0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Pawel Malecki / Agencja GazetaPawel Malecki / Agen...

"Miliony Polaków kochają disco polo, miliony Polaków się przy nim bawią. Stwierdziłem, że jako prezes telewizji publicznej nie mogę pozwolić na to, żeby ten proceder takiego stygmatyzowania i pogardzania ludźmi, milionami widzów telewizji publicznej trwał", opowiadał w grudniu 2019 roku Jacek Kurski.

Stygmatyzowanie i pogarda, inaczej zwane szczuciem, to oczywiście postawy naganne. Polska byłaby odrobinę lepszym krajem, gdyby telewizja publiczna z podobną wrażliwością i uznaniem co wobec twórców i entuzjastów disco-polo odnosiła się także do innych grup społecznych.

W tym roku bowiem intensywnie i z pasją w telewizji Kurskiego szczuto m.in. na:

  • osoby LGBT+;
  • nauczycieli;
  • samorządowców;
  • sędziów i adwokatów;
  • polityków opozycji;
  • Adama Bodnara.

Nie zabrakło także działań bardziej indywidualnych. TVP ochoczo pozywała - zarówno karnie jak i cywilnie - swoich krytyków, nie wahała się też publikować danych osobowych demonstrantów protestujących przeciwko jej manipulacjom.

OKO.press zaprasza na podsumowanie mijających dwunastu miesięcy z perspektywy widza TVP.

Szczucie na WOŚP, szczucie na Gdańsk

Styczeń jest w mediach publicznych tradycyjnie miesiącem intensywnego szczucia na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy oraz Jurka Owsiaka. Zaczął Michał Rachoń, który w prowadzonym przez siebie programie "Minęła 20" na TVP Info pokazał jeden z odcinków animacji "Plastusie" Barbary Pieli. Na filmiku Jurek Owsiak kradnie razem z Hanną Gronkiewicz-Waltz pieniądze ze zbiórki. Niby nic nowego, ale banknoty o nominale 200 zł oznaczone były gwiazdą Dawida. Jak się później okazało była to jeszcze inna waluta - 200 eurokaczek.

Do dziś nie wiemy, czy filmiki Barbary Pieli wyrzucono z anteny TVP za banknoty z gwiazdą Dawida, czy jednak za obrazę Lecha Kaczyńskiego.

Przeczytaj także:

Już kilka dni później całe zamieszanie okazało się jednak nieistotnym punktem w litanii upadków mediów publicznych.

W niedzielę 13 stycznia podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku młody mężczyzna zaatakował nożem na scenie Pawła Adamowicza. Następnego dnia prezydent zmarł.

Morderstwo prezydenta Gdańska było szokiem. W powszechnym odczuciu prezydent zginął w atmosferze zatrutej podsycaniem nienawiści wobec WOŚP, Gdańska i samego Adamowicza. Oczy wszystkich zwrócone były w kierunku TVP. Według raportu Newton Media dla Urzędu Miasta Gdańska TVP zajmowała się Adamowiczem 1773 razy. Średnio prawie 5 razy dziennie.

Do naprawy telewizji publicznej wezwał w trakcje pogrzebu Pawła Adamowicza jego przyjaciel Aleksander Hall:

„Tę nienawiść, która zabiła Pawła, wzbudzano i podsycano, dyskwalifikując go moralnie. Tak przedstawiały go tak zwane media publiczne. Apeluję do rządzących, aby zerwali z tymi praktykami, wyciągnijmy wnioski z tej potwornej lekcji. Niech nigdy nie powtórzy się taka tragedia”,

mówił współzałożyciel Ruchu Młodej Polski.

O tym, że morderstwo prezydenta Gdańska nie było dla pracowników mediów publicznych oraz ich mocodawców momentem opamiętania przekonaliśmy się już 14 stycznia, w dniu jego śmierci. Wydanie prosto z Gdańska prowadził Krzysztof Ziemiec. Mówiono rzeczywiście o problemie nienawistnego języka politycznego, ale tylko na przykładach pochodzących ze środowiska PO. Zmanipulowano wypowiedzi Jurka Owsiaka, by zasugerować, że nie przejął się atakiem i kazał wszystkim bawić się beztrosko.

W całych „Wiadomościach” nie padły też słowa, które zabójca wygłosił ze sceny zaraz po swoim makabrycznym czynie. Udało mu się dorwać do mikrofonu i wykrzyczeć do niego: „Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz”.

Materiał spotkał się z szeroką krytyką, również prawicowych komentatorów.

19 stycznia, w dniu pogrzebu Adamowicza, zaatakowano m.in. Donalda Tuska – przewodniczący Rady Europejskiej pojawił się na ekranie przez ponad 5 sekund, ilustrując słowa ojca Ludwika Wiśniewskiego: „człowiek posługujący się językiem nienawiści i budujący swoją karierę na kłamstwie nie może pełnić wysokich funkcji w Polsce”. Ujęcie Tuska pochodziło z innego momentu mszy.

Warto odnotować, że po tych wydarzeniach Krzysztof Ziemiec wycofał się z prowadzenia głównego wydania "Wiadomości".

[baner_akcyjny kampania="remanent2019" typ="typ-2"]

Obrażeni za szczucie

Po wydarzeniach w Gdańsku telewizja publiczna nie tylko nie zmieniła swojego tonu, ale też zrobiła się wyjątkowo wrażliwa na krytykę.

W komunikacie z 21 stycznia stwierdzono, że od dnia śmierci Pawła Adamowicza TVP "stała się obiektem bezprzykładnego i niespotykanego wcześniej ataku", przypisuje jej się "haniebną, a zarazem nieprawdziwą rolę".

Zapowiedziano tym samym, że osoby, które będą łączyły śmierć prezydenta Gdańska z treściami, jakie emitowała TVP, będą pozywane. Postanowiono zrobić wyjątek jedynie wobec Magdaleny Adamowicz, żony zamordowanego prezydenta, „z uwagi na przynależny jej w okresie żałoby kulturowy immunitet”. Ale w tym samym komunikacie wprost oskarżano ją o kierowanie się motywacjami politycznymi.

Wkrótce potem wytoczono procesy karne z art. 212 Krzysztofowi Skibie, Wojciechowi Czuchnowskiemu, Ewie Siedleckiej i prof. Wojciechowi Sadurskiemu. W grudniu sprawy dziennikarzy oraz muzyka zostały umorzone, ich wypowiedzi uznano za dopuszczalne opinie. Sprawę prof. Sadurskiego umorzono ze względów proceduralnych jeszcze w maju, ale skierowana została przez sąd okręgowy do ponownego rozpoznania.

Wojciecha Czuchnowskiego, dziennikarza śledczego, od wielu lat związanego z „Gazetą Wyborczą”, TVP oskarżyła za wpis na Twitterze. Czuchnowski napisał wtedy, że „Zabójca Pawła Adamowicza ostatnie lata spędził w zakładzie karnym. Odkąd rządzi PiS, w placówkach publicznych puszcza się tylko TVP. Jest więc dosyć jasne jaki przekaz do niego docierał. Aż dotarł…”.

Tego samego dnia Ewa Siedlecka, dziennikarka i publicystka zajmująca się prawem, przez wiele lat związana z „Gazetą Wyborczą”, a obecnie z „Polityką”, na swoim blogu zamieściła wpis „Nie pozwólmy sobie związać rąk naszą przyzwoitością”.

Siedlecka pisała o narracji, którą próbował narzucić PiS po zabójstwie Adamowicza. TVP nie spodobał się fragment dotyczący jej działalności: „W więzieniu jedyne dostępne media to prorządowe gazety i Telewizja Publiczna. Szczególnie telewizyjne »Wiadomości«, które w każdym wydaniu sporo czasu poświęcają »opozycji totalnej«, która szkodzi Polsce i Polakom na tysiące sposobów. Przekonują też, że sędziowie – a Stefan W. był skazany – są opozycją polityczną, że są »na telefon«, oczywiście polityków Platformy. Jeśli więc coś kształtowało wizję Polski Stefana W. w ostatnich latach, to raczej »Wiadomości«. I rządowa telewizja ze słynnym programem »Minęła 20«, w którym ostatnio pokazano satyryczny materiał o tym, że Jerzy Owsiak za pomocą Wielkiej Orkiestry nabija kabzę Hannie Gronkiewicz-Waltz”.

Pozew - nie o zniesławienie, a naruszenie dóbr osobistych - otrzymał również Adam Bodnar, który w wywiadzie dla Onetu nazywał działania TVP wobec Pawła Adamowicza niosącymi znamiona mowy nienawiści, a także zastanawiał się, czy Stefan W. nie oglądał w areszcie telewizji publicznej, co mogłoby mieć wpływ na jego postępowanie.

Do wycofania pozwu przeciwko Bodnarowi wzywało TVP między innymi Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, wskazując, że to próba uciszenia konstytucyjnie umocowanego obrońcy praw człowieka i wolności obywatelskich.

Ostatecznie telewizja Kurskiego przegrała proces. Sąd orzekł, że Adam Bodnar miał prawo krytykować TVP po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

I jako Rzecznik Praw Obywatelskich ma ustawowy obowiązek mówić o mowie nienawiści, która też spotkała Adamowicza.

Ale lista pozwanych cały czas się wydłuża. Procesy cywilne TVP wytoczyła m.in. także Bogdanowi Borusewiczowi, Jackowi Jaśkowiakowi i Joannie Scheuring-Wielgus.

TVP pozywa, ale i jest pozywana. Jesienią ruszył w końcu proces z powództwa dr Katarzyny Pikulskiej, którą telewizja publiczna oczerniała podczas protestu lekarzy rezydentów.

Blokowanie Magdaleny Ogórek

W drugiej połowie stycznia przed siedzibą TVP i TVP Info przy placu Powstańców Śląskich zaczęła demonstrować grupa aktywistów. Przynosili ze sobą banery z napisami "TVoja wina" i "Dosyć szamba". Z demonstrujących naśmiewano się w TVP Info, 22 stycznia doszło nawet do incydentu, podczas którego ochrona TVP popchnęła kilka osób.

Na początku lutego grupka aktywistów blokowała Magdalenie Ogórek wyjazd z TVP. W stronę prezenterki krzyczano m.in. "sprzedajna kłamczucha", „Sprzedałaś się za pieniądze”, „Lubi pani kłamać?”, „Spieprzaj kłamliwa babo obrzydliwa”. Prezenterka twierdziła, że jej auto opluto, porysowano, że doszło do szarpaniny i przemocy. W obronę Ogórek wzięli nie tylko koledzy z pracy i partii rządzącej, ale dziennikarze "Gazety Wyborczej", Rzecznik Praw Obywatelskich, politycy Lewicy.

Ani z nagrań, ani z relacji aktywistów nie wynika, by ktokolwiek opluł lub zniszczył auto, nie doszło też do żadnego fizycznego kontaktu ani szarpaniny. Przeciwko aktywistom toczy sprawa z naruszenia art. 90 kodeksu wykroczeń (blokowanie drogi) oraz art. 63 kw (naklejanie ulotek w niedozwolonym miejscu).

Ale TVP jeszcze w lutym postanowiła zemścić się na protestujących. W głównym wydaniu „Wiadomości” w poniedziałek 4 lutego 2019 ujawniono nazwiska uczestników protestu pod budynkiem TVP.

W materiale Marcina Tulickiego były też ich zdjęcia, a w niektórych przypadkach informacje pozwalające zidentyfikować miejsce zamieszkania lub pracy. Powiedziano, że to dziesięcioro „szczególnie podejrzanych” o „napaść na Magdalenę Ogórek”.

Wrogowie publiczni

O tym, że śmierć Pawła Adamowicza nie zmieniła nic w przekazie TVP bardzo szybko przekonała się również nowa prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz. Już w marcu główne wydanie "Wiadomości" pokazało nielegalnie zdobyte nagranie z monitoringu sklepu, na którym widać, jak polityczka kupuje butelkę wódki. Film posłużył jako komentarz do materiału krytykującego Koalicję Obywatelską.

Media publiczne nie przestawały atakować Dulkiewicz i Gdańska. Stawką w 2019 było bowiem odbicie Westerplatte. W sierpniu władze Gdańska zdecydowały się na wysłanie TVP pisma przedprocesowego za materiał wyemitowany przez "Wiadomości", w którym stwierdzano, że władze miasta:

  • otwarcie gloryfikują nazistowską kartę w historii Gdańska;
  • przypisują Polakom współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej;
  • odwołują się do nazistowskiej spuścizny.

"Ulubionym" samorządowcem TVP w 2019 był jednak Rafał Trzaskowski. Gdyby polegać jedynie na przekazach mediów publicznych, okazałoby się, że:

Wszystkie te historie opierały się na manipulacjach lub były całkowicie wyssane z palca. Media publiczne i politycy PiS wykorzystują do ataków również rzeczywiste wpadki warszawskiego ratusza. Dobrym przykładem jest awaria oczyszczalni ścieków Czajka, która w przekazie TVP urosła do rozmiarów "katastrofy ekologicznej" i zagrożenia dla życia i zdrowia warszawiaków.

Warszawa w narracji PiS jest bowiem dystopią - miejscem, gdzie rządy PO nigdy się nie skończyły, bo zamieszkujące ją lemingi wybrały sobie złodziei na włodarzy. Miasto zatem jest w ruinie, a po jego gruzach od czasu do czasu przechodzi Parada Równości.

Warto pamiętać, że to właśnie od Rafała Trzaskowskiego i podpisanej przez niego w lutym Deklaracji LGBT+ rozpoczęła się też najważniejsza chyba wojna ideologiczna tego roku.

Synem w Bodnara

Spektakularnym przykładem tegorocznego szczucia TVP był Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

W czerwcu Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur, specjalna jednostka działająca w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, wydała oświadczenie krytykujące sposób zatrzymania mężczyzny podejrzanego o zabójstwo 10-letniej dziewczynki. Zwracano uwagę na nieproporcjonalne działania podjęte przez funkcjonariuszy (chwyt obezwładniający, kajdanki zespolone, wyprowadzenie w bieliźnie) wobec człowieka, który nie stawiał oporu.

Media publiczne, przodowało w tym TVP Info, oraz politycy prawicy zaczęli atakować Adama Bodnara, dorzucając do stałego zestawu obelg ("upolityczniony", "antypolak", "zajmuje się głupotami") "bronienie zwyrodnialców".

"Bodnar broni interesów mordercy?" - pytano w paskach. I nielegalnie podawano informację, że nastoletni syn Bodnara ma sprawę w sądzie za grożenie rówieśnikom nożem.

Media publiczne sugerowały, że to właśnie jest prawdziwym powodem, dla którego RPO upomina się o prawa obywatelskie osób zatrzymanych, czy odbywających karę.

Wyjątkowo aktywny podczas tej nagonki był szef publicystyki TVP Info Samuel Pereira, który jeszcze dwa miesiące wcześniej oburzał się, gdy media pisały o jego trudnej sytuacji rodzinnej. Co więcej, jak ujawniła blogerka i publicystka Kataryna, była żona Adama Bodnara, matka syna, reprezentuje pro bono żonę Pereiry w sprawie o dzieci.

Cena Senatu

Po wyborach parlamentarnych do grona nowych worków treningowych dołączył Tomasz Grodzki, marszałek odbitego przez opozycję Senatu. W ostatnich tygodniach media publiczne powołując się głównie na anonimowe źródła zarzucały nowemu marszałkowi przyjmowanie łapówek.

Ze szczególnym namaszczeniem wszystkie oskarżenia roztrząsano przed orędziami, które wygłaszał Grodzki na antenie TVP.

Tymczasem jeszcze w październiku to politycy PiS stosowali wobec Grodzkiego działania kojarzące się z korupcją polityczną. W zamian za oddanie Senatu oferowano mu m.in. tekę ministra zdrowia.

Zbrojne ramię propagandy PiS

Do czego zdolna jest telewizja publiczna przekonują się jednak nie tylko politycy, ale także zwykli obywatele. W 2019 roku do lekarzy rezydentów i rodziców osób niepełnosprawnych dołączyli nauczyciele. Jeszcze w trakcie trwania negocjacji z rządem, przed rozpoczęciem strajku, TVP grzmiała o "skompromitowanej moralności nauczycieli", którym nie zależy na dobru dzieci.

Podczas samego strajku nie było oczywiście lepiej. Z głównego wydania "Wiadomości" niemal codziennie sączył się przekaz, że Sławomir Broniarz, szef ZNP, to awanturnik i bogacz, który chce obalenia PiS i naraża dzieci na stres.

Największą jednak bitwą mediów publicznych było szczucie na osoby LGBT+. Tak jak morderstwo Pawła Adamowicza, tak i atak na Marsz Równości w Białymstoku nie był okazją przemyślenia nienawistnej retoryki.

Telewizja Publiczna nie tylko nagłaśniała przekaz polityków PiS i Kościoła, ale też twórczo rozwijała hejterskie wątki. Latem kreatywnością wykazywali się na przykład dziennikarze TVP Info, którzy krążyli po pewnej wsi i pytali mieszkańców o to, gdzie jest najbliższa "gejówka".

Szczytowym osiągnięciem był program "Alarm" i wysłanie do Kampanii Przeciw Homofobii swojej "agentki", która prowokowała pracowników organizacji i nagrywała ich przy pomocy sprzętu szpiegowskiego.

"Materiały" pozyskane przed "agentkę" wykorzystano w filmie "Inwazja", który TVP wyemitowała przed wyborami parlamentarnymi.

Tytułowa inwazja to oczywiście inwazja środowisk LGBT na Polskę. Podobna do „szwedzkiego potopu” a „gorsza niż zagorzały komunista". Jej celem ma być legalizacja pedofilii.

Rada Języka Polskiego o "paskach grozy"

W marcu działająca przy PAN Rada Języka Polskiego złożyła w Sejmie sprawozdanie ze stanu ochrony języka polskiego za lata 2016-2017. Za obiekt analizy wybrano paski z “Wiadomości” TVP, a wybór Rada uzasadniała potrzebę zbadania, czy te komunikaty spełniają wymogi z Ustawy o języku polskim, zwłaszcza zapis stanowiący, że TVP jako nadawca publiczny „stwarza warunki do właściwego rozwoju języka jako narzędzia międzyludzkiej komunikacji”.

Zbadano 309 pasków dotyczących 13 kluczowych w tych latach wydarzeń i wyliczono, że jedynie 25 proc. z nich stanowią treści czysto informacyjne. Pozostałe 75 proc. komunikatów na paskach to próba wpłynięcia na odbiorcę, kreowanie rzeczywistości oraz wyrażanie emocji i ocen autorów. Zdaniem badaczy wizja świata przedstawiana w “Wiadomościach” jest jednostronna i opierająca się na opozycji “dobra władza” kontra jej “ci, którzy jej nie popierają”.

Komunikacja językowa pasków ma charakter manipulacyjny. “Język jest w nich bowiem nierzadko traktowany nie jako dobro społeczne, lecz jako instrument w walce politycznej (...) Podmioty uznane przez nadawcę treści pasków za przeciwnika politycznego stają się obiektem dyskredytacji – krytyka ich działań i krytyka ich samych często nie ma charakteru merytorycznego, a służy jedynie ich dyskwalifikacji” - czytamy w raporcie. Autorzy raporty zwracają, że “Wiadomości” dopuszczają się agresji językowej, “tak bowiem konstruują wypowiedź, by uczynić przedmiotowi wypowiedzi szkodę”.

W lipcu posłowie Komisji kultury odrzucili sprawozdanie Rady Języka Polskiego.

Po zwycięstwo wyborcze

Rok 2019 był jako rok podwójnych wyborów okresem szczególnie intensywnej pracy TVP na rzecz Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Towarzystwo Dziennikarskie i Fundacja Batorego szczegółowo analizowało ostatnie dwa tygodnie eurokampanii w "Wiadomościach" TVP. Aż 105 ze 153 tematów głównego wydania w dniach 10-24 maja 2019 miało związek z wyborami. Z tego 69 materiałów (czyli 65 proc.) dotyczyło PiS; 68 było pozytywnych, jeden – neutralny.

Koalicji Europejskiej dotyczyły 33 tematy, wszystkie miały wydźwięk negatywny. Dwa materiały – również o wydźwięku negatywnym – dotyczyły Konfederacji. Wiośnie, Lewicy Razem i Kukiz’15 nie poświęcono ani jednego materiału.

W 2019 roku TVP pokazała też jak koncertowo wywiązać się z ustawowego obowiązku przeprowadzenia przedwyborczej debaty. Po pierwsze czas na odpowiedzi i ilość pytań okroić trzeba do minimum, nie dać też okazji do żadnej interakcji między uczestnikami. Pytania zadawać z tezą ("Relacje polsko-amerykańskie są dziś najlepsze w historii, co podkreśla wielu komentatorów. Czy powinniśmy je wzmacniać?"), a nawet ustalać z reprezentantami PiS (słynne pytanie o dopłaty do hektara).

Nie obyło się jednak bez wpadek. Podczas jesiennej kampanii wyborczej TVP czterokrotnie przegrała z Konfederacją procesy w trybie wyborczym, przez co musiała przepraszać ugrupowanie w głównym wydaniu „Wiadomości”. Prezenterzy, przede wszystkim Danuta Holecka, dodatkowo ośmieszali i demaskowali politykę swojej stacji, przedstawiając sprostowania z wyraźnym niezadowoleniem i oburzonymi komentarzami. Cała ta awantura przysporzyła Konfederacji ogromnej popularności.

Ciekawostką obu kampanii było jednak wyraźne wyeksponowanie Jarosława Kaczyńskiego.

W maju zawitał w studio "Pytania na śniadanie". Opowiadał o tym, że lubi bigos, naleśniki, grillowane kiełbaski, swoje dwa kotki (Fionę i Czarusia), wakacje z Joachimem Brudzińskim na Mazurach i wakacje z Joachimem Brudzińskim w górach. Tym, co jednak wszyscy z tego wywiadu zapamiętaliśmy była publiczna deklaracja Kaczyńskiego o łączącej go przyjaźni z Julią Przyłębską ("To moje odkrycie towarzyskie ostatnich lat").

Wieczorem ten kształcący wywiad szczegółowo omawiano również w głównym wydaniu "Wiadomości" TVP.

Teraz ja mówię, człowieku!

Czasem zdarzają się takie momenty, w których pracownicy programów publicystycznych TVP z potrzeby dostarczenia sobie adrenaliny zapraszają do studia polityków opozycji. A ci te zaproszenia przyjmują, co kończy się zazwyczaj wyprowadzeniem pracowników TVP z równowagi.

W tym roku na uwagę na pewno zasługiwała konfrontacja Adriana Zandberga i Michała Rachonia w programie "Woronicza 17". Poseł Lewicy spokojnie i rzeczowo wyjaśniał, jakie są zarzuty wobec generała Łupaszki, czym doprowadził Rachonia do wybuchu.

We wrześniu do zabawnego starcia doszło między Katarzyną Lubnauer i Magdaleną Ogórek. "Urządziłam pani taką rzeczywistość, jaką mają posłowie PiS w TVN24. Nie podoba się pani?" - atakowała Ogórek. "Ja jestem dziennikarką niezależną" - pokrzykiwała po tym, jak przewodnicząca Nowoczesnej wypominała prowadzącej start w wyborach.

Do historii przejdzie jednak inne wystąpienie Magdaleny Ogórek - nagranie z październikowego programu "Studio Polska". Jeden z gości zaproszonych do studia,

Rafał Lipski, kandydat KO, zarzucił pracownikom TVP szczucie na ludzi, w szczególności na osoby LGBT+. Ogórek bardzo się te słowa nie spodobały. Straszyła Lipskiego pozwami, obcesowo uciszała ("Moment, teraz ja mówię, człowieku!"), a ostatecznie wyrzuciła go ze studia.
View post on Twitter

Nobel i Oscar z koszmarów

Jak poradzono sobie w TVP z Noblem Olgi Tokarczuk. Najpierw w ogóle zignorowano noblowski odczyt "Czuły narrator". Na samo zaś wręczenie nagrody Nobla "Wiadomości" poświęciły całe 149 sekund, w tym m.in. na wypowiedzi ministra Piotra Glińskiego: "Doceniam PRZEDE WSZYSTKIM język i warsztat. PEWNIE słusznie dostała nagrodę Nobla" oraz "zabrakło odważnego zmierzenia się z wartościami".

To oczywiście nie jest pierwszy raz, gdy doniosłe międzynarodowe artystyczne wydarzenie sprowadzone jest w TVP do trzeciorzędnych dywagacji nie na temat.

W lutym odbyła się gala rozdania Oscarów. W kategorii filmów zagranicznych nominowana była m.in. "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego. TVP na galę wysłało swoją korespondentkę Zuzannę Falzmann. Ale najbardziej rozbudowany materiał z wydarzenia dotyczył nie gwiazd i filmów, ale samej dziennikarki. I to ją nazwano "gwiazdą", komplementowano jej stroje. Z materiału TVP można było się dowiedzieć, że „zachwyciła zagranicznych dziennikarzy, którzy ustawiali się w kolejce, by przeprowadzić z nią wywiad”.

Głupiej się nie da, ale okazało się, że można jeszcze bardziej prymitywnie. W materiale wprost porównywano bowiem urodę i styl Zuzanny Falzmann z dziennikarkami konkurencyjnych stacji, czyli Kingą Rusin z TVN i Magdy Sakowskiej z Polsatu.

View post on Twitter

Te dwa wydarzenia spinają też rok symbolicznie. W końcu politycy PiS bardzo nie lubią laureatów Nobli i Oscarów, a obie te nagrody przedstawia jako immunitety na pedofilię (zobacz: Komisja do spraw ścigania noblistów, reżyserów i murarzy. Jak PiS robi cyrk z walki z pedofilią)

Muzyczne uniesienia Kurskiego

Rok 2019 był jednak przede wszystkim rokiem muzyki. W sierpniu TVP zorganizowała w Kielcach (już drugi raz) Festiwal Muzy Tanecznej. Czyli disco-polo. Śpiewom i tańcom nie było końca. OKO.press z uwagą przyglądało się temu wydarzeniu i notowało wszystkie niepokojące treści. "Mam tatuaż w bardzo ciasnym miejscu", "myślę o jej arbuzach", "zróbmy to na parterze", zachwalanie ananasa, który ma poprawiać smak nasienia, a także "umiesz kręcić pupą" zaśpiewane dziewczynce prosto w twarz. I to wszystko w czasie, gdy w tej samej TVP cały czas słychać było o standardach WHO, które służą do seksualizacji dzieci na masową skalę.

W listopadzie Jacek Kurski "wygrał" Eurowizję Junior, którą organizowała TVP, a na której Polskę reprezentowała utalentowana Romka 12-letnia Viki Gabor. Jeśli wierzyć przekazom TVP był to nie tylko spektakularny sukces artystyczny, ale również dyplomatyczny.

Koniec roku to uroczysty benefis Zenona Martyniuka i odliczanie dni do Sylwestra Marzeń z Dwójką, podczas którego oprócz białostockiej legendy sceny wystąpi wielu innych disco-polowców. Wielkimi krokami zbliża się także premiera filmu produkowanego przez TVP, czyli "Zenka", który jest, ma się rozumieć, biografią Zenka Martyniuka.

Rok 2020 zapowiada się naprawdę wspaniale!

[baner_akcyjny kampania="remanent2019" typ="typ-1"]

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze