Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, że „jeżeli ktoś uważa, że warto być Polakiem, to musi stać po stronie, która broni tradycyjnych wartości i chce przebudowywać naszą rzeczywistość” wzbudziła nieomal sensację i powszechne oburzenie. Tymczasem jest to od lat filar ideologii PiS, tym razem wyrażony nawet delikatniej niż zdarzało się Kaczyńskiemu i Morawieckiemu.
Wykluczanie „wszystkich innych” z polskości, występuje w narracji PiS w dwóch wersjach: ogólnej i specyficznej. W ogólnej osoby, które nie podzielają konserwatywnych (w wersji wschodnioeuropejskiej) i ultrakatolickich wartości i/lub sprzeciwiają się PiS po prostu nie są Polakami. W wersji szczególnej – stają się Niemcami (o czym na końcu).
Idąca z Zachodu rewolucja podważyłaby byt państwa i narodu. Na szczęście jest PiS
Niedzielny (19 lipca 2020) wywiad Kaczyńskiego w radiowej Jedynce z cyklu „W otwarte karty” jest 50 minutowym monologiem władcy, który ściszonym głosem dzieli się planami urządzenia Polski.
Rozmówczyni, Małgorzata Raczyńska-Weinsberg jest zaszczycona, że gości na antenie – jak to ujmuje – „architekta dobrej zmiany i człowieka, który zjednoczył prawicę”.
„Wydawało się, że [w wyborach] będzie łatwiej, a tymczasem ostra walka do końca. Za panem ciężki bój, czym jest ten triumf?” – zaczyna pani Małgorzata, w latach 80. maszynistka i spikerka Radia Wolna Europa, za pierwszego PiS dyrektorka TVP 1 (2005-2008), w 2013 roku twarz TV PiS.
Kaczyński definiuje główny podział:
„Starcie cywilizacyjne między tymi, którzy chcą otworzyć Polskę na rewolucję, która odbywa się na Zachodzie i narzucić ją Polakom, a tymi, którzy są na tyle świadomi, żeby wiedzieć, że to niczego dobrego Polsce nie przyniesie. Wręcz przeciwnie, z czasem może wręcz zakwestionować istnienie naszego państwa jako podmiotu mającego jakiekolwiek znaczenie wewnętrzne i zewnętrzne,
a w dłuższej perspektywie nawet byt naszego narodu”
Z tej histerycznej alternatywy: albo Zachód albo polskość (jakbyśmy cofnęli się o trzysta lat do czasów saskich i sporu kontusz kontra frak), płynie wniosek:
„Więc jeżeli ktoś uważa, że warto być Polakiem, to musi stać po stronie, która broni tradycyjnych wartości i chce przebudowywać naszą rzeczywistość, żeby była dużo bardziej sprawiedliwa, choć tutaj nastąpiła znacząca poprawa”.
Zobacz jeszcze wprowadzenie Kaczyńskiego
„Chcemy sprawy posunąć naprzód, bo polskie życie publiczne nie ma jeszcze tego kształtu, który w sposób do końca właściwy służy polskiemu rozwojowi, służy wolności Polaków i jednocześnie służy temu, by (Polacy – red.) stanowili wspólnotę, różniąc się między sobą tworzyli naród, który potrafi się dobrze usadowić w Europie i świecie na pozycjach dużo lepszych, niż te, które były nam dawane przez dziesięciolecia, a nawet stulecia.”
Kaczyński dodaje jeszcze argument pragmatyczny za poparciem PiS: „Żeby to wszystko, co się wokół nas dzieje, co ma charakter publiczny, było prowadzone w sposób sprawiedliwy i sprawny”.
Trump, Orbán, Putin, Erdoğan, Kaczyński
Ten wydawałoby się ekscentryczny pomysł, by identyfikować polskość z własną formacją ideologiczną i polityczną, czy wręcz z samym sobą, jest podejściem typowym dla prawicowych populistów. Zgodnie z analizą politologa Jana Wernera Müllera, rysują oni zasadniczy podział na MY i ONI (zobacz wykład Müllera dla Archiwum Osiatyńskiego z 2018 roku po angielsku lub po polsku, czytaj też analizę PiS jako partii populistycznej i wywiad OKO.press). I głoszą, że MY, i tylko MY, reprezentujemy interesy narodu.
Czterokrotny premier Węgier Viktor Orbán symbolicznie usuwa z przestrzeni narodowej swoich przeciwników czy krytyków. Kiedy śledczy portal Atlatszo.hu (jedno z ostatnich niezależnych mediów) w lipcu 2018 roku zdemaskował „wakacyjny układ” Orbána i rządzącego Fideszu z zaprzyjaźnionymi oligarchami (wspólne wypady samolotem na luksusowy jacht na Morzu Śródziemnym) publikacja została przedstawiona jako polityczny atak, z głównym w propagandzie Orbána wątkiem straszenia uchodźcami.
„Siły proimigracyjne wszczynają kampanię oszczerstw” – głosiły tytuły mediów prorządowych. Atlatszo.hu został nazwany „Kukiełką Sorosa”, która „nie od dziś promuje imigrację”.
Kluczowe było tu nazwisko Sorosa, węgierskiego Żyda i amerykańskiego multimiliardera, który wspiera organizacje prodemokratyczne, m.in. w Europie wschodniej. Propaganda Orbána przedstawia go jako głównego wroga Węgier („Gazeta Polska” użyła tego samego chwytu pisząc o portalu OKO.press „Ślepnące OKO utrzymanków Sorosa”).
Popadając w zupełną śmieszność Orbán przedstawił w 2019 roku swoje aspiracje do przywództwa w obronie chrześcijańskiego świata. Ogłosił, że „cała kultura chrześcijańska stała się przedmiotem spójnego ataku”. Oskarżał Zachód: „Europa milczy. Tajemnicza siła zamyka usta europejskim politykom i paraliżuje im ręce, a o prześladowaniu chrześcijan można mówić tylko jako problemie humanitarnym”. Na szczęście jest „węgierski naród i rząd Węgier, które wierzą, że cnoty chrześcijańskie mogą dać pokój i szczęście tym, którzy je praktykują, a także przyczynić się do przetrwania narodów, i dlatego w węgierskiej konstytucji zapisano, że obrona tożsamości i chrześcijańskiej kultury Węgier jest obowiązkiem wszystkich organów państwowych”.
Donald Trump do prawdziwych Amerykanów (real Americans) nie zalicza „socjalistów, wszelkich osób protestujących przeciwko jego władzy, mieszkańców metropolii, a zwłaszcza elit zamieszkujących oba liberalne wybrzeża”.
Prezydent Władimir Putin też jest chodzącym (a nawet walczącym w judo) uosobieniem całości interesów rosyjskich, co sprawia, że jego nieliczni i zmarginalizowani rywale nie mogę ich już reprezentować. Wątpliwości nie pozostawia nazwa partii Putina – Jedna (w znaczeniu Zjednoczona) Rosja.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan wyklucza swych rywali w sposób bardziej bezpośredni niż Kaczyński – zamykając w więzieniach po procesach sądowych, które zachwyciłyby Zbigniewa Ziobrę, ale retoryczna figura jest ta sama: rywal jest obcy, nieturecki i niemoralny.
W wyborach na mera Stambułu w czerwcu 2019 roku przeciwko kandydatowi partii Erdoğana Sprawiedliwość i Rozwój nie dość, że stanął kandydat opozycji Ekrem Imamoğlu, to jeszcze minimalnie wygrał I turę (o 13 tys. głosów).
Erdoğan kazał powtórzyć wybory pod byle pretekstem, a politycy i media władzy rzucili się do ataku. Na Imamoğlu posypała się lawina oskarżeń. Że jest Grekiem z pochodzenia i to ukrywa. Że ma tajne konszachty z Fetullahem Gülenem, żyjącym na emigracji w USA duchownym, znienawidzonym przez Erdoğana, oskarżonym – bez dowodów – o sprawstwo nieudanego zamachu stanu z 2016 roku. Że popiera PKK – terrorystyczną partyzantkę kurdyjską. Że jest bezbożnikiem, który sprowadzi na Stambuł wszystko co niemoralne (a jednak Imamoğlu powtórzone wybory wygrał i to tym razem o setki tysięcy głosów).
U wszystkich pięciu liderów: tureckość, amerykańskość, węgierskość, rosyjskość czy polskość zostały zmonopolizowane przez nich samych i poddane mniej lub bardziej radykalnej kontroli przez służby państwa. Wszyscy odwołują się w argumentacji do ideologii i religii, plotąc androny w atmosferze śmiertelnej narodowej powagi.
List Kaczyńskiego: grabili Polaków z wykorzystaniem ingerencji zewnętrznej
W ogłoszonym 9 czerwca 2020 sześciostronicowym liście Kaczyńskiego do wyborców PiS OKO.press doliczyło się 56 obelg pod adresem opozycji. Głównym przesłaniem jest właśnie wykluczenie rywali politycznych z narodowej wspólnoty, oskarżenie o kierowanie się nie polskim interesem, działanie na szkodę Polski i Polaków i wspieranie się obcą ingerencją.
Osiem lat rządów PO-PSL zostało przedstawione jako lata de facto okupacji, kiedy „jedynym naprawdę obowiązującym prawem było prawo silniejszego i to zarówno tego z naszego kraju, jak i zewnętrznego„. Kaczyński ściga się sam ze sobą w epitetach o „systemie głęboko niesprawiedliwym, godzącym w interesy milionów Obywateli”, o kraju „bezrobocia, niskich płac, obciążonym ogromną korupcją i przyzwalającym na wyprowadzanie z Polski wielkich środków za granicę”. Władze „grabiły obywateli”.
Tak samo nie polska jest opozycja dzisiaj: „Opozycja totalna nie kryje się z zamiarem obalenia władzy przy pomocy »ulicy i zagranicy«, a więc siłą i z wykorzystaniem ingerencji zewnętrznej”.
Z upodobaniem Kaczyński powtarza słowo „zewnętrzna„, co przypomina propagandę komunistyczną:
„Demokracja musi obejmować sferę porozumienia, zgodę na przestrzeganie prawa, honorowanie wyniku wyborów i elementarnej lojalności wobec narodu i państwa. Kto te zasady odrzuca, staje się siłą antydemokratyczną, antypaństwową, antykonstytucyjną i w istocie zewnętrzną”.
Ta obcość, nie-polskość opozycji pobrzmiewa jak rodzaj obsesji w kolejnym powtórzeniu. Zdrada opozycji ma zarówno wymiar postkomunistyczny, (jakieś„zależności z czasów PRL”), jak i bardziej współczesny („obce siły, gotowe do interwencji”).
„Opozycja dąży do podporządkowania polskich spraw obcym wpływom, chce podtrzymywać pozostałości dawnych zależności z czasu PRL i budować nowe”.
W radiowej Jedynce, Kaczyński opisuje jedynie ogólną regułę, że prawdziwy patriota musi wspierać PiS. List do członków PiS zieje nienawiścią do tych, którzy tego nie rozumieją.
Polska katolicka. Teraz obowiązkowa dla każdego „dobrego Polaka”
Pogłębiona ideologicznie wersja wykluczającej doktryny Kaczyńskiego znalazła najpełniejszy wyraz w kampanii wyborczej do parlamentu we wrześniu 2019. Ten, który „uważa, że warto być Polakiem” został wtedy opisany jako „każdy dobry Polak”.
Kaczyński ogłosił: „Wielką rolę w kształtowaniu i obronie narodu polskiego, także w okresie zniewolenia komunistycznego, odgrywał Kościół katolicki. Chrześcijaństwo jest częścią naszej tożsamości narodowej.
Kościół był i jest głosicielem i dzierżycielem jedynego powszechnie znanego w Polsce systemu wartości”.
To też nie było nowe. Kaczyński niemal słowo w słowo cytował program, z którym PiS szedł na wybory 2015:
„Kościół jest po dziś dzień dzierżycielem i głosicielem powszechnie znanej w Polsce nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego też w pełni jest uprawnione twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm”.
Kaczyński w programie PiS deklarował obronę Kościoła przed „próbami niszczenia i niesprawiedliwego atakowania”. W 2019 roku poszedł o krok dalej:
„Każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła, musi wiedzieć, że poza nim jest – jeszcze raz to powtarzam – nihilizm. I ten nihilizm my odrzucamy, bo nihilizm niczego nie buduje, nihilizm wszystko niszczy!”.
Wymowa tego fragmentu jest oczywista: Kościół i jego nauczanie staje się obowiązkowe w państwie, jakie projektuje i realizuje PiS.
To nawiązanie do endeckiej tradycji, niemal replika słów Romana Dmowskiego z 1927 roku:
„Mamy w łonie naszego narodu niekatolików, mamy ich wśród najbardziej świadomych i najlepiej spełniających obowiązki polskie członków narodu. Ci wszakże rozumieją, że Polska jest krajem katolickim i postępowanie swoje do tego stosują”.
Zobacz większy cytat z Dmowskiego
„Naród polski nie odmawia swoim członkom prawa do wierzenia w co innego, niż wierzą katolicy, do praktykowania innej religii, ale nie przyznaje im prawa do prowadzenia polityki, niezgodnej z charakterem i potrzebami katolickimi narodu, lub przeciw katolickiej (…) katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, ale tkwi w jej istocie. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu”.
Warto doprecyzować, że Kaczyński mówiąc o Kościele opowiada się za najbardziej tradycyjnym, integrystycznym jego nurtem, a ostatnio wybiera na sztandary PiS homofobiczne nauki abp. Marka Jędraszewskiego, któremu „osobiście za nie dziękował”. Jak pokazał sondaż OKO.press, elektorat PiS w dwóch trzecich „kupił” ten przekaz i akceptuje słowa o „tęczowej zarazie”.
Morawiecki: nauczcie się polskiego
Morawiecki miał być pragmatyczną twarzą PiS, ale okazał się równie zideologizowany, momentami fanatyczny.
Wczesnym tego wyrazem była wspólna z (nieżyjącym już) Kornelem Morawieckim rodzinna inicjatywa wicemarszałka i wicepremiera: żądanie od Yad Vashem drzewka dla Polski jako kraju Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. Ten pomysł z września 2017 pokazał megalomanię narodową, a teza, że cały naród zasłużył na uhonorowanie, obraża zarówno pamięć polskich Sprawiedliwych, jak i żydowskich ofiar Polaków.
Prosząc o wotum zaufania w Sejmie 4 czerwca 2020 premier Morawiecki rzucił cień na polskość opozycji: „Mówicie o nauce obcych języków, nauczcie się jednego, najważniejszego języka: języka polskich interesów. Jak jeździcie za granicę, dbajcie o polskie interesy, a nie walczcie z rządem”. I nie była to tylko niezręczna metafora.
Inna wersja wykluczania: konserwatywna normalność według Morawieckiego
W wygłoszonym w Sejmie 19 listopada 2019 exposé Morawiecki mówił wielokrotnie o normalności. Jego rząd – w odróżnieniu od poprzednich rządów III RP – ma sprawić, żeby w Polsce było “normalnie”. “Normalność+” – ucieszyły się prorządowe media.
Jaka byłaby Polska jako „normalny kraj”?
Nie ma naszej zgody na eksperymenty społeczne i rewolucje ideologiczne. Stawką jest przyszłość naszych dzieci i przyszłość ta powinna spoczywać w rękach rodziców, bo to jest normalność” – ostrzegał Morawiecki. I grzmiał:
„Dzieci są nietykalne. Kto podniesie na nie rękę, tę ideologiczną rękę, ten podnosi rękę na całą wspólnotę. Kto chce dzieci zatruć ideologią, odgrodzić od rodziców, kto chce rozbić więzi rodzinne, kto chce bez zaproszenia wejść do szkół i pisać ideologiczne podręczniki, ten podkłada pod Polskę ładunek wybuchowy, ten chce wywołać w Polsce wojnę kulturową”.
Ale uspokajał: „Nie będzie tej wojny, nie dopuszczę do niej, a jeśli znajdą się tacy, którzy ją wywołają, to my ją wygramy, wygra ją rodzina, bo rodzina to wartość arcypolska”.
Normalność to zatem to samo co polskość. W imię obrony tej ostatniej Kaczyński wołał w marcu 2019 „Wara od naszych dzieci”. Zagrożenie dzieci ma być ostatecznym argumentem w wykluczaniu Innych (tak jak w wezwaniach do antysemickich pogromów przerabianie dzieci na macę przez Żydów).
Normalne jest to, co tradycyjnie polskie. Nienormalne jest to, co na Zachodzie, czyli – jak to teraz nazwał Kaczyński – rewolucja. Zachód może był kiedyś „normalny”, ale przestał. Wpadł w sidła ideologii Gender itp.
Morawiecki: „Wyście nie kochali Polski”
Już w debacie nad wotum nieufności dla Beaty Szydło i Elżbiety Rafalskiej 6 czerwca 2018 Mateusz Morawiecki wygarnął opozycji jeszcze wyraźniej, że nie jest polska. Bo szkodziła Polsce i Polakom:
„Szeroko rozumiana polityka społeczna to również obecność państwa tam, gdzie trzeba. I wy zwijaliście to państwo. To była wasza śpiewka, wasza gadka od samego początku. Po co nam to, nie da rady, nie ma mowy” – przedrzeźniał z trybuny sejmowej.
„Oczywiście nie odwołacie pani minister, nie odwołacie pani premier, ale możecie zrobić coś dobrego: odwołajcie swoją politykę antyspołeczną. Odwołajcie tę politykę społeczną i zapraszamy was do naszego obozu”.
Ten fragment jest znamienny. Morawiecki stosuje to przewrotną retorykę: dezawuuje partnera, symbolicznie go niszczy, a jednocześnie wyciąga rękę do rzekomej narodowej zgody:
„Polska jest jedna, chcemy współpracować z wami. Chcemy współpracować ze wszystkimi dla poprawy losu wszystkich grup społecznych, które były zapomniane w tym waszym modelu neoliberalnym”.
Morawiecki dostrzega wspólną przesłankę działań i zaniechań opozycji. Jest nią brak patriotyzmu, obojętność wobec ojczyzny i jej losów:
„[wyście] nie kochali Polski. Czasami wydaje mi się, że wy tę Europę bardziej kochacie niż Polskę nawet”.
Opozycja ma swój port w Berlinie
Sprowokowany komentarzami z sali premier wykazał niepolskość opozycji przy pomocy argumentu gospodarczego. Krytykę budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego przez Rafała Trzaskowskiego uznał za wyraz narodowej zdrady:
„Nie sądziłem, że wasz kandydat na prezydenta Warszawy może na serio tak sobie pomyśleć: Po co nam Centralny Port Komunikacyjny, skoro mamy port w Berlinie?”.
I dalej pastwił się nad Trzaskowskim jako – gospodarczo rzecz ujmując – Niemcu. Sam się nakręcał:
„Naprawdę nie sądziłem, wierzcie mi państwo, że ktoś może nie wiedzieć, czy kandyduje na prezydenta Warszawy czy burmistrza Berlina. A może to jest polityka, symptom polityki Platformy Obywatelskiej?
Może właśnie zamiast nowoczesnej Polski, zamiast Centralnego Portu Komunikacyjny, hubu, wy chcecie właśnie portu w Berlinie i portu we Frankfurcie nad Menem?”.
Tusk jako Niemiec, a nawet Hitler
O ile opozycja bywa niemiecka, to Tusk – zwłaszcza od momentu jak wygrał wybory na przewodniczącego Rady Europejskiej 27:1, co ośmieszyło delegację rządową na czele z premier Beatą Szydło – został po prostu Niemcem. Nawet wyborcy PiS odczuli to jako kompromitację (por. sondaż OKO.press), ale Kaczyński wychwalał Szydło: „Wbrew wszystkim, potrafiła przeciwstawić się wszystkim. Pokazała, że
Donald Tusk nie będzie już w tej chwili mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą,
nie będzie mógł swoich interwencji w polskie sprawy i innych wypowiedzi jakoś łączyć z Polską”.
Szydło stała się tu kwintesencją polskości jako pisowskości, chwilowo przegranej, ale moralnie zwycięskiej.
Skuteczność Niemców, którym służy Tusk, otworzyła przed Polską nieoczekiwaną szansę, by pokazać swą prawdziwą potęgę. Kaczyński opisywał to tak:
„Państwo, które potrafi postawić się wszystkim, także Niemcom, w bardzo ważnej dla nich sprawie, to jest państwo o wysokim statusie. O bardzo wysokim statusie. Być może nikt inny w Europie nie mógłby dziś poważyć się na coś podobnego”.
I dalej: „Beata Szydło się nie gięła, nie kłaniała, tylko z podniesioną głową walczyła o to, co jest najważniejsze. Realizowała misję polskiego męża stanu”. Mąż stanu to osoba, która stawia się Niemcom.
Narracja o niemieckim Tusku jest ważna dla polityki PiS co najmniej od czasu „dziadka z Wehrmachtu” w wyborach prezydenckich 2005 Tusk kontra Lech Kaczyński. Intelektualista obozu władzy, prof. Zdzisław Krasnodębski 5 marca 2017 przesądził sprawę:
„Sądzę, dla jasności sytuacji Donald Tusk powinien przyjąć obywatelstwo niemieckie”.
W czerwcu 2017 Brudziński określił go jako „niemieckie popychle”.
Funkcjonariusze TVP idą w gorliwym zapale jeszcze dalej. Krzysztof Nowina- Konopka, który właśnie dołączył do Komisji Etyki TVP zasłużył się materiałem, w którym próbował skleić w świadomości odbiorców Tuska z Hitlerem i Stalinem. W ocenzurowanej wersji w TVP Info Hitlera jednak wycofano, został Stalin.
Wykluczająca narracja o polskim narodzie i niepolskiej opozycji wpisuje się w program budowy odpornego na wstrząsy państwa-partii, co opisał w OKO.press prof. Koczanowicz, czy tworzenie władzy totalnej, czemu ma służyć opisywany przez Zbigniewa Ziobro proces reedukacji obywateli:
„Stoi przed nami ogromne wyzwanie. Jeśli my tego teraz nie zrobimy, jeśli nie zajmiemy się edukacją, jeśli nie zajmiemy się sferą nauczania na uniwersytetach, jeśli nie zajmiemy się obszarem mediów, to przegramy bitwę o polskie dusze” (por. analizę Mariusza Jałoszewskiego).
"ein Volk, ein Reich, ein Führer" – coś brzmi znajomo?
***** ***
Zgadzam się w całej rozciągłości 😉
Od 2015 roku już nie jestem polakiem, w latach 2005-2007 też nim nie byłem.
W definicji Kaczyńskiego – ja też nie jestem Polakiem, choć moja rodzina mieszka tu i działa na rzecz Polski od tysiąca bez mała lat.
A ja lubię sobie na YT posłuchać muzyki w stylu pagan folk w wykonaniu kapel z Niemiec albo Holandii, jako też np. Any Alcaide – Hiszpanki, która wykonuje muzykę Żydów sefardyjskich. To jestem Polakiem, czy też nie???
Bo żeby słuchać takiego Zenona Martyniuka, to muszę spełnić jednocześnie dwa warunki: po pierwsze primo, być akurat na wiejskim weselu, po drugie primo – opróżniać z kuzynami co najmniej trzecią półlitrówkę wódki weselnej 😛
Panie Janie, zastanowiłbym się poważnie nad swoją polskością w kontekście Pańskich gustów muzycznych ;-D Dużą nieodpowiedzialnością z Pana strony było ujawnienie, że podoba się Panu ktoś, kto wykonuje muzykę żydowską. To podejrzane. 😉
Co do Zenona Martyniuka, to: ja wódki nie piję, nie mam kuzynów na wsi (ani w ogóle), więc nie mam szans posłuchać go, bo normalnym stanie umysłu nie potrafię go zdzierżyć.
Toś mi brat, więc pewnie jestem Maupą 😛 – a co do muzyki pana M., to ja ogólnie wolę jednak napoje mniej procentowe, zaś w rodzinie już kto miał się chajtnąć, już zdążył to zrobić. Więc i do wesel, i słuchania disco polo okazji coraz mniej… za to dość okazji do delektowania się moim ukochanym folkiem i w ogóle tzw. muzyką źródeł – od Irlandii poprzez Białoruś po Turcję i Maroko. Muzyka muzułmańska – o rany… A teraz słucham właśnie muzyki wiccańskiej, czyli neopogan 🙂 Więc już chyba kompletnie nie mam prawa maszerować pod flagą biało-czerwoną, przynajmniej wg niektórych teoretyków.
@Jan Helak: a propos muzyki, to znalazłem kiedyś takie dziwne coś: Stone Age, tytuł płyty Time travellers. Dziwne to jest, w różnych językach (chyba baskijski też da się usłyszeć). Polecam. (www.amazon.com/Time-Travellers-Stone-Age/dp/B0000087Z5)
Zachęcam do posłuchania słowiańskiego folku, zarówno tego w wersji metalowej jak i typowo folkowej, mamy w Polsce kilka zacnych zespołów szukających inspiracji w naszych słowiańskich korzeniach, polecam.
Niezwykły wątek nieoczekiwanie w przygnębiającym kontekście się pojawił… Bardzo ciekawe gusta muzyczne, jak widzę ujawniacie. Naprawdę zazdroszczę. Sam też czasem próbuję ale zazwyczaj są jakieś inne priorytety (?). Z tego co czasem słucham (lub chociaż staram się) i uważam że warto, wymieniłbym szeroko rozumiany folk, w tym różnych bardów (polskich ale i np. hiszpańskojęzycznych – jako że to mój dodatkowy język). Warto eksperymentować. Na przekór władzy ale bynajmniej nie tylko 🙂
A ja mam pytanie, czy kaczyński, jest Polakiem?
Problem w tym że PO i teraz jeszcze Biedroń pomaga PIS owi wygrywać wybory, bo jak PIS mówi zagranica – pokazuje wystąpienia Biedronia, Thun, Pitery itd w PE. No i cały problem w tym, że te osoby robią w PE przedstawienia ku uciesze prezesa, bo nic z nich nie wynika poza gadaniem.
Druga sprawa już bardziej obiektywna – w europie silne są siły i ciągotki do ograniczania władzy konkretnych państw w efekcie dążąc do celu jakim jest super państwo europejskie. Gdyby się kilka lat temu udało przyjąć konstytucję europejską bylibyśmy w tej chwili w zupełnie innym miejscu. Mało kto już pamięta, że jak Irlandia odważyła się nie przyjąć projektu w referendum, to w europie było takie oburzenie, oraz głosy że mają glosować aż przyjmą.
Pis moze Europie podskakiwac dopoki UE im bedzie kase dawac – jak sie kasa skonczy to bedzie duzo ciekawiej i duzo ludzi sie wku***
.
Kasa się nie skończy, bo w tym byśmy ją dostali mają interes też inne państwa z Niemcami na czele – to się nazywa powiązana gospodarka.
Druga sprawa, to analitycy twierdzą, że już następna perspektywa finansowa, to Polska będzie płatnikiem netto – ( będzie więcej wpłacać niż dostanie) i to będzie ciekawe.
Uff, jakie szczęście, że nie jestem Wolakiem. Ciężko się identyfikować z tymi średniowiecznymi kołtunami.
Jak to dobrze, że jestem normalny i nie muszę się identyfikować z tymi debilami skoro oni uważają, że ja Polakiem nie jestem.
Widać ponad połowa narodu się identyfikuje z nimi. W końcu ktoś te 51.03% głosów oddał. Sfałszować można 2% głosów ale nie 50%.
Nie, to nie tak. To by było za łatwe, takie ustawienie przeciwnika, i walenie w niego jako w głupka, niewykształconego wieśniaka.
Mamy tu do czynienia z poważnym problemem zmanipulowania narodu. Kaczyńskiemu udało się przekonywująco postawić narodowi fałszywą alternatywę: Albo jesteś z nami, albo nie jesteś Polakiem.
Któż z nas nie chce być Polakiem?
Opozycja musi dotrzeć do świadomości ludzi i dopowiedzieć do tego pytania: …skoro urodziłeś się Polakiem.
Przedstawić absurd pisiej alternatywy to droga do odzyskania serc i rozsądku naszych współrodaków.
Super tekst – tak trzymajcie !!!. Tyle że, niestety, dla co najmniej 40% Polskiego Ludu nawet tak oczywiste argumenty (dowody) nie trafią do rozumu/mentalności/świadomości.
Wiem, że nie można się obrażać na społeczeństwo, w tym na nasz naród kompletnie podzielony, jakby na dwa zupełnie wrogie sobie plemiona…wliczając w to także rodziny.
A to wszystko zasługa, jakby na to
nie patrzeć jednego, w zasadzie, człowieka, którego chorą świadomość kupili jego Terleccy, Morawieccy, Dudy i inne Brudzińskie oraz 40%, niestety, muszę użyć tego sformułowania, "ciemnego Luda"- jakkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że co najmniej połowa z tego Luda, ze względów koniunkturalnych, choć tylko, nazwijmy "ochłapowych z pańskiego stołu".
Moim zdaniem nic nie da moje (a liczę sobie już 70 lat) i mnie podobnych obrażanie się na taka a nie inną naszą polską rzeczywistość – trzeba prowadzić jednak jakby "narodową edukację" tego Luda, która potrwa cale lata. Nie wiem czy jedno pokolenie na to starczy.
Podkreślę, w odniesieniu do Waszej Redakcji… TRZYMAJCIE TAK DALEJ 🙂
pełna zgoda …!!
Dlaczego Żydzi błąkali się 40 lat po pustyni? Aby wymarło jedno pokolenie. I tu, niestety, też musimy błąkać się jeszcze jakiś czas, aż wymrze to pokolenie, które jest tym ciemnym ludem i głosuje na (bez)Prawo(ść) i (nie)Sprawiedliwość.
Mylisz się! Tak naprawdę to oni się nie błąkali 40 lat, tylko żyli w ukryciu, mnożyli się i szkolili do walki…
Nie chcę być rasistą, ale jednak muszę tu dodać, że im to się udało kosztem ZALEDWIE jednego pokolenia. U nas niedługo minie 40 lat a końca nie widać.
W obrzydzaniu polskości Polakom Jarosław Kaczyński jest bardzo skuteczny, konkurować z nim mógłby chyba tylko Antoni Macierewicz.
Właśnie o takiej polskości pisał przed lat młody Tusk. Prorok czy co…
W insynuacjach Kaczytńskiego nie ma słowa o trójpodziale władz, o wolności słowa, o neutralności światopoglądowej państwa. o wartościach które w wielu państwach stały się tradycyjne, bo funkcjonują, nie jak u nasz dopiero od trzydziestu lat, ale od wielu pokoleń. W kampanii prezydenckiej też te sprawy nie były podnoszone prawie wcale. Bez owijania w bawełnę: wiekszość, ponad połowa Polaków, jest za głupia by zrozumieć o co chodzi. Przyczyny tej głupoty są chyba oczywiste: od dawna jesteśmy poza centrum rozwoju ludzkości i bliżej nam do Paragwaju czy Filipin niż do Holandii czy Szewecji. Taki los i koniec. Okazuje się, ze dla funkcjonowania państwa demokracja jest nieprzydatna, potrzeba dyktatury. Tylko w ten sposób można zdyscyplinować ciemny lud i jako tako funkcjonować. Oczywiście kosztem rozwoju technologicznego i wzrostu zamożności, bo rządząca oligarchia nie będzie zainteresowana takimi fidrygasami. Ciemniacy od czasu do czasu się będą buntować i bedzie dochodzić, jak w takiej Nikaragui czy na Kubie, do wymiany właścicieli kraju, ale "trynd" się będzie utrzymywał stabilnie. Zawsze będziemy "wielcy", otoczeni prze wrogów a zboczeńcy w sutannach będą sobie używać bezkarnie na całego. Miliardy tak po prostu zagrabione na miejscu będą wędrować do rajów podatkowych i w postaci inwestycji bedą zasilać gospodarki "Zgniłego Zachodu" kosztem poziomu życia prawdziwych Polaków trzymanych za mordę żelazną ręką patriotycznej władzy. Zgniły, spedalony i zateizowany Zachód będzie nas traktował z pogardą, ale co tam, nasza oligarchia będzie się z sukcesem fraternizować z satrapiami Kazachstanu czy Iranu podtrzymując iluzję, że "PRAWDZIWA LUDZKOŚĆ" to sa jedynie zapyziałe, biedne despotie, a bogaty świat Białych Ludzi to aberracja skazana na zagładę w wyniku własnego zepsucia. Kaczyński pisze własny Der Untergang des Abendlandes. A ciemny lud wiwatuje.
Trójpodział monteskiuszowski to fundament współczesnej cywilizacji i kultury. Ale nie dla PiSSowskich troglodytów.
Pamiętam z lat 80., z okresu pomiędzy stanem wojennym a Okrągłym Stołem, takie hasło o "jedności moralno-politycznej narodu". Wtedy była to "jedność" pod jeszcze nie wyprowadzonym sztandarem PZPR, dzisiaj – pod sztandarem PiS. I po to obalaliśmy tę komunę, żeby dziś mieć I Sekretarza Jarosława Kaczyńskiego?
Cóż, przypomina się zakończenie "Murów" oraz znacznie starszej piosenki o wójcie, którego się "nie bójta".
Tylko patrzeć, jak będą wydawać bilety w jedną stronę (jak w 1968)…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
LECZ NIE SKRUSZY KOŁTUN DUSZY, HEJ!
Pan Pacewicz wspina się niestety na wyżyny absurdu tym propagandowym tekstem. Doprawdy zadziwiająca jest praktykowana z uporem maniaka dążność ślepego "antypisu" do potęgowania wyimaginowanych podziałów społecznych. Gdyby wsłuchał się Pan w zdroworozsądkowe głosy, które również przebijają się na łamach Pana portalu, to być może zrozumiałby Pan jak kontrproduktywna jest taka retoryka. Im dłużej Pis jest u władzy tym coraz bardziej karykaturalne stają się tony, które malują obraz rządzących całkowicie rozbieżny z obserwowalną rzeczywistością. Jest Pan inteligentnym człowiekiem – proszę wziąć trzy głębsze wdechy i spróbować na nowo zdefiniować swoją orientację polityczną, bo póki co można odnieść przykre wrażenie, że wciąż wali Pan głową w tę samą betonową ścianę. 5 lat temu można było mieć złudzenia, że coś tam zacznie od tego kruszeć. Dziś już wiadomo, że będzie Pana od tego jedynie wciąż boleć głowa.
.
Pozdrawiam
Panie Michale, obraz rządzących w tekście Piotra Pacewicza mógłby być rozbieżny z obserwowalną rzeczywistością tylko w jednym przypadku: gdyby obraz ów tworzony był na podstawie – tu użyję lansowanego przez premiera Morawieckiego skrótu – tzw. informacji przekazywanych przez tzw. dziennikarzy w rządowych programach (tu napiszę wprost, bez żadnego skrótu) dezinformacyjnych.
Słonimski płacze, bo ktoś napisał prawdę o jego guru mentalnym i moralnym.
Ten człowiek – kaczor – nie słyszy i nie rozumie tego co mówi. Nie panuje nad oszalalymi szarymi komórkami i powtarza zasłyszane gdzieś i kiedyś bzdury i slogany. Trzeba dokładnie przejrzeć jego życiorys, aby znaleźć źródło tych urojeń. Tylko po co? W prostej, codziennej polszczyznę jest jedną diagnoza – stary dureń.
Pan Słonimski wspiął się na wyżynę własnego ego. Za chwilę spadnie. Jękną głuche kamienie – Pisowiec sięgnie bruku.
Treść przeniesiona z Wikipedii odnośnie ustroju politycznego Rzeczpospolitej, podlink godność człowieka.
"Polska Konstytucja już w swojej preambule stwierdza istnienie przyrodzonej godności człowieka. Art. 30 Konstytucji charakteryzuje ją jako przyrodzone, niezbywalne i nienaruszalne źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest jedną z wartości konstytucyjnych, których nie można ograniczać i jedną z klauzul generalnych stanowiących podstawę interpretacyjną całego systemu prawa.".
Niech mi poseł Kaczyński nie odbiera godności. Mnie i innym nierydzykowym obywatelom. Mam się zboczeńcom pedofilom kłaniać i służyć? Mafii kościelnej?
Panie Słonimski,czy spróbował by Pan wyrazić swoje zdanie co do meritum;zawartości wypowiedzi JK?Czy w definicji narodowości wystarczy określić miejsce urodzenia,miejsce zamieszkania i świadomość należenia do danego narodu?Czy trzeba określić wyznanie,poglądy polityczne a może coś jeszcze?pozdrawiam
Istotna uwaga!
elementem narodowo-socjalistycznej koncepcji PiS jest karykaturalna wizja katolicyzmu, religia "rydzykowa". Daleko jej do doktryny oficjalnej głoszonej przez papieża (nieomylnego), choć ta także jest konserwatywna.
Jestem przekonany, że powinniśmy podkreślać i uwypuklać tę różnicę !!!
Uważam, że JK nie osiągnął jeszcze wyzyn Edwarda Gierka, z wyjątkiem przekroczenia wysokości zadłużenia, dotarł jak dotychczas do epoki Władysława Gomułki.
Polska niewątpliwie nie zginie, bo jest punktem uwagi UE, a przed Narodem jeszcze jedna niespodzianka – zmiana konstytucji.
A więc, zdaniem lidera PiS : Nie spoczniemy póki nie zmienimy zapisu w ustawie zasadniczej o wiodącej sile Narodu – czyli chwała Panu na wysokości, a więc uznanie przewodniej roli Kościoła katolickiego w Polsce.
A czy potrafią sobie państwo wyobrazić Zgromadzenie Narodowe z ława (jakże Dekoracyjna) przedstawicieli duchowieństwa z Episkopatu Polski i nie tylko, co za wysoka kultura ??