Jak informuje nas ministerstwo edukacji, do polskiej szkoły chodzi 191 087 uchodźczych dzieci. Ale nawet trzy razy więcej uczy się online, bez żadnego edukacyjnego wsparcia. Rozporządzenie min. Czarnka zdejmuje z Polski odpowiedzialność za ich los. Cztery postulaty po debacie OKO.press
Wbrew pozorom i dobremu samopoczuciu władz większość uchodźczych dzieci pozostaje poza systemem edukacji, bez najmniejszego choćby wsparcia czy integracji z polską szkołą. Budziło to troskę uczestniczek i uczestników polsko-ukraińskiej debaty w ramach naszej akcji "Jesteśmy tu razem" w Teatrze Powszechnym w Warszawie 18 listopada 2022. Zapis całej debaty znajdą Państwo poniżej (warto zobaczyć):
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
Więcej o debacie i akcji "Jesteśmy tu razem" - na końcu tego tekstu. Ale najpierw o dzieciach i szkołach. A w następnym odcinku - o nauczycielkach z Ukrainy.
Ministerstwo edukacji deklaruje, że dzieci z Ukrainy są przyjmowane do szkół i przedszkoli na takich samych zasadach jak polskie. Ministra zobowiązuje do tego Prawo oświatowe, które precyzuje, że chodzi o zobowiązanie "nauki i opieki w publicznych przedszkolach, szkołach podstawowych i ponadpodstawowych" wobec wszystkich dzieci "niebędących obywatelami polskimi". Dla jasności ustawa podkreśla: "na warunkach dotyczących obywateli polskich".
Deklaracje ministra edukacji rozmijają się jednak z rzeczywistością, bo rozporządzeniem z 21 marca 2022 Czarnek przesądził, że państwo nie bierze na siebie odpowiedzialności za ukraińskie dzieci, które "pobierają naukę w przedszkolu lub szkole w ukraińskim systemie oświaty z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość".
Nie jest jasne, na jakiej zasadzie min. Czarnek uznał, że może zrobić aż takie odstępstwo od ustawowego zobowiązania, choć jest jasne, że chciał w ten sposób zdjąć sobie z głowy większość dzieci z Ukrainy. W tym także w wieku przedszkolnym, których obecność na zajęciach online to rzecz już całkiem problematyczna...
Tak czy inaczej, to się Czarnkowi udało.
Jak ponformowało OKO.press ministerstwo edukacji, "według danych Systemu Informacji Oświatowej na dzień 6 grudnia 2022, do polskich szkół uczęszcza 191 087 dzieci i uczniów z wykazanym krajem pochodzenia: Ukraina – pobyt legalny na podstawie ustawy z dnia 12 marca 2022 roku o pomocy obywatelom Ukrainy”.
Tymczasem według danych UNHCR z 6 grudnia 2022 w Polsce zarejestrowanych jest 1 529 355 uchodźców i uchodźczyń z Ukrainy. Stanowi to 20 proc. osób, które opuściły Ukrainę od rosyjskiej agresji 24 lutego 2022. Aż 2,9 mln przebywa - w części przymusowo - w Rosji (37 proc.), kolejny 1,0 mln jest w Niemczech (13 proc.), a w Czechach 468 tys. (3 proc.).
Według szacunków MEiN, z tego półtora miliona uchodźców i uchodźczyń aż 700-800 tys. , czyli połowę, stanowią dzieci. Taki udział dzieci wśród osób uciekających przed wojną jest mniej więcej stały, np. w kwietniu 2022, wśród 1 097 tys. numerów PESEL nadanych obywatelom i obywatelkom Ukrainy aż 519,6 tys. (47,35 proc.) osób miało mniej niż 18 lat.
Oznacza to, że z uchodźczych dzieci do polskich szkół uczęszcza zaledwie 25 proc.
Na czworo ukraińskich dzieci troje pozostaje poza systemem edukacji, zdanych na własną naukę online.
Zapewne część z tych dzieci i młodzieży (do 18. roku życia) nie uczy się wcale, nawet zdalnie.
A mogło być inaczej.
Polska miała szansę zostać światową pionierką rozwiązania, które za punkt wyjścia bierze nie reguły polskiego systemu edukacji, ale prawdziwe potrzeby uchodźczych dzieci i ich rodzin. Chodzi o propozycję, która już od marca krążyła wśród społecznych organizacji edukacyjnych.
Przedstawił ją Samorządowy Okrągły Stół z udziałem działaczy społecznych, ludzi nauki i biznesu we Wrocławiu 8-9 maja 2022. Gościni także naszej ukraińskiej debaty Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu, zwracała tam uwagę, że „wojna w sposób dramatyczny krzywdzi dzieci. Trauma dotyka te, które zostały, ale także te, które uciekają od wojny. Nagle zabrane z domów, rozłączone z rodziną i przyjaciółmi, pozbawione środowiska szkolnego".
Podkreślała, że takich dzieci jest w Polsce ok. 800 tys., a tylko ok. 200 tys. obejmuje polski system edukacji i opieki, bo reszta uczy się zdalnie. „Nie zwalnia nas to z obowiązku wsparcia, zapewnienie nauki języka polskiego, czy zajęć dodatkowych". Podczas ukraińskiej debaty OKO.press podawała przykłady, jak to robią w Sopocie.
We Wrocławiu pojawił się dalej idący postulat stworzenia oddziałów (potocznie - klas) międzynarodowych z ukraińskim językiem i programem nauczania, które byłyby finansowane z budżetu państwa w porozumieniu z ministerstwem edukacji Ukrainy.
Biała księga opublikowana po wrocławskiej naradzie stwierdza, że "znaczna część dzieci z Ukrainy i ich rodzin zamierza wrócić do swoich domów – powinni mieć prawo kontynuowania nauki w języku ukraińskim" i zawiera cztery rekomendacje:
Korzystając z tych samych rekomendacji, kompleksowe rozwiązanie zaproponował Senat. Projekt ustawy zakładał, że w roku szkolnym 2022/2023 powstaną w szkołach klasy międzynarodowe, w których uczniowie i uczennice z Ukrainy mogliby się uczyć w języku ukraińskim, według ukraińskiego programu. Placówki zatrudniałyby nauczycielki i nauczycieli z Ukrainy. Co by rozwiązywało dwa problemy jednocześnie: edukacji i pracy dla uchodźców.
„Proponowane rozwiązanie byłoby fakultatywną, kolejną formą kształcenia uczniów z Ukrainy (obok oddziałów przygotowawczych i klas ogólnodostępnych) i dawało organom prowadzącym i jednostkom oświatowym elastyczność w kształtowaniu oferty dla uczniów z Ukrainy w zależności od potrzeb” – argumentował Senat w uzasadnieniu do projektu.
Niestety, propozycja została odrzucona przez zdominowany przez PiS Sejm.
Podobny pomysł kilku ścieżek edukacji ukraińskich dzieci znalazł się w raporcie fundacji WiseEuropa "Gościnna Polska" :
Wspólną cechą tych propozycji jest postulat dywersyfikacji oferty dla uchodźczych dzieci, z których zapewne większość nie zostanie w Polsce na stałe. „Jeśli chcemy, żeby ci młodzi ludzie wrócili do Ukrainy, to nie ma sensu zbytnio integrować ich w polski system”– mówiła nam Antonina Michałowska, wicedyrektorka ukraińskiej szkoły w Warszawie SzkoUA.
Nawet jeśli państwo PiS odrzuciło postulat tworzenia ukraińskich klas, powinno wspierać znaczną większość uchodźczych dzieci uczących się - przynajmniej w teorii - online. Wspomagać ich naukę, zaspokajać potrzebę kontaktów społecznych, integrować, np. dając okazję do uczęszczania na zajęcia z WF czy plastyki z polskimi dziećmi.
O takim wsparciu wspominał nawet Przemysław Czarnek we wrześniowym liście do szkół i kuratoriów: „Szkoły w Polsce mogą udostępnić dzieciom i młodzieży z Ukrainy realizującym nauczanie w szkołach w Ukrainie w trybie zdalnym pomieszczenia szkolne". Nie byłby sobą, gdyby nie dodał zdania, które zniechęca do takich inicjatyw: "Należy jednak pamiętać, że tego rodzaju wsparcie nie powinno zakłócać funkcjonowania polskiego systemu oświaty”.
Generalnie minister Czarnek przyjął jednak "czysto polski" punkt widzenia, zgodnie z podejściem PiS, które w coraz większym stopniu - mniej lub bardziej świadomie - nawiązuje do myśli endeckiej. Skoro to polska szkoła, to dzieci mają się uczyć po polsku, według polskiego programu i polskich wymagań.
Ogólny postulat płynący z ukraińskiej debaty OKO.press byłby zatem taki, by podejście łagodzić i uzupełnić, po pierwsze wzmacniając wsparcie dla dzieci, które wchodzą do polskiego systemu edukacji, a po drugie tworząc alternatywne ścieżki edukacji ukraińskiej. Konkretnie postulujemy:
Uwaga! W tych szkołach zajęcia z języka polskiego mogą także prowadzić nauczycielki z Ukrainy, które znają polski na przynajmniej niezłym poziomie i razem z dziećmi doskonaliłyby tę znajomość. Wszyscy mogą korzystać z wielu dostępnych kursów online.
Im starsze ukraińskie dziecko, tym trudniej mu przestawić się na polski program nauczania, zintegrować z polskimi kolegami, sprostać wymogom. To wymaga elastycznego i mądrego podejścia z unikaniem absurdów w rodzaju zdawania przez ukraińskie 14-15 latki egzaminu ośmioklasisty z języka polskiego, z polskiej gramatyki i literatury, oczywiście po polsku. Kluczową rolę wsparcia mogą tu odegrać ukraińskie nauczycielki zatrudnione w roli tzw. pomocy nauczycielskiej.
Chodzi o to, by edukacja online nie odbywała się wyłącznie w mieszkaniu, czy nie daj Boże w "miejscu zbiorowego zakwaterowania", ale przynajmniej raz czy dwa razy w tygodniu w szkole, razem z innymi dziećmi i z udziałem nauczycielki "na żywo". Ten oczywisty postulat napotyka na prozaiczną trudność. O ile na "polską edukację" dzieci z Ukrainy gmina dostaje pieniądze z budżetu (subwencja może być nawet większa niż na polskie dziecko, o ile obejmuje dodatkową naukę polskiego), o tyle nie jest jasne, skąd samorząd miałby brać środki na lokale, gdzie dzieci miałyby lekcje online, na wsparcie technologiczne, wreszcie na zatrudnienie ukraińskich opiekunek-pedagożek. Konieczne jest przeznaczenie środków z budżetu na taki cel.
Na razie pozostaje to marzeniem ściętej głowy, przynajmniej w ramach edukacji publicznej. Otwierają się jednak ukraińskie szkoły, zarówno odpłatne, jak i bezpłatne dla rodziców, finansowane ze środków organizacji społecznych, na ogół pozyskanych od dużych międzynarodowych donorów.
Stawiając cztery postulaty, zdajemy sobie sprawę, że minister Czarnek i w ogóle PiS nie będzie chciał przyjąć bardziej elastycznego podejścia do edukacji dzieci z Ukrainy. Ale nasze postulaty mogą realizować - a nawet realizują - niektóre samorządy. Poza tym problem pozostanie z nami zapewne na dłużej i będzie rozwiązywany przez następców PiS po wyborach 2023 roku.
W Niemczech - tak jak w Polsce - od września 2022 ukraińskie uczniowie i uczennice podlegają obowiązkowi nauki według niemieckiego programu kształcenia, ale to prawo zostało potraktowane serio.
„Kończy to okres dualnego systemu edukacji dla uchodźców z Ukrainy. Cyfrowa nauka według ukraińskiego programu ma być traktowana tylko jako forma uzupełniająca” – pisze Kamil Frymark z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Stacjonarne kształcenie w placówkach edukacyjnych ma zintensyfikować naukę języka niemieckiego, ułatwić w przyszłości funkcjonowanie w społeczeństwie oraz wejście na niemiecki rynek pracy”. Jest to tym bardziej uzasadnione, że w sondażach aż 52 proc. ukraińskich uchodźców deklaruje, że chce zostać w Niemczech minimum dwa lata.
To nie znaczy, że uczniowie i uczennice z Ukrainy trafili w komplecie do niemieckich szkół.
Jak pisała pod koniec września "Wyborcza", w roku szkolnym 2022/2023 w całych Niemczech zapisanych jest ponad 180 tysięcy ukraińskich uczniów. Według Instytutu Gospodarki Niemieckiej w Kolonii wymaga to zatrudnienia 13–19 tys. dodatkowych nauczycieli, m.in. do nauczania niemieckiego.
Jeśli proporcje dzieci są podobne w Niemczech jak w Polsce (a czemu miałoby być inaczej), oznaczałoby to, że wśród 1 022 tys. osób z Ukrainy, dzieci stanowią około pół miliona, co z kolei oznacza, do szkoły chodzi jedna trzecia z nich. Ale ten odsetek szybko rośnie.
W poszczególnych krajach związkowych (Landach) obowiązują różne terminy objęcia obowiązkiem szkolnym po zameldowaniu się; najczęściej jest to sześć miesięcy od uzyskania pozwolenia na pobyt.
Jak podaje portal Das Deutsches Schulportal, w niemieckich szkołach jest zatrudnionych około 2700 nauczycieli i asystentów z Ukrainy. Aby przyciągnąć nauczycieli, kraje związkowe utworzyły strony internetowe, na których Ukraińcy mogą uzyskać informacje i złożyć wniosek.
Ministerstwo Edukacji Brandenburgii zachęca na swej stronie internetowej: "Pracowałaś jako nauczycielka w Ukrainie i znasz język niemiecki? Chcielibyśmy zatrudnić Cię również jako nauczycielkę w Brandenburgii. Oferujemy ponadprzeciętny dochód brutto w wysokości co najmniej 3428 euro".
Ukraińscy nauczyciele mogą tu liczyć na wyjątkową drogę na skróty. W Niemczech, żeby zyskać zatrudnienie w szkole, trzeba zaliczyć pięć lat studiów, dwa lata stażu i zdać trudne egzaminy. Poza niezłymi zarobkami nauczyciel/ka dostaje status urzędnika państwowego, co daje mu/jej dodatkowe profity: lepszą emeryturę i ulgi podatkowe. Pensum wynosi 26 godzin tygodniowo przy tablicy (w Polsce - 18 godzin, ale większość nauczycielek i nauczycieli bierze nadgodziny).
Głównym zadaniem ukraińskich nauczycieli jest opieka nad uchodźcami. Pomagają również jako tłumacze, np. w spotkaniach z rodzicami, a także są zatrudniani na zajęciach wychowania fizycznego, plastyki i muzyki, gdzie znajomość języka jest mniej ważna.
A jak to wygląda w Polsce? Ile ukraińskich nauczycielek pracuje w szkołach i w jakim charakterze? O tym wszystkim czytaj w następnym odcinku postulatów po ukraińskiej debacie OKO.press
Od początku inwazji Rosji na Ukrainę, czyli od 24 lutego 2022 roku, opisujemy losy uchodźców i uchodźczyń, którzy uciekli z kraju przed wojną, by ratować siebie i najbliższych. Relacjonujemy na bieżąco wydarzenia z frontu, analizujemy rosyjską propagandę, ale również interweniujemy, kiedy to potrzebne, w sprawach Ukrainek i Ukraińców, którzy próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się.
Wskazujemy błędy, które popełnia państwo, opisujemy opadającą falę obywatelskiej pomocy ukraińskim rodzinom i analizujemy wyzwania, jakie stawia przed nami pobyt w Polsce 1,5 mln wojennych uchodźców. Zastanawiamy się, co zrobić, żeby kraj, do którego uciekli stał się bezpiecznym schronieniem na czas wojny lub nowym domem. Żeby pomóc im przetrwać, a jeśli tego chcą - zacząć nowe życie tutaj, gdzie jesteśmy razem.
Polsko-ukraińska debata "Jesteśmy tu razem", którą OKO.press zorganizowało 18 listopada 2022 roku w Teatrze Powszechnym, pokazała nam dobitnie, jak wiele jest do zrobienia. Jej uczestniczki i uczestnicy obu narodowości z organizacji społecznych, samorządów, uczelni próbowali definiować trudności, na jakie napotykają uchodźcy i uchodźczynie, i szukać rozwiązań.
Ułożyło się to w kilka zasadniczych problemów, a czasem absurdów, szkodliwych przepisów i złych polityk państwa.
Omawiamy je jeden po drugim z nadzieją, że zostaną doprecyzowane i rozwinięte przez organizacje ukraińskie i polskie, specjalistów, opinię publiczną.
Każdy z wątków będziemy rozwijać i uzupełniać - opisując konkretne historie Ukrainek i Ukraińców, rozmawiając z ekspertkami, a czasem szukając rozwiązań stosowanych na świecie, w tym nawet - o zgrozo - w Niemczech.
Prowadzimy akcję: JESTEŚMY TU RAZEM. Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
W debacie "Jesteśmy tu razem" w warszawskim Teatrze Powszechnym 18 listopada 2022 wprowadzenie wygłosili:
W pierwszym panelu („bytowym”) wystąpili:
Gośćmi drugiego panelu („duchowego”) byli:
Debatę prowadziły dziennikarki i dziennikarz OKO.press: Krystyna Garbicz, Piotr Pacewicz, Agata Kowalska i Agata Szczęśniak.
Edukacja
Uchodźcy i migranci
Przemysław Czarnek
Ministerstwo Edukacji i Nauki
edukacja dzieci z Ukrainy
Jesteśmy tu razem
Ukraina
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze