Koalicja rządząca obiecała nie tylko skończyć z hejtem w TVP, ale przeprowadzić szeroką reformę mediów publicznych. Jak jej idzie i jakie ma dalsze plany? Podsumowanie po pół roku rządów
W ramach przywracania praworządności po rządach PiS do uporządkowania, oprócz między innymi, sądownictwa i prokuratury, zostaje system mediów. Pierwsze pół roku prac nowego rządu przyniosło zmianę w mediach publicznych, w pierwszej fazie przeprowadzoną w sposób budzący poważne prawne wątpliwości.
Prawie wszystkie partie wchodzące w skład koalicji rządzącej, z wyjątkiem PSL, w programach przed wyborami parlamentarnymi obiecywały uzdrowienie systemu mediów publicznych.
Które z tych obietnic i w jaki sposób udało się spełnić?
I jak Ministerstwo Kultury pracuje nad obiecaną reformą mediów?
W latach 2015-2023 rząd PiS systemowo ograniczał wolność mediów w Polsce poprzez:
Przed wyborami parlamentarnymi postulaty reformy mediów publicznych głosiło większość partii obecnej koalicji rządzącej.
Na liście 100 konkretów, czyli obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej, na 99. miejscu, było:
Polska 2050 w programie obiecywała:
Lewica deklarowała:
W programie PSL z września 2023 nie było reformy mediów publicznych.
Poza tym zmiany w mediach miały być elementem szerszego procesu odbudowy i wzmacniania praworządności, obejmującego też dokonywanie rozliczeń naruszeń prawa przez poprzednią władzę.
W ciągu pierwszego pół roku rządów priorytetem były zmiany personalne w zarządach i kierownictwie mediów publicznych: Telewizji Polskiej, Polskim Radio i Polskiej Agencji Prasowej.
Sposób przeprowadzenia tych zmian budził jednak poważne prawne wątpliwości.
Przypomnijmy:
19 grudnia Sejm przyjął uchwałę wzywającą do przywrócenia standardów w mediach publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej.
Następnie Minister Kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał stare i powołał nowe rady nadzorcze spółek: Telewizja Polska, Polskie Radio i Polska Agencja Prasowa. Jako podstawę prawną podano przepisy kodeksu spółek handlowych. Minister reprezentował Skarb Państwa, mający sto procent udziałów w tych spółkach. Nowe rady nadzorcze powołały nowe zarządy.
Problem w tym, że media publiczne nie są po prostu spółkami jak każde inne. W powoływaniu i odwoływaniu rad nadzorczych publicznej telewizji i radia powinna brać udział Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Tak w 2016 roku orzekł jeszcze wówczas niezależny Trybunał Konstytucyjny, w sprawie dotyczącej tak zwanej „małej ustawy medialnej”, czy nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji z 15 grudnia 2015 roku. Sprawę do Trybunału Konstytucyjnego wniósł Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Argumentem rządu za prawidłowością działań ministra Bartłomieja Sienkiewicza było to, że w odziedziczonym po rządach PiS stanie prawnym, to Rada Mediów Narodowych, stworzony za rządów PiS dodatkowy organ regulujący pracę mediów, przejął uprawnienia KRRiT do powoływania rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych.
PiS najpierw przekazał te uprawnienia Skarbowi Państwa, a na mocy małej ustawy medialnej, pod koniec 2015 roku – Radzie Mediów Narodowych. W 2016 roku uchwalił osobną ustawę o Radzie Mediów Narodowych.
Obecna większość rządząca nie spróbowała jednak nawet przegłosować ustawy likwidującej Radę Mediów Narodowych i przekazującej te kompetencje KRRiT.
Jednym z powodów było ryzyko zawetowania ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę. Drugim – wymiar strategiczny, wybrany sposób działania zaskoczył PiS. Trzecim – względy polityczne, w pięcioosobowej KRRiT przeważają osoby powołane przez PiS w 2022 roku, kadencja rady upływa w 2028 roku.
Metodę zmian rad nadzorczych mediów publicznych przez Ministra Kultury skrytykował m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek i Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Jednak w debacie publicznej, w tym na łamach OKO.press, pojawiały się też głosy, że Minister Kultury działał w celu usprawiedliwionym konstytucyjnie – ponieważ w sprawie mediów publicznych konieczne były działania alternatywne mające na celu realizację wartości konstytucyjnych.
Media publiczne za rządów PiS, przekształcone w machinę propagandy, dezinformacji i nienawiści, nie funkcjonowały w duchu konstytucji, która gwarantuje wolność mediów, prawo do informacji i zakaz dyskryminacji. Naruszały też przepisy ustawowe. Były pod ochronnym parasolem KRRiT i Rady Mediów Narodowych.
Obecny rząd w ustawie okołobudżetotwej zaplanował na 2024 rok trzy miliardy złotych subwencji z budżetu dla mediów publicznych. 23 grudnia prezydent Duda zawetował tę ustawę zakładającą przekazanie miliardów na, jego zdaniem, „nielegalnie przejęte media publiczne”.
Czy taki efekt był od początku zamierzony? Pomogło to rządzącym w przejściu do kolejnego etapu procesu przejmowania kontroli nad mediami.
Minister Kultury pod koniec grudnia zdecydował się na postawienie spółek mediów publicznych, w tym rozgłośni regionalnych, w stan likwidacji. Wcześniej Trybunał Konstytucyjny orzekł w sprawie wniesionej przez posłów PiS, że będzie to niezgodne z konstytucją.
W styczniu referendarz nie wpisał do Krajowego Rejestru Sądowego zmian rad nadzorczych mediów publicznych i ich zarządów. Referendarz uznał wówczas, że uchwała o powołaniu członków rady nadzorczej i uchwała rady nadzorczej o powołaniu zarządu zostały podjęte przez organ nieuprawniony. W kwietniu referendarz odmówiła wpisania zmian dotyczących rady nadzorczej Polskiej Agencji Prasowej. Jednak wpisy do Krajowego Rejestru Sądowego dotyczące rad nadzorczych nie powodują, że nie można wykonywać uprawnień wobec spółki.
8 kwietnia 2024 roku do Krajowego Rejestru Sądowego wpisano „otwarcie likwidacji” spółki Telewizja Polska. Spór o prawomocność likwidacji największego nadawcy mediów publicznych został rozstrzygnięty.
20 kwietnia Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało, że wszystkie spółki mediów publicznych oraz Polska Agencja Prasowa zostały skutecznie postawione w stan likwidacji, co potwierdziły wpisy do Krajowego Rejestru Sądowego.
Decyzją prezesa KRRiT spółkom telewizji publicznej, w tym rozgłośniom regionalnym, od stycznia nie przekazywano środków z abonamentu. Środki były kierowane do depozytu sądowego. Jednak sądy orzekały, że nie jest to zasadne. W kwietniu KRRiT przekazała środki rozgłośniom, których stan likwidacji został prawomocnie uznany przez sąd. Warszawska prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez szefa Krajowej Rady Macieja Świrskiego.
Media publiczne faktycznie przestały być „fabryką kłamstw i nienawiści”. Marek Czyż, zapowiadając 20 grudnia nowy codzienny wieczorny serwis informacyjny, obiecywał, że będzie prezentował nie obraz, ale „fotografię świata”. Po pół roku nadawania programu „19:30” widać, że autorzy tego zdjęcia czasami tracą ostrość.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, której większość członków, w tym prezesa Macieja Świrskiego, wybrał PiS, w kwietniu zarzuciła, że w programie „19:30” kilkakrotnie pominięto treści niewygodne dla rządu, choć pokazywały je programy informacyjne stacji komercyjnych. Chodziło między innymi o nierelacjonowanie „przejęcia” kontroli nad mediami publicznymi przez Ministra Kultury i związanych z nim osób. Wskazano też, że często w pozytywnym świetle pokazywany jest prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich w 2020 roku i — jak wiele wskazuje — w 2025 roku.
Niewątpliwie jednak nastąpiła wielka jakościowa zmiana po programach propagandowych w telewizji kierowanej przez Jacka Kurskiego i Mateusza Matyszkowicza.
TVP pokazuje pełne spektrum polityczne. 21 marca rzecznik prasowy PiS zapowiedział koniec bojkotu przez polityków tej formacji występów w TVP. Termin był nie bez znaczenia: w kwietniu były wybory samorządowe, w czerwcu – do Parlamentu Europejskiego.
Do tego podjęto kroki symboliczne jak przeproszenie w mediach publicznych osób LGBT za lata nagonki w telewizji publicznej za rządów PiS. Do programów informacyjnych zapraszani są przedstawiciele organizacji pozarządowych i społeczeństwa obywatelskiego, którzy za poprzedniej władzy byli szykanowani.
Obecnie TVP nie atakuje też nieprzychylnych jej podmiotów pozwami SLAPP. Pozwała jednak TV Republika za naruszenie praw autorskich oraz z tytułu nieuczciwej konkurencji za program Michała Rachonia „#Jedziemy”, który wcześniej pokazywała TVP. Roszczenia opiewają na milion złotych.
Konstytucja z 1997 roku przewiduje jeden regulator mediów, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji (KRRiT), która nadzoruje media publiczne i prywatne. Jednak PiS ustanowił drugi regulator, Radę Mediów Narodowych (RMN), która na mocy ustawy powołuje i odwołuje rady nadzorcze i zarządy Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej.
Pojęcie „mediów narodowych” nie było znane wcześniej w polskim prawie; tradycyjnie posługiwano się pojęciem mediów publicznych. Według samej RMN, media narodowe to media publiczne będące we własności narodu, których istnienie jest fundamentem budowania wspólnoty narodowej, a celem tworzenie wspólnoty języka, idei i wartości.
W grudniu 2016 roku wciąż niezależny Trybunał Konstytucyjny, w sprawie z wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich i grupy posłów opozycji o zbadanie przepisów nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji z grudnia 2015 roku (tzw. małej ustawy medialnej), orzekł, że niekonstytucyjne jest całkowite wyłączenie konstytucyjnego regulatora mediów, KRRiT, z procedury obsadzania organów spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz przekazanie tej kompetencji ministrowi ds. Skarbu Państwa.
Trybunał Konstytucyjny wskazał, że aby wykonać wyrok, należy:
Rząd PiS zignorował wyrok.
Wyroku TK do tej pory nie wykonał też obecny rząd. Możliwe, że ustawę likwidującą Radę Mediów Narodowych zawetowałby prezydent Duda. Z drugiej strony, dla obecnego rządu politycznie ryzykowne jest przeniesienie uprawnień powoływania rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych na KRRiT w obecnym składzie.
Zgodnie z konstytucją, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma stać na straży wolności słowa i interesu publicznego w mediach oraz bronić prawa obywateli do rzetelnej informacji.
Konstytucja mówi, że członków KRRiT powołuje Sejm, Senat i Prezydent, a dokładny tego sposób precyzuje ustawa. Obecnie dwoje członków KRRiT wybiera Sejm, jednego Senat, jednego wskazuje Prezydent. Kadencja KRRiT trwa sześć lat od powołania ostatniego członka.
W kadencji w latach 2016-2022 wszyscy członkowie KRRiT uzyskali aprobatę PiS i wspierającego tą partię prezydenta Andrzeja Dudy. W kadencji, która zaczęła się w 2022 roku, Senat, w którym większość miały partie obecnej koalicji rządzącej, powołała do KRRiT medioznawcę prof. Tadeusza Kowalskiego.
Przewodniczącym KRRiT został Maciej Świrski, znany z ataków na media, jak TVN, założyciel i szef Reduty Dobrego Imienia, organizacji pozarządowej, która między innymi zainspirowała i wspierała cywilny SLAPP przeciwko historykom Zagłady Żydów Janowi Grabowskiemu i Barbarze Engelking. Reduta otrzymała publiczną dotację z Funduszu Patriotycznego, którym zarządzał państwowy Instytut Myśli Dziedzictwa Narodowego, kierowany przez związanego z PiS historyka Jana Żaryna.
Za rządów PiS KRRiT chroniła propagandowe media „publiczne” przed odpowiedzialnością za naruszenia prawa. Na przykład KRRiT nie wszczęła postępowania wobec TVP w związku z raportem Rady Języka Polskiego o stronniczych „paskach” w programie „Wiadomości”, które, zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, naruszały przepisy ustawy o radiofonii i telewizji.
Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski w latach 2022-2023, także po zmianie władzy, nakładał na prywatne media wysokie kary finansowe za (rzekome) naruszenia artykułu 18 ustawy o radiofonii i telewizji oraz nie przekazywał środków z abonamentu postawionym w stan likwidacji mediom publicznym.
Obecna większość rządząca ma wystarczającą liczbę głosów w Sejmie, żeby postawić Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przed Trybunałem Stanu.
Posłowie wnioskodawcy stawiają przewodniczącemu KRRiT 11 zarzutów:
Możliwe scenariusze postępowania wobec Macieja Świrskiego szczegółowo analizował Piotr Pacewicz.
W czasie przejmowania w grudniu 2023 kontroli nad mediami publicznymi przez obecną większosć rządzącą, prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową na 2024 rok, która przewidywała dofinansowanie mediów publicznych 2,9 miliardami złotych.
Rząd zdecydował przekazać mediom publicznym 1,5 miliarda złotych z rezerwy budżetowej.
Ministerstwo Zdrowia w kwietniu w odpowiedzi na interpelację poselską posła Marcina Porzucka z PiS poinformowało, że w 2024 roku wydatki na leczenie onkologiczne mają wzrosnąć o 2 miliardy 824 milionów złotych w porównaniu z 2023 rokiem, kiedy wydano 19,886 miliardów złotych.
W pewien sposób takie działania są formą realizacji obietnic wyborczych obecnej koalicji rządzącej.
Grupa medialna Polska Press pozostaje w rękach PKN Orlen. Nowy prezes koncernu Ireneusz Fąfara zapowiedział, że jest „całkowicie niepotrzebna” kierowanej przez niego spółce, oraz że trwają poszukiwania inwestora, który odkupi ją po uczciwej cenie.
Sprzedaż Polska Press ma odbudować wizerunek Orlenu wśród inwestorów. W 2023 roku Bank Centralny Norwegii zdecydował, że norweski państwowy Rządowy Globalny Fundusz Emerytalny (NBIM), który ma 0,4 procent akcji Orlenu, objął spółkę obserwacją ze względu na ryzyko naruszeń wolności słowa.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia obiecał przeprowadzenie panelu obywatelskiego w sprawie mediów publicznych. Jest to sondaż wśród reprezentatywnej, dobrze poinformowanej grupy obywateli. Z tych planów nic nie wyszło, o czym pisała Agnieszka Jędrzejczyk.
Przedtawiono społeczny projekt założeń reformy mediów publicznych, opracowany przez Jana Dworaka, Think Tank Medialny przy Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Stowarzyszenia Grupa 17.
W drugiej połowie 2024 roku prace nad reformą mediów mają przyśpieszyć.
Minister Kultury Hanna Wróblewska, która w kwietniu zastąpiła Bartłomieja Sienkiewicza, obiecała, że projekt ustawy o ładzie medialnym zostanie przedstawiony do końca roku. Ma być on zgodny z prawem europejskim, w tym realizować zobowiązania, jakie na Polskę nakłada Europejski Akt o Wolności Mediów.
Pod koniec czerwca przedstawiono założenia ustawy medialnej oraz otworzono konsultacje. Uwagi do założeń można kierować do 23 września.
Prace nad ustawą koordynuje wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec. W „Dzienniku Gazecie Prawnej” mówił, że projekt ustawy medialnej ma być gotowy do listopada. Do końca roku mają trwać konsultacje publiczne i uzgodnienia w ministerstwach.
Ustawa będzie głosowana w Sejmie najwcześniej za rok. Czy ją podpisać, może zdecydować już kolejny prezydent.
Ministerstwo proponuje między innymi:
Przed obecnym rządem jeszcze wiele pracy, by spełnić postulaty dotyczące uzdrowienia mediów. Zwiększenie wolności mediów i poprawa pozycji Polski w rankingach ją mierzących zależy też od innych podmiotów, które – miejmy nadzieję, inaczej niż za rządów PiS – będą wolne od nacisków politycznych. Chodzi zwłaszcza o publiczne radio, telewizję i Polską Agencję Prasową oraz PKN Orlen.
Media
Bartłomiej Sienkiewicz
Jan Dworak
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji
lex TVN
Media publiczne
Polska Press
Rada Mediów Narodowych
TVN
TVP
wolność mediów
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze