Andrzej Duda w noworocznym orędziu tradycyjnie milczał o wyzwaniach, jakie czekają nas w krótkiej i długiej perspektywie. Przewidywał sukcesy w polskiej specjalności, czyli w świętowaniu rocznic heroicznych wydarzeń oraz w sporcie. Przyglądamy się uważnie orędziu prezydenta Polski i porównujemy je z dwoma innymi: Borisa Johnsona i Angeli Merkel
Tak jak w poprzednich latach swojej prezydentury, w noworocznym orędziu prezydent Andrzej Duda wychwalał dokonania rządu w 2019 roku. W "analitycznej" części wystąpienia podsumował miniony rok hasłami: energia, frekwencja i bezpieczeństwo.
Porównanie wystąpień przywódców Polski, Wielkiej Brytanii i Niemiec dojmująco pokazuje, że horyzont prezydenta Andrzeja Dudy to zbliżający się rok, premiera Borisa Johnsona - kolejna dekada, a kanclerz Angeli Merkel - czas życia kolejnych pokoleń.
Trzy orędzia łączyły nawoływania do narodowej zgody i jedności oraz zachęcanie rodaków do osiągania sukcesów. Każdy z polityków zdefiniował sukces inaczej.
Dla Dudy sukcesy mają być głównie w płaszczyźnie symbolicznej; dla Johnsona - gospodarczej; dla Merkel - egzystencjalnej.
Elokwentny Johnson roztaczał przed Brytyjczykami ogólnikową wizję nowej złotej dekady po wyjściu kraju z Unii Europejskiej - czasu pewności, inwestycji, rozwoju i dobrobytu we wszystkich regionach kraju. Podobnie jak Duda, mówił o oczekiwanych sukcesach w sporcie, ale też o dążeniach swojego rządu do globalnego przewodzenia działaniom w zakresie ochrony klimatu.
W porównaniu do Dudy i Johnsona, Merkel potraktowała swoich rodaków najpoważniej. Skupiła się na wielkich wyzwaniach, jakie przyniosą kolejne dekady. Wezwała do odważnego myślenia i innowacyjnego działania na rzecz ochrony klimatu oraz przystosowania niemieckiej gospodarki do zmian technologicznych, w tym automatyzacji pracy. Mówiła o konstytucyjnych wartościach. Przypomniała, że rolą państwa jest ochrona wszystkich osób przed nienawiścią, przemocą, ksenofobią, rasizmem i antysemityzmem.
Tymczasem prezydent Duda przerzucił tę odpowiedzialność wyłącznie na rodaków.
Prześledźmy jego wystąpienie po kolei.
Duda najpierw - na tle polskiej i unijnej flagi - życzył "zdrowia, rodzinnego szczęścia i dostatku." I apelował: "Niech wzajemna życzliwość i uprzejmość pomagają nam iść przez życie ze spokojem i pogodą ducha".
Być może te życzenia to element osobistych postanowień noworocznych prezydenta, w którego nagonce na sędziów podczas spotkań z wyborcami, obrażaniu w TVP Info Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego oraz aroganckim strofowaniu (po polsku) prawników z innych państw, nie było w minionych tygodniach krzty życzliwości.
Zaskakuje, że w 2019 roku głowa państwa nie wykorzystała i orędzia noworocznego do przypuszczania dalszych ataków. W 2018 roku, składając bożonarodzeniowe życzenia, obrzucił przecież Sąd Najwyższy obelgami, a w noworocznym wywiadzie dla TVP Info mówił o "zepsutym środowisku sędziowskim".
Duda postanowił przerzucić odpowiedzialność za napiętą atmosferę w kraju całkowicie na Polki i Polaków oraz ich indywidualne nastawianie, zachowania i decyzje. Zupełnie jakby nienawistne kampanie skierowane przeciwko osobom LGBT i sędziom, które naznaczyły miniony rok, działy się bez inspiracji i udziału polityków większości rządzącej oraz sprzyjających im mediów.
Prezydent optymistycznie podsumował 2019 rok hasłami: energia, frekwencja i bezpieczeństwo. Zaczął od propagandy sukcesu. "Ambicja i zapał Polaków wciąż budzą podziw!" - cieszył się Duda. Dzięki zastosowaniu w wypowiedzi elipsy, nie wiadomo jednak, u kogo.
Dalej zachwalał, że "tempo wzrostu gospodarczego stawia nas w czołówce państw europejskich". Nie zająknął się jednak o realnych wyzwaniach, takich jak ryzyko spowolnienia gospodarczego w całej UE i w Polsce w 2020 roku.
Mówił też o "polepszaniu standardów życia polskich rodzin", za który dziękują wyborcy. Nie przyznał, że na "państwie dobrobytu à la PiS" są jednak trzy wielkie rysy, czyli zaniechaniach uderzających w osoby najbardziej potrzebujące pomocy. Są to, jak pisaliśmy w OKO.press, wzrost ubóstwa, głodowe emerytury i polityka wobec osób z niepełnosprawnościami.
Prezydent zdecydowanie zagalopował się też, mówiąc o wielkich inwestycjach w "zieloną energię". Rząd co prawda znowelizował ustawę o OZE. Jednak inwestuje z odnawialne źródła energii zdecydowanie za mało. Za to dalej hojnie wspiera tak zwaną brudną energię. Brakuje też spójnej strategii polityki energetycznej polski na najbliższe dziesięciolecia. Ta prowadzona jest w sposób doraźny i chaotyczny.
Kiedy rozmawiamy, słyszę często (...) o przełamaniu kolejnych barier niemożności. O nowoczesnych rozwiązaniach i inwestycjach. Także w „zieloną energię”, w czystą wodę i czyste powietrze.
Kiedy prezydent Duda mówi o „przełamaniu kolejnych barier niemożności” w związku z inwestycjami w „zieloną energią” (czyli OZE) i czyste powietrze, to – delikatnie rzecz ujmując – koloryzuje.
Owszem, inwestycje w odnawialne źródła energii w 2019 roku zwiększyły się w stosunku do 2017 i 2018 roku. W tych latach nastąpił spadek przyrostu nowych mocy OZE w polskiej energetyce. W czerwcu 2016 roku rząd wprowadził ustawę o inwestycjach w zakresie energii wiatrowej, znanej szerzej jako „ustawa antywiatrakowa”.
Skutkiem tej ustawy jest praktyczne zahamowanie rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce. W strategicznym dokumencie „Polityka energetyczna Polski do 2040 roku” ministerstwo energii obwieściło, że wiatraki na lądzie zostaną wygaszone, w zamian dostaniemy farmy wiatrowe na morzu, ale dopiero w okolicach 2030 roku.
Według danych Urzędu Regulacji Energetyki z połowy ubiegłego roku, w pierwszej połowie 2019 roku moc OZE zwiększyła się o 226,46 MW, co wynikało głównie z inwestycji w elektrownie fotowoltaiczne. Urząd nie wziął pod uwagę energii prosumenckiej, stąd pewnie faktyczna moc z OZE była większa.
Ale nie ma się czym chwalić, bo nawet to drgnięcie w inwestycjach w OZE nie sprawi, że Polska osiągnie zamierzony cel minimalnego 15-procentowego celu OZE w końcowym zużyciu energii do 2020 roku, czego domaga się od nas UE.
Rząd zresztą przyznał się do tego jeszcze w styczniu 2019 roku. „Zaprezentowane wyniki obliczeń wskazują, że w 2020 roku udział OZE w zużyciu energii finalnej brutto wyniesie ok. 13,8 proc.” – napisało Ministerstwo Energii w Krajowym Planie na Rzecz Energii i Klimatu.
Nie zapominajmy też, że według danych Eurostat udział OZE w rodzimym miksie energetycznym w ostatnich latach spadała. O ile w 2015 roku wyniósł jeszcze 11,74 proc., to w 2016 było to 11,27 proc., a w 2017 - 10,9 proc. Dopiero, według danych GUS, w 2018 roku udział OZE w miksie „odbił” do 11,16 proc.
Owszem, rząd oferuje wsparcie dla rozwoju OZE np. w ramach programu „Mój Prąd”, ale to dopiero „pieśń przyszłości” i trudno się chwalić czymś, co jeszcze faktycznie nie przyniosło efektów.
Program „Czyste Powietrze” - bo zapewne o niego chodziło prezydentowi – też nie jest powodem do dumy (choć dobrze, że w ogóle istnieje). To główne rządowe narzędzie walki ze smogiem. Program wystartował jesienią 2018 roku. Do dziś złożono zaledwie 100 tys. wniosków, a rozpatrzono 70 tys. Tymczasem do 2029 roku zakłada się termomodernizację 4 mln domów, co zakłada podpisywania 400 tys. umów rocznie.
Kolejnym słowem roku według Dudy była "frekwencja". Ta faktycznie dopisała. Rekordowa była zwłaszcza w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego: 45,68 proc., prawie dwa razy więcej niż wcześniejsze rekordowe 25,53 proc. w 2009 roku.
W październikowych wyborach parlamentarnych frekwencja wyniosła 61,74, niemal tyle ile w pierwszych, historycznych wyborach 1989 roku (62,7 proc.), W pozostałych ośmiu wahała się do 43,2 proc. w 1991 roku do 53,88 w 2007.
Warto jednak przypomnieć, że w porównaniu z zachodnimi (z wyjątkiem Francji) i północnymi krajami UE, nasze 61,7 proc. wypada blado. Wyższa też była frekwencja w ostatnich wyborach do parlamentu na Węgrzech (69,7 proc.) i w Estonii (63,7 proc.).
Innym słowem roku 2019 jest frekwencja. Rekordowa liczba głosów oddanych w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu była prawdziwym sukcesem polskiej demokracji. Wszyscy możemy go sobie pogratulować. Nasza obywatelska wspólnota rośnie w
Na koniec podsumowań, Duda mówił o bezpieczeństwie w trzech odsłonach: wojskowym, energetycznym i socjalnym.
"Mam wielką satysfakcję, że uczestniczyłem w negocjacjach, których efektem jest pogłębiona współpraca między członkami NATO oraz zwiększona obecność sił amerykańskich w Polsce. Trwają zakupy najnowocześniejszego uzbrojenia dla Wojska Polskiego i wspólne ćwiczenia z naszymi sojusznikami. Granice naszego kraju są dobrze strzeżone".
Kolejny rok z rzędu proamerykańskość Dudy całkowicie przesłoniła fakt, że granice Polski są doskonale chronione m.in. ze względu na to, że są wschodnimi granicami Unii Europejskiej. Duda w ogóle nie wspominał o UE jako kolejnym - i być może w nadchodzących dekadach kluczowym - formacie polityki bezpieczeństwa.
"Bezpieczeństwo energetyczne wzmocniły tegoroczne decyzje zapewniające nam stabilne dostawy gazu ziemnego i ropy naftowej" - zachwalał dywersyfikację źródeł energii Duda. Po czym od razu przeszedł do wychwalania "bezpieczeństwa socjalnego" Polek i Polaków, które w jego ocenie zwiększyło się "dzięki wprowadzeniu takich świadczeń, jak 13. emerytura czy 500 plus już na pierwsze dziecko".
Nie ostrzegł, że owo "bezpieczeństwo socjalne" w 2020 roku ulegnie osłabieniu m.in. przez podwyżki cen prądu oraz przez inflację.
Po "analitycznej" części orędzia, Duda przeszedł do hurraoptymistycznych prognoz. "Co nas czeka od pierwszego stycznia? Ufam, że będzie to rok polskich zwycięstw! Że tym słowem, które będziemy odmieniać najczęściej w roku 2020 będzie słowo »sukces«" - mówił Duda, myśląc być może o własnym sukcesie w wyborach prezydenckich wiosną.
Zbiorowe "polskie zwycięstwa" Duda widzi w 2020 przede wszystkim w polityce historycznej i sporcie.
Zapowiedział huczne fetowanie zbliżającej się stuletniej rocznicy bitwy warszawskiej - co podkreślił, bitwy wygranej.
Wyraził też nadzieję na sukcesy sportowe. "Czekają nas również wielkie sportowe emocje. Liczymy na zwycięstwa naszej reprezentacji podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej oraz na medale polskich sportowców w czasie letnich igrzysk olimpijskich w Tokio. Będziemy kibicować biało-czerwonym!" - zagrzewał prezydent.
Dopiero później Duda wywróżył sukcesy Polski na arenie międzynarodowej. "Relacje międzynarodowe to współpraca, ale też i rywalizacja. Jestem pewien, że niepodległa Polska w zjednoczonej Europie – Polska sprawnie rządzona – także w roku 2020 będzie umacniała swoją silną pozycję" - zaklinał.
W orędziu noworocznym podsumowującym 2016 rok, Andrzej Duda chwalił politykę społeczną rządu, zwłaszcza flagowy program 500 plus oraz obniżenie wieku emerytalnego. Słowem nie nawiązał do takich wydarzeń jak Czarny Protest, deforma edukacji, czy przejęcie kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym - choć od Julii Przyłębskiej, nowej prezes TK, odebrał przysięgę w grudniu. Wiele miejsca poświęcił Unii Europejskiej, pokazując dość nietypowy, jak na polityka polskiej prawicy, euroentuzjazm.
W 2017 roku Duda już o Unii milczał. Położył za to nacisk na kwestie bezpieczeństwa w ramach NATO. Perorował o rozwoju gospodarczym i równiejszym dzieleniu się jego owocami. W OKO.press wypunktowaliśmy, że pełen hipokryzji sposób zachwalał "czas reform, dzięki którym instytucje i organy będą działać w sposób przejrzysty, pod zwiększoną kontrolą demokratyczną". Była to próba obrony zmian w sądownictwie. Po dwóch lipcowych wetach, Duda skruszał i zimą podpisał ustawy o KRS i Sądzie Najwyższym.
Orędzie wygłoszone na koniec 2018 roku OKO.press uznało za dobitny przykład "polityki infantylizującej". Duda omówił dziewięć historycznych rocznic, które miały "przypomnieć nam samym i światu, jak wielki jest polski duch wolności". Zabrakło jakiejkolwiek szerszej refleksji o sytuacji kraju, Europy czy świata.
Jeśli Andrzej Duda chciałby być lepszym propagandzistą, powinien wzorować się na noworocznym wystąpieniu Borisa Johnsona. Premierowi Wielkiej Brytanii nie sposób odmówić daru wymowy i charyzmy oraz łatwości w sprzedawaniu wizji "złotej dekady". Gdyby zaś urzędujący prezydent chciał przestać infantylizować Polki i Polaków oraz mówić do rodaków o rzeczach ważnych, powinien uczyć się od poważnej Angeli Merkel.
31 stycznia Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosił, że 2020 przynosi wreszcie koniec niepewności związanej z Brexitem. Entuzjastycznie wzywał Brytyjczyków do pojednania, "pójścia razem naprzód" i "wyzwolenia potencjału" kraju. Mówił o "zjednoczeniu", "równaniu do góry", "dawaniu szans w każdym zakątku kraju". O suwerenności, wolnym handlu, odzyskiwaniu kontroli nad pieniędzmi, granicami i handlem.
Pewność, jaką według Johnsona przyniesie wyjście z UE, ma przywrócić pewność siebie obywateli i przedsiębiorstw oraz przynieść falę inwestycji. Rasowy populista po Eton i Oxfordzie obiecał, że jego "rząd ludu", zrealizuje "priorytety ludu", czyli doinwestuje służbę zdrowia, system edukacji i infrastrukturę. Obiecywał czystsze ulice i energię oraz silniejszą wspólnotę. To ostatnie można odczytywać na wielu poziomach, zarówno jako wezwanie do budowania politycznie skłóconej obywatelskiej wspólnoty, jak i zapewnienie, że nie dojdzie do rozpadu Wielkiej Brytanii przez ogłoszenie przez Szkocję niepodległości.
Trzeba oddać, że Johnson - tak jak Duda - odwoływał się do emocji "sportowego szaleństwa" i wspominał o oczekiwanych sukcesach na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio czy piłkarskich zawodach Euro 2020.
Ale od razu nawiązał też do kluczowej pozasportowej rywalizacji. W kontekście szczytu klimatycznego ONZ, który odbędzie się w 2020 roku w Glasgow, Johnson zapewnił, że rząd Wielkiej Brytanii będzie przewodził w "znajdowaniu rozwiązań, które ocalą naszą planetę". Celnie uderzał w ego Brytyjczyków, mówiąc, że jej mieszkańcy czynią ją "najwspanialszym miejscem na świecie" z "niesamowitą przyszłością". Lata dwudzieste dwudziestego pierwszego wieku mają być według premiera Johnsona dekadą wzrostu, dobrobytu i szans, a 2020 - dopiero początkiem "czegoś niezwykłego".
Kanclerz Niemiec Angela Merkel w noworocznym orędziu skupiła się nie na obietnicach, ale na konkretnych egzystencjalnych zagrożeniach i zagrzewała Niemców do odwagi myślenia i innowacyjnego działania. „Stoimy na progu nowej dekady. Lata 2020 mogą być dobrą dekadą. Zaskoczmy samych siebie tym, czego możemy dokonać. Zmiany na lepsze są możliwe, jeśli będziemy otwarci i zdeterminowani”- mówiła.
Merkel najwięcej uwagi poświęciła konieczności odpowiedzi na kryzys klimatyczny oraz wyzwaniu pogodzenia rozwoju technologicznego, w tym automatyzacji i robotyzacji, z ochroną konstytucyjnie chronionej ludzkiej godności. Zapewniała, że przystosowanie do nowych warunków musi się odbyć z ochroną bezpieczeństwa i jakości miejsc pracy oraz emerytur.
„Globalne ocieplenie to rzeczywistość. Zagraża nam wszystkim. Jego powodem są działania człowieka” - nie miała wątpliwości kanclerz Niemiec. „Jako 65-latka osobiście nie zobaczę wszystkich konsekwencji zmian klimatycznych, które nastąpią, jeśli politycy nie będą działać”.
Dlatego wezwała młodsze pokolenia Niemców do użycia swojego potencjału - idei, ciężkiej pracy i wytrwałości. Przypominała, że wspólny wysiłek "zielonej transformacji" musi się dokonać z poszanowaniem praw zapisanych w niemieckiej konstytucji - wolności, solidarności, poszanowaniu godności ludzkiej i zasady społecznej gospodarki rynkowej. To konstytucja ma być dla Niemców kompasem na kolejne dekady. Tak jak obecność Niemiec w rozwijającej się Unii Europejskiej: sukces Niemiec jest według kanclerz możliwy tylko w kwitnącej Europie.
Andrzej Duda przyzwyczaił, że w orędziach noworocznych ciekawsze jest nie to, co się w nich znajduje, ale to, co zostaje przemilczane. W OKO.press miniony rok 2019 podsumowaliśmy całościowo - w cyklu "Remanent".
Edwin Bendyk przestrzega, że w 2020 rok należy być gotowym na wydarzenia, których nie sposób zaplanować, choć coraz częściej się o nich mówi. Najważniejsze, to możliwość wybuchu kryzysu finansowego podobnego jak w 2008 roku, tylko bardziej niebezpiecznego.
Kilka rzeczy można jednak przewidzieć, zaglądając do politycznego i ustrojowego kalendarza. Wybory prezydenckie wiosną będą najprawdopodobniej najważniejszym wydarzeniami polityki krajowej w 2020 roku. W miejsce prof. Małgorzaty Gersdorf zostanie wybrany nowy Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. W miejsce prof. Małgorzaty Pyziak-Szafnickiej zostanie też zaprzysiężony nowy sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Kończy się kadencja Rzecznika Praw Obywatelskich dr. hab. Adama Bodnara. Zmiany nastąpią również wewnątrz partii politycznych - PO wybierze nowego przewodniczącego, planowane są też wybory władz różnych szczebli w PiS, PSL i Nowej Lewicy.
OKO.press będzie śledzić spodziewane i niespodziewane wydarzenia polityki krajowej, europejskiej i międzynarodowej dla Państwa - już czwarty rok.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze