To kolejna wygrana sędziego Waldemara Żurka, którego gnębiła obecna szefowa nielegalnej neo-KRS i bezpodstawnie ścigała Prokuratura Krajowa. Sąd w Katowicach orzekł, że sędzia nie symulował zderzenia w pracy z maszyną do czyszczenia podłóg i miał poważnie uszkodzone kolano.
Ta sprawa wydaje się błaha. Ale jest jedną z kilku, którą próbowano zniszczyć sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie (na zdjęciu u góry). Żurek dla obecnej władzy jest w sądach jednym z wrogów numer 1, bo twardo broni praworządności i jest symbolem wolnych sądów.
Za tę obronę płaci wysoką cenę. Spadają na niego liczne represje – ma ponad 20 postępowań dyscyplinarnych, Prokuratura Krajowa szuka na niego haków. Dlatego czwartek 27 kwietnia 2023 roku to dla sędziego Żurka dzień ważnego zwycięstwa. Pośrednio został oczyszczony z absurdalnych zarzutów, którymi prześladowano go w internecie i na podstawie których Prokuratura Krajowa sprawdzała, czy sędzia jest oszustem i czy można za to go oskarżyć.
W czwartek po czterech latach procesu Sąd Rejonowy Katowice-Zachód wydał wyrok, który w pełni potwierdził, że sędzia nie udawał wypadku w pracy w celu wyłudzenia odszkodowania i zwolnienia lekarskiego.
Wręcz przeciwnie: sąd orzekł, że zderzenie sędziego Żurka z maszyną do czyszczenia podłóg w sądzie jest wypadkiem w pracy. Uznał też, że sędzia w wyniku tego zderzenia doznał poważnego urazu kolana, które musiał potem operować i rehabilitować. Wyrok wydała sędzia Joanna Witkowska. Nie jest on prawomocny. Może się od niego jeszcze odwołać Sąd Okręgowy w Krakowie, którego Żurek pozwał jako pracodawcę.
To porażka byłej już prezes krakowskiego sądu okręgowego, a obecnej szefowej nielegalnej neo-KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej. To ona jako prezes sądu nie uznawała tego za wypadek w pracy i blokowała korzystne dla sędziego ustalenia komisji powypadkowej. Z tego powodu do dziś nie dostał on za to odszkodowania i we własnym zakresie musiał sfinansować rehabilitację uszkodzonego kolana. Pełnomocnikiem Żurka w tej sprawie jest adwokat Maciej Skotnicki.
„Za wszelką cenę chciano mnie tą sprawą zniszczyć” – komentuje wyrok OKO.press Waldemar Żurek. Dodaje: „Ale nie odpuszczę. Będę dochodził sprawiedliwości przed sądami i w prokuraturze. Sprawiedliwość dopadnie tych, którzy łamią prawo. Jestem jednym z tych wielu sędziów, którzy pokazują, że nie boimy się władzy autorytarnej i rozliczymy każdego, kto niszczy praworządność w Polsce”.
To kolejna duża wygrana Żurka w ostatnim czasie. W marcu 2023 roku Sąd Okręgowy w Katowicach nieprawomocnie nakazał cofnąć jego karne przeniesienie do innego wydziału. Sąd orzekł też, że Żurek za obronę praworządności był gnębiony i nierówno traktowany w pracy przez ówczesną prezes sądu Pawełczyk Woicką. Z kolei Sąd Rejonowy Katowice-Wschód również w marcu 2023 roku nakazał prokuraturze ścigać hejterów sędziego.
Żurek złożył już zawiadomienie do prokuratury swoją byłą szefową.
Sędzia Żurek był w czwartek 27 kwietnia 2023 roku na ogłoszeniu wyroku katowickiego sądu. Relacjonuje OKO.press korzystne dla siebie orzeczenie: „Sąd orzekł, że nie ma wątpliwości, że doszło do uderzenia w moje nogi maszyną do czyszczenia podłóg. Potwierdzają to opinie biegłych i nagranie z kamer w sądzie.
Sąd zakwalifikował to jako zdarzenie nagłe, wywołujące szkodę. Z kolei opinie biegłych z zakresu medycyny jednoznacznie potwierdzają uraz kolana i mój uszczerbek na zdrowiu. Sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślał, że nawet pośliźnięcie się w sądzie jest urazem w pracy”.
Żurek podkreśla: „Na potrzeby tego procesu sporządzono pięć opinii biegłych. Władze mojego sądu chciały przedłużyć to postępowanie, bo wnosiły o kolejną, szóstą opinię. Ale sąd pracy ten wniosek oddalił. Zwracali się nawet z wnioskiem, by wystąpić do NFZ z pytaniem czy od 2010 roku miałem jakiś inny uraz kolana [by podważyć prawdziwość urazu doznanego po zderzeniu z maszyną – red.]. Sąd ten wniosek uznał, ale NFZ odpowiedział, że nie miałem”.
Sędzia mówi dalej: „Jest skandalem, co działo się ze sprawą mojego wypadku w komisji powypadkowej powołanej przez sąd. Szkoda mi jest ludzi z tej komisji, bo źle ich potem potraktowano.
Ale najbardziej bulwersuje, że za to wszystko będzie musiał zapłacić podatnik. Za cały ten proces, za kilka opinii biegłych i za pracę pełnomocników.
A to jeszcze nie koniec. Liczę się z tym, że mój sąd może się odwołać. I nawet jeśli ostatecznie wygram, to Prokurator Generalny – by mi dokuczyć – złoży skargę nadzwyczajną [do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - red.], by skasować wyrok”.
Sędzia: „Ten wyrok to pierwsza wygrana bitwa, ale się cieszę. Sąd przyznał mi w pełni rację. Sprawa wypadku jest oczywista, ale ciąga się mnie przez tyle lat po sądach. Muszę walczyć o sprawiedliwość. Przeczołgano też świadków, którzy zeznawali w mojej sprawie. Wzywał ich na przesłuchanie wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, który próbował zrobić mi za wypadek sprawę. Do dziś nie wiem nawet, o co chodzi. Chciałbym kiedyś się dowiedzieć, jakie były naciski w tej sprawie”.
I jeszcze jedna wypowiedź sędziego Żurka: „Do dziś nie dostałem żadnego odszkodowania za wypadek. Musiałem iść na zwolnienie, by ratować kolano. Na zwolnieniu miałem obniżone wynagrodzenie do 80 procent. Za rehabilitację zapłaciłem sam. Nikt mi tego nie zwrócił. Chodziłem o kulach i musiałem jeszcze w tym czasie opiekować się małą córeczką, która ma wadę serca.
A co wtedy zrobiła prezes sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka? Nasłała mi do domu kontrolę NFZ, do czego się potem przyznała. Siedziałem w domu o kulach, opiekowałem się córką i nagle wjechał mi na podwórko samochód z NFZ z kontrolerami. Ta sprawa to element wojny wypowiedzianej mi przez tych, co chcą, by w Polsce było jak na Białorusi. Nie daruję tego”.
Przypomnijmy, jak błaha sprawa zderzenia sędziego Waldemara Żurka z maszyną do czyszczenia podłóg urosła do rangi niemal najgroźniejszego przestępstwa ściganego aż przez Prokuraturę Krajową.
Wypadek miał miejsce w listopadzie 2018 roku, gdy sędzia wychodził z toalety. W lewej ręce trzymał telefon komórkowy, przez który rozmawiał, dlatego drzwi otworzył prawą ręką. By przytrzymać drzwi, wyszedł bokiem. Wtedy wjechała w niego maszyna do czyszczenia podłóg pchana przez operatora.
Maszyna uderzyła Żurka w nogi i podcięła go. Sędzia przechylił się do tyłu i oparł na niej. Jednocześnie prawym kolanem uderzył w drzwi. Po wymianie zdań z operatorem maszyny utykając ruszył dalej. Nie poszedł wtedy na zwolnienie lekarskie –choć czuł ból w kolanie uznał, że uda mu się to rozchodzić. Dalej chodził do pracy, kolano jednak cały czas bolało. Wiosną 2019 roku poszedł do lekarza, zrobił prześwietlenie. Usłyszał, że szybko musi wykonać zabieg, by ratować kolano. Po tym zabiegu poszedł na zwolnienie lekarskie, bo musiał przejść rehabilitację.
Sędzia Żurek nie dostał jednak odszkodowania za wypadek w pracy, bo padły na niego podejrzenia, że celowo wszedł na maszynę, żeby nie musieć przychodzić do sądu oraz chce wyłudzić odszkodowanie. Z wypadku drwił hejterski profil na Twitterze Kasta Watch, który miał dostęp do wrażliwej dokumentacji dotyczącej niezależnych sędziów.
Władze Sądu Okręgowego w Krakowie odmówiły jednak uznania, że zdarzenie z maszyną było wypadkiem przy pracy. Sąd powołał w tej sprawie komisję powypadkową. Stwierdziła ona, że doszło do wypadku przy pracy, ale prezes Pawełczyk-Woicka odmówiła podpisania protokołu z prac komisji pod pretekstem, że w materiałach nie ma nagrania z monitoringu.
To nagranie miał dyrektor sądu Piotr Słaby, również nominat resortu Ziobry (obecnie jest dyrektorem Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie). Przez kilka miesięcy nie chciał go jednak udostępnić sędziemu Żurkowi. Komisja powypadkowa nagranie uzupełniła, ale prezes sądu nadal odmawiała podpisania protokołu. Tym razem uznała, że komisję powołano wadliwie.
Powołano więc nową, która wydała decyzję po myśli prezeski. Uznała, że zderzenie Żurka z maszyną wypadkiem nie było. Stwierdziła, że brakuje jednoznacznej opinii lekarskiej wskazującej, że uraz kolana ma związek z wypadkiem. Ale również opinia nowej komisji nie była jednoznaczna, bo jeden z jej członków złożył zdanie odrębne.
Co ciekawe, władze krakowskiego sądu do sprawy przeciwko Żurkowi chciały wciągnąć renomowany państwowy Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna z Krakowa. Podlega on ministrowi sprawiedliwości. Jak ujawniliśmy w OKO.press, Instytut podjął wstępne czynności w tej sprawie i miał dostęp do dokumentacji z wypadku Żurka. Problem w tym, że władze sądu mogły nadużyć prawa, bo Instytut na co dzień wykonuje ekspertyzy na zlecenie sądu, ale tylko na zlecenie sędziów prowadzących procesy. W tej sprawie z Instytutem kontaktowała się prezeska Pawełczyk-Woicka i dyrektor Słaby.
Sędzia Żurek, by dochodzić swoich praw, złożył pozew do sądu pracy o ustalenie, że zderzenie z maszyną było wypadkiem w pracy. I w tej sprawie nieprawomocny wyrok wydał teraz Sąd Rejonowy Katowice-Zachód.
Zachowanie macierzystego sądu sędziego Żurka zostało z kolei uznane w procesie o mobbing za element nierównego traktowania sędziego. Wyrok w tej sprawie w marcu 2023 roku wydał Sąd Okręgowy w Katowicach. Sąd uznał, że blokowano sędziemu udostępnienie nagrań z monitoringu oraz podważano ustalenia komisji powypadkowej.
Na potrzeby tego procesy biegli sądowi sporządzili kilka opinii. Biegły z zakresu ortopedii i traumatologii wydał korzystną dla Żurka opinię.
Miał odpowiedzieć na trzy pytania sądu. Czy zderzenie z maszyną spowodowało uraz kolana? Czy operacja kolana była spowodowana zderzeniem z maszyną? I czy uraz kolana na pewno powstał po zdarzeniu z maszyną, czy też np. w wyniku innych schorzeń? Biegły postawił w swojej opinii jednoznaczne wnioski: zderzenie z maszyną wywołało u sędziego Żurka uraz lewego kolana w postaci uszkodzenia łękotki, które musiało być leczone operacyjnie.
Z kolei biegły sądowy z zakresu badań mechanoskopijnych miał ustalić, czy w wyniku zderzenia z maszyną do czyszczenia podłóg Żurek doznał urazu kolana. Opinię wydał na podstawie dokumentów oraz nagrania z monitoringu.
W swojej opinii wytknął komisji powołanej przez sąd, że nie uznając wypadku oparła się na tym, że sędzia od razu po zderzeniu z maszyną nie poszedł na zwolnienie lekarskie. Stwierdził, że to żaden dowód na brak urazu nogi, bo są urazy powypadkowe, które nie uniemożliwiają wykonywania pracy. Podkreślił, że nawet samo zwolnienie lekarskie nie przesądza, czy był uraz lub go nie było. Potwierdza bowiem tylko to, że ktoś nie jest zdolny do wykonywania pracy.
Tymczasem komisja uznała, że urazu po zderzeniu nie było. Sugerowała, że już wcześniej sędzia musiał mieć uraz kolana. Biegły wytknął jednak komisji, że nie zrobiła analizy przebiegu zdarzenia pod kątem tego, jak szybko poruszała się maszyna i z jaką siłą uderzyła w Żurka. A mogła to wyliczyć w prosty sposób na podstawie nagrania z monitoringu oraz wagi sędziego i maszyny. Biegły podkreślił, że takie wyliczenia może zrobić nawet student wydziału mechanicznego czy fizyki.
On sam takie wyliczenia zrobił. I doszedł do wniosku, że po zderzeniu maszyną Żurek doznał urazu, choć nie może określić, z jaką siłą maszyna go uderzyła. Nie może też określić rozmiaru urazu. Biegły nie ustalił również jednoznacznie, czy uraz kolana powstał tylko w wyniku zderzenia z maszyną. Ale opinia potwierdziła, że był wypadek.
Ta drobna sprawa jak w soczewce pokazuje, jak aparat państwa jest wykorzystywany przeciwko niezależnemu sędziemu, który stał się symbolem walki o praworządność w Polsce.
Sędzia Waldemar Żurek od początku krytykuje przejmowanie przez ministra Ziobrę i władzę PiS kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Robił to najpierw jako rzecznik starej, legalnej KRS, którą PiS – łamiąc Konstytucję – rozwiązał w trakcie kadencji i zastąpił nową KRS, którą obsadził głównie sędziami powiązanymi z resortem ministra Ziobry.
Żurek jednak do dziś broni praworządności i wolnych sądów i za to jest represjonowany. Skala tych represji jest bezprecedensowa. Służby skarbowe i CBA sprawdzały jego majątek, ale nic na niego nie znalazły. Uruchamia się przeciwko niemu na masową skalę postępowania dyscyplinarne. Robią to zastępcy głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba. Czyli Przemysław Radzik i Michał Lasota. Wszyscy są nominatami ministra Ziobry. Sędzia Żurek za wszczynanie postępowań dyscyplinarnych przeciwko sobie złożył na nich do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Żurek jest ścigany m.in. za krytykę „reform” Ziobry i jego ludzi w wymiarze sprawiedliwości, spotkania z obywatelami, oraz podważanie legalności neo-sędziów z SN. Ma rekordową liczbę postępowań dyscyplinarnych – 20.
Niezależnie od tego Żurka Prokuratura Krajowa prowadziła trzy postępowania dotyczące sędziego. W dwóch sprawdzano, czy sędzia chciał wyłudzić odszkodowanie za wypadek, którego jest ofiarą. Trzecie, najnowsze, też wydaje się absurdalne. Prokuratura Krajowa sprawdza bowiem, czy sędzia Żurek wraz z innym krakowskim sędzią Wojciechem Maczugą złamali prawo, wieszając w krakowskim sądzie w 2021 roku plakaty w obronie represjonowanego kolegi i czy podczas tej akcji znieważyli słownie dyrektora sądu Piotra Słabego, który powieszone przez nich plakaty zrywał. Sędziowie ironicznie to komentowali i pewnie dyrektor tymi żartami poczuł się dotknięty.
To nie koniec. Prokuratura miesza się też do jego rozliczeń finansowych z byłą żoną. Prokurator Generalny wniósł już trzy skargi nadzwyczajne do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy Sądzie Najwyższym. Chce skasowania przez tę Izbę trzech prawomocnych wyroków, korzystnych dla Żurka.
Jeden wyrok Izba już skasowała i orzekła na korzyść byłej małżonki, co może wpędzić sędziego w kłopoty finansowe. W drugiej skardze oddaliła roszczenia Prokuratora Generalnego o skasowanie prawomocnego wyroku nakazującego byłej żonie przeprosić Żurka za szkalujący go donos, w którym opisała ich prywatne, rodzinne sprawy. Zrelacjonowały to media, co uruchomiło hejt na sędziego.
Skarga nadzwyczajna to nadzwyczajny środek uchwalony przez PiS. Miał służyć do kasowania starych, niesprawiedliwych wyroków. Prokuratura użyła go jednak również przeciwko niepokornemu sędziemu, chcąc doprowadzić do skasowania wyroków wydawanych teraz, a nie przed wieloma laty.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
dyrektor Piotr Słaby
praworządność
prezes Dagmara Pawełczyk - Woicka
Sąd Okręgowy w Krakowie
Sąd Rejonowy Katowice-Zachód
sędzia Joanna Witkowska
wypadek w pracy
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze