0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 09.10.2025 Warszawa , ulica Wiejska , Sejm . W pierwszym rzedzie od lewej: premier Donald Tusk i wicepremier, minister obrony narodowej Wladyslaw Kosiniak - Kamysz podczas bloku glosowan m.in. w sprawie projektu ustawy budzetowej na rok 2026 . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl09.10.2025 Warszawa ...

„Polska polityka migracyjna stała się zakładnikiem politycznej wojny domowej i braku wyobraźni. Jej ofiarą pada także praworządność, a przecież prawa człowieka obowiązują nawet w czasie prawdziwej wojny. Nie po to zostały wprowadzane wielkim międzynarodowym wysiłkiem po II wojnie światowej, by rządzącym było łatwiej” – pisze Tomasz Thun-Janowski*.

W cyklu „Widzę to tak” OKO.press przedstawia ostatni odcinek publicystycznego tryptyku Tomasza Thuna-Janowskiego. W pierwszym odcinku (pod hasłem „LUDZIE”) autor oceniał skalę zjawiska, cytując oficjalne dane i raporty organizacji społecznych.

Przeczytaj także:

W drugim („SŁOWA”) analizował język, jakim posługują się rządzący, opisując granicę z Białorusią i swoją własną politykę.

Odpowiedź polskiego państwa na kryzys na granicy polsko-białoruskiej to nie jest opowieść o rozwiązywaniu problemów, o sprawczości, empatii czy szlachetności. To historia bezprawia.

Polskie władze i służby notorycznie łamią prawo, a polski rząd i parlament świadomie wprowadzają do prawnego obiegu rozwiązania sprzeczne z Konstytucją oraz fundamentalnymi aktami prawa międzynarodowego i traktatami europejskimi. Fakt, że w Polsce nie działa Trybunał Konstytucyjny, utrudnia udowodnienie tego twierdzenia, ale to bynajmniej nie oznacza, że jest inaczej.

Tylko Ordo Iuris i Marsz Niepodległości

Większość rozwiązań przyjętych ze względu na kryzys na granicy przez polskie władze od 2021 roku (strefa zakazu wstępu, legalizacja pushbacków, tzw. ustawa strzelankowa, zawieszenie prawa do azylu) była i jest krytykowana jako niezgodna z prawem przez wiele organizacji pozarządowych, które zajmują się prawami człowieka, migracjami i pomocą humanitarną. Ich lista jest imponująca:

  • Helsińska Fundacja Praw Człowieka,
  • Stowarzyszenie Interwencji Prawnej,
  • Fundacja Ocalenie,
  • Amnesty International,
  • Klub Inteligencji Katolickiej,
  • Polskie Forum Migracyjne,
  • Stowarzyszenie na Rzecz Państwa Prawa,
  • Stowarzyszenie Nomada,
  • Stowarzyszenie Egala,
  • Konsorcjum Migracyjne.

Politykę rządu kwestionują także krajowe i międzynarodowe instytucje i organizacje broniące praw człowieka:

  • Biuro Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców ONZ (UNHCR),
  • Komisarz Praw Człowieka Rady Europy,
  • Europejski Trybunał Praw Człowieka,
  • Rzecznik Praw Obywatelskich,
  • Rzecznik Praw Dziecka,
  • Polska Akcja Humanitarna,
  • Lekarze bez Granic,
  • Save The Children.

Podobne jest stanowisko polskich organizacji prawniczych, środowisk akademickich i innych organizacji, takich jak:

  • Naczelna Rada Adwokacka,
  • Izba Radców Prawnych,
  • Katedra Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego,
  • Ośrodek Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego,
  • Pracodawcy RP, a także
  • sejmowe i senackie biura legislacyjne.

Do tego katalogu trzeba dodać ustabilizowane orzecznictwo polskich sądów w sprawach granicznych. Lektura uzasadnień wyroków – w większości druzgocąca dla strony rządowej – powinna zawstydzać polityków. Szkoda, że władza sądownicza – całkiem odwrotnie niż w deklaracjach polityczek i polityków – jest przez nich tak jawnie lekceważona.

Nawet najbardziej imponująca lista organizacji nie rozstrzyga oczywiście sporu, po czyjej stronie jest racja, ale powinna dawać do myślenia. Zwłaszcza że

jedynymi organizacjami, które wspierają stanowisko obecnego rządu, są Ordo Iuris oraz Stowarzyszenie Marsz Niepodległości.

Dla rządu jednak opinie organizacji nie mają znaczenia, a stosunek do kryzysu na granicy z Białorusią wpisuje się i nakręca całe podejście do kwestii migracji.

Postawy antyimigranckie? Rząd nie reaguje

Rząd wymownie milczy w kwestii rosnących postaw antymigranckich. A widać je w internecie, a także na ulicach polskich miast. Coraz częściej ich ofiarą padają także Ukrainki i ukraińskie dzieci.

Prominentni politycy nie potępiają niezgodnych z prawem działań ani w przypadku aktów chuligańskich czy siania nienawiści w sieci, ani w najbardziej drastycznych sytuacjach ewidentnych nadużyć służb mundurowych na granicy. Dlaczego?

O tym, jak prokuratura umarza seriami kolejne śledztwa w sprawach o przestępstwa dokonywane przez mundurowe służby na Podlasiu, pisała w OKO.press Ewa Siedlecka. Sfera symboliczna została opanowana przez skrajnie prawicowe poglądy, a

zawołanie “murem za polskim mundurem” przysłoniło nam nie tylko ludzkie życie, ale i podstawowe prawa człowieka.

Wiemy z historii, że nakręcającą się spiralę nienawiści trzeba i można powstrzymać zdecydowanymi działaniami. Brak reakcji oznacza, że polskie państwo staje się współwinne.

Wciąż nie mogę zrozumieć jak to możliwe, że wobec kilkunastu wyroków Wojewódzkich Sądów Administracyjnych, które orzekły, że pushbacki są nielegalne, w aspirującym do praworządności państwie premier rządu utrzymuje i zapowiada kontynuację tego procederu?

Władze lekceważą także ratyfikowaną decyzją obecnego rządu na początku 2025 roku konwencję ONZ dotyczącą przeciwdziałania wymuszonym zaginięciom*, a pushbacki to właśnie jedno ze źródeł tego zjawiska.

Trudno zgodzić się z twierdzeniem, że skoro zadaniem rządu jest dbanie o bezpieczeństwo, to perspektywa tego najwyższego celu pozwala mu na łamanie innych zasad i norm prawnych. Nie pozwala, to niezgodne z konstytucyjną zasadą legalizmu.

Co powie Donald Tusk Mentzenowi, Bosakowi, Kaczyńskiemu, Czarnkowi czy Braunowi, jeśli zdobędą władzę

i przyjdzie im ochota w imię tego samego „bezpieczeństwa” wziąć społeczeństwo za twarz?

Takich niebezpiecznych absurdów jest więcej. Polska polityka migracyjna stała się zakładnikiem politycznej wojny i braku wyobraźni. Jej ofiarą pada także praworządność, a przecież prawa człowieka są zwyczajnie częścią systemu prawnego oraz obowiązują nawet w czasie wojny. Nie są regulacjami na dobre i spokojne czasy. Nie po to zostały wprowadzone wielkim międzynarodowym wysiłkiem po II wojnie światowej, by rządzącym było łatwiej. Mówiąc górnolotnie, to podstawowa część prawnego dziedzictwa Europy.

Władza podsyca lęk przed nieznanym

Ludzie boją się tego, czego nie znają, w tym migracji. Mają do tego prawo i trudno ich za to winić. Odpowiedzialne państwo nie podsyca jednak takich lęków, lecz zajmuje się ich racjonalizacją i wkłada wysiłek w ich przepracowanie.

Europa nie uniknie migracji, ze względów politycznych, demograficznych, ekonomicznych i zmian klimatycznych. Polska już dziś jest krajem imigracyjnym. Duża część społeczeństwa, która partycypuje w kosztach budowania wspólnego państwa, przyjechała do nas z innych krajów i to jest polska szansa rozwojowa.

Czy nie lepiej zatem zrozumieć społeczne obawy przed migracją, łagodzić je i kierować w stronę większej otwartości?

Oczywiście migracja wiąże się także z problemami. Różnice kulturowe są z jednej strony źródłem twórczej różnorodności i kreatywności, a z drugiej wyzwaniem dla spójności społecznej. Rozwiązując problemy z migracją, trzeba jednak zawsze wychodzić od równości praw. Osoby spoza Europy mają ich tyle samo, co urodzeni w gminie Niedźwiedź, w Białymstoku, czy w Zakopanem.

Kolor skóry, tożsamość seksualna, religia, stan zdrowia, wiek czy sposób przekroczenia granicy nie zmieniają w tym zakresie nic. Koniec, kropka. To zawstydzające, że wciąż musimy to głośno powtarzać.

Prawda o równości ludzkich praw nie oznacza bynajmniej, jak często sugerują premier Donald Tusk czy wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, bujania w obłokach.

Tylko przyjmując założenie równości, możemy zacząć rozmowę o realnym dostępie do edukacji, służby zdrowia, rynku pracy, mieszkań itd. To jest rozmowa o kształcie naszego społeczeństwa. Spychanie ludzi na margines społeczny tylko dlatego, że nie pochodzą z Europy, mają gorszy paszport lub inny kolor skóry, uważam za równie niegodziwe, niezgodne z prawem, co nieskuteczne w dłuższym, politycznym wymiarze.

Kiedy mówimy o integracji, zdarza się słyszeć głosy, że będziemy zaraz mieli do czynienia z dzielnicami, do których policja boi się wjeżdżać, szalejącą przestępczością i masowymi gwałtami kobiet. Ten zlepek stereotypów i uprzedzeń nie musi jednak stać się dominującym wyobrażeniem na temat migracji, ale może się nim stać, jeśli społeczne lęki są podsycane przez tych, którzy mają obowiązek im zapobiegać i przeciwdziałać.

Pamiętamy przecież oburzające dla Polek i Polaków stereotypy polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii, które podgrzewane przez prawicowych polityków, dopomogły w brexicie.

Dziś polscy politycy chcą, byśmy uwierzyli, że toczy się odwieczna wojna dobra ze złem, starcie globalnego południa z bogatą północą, do której dopiero co dołączyliśmy. I licytują się na to, kto lepiej nas przed tym zagrożeniem uchroni.

To samobójcza licytacja, bo jeśli kraj ma się dalej rozwijać, musimy stawiać na imigrację i musimy nauczyć się integracji. Jesteśmy społeczeństwem coraz bardziej zróżnicowanym – chcemy (słusznie!) aktywizować osoby z niepełnosprawnością, osoby neuroatypowe, seniorki i seniorów oraz wszystkie inne grupy, których specyfika wymaga zmian w sposobie projektowania usług publicznych.

Tymczasem polska polityka migracyjna opiera się na segregacji i wykluczeniu.

Polska dla Polaków

Pamiętacie spot Koalicji Obywatelskiej z kampanii wyborczej z września 2023? Rzędy ludzkich czaszek na czarnym tle, przeplatane obrazkami płonących aut na przedmieściach miast. I straszenie imigrantami z Azji i Afryki, których wpuścił do Polski PiS („Wydało się!”). Ohydnym uzasadnieniem takiej kampanii, która miała pognębić PiS, nie były jednoznaczne przedwyborcze sondaże, ale sprawnie zrobiony spot przez wiarygodnego nadawcę, jakim jest licząca się, duża partia, który rozbudza nastroje antymigranckie, uczy pogardy i nienawiści.

Można powiedzieć, że polscy politycy powtarzają wszystkie możliwe błędy popełniane w krajach zachodnich. Nie bronimy praw pracowniczych migrantów i uchodźczyń, odmawiamy im praw socjalnych, nie reagujemy na akty agresji wobec nich. Nie trzeba bardzo rozbudowanej wyobraźni, by domyślać się, jak to może się skończyć. Ostatnie polityczne wojenki o uzależnienie 800 plus od posiadania pracy, dokonywane całkowicie ponad głowami Ukrainek są tego żałosnym dowodem. Ani Trzaskowskich, ani Nawrockich nie przekonuje wg różnych danych nawet 15-18 mld złotych wpłaconych przez migrantów w 2024 roku do budżetu państwa i udział w PKB na poziomie 2,7 proc.

Ważniejsze, że można wystąpić w roli obrońcy zdroworozsądkowego socjalu tylko dla Polaków.

Kierunek i sposób realizacji polityki migracyjnej prowadzonych przez ostatnie polskie rządy urąga rozumowi, podstawowemu poczuciu przyzwoitości, zaprzecza zapewnieniom o przywiązaniu do praworządności, a przy tym szkodzi interesom naszej społeczności. Wprowadza chaos i skandalicznie obniża poziom ochrony prawnej dużych grup społecznych. A na polsko-białoruskiej granicy naraża ludzi na utratę zdrowia i życia.

Oskarżam o ten stan polityków, zajętych wyłącznie ochroną swojego interesu.

W odniesieniu do kryzysu na granicy znakiem rozpoznawczym obecnego rządu jest dla mnie:

  • kontynuacja praktyki nielegalnych pushbacków,
  • ustawa strzelankowa,
  • utrzymanie zamkniętej strefy bezprawia,
  • zawieszenie prawa do ochrony międzynarodowej (“azylu”) oraz
  • haniebne procesy wytaczane aktywistom przez prokuraturę.

Można działać inaczej, a skoro można, to trzeba. Mamy know-how, skala kryzysu wciąż nie jest duża, organizacje pozarządowe deklarowały gotowość współpracy. Na przestrzeganie prawa, integrację i ratowanie ludzi wydamy marne promile kosztów utrzymania aparatu represji. To, czego brakuje, to polityczna wola – zepchnięta przez szaleńczą kalkulację, że hejt wobec innych się opłaca.

W reakcji na kryzys na granicy z Białorusią nie chodzi jednak o jego rozwiązanie. Chodzi o władzę. To dlatego kryzys humanitarny trwa. To kryzys polskiego państwa.

*Wymuszone zaginięcie to pozbawienie wolności osoby przez państwo lub za jego zgodą lub wiedzą, po którym następuje ukrywanie losów lub miejsca pobytu ofiary, co skutkuje pozbawieniem tej osoby ochrony prawa. Kluczowe elementy to: pozbawienie wolności, zaangażowanie państwa (bezpośrednie lub pośrednie), oraz celowe ukrywanie losów zaginionego, co wyklucza możliwość odnalezienia i objęcia ochroną prawną.

;
Tomasz Thun-Janowski

Związany zawodowo z sektorem kultury oraz sektorem praw człowieka i humanitarnym. Od jesieni 2021 roku udziela pomocy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej

Komentarze