0:00
0:00

0:00

W środę 4 grudnia Platforma Obywatelska opublikowała sondaż Kantar z 29-30 listopada. Partia regularnie zamawia badania w tej pracowni, podaje ich wyniki, gdy uzna, że to dla niej korzystne. Tak było i tym razem:

  • PiS - 35 proc.
  • KO 28 proc.
  • Lewica - 14 proc.
  • Konfederacja - 12 proc.
  • PSL - 9 proc.

Liczba osób niezdecydowanych (czyli takich, które deklarują udział w wyborach, ale nie wskazują kogo poprą) jest tak mała (2 proc.), że można niemal wprost porównać wyniki sondażu z wyborami 13 października 2019. W upodobaniach Polek i Polaków zaszły dwie zmiany:

  • PiS stracił 8 pkt proc., czyli jedną piątą elektoratu;
  • Konfederacja zyskała ponad 5 pkt proc., czyli urosła o prawie trzy czwarte.

Partie prodemokratyczne zachowują poparcie z wyborów, tyle że Lewica zyskała blisko 2 pkt proc.

Nie wydaje się, by ten wynik Kantara był przypadkowy. Porównanie kolejnych trzech badań renomowanych pracowni (Ipsos i dwa razy Kantara) potwierdza, że

takie właśnie są powyborcze trendy: PiS traci, Konfederacja zyskuje.
Wybory, Kantar x 2 i Ipsos po wyborach
Wybory, Kantar x 2 i Ipsos po wyborach

Trendy idą równo od wyborów, przez sondaże ukończone kolejno w: 10 dni, 29 dni i 47 dni po wyborach.

PiS nawet z Konfederacją bez większości w Sejmie?

Jeszcze ciekawiej jest z mandatami. Przeliczamy wyniki sondażu ("głosy") na sejmowe mandaty korzystając z wzoru opublikowanego przez socjologa-analityka Jarosława Flisa.

La = ga / (1-m) * (460+ 41/2 * p) – 41/2

gdzie:

La – oczekiwana liczba mandatów danej partii

ga – odsetek głosów danej partii w wyborach

m – odsetek głosów otrzymanych przez partie, które nie przekroczyły ustawowego progu

p – liczba partii, które przekroczyły próg ustawowy

Wg Kantara z 29-30 listopada PiS miałby obecnie tylko 179 mandatów, co oznacza stratę aż 56! Za to Konfederacja stałaby się silnym klubem z 49 mandatami (zysk aż 38). Umacnia się też Lewica, która miałaby 62 posłanek i posłów (o 13 więcej niż ma) i minimalnie KO - 139 mandatów (o 5 więcej).

Oznacza to, że PiS nie miałby większości nawet w koalicji z Konfederacją. Uzbieraliby 228 mandatów. Koalicja trzech sił prodemokratycznych (KO, Lewica, PSL) - politycznie trudna do wyobrażenia - zyskałaby najmniejszą możliwą większość 231 mandatów.

Biorąc pod uwagę błąd pomiaru w sondażu i przy przeliczaniu głosów na mandaty oznacza to de facto remis.

Leszek Kraszyna, lewicowy analityk ze Stowarzyszenia Spójnik, przeliczył wyniki tego samego sondażu Kantara inaczej: PiS 189 mandatów, KO - 134, Lewica 57, Konfederacja 49, PSL - 30. PiS z Konfederacją mają w takim układzie bezpieczną większość 238 mandatów.

Powyborczy trend w mandatach jest jeszcze wyraźniejszy niż w procentach. Na wykresie niżej pokazujemy podział mandatów najpierw w obecnym Sejmie, a potem według kolejnych trzech sondaży:

Mandaty 2019 oraz wg Ipsos i Kantar x 2
Mandaty 2019 oraz wg Ipsos i Kantar x 2

Konfederacja rośnie, bo ukrywa rogi

Politycy Konfederacji mogą zbierać premię za wejście do mainstreamu politycznego. Występując w mediach nie wyrażają już swoich skrajnych poglądów z programu "Piątki Konfederacji", którą lider Konfederacji na Pomorzu opisał w marcu 2019 tak: "Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej. To najlepiej trafia do naszych wyborców, dlatego nasi wyborcy chcą nas słuchać i z tego powodu wyborcy chcą na nas głosować". Już zresztą przed wyborami konfederaci byli bardziej stonowani (czytaj "Już nie żydożercy").

Wydaje się jednak prawdopodobne, że

wyciek wyborców PiS do Konfederacji łączy się raczej z rozczarowaniem do PiS niż urzeczeniem Konfederacją.

Bo PiS rozczarowuje z trzech powodów.

Grodzki, Gowin i Banaś pokazali Kaczyńskiemu figę

Po wyborach PiS poniósł kilka porażek, tracąc walor niezwyciężonej formacji, nie-do-pokonania, eksploatowany wcześniej w partyjnej propagandzie. Sondaż Kantara dla PO - w odróżnieniu od dwóch wcześniejszych - został przeprowadzony po wyborze Tomasza Grodzkiego na marszałka Senatu. Efekty tej spektakularnej porażki mogła nasilić nieudolna akcja protestów wyborczych PiS oraz próby przekupstwa politycznego. Szczególnie, że PiS kusił także Grodzkiego. A ten nie dość, że wypłynął „dzięki PiS”, odrzucając propozycję objęcia stanowiska ministra zdrowia, to jeszcze wygrał wybory w Senacie. Czyli PiS strzelił sobie w stopę. Przegrał na własne życzenie, co dla autorytarnych populistów jest szczególnie groźne.

PiS poniósł też spektakularną porażkę wycofując poselski projekt zniesienia limitu składek na ZUS, co było desperackim sposobem ratowania budżetu. Zdecydowało twarde "nie" Jarosława Gowina i zapowiedź, że 18 posłów Porozumienia zagłosuje przeciw.

Ale najpoważniejszy cios w wizerunek PiS jako partii, która dyktuje warunki, zadał - i zadaje nadal - "pancerny Marian" Banaś, szef NIK, który nie zważając na apele, prośby i groźby Kaczyńskiego, Morawieckiego i Kamińskiego nie ustępuje z funkcji szefa NIK (ostatni jego gest - tutaj). OKO.press nazwało to polityczną operą mydlaną pod tytułem „Pancerny Marian, papierowy Prezes”.

Przypadek Mariana Banasia - choć kabaretowy w formie - rzuca jednak poważny cień działań nieuczciwych (możliwe oszustwa podatkowe) i niemoralnych (pokoje na godziny) na całą formację, bo "pancerny Marian” należał do wąskiego kręgu zaufanych PiS. Od marca 2017 roku pilnował finansów państwa jako szef Krajowej Administracji Skarbowej, a od czerwca 2019 zajmował się nimi jako minister finansów. Partia wysunęła go na stanowisko szefa NIK, z entuzjazmem przyjęła ten wybór (oklaski, gratulacje), a gdy wybuchła afera długo Banasia broniła (czytaj tutaj).

W formie przenikliwego kabaretu politycznego demaskują to Lotne Brygady Opozycji podejmując kolejne próby ataku na "republikę banasiową".

Przeczytaj także:

Kompromitujące jest również, że służby (CBA) nie potrafiły przestrzec premiera i prezesa PiS przed tą kandydaturą. Fakt, że media (TVN, ale także OKO.press) były w stanie odkryć podejrzane interesy Banasia dodatkowo podważa kompetencje (lub – co gorsza – intencje) szefa służb oraz MSWiA Mariusza Kamińskiego.

Trudno też powiedzieć, jaki wpływ na zachwianie pozycji PiS mógł mieć wyrok TSUE z 19 listopada i na ile skuteczne są propagandowe odpowiedzi władz (np. premiera). Zaostrzający się konflikt z sędziami i próba coraz bardziej siłowych poczynań władz może nie wzbudzać entuzjazmu wyborców PiS, którzy w zaskakująco dużym odsetku akceptują ingerencję europejskiego sądu.

W sierpniowym (2019) sondażu OKO.press aż 58 proc. osób badanych uznało, że TSUE ma prawo zatrzymać „reformę” sądownictwa PiS, jeśli uzna, że narusza ona zasady UE, a przeciw było 35 proc. W elektoracie PiS za Trybunałem opowiedziało się także sporo bo 25 proc., przeciw 66 proc.

Szaleństwa PiS, nadmiar fajerwerków

Nominacje dla Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego pokazały lekceważenie powagi tej instytucji, a uhonorowanie Antoniego Macierewicza rolą marszałka seniora 12 listopada 2019 wskazuje, że dla celów politycznych czy ideologicznych PiS jest gotów na ostentacyjne łamanie reguł demokratycznej gry. W dodatku

forsuje polityków niepopularnych nawet we własnym elektoracie.

Do zadań wymagających choćby minimum ponadpartyjnej zgody, Kaczyński wyznaczył trzy wymienione wyżej osoby znane z partyjnego zaangażowania, radykałów, niezrównoważonych w zachowaniach publicznych i szczególnie agresywnych wobec oponentów.

Wyborcy mogli też dostrzec aroganckie zamknięcie sprawy „dwóch wież”, a także nieprzyjęcie – wbrew solennym obietnicom – ustawy o majątku rodzin polityków. Jedno i drugie pokazuje, że władza – w osobie prezesa K. i premiera M. wraz z małżonką – jest ponad prawem.

Obietnice nie takie pewne

Nastąpiło też naruszenie propagowanej przez PiS zasady, że "my dotrzymujemy obietnic". W kampanii wyborczej PiS obiecał, że minimalna coroczna waloryzacja emerytur nie może być mniejsza niż 70 zł. Jak ustaliła Wyborcza, odbędzie się ona jednak na dotychczasowych zasadach, co oznacza np. dla emerytury 1300 zł waloryzację o 42 zł.

Liderzy PiS zaczęli też wspominać o nadciągających kłopotach gospodarczych, co burzy pewność realizacji obietnic.

Dla ostudzenia nadziei demokratów warto jednak przypomnieć, że po wyborach 2015 notowania PiS w sondażach spadły z wyborczych 37,6 proc. na poziom 32-33 proc., ale od maja 2016 zaczęły się podnosić.

Lewica dostała premię, ale już nie rośnie. Kosiniak-Kamysz osiadł na laurach

Lewica jest w sondażu Kantara dla PO silniejsza niż w wyborach, co może oznaczać premię za wejście do Sejmu oraz za aktywność w mediach, w których lewica mówi własnym głosem. Ale nie umacnia dalej swej pozycji, nawet po świetnym kontrexposé Adriana Zandberga w Sejmie.

Także lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który zachwycił obserwatorów sukcesem w wyborach, nie rośnie. Jego wizja prawyborów w opozycji okazała się polityczną mrzonką, nie widać też szczególnej aktywności w Sejmie czy mediach. Pomysł Donalda Tuska na chadecję PO+PSL nie mógł jeszcze wpłynąć na percepcję ludowców.

Koalicja Obywatelska opanowała kryzys powyborczy. Nie dokonała rozliczeń, nie zmieniła kierownictwa, nie wyłoniła kandydatki/ta na prezydenta, ale zarysowała scenariusz do prezydenckich wyborów, nastroje opadły i poparcie wróciło do poziomu z 13 października. Paradoksalnie, pomóc mogła rezygnacja z kandydowania w wyborach na prezydenta Donalda Tuska, który jak pokazał sondaż OKO.press ma silny elektorat negatywny.

Na mocną pozycję KO mogło mieć wpływ zwycięstwo Grodzkiego w wyborach na marszałka Senatu, jego zdecydowane wejście do polityki, w tym mocne wystąpienie w TVP 1.

Sondaż Kantar dla Platformy Obywatelskiej 29-30 listopada 2019, metodą CATI (telefonicznie), ogólnopolska reprezentatywna próba ok. 1000 osób;

Sondaż „Liczymy się z Polkami”, Kantar dla „Wysokich Obcasów”, 5-12 listopada 2019, próba 1502 osób, reprezentatywna dla populacji 18+;

Sondaż IPSOS dla OKO.press 21-23 października 2019, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1004 osoby.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze