0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Manjunath Kiran / AFPManjunath Kiran / AF...

Wyborcy PiS są podzieleni: 45 proc. lęka się, że opozycja może im zabrać z talerzy schabowego. Tyle samo nie uwierzyło w propagandę swoich mediów i liderów. Wśród konfederatów 22 proc. uległo opowieści o wegetariańskim zniewoleniu, ale 72 proc. nie.

26 proc. deklarujących, że na wybory nie pójdą, uległo propagandzie - takie są wyniki najnowszego sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM.

Zanim przedstawimy całość wyników, kilka słów o kampanii mięsnej PiS.

Skąd to się wzięło? Z DGP i z Ameryki

W lutym politycy Prawa i Sprawiedliwości rozpoczęli intensywne działania dezinformacyjne, których celem było wmówienie wyborcom, że opozycja ma ukryty plan ograniczenia spożycia mięsa w Polsce.

Punktem wyjścia był opublikowany przez „Dziennik Gazetę Prawną” materiał o raporcie dotyczącym przeciwdziałaniu kryzysowi klimatycznemu. Powstał on dla międzynarodowej organizacji samorządów miejskich Cities 40, do której należy również Warszawa. Zostal opublikowany w 2019 r., czego „DGP” nie napisała. Raport ma też charakter badawczo-rekomendacyjny i w żadnym wypadku nie stanowi programu politycznego – nawet na poziomie polityki lokalnej w wielkich miast.

Eksperci rekomendowali m.in. ograniczenie użycia pojazdów spalinowych i konsumpcji mięsa. Temat nie był w żaden sposób eksploatowany politycznie ani przez władze Warszawy, ani przez partie opozycyjne.

Nie przeszkodziło to jednak politykom PiS i Solidarnej Polski oraz podporządkowanym władzy mediom zorganizować kampanię dezinformacyjną, że opozycja szykuje „zakaz jedzenia mięsa”.

W OKO.press mity prezentowane przez PiS na temat „zakazu jedzenia mięsa” dekonstruował Marcel Wandas. Analizowaliśmy również sam mechanizm dezinformacyjny w tym konkretnym wypadku. Anna Mierzyńska porównała kampanię dezinformacyjną polskiej prawicy z jej amerykańskim pierwowzorem – przeprowadzonym w Stanach Zjednoczonych przez zwolenników Donalda Trumpa.

Temat „zakazu jedzenia mięsa” został przez PiS wykreowany – bez oparcia w faktach. Postulatów związanych z ograniczeniem spożycia mięsa nie ma w żadnych – nawet szkicowych – założeniach programowych partii opozycyjnych. Zważywszy na rolę mięsa w obyczajowości i polskich tradycjach kulinarnych, wprowadzenie takiego postulatu do debaty publicznej byłoby politycznym samobójstwem Szkoda, bo dla zdrowia ludzi i planety mięso zdrowe nie jest - ale to temat na inną publikację.

Przeczytaj także:

Z sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK.FM wynika jednak, że dotycząca „zakazu jedzenia mięsa” kampania dezinformacyjna obozu władzy nie była całkiem bezskuteczna.

24 proc. widzi zagrożenie

Zadaliśmy Polkom i Polakom następujące pytanie:

„Czy z tego, co Pan(i) wie, uważa Pan(i), że opozycja po ewentualnym zwycięstwie w wyborach parlamentarnych może wprowadzić ograniczenia w spożywaniu mięsa przez Polaków?"

„Tak" odpowiedziało 24 proc. badanych, "nie" – 66 proc. Zdania nie miało 11 proc.

24 proc. to z jednej strony mało (grubo ponad dwa razy mniej niż osób, które uznały, że zagrożenia nie ma). Z drugiej, to aż jedna czwarta społeczeństwa. Jak zobaczymy za chwilę, głosująca głównie na PiS, Konfederację oraz nie głosująca wcale.

Wyborcy PiS i Konfederacji boją się o mięso

Aż 45 proc. wyborców PiS boi się, że opozycja wprowadzi ograniczenie spożycia mięsa. To nie dziwi, bo to ta grupa, oczywiście, jest najbardziej podatna na narrację władzy. Odpowiedź "tak" wybrało także 22 proc. wyborców Konfederacji, która szła tu ręka w rękę z PiSem i alarmowała o wegetariańskim zniewoleniu.

Zapewne część elektoratów tych dwóch partii odpowiadała "tak" niekoniecznie zgodnie z własnym przekonaniem, lecz w zgodzie z linią partii. To mechanizm społeczno-polityczny, który funkcjonuje po każdej ze stron politycznego sporu i w każdym bardziej spolaryzowanym społeczeństwie.

Warto jednak zwrócić uwagę, że dokładnie tyle samo - 45 proc. - wyborców PiS w tę opowieść nie uwierzyło. Zdecydowana większość - 72 proc. - wyborców Konfederacji też nie.

O tym, że opozycja żadnych dotyczących jedzenia mięsa ograniczeń nie zamierza wprowadzać, przekonana jest większość wyborców PSL i Polski 2050. (53 i 52 proc.). W obu elektoratach jest jednak wiele osób przekonanych, że teoria o ograniczeniu jedzenia mięsa jest prawdziwa – to 17 proc. (PSL) i 16 proc. (PL 2050).

Wyborcy Lewicy i KO raczej nie uwierzyli w przekaz władzy. W obu elektoratach absolutna większość (93 i 95 proc.) tę teorię tę odrzuca. Uwierzyło w nią po 5 proc. w każdym z tych elektoratów.

O skuteczności propagandy obozu władzy wydają się również świadczyć wyniki sondażu w grupie osób, które żadnych preferencji partyjnych nie zadeklarowały, bo nie zamierzają iść na wybory. Tu odsetek osób, które uważają za realne zagrożenie, że opozycja może kazać nam ograniczyć mięso, sięga łącznie 26 proc. - czyli więcej niż w pozostałych elektoratach niegłosujących na PiS. To zapewne osoby, które nie mają "domyślnej" narracji (a w każdym razie nie są na tyle przekonane do żadnej partii, by iść głosować). I te osoby zostały przez PiS - w jednej czwartej - przekonane.

Najmłodsi sceptyczni, ale są niespodzianki

Nie ma w naszym sondażu istotnych różnic między odpowiedziami kobiet i mężczyzn. Różnice zależy natmiast od wieku.

W zamach opozycji na mięso wierzy 31 procent wyborców w wieku 50-59 lat i 29 proc. wyborców w wieku 60-69 lat. Ale juz 40-49 latków jest mniej - 20 proc., a wśród najmłodszych (18-29) przeważa "nie" - 77 proc. ("tak" - 18 proc.).

Co ciekawe, wiara w plan pozbawienia nas mięsa słabnie też w grupie 70-latków (25 proc.). Ale też w tej ostatniej grupie bardzo dużo osób wybrało odpowiedź "nie wiem" (aż 20 proc.). Dla porównania wśród najmłodszych "nie wiem" to tylko 5 proc. Być może to 20 proc. to osoby, które nie śledzą tak mediów i do których nie dotarła cała mięsna afera.

Te różnice mają zapewne związek z preferencjami wyborczymi badanych ze starszych grup wiekowych - najczęstszym w nich wyborem jest Prawo i Sprawiedliwość. W kontekście naszego najnowszego sondażu pisał o tym Michał Danielewski.

Zarobki mają znaczenie

Podobnie jak w grupach wiekowych rozkładają się odpowiedzi w grupach według miejsca zamieszkania. A konkretnie - odpowiedź "tak" najcześciej wybierała wieś (gdzie PiS ma przewagę). Wybrało ją 29 proc., przeciwnego zdania jest 61 proc. W największych miastach, gdzie władza ma najmniejsze poparcie, wiarę w zakusy opozycji na mięso podziela 19 proc., a 70 proc. w to nie wierzy. Różnice są tu jednak mniejsze niż można się było spodziewać.

Co jeszcze ma znaczenie? Zdecydowanie najbardziej odporni na narrację o „zakazie mięsa” są respondenci wykształceni. Tu warto jednak zwrócić uwagę, że także osoby z najniższym wykształceniem rzadko wybierały odpowiedź "tak" - to tylko 19 proc. tej grupy. 57 proc. nie uwierzyło. Ta grupa bardzo często wybierała zresztą odpowiedź "nie wiem", co może świadczyć o tym, że burza medialna dotycząca mięsa do niej po prostu nie dotarła. Opowieść PiS ma natomiast wielkie powodzenie wśród osób z wykształceniem zawodowym - także w dużej mierzy wyborców PiS. Aż 42 proc. z nich wybrało odpowiedź "tak" (a "nie" - 64 proc.).

31 proc. odpowiedzi "tak" padło wśród osób zarabiających najmniej (poniżej 1500 zł). Skłonność do wiary w mięsne ograniczenia maleje wraz ze wzrostem zarobków. W najlepiej zarabiających grupach wyborców rośnie udział elektoratu partii opozycyjnych i Konfederacji, maleje natomiast udział głosujących na PiS.

Moc dezinformacji

W większości Polki i Polacy nie kupili opowieści o wegetariańskim terrorze. Ale jednak niemal jedna czwarta w nią uwierzyła, a udało się to osiągnąć w bardzo krótkim czasie - mięsna afera wybuchła w pierwszej połowie lutego, a już w marcu widać jej wpływ na poglądy Polek i Polaków. Do osiągnięcia tego efektu wystarczyło niespełna półtora miesiąca intensywnej pracy machiny propagandowej i aparatu partyjnego obozu władzy. Bo - podkreślmy to jeszcze raz - odkreślmy - ten "zarzut" wobec opozycji został całkowicie wyssany z palca i nie miał żadnego oparcia w faktach.

Jego skuteczność to wynik dezinformacji i o tym należy pamiętać, szczególnie w okresie przedwyborczym.

Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą CATI (telefonicznie) 20–23 marca 2023 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polek i Polaków, N=1000

W poprzednich odcinkach sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM

Sprawdziliśmy aktualne notowania wyborcze, wykrywając duży wzrost poparcia Konfederacji i upadek Polski 2050, co wywołało medialną burzę. Okazało się, że rysująca się koalicja Polski 2050 i PSL dostaje więcej mandatów niż te ugrupowania osobno, ale poparcie pozostaje niskie.

Odpowiedzi na pytanie o wybory do Senatu wskazują na pewną wygraną opozycji, z przewagą minimum 10 mandatów nad PiS.

Porównaliśmy determinację/mobilizację wyborczą różnych grup. Okazuje się, że jest dwukrotnie wyższa wśród najstarszych wyborców w porównaniu z najmłodszymi, oraz wyraźnie wyższa wśród kobiet niż mężczyzn. Z elektoratów partyjnych mniej zmotywowani są wyborcy i wyborczynie PSL i Polski 2050, pozostali deklarują pewny udział w głosowaniu jesienią 2023.

Opisaliśmy odpowiedzi na frapujące pytanie, czy dziennikarze powinni zajmować się przeszłością polskiego papieża, czy też lepiej chronić pamięć o Janie Pawle II ze względu na jego zasługi? Większa część badanych odpowiedziała "zostawcie go w spokoju". Ale nie wszyscy.

Związek między "arytmetyką wyborczą" a sukcesem opozycji w wyborach może być inny, niż głosi Donald Tusk, wzywając do jednej listy. Nawet jeśli Hołownia popełnił po prostu błąd, wchodząc w związek partnerski z Kosiniakiem-Kamyszem, to i tak warto się z tego przykładu uczyć - pisaliśmy.

Najwięcej osób badanych uważa, że dzięki kampanii na rzecz „obrony dobrego imienia” papieża PiS poprawi wynik wyborczy.

Czy ktoś chce Rafała Trzaskowskiego na premiera? Sprawdziliśmy:

Zbadaliśmy również, czy i jak Polki i Polacy zagłosowaliby w ewentualnym referendum dotyczącym aborcji. Wyniki sondażu pokazują, jak bardzo zmieniło się postrzeganie aborcji w ostatnich latach.

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze