0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

12:24 10-12-2025

Prawa autorskie: Zdjęcie: Mandel NGAN / AFPZdjęcie: Mandel NGAN...

USA grają na rozbicie Unii Europejskiej. Nowe dowody

Stany Zjednoczone powinny działać na rzecz odciągnięcia Polski, a także Austrii, Węgier i Włoch od Unii Europejskiej – takie treści znajdują się w nieopublikowanej, dłuższej wersji nowej strategii bezpieczeństwa USA, o której napisał amerykański portal Defense One.

Co się wydarzyło?

Amerykański portal Defense One, który zajmuje się tematyką obronności, wojskowości i bezpieczeństwa, opublikował omówienie szerszej wersji nowej strategii bezpieczeństwa USA. Ta była dystrybuowana wśród mediów zanim amerykańska administracja 4 grudnia 2025 opublikowała na stronie Białego Domu oficjalną wersję dokumentu.

Dłuższa wersja strategii zgadza się z wersją oficjalną w najważniejszych założeniach:

  • kluczowej dla USA roli konkurencji z Chinami,
  • wycofaniem z obrony Europy,
  • pełnej koncentracji na amerykańskich wpływach na zachodniej półkuli, czyli obszaru obu Ameryk.

Poza tym według portalu w kontrowersyjnym dokumencie znajduje się cały rozdział o tym, jak powinno wyglądać podejście USA do Europy.

„Podczas gdy publicznie opublikowana strategia wzywa do zakończenia „nieustannego rozszerzania NATO”, pełna wersja zawiera więcej szczegółów na temat tego, jak administracja Trumpa chciałaby „uczynić Europę znów wielką”, nawet jeśli wzywa europejskich członków NATO do uniezależnienia się od amerykańskiego wsparcia wojskowego” – pisze portal.

Odciągnąć część krajów od UE

Wychodząc z założenia, że Europa stoi w obliczu „zaniku cywilizacji” z powodu swojej polityki imigracyjnej i „cenzury wolności słowa”, strategia proponuje priorytetowe traktowanie amerykańskich stosunków z krajami UE o „zbieżnych poglądach”. Chodzi o te kraje, w których najmocniejsze są ruchy i partie prawicowe.

Austria, Węgry, Włochy i Polska zostają wymienione jako te kraje, z którymi Stany Zjednoczone powinny „współpracować bardziej... w celu odciągnięcia ich od [Unii Europejskiej]”.

„Powinniśmy wspierać partie, ruchy oraz intelektualistów i ludzi kultury, którzy dążą do suwerenności i zachowania/przywrócenia tradycyjnego europejskiego stylu życia... będąc jednocześnie proamerykańskimi” – Defense One cytuje fragment dokumentu.

Jak zwraca uwagę PAP, w niepublikowanej wersji strategii mowa jest też o stworzeniu nowego międzynarodowego formatu współpracy o nazwie Core 5 (C5). C5 miałby obejmować USA, Chiny, Rosję, Indie i Japonię – bez udziału UE ani żadnego państwa wchodzącego w jej skład. Grupa miałaby zająć się m.in. kwestią bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.

Jaki jest kontekst?

Opublikowana przez portal Defense One wersja amerykańskiej strategii bezpieczeństwa to, jak wynika z relacji portalu, wersja dokumentu dystrybuowana wśród mediów zanim amerykańska administracja 4 grudnia 2025 opublikowała na stronie Białego Domu oficjalną wersję dokumentu.

Nowa strategia bezpieczeństwa USA, którą omawialiśmy na łamach OKO.press, wprost stwierdza, że w interesie USA jest głęboka reforma Unii Europejskiej, jeśli nie jej rozpad, i dojście do władzy partii skrajnie prawicowych, określonych eufemistycznie „partiami patriotycznymi”. Te same cele ma Kreml.

W oficjalnej wersji strategii europejskie partie narodowo-konserwatywne i skrajnie prawicowe wymienione są w kontekście „nadziei na zmianę” kierunku, w którym zmierza UE, które niesie ze sobą wzrost ich popularności.

„Chcemy, aby Europa pozostała europejska, odzyskała swoją cywilizacyjną pewność siebie i porzuciła skupianie się na duszących regulacjach […] Naszym zadaniem powinno być wspieranie Europy w zmienianiu kursu […] Rosnące wpływy partii patriotycznych dają powody do sporego optymizmu” – czytamy w strategii.

Poza tym strategia wprost deklaruje, że amerykańska polityka wobec Europy powinna skupiać się na m.in.: „kultywowaniu oporu wobec obecnego kierunku rozwoju Europy w państwach europejskich”.

Poza tym stanowi ona wyraźne odejście od dotychczasowego stosunku USA do Rosji, którą USA dotąd postrzegały jako zagrożenie. Nowy dokument, którego autorem jest Pete Hegseth, amerykański sekretarz obrony (dziś zwany „sekretarzem wojny”), wzywa do przywrócenia „strategicznej stabilności w stosunkach z Rosją”.

Jak pisał po publikacji ukraiński dziennik „Kyiv Independent”, "nowa doktryna bezpieczeństwa USA daje Putinowi dokładnie to, czego ten chce”.

Przeczytaj także:

10:28 10-12-2025

Prawa autorskie: Foto Ozan KOSE / AFPFoto Ozan KOSE / AFP

Komisja Europejska do Trumpa: „Zełenski to demokratycznie wybrany lider”

Prezydent USA Donald Trump znowu oskarża władze Ukrainy o to, że uchylają się od przeprowadzenia wyborów prezydenckich. Zełenski: mam wolę i gotowość, by przeprowadzić wybory. Komisja Europejska: Zełenski to demokratycznie wybrany przywódca.

Co się wydarzyło?

Prezydent Donald Trump w wywiadzie z portalem Politico we wtorek 9 grudnia znowu oskarżył prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o to, że nie ma demokratycznego mandatu do sprawowania władzy i używa wojny jako pretekstu, by nie organizować wyborów prezydenckich w Ukrainie.

Trump stwierdził, że „już czas”, by zorganizować wybory, bo od ostatnich „minęło już dużo czasu”, a Zełenski „nie radzi sobie jakoś specjalnie dobrze” w sprawowaniu prezydentury.

„To ważne, by przeprowadzić wybory. Oni [prezydent Ukrainy i jego gabinet – red.] używają wojny, by nie organizować wyborów. A ludzie powinni mieć wybór (…) [Władze Ukrainy – red.] mówią o demokracji, ale to już nie jest demokracja” – powiedział Trump.

O tą wypowiedź prezydenta USA zaraz po publikacji wywiadu została zapytana rzeczniczka Komisji Europejskiej Anitta Hipper podczas konferencji prasowej. Hipper podkreśliła w imieniu Komisji: Zełenski ma demokratyczny mandat do sprawowania władzy, a wyborów nie ma jak przeprowadzić, bo trwa wojna.

“To są wyjątkowe okoliczności. Rosja prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie. Prezydent Zełenski jest demokratycznie wybranym liderem, a wybory powinny odbyć się w momencie, gdy będą do tego warunki” – powiedziała we wtorek 9 grudnia rzeczniczka Komisji Europejskiej.

Zełenski: „Mam wolę i gotowość”

W odpowiedzi na komentarze Trumpa we wtorek 9 grudnia deklarację w sprawie organizacji wyborów prezydenckich złożył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Pomimo że stan wojenny, który obowiązuje w Ukrainie od momentu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę nie pozwala na organizację wyborów, Ukraina jest gotowa przygotować odpowiednie zmiany w prawie, by wybory przeprowadzić. Pod warunkiem, że USA i Europa pomogą w zagwarantowaniu bezpieczeństwa.

„Zwracam się teraz z otwartą prośbą do Stanów Zjednoczonych o pomoc. Wspólnie z naszymi europejskimi partnerami możemy zapewnić bezpieczeństwo niezbędne do przeprowadzenia wyborów. Jeśli tak się stanie, Ukraina będzie gotowa do przeprowadzenia wyborów w ciągu najbliższych 60–90 dni” – powiedział Zełenski, cytowany przez dziennik Kyiv Independent.

Dodał, że nie omawiał tej kwestii z Waszyngtonem.

„Osobiście mam na to wolę i jestem gotowy” – podkreślił.

Jaki jest kontekst?

Deklaracja prezydenta Zełenskiego co do gotowości przeprowadzenia wyborów to skutek rosnącej presji USA na Ukrainę. Administracja Donalda Trumpa prowadzi kolejną turę rozmów pokojowych z Rosją i Ukrainą, do których punktem wyjścia był 28-punktowy „plan pokojowy” ujawniony przez amerykańskie media. USA wywierają na Ukrainę coraz większą presję, by ta poddała się żądaniom Rosji i zgodziła na zawieszenie broni na rosyjskich warunkach. Rosja domaga się oddania przez Ukrainę terytorium, którego ta jeszcze nie zajęła w walce, zgody na rozbrojenie, odrzucenia dążenia do członkostwa w NATO oraz zmianę władzy.

Wtorkowy wywiad Donalda Trumpa w serwisie Politico pokazuje powrót do prorosyjskiej retoryki z początku objęcia przez niego prezydentury, w tym dramatycznego spotkania Zełenski-Trump w Białym Domu w lutym 2025. W rozmowie z amerykańskim portalem Trump oskarżał Zełenskiego o to, że „ludzie w Ukrainie umierają”, a ten „nie znalazł nawet czasu”, by przeczytać najnowszą wersję proponowanego przez USA i Rosję „planu pokojowego”. Ponownie oskarża Zełenskiego o brak demokratycznego mandatu. Podkreśla też, że Rosja „ma wyraźną przewagę” w rozmowach z Ukrainą, bo jest znacznie większa, a „ostatecznie większy zawsze wygrywa”.

Trump pytany jest też o to, czy jest gotów zrezygnować z prób wypracowania porozumienia między Ukrainą i Rosją. Mówi że nie, ale że to Europa i Ukraina muszą „rozegrać tą piłkę”, tzn. muszą odpowiedzieć na oczekiwania Rosji.

W ciągu 11 miesięcy sprawowania władzy i angażowania się w rozmowy z Rosją i Ukrainą amerykański prezydent co chwila zmieniał front: raz wydawał się bardziej koncyliacyjny wobec Ukrainy, w innych momentach mówił językiem Putina. Oskarżał już Zełenskiego o bycie „dyktatorem bez wyborów”, wywołanie wojny z Rosją, czy sabotowanie rozmów pokojowych. W ostatnich dniach ten prorosyjski kurs USA stał się jeszcze bardziej ewidentny na skutek publikacji nowej Narodowej Strategii Bezpieczeństwa. Dokument jest niezwykle krytyczny wobec Europy i bardzo przychylny wobec Rosji.

Amerykańskie zaangażowanie w pomoc Ukrainie sprowadza się w tej chwili do sprzedaży Europejczykom sprzętu wojskowego, który Europa przekazuje Ukrainie w ramach programu PURL (skrót od ang. Prioritized Ukraine Requirements List). To ważne, by program działał, bo moce produkcyjne Europy w wielu kategoriach sprzętu są mniejsze niż amerykańskie, więc bez możliwości realizowania zamówień w USA, może być ciężko z dostawami dla ukraińskiej armii. Po objęciu prezydentury przez Trumpa ustała jednak wszelka pomoc finansowa dla Ukrainy.

Tymczasem Europa ma do końca grudnia podjąć decyzję o sposobie finansowania pomocy dla Ukrainy na najbliższe dwa lata. Ukraina ma bowiem zapewnione środki finansowe jedynie do końca pierwszego kwartału 2026. Na stole leżą tzw. pożyczki reparacyjne oparte na środkach z zamrożonych w Europie rosyjskich aktywów, lub wspólne pożyczanie przez UE środków na rynkach finansowych. Decyzja w sprawie sposobu finansowania Ukrainy ma zostać podjęta na zbliżającym się szczycie UE 18-19 grudnia.

Przeczytaj także:

09:49 10-12-2025

Prawa autorskie: Yuri CORTEZ / AFPYuri CORTEZ / AFP

Leniwce sprzedawane na czarnym rynku, nosorożce zabijane przez kłusowników. Czy świat to zatrzyma?

Zakończyło się 20. spotkanie państw-członków Konwencji Waszyngtońskiej w stolicy Uzbekistanu, Samarkandzie. Dyskutowano o losie rzadkich, chronionych i zagrożonych gatunków zwierząt: nosorożców, żyraf, słoni, leniwców, mantów. Co wynikło z rozmów?

Co się wydarzyło?

5 grudnia 2025 r. zakończył się szczyt CITES (Konwencji Waszyngtońskiej) w Samarkandzie. Poznaliśmy wyniki rozmów państw-członków.

Czym jest CITES?

Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, zwana także właśnie Konwencją Waszyngtońską lub w skrócie CITES, powstała w 1973 roku. Jej celem jest ochrona dziko występujących populacji zwierząt i roślin gatunków zagrożonych wyginięciem poprzez kontrolę, monitoring i ograniczanie międzynarodowego handlu nimi, ich rozpoznawalnymi częściami i produktami pochodnymi. Polska przystąpiła do niej w 1990 roku.

CITES oferuje trzy poziomy ochrony gatunków, które są przedmiotem międzynarodowego handlu. Każdy z nich stanowi odrębny załącznik do konwencji.

  • Załącznik I dotyczy gatunków zagrożonych wyginięciem z powodu handlu i w zasadzie uniemożliwia międzynarodowy obrót komercyjny, poza wyjątkowymi okolicznościami.
  • Załącznik II zezwala na handel na specjalnych warunkach i dotyczy gatunków, które mogą być zagrożone wyginięciem. Obejmuje również wymogi dotyczące wydawania zezwoleń dotyczące importu i eksportu, oraz wprowadzania do obrotu.
  • Załącznik III dotyczy gatunków chronionych w co najmniej jednym z państw-sygnatariuszy konwencji, który zwrócił się do innych członków CITES o pomoc w kontroli handlu tymi gatunkami.

Co ustalono na szczycie?

Nosorożce mogą odetchnąć

Najwięcej obaw budziło głosowanie dotyczące obu gatunków nosorożców afrykańskich – czarnego, uznanego za krytycznie zagrożonego – i białego – gatunku bliskiego zagrożenia. Odbyło się ono na wniosek Namibii, która chciała zliberalizować handel trofeami myśliwskimi z namibijskich nosorożców. Gdyby postulat przeszedł, nosorożce czarne trafiłyby z Załącznika I do Załącznika II, co mogłoby jeszcze bardziej napędzać popyt na trofea z tych zwierząt.

Oba gatunki nosorożców są zagrożone kłusownictwem ze względu na ich rogi, które trafiają do nielegalnego obrotu, z racji dużego popytu na nie w krajach Azji.

Szacuje się, że liczebność nosorożca białego południowego spadła o ponad 11 proc. w latach 2023–2024.

Obecnie na wolności żyje mniej nosorożców niż 20 lat temu. W latach 2008–2020 kłusownicy zabili ponad 10 400 afrykańskich nosorożców, z czego 382 zginęły w Namibii. Siedemdziesiąt z nich to nosorożce białe. W latach 2021–2024 w Namibii zabito co najmniej 226 nosorożców czarnych.

Kłusownictwo nosorożców w tym kraju podwoiło się w ciągu ostatnich kilku lat, z 47 przypadków w 2021 roku do 95 w 2022 roku i wciąż rośnie. Osłabienie obostrzeń dotyczących obu gatunków stworzyłoby śmiertelnie niebezpieczny precedens. Tym bardziej, że raport Grupy Specjalistów ds. Nosorożców Afrykańskich Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) z 2024 roku wskazywał, że na koniec 2023 roku populacja nosorożca czarnego liczyła zaledwie 6421 osobników, co stanowi spadek o około 94 proc. w porównaniu z jej liczebnością w 1960 roku.

Żyrafy pod nadzorem

Strony CITES zebrane w Samarkandzie podtrzymały również ograniczenia dotyczące handlu częściami ciała żyraf. Niektóre państwa afrykańskie, wspierane przez lobby organizatorów polowań z RPA, chciały zdjęcia tych zwierząt z Załącznika II. Ich wniosek, gdyby został przyjęty, sprawiłby, że w niektórych krajach, kluczowych dla ochrony gatunku, doszłoby do liberalizacji handlu żyrafami.

Chociaż żyrafa jako gatunek nie jest uważana za zagrożoną, to zupełnie inaczej jest w przypadku jej poszczególnych podgatunków. Żyrafa siatkowana i masajska są uznawane za zagrożone.

Natomiast żyrafy nubijska i kordofańska są obecnie klasyfikowane jako krytycznie zagrożone.

Dlatego mówi się dziś o cichym wymieraniu żyraf i konieczności dalszych ograniczeń.

Słonie mają coraz większy problem

Niepewna jest przyszłość słoni afrykańskich. Konferencja stron CITES zrewidowała swoje podejście w zakresie handlu tymi zwierzętami – częściami ich ciał i żywymi osobnikami. W czasie jej obrad przegłosowano rozszerzenie komercyjnego handlu wyrobami ze skóry słoni i złagodzenie ograniczeń w handlu żywymi zwierzętami w Namibii i Republice Południowej Afryki.

Zarówno słoń afrykański sawannowy, jak i słoń afrykański leśny są zagrożone wyginięciem. Na wolności zostało zaledwie 415 000 osobników. Tylko w latach 2019–2023 legalnie sprzedano ponad 23 000 części ciała i produktów pochodzących ze słoni afrykańskich.

Leniwce pod lepszą ochroną

W czasie konferencji w uzbeckiej Samarkandzie udało się osiągnąć porozumienie w sprawie wzmocnienia ochrony dwóch gatunków leniwców. W związku z tym, że ich liczebność spada, państwa, które są stronami CITES jednogłośnie zagłosowały za ich wpisaniem do Załącznika II tej konwencji. Problem dotyczy szczególnie krajów Ameryki Środkowej oraz Boliwii, Brazylii i Kolumbii. Za powód podano rosnącą skalę nielegalnych odłowów tych zwierząt i wprowadzania schwytanych na wolności zwierząt do obrotu. Wraz z wpisaniem do Załącznika II handel leniwcami będzie podlegał ścisłym obostrzeniom.

Jednym z największych legalnych importerów leniwców są obecnie Stany Zjednoczone. W latach 2016-2021 do USA w sposób legalny trafiły co najmniej 764 leniwce importowane w celach komercyjnych. Poza nimi tysiące zwierząt trafiają na terytorium tego kraju nielegalnie. Zainteresowanie importem żywych leniwców dotyczy również innych krajów, w tym zamożnych państw w Zatoce Perskiej.

Manty trafiają do pierwszego załącznika

Z kolei do Załącznika I zostały decyzją konferencji CITES wpisane manty, uznawane za najinteligentniejsze ryby na świecie. Tym samym otrzymały najwyższą możliwą ochronę przed wykorzystywaniem w celach handlowych. Obecnie podlegają ogromnej presji ze strony rybołówstwa komercyjnego. Ich płetwy są wykorzystywane do celów konsumpcyjnych, a inne części ciała uznawane są za środek leczniczy. To doprowadziło do znaczącego spadku populacji mant, a lokalnie do ich wyginięcia.

Manta, fot. Jon Hanson/Flickr, CC BY-SA 2.0

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

06:46 10-12-2025

Prawa autorskie: Fot. Biuro Przeydenta UkrainyFot. Biuro Przeydent...

Zełenski: Ukraina gotowa jest zrobić wybory mimo wojny

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział 9 grudnia wieczorem, że Ukraina jest gotowa na przeprowadzenie wyborów, jeśli otrzyma gwarancje bezpieczeństwa na ten okres. Głosowanie mogłoby się odbyć za 60-90 dni.

Ukraina proponuje też rozejm energetyczny. A zatem uznaje, że ataków Rosji na froncie nie da się na tym etapie negocjacji zatrzymać, ale można powtrzymać ataki daleko za linia frontu. Ukraina jest nimi dewastowana, ale Rosja obrywa od lata także. I ukraiński ostrzał instalacji energetycznych prowadzi nie tylko do zniszczeń, ale i śmierci cywili (Rosja przyznała się ostatnio, że na jej terenie w wyniku ostrzału sprowokowanego przez Putina zginęło tysiąc dzieci – liczba wygodnie okrągła i zarazem trudna do wyobrażenia)

Najważniejsza zmianą jest zgoda na przeprowadzenie wyborów mimo trwającej wojny. Wymaga to od Ukrainy nadzwyczajnego prawnego i organizacyjnego wysiłku, ale Ukraińcy gotowi są go podjąć. O ile – jak można tę propozycję rozumieć – Rosja przestanie ostrzeliwać Ukrainę.

Kadencja prezydencka skończyła się w 2023 r., ale najazd rosyjski trwa. Chodzi nie tylko tylko o konsekwencje rosyjskich ostrzałów, pod którymi Ukraińcy mieliby prowadzić kampanię wyborczą, organizować wiece i spotkania, a potem głosować. Problem polega też na tym, że tysiące wyborców jest na froncie, wyjechało z domu, a nawet znajduje się za granicą – i tam też powinni móc głosować. Analizy, jak przeprowadzić wybory, których wyniku nie da się podważyć, w Ukrainie trwają od dawna:

Przeczytaj także:

Zełenski relacjonował też dziennikarzom stan negocjacji z ekipą Trumpa: „USA przekazały Ukrainie, że w ramach swego planu pokojowego chcą »realistycznych« gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa”. Podkreślił , że podczas rozmów strona amerykańska nie groziła wstrzymaniem sprzedaży broni.

Prezydent dodał, że Kijów zrobi wszystko, aby w ciągu dwóch tygodni doprowadzić do spotkania z Amerykanami „na najwyższym szczeblu” na temat planu pokojowego. Odpowiadając na pytania reporterów dodał, że chce omówić plan odbudowy Ukrainy jako części wspieranego przez Waszyngton porozumienia pokojowego, a w tym tygodniu oczekuje kolejnych spotkań z amerykańskimi i europejskimi partnerami na szczeblu doradców ds. bezpieczeństwa.

Kijów ma zamiar zaproponować alternatywne rozwiązania po tym, jak prezydent Wołodymyr Zełenski ponownie wykluczył oddanie ziemi, twierdząc, że „nie ma prawa” tego zrobić na mocy prawa ukraińskiego i międzynarodowego.

Jaki jest kontekst?

Prezydent Zełenski wykonuje wyraźny gest w stronę Trumpa, pokazując gotowość do przeprowadzenia wyborów i zatrzymania wojny.

Nie przyjmuje jednocześnie amerykańsko-rosyjskich warunków kapitulacji.

Przy czym wyraźnie pokazuje, że gotów jest rozmawiać z Amerykanami, a odrzuca dyktat rosyjski. Zgadza się bowiem na wybory mimo stanu wojennego, na czym zależy Trumpowi. A nie zgadza się na „pokój” na warunkach Putina – proponuje rozejm. A tego Putin nie chce. Interesuje go umowa z USA o nowym podziale Europy.

Jednocześnie argument o konieczności przeprowadzenia w Ukrainie wyborów jest argumentem rosyjskim. Trump go od Putina przejął. Ten twierdzi, że nie może negocjować z Ukrainą, bo nie ma tam legalnych władz (Rosja mimo „operacji wojennej” przeprowadziła, więc dlaczego Ukraina nie może? – dziwi się publicznie Putin).

Jednak Rosji nie chodzi o wybory w Ukrainie – jej propaganda w kółko powtarza, że nie ma przecież żadnej gwarancji, iż Ukraińcy wybiorą władze odpowiadające interesom Rosji. Chyba że te wybory zrobiono by wedle rosyjskich standardów – takich, których Putinowi i jego ludziom w Rosji pozwalają wygrywać w cuglach mimo katastrofy wojennej i gospodarczej. Brak wyborów w Ukrainie jest dla Putina tylko pretekstem, by negocjować status Ukrainy i Europy wyłącznie z USA. Nazywa to „usuwaniem przyczyn konfliktu”.

O sytuacji, w jakiej się znalazła Ukraina, więcej pisze Krystyna Garbicz:

Przeczytaj także:

Tymczasem w swojej nowej strategii bezpieczeństwa USA dokonują resetu stosunków z Rosją. Liczą na korzystne umowy gospodarcze. Te nie będą jednak możliwe, dopóki w Ukrainie nie skończy się wojna. Ekipa Trumpa próbuje zmusić Ukrainę do zakończenia wojny na warunkach odpowiadających Rosji. Bowiem Putin powtarza, że albo uzyska to, co chce, albo wojna będzie trwała.

Przeczytaj także:

2 grudnia na Kremlu wysłannicy Trumpa, jego przyjaciel Steve Witkoff i zięć Jared Kushner, dowiedzieli się od Putina, że nie akceptuje on amerykańskich propozycji. Był to 28-punktowy rosyjski plan, zmieniony jednak pod naciskiem Europy i po negocjacjach z Ukrainą. Jednocześnie Putin zaczął straszyć eskalacją wojny. Powiedział, że jeśli Ukraina nie ustąpi, powiększy swoje żądania terytorialne o ca le ukraińskie wybrzeże nad Morzem Czarnym. Może też zaatakować Europę i nie będzie to „atak chirurgiczny jak w Ukrainie”, ale taki „po którym nie będzie tam z kim rozmawiać”. Atak na Europę ma być odwetem na jej atak na Rosję. Rzecz w tym, że w rosyjskiej narracji Europa stwarza ogromne zagrożenie dla Rosji, gdyż „opowiada się za wojną” – tj. nie dopuszcza do kapitulacji Ukrainy.

Po powrocie z Kremla amerykańscy wysłannicy ponowili naciski na prezydenta Zełenskiego. Przedstawili mu warunki Kremla i – według przecieków – próbowali zmusić do tego, by zaakceptował je przez telefon. Coraz bardziej poirytowany Trump zaczął powtarzać znowu, jak w lutym 2025, że Ukraina „nie ma żadnych kart”, „Rosja jest dużo większa”, a Zełenski „powinien w końcu przeczytać propozycję”.

Putin zaś opowiada, że słusznym i zasadnym postulatem jest powrót do rozmów o tym, czy rozszerzenie NATO w latach 90. było właściwe.

Przeczytaj także:

Negocjacjom przypominającym podział świata po II wojnie światowej sprzeciwiają się sojusznicy Ukrainy w Europie. I to Europa stała się teraz wspólnym wrogiem Trumpa i Putina.

Przeczytaj także:

Rosja cały czas dewastuje system energetyczny Ukrainy. Ale i ona sama coraz bardziej obrywa. Putin ten problem ostentacyjnie ignoruje. Ale Trump mógłby uznać propozycję rozejmu za racjonalną.

20:42 09-12-2025

Prawa autorskie: Tom Rose, ambasador USA, źródło: wywiad dla TVN24Tom Rose, ambasador ...

Ambasador USA w wywiadach dla polskich mediów: „Postrzegamy Polskę jako część Ameryki”

„Jesteście najbardziej wpływowym miejscem w Europie” – mówił ambasador USA w wywiadach dla polskich telewizji. Odmówił krytyki rządu Donalda Tuska. „Nie widzę fundamentalnych różnic między dwoma blokami politycznymi”

Co się wydarzyło

We wtorek 9 grudnia 2025 ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce, Tom Rose, udzielił półgodzinnych wywiadów dwóm polskim telewizjom: TVN24 i wPolsce24. To pierwsze wywiady Toma Rose'a dla polskich mediów, odkąd został ambasadorem. Stacje, reprezentujące dwa odmienne medialno-polityczne światy, wyemitowały je niemal jednocześnie (TVN24 o pół godziny wcześniej).

„Silniejsza Polska oznacza silniejszą Amerykę. Sukces Polski to sukces Stanów Zjednoczonych” – mówił w obu rozmowach Tom Rose. W wywiadzie dla wPolsce24 odwołał się do hasła wyborczego Donalda Trumpa: „W Polsce, American First, stawianie Ameryki na pierwszym miejscu, oznacza stawianie Polski na pierwszym miejscu”.

Natomiast w TVN24 powiedział: „Naprawdę postrzegamy Polskę jako rodzinę, jako część Ameryki”.

Podkreślał osiągnięcia naszego kraju. Mówił o „polskim cudzie gospodarczym”. „To wręcz niewiarygodne! Amerykanin nie jest w stanie patrzeć na Polskę inaczej niż z podziwem i ogromnym szacunkiem. (...) Polska dzisiaj jest mocarstwem światowym, nie tylko regionalnym. Jesteście gospodarką wartą bilion dolarów, macie najsilniejszą armię w NATO, najskuteczniejszą gospodarkę na świecie poza Chinami” – zachwalał Polskę Tom Rose w TVN24.

Prowadzący rozmowę w telewizji wPolsce24 Stanisław Jegliński i Jacek Karnowski kilka razy w negatywnym kontekście przywoływali premiera RP Donalda Tuska. Jednak za każdym razem ambasador USA albo odpowiadał, że nie wdaje się w wewnętrzne spory, albo wręcz podkreślał te sprawy, w których może się zgodzić z polskim premierem. Na przykład w kwestii zaostrzenia polityki migracyjnej:

„Widzieliśmy wczoraj premiera, który cieszył się z pozwolenia Unii Europejskiej na zwolnienie Polski z niektórych przepisów i regulacji imigracyjnych. Myślę, że jest tu ponadpartyjne poparcie, że Polska powinna być Polską” – powiedział Tom Rose wPolsce24.

Podkreślił: „Mamy bardzo dobre relacje z rządem, mamy bardzo dobre relacje z prezydentem. Współpracujemy z rządem na co dzień. Spotykam się z każdym, kto chce się ze mną spotkać z rządu, z kancelarii prezydenta”. Dodał, że być może dochodzi do jakichś sporów, ale „w podstawowych, fundamentalnych, egzystencjalnych kwestiach, przed którymi stoi Polska, nikt się nie spiera. Wszyscy, rząd ma to samo zdanie, prezydent ma to samo zdanie co do tego, czego trzeba, czego potrzebujecie, by utrzymać rozwijającą się gospodarkę. Co musicie zrobić względem waszych partnerów z Unii Europejskiej i NATO. Co musicie robić w kwestiach obronności i energetyki. Nie widzę żadnych fundamentalnych różnic między dwoma blokami politycznymi tutaj, które byłyby uzasadnieniem dla niezgody politycznej, z którą boryka się kraj. Ale jestem po prostu outsiderem, to nie moja sprawa, to nie sprawa Ameryki”.

Rose odmówił oceny stanu negocjacji w sprawie pokoju w Ukrainie. „Nie jestem zaangażowany w negocjacje i ufam mojemu prezydentowi” – powiedział.

Jaki jest kontekst

4 grudnia 2025 amerykańska administracja opublikowała nową strategię bezpieczeństwa, która dystansuje się od Europy i zapowiada reset w relacjach z Rosją.

W rozmowie z polskimi mediami Rose bronił tej strategii. Podkreślił, że została ona błędnie zrozumiana, a jest odzwierciedleniem tego, jak wygląda rzeczywistość.

„Nie możemy [Stany Zjednoczone] być wszędzie i zawsze, nie możemy robić wszystkiego, nie jesteśmy w stanie wszystkiego uciągnąć” – mówił amerykański ambasador. „To niesprawiedliwe, naród amerykański tego nie chce, nie stać nas na to i mamy, jak to mówi amerykańskie powiedzenie, ważniejsze sprawy na głowie”.

Stwierdził, że gospodarka Unii Europejskiej jest niewiele mniejsza niż amerykańska i w związku z tym UE powinna bardziej się angażować w kwestie bezpieczeństwa. Jeśli USA mają wybronić swoje interesy w konfrontacji z Chinami, to Europa musi zająć się swoim bezpieczeństwem — przekonywał Rose. „Prawdziwe wyzwanie, prawdziwy kryzys, którym musimy stawić czoło, to jest to, że nigdy nie mieliśmy konkurenta przez te 250 lat takiego jak Chiny. Prawdziwej potęgi przemysłowej, behemota wytwórczości i jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym” – powiedział ambasador USA w TVN24.

A to oznacza, że Europa musi podążać śladem Polski – mówił Rose. Padły wielokrotnie powtarzane przez amerykańskich polityków, że Polska jest „modelowym sojusznikiem”.

„Reszta Europy musi iść tą drogą i się po prostu wzmocnić, bronić się” – powiedział Rose w TVN24. „Prezydent chce silnych sojuszów, chce zdolnych sojuszów, zdolnych do obrony samych siebie i swoich interesów, dumnego, suwerennego narodu i ludzi” – mówił we wPolsce24.

Rose potwierdził też, że Amerykanie nie zamierzają zmniejszać wojskowej obecności w Polsce. Zaznaczył przy tym, że wojska amerykańskie stacjonujące w Polsce nie są gestem dobroczynności wobec naszego kraju. „Leży to w interesie dziesięciu miliardów dolarów bezpośrednich inwestycji zagranicznych dla amerykańskich spółek”.

Zachęcał do tego, by „Polska była asertywnym głosem w Europie”.

Zanim został dyplomatą, Tom Rose był dziennikarzem. Pracował m.in. w Japonii, a w Izraelu był wydawcą „Jerusalem Post”. W pierwszej administracji Donalda Trumpa był starszym doradcą wiceprezydenta Mike’a Pence’a.

W OKO.press Michał Piekarski, analityk ds. bezpieczeństwa, opisywał nową strategię bezpieczeństwa USA:

Przeczytaj także:

Paulina Pacuła opisywała reakcje europejskich liderów na strategię:

Przeczytaj także: