0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień/Agencja Wyborcza.pl.Fot. Adam Stępień/Ag...

Za ponad tydzień powstanie nowy rząd utworzony przez demokratyczną opozycję. Wtedy też zacznie się proces sprzątania wymiaru sprawiedliwości po 8 latach rządów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i PiS.

Zmiany muszą być szybkie, bo sądy są w stanie upadku. Nie działają. Są obsadzone nominatami władzy i ludźmi Ziobry. Podobnie jest z prokuraturą. Betonowanie wymiaru sprawiedliwości przez PiS będzie trwało do ostatniego dnia jej urzędowania.

Gotowy jest już tzw. pięciopak praworządnościowy, który ma pomóc szybko naprawić wymiar sprawiedliwości. To projekty ustaw naprawy TK, KRS, SN, sądów powszechnych i prokuratury. Przygotowali je przed wyborami sędziowie SN, sędziowie ze stowarzyszenia sędziów Iustitia, prokuratorzy z Lex Super Omnia i eksperci pod auspicjami Fundacji Batorego.

Politycy demokratycznych partii co do zasady popierają zmiany. Są zgodni, że sprzątanie po Ziobrze musi być szybkie. Popierają też rozliczenia tych, którzy łamali prawo. Tydzień temu sędziowie z Iustitii i zarząd stowarzyszenia sędziów Themiszaapelowały do polityków o szybkie rozpoczęcie prac nad gotowymi już projektami ustaw.

Przeczytaj także:

Od wyborów trwa też debata o tym jak naprawić sądy i docelowo je ułożyć. Padają pomysły na to, jak zlikwidować neo-KRS, jak odwołać dublerów z TK, jak naprawić SN czy zweryfikować neo-sędziów. OKO.press i Archiwum Osiatyńskiego biorą udział w tej debacie.

Opublikowaliśmy już wywiady z sędziami Igorem Tuleyą i Waldemarem Żurkiem, prezesem stowarzyszenia sędziów Iustitia prof. Krystianem Markiewiczem, adwokatem Michałem Wawrykiewiczem z Wolnych Sądów, sędzią Trybunału Sprawiedliwości UE prof. Markiem Safjanem, byłym I prezesem Sądu Najwyższego prof. Adamem Strzemboszem, sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i byłą RPO prof. Ewą Łętowską, z byłym RPO, senatorem, dr. hab. Adamem Bodnarem, z byłym prezesem TK i RPO prof. Andrzejem Zollem, konstytucjonalistą i filozofem prawa prof. Wojciechem Sadurskim oraz z posłem KO Bogdanem Zdrojewskim, który w poprzedniej kadencji z ramienia Senatu był członkiem neo-KRS.

Opublikowaliśmy też teksty Magdaleny Krzyżanowskiej-Mierzewskiej, byłej prawniczki z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i ekspertki Fundacji Batorego, dr. Marcina Szweda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Krzysztofa Izdebskiego, eksperta Fundacji Batorego, dr. Witolda Zontka z katedry Wydziału Prawa Karnego UJ, dr Barbary Grabowskiej-Moroz z Instytutu Demokracji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, adwokatki Małgorzaty Szuleki, członkini zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, dr. Pawła Filipka i dr. hab. Macieja Taborowskiego z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, konstytucjonalisty dr. Michała Ziółkowskiego z Akademii Leona Koźmińskiego oraz prof. Macieja Bernatta z Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektora Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych oraz kierownika Katedry Europejskiego Prawa Gospodarczego na Wydziale Zarządzania UW.

Teraz głos oddajemy prof. Marcinowi Matczakowi z UW (na zdjęciu u góry). Specjalizuje się w filozofii i teorii prawa oraz w prawie konstytucyjnym. Jest radcą prawnym i członkiem zespołu ekspertów prawnych Fundacji Batorego.

Prof. Matczak w ostatnich latach był ostrym krytykiem zamachu PiS na państwo prawa. Nie bał się wyrażać ostrych opinii o zmianach w sądach. Groziła mu za to nawet dyscyplinarka, której domagał się od samorządu radców prawnych minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Chciał jego ścigania za ostrą polemikę na Twitterze, w której Matczak wziął w obronę atakowanego prof. Wojciecha Sadurskiego. Prof. Matczak w ostatnich latach stał się autorytetem.

Prezes TK Julia Przyłębska. Są zarzuty, że nielegalnie zajmuje to stanowisko, bo została na nie wybrana wadliwie. Skończyła się też jej kadencja. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Wywiad z prof. Marcinem Matczakiem

Zacząć od prokuratury

Mariusz Jałoszewski, OKO.press: Od czego by pan zaczął naprawę wymiaru sprawiedliwości po 8 latach rządów PiS?

Prof. Marcin Matczak: Od prokuratury. Bo najważniejszą rzeczą jest pokazać determinację i uderzyć w lojalność środowisk PiS-owskich. Prokuratura nie ma takiej osłony konstytucyjnej jak TK lub SN. Władza polityczna ma więcej przestrzeni do działania w jej przypadku, mimo wprowadzonych przez PiS zmian do ustawy o prokuraturze. Tu nie będzie złych precedensów.

Przez te precedensy rozumiem samowolne ingerencje władzy politycznej w obszary przestrzeni konstytucyjnej, która daje niezależność np. władzy sądowniczej, NIK, czy NBP.

Prokuratura jest ważna, bo mamy podejrzenie całej masy naruszeń prawa w różnych obszarach i podmiotach. Ja mam podejrzenie, że dużo złych rzeczy działo się w TK. Przekonują mnie do tego ujawnione maile ze skrzynki byłego już ministra Michała Dworczyka. Z tych maili wiemy o wizytach polityków w TK oraz o spotkaniach prezes TK z politykami.

Chciałbym, żeby w imieniu Polaków przyjrzał się temu prokurator. Jest tu duże podejrzenie przekraczania uprawnień. Jednocześnie obawiam się, że tam może istnieć sojusz ludzi, którzy mogą chcieć się nawzajem kryć. A nic tak dobrze nie rozbija takiego sojuszu, jak rzetelne postępowanie prokuratorskie. Więc zmiany w prokuraturze powinny być realizowane w pierwszej kolejności.

Gdy zmieni się minister sprawiedliwości i prokurator generalny, to uzyska on wpływ na prokuraturę, która jest przecież zarządzania hierarchicznie i obowiązują w niej polecenia służbowe. Owszem, jest problem z Prokuratorem Krajowym [w końcówce rządów PiS dostał większe uprawnienia niż Prokurator Generalny – red.], ale są też analizy, że można go rozwiązać.

Chciałbym, żeby zamiast lojalnych prokuratorów Ziobry, którzy chronili PiS, pojawiły się w Prokuraturze Krajowej takie osoby jak prokurator Ewa Wrzosek. By mogły one prowadzić postępowania bez nacisków, co przywróci normalne funkcjonowanie prokuratury. Postępowania, które dotyczą polityków, powinny być prowadzone przez osoby, które mają twardy kręgosłup i hart ducha.

Uważam, że rozdział stanowisk ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego to dobry pomysł. Trzeba zrobić wszystko, by prokuratura była najdalej od polityki. Ale to nie jest do zrobienia od razu.

Kluczową kwestią na teraz jest, by przeprowadzić rozliczenia, aby prokuratorzy mogli pokończyć umarzane wcześniej śledztwa.

Drugi ruch to media publiczne. Cały proces rozliczania PiS powinien być transparentny. Obywatele, a w szczególności elektorat PiS, powinien widzieć, że to nie dzieje się w zaciszu gabinetów. Powinien czarno na białym zobaczyć, że to nie jest zemsta. Uporządkowanie mediów publicznych jest ważne, bo to właśnie te media mają informować o rozliczeniach i postępowaniach prokuratury.

Mają informować, jakie są stawiane zarzuty, pokazywać dowody. By ludzie wiedzieli, z jakim złem mieliśmy do czynienia. Dlatego jak najszybciej trzeba ukrócić obecną propagandę TVP, z której wynika, że przez ostatnie 8 lat nic się nie stało.

Gdy proces rozliczeń jest transparentny, realizuje się społeczne poczucie sprawiedliwości.

Odwołać dublerów

A w innych instytucjach obsadzonych i kontrolowanych przez władzę PiS nie jest możliwa szybka naprawa? Mamy liczne wyroki SN, NSA, TSUE i ETPCz, że obecna KRS jest nielegalna. Że powołane przez PiS dwie Izby SN są nielegalne. Że nominacje dla neo-sędziów są wadliwe. Wystarczy te wyroki wykonać.

Ale w SN, TK, KRS jest to bardziej złożone, bo chronione są zasadą niezależności. I tam działanie szybkie, emocjonalne, może się na naszym państwie długofalowo zemścić. Są na przykład pomysły, by wyzerować TK. Odwołać wszystkich sędziów, bo cały TK jest „zarażony”. Uważam to za fatalny pomysł.

Nie można zwalczać dżumy cholerą. Nie można jeszcze bardziej łamać prawa.

Można odwołać z TK trzech dublerów. Można wnioskować o postępowania dyscyplinarne np. dla Krystyny Pawłowicz; za wystąpienia publiczne i słowa, które są niegodne sędziego. Za obrażanie różnych osób, jak posła Tomasza Treli [poseł zarzucił jej, że nie złożyła oświadczenia majątkowego, za co zaatakowała go słowami „dziad kawaleryjski”, „V ruska kolumna” – red.]. Za wyraźne okazywanie sympatii politycznych. I także za działania związane z zasiadaniem w składach orzekających z dublerami.

W sytuacji, gdy jest wyrok ETPCz ws. Xero Flor [ETPCz w 2021 roku uznał, że składy orzekające TK z dublerami nie są legalnym sądem – red.], który wiąże, to ci, którzy orzekali z dublerami, powinni mieć postępowania dyscyplinarne.

Wszyscy w TK orzekali z dublerami. Wszystkim więc należałoby zrobić takie postępowania dyscyplinarne i sprawdzić, czy składali wnioski o wyłączenie lub, czy składali zdania odrębne do wydanych decyzji. Bo wyroki wydane z udziałem dublerów nie są wyrokami.

Dlatego trzeba to zrobić.

Co zrobić z dublerami? Niemal wszyscy są zgodni, że można odwołać ich z TK uchwałą Sejmu. Bo zostali nielegalnie wybrani przez PiS w Sejmie, na wcześniej już obsadzone w kadencji PO-PSL miejsca.

Dublerów można odwołać uchwałą Sejmu. W opracowaniu przygotowanym w ramach Fundacji Batorego pt. „Jak przywrócić państwo prawa” wskazujemy, że podstawą dla uchwały Sejmu w sprawie dublerów jest artykuł 190 ustęp 4 Konstytucji. Przewiduje on, że w celu wykonania wyroków TK można wznowić postępowania w odpowiedniej procedurze.

Normalnie ten przepis wykorzystywany jest do wznowienia postępowań sądowych po wyroku TK. Ale powoływanie sędziów TK odbywa się poprzez uchwały Sejmu, więc to jest właściwa procedura, aby to zrobić. Sejm może podjąć taką uchwałę w związku z orzeczeniem TK z grudnia 2015 roku, w którym stwierdzono, że wybór trzech sędziów do TK jest legalny [chodzi o sędziów wybranych za czasów PO-PSL, od których ślubowania nie przyjął prezydent, to ich miejsce zajęli wybrani potem przez PiS dublerzy – red.].

Dlatego można usunąć dublerów zgodnie z prawem. Zgodnie z prawem władza polityczna może też ingerować w sądy TK, SN, KRS, ale tylko w sytuacji, gdy ma podstawę w orzeczeniu władzy sądowniczej.

Odwołujemy dublerów i na ich miejsce wchodzi trzech wcześniej wybranych sędziów TK, których zablokował prezydent i PiS?

Należy im umożliwić podjęcie tej funkcji, choć nie wiem, czy będą tego chcieli. Mogą też przejść w stan spoczynku i wtedy zwolnią się w TK trzy miejsca. A prezydent powinien podporządkować się decyzji Sejmu. Mówił wcześniej, że nie może przyjąć od tej trójki ślubowania, bo te miejsca są już zajęte. Ale to on sam pomógł je zająć, powołując dublerów. Po odpowiedniej uchwale Sejmu powinien jednak przyjąć ślubowanie od tych sędziów, ponieważ wtedy te miejsca będą już wolne.

Trybunał Julii Przyłębskiej nielegalny

Były prezes TK, prof. Andrzej Zoll i konstytucjonalista prof. Wojciech Sadurski w rozmowie z OKO.press mówili, że można uznać de facto cały TK za nielegalny. Bo było dużo nieprawidłowości w jego funkcjonowaniu. Nielegalnie wybrano na prezesa TK Julię Przyłębską, która zresztą nadal jest na tym stanowisku, pomimo zakończenia kadencji. Są opinie, że ze złamaniem prawa wybrano też do TK byłych posłów związanych z PiS: Krystynę Pawłowicz i prokuratora stanu wojennego Stanisława Piotrowicza. Bo w dacie wyboru mieli więcej niż 65 lat, a przepisy uchwalone przez PiS mówią, że w tym wieku sędziowie przechodzą w stan spoczynku. Zoll i Sadurski mówią, że cały TK został zainfekowany nieprawidłowościami.

Uważam, że dla stabilności prawa politycy nie mogą sami decydować w tych kwestiach. Nie ma orzeczenia, które mówi o wyborze Przyłębskiej na prezesa TK oraz o wyborze Pawłowicz i Piotrowicza do TK. Nie ma też orzeczenia, które mówi, czy Przyłębska nadal jest prezesem. Trzeba znaleźć drogę sądową dla ustalenia tego przed sądem krajowym lub ponadnarodowym. Udało się to w sprawie KRS i dublerów. Tak to się robi. To nie polityk ma o tych sprawach decydować, a sąd.

Ale jaki sąd miałby w Polsce ocenić legalność poszczególnych osób w TK? SN, w którym więcej niż połowa sędziów to równie wadliwi neo-sędziowie, czy sądy powszechne?

Nie analizowałem szczegółowo, jakiego rodzaju to może być postępowanie, ale jest kilka dróg, w tym droga międzynarodowa. Może zresztą ta sprawa sama się rozwiąże w sytuacji prowadzenia postępowań przez prokuraturę oraz prowadzenia postępowań dyscyplinarnych.

Na początku 2023 roku pełnomocnicy posła Treli złożyli wniosek o uchylenie immunitetu Pawłowicz [poseł chciał wytoczyć jej w sądzie proces o zniesławienie – red.]. TK odrzucił to większością 7 do 6 głosów. Więc jeszcze przed wyborami jej status wisiał na włosku. Liczę na to, że tam jakiś instynkt przetrwania zapanuje.

Myślę, że rozpoczęcie postępowań karnych w sprawie tego, co zdarzyło się w TK, rozbije solidarność nominatów PiS. Jak tylko pojawiły się maile ze skrzynki Dworczyka, już widzieliśmy pierwsze objawy popłochu w TK. Mariusz Muszyński ujawnił wtedy swoje notatki, które podobno stale robi [Muszyński jest dublerem, notuje wszystko, co działo się w TK Przyłębskiej – red.]. Tak się dzieje z instytucjami zepsutymi, które w sytuacjach zagrożenia psują się jeszcze bardziej.

Kobieta, blondynka, siedzi i patrzy w bok, Julia Przyłębska
Julia Przyłębska została wybrana nielegalnie do TK, upłynęła także jej kadencja na stanowisku prezes TK. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Jak rozwiązać problem wyroków wydanych z udziałem dublerów? Wystarczy usunąć je z Dziennika Ustaw?

Uznać je ustawowo za nieistniejące. Ale niepublikowanie ich w Dzienniku Ustaw też jest dopuszczalne. Zastanowiłbym się nad tym. Nie jest dobrym pomysłem publikować je z adnotacją, że wyrok został wydany z udziałem dublerów i nie wywołuje skutków prawnych. Bo już sama publikacja pozwala wyrokowi wywołać skutki prawne.

To stanowisko oparte na wyroku ETPCz ws. Xero Flor. On daje podstawę do takiego działania. Nie będzie już sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia 8 lat temu, gdy podstawą odmowy publikacji było widzimisię polityka. Jak w przypadku premier Beaty Szydło, która odmówiła publikacji legalnych wyroków TK.

Teraz sytuacja jest inna. Nowy premier nie będzie działał samowolnie, bo odmawiając publikacji, będzie opierał się na orzeczeniach sądowych. Chodzi cały czas o to, by nie wywoływać złego precedensu, na którym ktoś mógłby oprzeć się w przyszłości. Jeśli polityk chce ingerować w sytuację prawną trzeciej władzy, musi pokazać podstawę do swojego działania w orzecznictwie tej trzeciej władzy.

Stosować prawo europejskie

Sędzia TSUE, prof. Marek Safjan mówi, żeby wykonać wszystkie wyroki ETPCz i TSUE. Są głosy, że w przypadku wetowania nowych ustaw przez prezydenta, można pomijać niezgodne z Konstytucją i prawem europejskim przepisy uchwalone przez PiS. I wprost stosować prawo europejskie, które zgodnie z Konstytucją jest ponad ustawami. Pozwala na to TSUE w swoich orzeczeniach.

Powinniśmy przypomnieć sobie hierarchię aktów prawnych. Zgodnie z naszą Konstytucją umowa międzynarodowa ratyfikowana przez Polskę jest ponad ustawą [np. Traktaty UE i Europejska Konwencja Praw Człowieka – red.]. Orzeczenia TSUE pochodzą z tej umowy. Nie ma więc problemu, by sędziowie i inne organy mogły się na tym bezpośrednio opierać.

Problem pojawia się wtedy, gdy schodzi się niżej, na poziom podmiotów z mniejszą wiedzą prawniczą np. policji. Tu zaczyna się ryzyko złego zastosowania przepisów. Nie ma jednak przeszkód, by sądy i prokuratura bezpośrednio stosowały prawo europejskie. Powinniśmy wróć do roli ważnego, odpowiedzialnego państwa członkowskiego UE i przestrzegać wiążących nas umów. A te wymagają stosowania orzeczeń ETPCz i TSUE.

Z tych orzeczeń wynika, że neo-KRS jest upolityczniona i wadliwa. Zaś SN orzekł, że jej skład jest sprzeczny z Konstytucją, która nie dała posłom PiS prawa do wyboru do Rady 15 członków-sędziów. Jak teraz wykonać te orzeczenia, by zlikwidować neo-KRS?

Właściwe jest postępowanie przed Sejmem. Jest podstawa, by władza polityczna uchwałami Sejmu uregulowała status tych 15 członków przez Sejm, jak w przypadku dublerów. Władza polityczna podejmuje uchwałę w sprawie neo-KRS, ale nie robi tego samowolnie, ponieważ wykonuje wyroki trzeciej władzy.

Jak wybrać nowych sędziów do KRS? Nie ma szans na nową ustawę, bo zawetuje ją prezydent.

Tu mamy problem. Odwołanie ich jest możliwe uchwałą Sejmu, a powołanie nowych musi odbyć się na podstawie ustawy. A jedyną ustawą jest ta obecna, wadliwa. Więc należy ją zmienić. Ale pojawił się pomysł, moim zdaniem zgodny z duchem prawa, żeby Sejm powołał sędziów ponownie.

Sejm mógłby oświadczyć: „Mamy wadliwą ustawę. Wadliwość polega na tym, że poprzednio powołanie sędziów dokonało się z pominięciem woli sędziów. Ale nie możemy zmienić ustawy, ponieważ zawetuje ją prezydent. Więc korzystamy z tego narzędzia. Inicjatywę selekcji kandydatów dajemy jednak sędziom”.

Sędziowie wybraliby kandydatów do KRS poprzez Zgromadzenia Sędziów, które później przedstawią ich Sejmowi. A on powołuje ich zgodnie z duchem Konstytucji, by dać w KRS rzeczywistą reprezentację sędziowską. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale taki mamy klimat – przynajmniej realizuje ducha prawa.

Co z zrobić z neo-sędziami?

Są dwie opcje. Weryfikacja lub cofnięcie wszystkim nominacji i ogłoszenie nowych konkursów.

Ważną wartością konstytucyjną jest stabilność prawa. Zgodnie z wartościami obecnymi na przykład w artykule 190 ustęp 3 Konstytucji, można się zgodzić na czasowe trwanie rozwiązania niekonstytucyjnego, jeśli jego natychmiastowe usunięcie spowodowałoby ogromną niestabilność. To chroni przed chaosem.

Owszem można powiedzieć: „zainfekowano cały system i wywalamy wszystkich neo-sędziów na bruk”. Bo powinniśmy być biblijnie konstytucyjni na zasadzie: „tak, tak, nie, nie”. Ale sama Konstytucja taka nie jest, o czym świadczy jej artykuł 190 ustęp 3, który przewiduje możliwość czasowego pozostawienia w obrocie prawnym rozwiązań niekonstytucyjnych, by zapewnić stabilność prawa.

Pomysł z weryfikacją jest jednak lepszy, bo trwa w czasie, a więc nie jest zmianą nagłą. Rozpoczynamy postępowania, ustalamy termin i wszyscy nominowani przez neo-KRS poddają się weryfikacji.

Chaosu nie będzie. Iustitia, której projekt zakłada cofnięcie nominacji, proponuje też, by neo-sędziowie pokończyli zaczęte sprawy. Zaś były I prezes SN prof. Adam Strzembosz mówił OKO.press, że lukę w sądach wyższych instancji można zapełnić delegacjami dla sędziów, którzy w czasach PiS zachowywali się przyzwoicie. Oni mogą też pokończyć sprawy neo-sędziów, bo prawo zezwala już nawet na przejmowanie zaczętych procesów karnych. Jednocześnie wielu neo-sędziów wróciłby na wcześniej zajmowane miejsca, głównie do sądów niższych instancji.

Każde działanie, które zapewni stabilność, należy rozważyć. Traktuję to jako działanie osłonowe, by nie zawalił się system. I może to być właściwe.

Jest jeszcze aspekt etyczny i moralny. Wielu sędziów nie stawało w konkursach przed neo-KRS, bo nie chcieli stawać przed nielegalnym organem. Przez to te konkursy były niekonkurencyjne. Często było tak, że był jeden kandydat na jedno miejsce. Poza tym neo-KRS często dawała awanse swoim sędziom, a wycinano sędziów niezależnych np. takich, którzy podpisali apel do OBWE lub o wykonanie orzeczeń TSUE. Były członek neo-KRS, poseł KO Bogdan Zdrojewski mówił OKO.press, że do sądów wyższych instancji startowali głównie oportuniści. Zachowanie nominacji dla neo-sędziów skrzywdziłoby więc tych sędziów, którzy świadomie nie kandydowali i bronili praworządności.

Weryfikacja to pojęcie wieloznaczne. Można weryfikować wcześniejsze konkursy, a może to też polegać na powtórzeniu tych konkursów, z otwarciem na nowych kandydatów. Zgadzam się, że jest cała masa porządnych sędziów, którzy uznawali za niegodnie i niesłuszne uczestniczenie w tych konkursach. I sytuacja, że są traktowani gorzej, jest niesprawiedliwa.

Jeśli mielibyśmy rozwiązanie powtarzające konkursy z dopuszczeniem nowych kandydatów, ale jednocześnie zachowujące stabilność sądów, to takie rozwiązanie realizuje konstytucyjną zasadę sprawiedliwości społecznej. Wąska weryfikacja sprawdzająca tylko tych, którzy wygrali niekonkurencyjny konkurs, byłaby niesprawiedliwa.

Potrzebujemy weryfikacji sensu largo, tak by nikt z sędziów nie czuł się oszukany.

Co zrobić z Sądem Najwyższym?

Ponad połowa sędziów to neo-sędziowie SN. Są też dwie nielegalne Izby powołane przez PiS. To Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której legalność podważył ETPCz. Jest też Izba Odpowiedzialności Zawodowej, której legalność też wstępnie podważył ETPCz. Kwestionuje ją też KE i sam PiS, który chciał przenieść stamtąd do NSA dyscyplinarki sędziów. Co zresztą jest sprzeczne z Konstytucją.

Poziom chaosu w SN jest ogromny. Nie ma chyba lepszego pomysłu jak powtórzenie konkursów do SN przed KRS. Bo tu jest źródło problemów. Można rozważyć ustawy, które wykonują orzeczenia Trybunałów i zmieniają strukturę SN. Ale po raz kolejny podkreślam: władza polityczna – Sejm, Senat, rząd, prezydent – nie może działać sama z siebie, tylko na podstawie glejtu otrzymanego od władzy sądowniczej.

Oczywiście, zmianom w SN na przeszkodzie będzie stał prezydent. Może jednak będzie jakaś przestrzeń do działania, by go postawić publicznie w roli samotnego obrońcy nielegalności SN. W roli kogoś, kto nadal, mimo zmiany władzy, opóźnia reformy blokujące pieniądze z KPO. Taka presja społeczna nieraz działa.

Na przeszkodzie będzie stał też TK. Obszarów tarcia będzie dużo, tego nie unikniemy. Uważam jednak, że trzeba uchwalić nową ustawę, nawet jak będzie weto prezydenta. Bo to otworzy przestrzeń do publicznej dyskusji i publicznej oceny tej sytuacji. Politycznie dla prezydenta będzie to obecnie trudniejsze niż kiedyś, zwłaszcza jeśli zmiany będzie można powiązać z uzyskaniem KPO. A telewizja publiczna nie będzie już prezydenta za wszystko chwalić.

A jeśli chodzi o TK, sytuacja, jak już mówiłem, może zmienić się, gdy rozpoczną się postępowania prokuratorskie dotyczące Trybunału. To osłabi ich źle pojętą solidarność pod tytułem „ręka rękę myje”, osłabi także ich legitymację.

Proces naprawy państwa prawa nie będzie prosty, ale musi się toczyć. Nie ma innego wyjścia. Musi jednak być zgodny z prawem, bo nie można leczyć dżumy cholerą. Marek Aureliusz mawiał: „Najlepszą zemstą jest bycie niepodobnym do tego, który wyrządził nam krzywdę”.

Jeśli raz w miesiącu chcesz otrzymywać specjalne materiały dotyczące praworządności jako pierwszy, zapisz się na newsletter przez stronę Archiwum Osiatyńskiego. Projekt wspiera fundusz Aktywni Obywatele – Program Krajowy.

Aktywni Obywatele
Aktywni Obywatele
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze