0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Kto ukarany? Kto nagrodzony? A kto zakonserwowany? Jak Jarosław Kaczyński układał listy wyborcze PiS? I co te listy mówią nam o stanie jego partii? W tym odcinku „Powiększenia” przyglądamy się ludziom premiera, ludziom prezydenta, ludziom Ziobry i ludziom Kaczyńskiego. Którzy, skąd i z którego miejsca? Zapraszam!

„Powiększenie” to podcast Agaty Kowalskiej, dziennikarki OKO.press. Dwa razy w tygodniu autorka zadaje doskonale przygotowane, precyzyjne pytania politykom, ekspertkom, a czasem uczestnikom wydarzeń. Postanowiliśmy publikować także zapis tekstowy podcastów, żeby podkreślić ich wartość, bo informują, objaśniają i skłaniają do myślenia. Liczymy także na to, że osoby, które wolą czytać niż słuchać, zachęcimy do zmiany tego nastawienia i sięgną po podcasty Kowalskiej. Czyta się je dobrze, ale słucha jeszcze lepiej.

Przeczytaj także:

Kaczyński ucieka z Warszawy

Agata Kowalska: A listy Prawa i Sprawiedliwości przeglądać będzie z nami Witold Głowacki, dziennikarz polityczny OKO.press. Dzień dobry, Witku!

Witold Głowacki: Dzień dobry Agato. Dzień dobry Państwu.

Agata Kowalska: Zacznijmy od najważniejszej osoby na tych listach wyborczych, od jedynki... chciałam powiedzieć warszawskiej, ale wcale nie. Jarosław Kaczyński – skąd startuje i dlaczego nie ze stolicy?

Witold Głowacki: Jarosław Kaczyński nie wystartuje z Warszawy. Wystartuje z okręgu 33, czyli z Kielc. W województwie świętokrzyskim PiS ma bardzo mocną pozycję. Wyniki wyborów w 2019 roku sięgały tam prawie 60 proc, to gwarancja uzyskania dobrego wyniku przez Kaczyńskiego. Konkurencja ze strony opozycji nie jest tam na tyle mocna, żeby można było myśleć o tym, że ktoś Kaczyńskiego doścignie. I tak, tutaj można się zgodzić z narracją Platformy Obywatelskiej, to rzeczywiście jest ucieczka z Warszawy.

Agata Kowalska: Przecież Kaczyński w Warszawie też uzyskałby mandat! To nie jest tak, że Warszawę przejęła w całości Koalicja Obywatelska i żadna inna partia nie ma szans na choćby jeden mandat. Czy tu chodzi o symbol pozycji Jarosława Kaczyńskiego?

Witold Głowacki: Nie, tu chodzi o pojedynek. W 2019 roku w Warszawie Koalicja Obywatelska uzyskała 42 procent głosów, a PiS 27,5 proc. Jarosław Kaczyński jako jedynka na liście PiS uzyskał 240 tysięcy głosów, a Małgorzata Kidawa-Błońska jako jedynka KO uzyskała 416 tys. głosów.

W tym roku jedynką KO w Warszawie nie będzie Małgorzata Kidawa-Błońska, tylko Donald Tusk, więc ten wynik może być jeszcze wyższy. Jarosław Kaczyński absolutnie nie ma szans na uzyskanie w Warszawie wyniku, który byłby porównywalny z wynikiem jedynki na liście KO. To o to tutaj dokładnie chodzi.

On nie chce przegrać osobiście z Donaldem Tuskiem.

I to przegrać w dość miażdżący sposób.

Na kłopoty w stolicy: Gliński

Agata Kowalska: No to kto jest jedynką Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie?

Witold Głowacki: Piotr Gliński.

Agata Kowalska: A dlaczego akurat on?

Witold Głowacki: Dlatego, że PiS uważa, że ten kandydat, minister kultury, z zaprzeszłą przeszłością w Unii Wolności, jest względnie akceptowalny dla wielkomiejskiego elektoratu. Czyli dla trochę bardziej miękkiej prawicy głosującej na PiS. I być może to jest prawidłowa kalkulacja.

Myślę, że Piotr Gliński ma szansę na uzyskanie niezłego, jak na PiS, wyniku w Warszawie, ale musimy pamiętać, że nie ma szans na jakąś konkurencję z jedynką na liście KO, czyli z Donaldem Tuskiem.

Mniej mandatów dla Prawa i Sprawiedliwości

Agata Kowalska: Jeszcze zostańmy w kręgu ludzi Jarosława Kaczyńskiego. Czy wszyscy są na listach wyborczych? Czy nie ma jakichś zaskoczeń? Jakichś braków? A zarazem, którzy to są ci najbliżsi? Bo może pozycja na listach wyborczych pokaże nam też, czy doszło do jakichś zmian w gronie z Nowogrodzkiej?

Witold Głowacki: To może zacznijmy od tego, że efekt finalny list, które tworzył Kaczyński, jest zauważalnie zachowawczy. Pamiętajmy o tym, że Kaczyński układał te listy, wiedząc (bo na to wskazują sondaże), że reprezentacja PiS w tym przyszłym parlamencie będzie mniej liczna. Że mandatów do podziału między posłów PiS będzie niemal na pewno mniej.

Według najczarniejszych dla PiS scenariuszy ich może być mniej aż o sześćdziesiąt. A w tej chwili sondaże mówią o 30-40 mniej mandatach, co może się wydawać prawdopodobne. W sytuacji, w której układanie list wymagało rozmaitych cięć i przesunięć wygląda na to, że

Jarosław Kaczyński próbował zakonserwować obecny układ sił pomiędzy frakcjami swojej partii.

I tak, jak było to zawsze, ludzie z zakonu Porozumienia Centrum, ci, którzy byli z Kaczyńskim od dawna, ci, którzy mają jakiś dostęp do jego ucha, którym zdarza się pić z Jarosławem Kaczyńskim herbatę na Nowogrodzkiej, wszyscy dostali miejsce na listach. I to dobre.

To są nie tylko ludzie z zakonu PC, jak Mariusz Błaszczak czy Marek Kuchciński. To są też ludzie z młodszego pokolenia, jak np. Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny PiS. Który zresztą w tych wyborach, zapewne poświęcając się dla dobra partii, musiał ustąpić miejsca na jedynce na Podkarpaciu Zbigniewowi Ziobrze, ale nadal ma dwójkę.

Agata Kowalska: Czyli biorące miejsce – od razu powiedzmy rzecz oczywistą.

Witold Głowacki: Tak, biorącą jak najbardziej. W 2019 roku na Podkarpaciu PiS wprowadził do Sejmu bodajże dziesięcioro posłów. Jedynka jest biorąca, dwójka jest biorąca, piątka też jest biorąca.

Spracowany pełnomocnik przechodzi na emeryturę

Agata Kowalska: Wśród osób, które były najbliżej Jarosława Kaczyńskiego, znajdował się Adam Lipiński. Nie wiem, czy wszyscy pamiętają dobrze tę postać i jej karierę. I Lipiński nie startuje – dlaczego?

Mówię to z żalem, ponieważ przez pewien czas pełnił on bardzo ważną funkcję pełnomocnika rządu ds. równości. I w tym czasie nie zrobił absolutnie nic na rzecz równości, więc mam specjalne miejsce w sercu dla tego polityka. Zatem, nie startuje – czemuż to?

Witold Głowacki: Adam Lipiński był też przez jakiś czas pełnomocnikiem ds. spraw społeczeństwa obywatelskiego i jego instytucji.

I tam też nie zrobił kompletnie nic.

To świadczy o tym, jak PiS postrzega hierarchię wartości w tych najważniejszych sprawach społecznych. A jednocześnie, obie te funkcje były dla Lipińskiego już posadami emeryckimi. On sam niespecjalnie krył, że to dla niego już ostatnia kadencja i że zamierza się z polityki wycofać.

A żebyśmy nie mówili samego złego na temat Adama Lipińskiego, to warto zaznaczyć, że on, wiceprezes partii i bliski człowiek Kaczyńskiego należał do grona niewielu ważnych polityków PiS, który odbierał telefony od dziennikarzy niepisowskich mediów. Był w stanie wyjaśniać jakieś procesy zachodzące w partii, tłumaczył swoją partię z niektórych posunięć. Szczerze mówiąc, na tle pozostałych ważnych polityków PiS to jest niezwykła rzadkość.

Agata Kowalska: Panie Adamie dziękujemy, że odbiera pan telefony od dziennikarzy!

Witold Głowacki: Odbierał, kiedyś.

Agata Kowalska: Mówiłeś, że startuje Mariusz Kamiński startuje. A Maciej Wąsik?

Witold Głowacki: Maciej Wąsik startuje. Dostał biorącą trójkę w okręgu numer 16, czyli w Płocku. Niedawno mieliśmy okazję obserwować jego udział w życiu tego regionu, bo przecież to zdarzenie z policyjnym Black Hawkiem, który zaczepił o linię wysokiego napięcia w Sarnowej Górze miał miejsce właśnie w tym okręgu wyborczym, w czasie imprezy, na której Wąsik był obecny.

Niewygodny, popularny Michał Dworczyk

Agata Kowalska: Przejdźmy do premiera Morawieckiego. Mówiłeś, że te listy to jest układanie się między frakcjami. Ile ugrał Morawiecki? Może na pierwszy ogień rozstrzygniemy losy Michała Dworczyka.

Witold Głowacki: Michał Dworczyk w poprzednich wyborach był jedynką. Dzisiaj kandyduje z niższego miejsca w Wałbrzychu, ale jest to miejsce biorące: ma trójkę w okręgu wałbrzyskim. Tam PiS w poprzednich wyborach wprowadził czterech posłów, więc to nie jest zła pozycja, nawet biorąc pod uwagę potencjalne straty wynikające z tego, że mandatów będzie mniej. Oczywiście Dworczyk jest dla PiS wizerunkowym obciążeniem od czasu afery mailowej.

Agata Kowalska: Ale startuje.

Witold Głowacki: Startuje i zdaje się uwzględniono wyniki badań, które sugerowały, że twardy elektorat zaakceptuje ministra tak zasłużonego na przykład w walce z pandemią. On po prostu tak jest postrzegany przez twardy elektorat PiS.

Agata Kowalska: Kto jeszcze był ważny dla Morawieckiego? Czy premier którąś bitwę o listy wyborcze przegrał? I jak możemy w ogóle go usadowić, jeśli chodzi o pozycję w partii, posiłkując się tymi listami?

Witold Głowacki: To jest też bardzo ciekawe, bo naturalne zaplecze premiera Morawieckiego, którego frakcja nie miała w PiS mocnej pozycji, stanowią w tej chwili głównie ministrowie jego rządu. Lub podlegli mu wysocy urzędnicy.

Jeżeli patrzeć tymi kategoriami, to ludzie Morawieckiego dostali całkiem sporo.

Ale z drugiej strony to są ministrowie, więc ludzie rozpoznawalni. To są kandydaci, których Prawu i Sprawiedliwości się po prostu opłaca wystawiać na listach wyborczych, bo mają duże szanse na wejście, dzięki tej premii wynikającej z obecności w mediach, z przecinania wstęg. Z tego wszystkiego, co jest politycznym przywilejem ministrów i wyróżnia ich na tle poselskich szeregów.

Bolesna degradacja Maliszewskiego

Witold Głowacki: Mnie bardziej uderzają przypadki dwóch bardzo bolesnych degradacji. Potworne bowiem rozczarowanie spotkało pana Norberta Maliszewskiego, szefa Rządowego Centrum Analiz, on nie dostał żadnego miejsca na liście.

Agata Kowalska: Ale jak to, przecież prowadził kampanię wyborczą!

Witold Głowacki: Tak pokazywał się w Olsztynie, uświetniał swoją obecnością liczne imprezy w Olsztynie i pod Olsztynem, ale nic nie dostał.

Agata Kowalska: Ale dlaczego? Mógł dostać choćby niebiorące miejsce, a Jarosław Kaczyński go całkiem skreślił?

Witold Głowacki: Jeżeli popatrzymy na wszelkie problemy wizerunkowo-polityczno-kampanijne rządu i PiS, to czy odpowiedzmy sobie: czy Norbert Maliszewski jest dobrym szefem Rządowego Centrum Analiz, czy złym? Weźmy pod uwagę, że Rządowe Centrum Analiz to jest takie miejsce, w którym bada się przede wszystkim sondaże, i w którym ma się wykuwać strategia polityczno-komunikacyjna rządu.

Agata Kowalska: Czyli można powiedzieć, że został zwolniony z pracy.

Witold Głowacki: Trochę tak, trochę tak. Popatrzmy na te narracje PiS, które w ostatnim czasie rozsypywały się w proch. Ta o bezpieczeństwie zewnętrznym, która rozpadła się pod ciężarem rakiet spadających na terytorium Polski i białoruskich śmigłowców wlatujących do naszego kraju bez żadnej reakcji naszych służb i wojska. Albo ten wypadek z policyjnym helikopterem na ewencie Macieja Wąsika.

A właśnie takie narracje wymyślał Norbert Maliszewski. Uczestniczył w ich wymyślaniu. Być może to jest kara za brak skuteczności.

Jak kapusta pogrążyła Horałę

Agata Kowalska: A druga, jak to powiedziałeś, bolesna degradacja?

Witold Głowacki: No to jest wiceminister i zarazem prezes Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcin Horała.

Agata Kowalska: No nie! A ten za co? Przecież idzie świetnie! (śmiech). No, dobrze, nie idzie... To za karę?

Witold Głowacki: W 2019 roku Horała był jedynką w Gdyni, a teraz dostał czwórkę. To jest jeszcze ciągle biorące miejsce, ale degradacja jest bardzo widoczna.

Zwłaszcza, że jedynką został rzecznik rządu Piotr Müller, co jest też ukłonem w stronę Morawieckiego.

Horała uzyskał w 2019 roku ponad trzy razy wyższy wynik od Müllera, ale dziś to Müller jest jedynką. Myślę, że może to mieć związek z tym, że w miejscu, w którym ma stać ta sztandarowa inwestycja PiS, nadal są pola kapusty, z których część wciąż pozostaje własnością prawowitych właścicieli.

Agata Kowalska: Rozumiem, że trudno w czasie kampanii fotografować się na tle kapusty. A sam pan premier Morawiecki – bo go pominęliśmy – które miejsce otrzymał? Skąd startuje?

Witold Głowacki: To jedynka w Katowicach, tak jak w 2019 roku. Oczywiście zawsze może się pojawić pytanie, dlaczego nie we Wrocławiu. Mateusz Morawiecki jest z Wrocławia, jest związany z tym miastem także przez postać swojego ojca i jego działania w okresie opozycji demokratycznej w PRL. Otóż nie we Wrocławiu, bo tam mocną postacią PiS była i jest Mirosława Stachowiak-Różecka, kandydatka tej partii na prezydentkę miasta.

Za co Ziobro dostał prezent?

Agata Kowalska: To od premiera Morawieckiego przechodzimy do jego chyba najbardziej zaprzysięgłego wroga – Zbigniewa Ziobry. Skąd startuje pan minister?

Witold Głowacki: No więc pan minister w 2019 roku startował z Kielc i uzyskał tam bardzo wysoki wynik. Ale tym razem Kielce przypadły Jarosławowi Kaczyńskiemu, w związku z czym Zbigniew Ziobro musiał dostać odszkodowanie. I dostał. Dostał jedynkę na Podkarpaciu.

Agata Kowalska: O, gratulujemy.

Witold Głowacki: Na Podkarpaciu w 2019 roku PiS uzyskał 62,4 proc. głosów, dało to partii dziesięć mandatów z piętnastu przypadających na ten okręg. Więc Ziobro na pewno uzyska tam niezły wynik. On w ogóle jest niezły w robieniu wysokich wyników w wyborach. I tak też będzie zapewne na Podkarpaciu w okręgu rzeszowskim.

Więc Ziobro został uhonorowany.

Jedynka na Podkarpaciu to jest jedno z najlepszych miejsc, jakie może mieć członek kolacji Zjednoczonej Prawicy w tych wyborach.

Agata Kowalska: A właściwie, za co został uhonorowany? Przed chwilą mówiliśmy o panu Horale, który, jak to się mówi, nie dowiózł. Nie ma Centralnego Portu Komunikacyjnego, nie ma nawet zrębów tej inwestycji. Minister Ziobro też nie dowiózł! Sądy pracują gorzej niż kiedykolwiek, spór z Unią trwa na tylu frontach, że nawet nie będę tego wymieniać, a jeszcze zatkał się pseudo Trybunał Konstytucyjny.

A mimo to prezes Kaczyński daje Ziobrze jedynkę na Podkarpaciu w miejscu, gdzie na pewno ten wynik będzie fantastyczny i wzmocni Zbigniewa Ziobrę. Dlaczego Kaczyński po prostu się ziobrystów nie odciął, skoro sprawiają mu tyle problemów nie tylko jako ministrowie, ale również jako koalicjanci?

Witold Głowacki: Wydaje mi się, że to jest po prostu wynik pragmatycznej kalkulacji w przededniu wyborów, które nie zapowiadają się dla PiS łatwo. W rozmaitych sondażach badano, ile mogłaby uzyskać samodzielnie Suwerenna Polska. I oczywiście zawsze były to wyniki słabe, bez szans na przekroczenie progu, jednak dające te 2-3 proc. głosów.

Dla PiS w tej chwili te 2-3 punkty procentowe mogą być bezcenne.

I mogą decydować o szansie na utworzenie rządu i rządzeniu trzecią kadencję. Dlatego układ list w tym roku jest zadziwiająco wręcz podobny, jeżeli chodzi o Suwerenną vel Solidarną Polskę, jak w roku 2019.

Kartonowe czeki i prodiże ziobrystów

Agata Kowalska: To powiedz, gdzie są ludzie Ziobry, na których miejscach, skąd startują?

Witold Głowacki: Oni, podobnie jak w 2019 roku, nie dostali bardzo eksponowanych miejsc. Część z nich startuje na przykład z ostatniego miejsca na liście, jak Marcin Warchoł na Podkarpaciu albo Janusz Kowalski z czwórką w Opolu. Część obecnych posłów Suwerennej Polski startuje z miejsc niebiorących, ale liczą na to, że podobnie jak w 2019 roku, dzięki intensywnej kampanii na miejscu, mandat zdobędą. Mieliśmy zresztą wiele materiałów w OKO.press, jak wygląda przygotowanie do wyborów w wykonaniu polityków Suwerennej Polski.

Agata Kowalska: Wyszukajcie sobie hasło „OKO.press” i „prodiż”. Znajdziecie wtedy informacje o tej kampanii.

Witold Głowacki: Tak, do tego Lasy Państwowe i ich datki w doskonale stargetowanych nie tylko okręgach, ale wręcz obwodach wyborczych, w których zamierzają startować kandydaci Suwerennej Polski. I tam właśnie dotacje dostawały parafie albo jakieś lokalne stowarzyszenia, by wyborcy czuli wdzięczność wobec konkretnych polityków z Suwerennej Polski. Stąd te obrazki wręczania wielkich kartonowych czeków i fotografowania się na miejscu.

Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta dostał szóstkę w Warszawie. Szóstka jest o tyle problematyczna, że sześć mandatów wziął PiS w wyborach 2019 roku, a w tym roku może być gorzej. Więc to takie wątpliwe miejsce.

Jan Kanthak jest na najostatniejszym miejscu w Lublinie. Ale też może prowadzić i będzie prowadził agresywną kampanię wyborczą na miejscu. I w takim okręgu jak Lublin, gdzie też PiS jest premiowany, ma szanse się do tego Sejmu dostać.

Czy Kaczyński pamiętał o prezydencie?

Agata Kowalska: To przechodzimy do kolejnej ważnej (a może już w ogóle nieważnej?) osoby związanej z PiS. Prezydent Andrzej Duda. Czy starał się o umieszczenie swoich ludzi na listach wyborczych w tym roku? I jak mu poszło?

Witold Głowacki: Na pewno dwaj jego ludzie dostali naprawdę dobre miejsca. Paweł Szrot, czyli szef gabinetu prezydenta Dudy, dostał jedynkę w Bydgoszczy. To ma chyba trochę wymiar symboliczny, ta jedynka ma być chyba ukłonem w stronę prezydenta. Bo Szrot wszedłby tam i z trzeciego miejsca.

Z kolei Marcin Przydacz, czyli prezydencki minister do spraw polityki zagranicznej, dostał czwórkę w Sieradzu. I jest to czwórka biorąca. Czy to jest jakiś wielki sukces prezydenta i czy ma świadczyć o jego rosnących wpływach? Nie sądzę.

Cesarzowi zostało oddane, co cesarskie.

Pamiętajmy też, że otoczenie Dudy nie jest liczne. Te dwa bardzo dobre miejsca na listach są jakimś rodzajem uhonorowania Dudy, podkreślenia, że się o nim pamięta, że się nie chce z nim wojny przed tymi wyborami. Tak to chyba należy interpretować.

O czym marzy Andrzej Duda?

Agata Kowalska: To tu mała dygresja, jeśli chodzi o prezydenta. Czy twoim zdaniem, po zakończeniu drugiej kadencji Duda chce łączyć swoją karierę z Prawem i Sprawiedliwością? Innymi słowy, na ile ważne jest dla prezydenta, żeby jego ludzie zasiadali w Sejmie i w Senacie?

Witold Głowacki: Myślę, że Andrzej Duda jest jedną z nielicznych osób, które spróbowałyby sięgnąć po przywództwo w tym obozie politycznym, gdyby Jarosław Kaczyński uznał, że czas na emeryturę. I myślę, że mimo wszystkiego tego, co słyszymy i sobie roimy na temat realnych lub rzekomych ambicji Dudy związanych z polityką międzynarodową, to byłoby jedynie szczeblem na drodze do marzeń, by stanąć tam, gdzie dziś stoi Jarosław Kaczyński.

Myślę, że jeśli opozycja wygra, to Andrzej Duda nie będzie ugodowym partnerem dla nowego rządu.

Sądzę, że będzie twardo bronił stanu posiadania PiS, będzie blokował ustawy zmierzające do odwrócenia tych zmian, które PiS wprowadził do polskiego życia publicznego.

Będzie bronił takich bastionów PiS, jak właśnie prokuratura, gdzie mieliśmy cały ten manewr z prokuratorem krajowym, umacniający pozycję PiS. Będzie bronił tych pseudo-ministrów z komisji rosyjskiej, którzy już teraz zasiedli w kancelarii premiera i będą zasiadać w niej w przyszłej kadencji. Bo ich bez zmiany ustawy nie da się ich stamtąd wykurzyć, a będą mieli dostęp do tajemnic państwowych.

Myślę, że Andrzej Duda w przypadku wygranej opozycji będzie robił wszystko, by rząd miał jak najtrudniej z wprowadzaniem zapowiedzianych przez siebie zmian, które miałyby Polskę „odpisowić”.

Zamiast maszynką do podpisywania ustaw, stanie się maszynką do wetowania.

Jaki dług ma Kaczyński u Bąkiewicza?

Agata Kowalska: To przejdźmy teraz do różnych cudów-niewidów na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości. Nagle z list tej partii startuje pan Bąkiewicz. Po co to Kaczyńskiemu? I czy jeszcze są tam inne tego typu ponure ciekawostki?

Witold Głowacki: Mamy trzy takie postaci na listach PiS, które wykraczają poza wszystko to, co dotąd PiS oferował swoim wyborcom. To jest Robert Bąkiewicz, to jest Dariusz Matecki i to jest Łukasz Mejza.

Agata Kowalska: No i po co to Kaczyńskiemu?

Witold Głowacki: Pamiętajmy, że to bojówki Bąkiewicza odpowiedziały na dramatyczny apel Jarosława Kaczyńskiego o obronę kościołów w trakcie Strajku Kobiet. I potem to ludzie Bąkiewicza zdołali trochę wymontować je ze struktur Marszu Niepodległości i przeprowadzić od ruchu narodowego trochę bliżej w kierunku PiS.

Więc w tym przypadku mamy do czynienia ze spłatą politycznych zobowiązań.

Bąkiewicz dostał miejsce w Radomiu, ostatnie miejsce na liście. PiS jest tam bardzo mocny, miał tam 57 proc. głosów, ale z drugiej strony Bąkiewicz nie ma nic wspólnego z Radomiem. On jest z Pruszkowa, działa politycznie w Warszawie. Radom jest dla niego takim samym miastem, jak Sieradz albo Przeworsk.

On tam musi dopiero tę kampanię zacząć i nawet usiłuje to zrobić. Pojechał, zdaje się, na mecz lokalnego klubu piłkarskiego i się tam fotografował na nim, ale został wyśmiany przez kibiców zwłaszcza, że jest mocno kojarzony jako kibic Legii, taki twardy kibic.

Agata Kowalska: Ale wejdzie do tego Sejmu?

Witold Głowacki: No to jest ciekawe pytanie, bo powtarzam, ma ostatnie miejsce na liście. W tym okręgu próg wejścia do Sejmu dla kandydata PiS w 2019 roku to było około 9 tys. głosów. Tyle dostała posłanka Agnieszka Górska, która uzyskała najsłabszy wynik z osób, które weszły tam do Sejmu. No i właściwie tyle musiałby w Radomiu uzbierać teraz Bąkiewicz, jeżeli nie trochę więcej.

Agata Kowalska: To ostatnie miejsce, ono brzmi dramatycznie, ale to często jest dobre miejsce, bo się wyróżnia.

Witold Głowacki: Tak, ono jest zdecydowanie lepsze niż na przykład miejsce trzynaste.

Czy Szczecin wybierze posła Mateckiego?

Agata Kowalska: No, to zobaczymy co z panem Bąkiewiczem. A panowie... aż nie wierzę, że musimy o tym rozmawiać... A panowie Mejza i Matecki, po co są Kaczyńskiemu?

Witold Głowacki: Panowie Mejza i Matecki mają o tyle lepiej, że startują z własnych regionów. Mejza z Zielonej Góry, a Matecki ze Szczecina.

Agata Kowalska: A za co Kaczyński kocha Mateckiego?

Witold Głowacki: Prawdopodobnie jest mu wdzięczny za te wszystkie hejterskie kampanie urządzane w internecie. Zresztą też wielokrotnie opisywane przez OKO.press w tekstach, głównie Anny Mierzyńskiej i Dominiki Sitnickiej.

Agata Kowalska: Czyli Matecki okazał się skuteczniejszy niż Maliszewski?

Witold Głowacki: Tak, choć to jest po prostu człowiek, który żyje z uruchamiania kampanii nienawiści.

Agata Kowalska: Nie, ależ skąd! On żyje z pensji w Lasach Państwowych, gdzie pełni tajemniczą funkcję i w tajemniczy sposób ją też wykonuje

Witold Głowacki: Tak jest, to też jest temat opisywany przez dział śledczy OKO.press. No i jest wreszcie Mejza…

Agata Kowalska: No, właśnie.

Kogo tym razem do siebie przekona Łukasz Mejza?

Witold Głowacki: Tak, Mejza.

Z tej trójki to bym wcale nie wykluczał, że Mejza zdoła do Sejmu się wepchnąć.

Pamiętajmy, że to jest człowiek, który był w stanie wmawiać ciężko chorym ludziom, że ma dla nich cudowną terapię za odpowiednio wysoką opłatą.

Agata Kowalska: No tak, ale to na pewno nie jest powód, dla którego Kaczyński go wyjątkowo ceni.

Witold Głowacki: Nie, ale to może spowodować, że on sobie poradzi z jakąś grupą wyborców, doprowadzi do tego, że zostanie wybrany.

Agata Kowalska: Ale dlaczego w ogóle znalazł się na tych listach?

Witold Głowacki: To też spłata politycznych zobowiązań. W tej kadencji głosował razem z PiS i przyczynił się do utrzymania władzy, w momencie, kiedy po odejściu gowinowców koalicja się realnie zachwiała. Kaczyńskiemu groziło, że zostanie mu rząd mniejszościowy i nie będzie już mógł przegłosować w Sejmie żadnej ustawy.

Dzięki ludziom takim jak Mejza on tę władzę obronił. Teraz spłaca polityczne zobowiązania. To jest trochę przypadek Bąkiewicza. A poza tym ci kandydaci, którzy są absolutnie nieakceptowalni dla strony demokratycznej, którzy są absolutnie nieakceptowalni nawet dla części miękkich pisowców,

przyczyniają się do polaryzacji sceny politycznej.

A na tym Kaczyńskiemu wciąż zależy, do przedstawiania politycznej rywalizacji przed wyborami, jako dualistycznego starcia dobra ze złem. Każde oburzenie drugiej strony jest paliwem do tego, że ta strona pierwsza może się ogłosić atakowaną i obrażaną. I na to być może liczy Kaczyński, pakując na listy osoby tak radykalnie kontrowersyjne dla opinii publicznej.

Agata Kowalska: No to zamykamy listy wyborcze PiS. Chociaż właściwie jest południe piątego września, a dopiero szóstego września i to o szesnastej kończy się termin na składanie list wyborczych. Co oznacza, że jest jeszcze paręnaście godzin na jakieś radykalne zmiany i zaskoczenia. Jeśli do takich dojdzie, to na pewno informację o tym znajdziecie na OKO.press. Tam prowadzimy relację na żywo z kampanii wyborczej i nic co ważne nam nie umyka.

A ja już dziękuję mojemu redakcyjnemu koledze Witoldowi Głowackiemu za całą analizę i przypominam, że czekam na pytania związane z techniczną stroną wyborów. Jeśli nie jesteście pewni, czy będziecie mogli zagłosować, ile będzie wart wasz głos albo czy zostanie uczciwie policzony, piszcie, podawajcie przykłady z życia. Ja zbieram te wszystkie kwestie, wszystkie problemy, wszystkie wątpliwości. I niedługo zrobimy porządny poradnik wyborczy. Mój adres: [email protected]. Piszcie. I do usłyszenia! Do następnego odcinka!

;
Na zdjęciu Agata Kowalska
Agata Kowalska

Autorka podcastów „Powiększenie”. W OKO.press od 2021 roku. Wcześniej przez 14 lat dziennikarka Radia TOK FM. Wielbicielka mikrofonu, czyli spotkań z ludźmi, sporów i dyskusji. W 2016 roku za swoją pracę uhonorowana nagrodą Amnesty International „Pióro Nadziei”.

Komentarze