0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

To kolejna sprawa, która pokazuje, że nominaci Ziobry w sądach robią wszystko, by nie było żadnego kompromisu władzy PiS z Komisją Europejską ws. praworządności. I że nadal będą stosować represje wobec niezależnych sędziów za orzeczenia oraz za stosowanie prawa europejskiego.

Zajmuje się tym główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab – na zdjęciu u góry – i jego dwaj zastępcy Przemysław Radzik oraz Michał Lasota. W trójkę wytaczają niezasadne i masowe dyscyplinarki sędziom znanym z obrony niezależności sądów. Dlatego sędziowie mówią na nich „egzekutorzy” ministra Ziobry.

Teraz Schab zaczął ścigać sędziego Marka Szymanowskiego z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. W piśmie z 1 sierpnia 2023 roku wezwał go do złożenia wyjaśnień. Sędzia ma się tłumaczyć z orzeczenia, które wydał w lutym 2022 roku. Schabowi nie podoba się to, że zakwestionował w nim status nielegalnej i upolitycznionej neo-KRS oraz neosędziego Tomasza Kosakowskiego z Sądu Okręgowego w Olsztynie.

To były adwokat, który był członkiem PiS. A w trakcie starań o nominację od neo-KRS wpłacił 12,5 tysiąca złotych na fundusz wyborczy swojej partii. Obecnie jest on nie tylko neosędzią, ale szybko awansuje. Jest też wiceprezesem Sądu Okręgowego w Olsztynie i zastępcą rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku.

Podważenie jego statusu rzecznik Schab wstępnie zakwalifikował jako naruszenie ustawy kagańcowej. Co jest zdumiewające, bo w czerwcu 2023 roku TSUE orzekł, że jest ona sprzeczna z prawem UE. Schab nadal ją jednak stosuje, za co w przyszłości grozi mu odpowiedzialność karna i dyscyplinarna.

Postępowanie wobec sędziego Szymanowskiego jest na etapie wyjaśniającym, ale może zakończyć się dla niego zarzutami dyscyplinarnymi.

Przeczytaj także:

To kolejny sędzia apelacyjny z Białegostoku ścigany za podważenie statusu Kosakowskiego. Zarzuty dyscyplinarne za to dostał w połowie czerwca 2023 roku sędzia Sławomir Bagiński. Postawił mu je Przemysław Radzik.

Ale sędziów ściganych za stosowanie prawa europejskiego jest więcej. I co ważne, rzecznicy dyscyplinarni Ziobry nadal stosują bezprawną ustawę kagańcową. W ostatnim czasie sprawy dyscyplinarne założono dużej grupie sędziów z całej Polski. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Sędzia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku Marek Szymanowski. Fot. Archiwum prywatne.

Jak Schab idzie na zwarcie z UE

Główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab zarzuca sędziemu Szymanowskiemu, że popełnił delikt dyscyplinarny z artykułu 107 paragraf 1 punkty 3 i 5 ustawy o ustroju sądów powszechnych.

Punkt 3 mówi, że sędzia odpowiada dyscyplinarnie za „działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego, lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej”. Zaś punkt 5 mówi o uchybieniu godności urzędu sędziego.

Punkt 3 został wprowadzony do ustawy o sądach przez PiS ustawą kagańcową. Pod groźbą kar miała ona zablokować podważanie przez sędziów statusu nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, nielegalnej neo-KRS i nominowanych przez nią neosędziów. Sędziowie podważają ich status w oparciu o wyroki ETPCz, TSUE i polskich SN, czy NSA. Za co ścigają ich ludzie Ziobry.

Tyle że po wyroku TSUE z czerwca 2023 roku przepisy kagańcowe powinny być wykreślone z ustawy o sądach i nie powinny już być stosowane. Rzecznicy dyscyplinarni Schab, Radzik i Lasota z premedytacją je jednak stosują. I wiedzą, że te sprawy dyscyplinarne są bezpodstawne, bo w ostatnich dwóch miesiącach Radzik sam umorzył dyscyplinarki sporej grupie sędziów.

Przyznał wtedy wprost, że nie ma on szans doprowadzić do skazania sędziów w nowej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN. Tym bardziej że w 2022 roku posłowie PiS uchwalili prezydencką nowelizację ustawy o SN zakładającą m.in. zniesienie karania sędziów za orzeczenia i stosowanie prawa europejskiego.

Po co więc dalej ścigają za to sędziów? To demonstracja siły, zastraszanie, wywoływanie efektu mrożącego? Czy celowe wywołanie starcia z Komisją Europejską i dalsze blokowanie wypłaty Polsce miliardów euro z KPO?

Sędzia Szymanowski: Mam aktywności, które mogą się nie podobać

Sędzia Marek Szymanowski z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku orzeka od 28 lat. Specjalizuje się w prawie pracy i ubezpieczeń społecznych, w prawie międzynarodowym i cywilnym. Nie było nigdy zastrzeżeń do jego pracy, uzasadnienia do wyroków pisze w terminie. Przez 10 lat pracował w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, która podlega ministerstwu sprawiedliwości. Ale podziękowano mu w 2021 roku.

Założenie mu sprawy dyscyplinarnej przez Schaba tak komentuje OKO.press: „Jestem zaskoczony. Wyrok w tej sprawie wydałem półtora roku temu. A teraz mam złożyć wyjaśnienia. Nie wiem, jakie są powody. Czy to represja? Mam inne aktywności, które mogą się nie podobać. Działam w Iustitii, podpisałem list polskich sędziów do OBWE [ws. monitoringu prezydenckich wyborów kopertowych – red.] i w obronie zawieszonego sędziego Macieja Ferka”.

Sędzia mógł też podpaść tym, że gdy był członkiem Kolegium Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, dwa razy domagał się złożenia zawiadomienia do rzecznika dyscyplinarnego na prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie i członka neo-KRS Macieja Nawackiego.

Raz za zawieszenie przez niego na miesiąc sędziego Pawła Juszczyszyna, co było karą dla niego za wykonanie precedensowego wyroku TSUE z listopada 2019 roku. Drugi raz za podarcie uchwał olsztyńskich sędziów. Sędzia Szymanowski był też projektodawcą uchwały potępiającej Nawackiego.

Sędzia Sławomir Bagiński z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. On za podważenie statusu neo-sędziego Tomasza Kosakowskiego dostał już zarzuty dyscyplinarne. Fot. Archiwum prywatne.

Sąd: skład orzekający z neosędzią jest wadliwy

Sędzia Marek Szymanowski status neo-KRS i neosędziego Tomasza Kosakowskiego podważył na kanwie sprawy o składki na ZUS. Sędzia dostał do rozpoznania apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie, w którym ustalono, że za zaległości lokalnej spółki w składkach na ZUS, odpowiada były członek zarządu tej spółki.

Chodzi o składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne oraz na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. To kilkaset tysięcy złotych, których nie odprowadziła spółka, bo zbankrutowała. Sąd odmówił ogłoszenia jej upadłości, bo nie miała majątku. Komornik uznał, że nie ma z czego ściągnąć długu.

Dlatego ZUS zaległych składek zaczął się domagać od członków zarządu spółki i obciążył nimi jednego z nich.

Ten odwołał się. I Sąd Okręgowy w Olsztynie w kwietniu 2021 roku utrzymał w mocy decyzję ZUS-u. Ten wyrok wydał właśnie neosędzia Tomasz Kosakowski. Były członek zarządu złożył apelację. Kwestionował bezskuteczność egzekucji. Tłumaczył też, że nie z jego winy nie zgłoszono wniosku o upadłość na czas.

Sprawa trafiła do sędziego Marka Szymanowskiego z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Na początku musiał on rozstrzygnąć podstawową kwestię formalną. Bo pełnomocnik byłego członka zarządu spółki podniósł, że z uwagi na to, że wyrok wydał neosędzia nominowany przez neo-KRS, to postępowanie sądowe jest nieważne. Bo wyrok wydał wadliwie obsadzony sąd.

Pełnomocnik wytknął też, że neosędzia Tomasz Kosakowski to były członek PiS, który w trakcie starań o nominację od neo-KRS wpłacił na fundusz wyborczy partii.

I Sąd Apelacyjny w Białymstoku podzielił zarzut wadliwej obsady sądu okręgowego. Z tego powodu – nie oceniając merytorycznie apelacji – uchylił wyrok wydany przez neosędziego i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania. Ale już przez legalnie nominowanego sędziego.

Jak sąd zastosował prawo europejskie

Sąd Apelacyjny w Białymstoku status neosędziego i neo-KRS podważył na podstawie licznych wyroków ETPCz i TSUE oraz polskiego SN. W tych wyrokach uznano, że neo-KRS – którą PiS obsadził głównie sędziami współpracującymi z resortem Ziobry – nie jest niezależna. I ma powiązania z politykami.

Nie ma więc gwarancji, że taki wadliwy organ daje nominacje dla niezależnych sędziów, którzy zagwarantują obywatelom prawo do procesu przed niezawisłym i bezstronnym sądem. A takiego standardu wymaga Konstytucja, Europejska Konwencja Praw Człowieka i prawo unijne.

Sędzia Szymanowski w uzasadnieniu do swojego wyroku dał długi wykład, dlaczego jest ważne, by sąd był prawidłowo obsadzony i niezależny. Szczegółowo opisał relacje pomiędzy prawem polskim a europejskim oraz pomiędzy wyrokami TK Julii Przyłębskiej (podważają stosowanie w Polsce wyroków międzynarodowych Trybunałów ws. sądów) a wyrokami ETPCz, TSUE i prawem unijnym.

Przypomniał, że Polska jest członkiem UE, do której weszła dobrowolnie. Należy też do Rady Europy i jest sygnatariuszem Konwencji Praw Człowieka. Powinna więc stosować to prawo, które ma prymat nad prawem krajowym. Mówi o tym Konstytucja w artykule 91. Podkreślił, że jeśli jest kolizja prawa krajowego z wyrokami ETPCz i TSUE ws. sądów, to są trzy możliwości.

Można dostosować do nich prawo krajowe. Można zabiegać o zmianę prawa europejskiego. Albo po prostu wyjść z UE. Tak jak to zrobiła Wielka Brytania lub wypowiedzieć Konwencję. Skoro jednak jesteśmy w UE, to jest zasada pierwszeństwa w stosowaniu prawa unijnego. Dlatego sędzia Szymanowski pominął wyroki TK Julii Przyłębskiej.

Sędzia dokonał też obszernych rozważań dotyczących tego, kiedy sąd z udziałem neosędziego można uznać za wadliwie obsadzony. Powołał się na precedensowy wyrok TSUE z listopada 2019 roku, w którym po raz pierwszy Trybunał powiedział jakie kryteria należy zastosować, by ocenić, czy neo-KRS lub Izba Dyscyplinarna są legalne.

Sędzia podkreśla, że do tej daty sędziowie startujący w konkursach przed neo-KRS mogli sądzić, że biorą udział w legalnej procedurze. Tym bardziej że wtedy kandydatury sędziów do awansów opiniował jeszcze samorząd sędziowski (PiS zlikwidował to ustawą kagańcową z grudnia 2019 roku).

Szymanowski zaznacza, że po tym wyroku TSUE wielu sędziów albo wycofało swoje kandydatury z konkursów o awans, albo po prostu w nich nie startują. Co może zachęcać innych sędziów do starań o awans. Bo jest mniejsza konkurencja i łatwiej jest dostać nominację. Jest to szansa dla słabszych sędziów.

Często w takich konkursach o jedno miejsce stara się jeden kandydat. Poza tym, jak pokazuje praktyka neo-KRS, i tak nominacje często daje „swoim” sędziom.

Portret Macieja Nawackiego.
Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek nielegalnej neo-KRS Maciej Nawacki. To o zajęcie się nim przez rzecznika dyscyplinarnego dwa razy wnosił sędzia Marek Szymanowski. Fot. Arkadiusz Stankiewicz/Agencja Wyborcza.pl.

Jak sąd podważył status neosędziego Kosakowskiego

Podważając status neosędziego Tomasza Kosakowskiego, białostocki sąd apelacyjny ocenił czy spełnia on standard niezależności, określony w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Posiłkował się wyrokiem ETPCz ws. Islandii, gdzie wskazano trzy kryteria oceny. Skupiają się one głównie na tym, czy proces nominacyjny był wadliwy.

A w polskich warunkach taki test dla nielegalnej neo-KRS zawsze wypada wadliwie. Bo 15 sędziów-członków neo-KRS powołali posłowie PiS w Sejmie. Co jest sprzeczne z Konstytucją.

Zgodnie z uchwałą pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku w przypadku nominacji dla sędziów sądów powszechnych ta wada neo-KRS to jednak za mało, by uznać, że neosędzia nie jest niezależny. Trzeba też zbadać, jak wyglądał proces nominacyjny i czy kandydat ma powiązania z władzą, np. czy pełni funkcje kierownicze z nadania władzy.

W przypadku neosędziego Kosakowskiego sąd apelacyjny orzekł, że jego kandydatura nie miała poparcia samorządu sędziowskiego. Ale wbrew temu dostał nominację, choć jego kontrkandydatami byli doświadczeni olsztyńscy sędziowie rejonowi, z dobrymi ocenami pracy.

Sędzia Szymanowski nie podważył powołania Kosakowskiego przez prezydenta. Ale orzekł, że sąd z jego udziałem nie gwarantuje obywatelom prawa do procesu przed niezawisłym i bezstronnym sądem. A w tej sprawie ma to znaczenia, bo stroną procesu jest państwowy ZUS, który jest kontrolowany przez władzę. I ZUS ma mocniejszą pozycję w procesie.

Czyli de facto były członek zarządu spółki ma proces wytoczony przez państwo, które poprzez inną kontrolowaną przez siebie instytucję nominowało neosędziego.

Sąd apelacyjny w Białymstoku orzekł, że w takiej sytuacji tym bardziej obywatel powinien mieć zagwarantowane prawo do rozpoznania jego sprawy przez niezależny sąd. Sąd nie podzielił jednak zarzutu, że Kosakowski z uwagi na to, że był członkiem PiS, może być stronniczy jako sędzia. Sąd uznał, że mogłoby to mieć znaczenie, ale w procesach dotyczących tej partii lub partii opozycyjnych.

Jak ludzie Ziobry idą na zderzenie z UE

Uderzenie sprawą dyscyplinarną w sędziego Marka Szymanowskiego, a wcześniej w sędziego Sławomira Bagińskiego – też z Białegostoku – to kolejne sygnały dla Komisji Europejskiej, że za tej władzy nie będzie żadnych ustępstw w sądach. Represje w ostatnich miesiącach wręcz się nasiliły.

Rzecznicy dyscyplinarni Schab, Radzik i Lasota z premedytacją stosują nadal ustawę kagańcową, tym samym łamią wyrok TSUE z czerwca 2023 roku.

Oprócz sędziego Szymanowskiego na jej podstawie za prawo europejskie ścigają też sędziów: Pawła Juszczyszyna z Olsztyna, Annę Głowacką, Waldemara Żurka, Edytę Barańską, Katarzynę Wierzbicką i Wojciecha Maczugę z Sądu Okręgowego w Krakowie oraz Dorotę Tyrałę i Annę Kalbarczyk Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Sprawy dyscyplinarne m.in. za wydane orzeczenia i za wykonywanie wyroków – w tym europejskich Trybunałów – założono też w ostatnim czasie sędziom: Krzysztofowi Krygielskiemu z Olsztyna, Maciejowi Ferkowi z Sądu Okręgowego w Krakowie, Bożenie Więckowskiej, Karolinie Lubińskiej i Dorocie Wiese-Stefanek z Sądu Rejonowego w Bydgoszczy, Beacie Kozłowskiej i Joannie Wiśniewskiej-Sadomskiej z Sądu Apelacyjnego w Warszawie oraz Piotrowi Gąciarkowi z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Ponadto zaczęto ścigać całą grupę sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie za odmowę orzekania z neosędziami. Są to: Edyta Barańska, Maciej Czajka, Grzegorz Dyrga, Maciej Ferek, Jarosław Gaberle, Janusz Kawałek, Joanna Makarska, Dariusz Mazur, Beata Morawiec (prezeska stowarzyszenia sędziów Themis), Ewa Szymańska, Katarzyna Wierzbicka.

W ostatnim czasie kolejne zarzuty dyscyplinarne dostała też sędzia Marzanna Piekarska-Drążek z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jest ścigana za powiedzenie prawdy o tym, co dzieje się na granicy z Białorusią.

Sędzia Juszczyszyn z lewej i sędzia Krygielski z prawej
Sędzia Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie – stoi po lewej – i sędzia Krzysztof Krygielski, też z tego samego sądu. Obaj są ścigani przez rzeczników dyscyplinarnych. Fot. Iustitia.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze