0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

19 czerwca 2023 r. na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt rozporządzenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który zakładał tzw. outsourcing wizowy. Chodzi o możliwość wprowadzenia ułatwień w procesie składania wniosków o wizy dla obywateli 20 państw: Arabii Saudyjskiej, Armenii, Azerbejdżanu, Filipin, Gruzji, Indii, Indonezji, Iranu, Kataru, Kazachstanu, Kuwejtu, Mołdawii, Nigerii, Pakistanu, Tajlandii, Turcji, Ukrainy, Uzbekistanu, Wietnamu oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Projektodawcy podkreślają, że zmiana ta „umożliwi zapewnienie sprawnej obsługi wizowej większej niż dotychczas liczbie cudzoziemców”. Ponadto, odpowie na „rosnące zainteresowanie uzyskaniem wizy” oraz „potrzeby polskiego rynku pracy”.

Rozporządzenie MSZ o outsourcingu wizowym. Co jest w dokumencie?

Zgodnie z rozporządzeniem, obywatele wymienionych krajów mogliby składać wnioski o wizy za pośrednictwem prywatnych firm, dzięki czemu ciężar obsługi klienta spadłby z polskich konsulatów. W ten sposób o wizy mogłyby aplikować osoby, które chcą do Polski przyjechać m.in. do pracy, na studia lub w celu łączenia rodzin.

Takie ułatwienie dotyczy już obywateli Białorusi. Rozporządzenie miałoby rozszerzać listę krajów, z których o wizy do Polski można ubiegać się za pośrednictwem „zewnętrznych operatorów” o kolejnych 20. Rozporządzenie „ma na celu poprawę sytuacji na rynku pracy” oraz „zwiększenie liczby wniosków wizowych, jakie mogą być rozpatrywane przez upoważnione do tego organy” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Wejście w życie rozporządzenia może zwiększyć napływ migrantów zarobkowych do Polski o około 400 tysięcy osób rocznie – diagnozują autorzy projektu w ocenie skutków regulacji. „Brak zwiększenia zatrudnienia w urzędach konsularnych i tym samym zapewnienia sprawnej obsługi wizowej wymusił poszukiwanie innych rozwiązań” – tłumaczą.

Rozporządzenie miałoby wejść w życie już dzień po ogłoszeniu. Autorzy tłumaczą to „rosnącą presją ze strony podmiotów działających na rynku polskim, oczekujących na przyjazdy cudzoziemców, głównie w celu podjęcia pracy”.

Ostateczną decyzję w sprawie przyznania wiz wciąż mieliby podejmować urzędnicy Centrum Decyzji Wizowych MSZ.

Przeczytaj także:

Opozycja wytyka PiS-owi niekonsekwencje

W Rządowym Centrum Legislacji rozporządzenie pojawiło się 19 czerwca, ale szczególną uwagę mediów zwróciło dopiero po tym, gdy na niekonsekwencje w narracji na temat imigracji obozu władzy zwróciła uwagę Platforma Obywatelska.

„136 tysięcy pozwoleń na pracę, wydane tylko w jednym roku, pokazuje skalę hipokryzji PiS-u. Z jednej strony mamy wojenną retorykę rządu dotyczącą uszczelnienia granic, a z drugiej, po cichu przygotowywane są rozporządzenia, które spowodują lawinowy napływ imigrantów do Polski” – taki wpis wisi przypięty na koncie Platformy Obywatelskiej na Twitterze.

Przywoływana tu liczba 136 tysięcy to liczba zezwoleń na pracę wydana w 2022 roku dla imigrantów z krajów, w których dominującą religią jest islam. O skali imigracji zarobkowej do Polski OKO.press pisało w połowie czerwca.

„Zabolało hipokrytów z PiS odsłonięcie ich oszustw. Straszą imigrantami, ale po cichu przygotowują dokumenty, jak niemal bez kontroli ściągnąć do Polski 400 tysięcy ludzi z państw islamskich. PiS to partia zagrażająca bezpieczeństwu Polaków” – napisał na Twitterze Marcin Kierwiński, przewodniczący Platformy Obywatelskiej w Warszawie.

Polityka PiS rzeczywiście naznaczona jest koszmarną niekonsekwencją – z jednej strony obóz władzy wprowadza ułatwienia dla pracowników z zagranicy i zwiększa skalę imigracji zarobkowej do Polski, z drugiej – po raz kolejny rozkręca nagonkę przeciwko „obcym” i chce w dniu wyborów parlamentarnych zrobić referendum w sprawie napływu „nielegalnych imigrantów” do Polski, których rzekomo chce do nas przysłać Unia Europejska. To przepis na katastrofę i ogromne zwiększenie postaw ksenofobicznych oraz napięć społecznych w naszym kraju.

Z drugiej strony retoryka polityków Platformy Obywatelskiej i samego szefa PO Donalda Tuska także pozostawia wiele do życzenia – pokazując niekonsekwencje obozu Prawa i Sprawiedliwości, przedstawiciele PO dryfują niebezpiecznie blisko antymigracyjnej retoryki, podkreślając za każdym razem, że wielu migrantów, którzy przyjechali do Polski w czasach rządów PiS, pochodzi z krajów islamskich i przedstawiając skalę migracji w katastroficznym tonie – jako zagrożenie. O wystąpieniu Donalda Tuska zawierającym te elementy pisaliśmy w OKO.press:

W tej wymianie argumentów znikają natomiast prawdziwe wyzwania: po pierwsze, brak w Polsce spójnej polityki migracyjnej i programów integracji, po drugie, fatalne warunki, w jakich pracują w Polsce migranci zarobkowi oraz kwitnący handel ludźmi, o czym również pisaliśmy w OKO.press:

Polityka imigracyjna PiS nie trzyma się kupy

O tym, że polityka imigracyjna PiS pełna jest sprzeczności, OKO.press także pisało już niejednokrotnie.

Przypomnijmy: nie dalej jak 26 czerwca podczas szczytu Grupy Wyszehradzkiej premier Mateusz Morawiecki mówił: „Nie zgadzamy się na żadne kontyngenty, na żadne kwoty, żadne przydziały migrantów.

"Europa musi mieć mechanizmy ochrony przed migracją zewnętrzną”.

W ten sposób Morawiecki odnosił się do planu reformy polityki imigracyjnej UE, który zakłada wprowadzenie – zgodnie z traktatami – obowiązkowego mechanizmu solidarnościowego w zakresie rozpatrywania wniosków o ochronę międzynarodową osób przybywających do granic UE. Mechanizm zakłada albo dobrowolną relokację na swoje terytorium części imigrantów i rozpatrywanie ich wniosków, albo partycypację finansową.

To właśnie ze względu na tą reformę unijnej polityki imigracyjnej Jarosław Kaczyński zapowiedział referendum ws. imigrantów.

„Decyzja Unii Europejskiej godzi w polską suwerenność, a skądinąd także w suwerenność innych państw europejskich (...) To jest decyzja sprzeczna także z traktatami (...) To musi być przedmiotem referendum (...) i my zorganizujmy to referendum” – mówił w Sejmie Kaczyński 15 czerwca 2023.

O tym, że wbrew twierdzeniom PiS-u taki mechanizm jest dobrowolny i zgodny z traktatami UE, pisaliśmy już kilkukrotnie, m.in. w tym tekście.

Tydzień później, 22 czerwca 2023 na antenie TVP 1 rzecznik rządu Piotr Muller tłumaczył, dlaczego owo referendum jest potrzebne: "bo to nie uchodźcy, my tu mamy do czynienia z migrantami ekonomicznymi”.

Wniosek z tych wypowiedzi jest jeden: PiS sprzeciwia się nie tyle pomocy osobom uciekającym przed prześladowaniami czy wojnami, ale właśnie owej „migracji zarobkowej”. Tej samej, której intensyfikację ma spowodować rozporządzenie MSZ.

PiS rezygnuje, bo szkoda poparcia

Jednak po burzy, którą wywołał wspomniany już wcześniej, opublikowany w niedzielę 2 lipca spot Donalda Tuska (wideo obejrzano już niemal 5 mln razy), partia rządząca decyduje się wycofać z procedowania rozporządzenia MSZ – ustalili 4 lipca rano dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej”. Jak wynika z informacji, projekt znajduje się w uzgodnieniach, ale na tym etapie prace legislacyjne się zakończą.

„Projekt ma czysto techniczny charakter, ale zaczął budzić nieuzasadnione emocje w kampanii, co odbiło się na jego odbiorze medialnym, dlatego nie będzie dalej procedowany” – stwierdził rozmówca DGP. Informacje te potwierdził wieczorem w „Kropce nad i” w TVN24 wiceminister spraw zagranicznych Szymon Sękowski vel Sęk: „Ponieważ Donald Tusk i PO próbują z rzeczy technicznej zrobić rzecz polityczną, więc wedle mojej wiedzy prace nad tym rozporządzeniem zostaną wstrzymane po to, żeby nie dawać oręża Platformie do walki politycznej” – stwierdził polityk PiS.

Tymczasem Donald Tusk nie daje za wygraną. W poniedziałek 4 czerwca w jego mediach społecznościowych pojawił się kolejny spot. Jego treść jest podobna do spotu z soboty, choć tym razem wątki, które mogą kojarzyć się z antymigracyjną retoryką skrajnej prawicy zostały nieco złagodzone. Narracja spotu jest prowadzona pod hasłem „O co im chodzi?”

„Od kilku dni cała Polska dyskutuje o polityce masowej imigracji prowadzonej przez rząd PiS. I codziennie na jaw wychodzą kolejne szokujące fakty” – mówi Tusk, a na ekranie pojawiają się wykresy. Tu znowu powtarzana od kilku dni w kółko liczba: ponad 135 tysięcy zezwoleń na pracę wydanych osobom pochodzących z państw, w których dominującą religią jest islam.

„Wiecie że PiS wydał zezwoleń na pobyt więcej niż Francja i Niemcy razem wzięte? Tak mówią statystyki europejskie, ale prawdziwą bombę dopiero nam szykują” – mówi dalej Tusk. I jednak straszy:

„Jeśli damy im całą kadencję, to tych wniosków rozpatrzą grubo ponad milion”.

„I robią to w czasie, kiedy Polacy z takim poświęceniem pomagają tysiącom ukraińskich rodzin, właściwie przy kompletnej bierności władzy” – podkreśla szef PO.

A o co chodzi Tuskowi?

Dalej Donald Tusk utyskuje na PiS-owską „kampanię dehumanizacji imigrantów, pogardy dla obcych, niechęci wobec innych”. „Tę chorą logikę trzeba odwrócić” – podkreśla lider PO.

I tłumaczy:

„Potrzebujemy polityki, w której każdy człowiek, niezależnie od miejsca urodzenia, religii, koloru skóry czy poglądów cieszy się pełnym szacunkiem, respektem i pełnią praw. Równocześnie potrzebujemy państwa sprawnego, które jest w stanie kontrolować swoje terytorium i swoje granice. Państwa, które prowadzi rozsądną, odpowiedzialną, pragmatyczną politykę migracyjną”.

Na koniec mówi tak: „I PiS chce pytać w referendum Polaków o politykę migracyjną? Oni chyba naprawdę upadli na głowę. Dzisiaj to Polacy chcą pytać PiS-owską władzę: o co wam tak naprawdę chodzi?”.

Szkopuł w tym, że to samo pytanie można spokojnie skierować także do Tuska. O co chodzi Platformie Obywatelskiej w sprawie migracji? Czy o znaczne ograniczenie napływu migrantów zarobkowych do Polski? Czy o profilowanie ich pod względem wyznawanej religii? Czy po prostu o straszenie migrantami? Skoro powiedziało się A, warto powiedzieć B. Bo racjonalnej i pozbawionej ksenofobicznych emocji debaty o migracji Polska potrzebuje dziś jak nigdy wcześniej.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze