Likwidacja neo-KRS, odwołanie i rozliczenie ludzi Ziobry w sądach, przejęcie kontroli nad prokuraturą, rozwiązanie problemu neosędziów, reforma SN. A potem zmiana kodeksów i docelowa reforma sądów, by były dla obywateli. Takie wyzwania stoją przed Adamem Bodnarem.
Za kilka dni skończą się rządy PiS w Polsce. Demokratyczne partie utworzą nowy rząd, na czele z premierem Donaldem Tuskiem. Znane są już nazwiska nowych ministrów. Wymiar sprawiedliwości przypadnie byłemu Rzecznikowi Praw Obywatelskich, senatorowi, dr. Adamowi Bodnarowi. Zostanie ministrem sprawiedliwości i jednocześnie prokuratorem generalnym.
Tusk postawił na Bodnara, bo ma on duży autorytet w społeczeństwie. Ma też duże poparcie – w wyborach dostał najwięcej głosów w Polsce. Jest szanowanym prawnikiem i jest niezależny. Uznano więc, że będzie dobrą twarzą przywracania praworządności. Jemu łatwiej będzie przekonać obywateli do podejmowanych decyzji, nie będzie chodził też na skróty.
Znane są już dwa nazwiska zastępców Bodnara. Są to osoby, które nowy minister zna i wcześniej z nimi współpracował. To poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek i poseł KO Arkadiusz Myrcha, który ma odpowiadać za prokuraturę.
Poseł Śmiszek wcześniej zajmował się prawem antydyskryminacyjnym i działał na rzecz praw człowieka i mniejszości. Myrcha to zawodowy polityk i prawnik. Politycy w roli wiceministrów są Bodnarowi potrzebni. On sam nie jest członkiem żadnej partii i nie ma zaplecza politycznego. Tacy wiceministrowie gwarantują mu więc poparcie dla jego decyzji ze strony rządowej koalicji.
W piątek 8 grudnia 2023 roku pojawiły się też nazwiska kolejnych proponowanych wiceministrów. To eksperci z dziedziny sądów i praw człowieka. Mają nimi zostać:
By kierować sądami i prokuraturą, Bodnar będzie musiał mieć w nich personalne rozeznanie. Po 8 latach PiS jest w nich dużo bliskich współpracowników ustępującego ministra. Zbigniewa Ziobry. Jest też wiele osób, które za czasów PiS porobiły błyskawiczne „kariery”.
Dlatego Bodnar zapewne na kolejnych bliskich współpracowników dobierze prokuratorów i sędziów. I zapewne będą to osoby, które w ostatnich latach angażowały się w obronę praworządności.
Dla zmian będzie musiał też pozyskać poparcie stowarzyszeń sędziowskich Themis i Iustitia oraz stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia, które w ostatnich latach walczyły o praworządność. Ich głos w środowisku prawników jest mocny. Będą oni recenzentami jego rządów. Mają też swoje projekty ustaw naprawczych SN, KRS, prokuratury i sądów.
Najważniejsze zadanie stojące przed Bodnarem to przejęcie pełnego nadzoru nad wymiarem sprawiedliwości, co nie będzie łatwe. PiS pozmieniał przepisy, by awansowane za ich czasów osoby trudno było usunąć. Upychanie nominatów władzy trwa do ostatniego momentu.
Minister Ziobro powołuje kolejnych prezesów sądów, a na dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury powołano neosędziego SN Kamila Zaradkiewicza. Nadal działa nielegalna neo-KRS, która produkuje kolejnych wadliwych neosędziów. Podobnie jest w prokuraturze. Zaufani prokuratorzy awansują na najwyższe szczeble – do Prokuratury Krajowej czy prokuratur regionalnych.
Dlatego Bodnar, by móc zarządzać wymiarem sprawiedliwości, będzie musiał działać zdecydowanie. Okopani tam ludzie Ziobry będą raczej sabotować jego działania. Już się przegrupowują i szykują do obrony uzyskanych za władzy PiS stanowisk oraz benefitów.
Nowego ministra czeka wyzwanie porównywalne do zadań, z jakimi musiała się zmierzyć ekipa Solidarności w 1989 roku.
Oczekiwanie naprawy wymiaru sprawiedliwości i rozliczenia ludzi PiS jest powszechne. Bodnar będzie pod presją koalicji rządowej – obiecała w wyborach rozliczenie afer PiS, prawników (w tym sędziów) i obywateli. Ale też Komisji Europejskiej, która oczekuje szybkiego przywrócenia praworządności. Bo bez tego nie odblokuje KPO.
Jeśli mu się uda, może przejść do historii nie tylko jako ten, który naprawił sądy po Ziobrze, ale również jako ten, który prawdziwie je zreformował i przywrócił ludziom.
Najłatwiej byłoby naprawić sądy, zmieniając uchwalone przez PiS ustawy. Na to nie ma jednak szans, bo będzie je wetował prezydent Andrzej Duda, który brał udział w niszczeniu niezależności wymiaru sprawiedliwości. I nadal to robi. Dwa dni temu powołał kolejnych 76 wadliwych neosędziów, w tym do SN.
Nowy minister sprawiedliwości będzie musiał więc działać przy obowiązujących ustawach uchwalonych przez PiS, nawet jeśli są sprzeczne z Konstytucją i prawem europejskim. Do dyspozycji będzie miał jednak również wyroki ETPCz, TSUE oraz SN i NSA. Jasno wynika z nich, że neo-KRS jest nielegalna. Wadliwe są też wydawane przez nią nominacje dla neosędziów.
Trybunał Konstytucyjny z udziałem sędziów dublerów nie jest sądem. Nielegalne są powołane w SN Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Tymi wyrokami Bondar może się posiłkować, bo trzeba je wykonać.
Pomocne są też opinie autorytetów prawniczych. OKO.press i Archiwum Osiatyńskiego od wyborów prowadziło debatę o tym, jak zreformować i naprawić wymiar sprawiedliwości. Z tej debaty wynika, że nowa władza może od ręki:
Dalsze kroki się jednak komplikują i będą wymagały od nowej władzy i Adama Bodnara analiz prawnych, odwagi w działaniu i nowych ustaw.
Nowy minister sprawiedliwości musi znaleźć sposób na usunięcie i rozliczenie ludzi Ziobry w sądach. Główny problem to rzecznicy dyscyplinarni, którzy ścigali niezależnych sędziów za obronę wolnych sądów.
Główny rzecznik Piotr Schab i jego dwaj zastępcy Przemysław Radzik i Michał Lasota mają 4-letnie kadencje i nie jest łatwo ich odwołać. Ustawa o ustroju sądów powszechnych nie mówi, w jakiej sytuacji może to nastąpić. A to powoduje, że nie wiadomo, kiedy można ich odwołać. Ale minister sprawiedliwości może też powołać swojego specjalnego rzecznika dyscyplinarnego, który może wytoczyć sprawy dyscyplinarne Schabowi, Lasocie i Radzikowi.
A jest za co. Prowadzili bezpodstawne dyscyplinarki przeciwko sędziom za stosowanie prawa europejskiego. Łamali orzeczenia TSUE. Po postawieniu im zarzutów dyscyplinarnych minister sprawiedliwości może ich zawiesić.
Podobnie jest z powołanymi przez resort ministra Ziobry prezesami sądów. Na przykład Piotr Schab jest prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Prezesi też mają kadencje – prezes apelacyjny i okręgowy 6-letnią, a rejonowy 4-letnią. Ustawa o sądach dopuszcza jednak ich odwołanie, jeśli rażąco nie wywiązują się z obowiązków, podległe im sądy mają niskie wyniki pracy lub gdy pełnienie przez nich funkcji nie daje się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości.
Do odwołania prezesów i wiceprezesów potrzebna jest opinia kolegium danego sądu. W kolegium również zasiadają nominowani przez ministra Ziobrę prezesi sądów. Od odmowy wydania przez kolegium zgody na odwołanie minister może odwołać się do KRS. Ale to nielegalny organ, więc można go pominąć.
Po uruchomieniu procedury odwołania minister może zawiesić prezesa sądu. Prezesom sądów też można wytoczyć postępowania dyscyplinarne. Do wymiany są też lokalni rzecznicy dyscyplinarni działający przy sądach okręgowych i apelacyjnych, powołani przez głównego rzecznika dyscyplinarnego. Ich stanowiska również są kadencyjne i nie jest łatwo ich usunąć. Na przykład rzecznikiem dyscyplinarnym przy Sądzie Okręgowym w Warszawie jest Jakub Iwaniec, który przewija się w aferze hejterskiej.
Nowy minister może też próbować odwołać nowego dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury Kamila Zaradkiewicza. To były współpracownik Ziobry, powołany na 5-letnią kadencję. Ta szkoła jest ważna; kształci przyszłych sędziów i prokuratorów, a wielu z jej wykładowców podziela linię resortu Ziobry.
Zaradkiewicza można jednak odwołać, gdy nie zrealizuje swoich obowiązków. Pozwala na to ustawa o KSSiP. Jest z nim jeszcze jeden problem – jest neosędzią SN, a ustawa o SN co do zasady nie pozwala podejmować sędziom dodatkowego zajęcia poza zajęciami dydaktycznymi. Ponadto Zaradkiewicz w KSSiP będzie podlegał ministrowi, czyli politykowi. A sędzia SN nie powinien być w takiej podległości.
Nowy minister może też szybko i bez problemu cofnąć delegacje sędziów do orzekania w sądach wyższej instancji, które dał minister Ziobro. W zamian może tam delegować sędziów, którzy w ostatnich latach udowodnili, że są niezależni.
Może również odwołać nominatów Ziobry z instytucji podległych resortowi, na przykład z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Pracuje tam były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, którego nazwisko pada w aferze hejterskiej.
Adam Bodnar będzie mógł też uzdrowić Fundusz Sprawiedliwości, który przez ministra Ziobrę był traktowany jako maszynka do wspierania i promocji jego partii. Poszły na niego nawet środki na zakup oprogramowania szpiegowskiego Pegasus, które było wykorzystywane m.in. do inwigilacji opozycji. Teraz Fundusz może z powrotem wspierać ofiary przestępstw.
To będzie najtrudniejsze zadanie. Dziś w SN ponad połowa osób to neosędziowie. Tym najważniejszym sądem kieruje Małgorzata Manowska, Została ona jednak wybrana na I prezesa SN w procedurze, którą można podważyć. Neo-sędziowie kierują też Izbą Cywilną, Izbą Karną i Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Sądu Najwyższego bez nowej ustawy nie da się jednak naprawić.
Potrzebna jest ona do zlikwidowania Izby Kontroli i Izby Odpowiedzialności Zawodowej, które są nielegalne, i by cofnąć nominacje dla neosędziów SN.
Problem wadliwych nominacji dla neosędziów od nielegalnej neo-KRS dotyczy też sądów powszechnych. W sumie takich sędziów jest około 3 tysięcy. Rozważane są dwie opcje – cofnięcie wszystkim nominacji i rozpisanie nowych konkursów lub weryfikacja nominacji.
To drugie rozwiązanie skrzywdzi jednak niezależnych sędziów, którzy nie startowali od początku w konkursach nielegalnej KRS. Wstrzymali swoje kariery, bo nie chcieli stawać przed nielegalnym organem.
Inni skorzystali z okazji, że jest mniejsza konkurencja i poszli po te awanse. Niektórzy awansowali nawet dwa razy, skokowo. Awanse dostawali często „swoi” sędziowie, współpracownicy resortu Ziobry, a nawet ich rodziny i członkowie neo-KRS.
Bogdan Zdrojewski, były senator KO i członek neo-KRS z ramienia Senatu mówił OKO.press, że do sądów wyższych instancji startowali głównie oportuniści. Dlatego środowisko sędziowskie domaga się cofnięcia nominacji dla neosędziów i powtórzenia konkursów, co będzie sprawiedliwsze i szybkie. W tym celu parlament będzie musiał jednak uchwalić nową ustawę.
To będzie ważny odcinek pracy dla Adama Bodnara jako nowego prokuratora generalnego. Ważny, bo nowa władza obiecała rozliczenia afer PiS. A do tego jest potrzebna prokuratura. Ziobro ją jednak zabetonował. Kilka miesięcy temu PiS zmienił ustawę o prokuraturze.
Kosztem Prokuratora Generalnego dał w niej więcej kompetencji Prokuratorowi Krajowemu Dariuszowi Barskiemu, którego można odwołać tylko za zgodą prezydenta. Podobna zgoda jest potrzebna do odwołania kilku zastępców prokuratora generalnego. Są nimi ludzie powołani przez ustępującą władzą.
Odwołanie Prokuratora Krajowego lub jego zneutralizowanie jest kluczowe dla zmian kadrowych w prokuraturze. Bo to on dziś decyduje, kto kieruje daną jednostką. To przekłada się na kontrolę nad śledztwami. A dziś cała Prokuratura Krajowa i wszystkie stanowiska kierownicze są obsadzone przez ludzi Ziobry.
Najłatwiej to zmienić uchwalając nową ustawę. Ale znowu na drodze może stanąć weto prezydenta. Do czasu wyboru nowego prezydenta ekipa Tuska musi też czekać z realizacją kolejnej obietnicy, czyli rozłączenia stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Tylko to da prokuraturze niezależność.
Przez dwa lata Bodnar będzie musiał radzić sobie bez nowej ustawy. Ale ma możliwości działania, tylko że będzie to wymagało determinacji.
Obecna ustawa o prokuraturze mimo zmian wprowadzonych przez PiS pozostawiła prokuratorowi generalnemu pewne prerogatywy. Może wydawać polecenia Prokuratorowi Krajowemu, na przykład, by ten wszczął śledztwa. Są też możliwości, by pozbyć się Barskiego. Dużo będzie również zależało też od postawy samych prokuratorów, którzy w obecnej sytuacji mogą opowiedzieć się po stronie nowego szefa i być bardziej niezależni.
Bodnar będzie musiał też znaleźć sposób na odwołanie rzeczników dyscyplinarnych, którzy ścigali prokuratorów z Lex Super Omnia za obronę niezależności prokuratury. Mimo zachodzącej zmiany władzy procesy dyscyplinarne nadal trwają. To nie jest proste, ale nie znaczy, że niemożliwe.
Wkrótce opublikujemy w OKO.press rozmowy o tym, jak uporządkować prokuraturę po Ziobrze z byłym szefem Lex Super Omnia Krzysztofem Parchimowiczem i z prokurator Ewą Wrzosek.
Ważnym zadaniem będzie naprawa prawa, które zepsuł Zbigniew Ziobro. Zaostrzył on drakońsko kodeks karny, wprowadził do niego tzw. owoce zatrutego drzewa. Dał prokuratorom w niektórych sytuacjach władzę nad sądem. To tylko kilka przykładów.
Nowy minister sprawiedliwości powinien więc dokonać dużego przeglądu prawa karnego i cywilnego. W tym celu może odbudować komisje kodyfikacyjne, które przed laty działały przy ministrze sprawiedliwości.
Komisje mogą nie tylko wyrzucić z kodeksów złe rozwiązania, ale przede wszystkim powinny zaproponować nowe regulacje, przyspieszą procesy w sądach. Pomocna w tym będzie również dalsza informatyzacja sądów. Przyspieszenie procesów to jedno z główny zadań nowego ministra. Bo dziś sądy nie działają.
Procesy przyspieszy też reforma instytucji biegłych sądowych. Ich opinie często są decydujące, ale czeka się na nie długo. Brakuje też chętnych do bycia biegłymi. Raz, że minister Ziobro wprowadził sankcje karne za błędne opinie. Dwa, trzeba lepiej opłacać biegłych, by chcieli być nimi uznani eksperci.
I chyba najważniejsze zadanie dla Bodnara to zaproponowanie całościowej, docelowej reformy wymiaru sprawiedliwości. Ne wystarczy posprzątać po Ziobrze. Sądy i prokuraturę trzeba zabrać politykom i oddać obywatelom. Mają być w pełni niezależne i otwarte na obywateli. Ludzie nie mogą się ich bać. Mają być przyjazne, a przede wszystkim sprawiedliwe. Nie udało się tego zrobić przez ostatnie 30 lat. Bodnar dostaje szansę, by w końcu tego dokonać.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Iustitia
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
Izba Odpowiedzialności Zawodowej
KPO
Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury
Lex Super Omnia
neo sędzia
Piotr Schab
Przemysław Radzik
rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota
Themis
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze