„Seksualne obsesje i skryte fantazje prawicowych polityków nie powinny mieć wpływu na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży” – w Sejmie zakończyła się gorąca dyskusja o lex Czarnek 3.0. Minister edukacji wysyłał posłanki opozycji do psychiatry
Projekt tę współpracę rozszerza na prezydenta.
Andrzej Duda proponuje by dać mu prawo weta wobec polskich kandydatur na stanowiska w UE. Zdaniem opozycji i ekspertów prezydent i obóz Zjednoczonej Prawicy zabezpieczają się w ten sposób na wypadek przegranych wyborów parlamentarnych. Prezydent, którego kadencja potrwa do 2025 roku, chce dostać władzę kreowania polityki unijnej i wpływania w tym zakresie na nowy rząd.
Wszystkie trzy czytania projektu noweli odbyły się w piątek. Sejm zajął się projektem o godz. 7 rano i przegłosował go przed godz. 21. Za projektem zagłosowało 238 posłanek i posłów, 210 było przeciw. Wstrzymało się sześciu posłów Konfederacji.
Kolejne, ostatnie przed wyborami parlamentarnymi posiedzenie Sejmu, odbędzie się w dniach 16-17 sierpnia. Posłowie zajmą się wtedy m.in. ustawą o referendum ws. relokacji uchodźców.
Obecnie w Sejmie trwa dyskusja na temat poselskich projektów uchwał w sprawie ustanowienia roku 2024 rokiem:
Wieczorem w Sejmie odbędzie się jeszcze blok głosowań.
Za odrzuceniem ustawy o referendum zagłosowało 51 senatorów, 46 było przeciwnych. Przeciwko ustawie opowiedziały się dwie senackie komisje: ustawodawcza oraz praw człowieka, praworządności i petycji.
Na początku lipca Sejm przyjął nowelizację ustawy o referendum ogólnokrajowym, które mogłoby się odbyć tego samego dnia, co wybory parlamentarne, prezydenckie lub do Parlamentu Europejskiego.
Na początku lipca premier Mateusz Morawiecki oficjalnie potwierdził, że referendum migracyjne miałoby się odbyć się w dniu wyborów parlamentarnych.
Podczas dzisiejszej debaty w Senacie wicemarszałek Marek Pęk z PiS stwierdził, że pytanie ws. relokacji migrantów stanowi jedno z najważniejszych, jakie powinna zadać sobie nie tylko Polska. Senator Marek Borowski z KO alarmował, że jeśli ustawa zostanie przyjęta, Państwowa Komisja Wyborcza nie będzie w stanie zapewnić przejrzystości wydawania środków na jednocześnie prowadzone kampanie wyborczą i referendalną.
Wciąż nie wiadomo, czy w referendum zadane byłoby tylko jedno pytanie dotyczące migrantów, czy pytań byłoby więcej. Jak mówił wicemarszałek Pęk, decyzję o tym wkrótce podejmie Sejm.
Sejm zdecydował dziś o odrzuceniu senackiego sprzeciwu wobec noweli Lex Tusk. Nowela to pomysł prezydenta Dudy, który najpierw podpisał pierwszą wersję ustawy, ale potem się przestraszył i przygotował jej nowelizację. Wyłączył z prac komisji czynnych polityków, na rzecz ekspertów eksperci. Zaproponował, by szefa 9-osobowej komisji powoływał nie premier, ale sami członkowie komisji. Chciał też wykreślenia zapisu o 10-letnim zakazie zajmowania stanowisk związanych z dostępem do finansów publicznych. Zamiast tego komisja ma ewentualnie stwierdzać, że „dana osoba nie daje rękojmi pełnienia publicznych stanowisk”. Od tego będzie można odwołać się do sądu apelacyjnego, co wstrzyma wykonanie decyzji komisji.
Po dzisiejszej decyzji Sejmu głos w tej sprawie zabrała prezydencka minister Małgorzata Paprocka.
„Zakończył się proces legislacyjny. Ostateczna decyzja należy do pana prezydenta, ale myślę, że mogę spokojnie powiedzieć, że ponieważ nie zostały wprowadzone istotne zmiany do przedłożenia pana prezydenta i ta ustawa zawiera wszystkie elementy, o których pan prezydent mówił, przedstawiając tę inicjatywę, to w konstytucyjnym terminie będziemy mogli przekazać informację o podpisaniu ustawy” — powiedziała Praprocka.
Na posiedzeniu plenarnym Sejmu, przy obecności dosłownie kilku posłów i posłanek, trwa sprawozdanie sejmowej komisji dotyczące prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Polski w Unii Europejskiej oraz ustawy o Komitecie do Spraw Europejskich.
Projekt tę współpracę rozszerza na prezydenta. Andrzej Duda proponuje by dać mu prawo weta wobec polskich kandydatur na stanowiska w UE.
Poseł PiS Marcin Porzucek w krótkim wystąpieniu stwierdził, że projekt ten jedynie „doprecyzowuje zasady współpracy konstytucyjnych władz w zakresie polityki zagranicznej”.
„Z przykrością stwierdzam, że nikt poza panem [Januszem] Kowalskim nie reprezentuje rządu. To też świadczy o tym jak poważnie traktuje rząd i większość parlamentarna kwestie zasadniczą, kwestie relacji ustrojowych między rządem, a prezydentem. W imieniu klubu [PiS] wychodzi poseł, który czyta trzy zdania, które mu napisało ministerstwo i nie bardzo rozumie ich treść. Jest zresztą jednym z dwóch posłów PiS obecnych na sali” – mówi poseł KO Sławomir Nitras.
„Sejm zaczął pracę nad tą ustawą dzisiaj o godzinie 7 rano, a o godz. 19 ma zmaiar zakończyć nad nią pracę. To jest kompromitacja. Mamy dwa miesiące do wyborów, a wy okradacie Radę Ministrów z jej kompetencji. Teraz będzie robił to prezydent. A dlaczego to robicie? Bo się boicie przegranych wyborów” – mówi Nitras.
Jak pisaliśmy wcześniej, w projekcie jest jasno zapisane: „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wyraża zgodę albo odmawia zgody na desygnowanie kandydatów na stanowiska, o których mowa w ust. 1, w terminie 21 dni od dnia przedłożenia przez Radę Ministrów propozycji kandydatur”.
Prezydent zabezpiecza się więc na wypadek przegranych przez PiS wyborów. Chce dostać władzę kreowania polityki unijnej i wpływania w tym zakresie na nowy rząd. Chce też mieć prawo blokowania jego decyzji. A to może skończyć się totalnym paraliżem – jeśli wybory wygra opozycja – i kontynuowaniem ostrego kursu wobec UE, który prowadzi teraz rząd PiS.
Zdaniem konstytucjonalisty dr hab. Ryszarda Balickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego projekt prezydenta Dudy jest sprzeczny z Konstytucją, bo politykę zagraniczną prowadzi rząd i prezydent chce wkroczyć w jego kompetencje.
Więcej o projekcie pisaliśmy w tekście poniżej.
Według zapisów noweli, inwestycje uznane za strategiczne miałyby przyspieszoną ścieżkę do realizacji. Jednocześnie zmiany w ustawie odebrałyby głos mieszkańcom i samorządom w sprawie planowanych inwestycji. Mogą to być drogi, linie kolejowe, lotniska, składowiska niebezpiecznych odpadów, linie przesyłowe, elektrownie czy kopalnie.
„Nowelizacja daje rządzącym możliwość forsowania niemal dowolnie wybranych inwestycji bez konsultacji ze społeczeństwem czy wbrew miejscowym planom zagospodarowania przestrzennego. Pozwoli także pominąć etap przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, czyli procesu prowadzącego do wydania decyzji środowiskowej, a w konsekwencji zgody na budowę” – wyjaśnia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot.
Za odrzuceniem lex knebel zagłosowało 51 senatorów i senatorek. 46 było przeciw. Teraz nowelizacja wróci do Sejmu. „Lex knebel nie można rozpatrywać w oderwaniu od także odrzuconej dzisiaj przez Senat specustawy odrzańskiej. Nie ma naszej zgody na przyjmowanie rozwiązań wręcz systemowo pomijających głos społeczeństwa, które ma prawo decydować o tym, co dzieje się z przyrodą w Polsce" – komentuje Justyna Choroś z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Tak poseł Adrian Zandberg (Lewica/Razem) powiedział o posłach PiS. „Tajniaczą“, czyli nie przekazują informacji o tym, co się będzie działo — kiedy będzie kolejne posiedzenie Sejmu i jakie jeszcze dziś będą głosowania. Rano do posłów dotarła informacja, że najbliższe posiedzenie będzie już 2 sierpnia (w najbliższą środę). Jednak później marszałkini Elżbieta Witek poinformowała, że posiedzenie odbędzie się 16-17 sierpnia. To jednak wciąż nieformalne.
„Tylko tak powiedziała, nie dostaliśmy karteczki” — żartują posłowie.„Współczuję sekretarzom komisji sejmowych” — dodaje Zandberg. Bez informacji o tym, kiedy będzie posiedzenie, nie można zaplanować prac komisji. Głównym punktem dodatkowego, nieplanowanego wcześniej posiedzenia mają być prace nad referendum w sprawie rzekomej relokacji uchodźców.
Z Markiem Sawickim, z konserwatywnej frakcji PSL rozmawiamy o aborcji. „Jak dalej będzie patriarchalny Sejm, to liberalizacji prawa aborcyjnego nie będzie. Ani w tej, ani w przyszłej kadencji. Ja jestem przeciwko aborcji na życzenie, ale jeśli społeczeństwo zadecyduje w referendum, że kobieta będzie mogła decydować do 12. tygodnia, to ja się podporządkuję.
Rozumiem kobiety i całe to środowisko”.
Równocześnie z posiedzeniem Sejmu odbywają się głosowania w Senacie, który zajął się m.in. specustawą odrzańską. Senat przyjął uchwałę dotyczącą odrzucenia tej ustawy. 51 osób było za, 46 przeciwko. Teraz specustawa odrzańska wróci do Sejmu. Na razie jednak nie uwzględniono jej w harmonogramie na 28 lipca.
Tak zwana ustawa o rewitalizacji rzeki Odry miała być odpowiedzią rządu na katastrofę odrzańską, która zaczęła się w sierpniu 2022. W rzece zakwitła tzw. złota alga, której toksyny zabiły tysiące ryb i organizmów żyjących w wodzie. W specustawie znalazło się m.in.:
Przeciwko ustawie protestowali naukowcy i organizacje ekologiczne, argumentując, że nowe przepisy Odrze nie pomogą. Wręcz przeciwnie: poważnie jej zaszkodzą. Opisywaliśmy to w OKO.press.
Aktywistki Inicjatywy Wschód zapraszają na Silent Disco pod Sejmem. „Dziś wieczorem. To pierwsze takie wydarzenie w historii. Będziemy »wytańczać« lepszą Polskę dla nas wszystkich” – mówią naszej reporterce sejmowej Agacie Szczęśniak.
„My nie chcemy dać prawa kuratorom, by blokowali cokolwiek. Chcemy tylko informować nadzór pedagogiczny” – mówi Karolina Paleń w imieniu inicjatywy ustawodawczej.
Faktycznie, kurator oświaty – inaczej niż w przypadku lex Czarnek – nie będzie mógł decydować o zajęciach. Jednak samo zgłoszenie, które może przecież skutkować kontrolą, będzie miało efekt mrożący. Jak zresztą cała kręta droga do zatwierdzania zajęć dodatkowych. Pisaliśmy o tym więcej tutaj:
Głosowanie nad projektem po pierwszym czytaniu odbędzie się dziś wieczorem. PiS najpewniej skieruje projekt do dalszych prac w komisji.
„Bez wychowania do wartości, do tego co dobre, piękne i trwałe, a nie kolorowe, bez tego pojawia się pustka. I dzieci czują się zagubione i tam trafia zło” – mówił Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak. „Trzeba przywrócić autorytet rodzicom i szkole. Ten projekt to powrót do normalności”.
Na mównicę wszedł wreszcie, nieobecny przez większość debaty, minister edukacji Przemysław Czarnek.
„Dziękuję 250 tys. rodziców, którzy widząc, co robią prezydenci miast w Gdańsku, Poznaniu, czy Trzaskowski w Warszawie, chcą chronić dzieci; chcą jednoznacznego zakazu demoralizacji i deprawacji” – mówił.
„Była tu mowa o obsesjach. Ja może policzę, ile razy dziś padło tu nazwisko »Czarnek«. Obsesję się leczy, pani Szumilas, pani Lubnauer. Psychiatria jest dziś rozwinięta, proszę nie dyskutować, bo to naprawdę dziś możliwe” – kpił minister edukacji.
Zarzucił opozycji, że mówi o edukacji seksualnej, której projekt ustawy wcale nie zakazuje. „Chodzi o seksualizację. Ale prawdą jest, że szkoła jest miejscem pracy nauczycieli. Jeżeli ktokolwiek inny chce tam pracować, niech powie, czego chce uczyć (...) ale oni nie chcą mówić, bo chcą zniekształcać umysły młodych ludzi” – mówił Czarnek.
Część posłów PiS, broniąc projektu nowelizacji prawa oświatowego, mówi o potrzebach zatroskanych obywateli i obywatelek. Są jednak tacy, którzy nie ukrywają, że chodzi wciąż o to samo. „Chrońmy dzieci przed aborcją na życzenie. Chrońmy przed manipulacjami w in vitro, genetycznymi. Chrońmy przed tęczową rewolucją, która zalewa świat. Chrońmy przed takim zjawiskiem, jak stojący nagi mężczyzna karmiący dziecko jako przykład rewolucji seksualnej przed muzeum gender w Danii. Czy zdążymy ochronić polską rodzinę?” – to głos Elżbiety Płonki z PiS.
Platforma Obywatelska zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez wiceministra klimatu Jacka Ozdobę – zapowiadał wiceprzewodniczący partii Borys Budka.
Chodzi o zakłócenie konferencji prasowej posła partii Jana Grabca, podczas której doszło do przepychanki pomiędzy Grabcem a Ozdobą. Konferencja dotyczyła składowiska w Wołominie, gdzie znajdują się niebezpieczne odpady w kilkunastu tysiącach beczek.”Rządzący nie chcą sfinansować utylizacji odpadów, bo koszty utylizacji wynoszą dziesiątki, a czasem setki milionów złotych” – mówił Grabiec.
Obecny na konferencji Ozdoba zwracał uwagę, że zezwolenie na składowanie wydał starosta z Platformy Obywatelskiej.Obaj mężczyźni zaczęli się przekrzykiwać. Grabiec zarzucił Ozdobie, że chce mu przeszkodzić w pełnieniu obowiązków. „To nie Białoruś” – zwracał się do Ozdoby. Wiceminister w końcu odepchnął Grabca od telewizyjnych mikrofonów i sam przed nimi stanął.
Budka wyjaśniał, że Ozdoba powinien być w takiej sytuacji traktowany jak przestępca za użycie przemocy wobec posła.Wiceminister pojawił się też podczas dzisiejszej konferencji Budki i Grabca w Sejmie. Jak stwierdził, chciał zapytać polityków PO o decyzje pochodzących z tej partii samorządowców zezwalające na składowanie odpadów. „Nie chcieli mnie słuchać” – oburzał się Ozdoba.
Poseł Gramatyka zwrócił się do marszałka Terleckiego z apelem o reakcję na słowa o „sodomitach” i „dewiantach” padających z mównicy sejmowej. Marszałek odpowiedział tylko, że mu przykro, ale on jest zmuszony wysłuchiwać np. posłanki Senyszyn.
Chwilę później na mównicę wszedł Janusz Kowalski z PiS: „Nie ma zgody by geje i transwestyci seksualizowali nastolatki. Chronimy dzieci przed Śmiszkami i Tuskami, którzy chcą deprawować dzieci”.
Barbara Nowacka, KO: "To projekt obywatelski odbierający dzieciom możliwość ochrony przed złym domkiem. Charakterystyczne, że Czarnek nie pogodził się z klęską lex Czarnek 1 i 2.0, który za plecami inicjatywy obywatelskiej próbuje wprowadzić swój projekt.
Maciej Gdula, Lewica: „W szkole jest już duża organizacja zajmująca się seksualnością dzieci – to Kościół Katolicki”
Na posiedzeniu plenarnym wciąż trwa dyskusja o projekcie lex Czarnek 3.0. „Robicie wszystko, żeby dzieci pozostały bezbronne” – mówi do PiS posłanka Lewicy, Wanda Nowicka.
Mirosław Suchoń, Polska 2050: „Nic tak nie deprawuje dzieci i młodzieży, jak zdeprawowana władza. Znów dajecie oręż kuratorom, czyli nominatom politycznym”.
„Wraz z nowelizacją prawa geologicznego powróci temat zapomnianych już planów wobec złóż węgla brunatnego w Gubinie i Brodach, Złoczewie, Legnicy czy w Wielkopolsce Południowej oraz Wschodniej. I to w najgorszym możliwym wydaniu, bo zablokuje to rozwój gmin na dekady, mimo że wydobycie węgla nigdy tam nie dojdzie do skutku” – ostrzegał Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji Rozwój Tak-Odkrywki Nie.
Według nowelizacji Główny Geolog Kraju będzie wyznaczał, które złoża są „strategiczne”. Jeśli złoże zostałoby tak oznaczone, właściciele działek oraz samorządy straciłyby możliwość inwestowania. Nie będzie można takiego terenu zabudować.„Wartość nieruchomości z dnia na dzień spada, jest praktycznie nie do sprzedaży. Od decyzji ministra właściciel nie może się odwołać, nie przewidziano też żadnych odszkodowań” – wyjaśniał w OKO.press Miłosz Jakubowski, prawnik z Fundacji Frank Bold.
Co więcej, w ustawie przewidziano szersze niż obecnie prowadzenie podziemnego składowania dwutlenku węgla (CCS), także przez podmioty komercyjne.W połowie lipca Senat zagłosował za całkowitym odrzuceniem tego projektu. Przeciwko noweli opowiadają się również samorządy i organizacje społeczne. Posłowie i posłanki na łączonych komisjach sejmowych 27 lipca zgodzili się z Senatem. 25 osób zagłosowało za odrzuceniem nowelizacji. 13 było przeciw, a 23 się wstrzymały.Dzień później punkt został wykreślony z porządku obrad Sejmu. Nie wiadomo, czy posłowie i posłanki zajmą się projektem jeszcze w tej kadencji.
Michał Gramatyka, Polska 2050: Nie widzicie, że w 1/5 gmin nie ma psychologa szkolnego? Czy naprawdę nie widzicie zagrożeń cyfrowego świata?
Grzegorz Braun z Konfederacji wygłosił skandaliczną mowę o „dewiantach i sodomitach”, którzy chcą mieć wolny dostęp do dzieci. Grzmiał o tym, że choć może szkoły – dzięki projektowi PiS – będą bezpieczniejsze bez „ideologii LGBT”, to cała polska przestrzeń publiczna jest skażona niebezpiecznymi emblematami nowej rewolucji obyczajowej.
Dariusz Klimczak, PSL: „Wasza procedura, którą można nazwać prześwietleniem Czarnka będzie skutecznie odstraszać organizacje, które wzbogacały – za darmo – działania wychowawcze i edukacyjne szkół. Nastąpi odpływ takiej działalności, bo pod pretekstem walki z mityczną seksualizacją, uderzacie we wszystkie organizacje”.
„Ten projekt to pozbawienie młodych ludzi szansy na pozyskanie rzetelnej wiedzy na temat zdrowia i bezpieczeństwa. Wiedzy, która nie jest dostarczana przez formalny system kształcenia. Wiedzy, jak chronić się przed przemocą, unikać niechcianych ciąż, budować dojrzałe relacje, unikać szeregu chorób – to są cele edukacje seksualnej, które panicznie boi się prawica” – mówiła posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. „Ale seksualne obsesje i skryte fantazje prawicowych polityków nie powinny mieć wpływu na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży. Projekt powinien zostać odrzucony, a kwestia edukacji seksualnej wyłączona z wszelkich ideologicznych dywagacji. Edukacja seksualna powinna być oparta na nauce, chociaż standardach WHO”.
Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej odpowiedziała, że nie traktuje projektu jako obywatelskiego, bo odpowiadają za niego działacze PiS. „Wy chcecie zabronić rzetelnej edukacji seksualnej” – mówiła. „Większość rodziców w Łodzi zapisuje dzieci na takie zajęcia. Wy chcecie im to zabrać. Macie obsesję na punkcie seksualności człowieka: odbieracie prawa kobietom, a teraz odbieracie prawa rodzicom. Nie potraficie rozwiązać problemów polskiej szkoły, za to zajmiecie się edukacją seksualną; żebyście to wy decydowali, jak Polacy mają żyć”.
„To jest projekt rodzicielski i bardzo proszę nie kłamać i nie mówić, że to pomysł PiS” – zwróciła się do posłów opozycji Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS). – „Mówicie, że jesteśmy przeciwnikami edukacji seksualnej. Edukacja seksualna jest i będzie w programie. Oczywiście priorytetem jest bezpieczeństwo, bez nachalnych wątków związanych z seksualizacją”.
Dalej tłumaczyła, że to nauczyciel, a nie edukator ma uczyć dzieci o seksualności. „Wy macie rozwiązanie: niech przyjdzie ktoś z zewnątrz, bo oni wiedzą lepiej, jak z tymi dziećmi pracować” – mówiła.
Problem w tym, że projekt rzekomo rodzicielski powtarza rozwiązania odrzucone wcześniej przez prezydenta. Chodzi o lex Czarnek i lex Czarnek 2.0. Co więcej, w komitet ustawodawczy, oprócz działaczy katolickich, zaangażowani byli działacze PiS, lokalni i krajowi.
W Sejmie rozpoczęło się pierwsze czytanie nowelizacji prawa oświatowego, przez krytyków nazywane lex Czarnek 3.0.
„Reprezentuję ćwierć miliona Polaków” – mówiła w imieniu inicjatywy ustawodawczej „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców” Karolina Paleń, radna PiS ze Stalowej Woli. Przekonywała, że projekt jest oddolny i wychodzi na przeciw oczekiwaniom społecznym. Ich celem ma być skuteczne przeciwdziałanie rozpowszechnianiu niepożądanych treści w szkołach. „Dziś rodzice dzieci, których prawa są naruszane mają ograniczoną ścieżkę prawną” – mówiła Paleń.
Zapis ustawy brzmi dokładnie tak: „W przedszkolu oraz szkole zabroniona jest działalność stowarzyszeń i innych organizacji, promujących zagadnienia związane z seksualizacją dzieci”.
Paleń tłumaczyła, że ustawa ma bronić dzieci przed demoralizacją i okrucieństwem. „Wczesne zetknięcie się z treściami o charakterze seksualnym lub przemocowym może wpłynąć na trudności w rozwoju emocji, budowaniu bezpiecznych więzi” – tłumaczyła.
Według związkowców z ZNP i działaczy Wolnej Szkoły, „seksualizacja” to słowo wytrych, które ma odciąć od szkół tę część trzeciego sektora, która nie podoba się władzy.
Sejm odrzucił negatywną uchwałę Senatu ws. prezydenckiej noweli projektu ustawy o komisji weryfikacyjnej do spraw badania wpływów rosyjskich. „Po raz kolejny opozycja w głosowaniu w Senacie pokazała, że nie jest zainteresowana tym, by opinia publiczna poznała nazwiska tych, którzy sprzyjali rosyjskim interesom” – rzucił kąśliwie poseł sprawozdawca Paweł Hreniak z PiS.
Lex Tusk 2.0 zostało uchwalone, czeka teraz na podpis prezydenta RP.
Według pierwotnego projektu Komisja miała orzekać o zakazie pełnienia funkcji związanych z dostępem do finansów publicznych na 10 lat, odebraniu dostępu do informacji niejawnych oraz prawa do posiadania broni. Wedle ekspertyz senackich PiS w swojej ustawie złamał konstytucję RP aż w trzynastu punktach.
Prezydent Duda najpierw ustawę podpisał, ale potem się przestraszył i przygotował jej nowelizację. Wyłączył z prac komisji czynnych polityków, na rzecz ekspertów eksperci. Zaproponował, by szefa 9-osobowej komisji powoływał nie premier, ale sami członkowie komisji. Chciał też wykreślenia zapisu o 10-letnim zakazie zajmowania stanowisk związanych z dostępem do finansów publicznych. Zamiast tego komisja ma ewentualnie stwierdzać, że „dana osoba nie daje rękojmi pełnienia publicznych stanowisk”. Od tego będzie można odwołać się do sądu apelacyjnego, co wstrzyma wykonanie decyzji komisji.
Senat odrzucił nowelizację Dudy w połowie lipca, stwierdzając, że ustawa nie nadaje się do naprawy. I nadal narusza szereg przepisów, w tym Konstytucję.
„Za cła na granicy polsko-ukraińskiej odpowiada Unia Europejska. Polskie Stronnictwo Ludowe jest w partii, która w Unii decyduje” – wytykał minister Robert Telus posłowi Dariuszowi Klimczakowi z PSL, który zapytał go o sposoby na powstrzymanie napływu ukraińskiego zboża do Polski. – „To oni decydują, że zwolniono produkty z cła. Jeżeli mówimy o owocach miękkich, to cła zostały zniesione w 2014 roku. Kto wtedy rządził w Polsce?” – ciągnął Telus.
Posłowie PSL rzeczywiście należą do największej z frakcji europarlamentu – Europejskiej Partii Ludowej. Telus może jednak przeceniać wpływ trzech europarlamentarzystów Stronnictwa, których decyzyjność w sprawie ceł jest – mówiąc delikatnie – ograniczona. O wolnym przepływie towarów spożywczych przez granicę unijno-ukraińską decydowała przede wszystkim Komisja Europejska wspólnie z liderami państw członkowskich. Europarlament ma na ich tle niewielkie możliwości oddziaływania na unijne prawo.Temat zboża może jeszcze pojawić się na sali plenarnej.
Wieczorem Sejm zdecyduje, czy wysłucha informacji premiera i ministra rolnictwa o imporcie zza naszej wschodniej granicy. Możemy więc szykować się na gorącą, wieczorną debatę.
"Rząd PO-PSL stworzył w Polsce eldorado dla mafii, sprowadził do Polski 6 mln ton śmieci, zaminował cały kraj. W 2013 roku wysłaliście zaproszenie do całego świata do przywożenia odpadów. Punkty zbiórki odpadów wyłączyliście z oceny oddziaływania na środowisko” – grzmiała z mównicy ministra klimatu Anna Moskwa. – „Dowiedziała się o tym Wenezuela, San Salwador, Niemcy, Włochy. Wszystkie państwa zaczęły zwozić do Polski śmieci.”
Moskwa chwaliła się zdecydowanymi działaniami rządu przeciwko „mafiom śmieciowym” – według niej powstały wydziały walki z taką przestępczością. Polska wdrożyła też system SENT, w ramach którego przedsiębiorcy są zobowiązani do szczegółowego raportowania transportów odpadów z zagranicy.
Jednocześnie Moskwie należy wytknąć manipulację.
Jak pisaliśmy już w OKO.press, dane dotyczące ilości odpadów importowanych do Polski do 2013 roku nie mogą być porównywane z późniejszymi latami. W raportach Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska widać drastyczny spadek w ilości sprowadzonych odpadów, jednak wynika to z innego sposobu ich rejestrowania. Od 10 lat z raportowania przez GIOŚ wyłączone są transporty z „listy zielonej”, czyli te nadające się do recyklingu.
Rząd Zjednoczonej Prawicy nadal nie potrafi załatwić problemu nielegalnych wysypisk odpadów. Pokazuje to nie tylko przypadek pożaru magazynu w Zielonej Górze. Onet i TVN24 donoszą dziś o powstałym bezprawnie składowisku w Rojkowie pod Warszawą. Trafiały tam odpady powstałe po produkcji trotylu z polskiej spółki Nitro-Chem.
W Sejmie rozpoczął się blok głosowań, w którym posłowie zdecydują m.in. o losie poprawionej wersji lex Tusk. Senat zwracał uwagę, że choć drastyczność przepisów w prezydenckiej noweli została złagodzona, intencja ustawy nadal jest taka sama. A sam projekt zawiera wiele błędów, dlatego nie da się jej naprawić.
„Choć nowelizacja eliminuje z ustawy kilka rozwiązań wzbudzających wątpliwości konstytucyjne, to jednak nie wszystkie” – mówił Michał Pruszyński z Biura Legislacyjnego Kancelarii Senatu. Nie koryguje:
Ustawa matka [Lex Tusk] – nie powinna stać się częścią polskiego porządku prawnego. Ta ocena pozostanie aktualna nawet w razie wejścia w życie opiniowanej nowelizacji [Lex Tusk 2.0], ponieważ ustawa matka nadal łamać będzie kilkanaście postanowień konstytucji".
Przewodniczący Zespołu Doradców do spraw kontroli konstytucyjności prawa przy Marszałku Senatu X kadencji Marek Chmaj: „Ustawa prezydencka nie uchyla wątpliwości konstytucyjnych. Ta ustawa tylko ma osłabiać czujność opinii publicznej. Ta ustawa jest klasycznym przykładem złego ustawodawstwa, tzn. zarówno ustawa matka, jak i ustawa nowelizująca”.
Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy wystąpiła z wnioskiem odroczenie obrad i przygotowanie odpowiedzi na temat nielegalnych składowisk śmieci w Polsce. To pokłosie pożarów, do których doszło w ostatnich dniach w Zielonej Górze i Prażmowie pod Płockiem.
„Jesteśmy po katastrofie ekologicznej i bezpieczni obywatele nie są. Nie dowiedzieliśmy się, jak ścigacie mafie śmieciowe. Skuteczność policji jest na poziomie 40 proc. Zarzuty postawiono płotkom i słupom. Nie jesteście w stanie powiedzieć, ile jest bomb ekologicznych. Nieoficjalnie wiadomo o pół tysiącu składowisk z odpadami chemicznymi. A Pan Ozdoba nawet nie wie, gdzie one są. Chroni dane osobowe właścicieli” – mówiła posłanka Lewicy.
„Wy nie walczycie z mafią śmieciową. Wy jesteście mafią śmieciową” – dodał Jan Grabiec z KO
Odpowiadała im minister klimatu Anna Moskwa, która o zalewanie niebezpiecznymi odpadami oskarżała...Platformę Obywatelską. Ta według Moskwy miała całemu światu, od Wenezueli po Salwador, wysyłać sygnały, że do Polski można zwozić śmieci.
Zgodnie z harmonogramem 80. posiedzenie Sejmu rozpocznie się blokiem głosowań nad uchwałami Senatu. Wśród nich znajdzie m.in. prezydencka nowelizacja ustawy o komisji weryfikacyjnej ws. wpływów rosyjskich, tzw. lex Tusk.
W Senacie ustawa była mocno krytykowana przez ekspertów.
Chyba po 1989 r. nie mieliśmy do czynienia z taką regulacją prawną, która ma na celu ściganie ludzi, ściganie różnych podmiotów – mówiła Hanna Machińska, była zastępczyni RPO, pracowniczka naukowa Katedry Logiki i Argumentacji Prawniczej na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim.
"Ta nowelizacja, ustawa budzi przerażenie. Już dostałam bardzo wiele pytań dotyczących działalności organizacji pozarządowych, organizacji aktywistów, aktywistek działających na naszej granicy, bo przecież tu jest mowa o infrastrukturze krytycznej. Krąg podmiotów objętych tą ustawą jest niezwykle szeroki.
Np. to osoby, które wpływały lub starały się wywrzeć wpływ na czynności, o których mówi ustawodawca. Ustawodawca mówi również o wpływach rosyjskich. I proszę zwrócić uwagę na to, jak w sposób nieokreślony definiuje wpływy rosyjskie.
Tworzymy piekło, a udajemy, że działamy w ramach Konstytucji.
Mam wrażenie, że ta ustawa jest takim powieleniem, refleksem rosyjskiej ustawy o agentach zagranicznych. Rosyjska ustawa o agentach zagranicznych zdefiniowała w sposób bardzo generalny to, kto jest agentem. Otóż jest nim każdy, kto otrzymywał pomoc spoza Rosji, albo kto był pod wpływem działań pochodzących spoza Rosji – choć to nie zostało zdefiniowane.
Początkowo dotyczyło to grupy organizacji pozarządowych, ale ustawa podlegała nowelizacjom i od 2019 r. dotyczy także do osób fizycznych, a od 2021 r. – obywateli, którzy udostępniają informacje o korupcji albo o bezpieczeństwie państwa.
Ta ustawa spowodowała dramatyczne konsekwencje. Bardzo wiele organizacji pozarządowych zostało rozwiązanych (np. słynny Memoriał). "Zagranicznym agentem” został Komitet przeciw Torturom. Zamknięte zostały media. Bardzo wiele osób związanych z tymi organizacjami, zostało wyrzuconych poza nawias zaufania publicznego. Nie mogli dostać pracy, nie mogli być wykładowcami, pracować społecznie np. w szkołach.
Europejski Trybunał Praw Człowieka rozpatrywał sprawę ze skargi bardzo wielu organizacji pozarządowych. Wskazał, jak naruszają Europejską Konwencję Praw Człowieka terminy użyte w ustawie – np. „polityczna aktywność”, „wpływy zagraniczne” itd" – mówiła Machińska
Jest decyzja prezydium Sejmu w sprawie kolejnego posiedzenia. Obrady zostały zwołane na 16-17 sierpnia. Posłowie zajmą się wtedy m.in uchwałą o referendum ws relokacji uchodźców, które PiS chce przeprowadzić razem z wyborami.
Informację podało Radio Zet.
Od początku mówiło się, że Kancelarii Premiera nie spodobał się pomysł rozszerzenia kompetencji prezydenta w zakresie kreowania polityki unijnej. Minister Szymon Szynkowski vel Sęk podczas komisji stwierdził, że podtrzymuje opinię sprzed półtora miesiąca, stwierdzając, że „jest to projekt głęboko wchodzący w materię ustrojową państwa”. Uznał jednak, że nowelizacja nie narusza zapisów Konstytucji; jest wręcz „rozwinięciem kompetencji” prezydenta zapisanych w ustawie zasadniczej. Zadeklarował, że PiS chce kontynuować dobrą współpracę z prezydentem RP, a ustawa tylko sankcjonuje dotychczasowe praktyki. „W czasie prezydencji to prezydent reprezentuje Polskę w Radzie Europejskiej i w innych gremiach – to rozwiązanie wydaje nam się właściwe” – mówił minister ds. UE. „To dobry grunt do polskiej prezydencji i dalszej współpracy”.
Na zarzuty posłów i posłanek opozycji odpowiada prezydencka minister Małgorzata Paprocka. Przekonuje, że nie ma przeszkód konstytucyjnych, by ustawą określić sposób wyboru kandydatów na stanowiska w ramach struktur UE. „Wbrew wszystkim negatywnym stanowiskom nie jesteście w stanie wskazać sytuacji, w której dochodziłoby do paraliżu państwowego. Mówimy o prezydencie, który cieszy się najsilniejszym mandatem demokratycznym – ponad 10 mln głosów. Ale trzeba oderwać to prawo od dzisiejszego piastuna. To nie jest ustawa czasowa na jeden układ polityczny; to ustawa na przyszłość” – mówiła Paprocka.
„Chcę przypomnieć Polsce i całemu światu, że prezydent Andrzej Duda jest człowiekiem, który wielokrotnie łamał Konstytucję. Czy naprawdę uważa, że jego życie skończy się za dwa lata, gdy skończy swój mandat? Naprawdę nie ma żadnego planu? Jeżeli dojdzie do tego skandalicznego złamania Konstytucji, to prezydent Duda będzie traktowany jako człowiek, który ma bardzo poważne naruszenia prawno-konstytucyjne na sumieniu. I żadna szanująca się organizacja na świecie nie będzie chciała mieć z nim nic wspólnego” – mówił poseł Dariusz Rosati z KO.
„Potrzeba, by ważne kwestie były podejmowane w zgodzie” – mówił podczas posiedzenia komisji ds. Unii Europejskiej Tadeusz Cymański z PiS. Posłowie dyskutują o pomyśle prezydenta nowelizacji ustawy o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Polski w Unii Europejskiej oraz ustawy o Komitecie do Spraw Europejskich.
„Niezależnie, kto wygra kolejne wybory, bo ta ustawa wykracza poza te kilka miesięcy, które nam zostały. Sztuką jest, żeby pokazać, o co tak naprawdę chodzi. Prezydent wzmacnia swoją pozycję, powiedzmy to szczerze, ale nie burzy niczego. Na prosty język przekładając, chodzi o to, że nie będzie tak, że w Brukseli będzie mówił rząd, a co innego będzie mówił prezydent. O takie »nie« dla bałaganu apelujemy”, mówił Cymański.
„Spór o to, kto ma jakie kompetencje jest stary. Państwo te kwestie próbujecie siłowo rozwiązać, ale ta sprawa została już rozwiązana przed Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 2009 roku orzekł, że cytuję »prezydent (…) może podjąć decyzję o swoim udziale w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej, o ile uzna to za celowe dla realizacji swoich zadań zapisanych w Konstytucji. Rada ministrów określa stanowisko RP na posiedzenie Rady Europejskiej. Prezes Rady Ministrów reprezentuje Polskę na posiedzeniu Rady Europejskiej i przedstawia ustalone stanowisko” Tak brzmi sentencja TK. Państwo forsujecie przepisy, które nie dość, że są sprzeczne z Konstytucją, to zostały rozstrzygnięte przez Trybunał. Trudno uważać to prawo będzie za wiążące, bo wyrok już jest" – mówił poseł Paweł Zalewski z Koalicji Obywatelskiej.
„To sparaliżuje Polskę w organach wspólnotowych i Radzie Europejskiej” – tak o konsekwencjach prezydenckiej nowelizacji ustawy o kompetencjach ws. polityki unijnej mówił podczas posiedzenia sejmowej komisji Sławomir Nitras z Koalicji Obywatelskiej. „Będziemy trwać w stanie permanentnego konfliktu. Pewnym zwyczajem doszło do podziału. Rząd zaakceptował przewodnią rolę prezydenta RP, jeśli chodzi o pracę Polski w NATO. I nikt tego nie kwestionuje, ale przewodnią rolę w polityce unijnej, co stanowi wprost Konstytucja, sprawuje rząd. I wydaje mi się, że robienie takich gwałtowanych zmian, podporządkowanych doraźnym celom politycznym, to nie jest dobry pomysł. Apeluję o roztropność”.
O godzinie 7 rozpoczęło się posiedzenie sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej, podczas której posłowie i posłanki zajęli się prezydenckim projektem nowelizacji ustawy o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Polski w Unii Europejskiej oraz ustawy o Komitecie do Spraw Europejskich.
Projekt tę współpracę rozszerza na prezydenta. Andrzej Duda proponuje by dać mu prawo weta wobec polskich kandydatur na stanowiska w UE. Chodzi o obsadę stanowisk:
W projekcie jest jasno zapisane: „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wyraża zgodę albo odmawia zgody na desygnowanie kandydatów na stanowiska, o których mowa w ust. 1, w terminie 21 dni od dnia przedłożenia przez Radę Ministrów propozycji kandydatur”.
Prezydent zabezpiecza się na wypadek przegranych przez PiS wyborów. Chce dostać władzę kreowania polityki unijnej i wpływania w tym zakresie na nowy rząd. Chce też mieć prawo blokowania jego decyzji. A to może skończyć się totalnym paraliżem – jeśli wybory wygra opozycja – i kontynuowaniem ostrego kursu wobec UE, który prowadzi teraz rząd PiS.
Zdaniem konstytucjonalisty dr hab. Ryszarda Balickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego projekt prezydenta Dudy jest sprzeczny z Konstytucją, bo politykę zagraniczną prowadzi rząd i prezydent chce wkroczyć w jego kompetencje.
Więcej o projekcie pisaliśmy tutaj:
Sejm będzie także głosował nad projektem ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich.
Opinię do tzw. lex Tusk wydała Komisja Wenecka. Jej zdaniem, takie ustawodawstwo może łatwo stać się narzędziem w rękach większości do eliminacji przeciwników politycznych.
Komisja Wenecka uważa, że przyjęte w ustawie podejście do przeciwdziałania nieuzasadnionym zagranicznym wpływom jest nieadekwatne do celu. Wytyka brak uzasadnienia dla wprowadzenia nowego mechanizmu ustanowionego przez ustawę o Państwowej Komisji, który jest nadzwyczajny, inwazyjny, retrospektywny i niesądowy.
29 maja prezydent Andrzeja Duda podpisał lex Tusk i skierował ustawę w tzw. trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
2 czerwca prezydent przedstawił swoje poprawki do ustawy. Ustawa jest przedmiotem postępowania przeciwko naruszeniom prawa Unii Europejskiej, uruchomionego przez Komisję Europejską. Pierwotnej ustawy – Lex Tusk – PiS nie wdrożył i komisji nie powołał, mimo że nowe prawo obowiązuje. Czeka na przyjęcie prezydenckich poprawek.
Dziś odbędzie się też pierwsze czytanie obywatelskiego projektu nowelizacji prawa oświatowego, tzw. lex Czarnek 3.0. Chodzi o obywatelską inicjatywę ustawodawczą „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców”, która zamknie drzwi szkół przed organizacjami społecznymi, które mają zajmować się bliżej niezdefiniowaną „seksualizacją”
Zapis ustawy brzmi dokładnie tak: „W przedszkolu oraz szkole zabroniona jest działalność stowarzyszeń i innych organizacji, promujących zagadnienia związane z seksualizacją dzieci”.
Według związkowców z ZNP i działaczy Wolnej Szkoły, „seksualizacja” to słowo wytrych, które ma odciąć od szkół tę część trzeciego sektora, która nie podoba się władzy. Decydujący głos przy udzielaniu zgody na przeprowadzenie zajęć dodatkowych — podobnie jak wcześniej w dwóch odrzuconych przez prezydenta projektach lex Czarnek — może mieć kurator oświaty z politycznego nadania.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze