0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. FREDERICK FLORIN / AFPFot. FREDERICK FLORI...

16 grudnia 2024 w Europejskim Trybunale Praw Człowieka Anna Adamska-Gallant, polska prawniczka, została zaprzysiężona jako sędzia ETPCz na dziewięcioletnią kadencję. Podjęła obowiązki orzecznicze w pierwszych dniach stycznia.

Adamska-Gallant jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego. Po ukończeniu aplikacji sędziowskiej była asesorem (2001-2004), a następnie (2004-2013) sędzią Sądu Rejonowego w Lublinie. Orzekała jako sędzia międzynarodowy w sprawach karnych w ramach misji Unii Europejskiej w Kosowie w latach 2013-2018, w tym także w tamtejszym Sądzie Najwyższym. Po 2018 roku pracowała w Ukrainie jako ekspert międzynarodowy do spraw wymiaru sprawiedliwości i reformy sądownictwa. Od 2021 r. prowadziła praktykę adwokacką, a w 2022 obroniła doktorat na temat ochrony świadków wrażliwych w postępowaniu przed międzynarodowymi sądami karnymi.

Objęcie obowiązków sędziowskich przez sędzię z Polski otwiera nowy etap w działaniu Trybunału.

Przeczytaj także:

Po pierwsze dlatego, że Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, które wybiera sędziów Trybunału spośród listy trzech osób przedstawionych przez rządy państw Rady Europy, od lat wymaga, aby na liście znajdowała się przynajmniej jedna kobieta.

Na liście kandydatów przedstawionej w 2024 przez Polskę znalazły się dwie kobiety:

  • Anna Adamska-Gallant
  • i Małgorzata Wąsek-Wiaderek, legalna sędzia Sądu Najwyższego.

Trzecim kandydatem był Adam Wiśniewski, profesor Uniwersytetu Gdańskiego.

Odkąd Polska w 1993 roku ratyfikowała Europejską Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, pierwsza Polka obejmuje urząd sędziowski w Strasburgu. Wprawdzie Trybunał już od kilkunastu przynajmniej lat – właśnie na skutek zmian zasad wyboru sędziów – nie jest już sądem złożonym, jak to było przez dziesięciolecia, wyłącznie z old white men (starszych białych mężczyzn), ale po raz pierwszy Polska ma udział w tej zmianie.

Po drugie, wybór i początek kadencji Adamskiej-Gallant zakończyły trzyletni okres przejściowy, podczas którego urząd sędziowski nadal sprawował poprzedni sędzia z Polski. Kadencja Krzysztofa Wojtyczka, który objął urząd w 2012 roku, zakończyła się 1 listopada 2021 roku. Jednak aż do wyboru Adamskiej-Gallant przez lata trwała wysoce ambarasująca dla państwa polskiego epopeja wyłaniania kandydatów na urząd sędziego.

Trzy kolejne próby prowadzone przez rząd Zjednoczonej Prawicy zakończyły się fiaskiem. Pierwsza – z powodu nietransparentnej procedury krajowej. Dwie następne – ponieważ komitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy uznał, że „nie wszyscy kandydaci odpowiadają wymogom artykułu 21 Konwencji”. Przepis ten wymaga, aby sędziowie byli „ludźmi o najwyższym poziomie moralnym i muszą albo posiadać kwalifikacje do sprawowania wysokiego urzędu sędziowskiego, albo być prawnikami o uznanej kompetencji”.

Zważywszy, że na dwóch pierwszych listach znalazł się Aleksander Stępkowski, neosędzia w Sądzie Najwyższym, a na wszystkich trzech Elżbieta Karska, która dostąpiła wątpliwego zaszczytu objęcia tego samego urzędu w Sądzie Najwyższym między drugą a trzecią kolejką procedury wyłaniania kandydatów, odrzucenie list przez Zgromadzenie Parlamentarne nie może dziwić. Tym bardziej że jeszcze przed przedstawieniem pierwszej listy Radzie Europy, w lutym 2022 roku, Trybunał orzekł w wyroku Advance Pharma przeciwko Polsce, że sędziowie powoływani na wniosek neo-Krajowej Rady Sądownictwa nie mogą być uważani za niezawisły i niezależny sąd powołany zgodnie z prawem.

W całej historii Trybunału strasburskiego Polska jest jedynym państwem, którego listy kandydatów na sędziów zostały odrzucone aż trzykrotnie.

W 2024 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych przeprowadziło procedurę po raz czwarty. Tym razem ministerstwo konsultowało procedurę z organizacjami zajmującymi się prawami człowieka, w panelu odpowiedzialnym za wyłonienie trójki kandydatów zasiadły osoby znane z dorobku zawodowego, a procedura w jej krajowej fazie obserwowana była przez obserwatorów zgłoszonych przez organizacje prawnicze.

Ponadto jej ostatnim etapem krajowym było wysłuchanie publiczne kandydatów na sędziów przez senacką Komisję Praw Człowieka i Praworządności. Takiego wysłuchania przez organ parlamentarny nie było w żadnym z trzech poprzednich postępowań, prowadzonych za rządów PiS. Ostatecznie postępowanie zakończyło się pomyślnym dla Adamskiej-Gallant wynikiem głosowania w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy.

Co zrobił rząd Tuska

Po trzecie, objęcie urzędu przez nową sędzię zbiegło się w czasie z upływem roku od powołania rządu Donalda Tuska.

Po październikowych wyborach parlamentarnych pisałam w OKO.press: „Rząd PiS nie wypowiedział Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale dążył do jej zmarginalizowania i chciał pozbawić skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skuteczności. Nowy rząd ma szansę naprawić tę sytuację”.

Powstaje pytanie, co w tej kwestii wydarzyło się w ciągu tego roku i jakie zadania wynikają z tego dla Trybunału orzekającego już w składzie z udziałem nowej sędzi z Polski.

Wydarzyło się niemało.

Już w dniu ukonstytuowania rządu Tuska szef MSZ wystosował list do przewodniczącej Trybunału i do Komitetu Ministrów Rady Europy, podkreślając wolę Polski wykonywania wyroków ETPCz, w szczególności dotyczących zasad praworządności oraz niezależności władzy sądowniczej. Minister uznał za priorytetowe wykonanie wyroku pilotażowego w sprawie Wałęsa p. Polsce, w którym Trybunał stwierdził m.in. systemowe naruszenia przez Polskę prawa do rzetelnego procesu sądowego na skutek orzekania przez neosędziów.

Dzień po powołaniu rządu MSZ zmieniło obsadę stanowiska pełnomocnika ministra do spraw postępowań przed ETPCz, powołując na to stanowisko Agnieszkę Kozińską-Makowską.

Minister sprawiedliwości natychmiast po objęciu urzędu uruchomił procedurę zmierzającą do zmiany regulaminu urzędowania sądów powszechnych. Chodziło o to, aby wnioski o wyłączenie sędziego, ze względu na okoliczności jego powołania przez neo-KRS, nie były przydzielane do rozpoznania neosędziom. Rozporządzenie weszło w życie 7 lutego 2024 roku.

Ogłoszeniu zmian w regulaminie towarzyszył apel do sędziów, aby „w swojej pracy orzeczniczej mieli na względzie obowiązujące w Polsce prawo międzynarodowe, zaś dokonując jego wykładni, brali pod uwagę wskazane wyżej orzecznictwo sądów polskich i trybunałów międzynarodowych”, w tym licznych orzeczeń strasburskich w sprawach tzw. praworządnościowych, wniesionych do ETPCz w konsekwencji niszczenia niezawisłych sądów w latach 2015-2023.

6 czerwca 2024 minister i wiceministra sprawiedliwości odbyli wizytę w Trybunale w Strasburgu. Bodnar podkreślił determinację rządu wykonania wyroków Trybunału.

W marcu 2024 roku sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka powołała podkomisję stałą do spraw wykonywania przez Polskę wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Powstaje również rządowy projekt ustawy o wykonywaniu wyroków Trybunału – z ostatnich doniesień prasowych wynika, że prace są obecnie „na finiszu”, a ostateczny projekt ma ujrzeć światło dzienne jeszcze w styczniu 2025.

We wrześniu 2024 Komitet Ministrów Rady Europy nadzorujący wykonanie wyroków strasburskich „z zainteresowaniem przyjął do wiadomości informację, że przewiduje się reformę Sądu Najwyższego oraz że władze zamierzają znieść instytucję skargi nadzwyczajnej”. Wezwał władze do szybkiego przedstawienia konkretnych propozycji dotyczących wykonania wyroku w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce przez m.in. uregulowanie kwestii przyszłości neosędziów.

Te działania podjęte przez rząd Tuska są manifestacją woli powrotu do respektowania wartości europejskich w takim kształcie, w jakim ucieleśnione są one w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – przynajmniej w aspekcie organizacyjnym i politycznym. Przyniosły one konkretne skutki, gdyż z pewnością uwolnienie pieniędzy dla Polski z Europejskiego Funduszu Odbudowy należy przypisać w części deklarowanemu powrotowi Polski do roli państwa, które zamierza przestrzegać praw człowieka gwarantowanych przez Konwencję i przez prawo Unii Europejskiej.

W tym sensie opisane powyżej przedsięwzięcia okazały się dla Polski opłacalne.

Niezależnie zatem od tego, jak krytycznie możemy oceniać roczny bilans działań rządu Tuska w kwestii przywracania praworządności – a takich ocen nie brakuje – niewątpliwie w odniesieniu do poważnego traktowania Konwencji w Polsce nastąpiła radykalna i pozytywna zmiana klimatu.

Obiecana reforma sądownictwa

Po czwarte, objęcie przez nową sędzię urzędu zbiegło się w czasie z odroczeniem – w listopadzie 2024 roku – o kolejny rok rozpoznawania przez Trybunał spraw, w których skarżący podnoszą, że sędziowie powoływani przez neoKRS nie są niezależnym i niezawisłym sądem.

W wydanym w listopadzie 2023 wyroku Wałęsa przeciwko Polsce Trybunał orzekł, że ten problem ma w Polsce charakter systemowy, a nie jedynie incydentalny, nałożył na Polskę obowiązek jego rozwiązania przez uchwalenie stosownych ustaw oraz odroczył o rok rozpoznawanie kolejnych skarg tego rodzaju. To odroczenie ma niewątpliwie charakter nagrody za deklarowaną przez rząd Tuska lojalność Polski wobec systemu Konwencji, odnowioną po fatalnych dla tej relacji rządach Zjednoczonej Prawicy. Jednakże – z drugiej strony – to odroczenie jest problematyczne, bo dodatkowo przedłuża i tak już znaczny czas oczekiwania przez skarżących na rozstrzygnięcie takich spraw.

Mamy zatem z jednej strony premię dla rządu w uznaniu jego prób uregulowania sytuacji, ale cenę tego uznania płacą skarżący w postaci przedłużającego się oczekiwania na rozstrzygnięcie strasburskie.

Należy odnotować wzrost liczby wniesionych do Trybunału skarg dotyczących udziału neosędziów w orzekaniu przez polskie sądy. W listopadzie 2021 spraw dotyczących zarzutu naruszenia prawa do niezawisłego sądu zawisło przed ETPCz 57.

W listopadzie 2023 było ich już 492. Z decyzji o kolejnym przedłużeniu okresu, w którym nie będą rozpoznawane, wynika, że obecnie jest ich 700.

Znaczny wpływ do ETPCz tych skarg stanowi zapewne konsekwencję faktu, że postawienie zarzutu udziału neosędziego w orzekaniu wydaje się nabierać dla stron postępowań sądowych w Polsce charakteru swoistego środka odwoławczego. Strony, którym po prostu nie odpowiada wynik postępowania, zaczynają traktować możliwość zgłoszenia do Strasburga zarzutu opartego na udziale neosędziego jako sposób, by zakwestionować orzeczenia, z którymi zwyczajnie się nie zgadzają.

Zgłoszenie tego zarzutu w skardze strasburskiej ma zatem w pewnym sensie sztuczny charakter.

Przez stworzenie dysfunkcyjnego systemu powoływania sędziów państwo dało stronom do ręki broń, której – gdyby system oferował normalne gwarancje sędziowskiej niezawisłości i niezależności – byliby pozbawieni, a system wymiaru sprawiedliwości byłby stabilny.

Przedłużenie okresu, podczas którego nie będą rozpoznawane, nie jest dobre dla legitymacji społecznej Trybunału. Tę perspektywę stron postępowań i ich pełnomocników przedstawił w liście do Ministrów Spraw Zagranicznych i Sprawiedliwości z 22 listopada 2024 Przemysław Rosati, Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Czytamy, że „wykonanie (…) orzeczenia [w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce] oraz skuteczne wdrożenie odpowiednich środków generalnych stanowi warunek konieczny rzeczywistej naprawy praworządności w Polsce, a także gwarancji przestrzegania praw człowieka. Członkowie i członkinie Adwokatury, jako pełnomocnicy i pełnomocniczki reprezentujący swoich Mocodawców i Mocodawczynie w postępowaniach krajowych, jak i w postępowaniach przez Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, z niepokojem obserwują pogłębiające się i nawarstwiające problemy proceduralne związane z dysfunkcjami polskiego systemu sądowniczego w kontekście kryzysu praworządności. Szczególne rozczarowanie podsądnych, a także koszty po stronie wymiaru sprawiedliwości, rodzi nieefektywność krajowych środków prawnych mających doprowadzić do ukształtowania składów orzekających zgodnie z wymogami art. 6 ust.1 Konwencji”, czyli do tego, aby orzekali w nich sędziowie, będący „niezawisłym i niezależnym sądem ustanowionym w ustawie”.

Tym samym ocena wywiązywania się rządu ze zobowiązania naprawy wymiaru sprawiedliwości, nałożonego przez Trybunał w wyroku Wałęsa przeciwko Polsce, wiąże się z ogólną oceną tego, jak rząd wywiązuje się z wyborczych zobowiązań w przedmiocie przywracania praworządności.

Powstaje także pytanie, jak to będzie oceniać Trybunał w kolejnych wyrokach. Tym większa więc odpowiedzialność nowej strasburskiej sędzi.

Jak będzie orzekać sędzia z Polski

Po piąte każda zmiana sędziego ETPCz z danego kraju budzi zainteresowanie wśród osób zajmujących się prawami człowieka.

Zadaniem sędziego nie jest w żadnym razie reprezentowanie kraju pochodzenia w Trybunale, czy też obrona jego interesów. Sędzia narodowy ma obowiązek niezawisłości. Reprezentuje jedynie znajomość danego systemu prawnego, wiedzę o praktyce sądowej, znajomość mentalności i kultury danego kraju, istotną o tyle, o ile kształtują one rozumienie zasadniczych dla Konwencji pojęć związanych z pojmowaniem praw człowieka w demokratycznym społeczeństwie.

Naturalna jest zatem ciekawość, jak osobowość i poglądy nowej sędzi z Polski znajdą odzwierciedlenie w praktyce orzeczniczej Trybunału.

Czasem w piśmiennictwie prawniczym charakteryzuje się sędziów strasburskich w bardzo skrótowy sposób jako dających się podzielić na dwie grupy: konserwatywnych i progresywnych. Nie ma potrzeby analizowania tutaj, jakie są kryteria tego podziału i czy istotnie jest on zerojedynkowy.

W największym skrócie – chodzi o to, czy sędzia w orzekaniu woli trzymać się oryginalnego tekstu Konwencji, domniemanych intencji jego twórców i ustabilizowanego już orzecznictwa Trybunału, czy też traktuje Konwencję jako „żywy instrument”, pozwalający na ewolucję treści praw człowieka razem ze zmianami społecznymi, politycznymi i technologicznymi.

O tyle, o ile można wnioskować na ten temat z treści niezmiernie licznych opinii odrębnych zgłaszanych przez byłego już sędziego polskiego Krzysztofa Wojtyczka, należał on od do nurtu konserwatywnego. Między innymi zgłaszał opinie odrębne, kwestionując w szczególności rozstrzygnięcia Trybunału dotyczące praw osób LGBT. Te sprawy wniesione przez skarżących z Polski często latami oczekiwały na rozpoznanie przez Trybunał.

Interesujące będzie obserwowanie, przez pryzmat orzeczeń wydawanych z udziałem Anny Adamskiej-Gallant, do której grupy sędziów będzie ją można zaliczyć.

Jednak sylwetka zawodowa Anny Adamskiej-Gallant pozwala na optymistyczne rachuby co do tego, że Trybunał z jej udziałem będzie energiczniej i sprawniej niż dotąd rozpoznawał polskie sprawy. Adamska-Gallant ma praktyczną znajomość polskiego wymiaru sprawiedliwości, gdyż przez lata orzekała w polskich sądach. Ma obycie międzynarodowe, także w charakterze sędziego, zatem praca w wielonarodowym środowisku zawodowym w Trybunale nie będzie dla niej wyzwaniem.

Jak pracuje Europejski Trybunał Praw Człowieka

Trybunał strasburski jest w pewnym sensie sądem jak każdy inny: pracuje intensywnie przez cały rok (z wyjątkiem wakacji), wydaje dziesiątki tysięcy orzeczeń, sesje składów orzekających odbywają się mniej więcej dwa razy w tygodniu.

Istotne jest zatem zawsze to, jakie nawyki pracy, pracowitość i umiejętność szybkiego podejmowania decyzji wnosi nowy sędzia do Trybunału. Dla nowych sędziów Trybunału często jest wyzwaniem pogodzenie nawału bieżących zadań orzeczniczych z wnikliwym badaniem skomplikowanych problemów prawnych, pojawiających się w niektórych sprawach, a to odbija się negatywnie na sprawności pracy Trybunału. Praktyczne doświadczenie sędziowskie i różnorodność doświadczenia zawodowego Adamskiej-Gallant pozwala mieć nadzieję, że będzie umieć pogodzić te dwie strony pracy sędziowskiej.

Poważne znaczenie dla sprawnej pracy Trybunału i efektywnego rozpatrywania skarg ma zwykle także umiejętność ułożenia relacji zawodowych z prawnikami pracującymi w Kancelarii Trybunału. Metody pracy Trybunału ukształtowane są od lat w ten sposób, że naradza się on i głosuje rozstrzygnięcie każdej ze spraw na podstawie gotowego już projektu orzeczenia i uzasadnienia, przedkładanemu składowi orzekającemu. Te projekty piszą prawniczki i prawnicy pracujący w Kancelarii na podstawie instrukcji sędziego sprawozdawcy, proponującego sędziom kierunek i treść orzeczenia. Prawnicy Kancelarii są pracownikami sekretariatu Rady Europy, zwykle mają za sobą wieloletnią karierę w Kancelarii. Są wybitnymi znawcami orzecznictwa Trybunału.

Jednym z zadań sędziego, zwykle niedocenianym, gdyż dotyczącym wewnętrznego funkcjonowania Trybunału, jest także umiejętność inspirowania prawników pracujących w Kancelarii.

Im lepsze są stosunki zawodowe i osobiste sędziego i prawników, im większe panuje między nimi wzajemne zaufanie do umiejętności zawodowych, bezstronności, rzetelności i dobrej woli w realizowaniu zadań Trybunału, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że przygotowany przez prawnika projekt będzie miesiącami czekał na decyzję sędziego co do dalszego losu sprawy – stanowiąc dla pracowników Trybunału źródło zawodowej frustracji i zniechęcenia, a co najważniejsze – ze szkodą dla skarżących i z uszczerbkiem dla reputacji Trybunału.

Zważywszy, że przed Trybunałem oczekuje na rozpoznanie według ostatnich dostępnych danych 1837 skarg z Polski (z czego 966 o poważnym charakterze), szybkość podejmowania decyzji ma wielkie znaczenie zarówno dla skarżących, jak i dla legitymacji społecznej Trybunału.

;
Na zdjęciu Magda Krzyżanowska-Mierzewska
Magda Krzyżanowska-Mierzewska

Radca prawna, emerytowana prawniczka w Kancelarii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (1993-2018), członkini Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji Batorego, współautorka (z Jerzym Krzyżanowskim) książek "Według ojca, według córki" (Nagroda Historyczna Polityki, 2011) i "Olga córka Wilka" (z Aldoną Wiśniewską, 2019).

Komentarze