Przegrany niedzielnych wyborów prezydenckich w Rumunii George Simion domaga się uznania drugiej tury za nieważną z powodu rzekomej ingerencji obcego państwa. Dowody na to miał dostarczyć Paweł Durow, szef Telegrama. „George Simion sięga po strategię Donalda Trumpa” – mówi prof. Silvia Marton, politolożka z Uniwersytetu w Bukareszcie
W niedzielę 18 maja 2025 w Rumunii w drugiej turze wyborów prezydenckich kandydat proeuropejski i niezależny Nicușor Dan, burmistrz Bukaresztu, wygrał z reprezentantem ultrakonserwatywnej i nacjonalistycznej prawicy Georgem Simionem, liderem partii AUR (na zdjęciu powyżej).
Przegrana Simiona w wyborach to porażka eurosceptycznej, antyrównościowej i homofobicznej prawicy z obozu politycznego „MEGA”, czyli europejskich zwolenników Donalda Trumpa.
Prezydentura w Rumunii miała być jednym z kilku przyczołóków władzy narodowych konserwatystów w Europie.
Analogiczna walka toczy się w Polsce. Karol Nawrocki i George Simion udzielali sobie nawet wsparcia w kampanii. Obaj reprezentują bowiem partie należące do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Łączy ich wspólna wizja Europy: zredukowanej do postaci luźnego związku państw połączonych wspólnym rynkiem, która nie egzekwuje przestrzegania praworządności i praw człowieka.
Analogiczna walka toczy się w Polsce. Karol Nawrocki i George Simion udzielali sobie nawet wsparcia w kampanii. Obaj reprezentują bowiem partie należące do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Łączy ich wspólna wizja Europy: zredukowanej do postaci luźnego związku państw połączonych wspólnym rynkiem, która nie egzekwuje przestrzegania praworządności i praw człowieka.
Tuż po wyborach wydawało się, że George Simion uznał wyniki wyborów i pogodził się z przegraną, bo pogratulował swojemu konkurentowi. Ale dwa dni później okazało się, że to była tylko chwilowa gra.
We wtorek 20 maja Simion ogłosił w mediach społecznościowych, że „wezwał” Sąd Konstytucyjny do unieważnienia wyborów ze względu na nieprawidłowości. Powód? „Zewnętrzna ingerencja aktorów państwowych i niepaństwowych, dokładnie jak w grudniu”. Winne mają być temu rzekomo Francja i Mołdawia.
„Ani Francja, ani Mołdawia, ani nikt inny nie ma prawa ingerować w przebieg wyborów w innym państwie. Do wszystkich Rumunów: zwróćcie się do Sądu Konstytucyjnego, aby unieważnił tę farsę! Nie poddamy się i nie damy się zdradzić. To początek wielkiego zwycięstwa!” – napisał Simion w mediach społecznościowych.
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Komentarze