0:000:00

0:00

Trybunał Sprawiedliwości UE w postanowieniu z 14 lipca 2021 nakazał polskiemu rządowi m.in. zamrożenie Izby Dyscyplinarnej, a zwłaszcza jej działalności w sprawach o uchylenie sędziom immunitetu. Polski rząd nie zastosował się do tego postanowienia. Nie wykonał też wyroku TSUE z 15 lipca, w którym Trybunał uznał, że polski system dyscyplinarny dla sędziów jest sprzeczny z prawem UE.

7 września 2021 Komisja Europejska zawnioskowała do TSUE o nałożenie na Polskę kar finansowych za ignorowanie postanowień i wyroków Trybunału. 27 października zapadła pierwsza decyzja: 1 mln euro kary dziennie za niewykonanie środków tymczasowych. Przy obecnym kursie Polska traci 4,6 mln złotych dziennie za to, że Izba Dyscyplinarna formalnie wciąż działa.

Przeczytaj także:

Kiedy działać przestanie?

"Nie mówimy o ustawie, która ma tylko zlikwidować Izbę Dyscyplinarną. Mówimy o ciągu dalszym całościowej reformy wymiaru sprawiedliwości. Ona nie będzie zlikwidowana dlatego, że życzy sobie tego Trybunał Sprawiedliwości [...]" - mówił 2 listopada 2021 w "Rozmowie Piaseckiego" TVN24 wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.

I dodawał: "Prace trwają. W zasadniczych zrębach [nowa ustawa - red.] jest oczywiście gotowa. Bez paniki. [...] Prace są na ukończeniu. Czy to będzie dni parę, czy paręnaście to są kwestie wtórne".

Kolejnych kilkanaście dni może oznaczać kilkadziesiąt milionów złotych jak najbardziej realnej straty dla polskiego budżetu. Wiadomo jednak, że partia Kaczyńskiego miała problem ze Zbigniewem Ziobrą, który ani myśli zgadzać się na "ustępstwa" wobec UE. PiS niczym chór grecki mówił więc "idziemy", ale od miesięcy stał w miejscu. I zwodził opinię publiczną. Szczegółowe kalendarium kolejnych zapowiedzi rządowych i partyjnych notabli przeczytacie Państwo poniżej:

22 lipca: Morawiecki o "istniejących projektach"

O tym, że rząd planuje reformę, mówił jeszcze 22 lipca na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Z jego słów wynika jasno, że jakiś projekt był gotowy już wtedy, wymagał jedynie kolejnych konsultacji.

"Dziś jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy może i należałoby dokonać przeglądu działania Izby Dyscyplinarnej SN. A to dlatego, że ta Izba na pewno nie spełniła wszystkich oczekiwań, również moich, również naszej formacji" - stwierdził premier.

"Będziemy zastanawiali się w ramach rady ministrów, czy także nie skorzystać z już istniejących projektów" - poinformował.

"Sądzę, że w ramach rady ministrów będziemy mieli też jakieś pomysły na ten temat, tak żeby również i wobec Komisji Europejskiej i wobec tych wyroków, które zapadły, nie umniejszając w niczym pierwszeństwa polskiej konstytucji przed prawem unijnym, tam, gdzie ono nie ma swojej wyłączności (...), żeby przystąpić do pewnego remontu systemu, pewniej reformy, która nadal jest potrzebna" - tłumaczył Morawiecki.

"Czekamy na to, ja czekam na to z ogromną niecierpliwością i mam nadzieję, że ten kolejny obrót kołowrotka reformy wymiaru sprawiedliwości doprowadzi do istotnej poprawy jego działania" - podkreślił.

23 lipca: Terlecki o "gotowej reformie"

Dzień później słowa premiera komentował szef parlamentarnego klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Podkreślmy: mowa o jednym z najważniejszych polityków rządzącej koalicji, zaufanym człowieku Jarosława Kaczyńskiego.

"To jest dobra koncepcja, tym bardziej że wychodzimy w pewnym sensie naprzeciw oczekiwaniom Trybunału" - mówił 23 lipca Terlecki, odnosząc się do zapowiedzi Morawieckiego. Dodał, że "reforma jest gotowa, przygotowana".

"Będziemy ją w jesieni wprowadzać. Tam zajdzie też zmiana dotycząca tej komisji dyscyplinarnej" - poinformował.

Ale gdy dziennikarki dopytywały go, czy będzie to ustawa o zmianie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej, odpowiedział krótko: "Nie".

Tego samego dnia posłanka PiS Anna Milczanowska w Polskim Radiu 24 zdradziła, co dokładnie planuje rząd

"Izba Dyscyplinarna nie spełnia do końca naszych oczekiwań. Myślimy o połączeniu tej izby z Izbą Karną" - mówiła Milczanowska.

30 lipca: Duda o "potrzebnych zmianach"

Prezydent Andrzej Duda zabrał głos 30 lipca 2021. W rozmowie z Polską Agencją Prasową odpowiedział na apel I Prezes SN Małgorzaty Manowskiej. Jak pisaliśmy w OKO.press sędzia Manowska wezwała rządzących polityków do przeprowadzenia zmian w prawie. Tłumaczyła, że sama ma związane ręce i nie może wykonać postanowień TSUE.

Duda stwierdził, że całkowicie zgadza się z I Prezes SN.

"Uważam, że przede wszystkim po pierwsze powinien być system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów taki, żeby była ona skuteczna, żeby społeczeństwo miało to poczucie, że to nie jest tak, że nie ma żadnej odpowiedzialności, że ona jest. Oczywiście także, żeby środowisko sędziowskie miało to poczucie, że ta odpowiedzialność jest, ale powinno być to rzeczywiście przejrzyste, rzetelne, uczciwe" - mówił Duda.

"Wszystko wskazuje na to, że będą potrzebne zmiany ustawodawcze" - stwierdził prezydent, dopytywany o słowa Manowskiej o "faktycznym paraliżu systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów" wynikającym z orzeczeń TSUE.

2 sierpnia: Morawiecki o tym, że "nic nie jest doskonałe"

O nieudanej reformie systemu dyscyplinarnego 2 sierpnia 2021 ponownie mówił premier.

"Już od tego czasu dostrzegłem szereg bulwersujących, dziwnych zachowań sędziów, które nie zostały w odpowiedni sposób ukarane. Czyli Izba Dyscyplinarna nie spełniła swojego zadania od tej strony. Dlatego sądzę, że osoby właściwe dla przeprowadzenia takich reform są dzisiaj w takim momencie, że reforma tej instytucji powinna podlegać przeglądowi" - tłumaczył Morawiecki.

"Nic nie jest doskonałe w naszym życiu i bardzo często dokonujemy przeglądów, dokonujemy reform, zmian zgodnie z oczekiwaniami społecznymi, zgodnie z najlepszymi praktykami, zgodnie z funkcjonowaniem podobnych instytucji w krajach zachodnich" - zapewnił.

"To w szczególności mam na myśli, a więc usprawnienie działań, zmianę funkcjonowania w taki sposób, aby Izba nie była de facto sparaliżowana, aby była realną izbą działającą na rzecz poprawy jakości funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości" - mówił.

Jaki przegląd, jaka reforma i kiedy? Tego już nie sprecyzował.

7 sierpnia: Kaczyński o "znikającym przedmiocie sporu"

7 sierpnia w obszernym wywiadzie dla PAP plany PiS potwierdził prezes Jarosław Kaczyński. Wskazywał, że rząd odpowiednią reformę wymiaru sprawiedliwości miał gotową już od dawna.

"Niewątpliwie jest przedmiot sporu, czyli Izba Dyscyplinarna. Reforma przygotowywana przez minister Annę Dalkowską przewidywała likwidację Izby Dyscyplinarnej jeszcze przed wyrokiem TSUE i już kilka miesięcy temu była omawiana i pozytywnie zaopiniowana przez komitet bezpieczeństwa" - mówił Kaczyński.

"Sądzę, że trzeba tę reformę podjąć, bo ona i tak była planowana, najwyżej będzie to kwestia jej przyspieszenia, ale to jest też część Polskiego Ładu. Zlikwidujemy Izbę Dyscyplinarną w tej postaci, w jakiej funkcjonuje ona obecnie i w ten sposób zniknie przedmiot sporu" - zapewnił prezes PiS.

Dodał, że pierwsze propozycje zmian opinia publiczna pozna we wrześniu 2021, bo "będą to projekty rządowe".

"One będą zmieniały kodeksy i musi to iść w dłuższym, kodeksowym trybie. Chodzi o konkretny kształt Izby Dyscyplinarnej, ale to nie oznacza, że ta Izba nie będzie funkcjonować w żadnej postaci. Tego zresztą nikt od nas nie oczekuje, ale to będzie zupełnie inny organ. Chcemy ją zreformować nie ze względu na wyrok TSUE, ale po prostu dlatego, że ta Izba nie wypełnia swoich obowiązków. Wszyscy są równi wobec prawa, w niewielu krajach sędziowie mają immunitety i dobrze byłoby je też znieść w Polsce" - wskazywał Kaczyński.

Terminy na uchwalenie zmian w kodeksach rzeczywiście są dłuższe niż przy przyjmowaniu innych ustaw. Ale w tracie swoich rządów PiS wielokrotnie pokazywał, że potrafi naginać i łamać procedury, jeżeli akurat zależy mu na czasie. Kodeksowe terminy nie mogły tu nawet zacząć biec, bo projektu reformy jak dotąd nie złożono w Sejmie. Od słów Kaczyńskiego minęły już prawie trzy miesiące.

14 września: Terlecki o projekcie, który "ma być"

W połowie września Ryszard Terlecki mówił już o "nowym projekcie", w którym rząd zastosuje się do wyroku TSUE.

"Ma być nowy projekt reformy wymiaru sprawiedliwości, czy tej części wymiaru sprawiedliwości, ale jeszcze go nie znamy" - przyznał podczas rozmowy z dziennikarzami w Sejmie.

Czy to znaczy, że rząd porzucił gotowy projekt, o którym mówiono wcześniej? Tego nie doprecyzował. Zapewniał też, że Komisja Europejska nie zarządzi wobec Polski finansowych kar.

"Spokojnie. Unia nie jest szalona, żeby stosować jakieś kary finansowe wobec nas. Oczywiście straszy, ale myślę, że nic z tego nie będzie" - stwierdził.

Dziś wiemy już, że się mylił.

16 października: Kaczyński o ustawie "zatwierdzonej wiele miesięcy temu"

16 października Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla RMF FM ponownie mówił o starym projekcie, przygotowanym przed orzeczeniami TSUE.

"Komitet, którego jestem przewodniczącym, zatwierdził tę ustawę, ten projekt wiele miesięcy temu. Nie było wtedy jeszcze tego sporu. To jest po prostu część Polskiego Ładu, który zostanie wprowadzony bardzo niedługo" - zapewnił prezes PiS.

"W ramach szerszego przedsięwzięcia trzeba opanować tę anarchię, która panuje w sądach. Trzeba jednocześnie zlikwidować instytucje, które się nie sprawdziły. A Izba Dyscyplinarna się nie sprawdziła" - stwierdził.

28 października: Morawiecki o "kompromisie za parę miesięcy"

Wkrótce po tym, jak TSUE ogłosił kary finansowe dla Polski Morawiecki nie wprost przyznał, że problemy z ustawą wynikają z różnicy zdań wśród rządzących koalicjantów. Nie jest tajemnicą, że wszelkim "ustępstwom wobec Brukseli" przeciwny jest Zbigniew Ziobro, szef resortu formalnie odpowiedzialnego za reformy sądownictwa.

"W najbliższych paru miesiącach wykrystalizuje się kompromisowy w ramach Zjednoczonej Prawicy pomysł, który będzie jednocześnie do zaakceptowania dla prezydenta" - stwierdził na konferencji prasowej.

Morawiecki powtórzył też, że prace nad ustawą były prowadzone jeszcze zanim zapadły lipcowe orzeczenia TSUE.

31 października: Wawrzyk o "najbliższych dniach"

Wiceszef MSZ i niedoszły Rzecznik Praw Obywatelskich Piotr Wawrzyk w "Kawie na ławę" TVN24 przekonywał, że kształt projektu poznamy już za kilka dni.

"Ta ustawa będzie pokazana w najbliższych dniach. Proszę pamiętać, że mówimy o stworzeniu całego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Nie mówimy tylko o likwidacji Izby Dyscyplinarnej [...]. Nam chodzi o stworzenie nowego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, którzy na przykład popełniają przestępstwo i nie byli do tej pory karani" – powiedział Wawrzyk.

Niewiadomą pozostaje, kto jest autorem szykowanej reformy.

"Jak rozumiem, będzie to projekt ministerstwa sprawiedliwości" - powiedział Wawrzyk. "Kwestia ustaw dotyczących wymiaru sprawiedliwości to kompetencja ministra sprawiedliwości" - dodał.

A już 2 listopada rano Radosław Fogiel dementował tę informację, wskazując, że projekt może być też zgłoszony przez radę ministrów.

2 listopada: Terlecki myśli, że "jeszcze w listopadzie"

"Idea Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zostanie w pewien sposób zachowana, ale w innym kształcie, w ustawie, która jest znacznie szersza niż tylko ten problem" - powiedział we wtorek 2 listopada 2021 w Radiu Kraków Ryszard Terlecki.

Stwierdził, że wciąż jest "za wcześnie", by mówić o szczegółach projektu. Przypomnijmy - po raz pierwszy usłyszeliśmy o nim 22 lipca. Zdaniem Terleckiego zajmuje się nim Ministerstwo Sprawiedliwości oraz rząd, "trwają jeszcze ostatnie retusze i korekty".

"Myślę, że to kwestia jakichś dwóch tygodni. Nie mamy teraz Sejmu przez dwa tygodnie, więc w tym czasie projekt powinien trafić do izby" - zapowiedział Terlecki. Kolejne posiedzenie Sejmu odbędzie się 16 i 17 listopada 2021.

Terlecki podkreślił, że projekt trafi pod obrady "zgodnie z kolejką czekających ustaw".

"Myślę, że to będzie jeszcze w listopadzie" - dodał.

Marchewka i pałka: zlikwidują Izbę, a wraz z nią cały obecny Sąd Najwyższy

Teraz wszystko wskazuje na to, że osiągnięto kompromis z Ziobrą: Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana, ale wraz z nią PiS chce przeprowadzić bezprecedensową czystkę w Sądzie Najwyższym. Według informacji "Rzeczpospolitej" upolityczniona KRS i prezydent Duda dostaną do ręki instrument, by nie dopuścić do orzekania nikogo ze starych, legalnie wybranych sędziów SN.

Na czym mają polegać zmiany? Według informacji dziennika z obecnego Sądu Najwyższego ma pozostać twór kadłubkowy, z pięciu obecnych izb nie ostanie się żadna, powstaną za to dwie nowe: Izba Prawa Publicznego i Izba Prawa Prywatnego. "Zajmowałyby się one tylko skargami nadzwyczajnymi, oceną ważności wyborów i rozstrzyganiem pytań prawnych" - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Za tym rozwiązaniem pójdzie radykalny atak na niezależność Sądu Najwyższego, bo PiS ma szykować instrument do wymiany wszystkich sędziów SN na samych swoich, czyli wyłącznie takich, którym rekomendację da upolityczniona, wybrana przez polityków PiS i Kukiz'15 Krajowa Rada Sądownictwa.

Mechanizm ma wyglądać następująco.

Obecni sędziowie Sądu Najwyższego mieliby składać deklarację, czy chcą dalej orzekać w SN. Ale pozytywna deklaracja nie kończyłaby sprawy - w jej następstwie sędziowie musieliby się poddać weryfikacji politycznych nominatów w KRS. To oni wydawaliby rekomendację dla prezydenta Andrzeja Dudy, którzy sędziowie zasługują na dalsze orzekanie w Sądzie Najwyższym, a którzy nie. Szczególnie dla starych, legalnych sędziów byłaby to procedura poniżająca i przede wszystkim nie do zaakceptowania, bo sprzeczna ze standardami niezależności wymiaru sprawiedliwości. Z wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Trybunału Sprawiedliwości UE, SN i NSA wynika, że nowa KRS nie jest legalnym organem. Podważane są też rozdawane przez nią nominacje sędziowskie (dała je już 1,5 tysiąca neo-sędziom). Co więcej, 28 października upolityczniona KRS została wyrzucona z ważnej Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa.

PiS najwyraźniej zdaje sobie sprawę, że starzy sędziowie SN będą ostro sprzeciwiać się zmianom, bo przygotował dla nich korupcyjną ofertę finansową: wg "Rzeczpospolitej" sędziowie SN z co najmniej 10-letnim stażem będą mogli odejść w stan spoczynku, a wtedy zachowają pełne uposażenie sędziego SN do 65. roku życia. Muszą tylko złożyć odpowiednie oświadczenie na ręce I prezes SN.

To oferta aż bezczelna w swej bezceremonialności. Przekładając ją z języka prawnego na polski, PiS mówi starym sędziom tak:

"Na pewno nie będziecie chcieli, żeby weryfikowała was nasza KRS i dobrze, bo nie chcemy was w naszym Sądzie Najwyższym. Ale zależy nam, żebyście poddali się procedurze przez oświadczenia o przejściu w stan spoczynku, bo wtedy my powiemy Unii Europejskiej, że w ten sposób zaakceptowaliście zmiany w strukturze i składzie Sądu Najwyższego".

Biorąc pod uwagę nieugięty sprzeciw starych, legalnych sędziów SN wobec zamachu na niezależność wymiaru sprawiedliwości forsowanego przez PiS i Zbigniewa Ziobrę, trudno przypuszczać, by ulegli tego rodzaju zachętom.

Co jednak ciekawe, zapowiadane zmiany mocno krytykują też nowi sędziowie w SN: "Redukcja liczby sędziów wiązałaby się z jakimś mechanizmem oceny i weryfikacji, który z całą pewnością pierwsza prezes SN uzna za niedopuszczalny, jak to wielokrotnie podkreślała" - powiedział "Rzeczpospolitej" Aleksander Stępkowski, rzecznik SN. Dodał też, że "tego typu rozwiązania co do zasady ewidentnie kolidują z gwarancjami niezawisłości sędziowskiej, chronionej przez zasadę ich nieusuwalności".

PiS idzie dokończyć sądową rewolucję

O tym, że PiS idzie po niezależnych sędziów i Sąd Najwyższy alarmowaliśmy w OKO.press już po wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego dla RMF FM z 16 października 2021 roku. Prezes PiS zapowiedział tam właśnie daleko idące zmiany.

Tak pisał o nich nasz specjalista ds. sądownictwa Mariusz Jałoszewski:

Zlikwidowane mają być sądy rejonowe. Staną się one sądami okręgowymi. W województwach będą sądy okręgowe o statusie tzw. centrali – będzie jedna centrala na województwo lub więcej. Pozostałe sądy staną się ich filiami, czy raczej wydziałami zamiejscowymi. Obecni sędziowie rejonowi z „mocy ustawy” mają stać się sędziami okręgowymi.

Zostaną też zlikwidowane sądy apelacyjne, które rozpoznają teraz apelacje od wyroków sądów okręgowych w ważnych sprawach. Prezes PiS wprost tego nie powiedział. Ale mówił o tym, że będą „duże” sądy regionalne. Może być ich kilka, czyli mniej niż obecnie jest sądów apelacyjnych, których jest kilkanaście.

Sądy regionalne mają dostać nowe uprawnienie – będą rozpoznawać kasacje. Teraz kasacje rozpoznaje Sąd Najwyższy. Ale obecny SN zostanie zlikwidowany. Na jego miejscu powstanie „niewielki sąd”, którego zadaniem będzie, jak zapowiedział Kaczyński, „porządkowanie orzecznictwa”.

W takim małym SN będzie kilkunastu, co najwyżej kilkudziesięciu sędziów. Obecnie jest około 94 sędziów, w tym 42 to neo-sędziowie. Kolejnych 19 neo-sędziów czeka na powołanie przez prezydenta.

A tak zapowiedzi prezesa PiS komentował na naszych łamach Krystian Markiewicz, prezes stowarzyszenia sędziów Iustitia:

Jeżeli weźmiemy orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące zmian organizacyjnych w sądach, to one muszą być racjonalne. Muszą wskazywać, że dojdzie do polepszenia prawa obywatela do sądu. Dotychczasowe nasze doświadczenia i aktualne zapowiedzi polityków partii rządzącej o „dokończeniu reformy” i tego „by sądy na dole były nasze”, nie pozostawiają większych złudzeń, że chodzi o upolitycznienie sądów.

I dlatego TSUE zakwestionował reorganizację w SN z 2017 roku, bo uznano, że jej celem było wyrzucenie starszych sędziów SN. Dlatego mam poważne wątpliwości, że celem zapowiadanych obecnie zmian na pewno jest poprawa w dostępie obywateli do sądów. Bo przy tak dużej strukturze sądów, jak w Polsce, wprowadzenie dwóch szczebli sądów, zamiast trzech nie może się sprawdzić.

Na ile znam orzecznictwo TSUE i ETPCz, to takie zmiany w organizacji sądów będą sprzeczne z prawem UE. Standard ochrony prawnej jest obniżany, a pod pretekstem zmian organizacyjnych ogranicza się zasady nieusuwalności i nieprzenoszalności sędziego. Mam nadzieję, że UE też weźmie pod uwagę to orzecznictwo i nie zabraknie jej determinacji w działaniach.

W OKO.press regularnie i szczegółowo opisujemy zamach PiS na sądy i represję wobec niezależnych sędziów. Oto, o czym informowaliśmy tylko w ostatnich tygodniach:

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze