0:000:00

0:00

Wolność słowa i wolność zgromadzeń osób LGBTI i ich sojuszników w Polsce - to główne tematy opublikowanego właśnie raportu Amnesty International Polska pt: "Byliśmy traktowani jak przestępcy". Organizacja przeprowadziła 54 wywiady z osobami LGBTI i osobami sojuszniczymi m.in. uczestnikami "Tęczowej nocy" (7 sierpnia 2020), którą opisaliśmy tutaj i marszu równości w Białymstoku (lipiec 2019), podczas którego na uczestników poleciały butelki, kostka brukowa i petardy. Oraz homofobiczna mowa nienawiści.

Widżet projektu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG
Głównym tematem raportu jest zatem nie tyle mowa nienawiści czy ataki, jakich osoby LGBT doświadczają w przestrzeni publicznej, ale przemoc ze strony państwa.

Chodzi o:

1. Zakazywanie i ograniczanie zgromadzeń np.

  • marszu równości z Częstochowie w 2018 roku ("W Częstochowie mamy ciągle pod górkę. Władze miasta nie traktują naszego zgłoszenia jako wystarczającego, wymagają też wniosku o szczególne wykorzystanie dróg. Zamiast jednego zgłoszenia, za każdym razem musimy dosyłać tysiące załączników").
  • akcji Nadii Kłos w Dębicy w 2020 roku (pisaliśmy o niej tutaj:

Przeczytaj także:

  • prewencyjny zakaz marszu równości w Lublinie w 2018 roku
  • prewencyjny zakaz marszu równości z Gnieźnie w 2019 roku. "W naszym przypadku współpraca z Urzędem Miasta wyglądała fatalnie. Nie tylko nie chcieli tego Marszu, ale też bardzo słabo znali ustawę o zgromadzeniach (...) Na samym początku nie byli w stanie opublikować naszego zgłoszenia w Biuletynie Informacji Publicznej, później po prostu powiedzieli nam, że żadnego zgromadzenia nie będzie. Spytaliśmy o to, jaka była kolejność zgłoszeń - kto zgłosił które zgromadzenie pierwszy, my czy nacjonaliści - to odpowiedzieli, że nie podadzą tej informacji i żadnego zgromadzenia nie będzie. I tak po prostu, rozmowa zakończona".

2. Niedostateczna ochrona zgromadzeń osób LGBT

  • Marsz równości w Białymstoku w 2019 roku, który odbił się szerokim echem w Polsce. Szeroko opisywaliśmy, co działo się podczas wydarzenia (tutaj)

"To było potworne (...) Obrzucali nas moczem, gdzie nie spojrzałem akty przemocy fizycznej, wyzwiska, ktoś rzucił petardę pod wózek osoby z niepełnosprawnością (...) Czuliśmy się zupełnie przytłoczeni, na samym końcu udało nam się jakoś stamtąd uciec. Moi przyjaciele, którzy tam ze mną byli, byli potem zupełnie straumatyzowani. Pierwszy raz czułem taką pewność, że ktoś mógłby mnie po prostu stłuc lub nawet zabić (...) Bardzo niewiele chroniło nas przed nimi", mówił AI Bazyli.

3. Przestępstwa z nienawiści i trudności przy ich zgłaszaniu

  • Marsz równości w Lublinie w 2019 roku i groźba eksplozji. "Policja nie powiedziała nam o tym od razu, na miejscu – i w sumie dobrze. Stałam na dworcu, gdy Bart zadzwonił do mnie i powiedział o tym nieudanym zamachu bombowym. Całą noc nic, tylko myślałam, co mogło się stać tym wszystkim ludziom i czy jest sens w ogóle organizować kolejny Marsz, jeśli takie jest ryzyko... A najlepsze, że ta para otrzymała 12 miesięcy [pozbawienia wolności] wyrokiem sądu, co zrobili, więc równie dobrze mogliby akurat wyjść przed kolejnym Marszem i to powtórzyć”.
  • ataki i pobicia po marszach równości w Łodzi i Warszawie (2021 rok)

Karolina Gierdal, prawniczka: "Kilka lat temu mówiliśmy, że tylko 10 procent osób LGBTI, które są ofiarami przestępstw z nienawiści, zgłasza je policji. Dziś powiedziałabym, że to bliżej 3 procent (...) A to dopiero sam wierzchołek problemu, który jest systemowy. Załóżmy, że ofiara to zgłosi, to policjant wciąż musi to odpowiednio odznaczyć w systemie. A ponieważ nie został przeszkolony, i jego zwierzchnik też nie został przeszkolony, to raczej tego nie odznaczy. I tak to się odbywa szczebelek po szczebelku w tej hierarchii, aż na samym końcu okazuje się, że zgodnie ze statystyką w Polsce nie ma przestępstw z nienawiści wobec osób LGBTI".

4. Użycie siły, profilowanie i zatrzymania osób LGBT - Tęczowa noc

"7 sierpnia 2020 roku policja brutalnie rozpędziła w Warszawie pokojową demonstrację zorganizowaną w akcie solidarności z Margot, dwudziestopięcioletnią aktywistką LGBTI. Margot została aresztowana i oskarżona o to, że 27 czerwca 2020 roku uszkodziła furgonetkę z homofobicznymi hasłami, a także napadła na jej kierowcę, który filmował zdarzenie.

Szereg naruszeń praw człowieka, których doświadczyli aktywiści LGBTI w Tęczową Noc 7 sierpnia 2020 roku pokazuje, z jak wielką determinacją policja i inne organy państwa mogą nękać osoby LGBTI krytycznie odnoszące się do działań państwa. Policja bezzasadnie nadużyła siły, stosowała też inne taktyki niezgodne z prawem, na przykład profilowanie protestujących osób LGBTI. Wiele protestujących osób, a także osoby postronne, trafiły na komisariaty na podstawie arbitralnych decyzji policjantów. Nie poinformowano ich, jakie zarzuty są im stawiane, nie mogły też odwołać się od decyzji o zatrzymaniu".

Po aresztowaniu Margot na ulice wyszli sojusznicy osób LGBT, by protestować przeciwko brutalności policji. "W tamtym momencie, po krótkiej chwili, nagle otoczył nas wianuszek policji, która - jak się okazało - przestała wypuszczać ludzi. Zobaczyłem moją przyjaciółkę dziennikarkę, którą policja trzymała w kotle pomimo tego, że machała im przed oczyma legitymacją dziennikarską. Więc podszedłem do funkcjonariusza i powiedziałem: panowie, trzymacie w środku dziennikarkę, wypuśćcie ją - i zero reakcji z ich strony. Udało mi się jakoś przedostać do niej do środka, w końcu jej udało się wyjść, ale ja już tam utknąłem. »Wiesz, co się teraz stanie« usłyszałem od policjanta, który następnie powiedział mi, że zostanę zatrzymany za udział w zbiegowisku", mówił AI Filip.

Pisaliśmy o tym w OKO.press m.in. tutaj:

Po 1,5 roku od tamtych wydarzeń policjant obecny podczas demonstracji potwierdził w sądzie, że

"Otrzymaliśmy polecenie zatrzymania wszystkich osób oznakowanych barwami LGBT, niezależnie od tego, w jaki sposób się zachowywali. Polecenie to traktowaliśmy jako rozkaz, który należy wykonać".

5. Wolność słowa dla osób LGBT i ich sojuszników - wykorzystanie prawa przeciwko osobom LGBTI

  • "Znieważenie symboli państwowych"

W 2019 roku Bart Staszewski przyszedł na marsz równości z flagą przedstawiająca orła na tle tęczy. Został oskarżony o znieważenie symboli państwowych. Opisywaliśmy sprawę tutaj:

  • Homofobusy
  • "Znieważenie pomnika"

Takie oskarżenia otrzymali m.in. uczestnicy wydarzeń z Tęczowej nocy.

  • "Obraza uczuć religijnych" - m.in. proces o tęczową Maryjkę

"29 kwietnia 2019 roku Elżbieta, Anna i Joanna rozlepiły w Płocku i Jabłonnie obrazki przedstawiające Matki Boskiej z tęczową aureolą. Był to gest solidarności z osobami LGBTI i reakcja na wielkanocny Grób Pański z homofobicznym przekazem w jednym z płockich kościołów. Wczesnym rankiem 6 maja 2019 roku mieszkanie Elżbiety zostało przeszukane przez policję. Skonfiskowano jej laptop i telefon.

W lipcu 2020 roku środowiska skrajnej prawicy oskarżyły aktywistki o znieważenie obiektu kultu religijnego i obrazę uczuć religijnych zgodnie z art. 196 Kodeksu karnego".

Anna: “To było straszne, od samego początku traktowano nas jak przestępców (...) Pierwsza rozprawa była przerażającym doświadczeniem, bo tym zarzutom towarzyszyła taka najobrzydliwsza z możliwych homofobiczna retoryka, zrównująca osoby LGBTI ze zboczeńcami".

W marcu 2021 roku aktywistki zostały uniewinnione. O aktywistce Elżbiecie Podleśnej pisaliśmy tutaj:

OKO.press szczegółowo relacjonowało proces aktywistek. Artykuły znajdziecie tutaj.

6. Efekt mrożący dla aktywizmu osób LGBT

W rozmowach z Amnesty International aktywiści twierdzili, że nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z tak systematycznymi prześladowaniami, do których w sposób systematyczny wykorzystywano wymiar sprawiedliwości. Postępowania karne weszły do katalogu szykan i zniechęcania do podjęcia aktywności w sferze publicznej.

Prawnicy Filipa, którzy po Tęczowej Nocy bronili go przed zarzutami karnymi o udział w zbiegowisku, opowiadali AI o celowym przeciąganiu postępowań, których celem jest uciszanie aktywistów: "Gdy tylko pojawi się nowy materiał dowodowy albo świadek, sprawa wróci. To jak wiszący nad głową topór".

To głos Joanny, jednej z trzech aktywistek uniewinnionych w marcu 2022 roku w sprawie obrazków przedstawiających Matkę Boską z tęczową aureolą: "To, co dzieje się na naszych oczach w Polsce, jest śmiertelnie poważne. To, co wyprawia się na tych rozprawach i pomiędzy nimi, wbrew pozorom jest równie poważne (...) Tym, co napędza te pozwy są zarówno Ordo Iuris, jak i Kaja Godek, która wpadła do Płocka dokładnie dzień po naszej akcji, nagłośniła tę sprawę i na dodatek wywołała ministra Brudzińskiego".

Uniewinnienie to często nie koniec batalii. “Oczywiście ta sprawa się dla nas wcale nie zakończyła, gdyż nasi oskarżyciele już złożyli wnioski o kasację, a sąd ma jeszcze rok na rozpatrzenie ich, zanim wyrok się uprawomocni. I nawet wtedy Prokurator Generalny ma jeszcze rok na wykorzystanie skargi nadzwyczajnej (...) Nasza sprawa od samego początku była polityczna, a oni zrobią cokolwiek będzie trzeba, żeby nas skazać" — mówiła Joanna.

  • Strefy wolne od ideologii LGBT - Bart Staszewski

“To, co zrobiłem, było instalacją artystyczną i nie spodziewałem się, szczerze mówiąc, że tak bardzo wyprowadzi wszystkich z równowagi. (...) Pokazałem tylko to, o czym władze same zadecydowały, ja tylko dałem temu twarz” - tak swoją akcję nagłaśniającą problem uchwał anty-LGBT tłumaczył Bart Staszewski. Mimo to przeciwko aktywiście z pozwami o naruszenie dóbr osobistych wystąpiła część gmin. Pisaliśmy o tym więcej tutaj:

Niemal wszystkie osoby aktywistyczne, z którymi rozmawiała Amnesty International, twierdziły, że z powodu nękania musiały zmienić plany zawodowe lub zmagały się ze znaczącymi trudnościami finansowymi.

Trzydziestoletni Kuba stwierdził, że z powodu aktywizmu LGBTI nie może liczyć na stabilną sytuację życiową. "Teraz pracuję za barem między innymi dlatego, że to w sumie jedyne miejsce, w którym czuję się w miarę bezpiecznie [jako osoba LGBTI]". Aktywizmem zajmował się od 2017 roku, wcześniej toczyły się przeciwko niemu postępowania prawne. W 2020 roku uznał, że aktywizm za bardzo odbija się na jego zdrowiu; czuł się wypalony, poza tym doświadczył przemocy ze strony policjantów. Zdecydował zatem, że musi na pewien czas zrezygnować z aktywizmu.

Inny rozmówca, który zdecydował się pozostać anonimowy, w wywiadzie z Amnesty International przyznał, że z uwagi na wydarzenia Tęczowej Nocy zdecydował się porzucić pracę w administracji publicznej, przy czym nadmienił, że wcześniej poświęcił i zainwestował wiele, żeby ją otrzymać. "To był mój plan na przyszłość".

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze