Po zwycięstwie „Ministrantów” na festiwalu w Gdyni wracamy do pytania, dlaczego PISF złożył zawiadomienia o przestępstwie, jakim miała być dotacja dla filmu. I co właściwie dzieje się w PISF? Pytamy władz, czy nie czuły się głupio, fetując sukces filmu. Rada PISF interweniuje
Po tym, jak „Ministranci” wygrali 27 września 2025 najważniejszy polski festiwal filmowy w Gdyni, wracam do historii „akcji-rezygnacji” Karoliny Rozwód ze stanowiska dyrektorki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz doniesień do prokuratory jej zastępczyni Kamili Dorbach o poważnym przestępstwie, jakie miała popełnić, podpisując (we wrześniu 2024) dotację na ten film. Wcześniej PISF pod kierunkiem Dorbach donosił na Radosława Śmigulskiego, władcę kina za czasów PiS, za podpisanie (w grudniu 2023) promesy dotacji na „Ministrantów”.
Sytuacja, w której filmem interesują się zarówno zachwyceni widzowie („Ministranci” zdobyli też nagrodę publiczności, za scenariusz i montaż plus kilka mniejszych), jak i prokuratorzy, wywołuje poczucie dysonansu. Dlatego pytam dyrektorkę PISF Kamilę Dorbach i sprawującą nadzór nad PISF ministrę kultury Martę Cienkowską,
czy nie czuły się niezręcznie, fetując w Gdyni sukces „Ministrantów”.
Cytuję kuluarowe żarty, że teraz należałoby objąć postępowaniem organów ścigania festiwalowe jury, a także Dorbach i Cienkowską, skoro nie reagują na uhonorowanie przestępstwa. Proszę też o komentarze Rozwód, Śmigulskiego i Leszka Bodzaka, producenta filmu. Oto cytaty z ich odpowiedzi (całość – dalej):
Kamila Dorbach (p/o dyrektorka PISF od kwietnia do lipca 2024, potem wicedyrektorka i wreszcie dyrektorka od czerwca 2025) "jestem zbudowana sukcesami wszystkich laureatów. Największe brawa należą się triumfatorom Złotych Lwów, czyli »Ministrantom«. Wierzymy, że werdykt jury oraz publiczności jest
doskonałym prognostykiem sukcesu kinowego, któremu mocno kibicujemy.
(...) A w kuluarach, panie redaktorze, wybrzmiewały również żarty o zupełnie odmiennym wydźwięku".
Marta Cienkowska (ministra kultury od lipca 2025):
"Ministerstwo nigdy nie formułowało jakichkolwiek zastrzeżeń wobec »Ministrantów«.
(...) Ministerstwo sprawuje nadzór nad PISF, ale za bieżącą działalność odpowiada dyrekcja Instytutu. Zarzuty ewentualnych nieprawidłowości przy realizacji filmu sformułowane zostały przez PISF po analizie dokumentów – nie przez Ministerstwo. Pytania należy kierować bezpośrednio do dyrektora PISF".
Karolina Rozwód (dyrektorka PISF od lipca do października 2024): "PISF i Ministerstwo Kultury stworzyło alternatywną rzeczywistość wokół filmu, jego producenta oraz mnie. Choć pani Ministra [Cienkowska] z entuzjazmem wręczając nagrodę, wyszła poza tę narrację, to jednak
ta alternatywna rzeczywistość, jak nocna zmora, nadal lata, szkodzi i krzywdzi
(...). Moim marzeniem i celem było, żeby szersza publiczność nawet nie wiedziała, jak nazywa się osoba kierująca Instytutem".
Leszek Bodzak (producent „Ministrantów”) po odebraniu Złotych Lwów: "Nagroda jest dowodem na to, że
ten film nie jest szkodą na pożytku publicznym, tylko sztuką filmową, którą PISF ma obowiązek wspierać
i – mam nadzieję – będzie wspierał przez lata„. Dla OKO.press: ”w kuluarach przedstawiciele ministerstwa szczerze gratulowali nam sukcesu filmu, natomiast z dyrektorką PISF kontaktu nie było".
Radosław Śmigulski (dyrektor PiSF od grudnia 2017 do kwietnia 2024): „Zawsze na koniec roku PISF dysponuje dodatkowymi środkami. Przyznałem [w grudniu 2023] dotacje filmom, które przeszły ocenę ekspertów, ale nie otrzymały dofinansowania. Tak samo robiły moje poprzedniczki. Ot, cała zagadka. Gratuluję wyobraźni części środowiska, która domyśla się przekrętu. To jak z testem Rorschacha, każdy opowiada, co ma w mentalu”.
Słyszałem, że dzwoni pan do osób pracujących w PISF i zapowiada, że po swoim powrocie się z nimi policzy? – pytam Śmigulskiego.
Trochę takie przedszkolne lęki, jak w grupie starszaków. Nie lubię babrać się w zemstach, mam słodką naturę. Wierzę jednak, że
rażąca niekompetencja PISF zostanie zastąpiona szybciej niż po wyborch 2027 roku".
Zanim zacytujemy pełne wypowiedzi uczestniczek i uczestników zamieszania wokół „Ministrantów”, przypomnimy, co tu się wydarzyło i przedstawimy hipotezy wyjaśniające zdarzenia, które OKO.press opisywało już w wielu tekstach.
Przypomnijmy losy „Ministrantów” w latach 2023-2025, przy okazji opisując, jak działa system władzy nad kinem. Film produkcji Aurum Film Bodzak Hickinbotham dostał pozytywne recenzje ekspertów w sesji 2/2023, ale ówczesny dyrektor PISF Radosław Śmigulski odmówił dotacji „z powodu braku środków”. Producenci odwołali się 8 sierpnia 2023, ale Śmigulski przyznał promesę dotacji dopiero 13 grudnia 2023. Tego dnia Śmigulski obiecał pieniądze na dwa inne filmy („Dalej jazda” i „Trinity”), a łącznie uwzględnił („po terminie”) odwołania aż 20 produkcji.
W czerwcu 2024 Kamila Dorbach jako p/o dyrektora PISF zawiadomiła prokuraturę, że udzielając [promesy] dotacji na „Ministrantów” Śmigulski „naruszył regulacje dotyczące warunków i terminów składania wniosków o przyznanie wsparcia, co sprowadziło bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody majątkowej w kwocie 4 000 000 zł w majątku PISF” (taka jest kwota całej dotacji). Faktycznie, dyrektor powinien odpowiedzieć na odwołanie w ciągu miesiąca, naruszenie terminów było bezsporne, ale było częstą praktyką PISF i nie wiadomo, w jaki sposób miałoby spowodować szkodę.
Tuż po rezygnacji Rozwód PISF już pod wodzą Dorbach w roli wicedyrektorki, zarzucił z kolei Rozwód, że „podpisała umowę o dofinansowanie filmu (...) w sytuacji, gdy miała pełną świadomość, że decyzja [Śmigulskiego] dotycząca tej umowy mogła być wydana w wyniku popełnienia przestępstwa”.
Rozwód broniła się, że umowa przeszła pełną ścieżkę urzędową i „gdy podpisywała umowę, nie było żadnego postępowania, a jedynie zawiadomienie”, a za sprawy prokuratorskie odpowiadała w PISF Dorbach, która na spotkaniach kierownictwa nie wyrażała zastrzeżeń do umowy. "Nie podpisując umowy z producentami »Ministrantów« narażałabym PISF na roszczenia odszkodowawcze”.
Opisaliśmy w OKO.press, że PISF złożył jeszcze jedno zawiadomienie na Rozwód za „usiłowanie zawarcia umowy w sytuacji wystąpienia powiązań z beneficjentem o charakterze stosunków osobistych”. Tym razem chodzi o film „Szpiedzy”, a „producentem-beneficjentem” miał być Robert Kijak prezes spółki Film Next z grupy medialnej Agora.
I Kijak, i Rozwód uznali w OKO.press zarzut za „bzdurę” i „obrzydliwą insynuację”.
Kiedy Rozwód wygrała konkurs i została w lipcu 2024 dyrektorką PISF, Wróblewska zaproponowała jej, żeby zastępczynią została Dorbach, wieloletnia pracownica PISF za rządów PiS, a potem zatrudniona w ministerstwie kultury. Miała m.in. pilnować zawiadomień do prokuratury.
Stosunki obu pań nie układały się dobrze.
Rozwód: „Miałam poczucie, że pani Dorbach stawia się w roli nie zastępcy dyrektora, lecz naddyrektora”.
Ponadto Rozwód dowiedziała się, że kiedy Dorbach była p/o dyrektora, w czasie kontroli prowadzanej przez Izbę Administracji Skarbowej „zaginęły rozliczenia delegacji pana Śmigulskiego, co działało na jego korzyść”. Uznała, że Dorbach ich nie zabezpieczyła i powołała zespół do wyjaśnienia sprawy.
11 października 2024 Rozwód poszła do Wróblewskiej z notatką w sprawie dokumentów i poprosiła o odwołanie Dorbach. Jak opowiadała OKO.press, "pani ministra poprosiła, bym oficjalnie nie składała wniosku. Być może miał na to wpływ fakt, to pani Dorbach od lat jest zaufaną współpracowniczką podsekretarza stanu Andrzeja Wyrobca, o czym osobiście mnie informował”.
30 października 2024 roku Karolina Rozwód została w trybie pilnym wezwana do ministerstwa kultury. Ministra Wróblewska i dyrektor departamentu m.in. do spraw filmu Maciej Dydo namawiali ją, by złożyła rezygnację, podkreślając, że grozi jej postępowanie za przestępstwo, jakim miało być podpisanie umowy na dotację dla „Ministrantów”. Sama Wróblewska opisała to OKO.press tak: „poinformowaliśmy panią Karolinę o nieprawidłowościach, rozmawialiśmy o naruszeniu ustawy o finansach publicznych i
konieczności złożenia uzupełnia [powinno być uzupełnienia – red.] do zawiadomienia będącego już w Prokuraturze,
o których [którym?] pani Dyrektor wiedziała”.
Zagrożona takim „uzupełnieniem zawiadomienia” Rozwód podpisała podsuniętą jej rezygnację, co Wróblewska ciepło skomentowała w RMF FM: „Jest mi bardzo przykro. Pani Karolinie również jest bardzo przykro. Włożyła ogromną energię w pracę w Instytucie, ale zdecydowała się na złożenie rezygnacji. Doceniam to (...) To nie jest łatwa instytucja”.
Kiedy jednak 4 listopada 2024 Rozwód próbowała wycofać rezygnację, ponieważ – jak twierdzi – „została poddana groźbie bezprawnej”, PISF wysłał do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przez Rozwód przestępstwa „wyrządzenia [PISF] znacznej szkody majątkowej". Kara – do 5 lat więzienia.
Uwaga! Powyższy opis rozmowy jest sprzeczny z wyrokiem Sądu Pracy z 22 września 2025, który oddalił powództwo Rozwód, uznając, że złożyła wniosek o odwołanie ze stanowiska „świadomie i bez nacisków”. Sąd przesłuchał Dydo i Wróblewską, odmówił powołania innych świadków i szerszego spojrzenia na sprawę. Wyrok jest nieprawomocny. Rozwód zapowiada zaskarżenie po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku.
W OKO.press opisywaliśmy reakcje środowiska. Reżyserka Agnieszka Holland mówiła w listopadzie 2024 na „Współ-kongresie kultury”, że zwolnienie Rozwód wywołuje "poczucie strasznego smutku, że wszystkie zapewnienia o tym, że będzie inaczej, transparentnie, sprawiedliwie i niepodlegle, że będzie się szanować ludzi, że będzie szacunek dla ich podmiotowości, miałyby tak się skończyć (...)
toksyczny jad wsącza się w krwiobieg naszych wzajemnych stosunków".
Rada PISF próbowała interweniować, wyrażała nawet „oburzenie środowiska”.
Na odwagę zdobył się reżyser Artur Wyrzykowski (godne podkreślenia, że jest przed debiutem) uznając, że należałoby odwołać ministrę Wróblewską. Ale głosy protestu szybko ucichły.
Po serii naszych publikacji o sprawie Karoliny Rozwód, kancelaria adwokacka Hasik Rheims & Partnerzy na zlecenie Kamili Dorbach wezwała OKO.press do „zaniechania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji i nieuzasadnionych ocen na temat PISF oraz jego pracowników, w tym Zastępcy Dyrektora PISF [czyli Dorbach]".
Miałem „w ciągu trzech dni” opublikować przeprosiny m.in. „wyrażając ubolewanie z powodu nieznajdujących oparcia w faktach opinii dotyczących pracowników PISF, w szczególności Zastępcy Dyrektora”.
Jak informował w „Wyborczej” w kwietniu 2025 Dawid Dróżdż, PISF groził także im pozwami „po tym, jak odmówiliśmy opublikowania bezzasadnych sprostowań. To książkowy przykład SLAPP-u [z ang. Strategic Lawsuits Against Public Participation], czyli akcji prawnych, których celem jest zastraszenie i zakneblowanie dziennikarzy”.
Ta sama kancelaria złożyła do sądu wniosek PISF o nałożenie na Rozwód tzw. zabezpieczenia sądowego, czyli zakazu wypowiadania się na tematy związane ze śledztwem w sprawie „Ministrantów”. I sąd w czerwcu 2025 nakazał Rozwód „zaniechanie naruszania dóbr osobistych w postaci dobrego imienia i renomy PISF”.
Przy okazji komentowania zawiadomienia o „osobistych relacjach z Rozwód” producent Robert Kijak opisał w OKO.press niepokojący proceder przy podpisywaniu umowy o dotację na „Szpiegów”. Po gehennie wielomiesięcznych negocjacji 3 lipca 2025 PISF postawił mu dodatkowy warunek: „W związku z postępowaniem prokuratorskim wobec Karoliny Rozwód, muszę poddać się klauzuli egzekucyjnej. Podpisać, że gdyby prokuratura postawiła mi jakiekolwiek zarzuty, to będę musiał zwrócić dotację. Mam też podpisać akt notarialny z art. 777 kodeksu postępowania cywilnego (zobacz tutaj – red.), czyli zgodę na dobrowolne poddanie się egzekucji zadłużenia”.
Ten budzący wątpliwość prawników (prof. Ewy Łętowskiej i mec. Grzegorza Kukowki) warunek, stawiany też innym producentom, sprawił, że Kijak, razem z producentem „Ministrantów” Leszkiem Bodzakiem poskarżyli się ministerstwu i Radzie PISF na tę i kilka innych praktyk Instytutu. 15 września 2025 doszło do ich spotkania z Radą PISF.
Jak poinformował OKO.press 5 października 2025 przewodniczący Rady PISF Andrzej Jakimowski, "po spotkaniu z producentami Rada wystosowała list z pytaniami do dyrektorki PISF Kamili Dorbach. Drugi list do ministerstwa kultury wystosujemy na początku tygodnia.
W obu listach zgłaszamy poważne wątoliwości".
Historia filmu triumfującego w cieniu poważnych oskarżeń o przestępstwa domaga się wyjaśnienia, które przy okazji będzie odpowiedzią na pytanie o zarządzanie polską kinematografią. Dlaczego więc PISF kierowany przez Kamilę Dorbach, z poparciem ministerialnej ekipy (Hanna Wróblewska, Maciej Dydo, Andrzej Wyrobiec), doniósł do prokuratury na Karolinę Rozwód? Pozwolę sobie na kilka hipotez.
Kamila Dorbach rządziła PISF jako p/o dyrektora w czasach min. Bartłomieja Sienkiewicza (od 13 grudnia 2023 do 13 maja 2024), miała przejąć z rąk Śmigulskiego, naprawić i rozliczyć PISF po czasach PiS. Po wygranej Rozwód w czerwcowym [2024] konkursie zachowała autonomiczną pozycję „dedykowaną” do spraw w prokuraturze, ale także podważała autorytet szefowej, wprowadzała elementy dwuwładzy. Od listopada 2024 do czerwca 2025 rządziła już samodzielnie,
rozdzielając na polskie kino co najmniej ćwierć miliarda złotych.
Robiła to jako wicedyrektorka PISF, co budzi wątpliwości prawne, bo ile można być zastępcą osoby, której nie ma.
W czerwcu 2025 Dorbach wygrała z Magdaleną Sroką opóźniony o cztery miesiące konkurs na dyrektora PISF. Budzi on wątpliwości środowiska filmowego, które opisała „Wyborcza”. Wybierając jury, ministra Wróblewska odrzuciła kilka oczywistych kandydatur (Agnieszkę Holland rekomendowaną przez Gildię Reżyserów Polskich, Mariusza Włodarskiego, producenta nominowanej do Oscara „Dziewczyny z igłą” zgłoszonego przez Polską Gildię Producentów, a także jej prezeskę, producentkę Joannę Szymańską). W komisji znalazło się za to kilka nieoczywistych nazwisk (np. szerzej nieznani Mateusz Subieta i Stanisław Pieniak).
„Magdalena Sroka była kandydatką środowiska twórczego. Wygrał jednak układ biurokratyczno-ministerialny” – mówi (anonimowo) jeden z producentów.
Wydaje się oczywiste, że to Dorbach miała zostać szefową PISF i tego chciało jej polityczne zaplecze. Ministerstwo sprawuje kontrolę nad PISF i ma prawo do własnej kandydatury, o ile nie prowadzi to do naruszenia reguł konkursu i zasad działania demokratycznej instytucji.
Kontrola nad PISF, instytucją z potężnym budżetem pół miliarda i zasadniczym wpływem na polskie kino, to dla każdej władzy przedmiot szczególnej troski. Bo jak wiedział już Lenin, „kino, towarzysze to najważniejsza ze sztuk”.
Tymczasem Rozwód okazała się „groźniejsza” niż wyglądało, zwłaszcza gdy wystąpiła do ministry Wróblewskiej o odwołanie Dorbach i poskarżyła się na telefoniczne interwencje ministerstwa „We wrześniu [2024] ktoś sugerował mi, który film powinien dostać pieniądze w ramach odwołania”.
Portalowi Jawny Lublin Rozwód mówiła, że „dostała telefon od wysoko postawionego urzędnika w MKiDN z poleceniem, jaki film powinien otrzymać dofinansowanie, bo »taka jest wola polityczna«. W innej sytuacji usłyszałam od dyrektora Dydo, że »wolą polityczną« jest, aby konkretny film dostał dodatkowe wsparcie".
W OKO.press Rozwód doprecyzowała, że „rozmowa z Dydą dotyczyła filmu X. Odbyła się w jego gabinecie i pan dyrektor użył określenia »wola polityczna«. Poza tym miałam też telefon z ministerstwa kultury od wysokiego rangą urzędnika, który powiedział, że film Y, powinien otrzymać dofinansowanie. Wyłożył mi także, kategorycznym tonem, jakie filmy – co do zasady – powinny dostawać dofinansowanie w przyszłości”.
Czy Dydo precyzował, czyja jest ta „wola polityczna”? – pytaliśmy.
Padło konkretne nazwisko, ale nie mogę go ujawnić. Mogę tylko powiedzieć, że film Y ostatecznie znalazł się na liście pozycji dofinansowanych przez wicedyrektorkę PISF w grudniu 2024".
Usłyszawszy o tych naciskach, Wróblewska nie drążyła sprawy, nie podjęła interwencji, o co dopytywały w interpelacji . „Pani ministra powiedziała, że no cóż, będziesz miała naciski polityczne, ale masz swój rozum, żeby decydować, co z tym robić” – opowiada Rozwód.
Pytają o to w interpelacji ze stycznia 2025 posłanki Daria Gosek-Popiołek i Dorota Olko: „Czy poleciła Pani Minister sporządzić notatkę służbową po spotkaniu z Karoliną Rozwód 11 października 2024 roku, podczas którego została Pani poinformowana o kontakcie z panią Karoliną Rozwód “wysokiej rangą urzędnika ministerstwa kultury” w sprawie przyznania dotacji/zwiększenia kwoty dotacji na wskazany przez tego urzędnika film? Jakie podjęła Pani kroki (...) czy zostały wobec tego urzędnika wyciągnięte stosowne konsekwencje służbowe?”.
Ministerstwo odpowiedziało, że nic takiego nie miało miejsca.
Rozwód była zagrożeniem dla układu władzy nad PISF także dlatego, że – zgodnie z programem, jaki zgłosiła w konkursie –
próbowała ograniczyć arbitralność decyzji dyrektora PISF i zwiększyć rolę ekspertów ze środowiska filmowego.
Chciała też, by środki na odwołania i zwyżki, którymi dysponuje dyrektor/ka stanowiły maksymalnie 10 proc. „Proponowałam, żeby ekspertów wyłaniało środowisko filmowe, a także – kolejna rewolucja – żeby dyrektor PISF nie brał udziału w posiedzeniach komisji”.
Transparentność miało też powiększać Zarządzenie z 22 października 2024, w którym Rozwód powołała ośmioosobowe „kolegium doradcze”. Miało opiniować składane do PISF odwołania i wnioski o tzw. zwyżki na produkcję filmową. Już po odejściu Rozwód, członkowie tego kolegium pisarka Sylwia Chutnik i reżyser Jan P. Matuszyński (m.in. „Ostatnia rodzina”) opowiedzieli OKO.press, jak marginalizowana była ich rola.
W interpelacji poselskiej z listopada 2024 te same posłanki Daria Gosek-Popiołek i Dorota Olko uchwyciły istotę rzeczy, pytając ministerstwo kultury o zmiany wprowadzane i planowane przez Rozwód, które miały sprawić, by PISF przestał być „instytucją zamkniętą na dialog ze środowiskiem, zarządzaną jednoosobowo”.
To rzecz trudniejsza do uchwycenia. Chodzi o klimat instytucji, w którym kryteria merytoryczne mieszają się z podejrzeniami czy wręcz teoriami spiskowymi. Zawiadomienie na Śmigulskiego (kiedy ministrem kultury był Sienkiewicz) wpisywało się w cieszący się szerokim poparciem środowiska filmowego program rozliczeń z PiS i PISF, którego symbolem był Śmigulski, dyrektor ustanowiony przez władze po odwołaniu Magdaleny Sroki w wyniku typowej dla „polityki personalnej” PiS kampanii pomówień i nadinterpretacji.
Oba zawiadomienia na Rozwód, a zwłaszcza podejrzenie kumoterstwa ze względu na osobiste relacje z producentem,
noszą jednak znamiona „tropienia przekrętów”.
W otoczeniu szefowej PISF są podobno wpływowe osoby skłonne do stosowania myślenia spiskowego. Według niepotwierdzonych informacji zawiadomienie o „relacjach osobistych” Rozwód z Kijakiem było wynikiem donosu. Wcześniej pojawiły się podejrzenia o jakieś „relacje” Rozwód z Bodzakiem, bo skoro pochodzą z tego samego miasta (Lublina), to...
Opowiadano mi o niedawnym spotkaniu (on line) Dorbach z kilkudziesięcioma ekspertami i ekspertkami, na którym dyrektorka PISF na przemian wychwalała „tak wspaniałe grono” i pouczała zebranych, że ich rozmowy będą nagrywane i że nie wolno im kontaktować się między sobą poza sesjami.
Wygląda na to, że zarzuty, jakie podpowiedział prokuratorom PISF pod wodzą Dorbach są naciągane i stoi za nimi zestaw opisanych wyżej predyspozycji, ambicji i interesów. Nie znając materiałów śledztwa (przesłuchiwani są kolejni świadkowie, nikomu nie postawiono zarzutów, a niektóre wątki umorzono), nie mogę wykluczyć, że prawda jest inna i z ustaleń śledztwa dowiemy się np. o łapówkach czy innych korupcyjnych praktykach z udziałem Karoliny Rozwód.
Wtedy będzie trzeba przeprosić Kamilę Dorbach, eks-ministrów Wróblewską i Wyrobca, dyrektora Dydę i Bóg wie kogo jeszcze.
Piotr Pacewicz, OKO.press: Jak Pani przyjęła sukces „Ministrantów” w Gdyni? Umowa na ten film kosztowała panią stanowisko.
Karolina Rozwód, dyrektorka PISF od lipca do października 2025: Nie zostałam zaproszona, ale oglądałam w telewizji. Poza tym ja nadal nie wiem, dlaczego musiałam odejść...
Bardzo cieszę się z tego, co powiedział reżyser Piotr Domalewski, odbierając nagrodę, że producenci zadbali o jego komfort w pracy nad filmem, chroniąc przed wiszącymi nad produkcją oskarżeniami i pomówieniami. Cieszę się, że to się udało i powstał film, który zdobył uznanie zarówno publiczności, jak i jury. Nie mogę doczekać się premiery.
Zastanawiam się, co byłoby, gdyby umowa na dofinansowanie tego filmu nie została przeze mnie podpisana [4 października 2024 – red.], a pierwsza rata [80 proc. z 4 mln zł – red.] nie została [14 października] wypłacona przez PISF, bo według Ministerstwa Kultury oraz pani Kamili Dorbach to przecież nie powinno było się wydarzyć. Produkcja byłaby co najmniej opóźniona, a
chłopcy grający tytułowych „Ministrantów” tak by wyrośli, że już by nie mogli zagrać?
A gdyby tak się stało, czy udałoby się znaleźć czterech wspaniałych młodych aktorów? I wreszcie, czy film w ogóle by powstał? Być może nie i polska kinematografia byłaby uboższa o ważny obraz?
Gdynię wygrał film, który według PISF nie powinien powstać, bo decyzje o jego finansowaniu naraziły Skarb Państwa na znaczne szkody majątkowe.
Z uwagi na postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, które, choć zaskarżone, ciągle mnie obowiązuje (tzw. zabezpieczenie na wniosek PISF – patrz wyżej), nie mogę się wypowiadać o kwestiach związanych z umową na finansowanie „Ministrantów”. Nie wolno mi też mówić o niczym, co ma związek ze złożonym przez PISF zawiadomieniem do organów ścigania.
Ale mogę chyba przyznać się do tego, że patrząc na galę w Gdyni, zastanawiałam się, co czuła pani ministra [Marta Cienkowska] wręczając nagrodę za „Ministrantów”? Zna przecież stosunek swojej poprzedniczki oraz obecnej dyrektor PISF do tego filmu.
Czy nie miała poczucia, że coś tu do czegoś nie pasuje?
Ustawa o kinematografii jasno określa sytuacje, w których można nie przyznać dotacji, nie podpisać umowy, a gdy jest podpisana, nie wpłacić dotacji w odpowiednich ratach. Jednak w przypadku „Ministrantów” PISF i Ministerstwo Kultury stworzyło alternatywną rzeczywistość wokół filmu, jego producenta oraz mnie. Choć pani ministra [Cienkowska] z entuzjazmem wręczając nagrodę, wyszła poza tę narrację, to jednak ta alternatywna rzeczywistość, jak nocna zmora, nadal lata, szkodzi i krzywdzi.
Nie bez znaczenia jest fakt, że w konsekwencji tego wszystkiego, od czasu odwołania mnie ze stanowiska dyrektora, PISF przez długie miesiące zarządzany był tylko przez wicedyrektorkę Kamilę Dorbach. Mam nadzieję, że zostanie dokładnie zbadane, czy sytuacja ta nie będzie miała konsekwencji, które zaszkodzą już nie tylko mnie i producentom „Ministrantów”, ale całej polskiej kinematografii.
Agnieszka Holland w poruszającym wystąpieniu w Gdyni życzyła twórcom odwagi i tego, by decydenci nie mówili im jak ten szatniarz z „Misia”: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”.
Dla mnie jest oczywiste, że rolą PISF i jego dyrektora czy dyrektorki jest tworzenie dogodnych warunków pracy twórczej, oczywiście przy jednoczesnym przestrzeganiu prawa (inna rzecz, że sporo przepisów należałoby zmienić w kierunku większej transparentności). Moim marzeniem i celem było, by odbywało się to tak sprawnie, żeby nie było powodów do dyskusji o funkcjonowaniu PISF, a szersza publiczność nawet nie wiedziała, jak nazywa się osoba kierująca Instytutem.
„To, że ta wspaniała ekipa tutaj stoi przed państwem; to, że to wyjątkowe, zacne jury nagrodziło nasz film, jest dowodem na to, że nasz film nie jest szkodą na pożytku publicznym, tylko sztuką filmową, którą PISF ma obowiązek wspierać i – mam nadzieję – będzie wspierał przez lata” – mówił w Gdyni z festiwalowej sceny Leszek Bodzak z firmy producenckiej Aurum Film Bodzak Hickinbotham. Dodał, że „Ministranci” powstawali w iście kafkowskich warunkach.
W połowie września 2025 Bodzak opowiadał OKO.press: "Jakiś czas temu dzieliliśmy się z Robertem Kijakiem trudnymi doświadczeniami ze współpracy z PISF, a tu niespodziewanie okazało się, że łączy nas to samo prokuratorskie postępowanie (patrz – wyżej). Tyle tylko, że jest to postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komuś. Dotyczy nieprawidłowości w PISF, a tymczasem Instytut obciąża konsekwencjami producentów, którzy występują wyłącznie w roli świadków. W przypadku naszej firmy wstrzymywana jest druga rata dotacji na »Ministrantów«. To sytuacja absurdalna, bez podstaw prawnych”.
Czy w kuluarach Festiwalu w Gdyni rozmawiał pan z dyrektorką Dorbach albo z kimś z ministerstwa? – pytamy Leszka Bodzaka.
Leszek Bodzak: Z przedstawicielami ministerstwa tak – szczerze gratulowali sukcesu, natomiast z dyrektorką PISF – nie. Nie chcę tego komentować, bo Gdynia to święto polskiego kina i wolałbym, żeby tak pozostało. Czytałem jednak ostatnio wypowiedź rzecznika prasowego PISF, że ta instytucja nigdy nie miała zastrzeżeń do wartości artystycznej „Ministrantów” i cieszy się z jego sukcesu, natomiast toczące się postępowanie to kwestia proceduralna.
Nie rozumiem, bo
najważniejsza „kwestia proceduralna” z jaką kojarzy mi się PISF, to wspieranie dobrego polskiego kina.
Wszystkie decyzje typu promesy, czy umowy muszą mieć zagwarantowaną stabilność, szczególnie jeśli producent składa poprawnie i w terminach wszystkie dokumenty, ma pozytywne rekomendacje ekspertów, realizuje swoje obowiązki i ostatecznie powstaje wartościowe kino. Konsekwencje „problemów proceduralnych” po stronie PISF nie mogą obciążać producenta i twórców filmu.
A konkretnie, czy spodziewa się pan, że po sukcesie „Ministrantów” dostanie pan drugą ratę dotacji?
Nie wiem, to pytanie do PISF. My mamy ważną umowę z Instytutem i wybitny film.
Zapytałem dyr. Kamilę Dorbach, czy nie czuła się niezręcznie oklaskując film zrealizowany dzięki decyzjom dwojga poprzednich dyrektorów PISF, które – według zawiadomienia złożonego przez kierowany przez nią PISF – miałyby być poważnymi przestępstwami z art. 296 kodeksu karnego.
„Pani Dyrektor Kamila Dorbach jest zbudowana sukcesami wszystkich Laureatów tegorocznego Festiwalu w Gdyni. Największe brawa należą się oczywiście triumfatorom Złotych Lwów, czyli »Ministrantom«. Wierzymy, że werdykt jury oraz publiczności jest doskonałym prognostykiem sukcesu kinowego, któremu mocno kibicujemy” – odpowiedział rzecznik PISF.
Zacytowałem „kuluarowe żarty, czy nie należałoby objąć postępowaniem dyr. Dorbach, skoro nie reagowała na uhonorowanie przestępstwa i przekazanie producentom kolejnej znacznej sumy na tak przestępczą działalność. Ale serio, czy ta sytuacja nie kompromituje PISF? Bo przecież PISF podjął próbę likwidacji projektu, który dał tak imponujący artystycznie efekt”.
Rzecznik odpowiedział, że „w kuluarach wybrzmiewały również żarty o zupełnie odmiennym wydźwięku” i pouczył mnie, żebym nie szkodził takimi pytaniami „portalowi, którego reputację buduje Pan swoją twórczością”. Dodał, że „rzekome twierdzenie, które przypisuje Pan p. Kamili Dorbach, jakoby »lepiej, by ten film nie powstał«, nigdy nie padło”. Tymczasem ja nie cytowałem pani Dorbach, tylko stwierdzałem dość oczywisty fakt, że jeśli ktoś uważa, że dofinansowanie filmu było przestępstwem, to jego celem jest zablokowanie produkcji.
Czy to nie dziwna sytuacja, w której wręcza Pani najważniejszą polską nagrodę filmową reżyserowi i producentom filmu „Ministranci”, a jednocześnie toczy się postępowanie prokuratorskie w sprawie poważnego przestępstwa z art. 296 kodeksu, jakim miało być podpisanie umowy na ten film? – zapytałem ministrę Martę Cienkowską.
Rzecznik ministry starał się zejść z linii ciosu: „minister nigdy nie formułował jakichkolwiek zastrzeżeń wobec filmu, w tym w szczególności w zakresie warstwy artystycznej czy technicznej filmu. Toczące się postępowanie prokuratorskie nie dotyczy samego filmu, a ewentualnych nieprawidłowości ze strony byłych dyrektorów PISF. Kwestii tych nie należy łączyć”.
Na pytanie, czy ministra rozważa rozmowę z PISF na temat wycofania zawiadomienia o przestępstwach związanych z „Ministrantami”, ministerstwo „umyło ręce”:
"Ministerstwo sprawuje nadzór nad PISF, ale za bieżącą działalność odpowiada dyrekcja Instytutu. Zarzuty ewentualnych nieprawidłowości przy realizacji filmu sformułowane zostały przez PISF po analizie dokumentów – nie przez Ministerstwo. Pytania dotyczące szczegółów sprawy należy kierować bezpośrednio do dyrektora PISF'.
W dniu zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska, 13 grudnia 2023 roku Radosław Śmigulski przyznał tzw. promessę dotacji 4 mln zł na „Ministrantów. Zgodnie z postanowieniami tzw. programów operacyjnych Śmigulski miał 30 dni na rozpatrzenie odwołania producentów, a zareagował po pięciu miesiącach (98 dni za późno).
Śledztwo w TEJ sprawie dotyczy udzielenia [promesy] dotacji „z naruszaniem regulacji dotyczących warunków i terminów składania wniosków o przyznanie wsparcia, co sprowadziło bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody majątkowej w kwocie 4 000 000 zł w majątku PISF”.
Warto przypomnieć, że także 13 grudnia 2023 Śmigulski przyznał 2 mln zł dotacji filmowi „Dalej jazda” Mariusza Kuczewskiego, produkowanemu przez Dreamlike oraz 500 tys. „Trunbity” Junefenga Bo, producenta Lava Films. Listę „dotacji z odwołania za 2023 rok” upubliczniono w czerwcu 2024 roku. Znalazło się na niej w sumie 20 produkcji, na łączną kwotę 22,4 mln.
Piotr Pacewicz, OKO.press: Czy był pan na finałowej gali XX Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni?
Radosław Śmigulski, dyrektor PISF od grudnia 2017 do kwietnia 2024: Nie zostałem zaproszony, mimo prawie 7 lat pracy w PISF oraz przewodniczeniu Komitetowi Organizacyjnemu Festiwalu przez ten sam okres. Brak zaproszenia – traktuję jako urokliwą małostkowość w spektrum groteskowości pani Kamili Dorbach.
„Ministranci”, którym przyznał pan promessę dotacji 13 grudnia 2023, zdobyli Złote Lwy.
To świadczy, że dokonałem prawdopodobnie jednej z najcenniejszej dla kultury „szkody w pożytku publicznym”, bo takie zawiadomienie złożyła na mnie pani Kamila Dorbach, dyrektorka PISF po Karolinie Rozwód. A tak poważnie, to ciekawa konstrukcja intelektualna:
dokonanie szkody w pożytku publicznym poprzez realizację zadań ustawowych.
Kafkowska rzeczywistość. Od razu dodam, że choć nasze nazwiska występują w kwestii dotacji dla „Ministrantów” razem, ja pani Rozwód nie znam. Tylko raz miałem okazję się z nią przywitać, na koncercie muzyki do filmu „Chłopi”, bodaj w październiku 2024. A dofinansowanie z PISF za moich czasów dostał także „Franz Kafka”, czyli jako dyrektor PISF wsparłem zarówno Złote, jak i Srebrne Lwy.
Krążyły opinie, że przyznając dotację „Ministrantom” chciał pan się podlizać nowej władzy, bo w czasach PiS ten film był źle widziany.
Jeśli chciałbym podlizać się władzy, to dofinansowałbym raczej projekty Andrzeja Saramonowicza, Konrada Szołajskiego, Renaty Czarnkowskiej-Listoś czy flagowca obecnych decydentów, jakim jest film „Chopin, Chopin”. Leszek Bodzak i Aurum Film, jak widać, nie należą do grona pupilków. Przez ponad sześć lat dofinansowałem wiele filmów dalekich od konserwatywnych gustów. W tym projekty o tematyce LGBT, jak „Słoń”, „Komers” czy „Wszystkie nasze strachy”, które zdobyły Złote Lwy w 2021 roku, a także choćby kino Małgorzaty Szumowskiej czy Agnieszki Holland.
PISF powiadomił organy ścigania, że udzielił pan [promesy] dotacji na „Ministrantów” „z naruszaniem regulacji dotyczących warunków i terminów składania wniosków". Faktycznie przekroczył pan termin 30 dni na rozpatrzenie odwołania producenta o ponad trzy miesiące.
To tylko tzw. przepis instruktażowy. Zawsze na koniec roku, PISF dysponuje dodatkowymi środkami pochodzącymi ze zwrotów od producentów, którym nie udało się rozpocząć produkcji oraz z dotacji od MKiDN (konsolidacja niewydanych przez jednostki podległe MKIDN środków). Kiedy pod koniec 2023 roku wiadomo było, jaka jest skala tych środków, przydzieliłem dotacje filmom, które przeszły ocenę ekspertów, ale wcześniej nie otrzymały dofinansowania z powodu braku środków. Środek grudnia to ostatni moment, kiedy te pieniądze można przyznać tak, aby realne było ich rozdysponowanie z końcem roku. Tak samo robiły moje poprzedniczki, dyrektorki PISF [Agnieszka Odorowicz 2005-2015 i Magdalena Sroka 2015-2017, odwołana przez min. Piotra Glińskiego pod byle pretekstem – red]. Ot cała zagadka. Gratuluję jednak wyobraźni części środowiska, która domyśla się tu jakiegoś przekrętu. To jak z testem Rorschacha plam atramentowych, każdy opowiada, co ma w mentalu.
Czy spodziewa się pan powrotu do PISF po wyborach 2027? Słyszałem, że dzwoni pan do osób pracujących w PISF i zapowiada, że jeszcze się z nimi policzy za podejmowanie decyzji na życzenie obecnych władz?
Trochę takie przedszkolne lęki, jak w grupie starszaków. W tej samej grupie dzieci mówią: „nie strasz, nie strasz…”.
Nie lubię babrać się w zemstach, mam słodką naturę.
Czuję się szczęśliwy poza PISF. Wierzę jednak, że rażąca niekompetencja zostanie zastąpiona szybciej niż przewidywane przez pana wybory w 2027 roku. Polska kinematografia ma przed sobą ogromne wyzwania. Świat znowu nam ucieka, a szefowa PISF chwali się ilością coraz dziwniejszych zawiadomień do prokuratury na mnie i Karolinę Rozwód – to nie moja rzeczywistość. Moja największa „zbrodnia” właśnie wygrała najważniejszy festiwal filmowy w Polsce.
(dopytywany o więcej konkretów Śmigulski odparł, że nie ma nic do dodania)
Kultura
Władza
Bartłomiej Sienkiewicz
Donald Tusk
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
"Ministranci"
Agnieszka Holland
Andrzej Wyrobiec
Hanna Wróblewska
Kamila Dorbach
Karolina Rozwód
Marta Cienkowska
PISF
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze