pokojowe i niszczącą zachodnią cywilizację (biznesowy negocjator Putina Dmitriew, 4 grudnia).
  • Europa stanowi zagrożenie dla Rosji, gdyż może na nią napaść bez wypowiedzenia wojny, nazywając to wojskową operacją (komentarz w programie „60 minut” w kanale TV Rossjja 1). Moskwa więc boi się tego, co zrobiła Ukrainie.

Europę Moskwa sprzedaje teraz światu jako równie skorumpowaną, jak upadła Ukraina.

  • Istnienie zjednoczonych sieci korupcyjnych między reżimem w Kijowie a kierownictwem Unii Europejskiej w dużej mierze wyjaśnia bezczynność licznych międzynarodowych organów antykorupcyjnych w związku ze skandalem „sprawy Mindicza” na Ukrainie – ogłosiła Zacharowa, 4 grudnia.
  • „Skandal z udziałem byłej szefowej europejskiej dyplomacji Federiki Mogherini to nic w porównaniu z masowymi przypadkami korupcji w Unii Europejskiej” (Zacharowa, 4 grudnia).

To ma światu wyjaśnić, dlaczego o granicach w Europie i jej „nowej architekturze bezpieczeństwa” Rosja rozmawia wyłącznie z USA. To narracja trochę dla Moskwy niewygodna – trudno jej bowiem występować w roli championa walki z korupcją. W Rosji, jak wiadomo, za korupcję sadza się wyłącznie płotki i zdymisjonowanych czynowników. Ludzi zaś walczących z korupcją wielkich i możnych się prześladuje.

Ale kto propagandzie zabroni opowiadać, że jest inaczej?

„Korupcja to wszechobecne zjawisko. Różne kraje i stowarzyszenia walczą z tą plagą z różną skutecznością. Jeśli chodzi o nasz kraj, to działania te są prowadzone bez niczyjej pomocy. Są prowadzone systematycznie, celowo i regularnie” – powiedział Pieskow 3 grudnia.

Dalej propaganda opowiadała, że Europa jest nie tylko skorumpowana, ale nie chce pokoju, tylko wojny. Więc nie wolno z nią negocjować.

Nie jest to jednak takie łatwe po ujawnieniu „planu Trumpa”.

Coś powiemy, bo musimy

Rozumiemy więc, dlaczego propaganda Kremla, zakląwszy ekipę Trumpa, by trzymała wszystko w tajemnicy, zaczyna ujawniać, o czym panowie od Trumpa na Kremlu rozmawiali z Putinem.

  • Wiadomo, że mowa była o terytorium Ukrainy i o tym, że niezdobyte przez Putina terytorium to przecież „tylko" 20 proc. Donbasu (pod koniec czwartego roku najazdu).
  • Argumentem „gospodarczym” na rzecz zmuszenia Ukrainy do wycofania się z bronionych pozycji jest zaś to, że inaczej Donbas zostanie odcięty od źródeł wody. Ten warunek ma nawiązywać do „biznesowego” charakteru spotkania (słowa Uszakowa). Świadczy jednak o tym, że zdaniem Moskwy po rozejmie czy też pokoju stosunki z Ukrainą pozostaną skrajnie wrogie. Mimo opowieści propagandy o wielowiekowym braterstwie.
  • Tematem było też NATO i jego plany (co potwierdził Uszakow).
  • „Czy Ukraina zamierza nadal ubiegać się o członkostwo w NATO? Jesteśmy temu przeciwni, ponieważ stanowiłoby to zagrożenie dla naszego kraju. Czy Ukraina zamierza dążyć do rozmieszczenia wojsk zagranicznych lub sił NATO na swoim terytorium w pobliżu naszych granic? Jesteśmy temu przeciwni. I jest wiele, wiele innych kwestii, które należy rozwiązać podczas negocjacji pokojowych. To bardzo złożone zadanie. Najpierw musimy określić ramy” (opowiadał Pieskow).
  • „Rosja nie oczekuje niczego niezwykłego ani nieoczekiwanego w związku z brakiem rozszerzenia NATO” (Putin w wywiadzie dla indyjskich mediów). „Obiecano je Rosji w latach 90. – żadnej ekspansji na wschód. „Po prostu nalegamy, aby przeszłe obietnice zostały spełnione...”.
  • Witkoff próbował skusić Putina powrotem do grupy G8, ale wedle Putina, ten powiedział, że go to nie interesuje: „Wyjaśniłem panu Witkoffowi, dlaczego przestałem uczestniczyć w tych wydarzeniach G8. (…) To platforma, niech działa, ale są też inne ważne stowarzyszenia: Szanghajska Organizacja Współpracy, BRICS i G20, które nadal funkcjonują. I uczestniczymy we wszystkich tych formatach”.

27 czy 28

Wiemy, że Amerykanie uzgodnili z Ukraińcami (z którymi, mimo niezadowolenia Moskwy, rozmawiają) 20 punktów. Na Kreml przylecieli z dokumentem zawierającym 27 punktów oraz z czterema dokumentami. Putin opowiada, że te cztery dokumenty zawierają w sumie 28 punktów – bo Amerykanie je tak podzielili: „28 punktów przygotowanego wcześniej amerykańskiego planu pokojowego jest nadal aktualnych i wciąż jest przedmiotem dyskusji. Waszyngton zaproponował po prostu podzielenie ich na cztery oddzielne »pakiety«”.

Nie wiemy więc, czy punktów jest 27, czy 28. Putin liczbę „28” podał w wywiadzie dla „India Today”, przed wizytą państwową w Indiach 4-5 grudnia. Trzeba jednak pamiętać, że Putin udzielał tego wywiadu 2 grudnia, gdy delegacja amerykańska była jeszcze na Kremlu – te 28 punktów może być tak samo pomyłką, której nikt nie odważył się poprawić, jak i zagrywką starego kagiebisty (indyjskim mediom Putin się pochwalił, że „ukształtowała go rodzina i praca w służbach”).

Z kolejnej wypowiedzi Putina wynika, że 27 (28) punktów było dla niego nowe – tymczasem w sprawie poprzednich 28 punktów wypowiadał się publicznie 21 listopada, że je zna. Z drugiej strony Putin podtrzymuje narrację, że 27/28 punktów zostało już uzgodnione w czasie spotkania z Trumpem na Alasce 15 sierpnia.

„Ustalenia z Alaski”, których nikt nie zna, spełniają wszystkie warunki wielkiego sukcesu Putina w Ukrainie.

Nie wiemy więc, czy to wszystko prawda. Ale stare/nowe 27/28 punktów wymagało jednak szczegółowego omówienia z Kushnerem i Witkoffem, dlatego wedle Putina spotkanie z nimi trwało 2 grudnia aż pięć godzin. Przy czym wedle Uszakowa „na spotkaniu nie omawiano konkretnego brzmienia amerykańskiego planu pokojowego; dyskusja koncentrowała się na treści dokumentów”.

Czyli pięć godzin rozmawiali o 27/28 punktach ogólnie. Z czego niestety można wnosić, że dzielili sobie świat między siebie.

Mimo tajemnicy, jaka powinna towarzyszyć rozmowom, Moskwa zmuszona była też poinformować świat i poddanych o sukcesie: Stany Zjednoczone – wedle Uszakowa – „potwierdziły gotowość uwzględnienia stanowiska Rosji w sprawie ukraińskiego procesu pokojowego”.

Doroczna Konferencja prasowa Putina

Czy zatem Putin naprawdę już wygrał? Propaganda Kremla wyraźnie postanowiła odwieść Rosjan od tych rozważań. 4 grudnia zapowiedziała, że 19 grudnia odbędzie się tzw. linia specjalna z Putinem. Czyli połączenie konferencji prasowej z odpowiedziami na pytania od narodu. Wszystko jest precyzyjnie orkiestrowane, a 4 grudnia rozpoczął się spektakl ze zbieraniem pytań dla ojca narodu.

Od miesięcy propaganda opowiadała, że termin poda „wkrótce”, a zrobiła to właśnie teraz. I to nie musi być przypadek.

W poprzednich latach ludzie pragnęli do Putina dotrzeć z pytaniem, kiedy nastąpi „zwycięstwo”, ale przede wszystkim próbowali zainteresować go problemami takimi jak:

  • dziura w drodze,
  • brak przychodni we wsi,
  • źle naliczona emerytura
  • albo ceny podstawowych produktów.

Teraz pewnie też tak będzie, bo takie jest to państwo.

Jeśli chodzi o rokowania w sprawie Ukrainy, to Moskwa sugeruje, że do 19 grudnia nic się nie zdarzy, gdyż USA i Rosja umówiły się na rozmowy „na szczeblu eksperckim”. Dopiero „ich wyniki powinny stanowić podstawę kontaktów na wysokim szczeblu” (Pieskow, 3 grudnia).

Rozmowy „na szczeblu eksperckim” to testowany wcześniej, w czasie rozmów z Ukrainą w Stambule, sposób Moskwy na przeciąganie negocjacji. Oraz zapowiedź kolejnych tajnych rozmów (tyle że wszyscy już wiedzą, że takie rozmowy trwają).

Tymczasem w propagandzie Kremla nie ma śladu po pokoju i przygotowywaniu publiczności do końca wojny. Po staremu pełno tam krwawych obrazków z „wyzwalania” ruin ukraińskich wsi i zapowiedzi ostatecznego upadku Ukrainy.

„Myślę, że jest za wcześnie, abym podsumowywał swoje życie”

powiedział Putin w wywiadzie dla „India Today”.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze