0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Wojtek RadwanskiWojtek Radwanski

Nie referendum, tylko panel obywatelski — tłumaczyli politykom w Sejmie i Senacie organizatorzy pierwszego w Polsce panelu obywatelskiego. Zakończył się on w grudniu wielkim sukcesem – wypracowaniem kompleksowych zaleceń i postulatów w sprawie kosztów energii w Polsce.

Wnioski z dyskusji w komisjach obu izb parlamentu były podobne:

skoro mała fundacja (Fundacja Stocznia) jest w stanie przeprowadzić tak złożony i ogromny proces, jakim jest panel obywatelski – to czemu nie miałoby tego robić polskie państwo?

„Gdybyśmy mieli więcej czasu, moglibyśmy z tego narzędzia skorzystać przy ustawie wiatrakowej. Choć jeszcze mamy Senat” – westchnęła Jadwiga Emilewicz (PiS), szefowa Parlamentarnego Zespołu ds. Gosp. Zeroemisyjnej i Europejskiego Zielonego Ładu na czwartkowym posiedzeniu.

Przeczytaj także:

Emilewicz jest w PiS zwolenniczką wykorzystania energii wiatrowej. Nie była jednak w stanie odeprzeć argumentów kolegów partyjnych, że „ludzie nie chcą wiatraków koło domów”.

Organizatorzy pierwszego panelu ogólnopolskiego o kosztach energii i ubóstwie energetycznym pokazali, jak się dowiedzieć, co naprawdę uważają ludzie. 16 lutego pokazywali wyniki panelu zarówno zespołowi sejmowemu, jak i dwóm komisjom senackim (klimatu i samorządu terytorialnego).

Panel obywatelski polega na zapytaniu o zdanie losowo wybranych, ale reprezentatywnych dla społeczeństwa obywateli. Zanim odpowiedzą, co sądzą, rozmawiają z ekspertami i dyskutują między sobą. Poznają różne punkty widzenia.

Fundacja Stocznia zorganizowała taki panel ogólnokrajowy pierwszy raz w Polsce (metoda panelowa z powiedzeniem stosowana jest w samorządach). Był to też pierwszy w Europie panel organizowany oddolnie, a nie przez instytucję centralną — parlamenty czy prezydenta.

Panel dotyczył kosztów energii i ubóstwa energetycznego. Czyli sytuacji, kiedy człowiek żyje w zimnie i wilgoci, a i tak rachunki za ogrzewanie ma horrendalne.

OKO.press śledziło przebieg panelu

  • Polegał on na zorganizowaniu lokalnych narad, w czasie których ludzie identyfikowali problemy z kosztami ogrzewania w swoim otoczeniu. Były prowadzone na podstawie materiałów eksperckich, miały też strukturę ułatwiającą ludziom dochodzenie do wspólnych wniosków (pisaliśmy o tym TU i TU).
  • Wyłonieniu stuosobowej, reprezentatywnej pod względem płci, wieku, wykształcenia i miejsca zamieszkania grupy panelistów i panelistek, oraz odbyciu z nimi czterodniowych debat eksperckich (były to dwa weekendy intensywnej pracy — pisaliśmy o tym TU i TU).
  • Analizie i wyborze najlepszych rozwiązań w głosowaniu (pisaliśmy o tym TU i TU).
Wnioski są dwa – jeden dotyczy polityki, a drugi — rozwiązań dotyczących energii.

Suweren Plus

„Są różne metody uprawomocnienia. Jedna to reprezentacja, wybór. A druga to reprezentatywność. One się nie unieważniają, ale wspierają — tłumaczył Jakub Wygnański z Fundacji Stocznia. – Senat ma stu reprezentantów społeczeństwa. My zebraliśmy stu reprezentatywnych obywateli”.

Wygnański przekonywał, że to właśnie panel, a nie polaryzujące społeczeństwo referendum jest sposobem wyjścia z pata i metodą na znalezienie rozwiązania w sytuacji politycznego pata. Bo pokazuje, co naprawdę uważają ludzie.

„Pytanie się ludzi o zdanie jest sensowne. To powinien być element tworzenia prawa. Panel obywatelski mógłby być stałym źródłem opinii dla parlamentu”

– przekonywał Wygnański.

Mapa Europy pokazująca, gdzoe odbywają się panele obywatelskie. Najwięcej na zachodzie kontynentu, w Wilekiej Brytanii. W Polsce panele jednak też się odbywają - lokalnie
Mapa Europy pokazująca, gdzie odbywają się panele obywatelskie. Najwięcej na zachodzie kontynentu, w Wielkiej Brytanii. Żródło: prezentacja Fundacji Stocznia na posiedzeniu komisji senackich 16.02.2023

Jadwiga Emilewicz, szefowa Zespołu ds. Zielonego Ładu, zrozumiała, do czego to służy. Przy ustawie wiatrakowej, w której odległość wiatraka od zabudowań ustala się długopisem na kartce – 500 m albo 700 m – do sensownego rozwiązania można by dojść w panelu.

Ona sama w debacie publicznej ujawniła się jako zwolenniczka 500 metrów. Jednak nie ma narzędzi, by do swego stanowiska przekonać partyjne lobbies. Zwłaszcza że obecna władza konsultacje zarzuciła i nie umie już pytać o zdanie.

„Milcząca większość często jest przekrzykiwana przez krzyczącą mniejszość” – tłumaczył Wygnański. Przełamać to może panel obywatelski — powtarzał.

Nie wystarczy zwracać się o opinie do ekspertów. Bo oni wiedzą, jak, ale nie odpowiedzą, czy. To obywatele mogą odpowiedzieć, czy są gotowi ponieść koszty trudnych decyzji. Dlatego ten „program Suweren+ (Obywatel+)” jest rozwiązaniem.

Mateusz Wojcieszczyk, fundacja Pole Dialogu: Panel obywatelski sprawia, że ludzie odzyskują wiarę w demokrację.

OZE i wspólnota

1,5 mln rodzin dotknięte jest w Polsce problemem ubóstwa energetycznego. 4 mln osób mieszka w warunkach permanentnego zawilgocenia. Samodzielnie nie są w stanie tego zmienić.

Pracujący wspólnie przez cztery dni paneliści dostali od ekspertów 60 różnych propozycji. Sami do tego dodali 70 od siebie. Ostatecznie w głosowaniu wybrali ponad 100 szczegółowych rozwiązań, tworząc jednocześnie kompleksowy plan zmiany

Wnioski z panelu

  • Obywatel, nie tylko konsument, ma być w centrum myślenia o energetyce. Nad myśleniem „ja, mój dom, mój samochód” wzięło górę myślenie, że źródłem bezpieczeństwa jest wspólnota. („Brońmy się w kupie, a nie indywidualnie”).
  • Źródła energii powinny być dywersyfikowane.
  • OZE są źródłem preferowanym. I to takie jak najbliżej domu, na własny użytek. Nie ma natomiast zgody na dyspensę węglową z powodu napaści Rosji na Ukrainę.
  • Ludzie nie wiedzą, jaki los wylosują — dlatego wskazują, że państwo, zamiast rozdawać pieniądze na prawo i lewo, powinno aktywnie szukać tych, którzy sobie nie radzą, i pomagać im zmienić źródła energii, docieplić domu, albo po prostu pomóc w znalezieniu nowego miejsca zamieszkania (np. w postaci programów cohousingu dla seniorów).

Tak uważa reprezentatywna grupa obywateli — podkreślali przedstawiciele Stoczni w Sejmie i w Senacie.

Senatorka Małgorzata Kochan (KO) zauważyła: Wiele pomysłów z tej listy leży w zamrażarce marszałkini Witek. Ale metoda dochodzenia do tych pomysłów jest istotą rzeczy.

Siłą procesu zmiany.
Mapa Polski pokazująca, że największy problem z ubóstwem energetycznym są na wschodzie, ale też na zachodzie. Najgorzej jest na Opolszczyźnie
Ubóstwo energetyczne na podstawie danych GUS za 2021. Prezentacja na posiedzeniu komisji senackich 16.02.2023

Wygnański: Może wspólny zespół ekspercki dopracowałby przed wyborami to narzędzie? Poprawna procedura powinna polegać na tym, że uruchamiają ją i pilnują poprawności procesu decydenci. Nie tylko o ubóstwo energetyczne chodzi.

Administracja notuje

Emilewicz na posiedzeniu swojego zespołu zaprosiła przedstawicieli administracji. Był szef NFOŚ i urzędnicy z ministerstw: klimatu i środowiska oraz rodziny i polityki społecznej, a także Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego i Urzędu Regulacji Energetyki. Nie najwyższego szczebla, ale jednak.

Ponad sto rekomendacji z panelu to trudny materiał dla polityków i do debaty w parlamencie. Ale dla administracji to chleb codzienny. Bo administracja na co dzień przetwarza setki szczegółowych problemów. I urzędnicy je znają — tylko często nie mogą się z nimi przebić.

Zgodnie z przewidywaniami urzędnicy zapewniali więc w dyskusji Zespołu Sejmowego po prezentacji wyników panelu, że jego rekomendacje są zgodne z tym, co oni sami proponują i starają się zrobić, choć mało kto o tym wie.

Czy była to tylko kurtuazja, czy też służba cywilna odkryje w panelu sprzymierzeńca — trudno powiedzieć. Ale podobny proces Fundacja Stocznia zainicjowała w administracji przed laty promując konsultacje społeczne. Nauczyła wielu urzędników, że szerokie konsultacje to coś, co się po prostu opłaca — bo zwiększa to prawdopodobieństwo, że praca urzędnika nad projektem nie pójdzie na marne. I że projekt będzie lepszy.

Potem jednak władza PiS konsultacje porzuciła. Bo sądziła, że wie więcej. Aż doszła do mazanych długopisem poprawek „500 zastąpić słowem 700”, bez wiedzy, co to naprawdę spowoduje.

Jadwiga Emilewicz, była ministra i wicepremierka, podkreślała, że projekty wpierające transformację energetyczną w Polsce działają. Ale tu problem nie polega na samym znalezieniu pieniędzy. To najłatwiejsza część zadania. Trudne jest stworzenie struktury, która pozwoli dotrzeć z informacją i wsparciem do potrzebujących.

(Prezes NFOŚ Paweł Mirowski zauważył, że Fundusz dysponuje pieniędzmi w ramach programu STOP SMOG. Można w jego ramach wymienić system ogrzewania domu ze 100-proc. dotacją państwa. Nie ma jednak chętnych. Dlaczego tak jest, wyjaśnił mu od razu wiceprezydent Rybnika Piotr Masłowski: ludzie kwalifikujący się do programu mieszkają w takich warunkach, że zamiast wymieniać piec, trzeba im zapewnić nowe mieszkanie. Nie wstawia się silnika od mercedesa do trabanta).

Czy da się w Sejmie zrobić „nieformalne panele”?

Jadwiga Emilewicz zarekomendowała, by przy weryfikowaniu Krajowego planu na rzecz energii i klimatu wziąć pod uwagę wyniki panelu. To niby odległy od życia dokument strategiczny, ale to od niego zależy, jak będą rozwijały się sieci energetyczne. A skoro panel powiedział: trzeba stawić na OZE, to musimy inwestować w sieci i to tam trzeba napisać

Już w Senacie były minister ochrony środowiska prof. Maciej Nowicki mówił, że wynik panelu jest wskazaniem za specustawą o OZE, która pozwoli na rozwój sieci energetycznych.

W Sejmie padł też pomysł, by paneliści wsparli... NFOŚ w docieraniu z informacją o tym, jakie sa programy i jakie pieniądze można zdobyć na termomodernizację

Emilewicz obiecała – „zanim dojdziemy do rozwiązań ustawowych w sprawie paneli” – organizować „nieformalne panele obywatelskie w Sejmie”. Przecież nikt dziś nie kwestionuje budżetów obywatelskich – to i paneli się nauczymy.

Po raz kolejny powtórzyła, że przy ustawie wiatrakowej panel byłby narzędziem jak znalazł.

Senator Janusz Pęcherz (po południu, w Senacie): Ale jak my to mamy wprowadzić w życie, skoro Senat zajmuje się wiatrakami już za trzy dni?

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze