Uchwalona przez Sejm i zatwierdzona przez Senat nowelizacja ustawy o IPN grozi karą więzienia tym, którzy wbrew faktom obwinią naród lub państwo polskie o współudział w zbrodniach niemieckich nazistów lub innych zbrodniach przeciwko ludzkości. Nowelizacja piętnuje też zaprzeczanie „czynom popełnionym przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950"
Zapisy ustawy wzbudziły protesty Izraela, Ukrainy i Departamentu Stanu USA. Waszyngton przestrzegł Warszawę przed jej skutkami „dla zasady wolności słowa i naszej zdolności do pozostania partnerami zdolnymi do współpracy”. Ani prezydent, ani premier, ani marszałek Senatu, ani minister spraw zagranicznych nie zaproponowali kompromisowego rozwiązania tej kwestii, w pełni podtrzymując zapisy ustawy.
Odpowiedzialnością za kryzys międzynarodowy i szkody dla wizerunku Polski Morawiecki obciążył poprzednie rządy, które przez ponad ćwierć wieku uprawiały, według niego, „politykę wstydu z polskości”.
Prorządowi publicyści, Rafał Ziemkiewicz i Marcin Wolski, robią antysemickie żarty w telewizji publicznej. Redaktor naczelna portalu wPolityce.pl Marzena Nykiel mówi w TVP Info o niemiecko-żydowskim porozumieniu przeciwko Polsce. Jacek Karnowski oskarża Tel Awiw o zburzenie dobrych relacji między Polską a Izraelem. „Polska znalazła się pod światowym pręgierzem za sprawą niepotrzebnego, niemądrego, w swej istocie wręcz agresywnego działania państwa Izrael” – napisał redaktor naczelny „Sieci”.
Prezes PiS zaleca niepopadanie w panikę z powodu, jak mówi, ataku. "Prawda nie obroni się sama i jesteśmy w trakcie tworzenia takiej machiny, która będzie broniła tej prawdy" – powiedział w piątek Jarosław Kaczyński. W środę lider obozu rządzącego oznajmił, że aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu przeszłości potrzeba co najmniej trzech kadencji u władzy. Zapowiedział też twardą walkę o obraz naszej historii na arenie międzynarodowej.
Działo się w tym tygodniu. Jan Skórzyński przypomina jak to było dzień po dniu.
Premier Mateusz Morawiecki, pytany w „Super Expressie” o kryzys w stosunkach Polski z Izraelem na tle nowelizacji ustawy o IPN, powiedział, że strona izraelska była „o wszystkim doskonale poinformowana. Mamy prawo wszyscy czuć się zaskoczeni. Nic nie zapowiadało takiej reakcji. Ministerstwo [sprawiedliwości] uwzględniło izraelski postulat, że badania naukowe, prace historyków i artystyczne są wyłączone spod tej ustawy, więc w pełni zapewniona jest swoboda wypowiadania się w tej sprawie”.
W opinii Morawieckiego te problemy są efektem wielu lat zaniedbań poprzednich ekip rządzących. „Niestety, nasi poprzednicy kapitulowali, jeśli chodzi o walkę o dobre imię Polski za granicą. Jak widzimy, państwo Izrael prowadzi swoją twardą politykę historyczną, my nie tylko ją zaniedbaliśmy, ale jeszcze przez lata uprawialiśmy pedagogikę wstydu, czyli coś odwrotnego, sami kalaliśmy własne gniazdo, mając najpiękniejszą historię na świecie. Tymczasem niektóre państwa, jak Niemcy, prowadzą, mówiąc delikatnie, kontrowersyjną politykę historyczną. My, po latach zaniedbań musimy prowadzić szeroko zakrojoną akcję informacyjną na całym świecie. […] Gdybyśmy przez ponad ćwierć wieku nie uprawiali polityki wstydu z polskości, tylko politykę dumy z polskich dokonań i polskich bohaterów, to dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Ale zmieniamy i zmienimy to na dobre”.
Pytany, czy Polska nadal ma bardzo dobre relacje z Izraelem szef rządu odpowiedział: "Chcę wierzyć, że mamy".
Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz pytany w RMF FM o komentarz do stwierdzenia Departamentu Stanu, że następstwem ustawy o IPN może być zachwianie strategicznych relacji Polski ze Stanami Zjednoczonymi, odpowiedział: „»Może być« nie oznacza, że będzie. Zwracam też uwagę na pozytywne elementy. Przyjmujemy to do wiadomości, ale utrzymujemy nasze stanowisko. Uważam, że jest szansa do rozmowy i oparcia tych naszych relacji na prawdzie, na wyjaśnieniu naszego stanowiska, na rozwianiu wszystkich wątpliwości, bo uważam, że mamy rację, jest problem w komunikacji”. Dodał jednak: „Widzimy dzisiaj, że to nie jest tylko kwestia jakiegoś niedoinformowania. Jest grupa osób i może jakieś jeszcze organizacje, którym zależy na podtrzymaniu tego nieprawdziwego zdania, jakoby były polskie obozy. […] Bo rzeczywiście to, co się dzieje potwierdza tylko to, że działamy prawidłowo, że jest ostatni dzwonek, żeby zmienić tę narrację”.
„Czuje się pan eksperymentem?” – zapytał dziennikarz, nawiązując do opinii Jarosława Kaczyńskiego o nowym ministrze. „Czuję się eksperymentem w tym sensie, że rzeczywiście dostałem propozycję objęcia tego stanowiska dzień przed nominacją – odparł Czaputowicz. – […] Mam nadzieję, że [eksperyment] będzie udany”.
W telewizyjnym wystąpieniu premier Mateusz Morawiecki podtrzymał stanowisko obozu rządzącego, że nowelizacja ustawy o IPN służy obronie prawdy historycznej i nie zapowiedział żadnej zmiany w tej kwestii. Nie odniósł się do krytyki ustawy przez rząd USA. W powołanym przez premiera zespole ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem znaleźli się urzędnicy rządowi, wicedyrektor IPN, wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku (z ekipy powołanej przez ministra Piotra Glińskiego) oraz prorządowy publicysta Bronisław Wildstein.
Jak podał MSZ, od listopada 2015 roku zmieniono 88 ze 100 polskich ambasadorów, 34 z 38 konsulów generalnych oraz 21 z 24 dyrektorów Instytutów Polskich. Jacek Czaputowicz, będący ministrem od trzech tygodni, odwołał już 10 ambasadorów i siedmiu konsulów generalnych – informuje portal wgospodarce.pl. Wymienił także dziewięciu dyrektorów oraz dziewięciu zastępców dyrektorów departamentów i biur MSZ, rozwiązał też gabinet polityczny ministra spraw zagranicznych, kierowany przez Jana Parysa.
Senat przyjął w nocy bez żadnych poprawek ustawę o IPN, którą Sejm uchwalił 26 stycznia. „Nie możemy się dać zakrzyczeć, nie możemy się ugiąć pod presją obcych państw” – mówił podczas debaty wicemarszałek Senatu Michał Seweryński z PiS. „Jeżeli nie zareagujemy poprzez przyjęcie tej ustawy, to nadal będzie dominować taka narracja, że to wszystko zrobili naziści, a Polacy byli współsprawcami, i ofiary będą uznawane za katów. Ta ustawa ma temu zapobiec” – twierdził. „I jest naszym świętym obowiązkiem przyjąć tę ustawę, bo to jest nasza odpowiedzialność przed polskim narodem”. Nowelizację przedstawiali w Senacie wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki i wiceminister MSZ Jan Dziedziczak.
W nocy ze środy na czwartek czasu polskiego, jeszcze przed głosowaniem w Senacie, departament Stanu USA wydał oświadczenie w sprawie nowelizacji ustawy o IPN. Oto jego pełny tekst: „Historia Holocaustu jest bolesna i złożona. Rozumiemy, że określenia takie jak »polskie obozy zagłady« są niewłaściwe, mylące i bolesne. A jednak jesteśmy zaniepokojeni, bo jeśli polska ustawa wejdzie w życie może podważyć wolność słowa i pracy naukowej. Wszyscy musimy uważać, by nie ograniczać dyskusji i komentowania Holocaustu. Wierzymy, że otwarta debata, praca naukowa i edukacja są właściwymi metodami powstrzymania nieprawdziwych i bolesnych [dla Polski] stwierdzeń. Jesteśmy także zaniepokojeni skutkami, które procedowane prawo może mieć dla strategicznych interesów Polski i jej stosunków – również z USA i Izraelem. Z podziałów, które mogą powstać wśród sojuszników, korzyść będą mieli jedynie nasi przeciwnicy. Zachęcamy Polskę do ponownej analizy tego prawa w świetle potencjalnych skutków dla zasady wolności słowa i naszej zdolności do pozostania partnerami zdolnymi do współpracy”.
Były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski i była premier Beata Szydło przyznali wiceministrom MSZ wysokie nagrody w 2017 roku. Jak podaje „Fakt”, Jan Dziedziczak i Konrad Szymański mieli otrzymać po 51,4 tys. zł. Bartosz Cichocki dostał 36,9 tys. zł, a Marek Magierowski blisko 34 tys. zł. Łącznie podsekretarze i sekretarze stanu w resorcie Waszczykowskiego mieli otrzymać prawie 265 tys. zł.
Edmund Jannigier przestał być doradcą ministra obrony narodowej, informuje „Super Express”. 23-letni Jannigier, nieposiadający żadnego doświadczenia zawodowego, był współpracownikiem Antoniego Macierewicza ds. strategii komunikacji międzynarodowej. Wcześniej minister obrony Mariusz Błaszczak zdymisjonował trzech wiceministrów powołanych przez Macierewicza: Bartosza Kownackiego, Bartłomieja Grabskiego, Dominika Smyrgałę. Stanowisko straciła też rzeczniczka resortu Anna Pęzioł-Wójtowicz.
Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz opowiedział się przeciwko zmianom w znowelizowanej ustawie o IPN. „Nie widzę powodu do tego, żeby ta ustawa, jej treść była zmieniana, ale być może należałoby tłumaczyć jak my ją interpretujemy. […] Głosy krytyczne, które się pojawiają, nie mają uzasadnienia [...], jedyne, co nam zostaje, to spokojnie tłumaczyć jaki jest cel ustawy i prowadzić rozmowy z naszymi partnerami na szczeblu dyplomatycznym, ale także w dialogu społecznym” – oświadczył Czaputowicz w TVP.
W opinii szefa MSZ szybkie procedowanie nowelizacji ustawy o IPN jest właściwe, gdyż „ucina pewne dywagacje, a także pokazuje - bo przecież tu o to też chodzi - że jednak polski Sejm nie będzie się uginał pod presją zewnętrzną, on jest suwerenny”. Minister przedstawił także swoje zdanie na temat manifestacji planowanej przez polskich nacjonalistów przed ambasadą Izraela w Warszawie. „Z jednej strony empatycznie do tego podchodzę – uważam, że te głosy oburzenia w społeczeństwie polskim, które są kierowane w stosunku do próby narzucenia suwerennemu Sejmowi, jak ma postępować w sprawie tej ustawy, one są w pewnym sensie uzasadnione. Ale z drugiej strony trzeba sobie zdawać sprawę, że istnieje pewne ryzyko wykorzystania tego faktu w światowych środkach masowego przekazu i przedstawienia po raz kolejny Polski w złym świetle”.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” wyraził nadzieję, że jego partia w wyborach 2019 roku zyska jeszcze raz kredyt zaufania Polaków, by kontynuować dzieło zmieniania Polski. „Obszarów, które trzeba w naszej rzeczywistości nie tylko zmodernizować, lecz wręcz przeorać, jest tyle, że aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu przeszłości, przyjazny obywatelom, potrzeba nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji. Zatem nastawiamy się na długi marsz i to on jest naszym celem” – stwierdził Kaczyński. Pytany o powody dymisji Antoniego Macierewicza mówił o „bardzo intensywnych” naciskach prezydenta Dudy. „Naprawdę nie było innego wyjścia. Dla skutecznej realizacji naszego projektu politycznego tak trzeba było postąpić, choć dla nikogo z nas – mogę powiedzieć, że szczególnie dla mnie – ta decyzja nie była prosta. […] Tak niestety ułożyły się teraz sprawy, że mimo sentymentu, zasług, trzeba było postąpić tak, jak postąpiliśmy” – powiedział szef obozu rządzącego. „Zmiany w rządzie miały dwa cele: zdynamizowanie procesu dokonywania zmian w Polsce, a po drugie wygranie nadchodzących wyborów. I to już tych pierwszych, czyli samorządowych” – tłumaczył.
Lider PiS krytycznie ocenił propozycję prezydenta, by referendum konstytucyjne odbyło się w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. „Stulecie niepodległości powinno być czasem dumy z własnego państwa, nie ma sensu zakłócać go obowiązkiem uczestnictwa w referendum, nawoływaniem do pójścia do lokali wyborczych” – mówił. „W Polsce tradycja udziału w referendach jest bardzo, bardzo słaba. Chyba nikomu nie zależy na tym, by zarządzić referendum, a później skończyć jak Bronisław Komorowski z kilkoma procentami frekwencji”. „Będziemy twardo walczyli o obraz naszej historii na arenie międzynarodowej. Będziemy bronili naszej godności i naszych interesów” – zapowiedział Kaczyński.
Wicepremier Beata Szydło powiedziała w TVP Info: „Musimy zbudować prawdziwą narrację o Polsce. Jesteśmy w takim szczególnym momencie historycznym, kiedy jasno musimy powiedzieć o tym, że nie może być dłużej takiej sytuacji, że Polska jest niesprawiedliwie oskarżana o czyny i zbrodnie, których nie popełniła, że Polacy są oskarżani o zbrodnie których nie popełnili”.
Dlaczego nic w tej sprawie do tej pory nie zrobiła Polska Fundacja Narodowa, z gigantycznym budżetem? – spytał dziennikarz. Szydło odparła: „Cały czas toczą się różnego rodzaju prace, dyskusje, projekty, które mają oczywiście pokazywać tę prawdę. Ich jest za mało, ja również uważam, że musimy tutaj jako państwo, ale też jako obywatele wzmocnić tę narrację mówienia prawdy. […] Kłamstwo o polskich obozach śmierci wielokrotnie, chociażby w ciągu ostatnich miesięcy, było powielane, powtarzane w różnego rodzaju mediach na całym świecie i trzeba wreszcie powiedzieć dość, nie możemy tego tolerować. […] Ustawa, która została przygotowana – jasno pokazująca, że każdy, kto kłamie mówiąc, że były »polskie obozy śmierci«, będzie podlegał karze – to nasz obowiązek”.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, bronił w radio RMF FM nowelizacji ustawy o IPN, której jest autorem. „W polskim kodeksie karnym jest kłamstwo oświęcimskie, […] ale bez wyłączenia badań naukowych i bez wyłączenia działalności artystycznej, czyli tego, co myśmy zrobili w naszej ustawie. Czyli to oznacza, że Żydzi są lepiej, ich wersja historyczna jest lepiej broniona niż wersja polska. Czy pana zdaniem to jest normalne?” – mówił. „Czy my jesteśmy kolonią, czy mamy prawo być silnym i suwerennym państwem?”.
„Ale bądźmy silnym i suwerennym państwem, które nie boi się rozmawiać o własnej historii. A ta ustawa nakłada kaganiec na mówienie o polskiej historii” – powiedział dziennikarz.
„A to pan uważa, czyli pan uważa, że Żydzi się boją rozmawiać o swojej historii? Że wszędzie wpisali kłamstwo oświęcimskie na całym świecie. […] Czyli pan uważa, że Żydów można obrażać, a Polaków nie. Znaczy pan uważa, znaczy pan uważa, że Polaków można obrażać, a Żydów nie, przepraszam, na odwrót. […] Jeżeli pan uważa, że nie ma nic złego w tym, że ściga się, jeżeli ściga się, że pisze się historię ustawami, tą historię, która jest wygodna dla, znaczy tą historię, która jest prawdziwa, ale która jest dobra dla Izraela, a pan uważa, że Polska nie może tego samego robić, to jeszcze raz panu powiem, tutaj się różnimy w sposób fundamentalny. […] Pan nie rozumie tego, że mamy prawo bronić polskiego imienia Polski na świecie”.
„Pracowicie budowane od prawie trzech dekad relacje polsko-izraelskie, a szerzej polsko-żydowskie, może jeszcze nie runęły całkowicie, ale zostały wystawione na ciężką próbę – pisze Jacek Karnowski w portalu wPolityce.pl. – Konsekwencje szybko nie znikną, i zobaczymy je jeszcze z bardzo brzydkiej strony. Zresztą już widzimy. Stopniowo polepszająca się atmosfera we wzajemnych stosunkach, wynikająca również ze świadomego wysiłku i starań bardzo wielu ludzi polskiej prawicy (poczynając od śp. Lecha Kaczyńskiego), została dość trwale zmącona. Zahamowano procesy, które dawały nadzieję na wyjście z klinczu o ponad wiekowej historii. Polakom szybko nie przejdzie żal za ten numer. W dniu szczególnym, gdy powinniśmy kierować nasze myśli ku żydowskim, polskim i innym ofiarom niemieckiego bestialstwa, Polska znalazła się pod światowym pręgierzem za sprawą niepotrzebnego, niemądrego, w swej istocie wręcz agresywnego działania państwa Izrael. Do naszych problemów z prawdą historyczną o II wojnie dołożono kilka kolejnych worków kamieni.
To jest smutna istota sprawy: nie chodzi o banalną sprzeczkę, dopuszczalną nawet między przyjaciółmi. Tu chodzi o sprawę w sumie dla Polski gardłową. O sprawę, którą – pamiętając o Polsce skąpanej we własnej krwi – nie możemy odpuścić. Chodzi o prawdę, chodzi o pamięć, chodzi o bezpieczeństwo […]. Okazało się też, że dla Izraela doskonałe relacje polityczne pomiędzy Warszawą a Tel Awiwem nie stanowią większej wartości. Gdy zajdzie potrzeba, a właściwie gdy pojawi się rodzaj kaprysu, można je wrzucić do ogniska, chyba bez specjalnej refleksji. Ta lekcja zostanie zapamiętana na długo. Polska wyciągnie stosowne wnioski, choć nie będą to wnioski symetrycznie agresywne”.
Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę ograniczającą handel w niedzielę. Od 1 marca 2018 roku będą dwie niedziele handlowe w miesiącu, w 2019 roku będzie jedna taka niedziela w miesiącu, a od 2020 zakaz handlu będzie obowiązywał we wszystkie niedziele z kilkoma wyjątkami.
Prezydent Andrzej Duda powiedział w TVP, że nie widzi w projekcie ustawy o IPN niczego, co by nasuwało wątpliwości i nie rozumie tak gwałtownej i nieprzychylnej reakcji strony izraelskiej. „Uważam, że my mamy prawo jako państwo, jako naród bronić się przed ewidentnym pomówieniem, przed ewidentnym zakłamaniem prawdy historycznej, które jest dla nas ciosem w twarz, w tym wypadku. Bo jeżeli ktoś mówi o […] odpowiedzialności Polaków jako narodu, jako społeczeństwa za Holocaust… No, przepraszam bardzo, ale myśmy w czasie II wojny światowej stracili sześć milionów obywateli jako państwo, które w okresie II wojny światowej nie istniało, bo jako pierwsze zostało de facto zlikwidowane przez Niemców i Rosję Sowiecką, którzy nas napadli i rozdarli przecież Polskę […]” – mówił Duda. „Jest pojęcie tzw. kłamstwa oświęcimskiego, które jest piętnowane, za które były już orzekane wyroki, jeżeli ktoś zaprzecza na przykład istnieniu komór gazowych, […] temu, że miał miejsce Holocaust. I tu jest wszystko w porządku wolno się bronić, a jeżeli ktoś fałszuje prawdę historyczną i pomawia Polskę i Polaków to nam nie wolno się bronić i nam nie wolno ustanawiać takich przepisów? No dla mnie to sytuacja zupełnie niepojęta […]”.
„A czy to nie może być element jakiejś większej akcji międzynarodowej jakichś środowisk, które uzyskały tego typu ze strony Izraela, że tak powiem, stanowisko? Bo widzimy rozmaite, prawda, działania przeciwko Polsce, przeciwko rządowi polskiemu wymierzone, przeciwko władzom polskim, ale pośrednio to przecież narodu” – wtrącił prowadzący rozmowę Bronisław Wildstein. „Różne gry toczą się na arenie międzynarodowej i […] bardzo dużo jest dezinformacji na temat Polski, która dla mnie jest [..] swoistą formą narzędzia wojny hybrydowej” – odparł prezydent. Zapytany o to, co należy zatem robić, Duda powiedział: „Przede wszystkim spokojnie wyjaśniać sprawę, natomiast nam absolutnie nie wolno się wycofać. Mamy prawo bronić prawdy historycznej”.
„Nie było żadnego udziału ani Polski jako państwa, którego nie było, ani Polaków jako narodu pojmowanego w Holokauście” – oświadczył prezydent Andrzej Duda w Żorach. Podkreślił, że strona polska brała „systemowy udział w walce z Holokaustem” poprzez Radę Pomocy Żydom Żegota i działania Jana Karskiego. „To był zorganizowany, systemowy udział w walce z Holokaustem, pomocy Żydom. I chcę to jeszcze raz bardzo mocno zaakcentować: nie było żadnego systemowego wsparcia ze strony polskiej dla Holokaustu, dla tej straszliwej machiny zagłady i śmierci, była tylko walka z nim” – podkreślił prezydent. Jego zdaniem, ani polskie państwo w tamtym okresie, ani naród polski „nie brał systemowego udziału w dziele straszliwej zagłady”. Polacy, powiedział Duda, próbowali przeciwdziałać Holokaustowi „na tyle, na ile było to możliwe”. Przyznał, że „byli niegodziwi ludzie, którzy sprzedawali za pieniądze swoich sąsiadów, ale to nie naród polski. To nie była żadna zorganizowana akcja. Były za to przypadki podłości, ale były też przypadki oddania życia za sąsiadów Żydów”.
„Nigdy nie zgodzę się, żebyśmy jako Naród, Polska jako państwo, byli oczerniani poprzez zakłamywanie prawdy historycznej i poprzez absolutnie fałszywe oskarżenia, których w ostatnich dniach pod adresem naszego kraju i naszego Narodu padło stanowczo zbyt wiele, żeby można było przejść nad tym obojętnie” – mówił prezydent. „My musimy się przestrzegania tej właśnie elementarnej prawdy i tych właśnie elementarnych faktów domagać. To jest nasze prawo jako narodu – takie samo, jak to, że prawem Żydów jest walczyć z antysemityzmem, tak samo my mamy prawo walczyć z tym wielkim i straszliwym pomówieniem”.
Andrzej Duda podkreślił także: „Nie ma mojej zgody na żadną nienawiść między narodami w Polsce, na żaden antysemityzm czy inny przejaw ksenofobii, bo nienawiść to jest najgorsze zło, które się pomiędzy narodami szerzy; zawsze będę jako prezydent się temu sprzeciwiał – zawsze, niezależnie z czyich ust będzie to padało i jak ważny ten ktoś będzie”.
Rafał Ziemkiewicz skomentował na Twitterze reakcję rządu i obywateli Izraela na ustawę o IPN. „Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać […] Dziś przez paru głupich wzgl. chciwych parchów czuję się z tym jak palant”. „Co stało się z Izraelem, kiedyś jego ambasadorem w Polsce był Szewach Weiss, dziś – takie zero?! – napisał. – I po co ten rzyg na jeden z ostatnich proizraelskich krajów w całej Europie? Naprawdę zależy im na przekonaniu nas do polityki proarabskiej?”. Temat ten pojawił się również w poniedziałek w rozmowie z dyrektorem programu 2 Marcinem Wolskim w TVP Info, w którym Ziemkiewicz mówił, że „jeśli lecimy po nisko latających kwantyfikatorach, że narody współuczestniczyły, to naród żydowski współuczestniczył we własnej zagładzie”. „Stosując taką terminologię można powiedzieć, że to nie były niemieckie ani polskie, tylko żydowskie obozy. Bo w końcu kto obsługiwał krematoria?” – pytał Wolski. „No i kto w nich ginął?” – spuentował Ziemkiewicz.
Po kilku dniach, po interwencji szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego, Wolski przeprosił za swoje słowa. Ziemkiewicz nie.
Premier Mateusz Morawiecki podczas obchodów rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz stwierdził, że wśród ok. 20 tys. Sprawiedliwych wśród Narodowych Świata jest „blisko 7 tys. dla Polaków, ale to nie oddaje prawdy, to nie oddaje rzeczywistości, która wtedy panowała. Bo w okupowanej Polsce za pomoc naszym braciom żydowskim groziła natychmiastowa kara śmierci i dlatego w Yad Vashem brakuje jednego drzewa, jednego najważniejszego drzewa – drzewa dla Polski, drzewa Polski”.
Na tej samej uroczystości ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oświadczyła, że nowelizacja ustawy o IPN budzi w jej kraju „dużo, dużo emocji” i „odrzuca ją rząd Izraela”. „Mamy nadzieję, że możemy znaleźć wspólną drogę, żeby zrobić jakąś zmianę w tej nowelizacji. Dlatego, że Izrael też rozumie kto budował KL Auschwitz i inne obozy, i wszyscy wiedzą, że to nie byli Polacy. U nas to [nowelizację ustawy o IPN] traktuje się jak niemożliwość powiedzenia prawdy o Zagładzie; wszyscy są oburzeni” – powiedziała, jak informuje PAP. „Mam nadzieję, że jak zawsze, jak dobrzy przyjaciele, Polska i Izrael znajdą drogę i wspólny język tego, jak wspólnie będziemy pamiętać historię”.
Jarosław Kaczyński powiedział po spotkaniu z sekretarzem stanu USA Rexem Tillersonem, że była to „dobra, pożyteczna rozmowa”. Nie było mowy o sprawach praworządności w Polsce – stwierdził szef PiS. „Stany Zjednoczone […] dość wyraźnie powiedziały, że nie mają zamiaru ingerować w te sprawy. […] To jest bardzo dobre postawienie sprawy. Bo jeżeli na przykład taki kraj jak Niemcy, udzielają porad, to po prostu szczyt bezczelności – wziąwszy pod uwagę historię Niemiec i tego, że nie rozliczyły się z faszyzmem”. Organizacje skrajne w Polsce istnieją – przyznał Kaczyński, ale to „to jest margines marginesów. Istniały od 1989 roku, ale nawet historia niektórych z nich sięga wcześniej - lat 80. przed upadkiem komunizmu, ale nigdy nie odgrywały w Polsce najmniejszej roli. Wiem, że jest w tej chwili prowadzona taka operacja, którą można w tej nowomowie nazwać jako próba hejtu wobec Polski, ale ma ona taki związek z rzeczywistością [...] jak z igły widły, a z wideł snopowiązałka”.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze