Sędzia Waldemar Żurek złożył wniosek do ministra sprawiedliwości o zawieszenie lub odwołanie rzeczników dyscyplinarnych Przemysława Radzika i Michała Lasoty. Pozostawienie ich na stanowiskach blokuje dyscyplinarne rozliczenie nominatów władzy PiS w sądach
To pierwszy taki apel do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, o odwołanie rzeczników dyscyplinarnych powołanych przez ministra Ziobrę. Jego autorem jest sędzia Waldemar Żurek z Sądu Okręgowego w Krakowie – na zdjęciu u góry.
Za ich obronę był najbardziej prześladowanym sędzią w Polsce. Miał 23 bezzasadne dyscyplinarki i kilka postępowań w prokuraturze, w których szukano na niego haków. Miesiącami sprawdzało go CBA. Był również jednym z celów afery hejterskiej. Jego głos odzwierciedla też nastroje w środowisku sędziów, którzy bronili praworządności.
Sędzia Żurek razem ze swoją pełnomocniczką, adwokatką Justyną Borucką, wniosek do ministra Bodnara o zawieszenie lub odwołanie zastępców rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika i Michała Lasoty, wysłali w ostatnich dniach.
Choć wniosek dotyczy tylko ich, to w tle jest taki sam ruch wobec ich szefa, czyli głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba. Wszyscy są nominatami ministra Ziobry i odpowiadają za masowe represje wobec sędziów za władzy PiS. Sędziowie mówili na nich „egzekutorzy” Ziobry.
Wniosek o odwołanie opiera się na tym, że niedawno Radzikowi i Lasocie postawiono zarzuty dyscyplinarne za wytaczanie niezasadnych dyscyplinarek wobec sędziego Żurka. Zarzuty postawił rzecznik dyscyplinarny ad hoc powołany przez ministra Bodnara. Niezależnie od tego, w związku z tymi dyscyplinarkami śledztwo prowadzi Prokuratura Krajowa. Obejmuje ono działania Schaba, Lasoty i Radzika. Postępowanie dyscyplinarne i śledztwo to skutek zawiadomień sędziego i jego pełnomocniczki.
Teraz we wniosku do ministra Bodnara przekonują, że postawienie zarzutów dyscyplinarnych jest wystarczającą podstawą do zawieszenia w obowiązkach służbowych lub do odwołania co najmniej zastępców rzecznika dyscyplinarnego.
Ten argument jest ważny i nowy. Minister Bodnar do tej pory nie odwołał Schaba, Radzika i Lasoty z uwagi na ich kadencję, której nie chce przerywać. Skończy się ona w połowie 2026 roku. Zaś ustawa o ustroju sądów powszechnych nie wymienia przesłanek, kiedy można ich odwołać. Są jednak głosy, że brak tych przesłanek powoduje, że można ich odwołać w każdej chwili. Sposobów na ich usunięcie ze stanowisk jest jednak więcej, w sumie pięć. Piszemy o nich w dalszej części tekstu.
Sędzia Żurek i adwokatka Borucka we wniosku piszą, że postawienie zarzutów dyscyplinarnych Lasocie i Radzikowi oraz toczące się w ich sprawie śledztwo powodują, że nie mogą dłużej pełnić funkcji zastępców rzecznika dyscyplinarnego.
Piszą: „Nie ulega wątpliwości to, że funkcja Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych (lub jego Zastępców) winna być piastowana przez osoby, co do których brak jest jakichkolwiek wątpliwości”.
Jest jeszcze jeden ważny aspekt wiążący się z pozostawieniem Schaba, Radzika i Lasoty na stanowiskach. Blokuje to dyscyplinarne rozliczenie sędziów, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry lub bezpośrednio i pośrednio pomogli we wprowadzaniu w życie zmian niszczących niezależność wymiaru sprawiedliwości. Praktycznie nie ma postępowań w tym zakresie.
Dyscyplinarki są nieliczne, jest ich kilkanaście. Wszczynane są na wniosek pokrzywdzonych sędziów i robią je powoływani przez ministra sprawiedliwości tzw. rzecznicy dyscyplinarni ad hoc. Ale jest to działanie w trybie awaryjnym. Sprawę rozwiązałoby odwołanie głównego rzecznika dyscyplinarnego, jego zastępców, ale też lokalnych rzeczników dyscyplinarnych działających przy sądach apelacyjnych i okręgowych.
Wszyscy oni są powołani przez Schaba. Większość z nich to neosędziowie i beneficjenci „reform” Ziobry. Takim rzecznikiem przy Sądzie Okręgowym w Warszawie jest Jakub Iwaniec, któremu prokuratura chce stawiać zarzuty za aferę hejterską. Jak dotąd żaden z rzeczników lokalnych nie został odwołany. Też mają kadencje i nie jest łatwo ich odwołać.
Problem w tym, że to blokuje rozliczenia w sądach. A już przedawniły się ewentualne zarzuty dyscyplinarne z pierwszych lat rządów PiS, czyli z lat 2016-19.
Zgodnie z artykułem 108 ustawy o sądach delikt dyscyplinarny przedawnia się bowiem po 5 latach. Jeśli wszczęto postępowanie dyscyplinarne przed upływem tego okresu, to czyn przedawnia się po 8 latach.
Przedawnienie liczy się inaczej jeśli czyn miał charakter przestępstwa, wtedy przedawnienie następuje nie wcześniej, niż przewiduje to kodeks karny. Bieg przedawnienia przerywa złożenie wniosku o ukaranie do sądu dyscyplinarnego.
Sędzia Waldemar Żurek tak mówi OKO.press o powodach złożenia wniosku do ministra Adama Bodnara: „Wolałbym, żeby takie decyzje były podejmowane bez naszych wniosków. Zmiana polityczna, na którą oczekiwali obrońcy Konstytucji i demokracji, niosła za sobą ogromne nadzieje, które powinny się przełożyć na bardzo szybie, metodyczne i dobrze przygotowane działania. Oczywiście w oparciu o niedoskonałe prawo, jakie mamy dzisiaj”.
Dodaje: „Zdaniem wielu prawników i ja się do tego przychylam, obecne działania są absolutnie niewystarczające. Osoby, które reżim prześladował, przechodzą swego rodzaju wtórną wiktymizację i muszą nadal same walczyć o rzeczy, które powinny być już dawno rozwiązane”.
Żurek podkreśla: „Nadal spotykam w moich sprawach prokuratorów, którzy chronią swoich kolegów naruszających prawo [za władzy PiS-red.]. Nadal w wydziale spraw wewnętrznych sprawy praworządnościowe prowadzą prokuratorzy awansowani za ministra Ziobry [zostało ich w tym wydziale jeszcze trzech, trwa wymiana kadry, brakuje nowych chętnych – red.]”.
Sędzia mówi dalej: „Neosędziowie pozywają nas za to, że rzekomo naruszamy ich dobre imię jako sędziów, choć nie są legalnie powołanymi sędziami [sąd niedawno nakazał Żurkowi przeprosić neosędziego SN Aleksandra Stępkowskiego – red.]. Nadal wszczynane są w moich sprawach śledztwa [sędzia musi znowu tłumaczyć się z zarzutów rzekomego fałszowania orzeczeń – red.].
A neo-KRS, czy Radzik wnoszą odwołania tam, gdzie doszło do umorzeń i muszę stawać przed Izbą Odpowiedzialności Zawodowej SN, która nie jest sądem [rozpozna ona w składzie neosędziów SN odwołanie neo-KRS, od umorzenia absurdalnej dyscyplinarki Żurka za sprzedaż leśnego ciągnika – red.]”.
Żurek: „Sędziowie, którzy podpisali listy poparcia dla kandydatów do neo-KRS, nadal orzekają w ważnych sprawach osób, które pomogły poprzedniej władzy wprowadzającej reżim autorytarny [niedawno taki sędzia nie zgodził się na śledztwo wobec szefowej neo-KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej – red.]. Nie można ich wyłączyć z tych spraw, bo nie mają postępowań dyscyplinarnych za podpis pod listami poparcia. A według mnie złamali zasady, których każdy sędzia powinien przestrzegać. Czyli stać na straży prawa i Konstytucji”.
I jeszcze jedna wypowiedź sędziego Żurka: „Wydaje mi się, że po 14 miesiącach naszego oczekiwania od zmiany władzy, nie możemy już dłużej zamykać na to oczu. Będziemy zatem uruchamiać wszystkie możliwe środki prawne, by przywracanie praworządności było realne, a nie stało się jedynie polityczną obietnicą.
Nas sędziów te sprawy bardzo mocno dotknęły. Zniszczyły nasze życie osobiste i zawodowe. Często złamały ludzi. Więc nie wolno nam o tym zapomnieć. Bo obywatel musi mieć prawo do prawdziwego sądu, a nie przebierańców w togach, którzy są szachowani przez byłych funkcjonariuszy reżimu”.
Podobnie uważa jego pełnomocniczka, adwokatka Justyna Borucka. Mówi OKO.press: „Procedura [odwołania lub zawieszenia rzeczników – red.] powinna była być wszczęta dużo wcześniej przez ministra z urzędu. Skoro jednak przez wiele miesięcy, wbrew licznym zapowiedziom o rozliczeniach i naprawie wymiaru sprawiedliwości, takie decyzje nie zostały podjęte, to uwzględniając fakt wszczęcia śledztwa ws. rzeczników dyscyplinarnych oraz przedstawienia im zarzutów dyscyplinarnych uznaliśmy, że zainicjowanie takiego postępowania jest konieczne”.
Mec. Borucka: „Uważam, że w związku ze sprawą karną i dyscyplinarną dalsze pełnienie funkcji przez rzeczników jest nie do pogodzenia choćby z kodeksem etyki sędziów. Mam świadomość, że ustawa o ustroju sądów powszechnych wprost nie zawiera uregulowania mówiącego o ich odwołaniu lub zawieszeniu. Ale uważam, że jest ono możliwe. Bo nie wyobrażam sobie, żeby rzecznicy dyscyplinarni, wobec których prowadzone jest postępowanie za gnębienie sędziego, dalej mogli ścigać sędziów za np. naruszanie zasad etyki”.
Prawnicy, z którymi rozmawiało OKO.press, mówią o pięciu sposobach na odwołanie lub zawieszenie głównego rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców oraz lokalnych rzeczników.
Pierwszy sposób to zastosowanie zmienionej przez PiS ustawy o ustroju sądów powszechnych. I wykorzystanie luki prawnej. Ustawa nie mówi o przesłankach ich odwołania, więc można ich odwołać w każdej chwili. Jest spór prawny, czy to możliwe, bo mają kadencję. Minister Bodnar jak dotąd uważał, że nie można przerwać ich kadencji.
Drugi sposób to zawieszenie rzeczników dyscyplinarnych – ale też sędziów, którzy poszli na bliską współpracę z Ziobrą – na podstawie artykułu 130 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Pozwala on na miesiąc przerwać wykonywanie obowiązków służbowych przez sędziego. Może to zrobić prezes sądu lub minister. Za czasów PiS na podstawie tego przepisu zawieszano sędziów, którzy stosowali prawo europejskie. Co później za niezgodne z prawem uznała Izba Odpowiedzialności SN.
Artykuł 130 pozwala zawiesić na miesiąc sędziego złapanego na popełnieniu umyślnego przestępstwa lub gdy „ze względu na rodzaj czynu dokonanego przez sędziego powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych”.
Można by uznać, że taką przesłanką są zarzuty dyscyplinarne lub wniosek o uchylenie immunitetu, w celu postawienia zarzutów karnych. Wtedy decyzję ministra skontrolowałby sąd dyscyplinarny przy sądach apelacyjnych (w 2024 roku wybrano do nich nowych sędziów) lub wadliwa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN, z neosędziami. I to one, by orzekły, czy zasadne jest ich dalsze, bezterminowe zawieszenie. Bodnar musiałby zaryzykować i poddać się pod taką ocenę.
Do sądów dyscyplinarnych trafiłyby decyzje ministra oparte na zarzutach dyscyplinarnych. Do Izby decyzje oparte na wniosku o uchylenie immunitetów oraz o zarzuty dyscyplinarne, które mają jednocześnie znamiona przestępstwa.
Minister taką decyzję mógłby podjąć wobec kilku osób:
Można też rozważyć odsunięcie od orzekania na miesiąc Radzika i Lasotę na kanwie postawionych im zarzutów dyscyplinarnych za bezpodstawne dyscyplinarki wobec Waldemara Żurka. Dwie dyscyplinarki ma też Schab za decyzje podejmowane jako były prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie i jako neosędzia tego sądu.
Trzeci sposób. To czekanie na decyzję Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która rozpoznaje wnioski o uchylenie immunitetów. Jeśli zdecyduje o ich uchyleniu, to obligatoryjnie zawiesza ona sędziego.
Czwarty sposób. To decyzja rzeczników dyscyplinarnych ad hoc. Mogą oni złożyć wniosek do sądu dyscyplinarnego lub Izby Odpowiedzialności Zawodowej o zawieszenie sędziów, którym postawili zarzuty dyscyplinarne. Pozwala na to artykuł 129 ustawy o ustroju sądów powszechnych, który mówi, że sąd dyscyplinarny może zawiesić sędziego, przeciwko któremu wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Czyli gdy postawiono mu zarzuty dyscyplinarne.
Minister Bodnar kwestię rzeczników dyscyplinarnych chce uregulować w nowej ustawie o sądach. Można po prostu wygasić ich kadencję. To piąty sposób.
Będzie to jednak możliwe, dopiero gdy zmieni się prezydent, którego podpis pod ustawą jest konieczny, by weszła w życie. Do tego czasu minister posiłkuje się powoływanymi przez siebie rzecznikami dyscyplinarnymi ad hoc. Powołał ich kilku. Można ich powołać do załatwienia konkretnej sprawy.
Przejęli oni od Schaba, Radzika i Lasoty ponad 80 niezasadnych dyscyplinarek wobec sędziów znanych z obrony praworządności. I je wygaszają. Nie jest to jednak proste, bo część spraw jest na etapie sądowym i od umorzeń odwołuje się neo-KRS, która choć nielegalna, też nadal działa.
Rzecznicy dyscyplinarni wszczęli też kilkanaście postępowań, w których rozliczają członków neo-KRS, niektórych neosędziów, Schaba, Radzika i Lasotę, czy byłego prezesa olsztyńskiego sądu Macieja Nawackiego. Ale to kropla w morzu rozliczeń, które czekają sądy.
Postępowania są za konkretne decyzje. Nie ma systemowego rozliczenia dyscyplinarnego Schaba, Radzika i Lasoty. Nie ma też dyscyplinarek wobec innych ludzi Ziobry w sądach np. przewodniczącej neo-KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej, która odpowiada za represje i szykany wobec krakowskich sędziów. Czy nie ma dyscyplinarek za aferę hejterską.
To nie koniec. Schab, Radzik i Lasota mimo zmiany władzy nadal robią dyscyplinarki wobec niezależnych sędziów. I jeszcze jedno. W sprawie rzeczników ad hoc Trybunał Konstytucyjny wydał zabezpieczenie, które ma zahamować ich pracę.
Choć TK jest upadłą instytucją, obsadzoną przez PiS i wydającą decyzje zgodne z oczekiwaniem tej partii i jej ludzi, to jest pytanie, jak zachowają się teraz sądy dyscyplinarne. Czy będą pomijać to zabezpieczenie, czy też będą kwestionować legalność działania rzeczników ad hoc. Wydanie tego zabezpieczenia było możliwe, bo wniosek w tej sprawie złożyła neo-KRS.
Lepiej idą rozliczenia na drodze karnej. Są śledztwa obejmujące rzeczników dyscyplinarnych, Nawackiego, Małgorzatę Manowską, czy za aferę hejterską. Ale też nie obejmują one wszystkich osób. Toczą się na wniosek pokrzywdzonych sędziów – nie z urzędu. I jeszcze do niedawna odmawiano śledztw, bo w prokuraturze nadal są osoby, które szybko awansowały za poprzedniej władzy.
Śledztw mogłoby być więcej, gdyby zajmujący się nimi wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej miał więcej prokuratorów. Chętni się tu nie garną, bo minister obniżył dodatki do pensji. Część prokuratorów boi się też rozliczać władzę PiS.
Sędzia Waldemar Żurek od kilku lat sam z pełnomocnikami próbuje rozliczyć represje, które spadły na niego za władzy PiS za obronę praworządności. I nadal to robi głównie sam, mimo zmiany władzy. Są tygodnie, że sędzia 2-3 dni spędza w prokuraturach i sądach w całej Polsce. Co odciąga go od pracy.
Sędzia złożył zawiadomienie do prokuratury ws. działań przewodniczącej neo-KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej. Wcześniej była ona też prezeską Sądu Okręgowego w Krakowie i odpowiada za represje oraz szykany wobec krakowskim sędziów. W tym wobec Żurka. W tej sprawie niedawno Sąd Rejonowy w Dąbrowie Górniczej odmówił ostatecznie postępowania, ale mimo to Prokuratura Krajowa dołączy ją do dużego śledztwa, które prowadzi za działania wobec Żurka.
Sędzia złożył też zawiadomienie na rzeczników dyscyplinarnych Ziobry za wytaczanie mu bezpodstawnych dyscyplinarek. Chodzi o głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba i jego zastępców Michała Lasotę oraz Przemysława Radzika.
Pod koniec 2024 roku sąd nakazał śledztwo w ich sprawie. Wszczęła je Prokuratura Krajowa. Za represje wobec Żurka rzecznicy dyscyplinarni Radzik i Lasota mają też postępowanie dyscyplinarne i dostali zarzuty od rzecznika dyscyplinarnego ad hoc.
Prokuratura oceni też działania CBA, które za władzy PiS miesiącami kontrolowało majątek sędziego i nic nie znalazło. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Kielcach. Zawiadomienie złożył sędzia Żurek.
Niezależnie od tego toczą się dwa śledztwa ws. afery hejterskiej, której sędzia jest ofiarą. W tych sprawach Prokuratura Regionalna we Wrocławiu wystąpiła o uchylenie immunitetów wobec sędziów Łukasza Piebiaka, Jakuba Iwańca i Przemysława Radzika. Z kolei kielecka prokuratura rejonowa chce uchylenia immunitetu Jakubowi Iwańcowi, którego wiąże z wpisami na Twitterze, które uderzały w Żurka.
Sędzia na kanwie tych śledztw złożył pozew przeciwko Radzikowi, Piebiakowi, Iwańcowi. Domaga się od nich przeprosin i 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Ponadto chce ścigania prokuratorów z Kielc, którzy nie chcieli ścigać Małej Emi, która też uderzała na Twitterze w Żurka. Niedawno sąd nakazał prokuraturze śledztwo w tej sprawie.
Żurek złożył też dwa zawiadomienia do prokuratury obejmujące neosędziów SN. Chodzi o Małgorzatę Manowską, neosędzię na stanowisku I prezeski SN i neosędziów Marię Szczepaniec i Aleksandra Stępkowskiego z nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zawiadomienie ws. Manowskiej dotyczy zablokowania wykonania orzeczeń TSUE ws. statusu neosędziów SN. Te sprawy były zainicjowane m.in. przez sędziego Żurka.
Ws. Stępkowskiego zawiadomienie dotyczy tego, że na podstawie kopii akt negatywnie załatwił jego odwołanie od karnego przeniesienia do innego wydziału w sądzie. Stępkowski załatwił sprawę, choć miała to zrobić legalna Izba Cywilna, która miała oryginały akt.
Z kolei zawiadomienie na neosędzię Marię Szczepaniec dotyczy tego, w jaki sposób rozpoznała skargę nadzwyczajną Ziobry i skasowała jako skład orzekający (razem z ławnikiem), korzystny dla Żurka prawomocny wyrok w rozliczeniach z byłą żoną.
Sędzia zarzuca też Szczepaniec, Stępkowskiemu i Manowskiej, że podszywają się pod funkcję legalnych sędziów SN. W sprawie neo-sędzi Szczepaniec Prokuratura Krajowa wszczęła już śledztwo.
Sędzia Żurek po zmianie władzy został zrehabilitowany. Wrócił do pracy w starym wydziale. Umorzono niezasadne śledztwa w jego sprawie, wygaszane są dyscyplinarki. Dopiero niedawno wypłacono mu odszkodowanie za wypadek w pracy. Sędzia obecnie jest wicedyrektorem KSSiP.
Mimo zmiany władzy nadal musi jednak zmagać się z ludźmi, którzy awansowali za władzy PiS. Z inicjatywy Przemysława Radzika Prokuratura Krajowa musiała wszcząć niedawno śledztwo ws. rzekomego fałszowania przez niego wyroków. Nakazał to Sąd Rejonowy Katowice-Wschód.
Niedawno też Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nakazał Żurkowi przeprosić neo-sędziego SN Aleksandra Stępkowskiego. Sędzia od tego wyroku będzie się odwoływał. Wydała go sędzia, która od kilku lat czeka na powołanie przez prezydenta na neo-sędzię.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Michał Lasota
Piotr Schab
praworządność
rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze