0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Od wydania przełomowych orzeczeń TSUE z 14 i 15 lipca dotyczących nielegalnej Izby Dyscyplinarnej minął tydzień. Skutkiem tych orzeczeń powinno być zatrzymanie pracy Izby i jej zlikwidowanie. Bo TSUE ją zawiesił oraz orzekł, że nie jest legalnym sądem. Władza w pierwszych dniach wysyłała sygnały, że się nie cofnie i nie wykona orzeczeń.

Podobnie zachowała się I prezes SN Małgorzata Manowska, była zastępczyni ministra Zbigniewa Ziobry. Nie tylko nie wykonała orzeczeń TSUE, ale poszła krok dalej i demonstracyjnie odmroziła w pełni jej pracę. Komisja Europejska dała jednak Polsce czas na wykonanie orzeczeń do połowy sierpnia. A potem będzie nakładać kary finansowe. Komisja może też wstrzymać wypłatę funduszy unijnych Polsce wdrażając zasadę pieniądze za praworządność. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Czy rząd naprawdę chce się cofnąć

Dlatego władza PiS od kilku dni wysyła sygnały, że planuje jakieś zmiany w przepisach. A premier Mateusz Morawiecki mówił, że nie jest zadowolony z pracy Izby Dyscyplinarnej i z tego, jak minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro „reformował” sądy.

Nie musi to jednak oznaczać złagodzenia kursu, bo padła też informacja, że jest gotowy projekt, co mogłoby sugerować powrót do planów dobicia niezależnych sądów pod płaszczykiem wykonania orzeczeń TSUE.

Rakiem z wcześniejszego stanowiska wycofuje się też prezes SN Małgorzata Manowska, która w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” sugerowała zmianę decyzji o pełnym odmrożeniu pracy Izby Dyscyplinarnej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Wzywa ona też rząd do zmian w prawie w celu wykonania orzeczeń TSUE. Na razie pracę wstrzymała Izba Dyscyplinarna, która do 3 sierpnia nie ma żadnych spraw na wokandzie.

Niespodziewanie TK Julii Przyłębskiej odłożył sprawę z wniosku premiera Morawieckiego o uznanie wyższości Konstytucji nad prawem unijnym oraz o uznanie, że w Polsce nie obowiązują orzeczenia TSUE.

Ta sprawa miała być rozpoznana 15 lipca, ale potem ją przełożono na 3 sierpnia, a teraz przełożono na 31 sierpnia. Może wynikać to z tego, że rząd nie chce wiązać sobie rąk w rozmowach z UE niemal pewnym wyrokiem TK wydanym po myśli władzy.

Przeciwnikiem jakichkolwiek ustępstw jest minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i jego Solidarna Polska. Zamiast wykonania orzeczeń TSUE wzywa on PiS do dokończenia „reform”, czyli do ostatecznej rozprawy z niezależnymi sądami.

Ziobro wzywa rząd do uchwalenia jego projektów, które od miesięcy trzyma w szufladach. A oznaczają one totalną reorganizację wszystkich sądów w Polsce, w tym SN i być może NSA. Na ich miejsce byłyby powołane nowe sądy, co oznaczałoby niespotykaną w Europie weryfikację wszystkich sędziów. Dla niezależnych sędziów oznaczałoby to wyrzucenie z zawodu. Pisaliśmy o tym OKO.press:

Sędziowie nie pozwolą rządowi oszukać UE

Pojawiają się też takie głosy, żeby oszukać EU wykonując pozorne ruchy np. zmieniając nazwę Izby Dyscyplinarnej lub przenosząc zasiadające w niej osoby do Izby Karnej, zmieniając jej nazwę na Izbę Karną i Dyscyplinarną. Postałby tam specjalny wydział dyscyplinarny z nowymi sędziami SN. Zwolennikiem takiej strategii jest członek nowej KRS Maciej Nawacki. O swojej strategii mówił w prawicowej telewizji „wPolsce.pl”. Przedstawił to jako strategię lisa, która spowoduje, że Polska zejdzie z linii strzału UE.

Ale z Polski płynie mocny apel o wykonanie orzeczeń TSUE. Apelowało o to 11 członków Kolegium Sądu Najwyższego (starzy, legalni sędziowie SN), organizacje prawnicze oraz prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej. Za brak zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej I prezes SN skrytykował też sędzia Dariusz Mazur z Krakowa - rzecznik stowarzyszenia sędziów Themis - za co nominaci Ziobry w sądach domagają się dla niego dyscyplinarki. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

To nie koniec. Te apele uruchomiły lawinę wezwań do wykonania orzeczeń TSUE. Pod apelem do władz i I prezes SN podpisują się sędziowie w całej Polsce. Jako pierwsi zrobili to sędziowie z okręgu olsztyńskiego, apel podpisał tam 95 sędziów. Za nimi poszli sędziowie z Dolnego Śląska i okręgów: rzeszowskiego, słupskiego, gdańskiego, radomskiego. Podpisy są też zbierane w kolejnych sądach. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

O dalsze scenariusze po orzeczeniach TSUE zapytaliśmy prezesa największego stowarzyszenia sędziów w Polsce Iustitia prof. Krystiana Markiewicza. Pytamy jak powinny być wykonane orzeczenia TSUE, czy rząd może oszukać UE i jak Unia zareaguje na próby ostatecznego zniszczenia niezależnych sądów.

Mariusz Jałoszewski, OKO.press: Rząd i prezes SN Małgorzata Manowska nie mówią już twardo, że nie wykonają orzeczeń TSUE ws. nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Wypuszczają sygnały, że coś trzeba zrobić, tylko nie mówią co zamierzają. A dla niezależnych prawników jest jasne co trzeba teraz zrobić.

Prof. Krystian Markiewicz, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach, prezes stowarzyszenia niezależnych sędziów Iustitia: Oczywiście Izba Dyscyplinarna powinna natychmiast przestać działać. Powinna ją zawiesić Małgorzata Manowska, a osoby w tej Izbie zasiadające powinny powstrzymywać się od rozpoznawania spraw.

Dopilnowanie tego to też obowiązek prezesa tej Izby Tomasza Przesławskiego. Jak nie zawieszą Izby i będzie dalej pracować, to wszyscy oni popełnią przestępstwo z artykułu 231 kodeksu karnego [przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych – red.] oraz delikt dyscyplinarny. I za to będą odpowiadali.

Każdy organ władzy publicznej w Polsce ma wykonywać orzeczenia TSUE.

To pierwszy krok do wykonania orzeczeń TSUE. Krok drugi?

TSUE zakwestionował nie tylko Izbę Dyscyplinarną, ale cały system dyscyplinarny dla sędziów. To oznacza, że sądy dyscyplinarne działające przy sądach powszechnych [jako sądy I instancji - red.] powinny zrobić przegląd spraw, które prowadzą.

Bo są sprawy zapoczątkowane decyzją prezesa Izby Dyscyplinarnej, który wskazywał sąd dyscyplinarny właściwy do ich rozpoznania. Ale z orzeczeń TSUE wynika, że nie miał do tego kompetencji. Więc teraz sądy dyscyplinarne takie sprawy powinny albo umorzyć, albo przekazać je do Izby Karnej Sądu Najwyższego [stara, legalna Izba - red.], żeby jej prezes wskazał sądy, które mają je rozpoznać.

Z orzeczeń TSUE wynika również, że rzecznicy dyscyplinarni dla sędziów nie powinni prowadzić postępowań za czyny wprowadzone ustawą kagańcową, czyli za badanie przez sędziów statusu nowych sędziów.

Oczywistym jest, że teraz do pracy powinni wrócić zawieszeni przez Izbę Dyscyplinarną sędziowie Igor Tuleya i Paweł Juszczyszyn. Bo orzeczenia TSUE mają też wykonać prezesi sądów.

Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki nie dopuścił Juszczyszyna do pracy, a wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie Przemysław Radzik wydał odmowną decyzję dla Tulei. Obaj są nominatami ministra Ziobry.

Powinni ich dopuścić do pracy i zwrócić bezprawnie obniżone wynagrodzenie wraz z odsetkami za okres zawieszenia. Jeśli tego nie zrobią, będą tak jak Manowska odpowiadać karnie i dyscyplinarnie.

Nie zapominajmy też o Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych [podobnie jak Izbę Dyscyplinarną powołał ją PiS - red.], bo jej też dotyczą orzeczenia TSUE.

Zostało zawieszone rozpoznawanie przez tę Izbę wniosków dotyczących statusu sędziów. Zresztą ona i tak pozostawiała je bez rozpoznania. Te sprawy powinny wrócić teraz do sędziów, którzy takie wnioski tam kierowali, i powinny być rozpoznane przez sądy powszechne.

Z tych orzeczeń TSUE jasno wynika główny problem, który dotyka w szczególności Sąd Najwyższy. TSUE zwraca uwagę na system powoływania sędziów przez nową KRS do SN i NSA. Powołano ich w wadliwej procedurze, ogłaszając konkurs bez kontrasygnaty premiera i prowadząc konkurs przez KRS, której skład został ukształtowany niezgodnie z Konstytucją.

I tu jest główny problem - wadliwe konkursy KRS, która działa niezgodnie z prawem i powołała neosędziów, w tym Małgorzatę Manowską.

I teraz nieważne pod jakim szyldem ci sędziowie się skryją i jak będzie nazywała się Izba do której trafią. To oni są teraz problemem, bo nie spełniają wymogów należycie obsadzonego sądu z uwagi na wady przy ich powoływaniu.

A KRS cały czas z prezydentem produkują takie osoby. Dlatego by wykonać orzeczenia TSUE konieczne w dalszych krokach jest całościowe uregulowanie systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów oraz systemu nominacji sędziów i sposobu wyłaniania składu Krajowej Rady Sądownictwa, który ma być zgodny z Konstytucją.

Co powinno się teraz stać z nowymi sędziami w SN, w szczególności z osobami, które zasiadają w nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej?

Wobec osób z Izby Dyscyplinarnej powinno być natychmiast stwierdzone, że nie są sędziami i powinni zwrócił całe wynagrodzenie. A wszystkie sprawy z Izby Dyscyplinarnej powinny być przekazane do Izby Karnej i ta Izba z niezależnymi sędziami powinna podjąć decyzję czy może kontynuować postępowanie, czy też trzeba je umorzyć lub prowadzić od początku. Ale w ramach rzetelnego postępowania.

Mężczyzna w koszuli i krawacie na tle półek z książkami
Prezes stowarzyszenia sędziów Iustitia prof. Krystian Markiewicz.

Członek nowej KRS Maciej Nawacki, zwolennik ostrego kursu w sądach, w rozmowie z prawicową telewizją „wPolsce.pl” stwierdził, że najlepiej UE przechytrzyć jak lis. Czyli zmienić nazwę Izby Karnej na Karną i Dyscyplinarną, przenosząc do niej osoby z Izby Dyscyplinarnej oraz tworząc w niej specjalny wydział do spraw dyscyplinarnych, którego orzeczenia TSUE by nie dotyczyły.

Taki „przebiegły” plan był dyskutowany już kilka lat temu. To żadne zaskoczenie. Ale mamy nową sytuację, w międzyczasie zapadło kilka ważnych wyroków TSUE i ETPCz dotyczących polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Więc zmiana szyldu i przeniesienie neosędziów nic nie da.

Ponieważ nadal by orzekały osoby, które powołano w wadliwym konkursie. Tak obsadzony sąd, nawet jeśli w składzie byłby tylko jeden trefny sędzia, będzie wadliwy. Tu nie może być delikatnych korekt. To wymaga całościowych zmian ustaw. Bo obecny system jest represyjny. Może on być na Białorusi, ale nie w kraju członkowskim UE.

Przeniesienie całej Izby Dyscyplinarnej do Izby Karnej mogłoby oznaczać reorganizację tej drugiej. Co mogłoby zakończyć się przerwaniem kadencji obecnego prezesa Izby Karnej Michała Laskowskiego i powołaniem na jego miejsce przez prezydenta nowego sędziego SN. W ten sposób zostaliby spacyfikowani starzy, legalnie sędziowie Izby Karnej.

Wszystko jest możliwe. Ale to nadal nie będzie wykonanie orzeczeń TSUE. Bo osoby z Izby Dyscyplinarnej nie mogą orzekać.

Poza tym niebawem zapadnie kolejny wyrok TSUE dotyczący pytań prejudycjalnych SN ws. statusu nowych sędziów SN. Może się okazać, że nie są oni sędziami. Czy wtedy prezydent powoła kogoś takiego na prezesa nowej Izby Karnej i Dyscyplinarnej?

Zresztą wymiana prezesa Izby Karnej w trakcie kadencji to byłby ruch podobny do próby odwołania I prezes SN Małgorzaty Gersdorf [też w trakcie kadencji - red.]. PiS musiał się z tego wycofać.

Tym razem młyny UE w odpowiedzi na takie pomysły zadziałają szybko. Bo Unia ma dużo więcej wiedzy i rozeznania w tym, co dzieje się w polskich sądach.

Są też nowe orzeczenia TSUE i ETPCz, więc zawęziło się pole manewru dla rządzących w Polsce. Władza i Manowska mogą lekceważyć orzeczenia TSUE, nawet wykonując pozorowane ruchy, ale tych orzeczeń nie zlekceważy Komisja Europejska i Parlament Europejski.

Nie można wykluczyć, że władza pójdzie jednak na frontalne starcie z UE. Wyciągnie z szuflad gotowe pakiety ustaw ministra Ziobry i zdecyduje się na ostateczne zniszczenie niezależnych sądów. Zlikwiduje obecne sądy apelacyjne, okręgowe i rejonowe, a w ich miejsce powoła dwa nowe sądy. To otworzy jej furtkę do weryfikacji wszystkich 10 tysięcy sędziów w Polsce i wyrzucenia z zawodu niepokornych. To samo może czekać Sąd Najwyższy, który może być zmniejszony o połowę, wraz z powołaniem nowych sędziów. Władza może również zlikwidować obecne sądy administracyjne i NSA, które są niezależne. A całą operację sprzeda UE jako reorganizację i wykonanie orzeczeń TSUE, bo przy okazji powoła nowy sąd dyscyplinarny.

Teoretycznie wszystko jest możliwe. Mają swój pakiet niszczący sądy. Ale wydaje mi się, że UE ma tego dość. Wykonywanie orzeczeń TSUE to nie jest zabawa w kotka i myszkę. Już we wcześniejszych orzeczeniach powiedziano co to znaczy reorganizacja wymiaru sprawiedliwości i jak ma wyglądać system dyscyplinarny sędziów. I takie bawienie się w sprytnego Kazia może być potraktowane przez KE jako naruszające te orzeczenia.

Nikt nie da się nabrać na zmianę szyldu i pozorne działania. A frontalną ofensywę na sądy UE oceni jednoznacznie.

Owszem, reorganizacja jest dopuszczalna, ale jej zamiarem nie może być usuwanie niewygodnych sędziów. PiS próbował to już zrobić w Sądzie Najwyższym [chciał wysłać starszych sędziów SN na przymusową emeryturę - red.] i zakwestionował to TSUE mówiąc, że było to robione w celu usuwania sędziów.

Więc jeśli taki numer będą chcieli zrobić z sędziami powszechnymi, to będzie to jednoznaczne uderzenie w zasady funkcjonowania UE.

Jasnowłosa starsza kobieta w niebieskiej garsonce
I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska.

Takich masowych czystek w sądach nie było w Europie. Nie zrobiono tego nawet w Turcji, która wsadziła sędziów do więzienia.

Nie zrobiono tego też na Węgrzech. Jeśli będzie plan powszechnej reorganizacji i ponownej nominacji, to do sądów trafiłyby tylko osoby dające władzy gwarancję korzystnych dla niej wyroków.

Dlaczego uderzy to w UE? Chodzi o standardy i wartości. W Konstytucji i w orzecznictwie ETPCz jest podkreślana zasada stabilności statusu sędziego, jego nieusuwalności. Więc jeśli można go usunąć z dnia na dzień, to nie jest on niezależny. Bo sędzia nie może być na pasku władzy.

Jeśli sędzia będzie myślał jaki ma wydać wyrok w kontekście tego, że jutro może przestać być sędzia, to nie jest to standard europejski. Ta zasada nieusuwalności jest też podważana poprzez używanie systemu dyscyplinarnego i karnego do usuwania z zawodu niezależnych sędziów. Jeśli władza w Polsce zdecyduje się teraz na taką reorganizację to będzie zamach na niezależność sądownictwa.

Jak zareaguje na to UE?

Jeśli UE zadziałała przy próbie usunięcia pod płaszczykiem reorganizacji kilkudziesięciu sędziów z SN, to tym bardziej zareaguje na próbę czystki w całym wymiarze sprawiedliwości. Bo to by oznaczało wymazanie z mapy sądów europejskich - jedną ustawą - 10 tysięcy polskich sędziów i powołanie na ich miejsce nowych sędziów, wyłonionych w politycznym procesie nominacyjnym.

Politycznym, bo weryfikację robiłaby np. nowa KRS, a nominację będzie dawał prezydent Andrzej Duda, który może odmówić powołania jeśli się ktoś mu nie spodoba. Czy tak powołane nowe sądy będą sądami europejskimi na, które zgodzi się UE?

Gwarancją niezależności i prawa do sądu jest prawidłowy system powoływania sędziów. Musi on być transparentny, z udziałem środowiska sędziów.

Ponadto sędzia nie może się bać, że za wydawane orzeczenia spotkają go represje. Jeśli władza zdecyduje się na reorganizację to nie będzie to reorganizacja, tylko polityczna decyzja o usuwaniu niewygodnych sędziów. A potem kogoś powołają na sędziego przez wadliwą KRS, która może dostać uprawnienia komisji weryfikacyjnej.

Ale już wiemy, że jest to sprzeczne z prawem. Bo skład KRS jest niezgodny z Konstytucją. Nie ma w niej przedstawicieli wszystkich sądów, o czym mówi Konstytucja. Taka KRS nie może zgodnie z prawem wnioskować do prezydenta o powołanie jakiegokolwiek sędziego.

KRS trzeba powołać na nowo, z udziałem środowiska sędziów [po zmianach wprowadzonych przez PiS członków KRS powołuje teraz Sejm - red.]. Dla uzdrowienia sądów trzeba będzie też w przyszłości wygasić wszystkie nominacje nowej KRS i powtórzyć konkursy, ale przed Radą zgodną z Konstytucją.

Ale jak zachowa się UE, jeśli PiS wdroży w sądach opcję zero?

Pierwszy krok to milionowe kary za niewykonanie orzeczeń TSUE. Jak to nie poskutkuje, KE ma ręku mechanizm pieniądze za praworządność, który może zablokować wypłatę Polsce funduszy unijnych. To nie koniec. W pewnym momencie UE może powiedzieć: „Dość! Jak nie chcecie być w UE to droga wolna”.

Te ostatnie orzeczenia TSUE i ETPCz, zachowanie KE i Parlamentu Europejskiego pokazują, że UE jeszcze walczy o to, by Polska pozostała w rodzinie demokratycznych państw europejskich. Ale nie można nie zauważać tego, o czym piszą media w całej Europie.

Widać wielkie zniecierpliwienie zachowaniem Polski, która psuje UE od środka. Glosy płynące od polityków, z mediów są alarmujące. Słuchać w nich, że jeśli Polska nie chce przestrzegać reguł europejskich, tylko brać pieniądze, to niech opuści UE.

Jak zachowają się sędziowie jeśli PiS zdecyduje się na pozorowane ruchy by wykonać orzeczenia TSUE lub na opcję zero w sądach?

Jestem spokojny o postawy. Sędziowie są już zahartowani. Te orzeczenia TSUE i ostatnie ETPCZ dotyczące polskich sądów są wiatrem w żagle dla polskich sędziów. Jeśli władza zdecyduje się na reorganizację, to przyzna, że przegrała walkę o sądy. Nie złamała sędziów, dyscyplinarki nie przestraszyły nas.

Sędziowie nadal się wypowiadają o praworządności i sądach, są nowe odważne osoby i co ważne sędziowie wydają odważne orzeczenia uwzględniające wartości oraz orzecznictwo europejskie.

Oni wiedzą co to znaczy być sędzią i nie bać się władzy politycznej. A po drugiej stronie nie ma monolitu. Są frakcje w Izbie Dyscyplinarnej, nowej KRS, a nawet w TK. Zaś środowisko zwykłych sędziów, ceniące praworządność, jest zjednoczone. Nie ma u nas podziałów, nie ma frakcji, nie ma konkurencji pomiędzy stowarzyszeniami sędziów. Mądrze przeszliśmy przez ostatnie lata i wierzę, że tak będzie do końca. Bo to, co robimy jest słuszne.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze