Panel obywatelski mógłby uratować ustawę wiatrakową? Organizatorzy pierwszego polskiego panelu obywatelskiego pokazali w Sejmie i Senacie jego wyniki (obywatele chcą OZE). A do polityków zaczyna docierać, że jest to narzędzie pozwalające wyjść z impasu, kiedy system polityczny się zacina
Nie referendum, tylko panel obywatelski — tłumaczyli politykom w Sejmie i Senacie organizatorzy pierwszego w Polsce panelu obywatelskiego. Zakończył się on w grudniu wielkim sukcesem – wypracowaniem kompleksowych zaleceń i postulatów w sprawie kosztów energii w Polsce.
Wnioski z dyskusji w komisjach obu izb parlamentu były podobne:
skoro mała fundacja (Fundacja Stocznia) jest w stanie przeprowadzić tak złożony i ogromny proces, jakim jest panel obywatelski – to czemu nie miałoby tego robić polskie państwo?
„Gdybyśmy mieli więcej czasu, moglibyśmy z tego narzędzia skorzystać przy ustawie wiatrakowej. Choć jeszcze mamy Senat” – westchnęła Jadwiga Emilewicz (PiS), szefowa Parlamentarnego Zespołu ds. Gosp. Zeroemisyjnej i Europejskiego Zielonego Ładu na czwartkowym posiedzeniu.
Emilewicz jest w PiS zwolenniczką wykorzystania energii wiatrowej. Nie była jednak w stanie odeprzeć argumentów kolegów partyjnych, że „ludzie nie chcą wiatraków koło domów”.
Organizatorzy pierwszego panelu ogólnopolskiego o kosztach energii i ubóstwie energetycznym pokazali, jak się dowiedzieć, co naprawdę uważają ludzie. 16 lutego pokazywali wyniki panelu zarówno zespołowi sejmowemu, jak i dwóm komisjom senackim (klimatu i samorządu terytorialnego).
Panel obywatelski polega na zapytaniu o zdanie losowo wybranych, ale reprezentatywnych dla społeczeństwa obywateli. Zanim odpowiedzą, co sądzą, rozmawiają z ekspertami i dyskutują między sobą. Poznają różne punkty widzenia.
Fundacja Stocznia zorganizowała taki panel ogólnokrajowy pierwszy raz w Polsce (metoda panelowa z powiedzeniem stosowana jest w samorządach). Był to też pierwszy w Europie panel organizowany oddolnie, a nie przez instytucję centralną — parlamenty czy prezydenta.
Panel dotyczył kosztów energii i ubóstwa energetycznego. Czyli sytuacji, kiedy człowiek żyje w zimnie i wilgoci, a i tak rachunki za ogrzewanie ma horrendalne.
Wnioski są dwa – jeden dotyczy polityki, a drugi — rozwiązań dotyczących energii.
„Są różne metody uprawomocnienia. Jedna to reprezentacja, wybór. A druga to reprezentatywność. One się nie unieważniają, ale wspierają — tłumaczył Jakub Wygnański z Fundacji Stocznia. – Senat ma stu reprezentantów społeczeństwa. My zebraliśmy stu reprezentatywnych obywateli”.
Wygnański przekonywał, że to właśnie panel, a nie polaryzujące społeczeństwo referendum jest sposobem wyjścia z pata i metodą na znalezienie rozwiązania w sytuacji politycznego pata. Bo pokazuje, co naprawdę uważają ludzie.
„Pytanie się ludzi o zdanie jest sensowne. To powinien być element tworzenia prawa. Panel obywatelski mógłby być stałym źródłem opinii dla parlamentu”
– przekonywał Wygnański.
Jadwiga Emilewicz, szefowa Zespołu ds. Zielonego Ładu, zrozumiała, do czego to służy. Przy ustawie wiatrakowej, w której odległość wiatraka od zabudowań ustala się długopisem na kartce – 500 m albo 700 m – do sensownego rozwiązania można by dojść w panelu.
Ona sama w debacie publicznej ujawniła się jako zwolenniczka 500 metrów. Jednak nie ma narzędzi, by do swego stanowiska przekonać partyjne lobbies. Zwłaszcza że obecna władza konsultacje zarzuciła i nie umie już pytać o zdanie.
„Milcząca większość często jest przekrzykiwana przez krzyczącą mniejszość” – tłumaczył Wygnański. Przełamać to może panel obywatelski — powtarzał.
Nie wystarczy zwracać się o opinie do ekspertów. Bo oni wiedzą, jak, ale nie odpowiedzą, czy. To obywatele mogą odpowiedzieć, czy są gotowi ponieść koszty trudnych decyzji. Dlatego ten „program Suweren+ (Obywatel+)” jest rozwiązaniem.
Mateusz Wojcieszczyk, fundacja Pole Dialogu: Panel obywatelski sprawia, że ludzie odzyskują wiarę w demokrację.
1,5 mln rodzin dotknięte jest w Polsce problemem ubóstwa energetycznego. 4 mln osób mieszka w warunkach permanentnego zawilgocenia. Samodzielnie nie są w stanie tego zmienić.
Pracujący wspólnie przez cztery dni paneliści dostali od ekspertów 60 różnych propozycji. Sami do tego dodali 70 od siebie. Ostatecznie w głosowaniu wybrali ponad 100 szczegółowych rozwiązań, tworząc jednocześnie kompleksowy plan zmiany
Tak uważa reprezentatywna grupa obywateli — podkreślali przedstawiciele Stoczni w Sejmie i w Senacie.
Senatorka Małgorzata Kochan (KO) zauważyła: Wiele pomysłów z tej listy leży w zamrażarce marszałkini Witek. Ale metoda dochodzenia do tych pomysłów jest istotą rzeczy.
Siłą procesu zmiany.
Wygnański: Może wspólny zespół ekspercki dopracowałby przed wyborami to narzędzie? Poprawna procedura powinna polegać na tym, że uruchamiają ją i pilnują poprawności procesu decydenci. Nie tylko o ubóstwo energetyczne chodzi.
Emilewicz na posiedzeniu swojego zespołu zaprosiła przedstawicieli administracji. Był szef NFOŚ i urzędnicy z ministerstw: klimatu i środowiska oraz rodziny i polityki społecznej, a także Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego i Urzędu Regulacji Energetyki. Nie najwyższego szczebla, ale jednak.
Ponad sto rekomendacji z panelu to trudny materiał dla polityków i do debaty w parlamencie. Ale dla administracji to chleb codzienny. Bo administracja na co dzień przetwarza setki szczegółowych problemów. I urzędnicy je znają — tylko często nie mogą się z nimi przebić.
Zgodnie z przewidywaniami urzędnicy zapewniali więc w dyskusji Zespołu Sejmowego po prezentacji wyników panelu, że jego rekomendacje są zgodne z tym, co oni sami proponują i starają się zrobić, choć mało kto o tym wie.
Czy była to tylko kurtuazja, czy też służba cywilna odkryje w panelu sprzymierzeńca — trudno powiedzieć. Ale podobny proces Fundacja Stocznia zainicjowała w administracji przed laty promując konsultacje społeczne. Nauczyła wielu urzędników, że szerokie konsultacje to coś, co się po prostu opłaca — bo zwiększa to prawdopodobieństwo, że praca urzędnika nad projektem nie pójdzie na marne. I że projekt będzie lepszy.
Potem jednak władza PiS konsultacje porzuciła. Bo sądziła, że wie więcej. Aż doszła do mazanych długopisem poprawek „500 zastąpić słowem 700”, bez wiedzy, co to naprawdę spowoduje.
Jadwiga Emilewicz, była ministra i wicepremierka, podkreślała, że projekty wpierające transformację energetyczną w Polsce działają. Ale tu problem nie polega na samym znalezieniu pieniędzy. To najłatwiejsza część zadania. Trudne jest stworzenie struktury, która pozwoli dotrzeć z informacją i wsparciem do potrzebujących.
(Prezes NFOŚ Paweł Mirowski zauważył, że Fundusz dysponuje pieniędzmi w ramach programu STOP SMOG. Można w jego ramach wymienić system ogrzewania domu ze 100-proc. dotacją państwa. Nie ma jednak chętnych. Dlaczego tak jest, wyjaśnił mu od razu wiceprezydent Rybnika Piotr Masłowski: ludzie kwalifikujący się do programu mieszkają w takich warunkach, że zamiast wymieniać piec, trzeba im zapewnić nowe mieszkanie. Nie wstawia się silnika od mercedesa do trabanta).
Jadwiga Emilewicz zarekomendowała, by przy weryfikowaniu Krajowego planu na rzecz energii i klimatu wziąć pod uwagę wyniki panelu. To niby odległy od życia dokument strategiczny, ale to od niego zależy, jak będą rozwijały się sieci energetyczne. A skoro panel powiedział: trzeba stawić na OZE, to musimy inwestować w sieci i to tam trzeba napisać
Już w Senacie były minister ochrony środowiska prof. Maciej Nowicki mówił, że wynik panelu jest wskazaniem za specustawą o OZE, która pozwoli na rozwój sieci energetycznych.
W Sejmie padł też pomysł, by paneliści wsparli... NFOŚ w docieraniu z informacją o tym, jakie sa programy i jakie pieniądze można zdobyć na termomodernizację
Emilewicz obiecała – „zanim dojdziemy do rozwiązań ustawowych w sprawie paneli” – organizować „nieformalne panele obywatelskie w Sejmie”. Przecież nikt dziś nie kwestionuje budżetów obywatelskich – to i paneli się nauczymy.
Po raz kolejny powtórzyła, że przy ustawie wiatrakowej panel byłby narzędziem jak znalazł.
Senator Janusz Pęcherz (po południu, w Senacie): Ale jak my to mamy wprowadzić w życie, skoro Senat zajmuje się wiatrakami już za trzy dni?
Ekologia
Gospodarka
Sejm IX kadencji
Senat X kadencji
ceny energii
Fundacja Stocznia
jakub wygnański
panel obywatelski
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022
Komentarze