Wewnętrzna korespondencja mediów publicznych z lat 2016-23, raporty służb, relacje aktywistów. Czy da się na tej podstawie ustalić, jak zablokować ataki państwa na aktywistki i aktywistów? I te rekomendacje wprowadzić w życie? Rozmawiamy o tym z mec. Sylwią Gregorczyk-Abram
W kwietniu 2025 premier Donald Tusk powołał komisję, która ma zbadać naciski PiS na społeczeństwo obywatelskie w latach 2015-23. Stało się to po roku ścigania „grubych spraw” i afer, prób naprawiania sytuacji w wymiarze sprawiedliwości i analizowania spraw w prokuraturze wskazujących na ingerencję polityków.
Ataki na społeczeństwo obywatelskie mogą się przy tym wydawać błahe. To ostatecznie „tylko” ściganie za udział w zgromadzeniach w obronie praw człowieka, wolnych sądów, praworządności. Łamanie praw człowieka na granicy, szykany wobec aktywistów stających w obronie środowiska.
Ale atak na społeczeństwo obywatelskie był groźny – uderzał w fundament demokratycznego państwa. Wiemy to, bo OKO.press towarzyszyło obywatelom.
Teraz z przewodniczącą Komisji ds. wyjaśnienia mechanizmów represji poprzedniej władzy wobec społeczeństwa obywatelskiego, mec. Sylwią Gregorczyk Abram (na zdjęciu), rozmawiamy o tym, co jej Komisja jest w stanie zrobić. Co może ustalić i jaką naprawę państwa zaproponować?
„Jesteśmy zagrzebani w dokumentach” – mówi. „Ale komisja ma dziewięć miesięcy na przedstawienie raportu końcowego, więc pracujemy nad rekomendacjami, które pozwolą uchronić społeczeństwo obywatelskie przez ponownymi atakami w przyszłości”.
Agnieszka Jędrzejczyk, OKO.press: Wasza Komisja powstała dwa miesiące temu. Nie za późno? Nadzieja, że uda się wprowadzić rozwiązania prawne, jest chyba z każdą godziną mniejsza? Prezydent-elekt zapowiada wojnę z rządem. Gdzie tu miejsce na społeczeństwo obywatelskie?
A poza tym to przecież było tak dawno…
Sylwia Gregorczyk-Abram, przewodnicząca Komisji ds. wyjaśnienia mechanizmów represji poprzedniej władzy wobec społeczeństwa obywatelskiego: Komisja widzi te zagrożenia. Nie jesteśmy jednak od politycznej arytmetyki, ale od tego, aby rzetelnie wykonać pracę.
Nasze zadanie to opisać system represji, wysłuchać organizacje pozarządowe, aktywistki i aktywistów i przedstawić rekomendacje. Politykom zostawiam to, w jaki sposób to będą wprowadzać w życie. To, czy podejmą się tego zadania, niezależnie od tego, kto zasiada w pałacu prezydenckim, będzie pewnego rodzaju testem.
I nie, to nie było to dawno, skoro dotyczy naszych współobywateli, którzy żyją wśród nas. A jeśli nic się nie zrobi, może się powtórzyć.
Co robimy?
To będzie pierwszą część raportu. Przedstawimy ją wraz ze wstępnymi wnioskami w lipcu.
Komisja jest złożona z ekspertek i ekspertów w bardzo różnych dziedzinach, mamy na pokładzie prawników, socjologów, dziennikarzy, psychologów społecznych i oczywiście aktywistki i aktywistów.
Nie jesteśmy komisją śledczą, nie mamy prawa do wzywania i przesłuchiwania. Nie ścigamy sprawców, nie mamy takich uprawnień. Chcemy się dowiedzieć, dlaczego atak władzy na społeczeństwo obywatelskie był możliwy na tak ogromną skalę i co zrobić, by żadna władza w przyszłości nie mogła takiego ataku powtórzyć.
OKO.press było z aktywistami, relacjonowaliśmy obywatelskie działania w obronie Konstytucji, sądów, uchodźców, praw kobiet, mniejszości, praw przyrody. Relacjonowaliśmy protesty i rozprawy sądowe, które władza wytaczała obywatelom. Zbieraliśmy też relacje osób wziętych przez władzę „na celownik”.
Odkryliśmy, że państwo od mniej więcej 2018 roku zaczęło używać przeciw aktywnym obywatelom całego arsenału: policji, prokuratury, sądów, sanepidu, kancelarii prawnych, danych z teczek osobowych, Pegasusa, mediów publicznych, internetowych trolli.
System, poza najgłośniejszymi sprawami, był praktycznie niewidoczny. Bo kto się wzruszy kolejnym wezwaniem aktywisty do sądu na sprawę wykroczeniową o kilkaset złotych? Sprawcom dawało złudzenie, że nic takiego złego nie robią. Ktoś pisał wniosek do sądu, ktoś komentarze w sieci. Ktoś wyciągnął teczkę personalną z szafy… Nikt nie odpowiadał za całość procederu.
Jesteśmy od tego, by to opisać i właśnie w imieniu państwa opowiedzieć, co się stało.
Zacznijmy od mediów, skoro to Wasze pierwsze zadanie.
Nie zajmujemy się mediami publicznymi w ogóle, ale tym jak pokazywały aktywistów i organizacje pozarządowe.
Dokumentujemy to, jak ich działania były w tych mediach przedstawiane albo, co miało też miejsce, wielokrotnie przemilczano ważne inicjatywy obywatelskie. Jak te media oskarżały współobywateli o działania wrogie wobec państwa, robiły z nich zakładników jednego obozu politycznego. Ośmieszały, poniżały i pomijały całkowicie ich wersję wydarzeń, w tym to, dlaczego i przeciw czemu protestowali.
To dopytam: Czy chodzi np. o opisywane przez nas szczucie na działaczy organizacji pozarządowych przez TVP w 2016 roku? Atak na Barta Staszewskiego w 2020 roku? Atak na protestujących przed TVP po zabójstwie Pawła Adamowicza w 2019 roku i ujawnienie ich danych oraz wizerunków? Atak w TVP na aktywistkę za to, że opowiedziała o tym, jak pomogła uchodźcy? Ujawnienie przez TVP danych o stanie zdrowia Marty Lempart?
Mamy już naprawdę dużo materiału. Jest też przykład telewizyjnego filmu „Pucz”. To jest naprawdę cały wachlarz chwytów propagandowych. Między innymi, pokazany jest na nim Wojciech Diduszko jako osoba symulująca uraz w czasie demonstracji pod Sejmem w 2016 roku. Nie ma tam jego części historii – tego, dlaczego protestował, dlaczego położył się na ulicy. Nazywany jest symulantem i prowokatorem. Takie rzeczy chcemy pokazywać.
Jest film „Inwazja” atakujący społeczność LGBT. Temu się też przyjrzymy.
Członek Komisji, prof. Tomasz Grzyb, który jest psychologiem społecznym oraz prof. Krzysztof Podemski, socjolog, pomogą nam także odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób te ataki i szczucie wpływały na wszystkich obywateli.
Chcemy pokazać miejsce ówczesnych mediów publicznych w strukturze państwa i to, jakie mechanizmy zaszwankowały, że nie stanęły one po stronie pluralizmu i zwróciły się przeciw współobywatelom.
Rekomendacje o charakterze systemowym przekażemy odpowiednim ministerstwom. W przypadku mediów byłoby to Ministerstwo Kultury.
Czy tylko rozwiązania ustawowe wchodzą w grę? A rekomendacje miękkie? Np. skłonienie spółek mediów publicznych do przygotowania wewnętrznych regulacji, które pokazują, gdzie biegnie granica, której się nie przekracza?
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych twierdzi, że gdyby takie wytyczne w Radiu Szczecin istniały, Tomasz Duklanowski nie mógłby w 2022 roku zaatakować i ujawnić danych syna posłanki Filiks. Właśnie za brak tych wytycznych Urząd nałożył na rozgłośnię karę finansową.
Teraz przekopujemy przez zebrany materiał, każdy z członków komisji zajmuje się swoją częścią. A kiedy to przeanalizujemy, przyjdzie czas na wnioski. Będą, jak mówiłam, w lipcu. I niewątpliwie będziemy szukać rozwiązań kompleksowych, bo tylko one mogą skutecznie obronić obywateli przed łamaniem ich praw przez władzę.
A rekomendacja dotycząca sposobu przeprowadzenia zmian w prawie wchodzi w grę?
Gdyby np. Sejm – tak jak próbował w 2024 roku – zorganizował panel obywatelski w sprawie naprawy mediów publicznych, powstałyby zalecenia dla ustawy medialnej, które trudno byłoby zlekceważyć, nawet przy konflikcie rząd-prezydent.
Panel obywatelski to starannie wybrana reprezentatywna grupa obywateli, która po dyskusji z ekspertami wskazuje, jakie rozwiązania uważa za najlepsze. Dzięki tej metodzie wiadomo, na co godzi się większość społeczeństwa.
Pomysł Sejmu w 2024 roku nie wyszedł, bo wydawało się wtedy, że problem rozwiąże się tradycyjną ścieżka prawną i polityczną. Ale raczej się nie rozwiąże. Nie moglibyście zaproponować panelu?
Znowu – za wcześnie na taką deklarację. To jest zespołowa praca i na pewno nie będę wychodzić przed szereg. Ale dopóki będę przewodniczącą komisji, tak ja i inne członkinie i członkowie będziemy chcieli rozmawiać z organami odpowiedzialnymi za tworzenie prawa o tym, jak włączać w realizację naszych rekomendacji organizacje pozarządowe.
Naszym najważniejszym klientem jest społeczeństwo obywatelskie i nie wyobrażamy sobie prowadzenia tego rodzaju rozmów bez jego udziału.
Z tego, co udało nam się zebrać w OKO.press, wynika, że atak przy pomocy mediów publicznych był tylko jednym z elementów nacisku. Na poziomie lokalnym objawiał się hejtem w mediach społecznościowych czy na forach lokalnych portali.
Więc użycie do ataku mediów publicznych mogło świadczyć o tym, że sygnał do ataku szedł z wysoka. Jesteście w stanie to sprawdzić?
Zapytaliśmy media publiczne także o wewnętrzną korespondencję. Czekamy na nią. Ale nie sądzę, by w sprawie ataków na Elżbietę Podleśną czy Barta Staszewskiego zostały ślady na piśmie z dokładnymi instrukcjami. Odnoszę wrażenie, że to się działo na poziomie ogólnych rozmów i formułowanych oczekiwań. System nie wymagał wydawania poleceń. Przeciwnie, zakładam, że niektóre osoby zatrudnione wówczas w TVP same podejmowały takie działania, licząc na to, że zapunktują tym u kierownictwa TVP.
Bo nie było systemowych blokad przed takimi praktykami.
Drugim tematem, którym Komisja się zajmie, będą SLAPP-y (Strategic Lawsuits Against Public Participation – ataki prawne przeciwko aktywności obywatelskiej)?
Ta część dotyczyłaby używania prawa do wywoływania efektu mrożącego. Wypychania obywateli z debaty publicznej. Tak przy pomocy pozwów cywilnych o wysokie odszkodowania i spraw karnych, jak i poprzez masowe wnioski o ukaranie na podstawie Kodeksu wykroczeń.
A także sposobu wykorzystywania skargi nadzwyczajnej do SN do ataku na obywateli, ale też przewlekłość postępowań po to, by zniechęcić ludzi do aktywności obywatelskiej i oczywiście zmian w prawie uderzających w polski wymiar sprawiedliwości. Ataku na sędziów.
Chcemy to mieć gotowe do 30 września. Tu znowu wiele zależy od tego, jak szybko instytucje odpowiedzą na nasze wnioski.
Kiedy zbieraliśmy relacje obywateli, zaskoczyła nas zwłaszcza skala nadużywania Kodeksu wykroczeń.
Amnesty International zebrało dane z sądów w całej Polsce tylko dotyczące jednego artykułu, art. 52 (naruszenie przepisów dotyczących zgromadzeń).
Sama zapytałam z kolei o sytuację Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście – wyszło z tego, że wnioski wykroczeniowe policji po demonstracjach roku 2020 zatkały ten sąd.
Ale to są tylko małe wycinki tego, co się działo. Wy możecie więcej. Zebranie takich danych z całej Polski pokazałoby skalę zjawiska, ale też regionalne zróżnicowanie. Bo nie wszędzie takie ataki wobec obywateli były prowadzone. Byli ludzie, którzy odmawiali udziału w tym procederze.
To, co będziemy w tej sprawie robić, zależy od naszych spotkań z organizacjami społecznymi i grupami obywatelskimi z całej Polski. Zaprosiliśmy między innymi organizacje rzecznicze i kobiece, i uliczne, i uchodźcze, i równościowe, i sędziowskie. Będzie też oczywiście spotkanie z adwokaturą, która jest kopalnią wiedzy, bo adwokaci organizowali w całej Polsce pomoc prawną.
Na to mamy cały na lipiec. Będziemy ich słuchać, zbierać ich obserwacje i wnioski.
Zachęcamy też, by do nas pisać – pod adresem: [email protected].
Ale ważne, by zrozumieć jedno: nie możemy się zajmować indywidualnymi sprawami.
Nie jesteśmy w stanie ich rozwikłać i Komisja nie może brać na siebie za to moralnej odpowiedzialności. Będziemy szukać mechanizmów i sposób, by blokować ataki na obywateli w przyszłości. Indywidualne historie posłużą nam do znalezienia propozycji naprawy państwa. Jeśli jednak Komisja uzna, że zgromadzone materiały pozwalają na złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, to naszym obowiązkiem będzie to zrobić.
Ale na lipiec też planujemy spotkanie dotyczące kolejnego ważnego elementu, czyli kompensacji.
Odszkodowań?
Także, ale nie wyłącznie. Zarysowanie mechanizmu kompensacyjnego jest jednym z zadań Komisji. Szukamy sposobu jak do tego podejść.
Przed naszą rozmową spytałam kilkoro bohaterów tekstów OKO.press, czego by oczekiwali od Komisji. Nikt nie powiedział, że kompensacji. „Czasu zmarnowanego na ciąganie przed sądy nikt nam nie zwróci” – mówili.
Są jednak sytuacje, w których państwo powinno zrekompensować to, co zrobiło.
Przypadki pobić na demonstracjach, kłopoty czy utrata pracy? Problemy sędziów?
Być może.
Chciałabym najpierw wysłuchać tego, co mówią w tej sprawie organizacje. Mogą mieć zupełnie inny pogląd na tę sprawę. To jest coś, co wymaga pogłębionej dyskusji z całym środowiskiem.
Jeden z naszych bohaterów powiedział teraz, że dla niego – jeśli już mówimy o kompensacji – mogłoby to być zebranie przez Komisję świadectw o osobach, które zachowały się przyzwoicie. To są policjanci, sędziowie z całej Polski. A także wspaniałe adwokatki i adwokaci, którzy pojawiali się na zgromadzeniach w całej Polsce i zostawiali namiary „jeśli coś będzie się dziać”, a potem pomagali pro bono.
To jest dla komisji ważne. Te świadectwa możemy zebrać m.in. za pośrednictwem samorządu adwokackiego.
Ja sama, jak współtworzyłam Komitet Obrony Sprawiedliwości, mam tu, w szufladzie raport, gdzie wymieniamy wszystkich obrońców, których reakcja była jednym z ważniejszych mechanizmów społecznej samoobrony – nie sposób tego pominąć.
Ostatni etap to używanie policji i służb wobec obywateli? Przemoc na zgromadzeniach, podsłuchy, Pegasus?
Tu jesteśmy dopiero na wstępny etapie, bo to zadanie na jesień. Ale mamy za sobą spotkania w Komendzie Głównej Policji, która deklaruje szeroką współpracę. Robi dla nas teraz kwerendę tych spraw, którymi powinniśmy się przyjrzeć. Oczywiście po zanonimizowaniu. Te materiały mamy dostać do 16 czerwca.
Jest w tej sprawie mnóstwo raportów organizacji i instytucji.
Jasne, jest praca ObyPomocy, raporty Amnesty, raporty RPO (Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur) to tylko kilka z nich.
My jednak mamy prawo zapytać o to, co się działo, organy państwa. I już wysłaliśmy pisma do wszystkich służb z prośbą o informacje i dokumentacje.
Czy jesteście w stanie się dowiedzieć, co spowodowało taką nadaktywność policji podczas zgromadzeń publicznych w 2020 roku? Kotły, bicia, wywożenie za miasto, przypadki czynnej brutalnej napaści?
Będziemy to badać.
Mamy sygnały, że takie analizy były robione w Komendzie Głównej Policji. Nie znamy jednak jeszcze statusu tego dokumentu i tego, czy będziemy mieli do niego dostęp.
Także, jeśli chodzi o Pegasusa i o działania służb, w pewnym zakresie będziemy mieć dostęp do informacji oklauzulowanych. Będzie szansa na dowiedzenie się czegoś więcej, niż mogły to zrobić organizacje pozarządowe i obywatele bazujący na prawie dostępu do informacji publicznej. Samych informacji pokazać się nie da – ale być może złapiemy tu jakiś mechanizm.
Opowieść o tym, co się działo, też może być sposobem na zapobiegnięcie recydywie. Może wywołać „efekt mrożący” dla nadużyć władzy.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)