Deklaracja Orbána, że udzieli schronienia polskim uchodźcom politycznym to wzmianka w wywiadzie, który warto poznać. Azyl dla Romanowskiego jest prowokacją, wyskokiem harcownika w globalnej wojnie, jaką dzięki Trumpowi prawica ma wygrać
Polską opinię publiczną poruszył fragment czwartkowego (20 grudnia 2024 ) wywiadu Victora Orbána dla portalu Mandiner (skrajnie prawicowej grupy medialnej, ale innych mediów na Węgrzech już właściwie nie ma). Portal usłużnie pyta, co premier zrobi z Polską, która 1 stycznia 2025 przejmie od Węgier prezydencję w UE.
Mandiner: "Donald Tusk i jego rząd uważają węgierski rząd za wroga. Czego oczekuje Pan po polskiej prezydencji?
Victor Orbán: Polskich patriotów wyrzucono z rządowego siodła,
powstała liberalna koalicja tęczowa.
My jesteśmy patriotami, oni postrzegają nas jako wrogów. Ponadto polscy liberałowie wymyślili nową koncepcję praworządności: „ustawową praworządność”. Nadużywają praworządności i środków prawnych do rozprawy z politycznym przeciwnikiem. W tej chwili polsko-węgierskie relacje są na dnie, bo polska liberalna tęczowa koalicja nie potrafi odróżnić polityki partyjnej od polityki państwowej. A przecież Polska i Węgry mają strategiczne interesy, w których powinniśmy się wspierać, a nie osłabiać.
Czy Węgry przyjmą polskich uchodźców politycznych?
Udzielimy schronienia każdemu, kto jest prześladowany politycznie w swoim kraju".
Orbán nie odnosi się jeszcze konkretnie do ściganego Europejskim Nakazem Aresztowania Marcina Romanowskiego, zrobił to chwilę później Gergely Gulyas, szef jego kancelarii: „Istnieją konkretne dowody na brak sprawiedliwego osądzenia [Romanowskiego]. Latem [2024] został aresztowany, mimo że jako członek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy korzystał z immunitetu. Zwolniono go dopiero po złożeniu przez Przewodniczącego Zgromadzenia oficjalnego protestu, a polski sąd potwierdził, że aresztowanie było bezprawne”.
I dalej:
"Kryzys praworządności nastąpił w Polsce po wyborach 2023.
Polski rząd nie realizuje orzeczeń polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Lekceważąc immunitet czy ułaskawienie prezydenta, używa narzędzi prawa karnego przeciw politycznym przeciwnikom. Minister sprawiedliwości z powodów politycznych wymienia prezesów sądów i bezprawnie zwolnił prokuratora [krajowego]".
Te wypowiedzi, idealnie zgodne z narracją PiS, mogą robić wrażenie jednostkowej akcji czy politycznej rywalizacji z polskim rządem, czy nawet premierem Donaldem Tuskiem. Trzeba je jednak czytać w kontekście całej ideologii, jaką posługuje się Orbán.
Wypowiedź o Polsce pojawia się w drugiej połowie obszernego wywiadu, jako drobny element układanki ideowo-politycznej, a azyl dla Romanowskiego staje się małą prowokacją, wyskokiem harcownika w globalnej wojnie, jaką wypowiada Orbán.
Z kim i o co ta wojna?
W populistycznej ideologii nie liczy się precyzja, wręcz odwrotnie, lepiej posługiwać się skojarzeniami, które mają uruchamiać emocje, a nie refleksję. Orbán ma w swoim repertuarze takie hasła jak wojna z komunizmem, obrona chrześcijaństwa, prawdy, rodziny, narodu... Tym razem opowiada tak:
Orbán: "Od końca zimnej wojny zachodnią politykę kształtuje zmaganie pomiędzy siłami liberalnymi a patriotycznymi.
Do 2010 roku liberałowie dominowali na scenie, lecz w 2010 roku pojawili się Węgrzy
i za sprawą nowej konstytucji sformułowali nową wizję przyszłości. Coraz więcej podobnych do nas sił patriotycznych umacniało się i zwyciężało. Najpierw w Polsce [w 2015 roku], w 2016 roku wygrał Trump, Brytyjczycy wyszli z UE [2020], Czesi nabrali sił, ostatnio Włosi i Słowacy". Zaskakujące, że nie wspomina o Zgromadzeniu Narodowym Marine Le Pen, z którą tworzy największą prawicową frakcję w PE Patriotów dla Europy.
Ta „zasadnicza cywilizacyjna walka w obrębie świata Zachodu toczy się ponad codziennym zamętem (...) dotyczy kwestii o znaczeniu dziejowym: migracji, przyszłości rodzin, gender, chrześcijańskiej tradycji, kwestii wojny i pokoju oraz wolności gospodarczej i przedsiębiorczości”.
Pada obietnica: „Jeżeli w zachodniej cywilizacji większość zdobędą patrioci, to nie będzie migracji, nie będzie głupoty związanej z ideologią gender, nie będzie wojny”.
W tym kontekście PiS był i jest wielkim sojusznikiem Orbána, przedstawiając identyczną co do zasady ideologię narodowo-konserwatywną z silnym rysem „chrześcijańskim”.
Romanowski, jako numerariusz Opus Dei (obowiązuje go celibat i posłuszeństwo wobec przełożonych duchownych), który z gorliwością wspierał pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości księdza Michała O. inwestującego w tworzenie „nowoczesnych środków przepowiadania Dobrej Nowiny”, nie jest tu osobą przypadkową. Zasługuje na azyl polityczny jako wyróżnienie za to, że w tej cywilizacyjnej wojnie całym sobą staje po stronie chrześcijaństwa.
Punktem zwrotnym w opisywanej przez Orbána wojnie stały się amerykańskie wybory 2024. Orbán triumfuje: „radykalnie zmieniły układ sił i przechyliły szalę na korzyść patriotów”.
Niestety, ma sporo racji.
Reelekcja Trumpa, szokująca dla liberalnego świata, to wzmocnienie i potwierdzeniem nadziei Orbána i zarazem jego osobisty sukces, jako polityka, którego wręcz uwielbia amerykańska prawica.
Opisywaliśmy w OKO.press przyjęcie Orbána na konferencji w sierpniu 2022 amerykańskiego alt-rightu (który zlewa się z Partią Republikańską), w obecności Trumpa. Popis prawicowej demagogii i osobistej megalomanii wywołał taki entuzjazm, że komentatorzy martwili się „orbanizacją Ameryki”. W Teksasie Orbán lansował hasło komunizmu, który w Unii Europejskiej „wrócił razem z liberałami, silniejszy niż kiedykolwiek. Jeżeli ktoś miałby wątpliwości, że komunizm, progresywizm i liberalizm są tym samym, niech zapyta nas, Węgrów. One są tym samym. Ale musimy z nimi wygrać. I od 2010 my wygrywamy, wygrywamy i wygrywamy”.
„Nie ma nikogo mądrzejszego i lepszego przywódcy niż Viktor Orbán. On jest fantastyczny” – mówił Trump o Orbánie podejmując go w marcu 2024 w rezydencji na Florydzie.
Mandiner: "Od czasu wyboru już kilkakrotnie rozmawiał pan z Trumpem...
Orbán: W polityce międzynarodowej my, Węgrzy, jesteśmy jedynymi, którzy od 2010 roku konsekwentnie mówią to samo, co Trump, dlatego w Ameryce patrzy się na nas tak, że byliśmy Trumpami jeszcze zanim pojawił się Trump. Byliśmy patriotami wtedy, gdy na Zachodzie progresywnym liberałom wiał jeszcze wiatr w żagle.
W polityce jednak rozmiar ma znaczenie. Ameryka to światowe imperium o ogromnym PKB i potężnej armii.
Prezydent Trump nie jest więc naszym zbawcą, lecz towarzyszem broni, patriotą, który w swoim świecie walczy o te same wartości, o które my walczymy tutaj, na Węgrzech".
Azyl dla Romanowskiego ma wzmacniać legendę Orbána, jako politycznego chuligana, wręcz bezczelnego „patrioty”, który potrafi „liberałom” zagrać na nosie.
Który może sobie pozwolić na wszystko.
Mandiner: "Mówił Panu, co zamierza zrobić? W jaki świat obudzimy się w pierwszych dniach ery Trumpa?
Orbán przewiduje, że Trump, tak jak on, pojedzie po bandzie, wywracając demokrację: "Republikanie w Ameryce niosą w sobie całe pozytywne dziedzictwo Dzikiego Zachodu.
Nie zastanawiają się więcej niż trzeba, działają szybko, radykalnie, z determinacją i prawie bez ograniczeń.
Mają jasne plany. W Ameryce stanie się to samo, do czego my dążymy od 2010 roku na Węgrzech. Ich program rządzenia napisany został przez ośrodki badawcze, których czołowych intelektualnych liderów znamy od dawna, i z którymi łączą nas partnerskie stosunki. Amerykanie są dobrze przygotowani do rządzenia".
Liberałowie mogą się łudzić, że Ameryka ma potężny system demokratycznych zabezpieczeń, ale Trump wierzy, że pójdzie drogą Orbána, którego podziwia za skuteczność: „Mówi: »będzie tak« i tak jest. Jest szefem. To świetny przywódca, bardzo szanowany”.
Gest wobec Romanowskiego i zapowiedź Orbána, że będzie chronił innych polityków PiS, jest więc także wzmocnieniem szeregów entuzjastów Trumpa, bo cała partia – na czele z prezydentem Dudą – jest w Trumpa zapatrzona. W odróżnieniu od naprędce korygowanej postawy Koalicji 15 października i samego Donlada Tuska, który w lutym 2024 po głosowaniu republikanów zgodnie z wolą dzisiejszego prezydenta elekta pisał do nich, że „Ronald Reagan przewraca się w grobie. Wstydźcie się”.
Przechodząc na poziom europejski, Orbán widzi wzrost siły „patriotów”. I znowu ma niestety sporo racji.
Mandiner: Jak Trumpowski wstrząs wpłynie na UE?
Orbán: Brukselskie dążenia, by zamiast państw narodowych, budować Stany Zjednoczone Europy rządzone przez unijne instytucje, utkną w martwym punkcie. Kraje, które przeciwstawiają się idei imperium, wzmocnią się, zaś
imperialny ośrodek w Brukseli osłabnie.
Ponadto nowa amerykańska administracja stoi w sprawie wojny w opozycji do brukselskich elit popierających działania wojenne i nie ukrywa tego. Trump jest człowiekiem pokoju, nienawidzi rozlewu krwi, a podczas swojej pierwszej prezydentury nie rozpoczął żadnej wojny, zaś tę, którą mógł, zakończył.
Czego spodziewa się Pan po przyszłym kanclerzu Niemiec Friedrichu Merzu, który, choć nazywa się prawicowcem, jest być może jeszcze bardziej prowojenny niż Olaf Scholz?
Kanclerz, który obejmie urząd po lutowych wyborach, będzie moim piątym niemieckim kolegą, zaczynałem od Helmuta Kohla, potem był Gerhard Schröder, Angela Merkel, a teraz Scholz. Niemiecka gospodarka jest w poważnej sytuacji i stoi przed strategicznymi problemami. Jednym z kłopotów jest wojna handlowa z Chinami, drugim odcięcie się od taniej energii z Rosji, która dotąd zapewniała im konkurencyjność. Te dwa czynniki to strzały w kolana niemieckiej gospodarki, stąd słyszymy ich jęki. Nie ja to mówię, lecz Mario Draghi [premier Włoch – red.], który swoją analizą zaszokował brukselską elitę. Raport Draghiego to najważniejsze intelektualne wydarzenie bieżącego roku. Wyraźnie pokazuje, że przy tak wysokich cenach energii w Europie wszyscy zbankrutujemy. Nowy niemiecki przywódca musi znaleźć odpowiedź na te pytania.
Dwa lata temu ogłosił Pan zasadę łączenia (ponad podziałami) w węgierskiej polityce zagranicznej. Czy sprawdzi się najbliższej przyszłości?
Po zaprzysiężeniu nowego prezydenta USA Węgry będą mogły powiedzieć, że utrzymujemy jednocześnie
strategiczne relacje ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami, a zarazem mamy sprawdzone stosunki z Rosją oraz więzy przyjaźni z Turcją.
Ponadto sojusznikiem są patriotyczne Włochy Giorgii Meloni, a nasze relacje z Francją są zrównoważone. Z Niemcami mamy pewne kwestie, ale i to da się załatwić. Być może nigdy wcześniej gwiazdy na niebie dyplomacji węgierskiej nie układały się tak pomyślnie.
Na Międzynarodowej Konferencji o Prześladowaniu Chrześcijan w Budapeszcie w listopadzie 2019 roku, Orbán wystąpił z opowieścią o sobie i swoim narodzie jako obrońcy chrześcijaństwa (choć Węgrzy są stosunkowo zlaicyzowanym społeczeństwem).
Ten wątek powraca w czwartkowym wywiadzie.
Mandiner: "Jak ocenia Pan węgierską prezydencję w UE?
Orbán: Węgry są państwem chrześcijańskim, a z tego wynikają zobowiązania. Ponieważ Europę dręczą wojny, węgierska prezydencja uznała za kwestię moralną zrobienie wszystkiego na rzecz pokoju. To, co Węgry zrobiły przez pół roku prezydencji, znacznie przekracza to, czego można by od nich wymagać na podstawie ich wagi.
Pół roku temu piętnowano już sam pomysł pokoju, teraz każdy o nim mówi.
Przedłożyliśmy propozycję zawieszenia broni i wymiany jeńców. Nie można wykluczyć, że w okresie świąt Bożego Narodzenia tysiące dzieci będzie miało jednego z rodziców więcej u swego boku, niż byłoby to możliwe bez naszej prezydencji.
Rozszerzenie strefy Schengen o Rumunię i Bułgarię to kolejny sukces. Po piętnastu latach wreszcie rozpoczęły się rozmowy akcesyjne Albanii z UE, w sprawie pozostałych państw bałkańskich także zamknęliśmy ważne rozdziały, posuwając naprzód proces rozszerzenia w kierunku Bałkanów.
Od 2021 roku co roku spotyka się Pan z papieżem Franciszkiem. Dlaczego ważne jest dla Pana, aby osobiście spotykać się z głową Kościoła katolickiego?
W kwestii migracji Watykan i Węgry różniły się poglądami. Gdy ta sprawa zdominowała całą europejską politykę, trudno było wyobrazić sobie, że powstanie głęboko oparta na wierze, braterska więź między Węgrami a Watykanem. Ale Duch Święty działa. Nasi biskupi mądrze zauważyli, że w okopach rzadko dochodzi do sporów teologicznych. A teraz katolicy i protestanci walczą ramię w ramię przeciw liberalnej progresji.
Zwolennicy pokoju, ludzie dobrej woli, stojący po stronie życia, w końcu znaleźli się w całej Europie we wspólnym okopie. Ojciec Święty nie jest politykiem, jest zwierzchnikiem wspólnoty religijnej o większej legitymacji moralnej niż wszyscy politycy razem. Od Jego Osoby bije siła, która pomaga nam trzymać ster naszych państw we właściwym kierunku. Możemy być za to wdzięczni".
Frakcja Patriotów, utworzona przez Fidesz i sojuszników, działa praktycznie jako opozycja wobec Brukseli. Kiedy uzyska większość w Europie? – pyta przymilnie portal.
"Orbán: Nasz wielki sukces w wyborach do Parlamentu Europejskiego stworzył możliwość, by wystąpić w europejskiej polityce partyjnej z inicjatywą.
Powstanie Patriotów to tylko pierwszy ruch na szachownicy,
pierwszy krok do przebudowy europejskiego systemu instytucjonalnego. Udało się stworzyć trzecią co do wielkości frakcję, stanowimy zorganizowaną polityczną opozycję wobec brukselskiej imperialnej polityki. Wreszcie jest silna alternatywa wobec brukselskiej elity. Przyszłość należy do patriotów".
Azyl dla Romanowskiego ma być przytyczkiem w nos Brukseli i Tuska, który aspiruje do roli jednego z liderów UE. Orban pokazuje swoim zwolennikom, na co stać „Patriotę dla Europy”.
Faktem jest, że po wyborach do PE w czerwcu 2024 nowy europarlament jest bardziej prawicowy niż poprzedni. Liczba 187 członków i członkiń najbardziej prawicowych grup w PE jest półtora raza (dokładniej – 1,58) większa niż w poprzednim parlamencie (2019-2024).
Poniższy wykres pokazuje, jaki jest odsetek eurodeputowanych z trzech prawicowych klubów: Patrioci za Europą, Europejscy Konserwatyści i Europa Suwerennych Narodów w delegacjach poszczególnych krajów UE. Zaskakujące, że Węgry wyprzedziły tu Czechy, a potem ławą idą Łotwa, Francja, Polska i Włochy.
Wnikliwie pisze o tym Paulina Pacuła, pokazując np. na starcie „patrioty” Orbána z „liberałką” Ursulą von der Leyen podczas ostrej debatę w PE o węgierskiej prezydencji w październiku 2024. Kluczowy jest tu spór o stosunek do rosyjskiej agresji na Ukrainę: „My, Europejczycy, mamy różne historie i mówimy różnymi językami, ale w żadnym europejskim języku pokój nie oznacza poddania, a suwerenność nie oznacza okupacji” – mówiła szefowa KE.
Wcześniej Pacuła syntetycznie przedstawiła doktrynę Orbána na podstawie jego przemówień we wschodniej Transylwanii na prowokacyjnych wobec Rumunii zjazdach Węgrów mieszkających poza granicami Węgier.
Orbán od początku swoich rządów przyjeżdża tu latem i wygłasza fundamentalne dla swojej politycznej wizji przemówienia:.
Te wszystkie elementy na stałe wpisały się w jego polityczną wizję, która jest typową, alt-prawicową wizją „końca Zachodu”, któremu zagrażają wymierające z powodu uderzenia w „rodzinę” populacje i inwazje imigrantów. Taka wizja świata Orbána od lat jest generalnie zbieżna z wizją świata Kremla, w tym ze spojrzeniem na wojnę w Ukrainie.
W OKO.press od początku śledzimy wojny, jakie toczy autorytarny władca Węgier (tutaj nasze 247 artykułów).
Orbán staje po stronie Romanowskiego i potencjalnych kolejnych ofiar „reżimu Tuska” w imię ideologii, która jest tożsama z narracją PiS i może zostać wykorzystana przez PiS w kampanii Nawrockiego.
Jest z tym jednak jeden problem. Węgry doskonale nadają się jako azyl wolności rozumianej jako oaza prawicowego autorytaryzmu w obronie narodowo-chrześcijańskiej tradycji, ale nie do przyjęcia dla PiS może być prorosyjskość Orbána. W polskiej nacjonalistycznej narracji wątki antysowieckie i antyrosyjskie odgrywają zbyt ważną rolę, a Nawrocki jako strażnik polskiego patriotyzmu spod znaku Żołnierzy Wyklętych po prostu nie może sympatyzować z Orbánem.
Musi dojść do konfliktu dwóch linii propagandowych. „Sprawdzone stosunki z Rosją” Orbána są nie do pogodzenia z „zamachem smoleńskim”, jakiego dopuścił się przecież Władimir Władimirowicz Putin.
Lepiej byłoby dla PiS, żeby krajem docelowym do „emigracji ucieczkowej” polityków tej partii był jakiś inny kraj, nie tak otwarcie prorosyjski. Rzecz w tym, że innych chętnych nie widać.
Sądownictwo
Jarosław Kaczyński
Karol Nawrocki
Viktor Orban
Donald Trump
Donald Tusk
Ursula von der Leyen
Koalicja 15 października
Parlament Europejski VIII kadencji
Prawo i Sprawiedliwość
Unia Europejska
Marcin Romanowski
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze