0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Prezydent Andrzej Duda powołał Bogdana Święczkowskiego na prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Pozwoli to na kontynuację złych praktyk w Trybunale za prezesury Julii Przyłębskiej, co szczegółowo wyjaśniam w dalszej części tekstu.

Święczkowski zasiada w Trybunale od lutego 2022 roku i jego dziewięcioletnia kadencja skończy się w lutym 2031 roku.

To były prokuratur krajowy, zaufany współpracownik byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, z którym Duda był skonfliktowany. Dlatego ten wybór to jednak polityczne zaskoczenie.

Z drugiej strony, w 2022 roku kandydaturę Święczkowskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego zgłosili wyłącznie posłowie PiS, a nie Solidarnej Polski. Święczkowski zastąpił w Trybunale Leona Kieresa, ostatniego sędziego powołanego nie przez większość PiS.

Święczkowski był prokuratorem, awansował za pierwszego rządu PiS do Prokuratury Krajowej. W latach 2006-2007 kierował Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na początku drugich rządów PiS, od 24 listopada 2015 roku do 6 marca 2016 roku był wiceministrem sprawiedliwości. 7 marca 2016 został powołany na stanowisko Prokuratora Krajowego i pierwszego zastępcy Prokuratora Generalnego. Później został wybrany do Trybunału Konstytucyjnego.

Wakaty w Trybunale Konstytucyjnym

W piątek 6 grudnia 2024 Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego wskazało dwóch kandydatów na prezesa Trybunału: Święczkowskiego oraz Bartłomieja Sochańskiego. Zgodnie z procedurą, kandydaci zostali przedstawieni prezydentowi Andrzejowi Dudzie, którzy wybrał spośród nich prezesa.

Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że więcej głosów w głosowaniu w Trybunale otrzymał Sochański – 6 głosów, a Święczkowski – 4. W głosowaniu wzięło udział 13 osób, chociaż w Trybunale Konstytucyjnym powinno zasiadać 15 osób.

3 grudnia skończyła się jednak kadencja Piotra Pszczółkowskiego oraz powołanego do Trybunału niezgodnie z prawem Mariusza Muszyńskiego („dublera”).

Dzisiaj upływa kadencja sędzi Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.

Choć część ekspertów uważa, że, podobnie jak Piotr Pszczółkowski, nie została zgodnie z prawem powołana na stanowisko sędziego. Inni twierdzili, że jej kadencja upłynęła w grudniu 2022 roku, ponieważ według przepisów z dnia jej powołania wynosiła sześć lat.

Tydzień temu Przyłębska zrzekła się funkcji prezesa Trybunału. Poinformowano, że jest „sędzią kierującą pracami Trybunału”. Umożliwiło jej to przewodzenie wyborowi kandydatów.

Od dziś w Trybunale Konstytucyjnym będzie 10 sędziów i dwie osoby wadliwie powołane i nieuprawnione do orzekania: Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak.

Kryzys konstytucyjny dotyczący „dublerów” był powodem uruchomienia przez Komisję Europejską wobec Polski procedury Rule of Law Framework w 2016 roku oraz procedury z Artykułu 7.1 Traktatu o UE, którą Komisja zamknęła w maju, choć skład Trybunału nie został uzdrowiony.

Trybunał Sprawiedliwości UE rozpatruje sprawę z wniosku Komisji Europejskiej przeciwko Polsce, która dotyczy obsadzenia i funkcjonowania Trybunału. Komisja wniosła ją w 2023 roku. Opinię rzecznika generalnego w tej sprawie poznamy w przyszłym roku. Później TSUE wyda wyrok.

Przeczytaj także:

Trybunał pod kierunkiem Julii Przyłębskiej

Za prezesury Julii Przyłębskiej Trybunał Konstytucyjny przestał pełnić niezależną kontrolę konstytucyjności przepisów prawa. Został narzędziem zatwierdzania polityki partii PiS. Nie zmieniło się to po wyborach parlamentarnych i zmianie władzy w grudniu 2023 roku.

Trybunał kierowany przez Julię Przyłębską orzekał rzadko – przy radykalnie mniejszym wpływie spraw niż dawniej – i wybiórczo podchodził do swoich obowiązków.

Jeśli już orzekał, to, jakoś tak się składało, w momencie politycznie istotnym i zgodnie z kierunkiem preferowanym przez PiS oraz prezydenta Dudę. Zerwał z ugruntowanym orzecznictwem dotyczącym zgodności prawa unijnego i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka z polską konstytucją.

Po 2016 roku TK był nie tylko podmiotem kryzysu konstytucyjnego, ale także jego aktywnym uczestnikiem, angażującym się w destrukcję praworządności i próbującym utrudnić nielicznym niezależnym instytucjom, jak izby Sądu Najwyższego, podejmowanie działań prawnych, mających chronić państwo prawa w Polsce.

Niekiedy bywał nadgorliwy, co pokazało jego najbardziej społecznie szkodliwe orzeczenie ograniczające legalną aborcję w Polsce, które doprowadziło do trwałego spadku PiS w sondażach i kosztowało partię utratę władzy rok temu.

Trybunał, w którym zasiadają obecnie osoby powołane wyłącznie przez większość rządzącą PiS, po wyborach próbuje być hamulcowym reform ustrojowych. Wydaje orzeczenia z wniosków składanych przez posłów PiS. Prezydent Duda skierował do niego uchwalone przez parlament ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Trybunale Konstytucyjnym.

Trybunał Konstytucyjny, choć nie ma do tego kompetencji, zaczął wydawać też „zabezpieczenia”, wzorowane na tych wydawanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Na przykład próbował „zabezpieczeniem” zapobiec postawieniu przed Trybunał Stanu Maciej Świrskiego, prezesa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Ten niechlubny i nietypowy okres funkcjonowania polskiego Trybunału Konstytucyjnego podsumowuję w rozmowie z konstytucjonalistą dr. Michałem Ziółkowskim.

Działania większości rządzącej wobec Trybunału

Rząd Donalda Tuska obiecał reformę Trybunału Konstytucyjnego w ramach planu naprawy praworządności. W lutym 2024 w Brukseli Komisji Europejskiej i rządom państw członkowskich przedstawił go minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

W marcu Sejm przyjął uchwałę w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 w kontekście działalności Trybunału Konstytucyjnego. Ma ona charakter prawa miękkiego, ale wytycza kierunek działania organów państwa. Sejm potwierdził w uchwale, że trzy osoby zasiadają w Trybunale Konstytucyjnie wadliwie (Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak) i biorą udział w wydaniu orzeczeń, które są przez to obarczone wadą.

Uchwała wskazuje, że w działalności Trybunału Konstytucyjnego dochodziło do manipulowania składami orzeczniczymi, na co wskazało siedmiu sędziów Trybunału Konstytucyjnego w pismach z 28 czerwca 2018 roku oraz 5 grudnia 2018 roku. Mówi też, że obecnie funkcjonujący organ nie jest w stanie spełniać konstytucyjnych zadań.

W maju 2024 roku Trybunał Konstytucyjny w sprawie wniesionej przez posłów PiS orzekł, że uchwała Sejmu w sprawie TK jest niezgodna z konstytucją (wyrok U 5/24).

Rząd jednak ignoruje wyroki Trybunału Konstytucyjnego. A po uchwale Sejmu przestał je publikować – także te wydane w poprawnych składach. Od uchwalenia uchwały przez Sejm w marcu do grudnia 2024 roku Trybunał Konstytucyjny wydał dziewięć wyroków.

Uchwała wywołała też inne skutki praktyczne. Powołując się na uchwałę sejmową, Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek przestał brać udział w postępowaniach przed Trybunałem Konstytucyjnym przed wadliwymi składami.

Reforma czeka na przychylnego prezydenta

We wrześniu parlament uchwalił dwie ustawy:

  • ustawę o Trybunale Konstytucyjnym
  • i ustawę z przepisami wprowadzającymi ustawę o TK.

Opierają się one na projektach wypracowanych przez ekspertów prawnych Fundacji im. Stefana Batorego, konsultowanych, jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku, ze środowiskiem akademickim i organizacjami społecznymi.

Proponują umiarkowane podejście do reformy Trybunały Konstytucyjnego, ściśle w granicach prawa i zgodnie z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Chociaż w debacie publicznej pojawiały się głosy, że Trybunał należy „wyzerować”, a w tym celu przeprowadzić reset konstytucyjny. Projekt ustawy z rozwiązaniami zmiany konstytucji skierowano do prac w Senacie. Obecna większość rządząca nie ma większości konstytucyjnej. A choć zainteresowanie resetem wyrażali politycy Konfederacji, to jego przeprowadzenie jest politycznie niemożliwe.

Między innymi dlatego rząd „koalicji 13 grudnia” wybrał model umiarkowany.

Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym zakłada zmianę sposobu wyboru sędziów Trybunału: z większości zwykłej w Sejmie, na większość kwalifikowaną 3/5. Ma to zapewnić wybór sędziów akceptowalnych przez szerokie polityczne spektrum i zapobiec powtórki z obecnej sytuacji, w której jedna partia powołała wszystkich sędziów. Zainspirowani Polską, takie rozwiązanie odnośnie własnego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego dyskutują też Niemcy.

Ustawa wprowadzająca reguluje sytuację w obecnym Trybunale. Mówi, że „dublerzy” nie są sędziami, a wyroki wydane w wadliwych składach z ich udziałem nie mają mocy prawnej oraz nie obowiązują. Więcej o obu projektach pisaliśmy tutaj:

Minister Sprawiedliwości skierował projekty ustaw o Trybunale Konstytucyjnym pod ocenę gremiów międzynarodowych, w tym Komisji Weneckiej, eksperckiego organu Rady Europy. W momencie publikacji tego tekstu opinia Komisji Weneckiej nie została jeszcze upubliczniona.

Zgodnie z doniesieniami medialnymi z piątku 6 grudnia, Komisja Wenecka negatywnie wypowiedziała się o idei „wyzerowania” Trybunału Konstytucyjnego. Takiego rozwiązania nie przewidują jednak uchwalone ustawy czekające na podpis prezydenta.

Komisja Wenecka miała też skrytykować rząd Tuska za niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego wydawanych w legalnych składach.

Co ma dać wybór Święczkowskiego na prezesa Trybunału

Prezes Trybunału Konstytucyjnego ma władzę pozwalającą kształtować pracę w tym organie.

Marcowa uchwała Sejmu przypomina o dwóch pismach z 2018 roku podpisanych przez siedmiu sędziów Trybunału, w których przyznawali, że w Trybunale kierowanym przez Julię Przyłębską dochodziło do manipulowania składami orzeczniczymi w sprawach ważnych politycznie.

Wykazał to też raport Fundacji Batorego, w którym przeanalizowano pracę Trybunału w 2017 roku. W Trybunale, wbrew prawu, nie uzasadniano zmian składów orzekających i zmieniano składy w sprawach będących już na etapie rozpoznania. Julia Przyłębska twierdziła, że zmiany składów wynikają z „kwestii organizacyjnych”.

Od 2020 roku, kiedy skończyła się kadencja sędziego Leona Kieresa, w Trybunale zasiadają wyłącznie sędziowie powołani przez PiS. Ale i tak był to okres burzy i naporu. Mariusz Muszyński, nielegalnie zasiadający w Trybunale i sprawujący funkcję jego wiceprezesa, publicznie kłócił się z Julią Przyłębską. Część sędziów nie chciała orzekać po partyjnej linii PiS. Dlatego nadal zmieniano składy w sprawach ważnych politycznie.

Wybór Święczkowskiego ma pozwolić na kontynuację tej złej, niezgodnej z prawem praktyki.

Możliwy scenariusz

Na razie żadna partia nie zgłosiła kandydata czy kandydatki na wakat w Trybunale. W grudniu zwalniają się dwa miejsca. W 2025 roku – kolejne dwa. Do tego dwóch „dublerów” zajmuje miejsca nieuprawnienie.

W maju odbędą się wybory prezydenckie. Kadencja prezydenta Dudy upływa na początku sierpnia.

Gdyby nowy prezydent podpisał obie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, oprócz usunięcia dwóch pozostających tam obecnie „dublerów”, sędziowie powołani za PiS dostaliby „marchewkę” – możliwość przejścia w lukratywny stan spoczynku.

Do tego działałaby komisja dyscyplinarna dla sędziów TK, w której zasiadaliby też sędziowie Trybunału w stanie spoczynku. Mogliby orzekać o karze dyscyplinarnej usunięcia ze stanowiska sędziego Trybunału czy pozbawienia statusu sędziego.

Łącznie te zmiany mogłyby przyśpieszyć wymianę kadr w Trybunale Konstytucyjnym w stosunku do obecnego harmonogramu. Przyśpieszyłoby to odnowę Trybunału Konstytucyjnego.

Nowych sędziów powoływałaby większość 3/5 w Sejmie, co oznacza, że musieliby uzyskać poparcie nie tylko większości rządzącej, ale też części opozycji.

Powodzenie tego scenariusza zależy jednak od wyniku wyborów prezydenckich.

Jest wysoce prawdopodobne, że kierowany przez Bogdana Święczkowskiego Trybunał jeszcze przed wyborami prezydenckimi stwierdzi niekonstytucyjność ustaw o Trybunale Konstytucyjnym. Prezydent Duda zaskarżył m.in. przepisy dotyczące „dublerów” oraz pozbawienie mocy orzeczeń TK wydanych w wadliwych składach z ich udziałem. Duda ocenił, że zmierza to „do wywołania chaosu ustrojowego i to w skali niemożliwej dzisiaj do przewidzenia”.

Większość rządząca i tak ignoruje wyroki obecnego Trybunału Konstytucyjnego. Dlatego pewnie uchwali ustawy o TK ponownie, nawet jeśli Trybunał Konstytucyjny pod kierunkiem Święczkowskiego oceni, że naruszają konstytucję.

Chociaż między Przyłębską a Święczkowskim były animozje, byłoby olbrzymim zaskoczeniem, gdyby Trybunał Konstytucyjny za rządów nowego prezesa zaczął nagle orzekać niezależnie, nie w interesie określonej partii i prezentując uczciwą argumentację konstytucyjną, a nie orzeczenia pod polityczną tezę.

Jak w „Lamparcie”, powieści o przemianach politycznych dziewiętnastowiecznych Włoch, pisał Giuseppe Tomasi di Lampedusa: „Jeśli chcemy, by wszystko zostało, jak jest, wszystko musi się zmienić”.

Pod koniec 2024 roku ta maksyma dobrze oddaje znaczenie zmian personalnych w kierownictwie polskiego Trybunału Konstytucyjnego.

;
Na zdjęciu Anna Wójcik
Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.

Komentarze