0:000:00

0:00

Powołana przez prezydenta na I prezesa SN Małgorzata Manowska swoje uwagi do raportu KE z lipca 2021 roku przekazała komisarzowi UE ds. sprawiedliwości Didierowi Reyndersowi (na zdjęciu u góry). Zrobiła to na spotkaniu z nim w Sądzie Najwyższym w piątek 19 listopada 2021 roku. Spotkanie z Manowską było jednym z szeregu spotkań jakie Reynders odbył w Polsce w sprawie stanu praworządności.

Przeczytaj także:

Co ciekawe na spotkanie z komisarzem ds. sprawiedliwości nie zaproszono starych, legalnych sędziów SN, choć dwaj z nich Michał Laskowski i Piotr Prusinowski są prezesami Izby Karnej oraz Izby Pracy i Ubezpieczeń.

Byli za to sami neo-sędziowie, czyli Manowska oraz powołana na stanowisko Izby Cywilnej Joanna Misztal-Konecka i rzecznik SN Aleksander Stępkowski. SN reprezentowało też dwóch pracowników merytorycznych.

Uwagi Manowskiej do raportu UE w części dotyczącej wymiaru sprawiedliwości to właściwie polemika z faktami, udająca sprostowanie i podważająca rzetelność raportu.

Uwagi naniesiono w formie obszernych komentarzy w kolorze niebieskim, które przeplatają się z treścią raportu. W 28-stronicowym raporcie tych komentarzy jest aż 24, niektóre niemal na całą stronę. Manowska zgłasza je jako przedstawiciel SN, bo jej zdaniem w raporcie są „twierdzenia wzbudzające polemikę, a miejscami niezgodne z faktami”.

Uwagi Manowskiej są po prostu jej oceną tego, co PiS robi z sądami. Manowska miejscami przemilcza niewygodne fakty lub żongluje nimi w celu zdyskredytowania reportu. Tyle, że nie ma racji. A jej uwagi przypominają zaklinanie rzeczywistości.

OKO.press prostuje więc zdecydowaną większość komentarzy Manowskiej do raportu KE. I przypominamy co robi władza i jej nominaci z niezależnymi sądami.

Jak Manowska uderza w wartości UE

Komentarze Manowskiej są już pod pierwszym zdaniem raportu: „Reformy polskiego systemu wymiaru sprawiedliwości, w tym najnowsze wydarzenia, nadal stanowią źródło poważnego zaniepokojenia, o którym była już mowa w 2020 roku [we wcześniejszym raporcie - red.]”.

Manowska komentuje to stwierdzeniem, że państwa UE same organizują wymiar sprawiedliwości. To prawda, ale sądy mają być tak zorganizowane, by zapewnić obywatelom skuteczną ochronę prawną w zakresie prawa UE. Co gwarantuje artykuł 19 Traktatu o UE, który podpisała Polska. Zaś artykuł 2 Traktatu mówi, że UE opiera się na wartościach m.in. państwie prawa, wolności, demokracji, prawach człowieka, w tym mniejszości.

Z kolei artykuł 6 Traktatu mówi, że UE uznaje prawa zapisane w Karcie Praw Podstawowych UE, która ma taką samą moc jak traktaty. I ta Karta w artykule 47 mówi, że każdy ma prawo do skutecznego środka prawnego przed sądem oraz do sprawiedliwego procesu przed niezawisłym i bezstronnym sądem.

Traktat o UE w artykule 6 mówi jeszcze, że UE przystępuje do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Więc prawa zapisane w Konwencji są częścią prawa UE. Artykuł 6 Konwencji gwarantuje zaś obywatelom prawo do rzetelnego procesu sądowego przed niezawisłym i bezstronnym sądem, ustanowionym ustawą.

Pierwsza Prezes Sadu Najwyzszego Malgorzata Manowska
Małgorzata Manowska powołana na funkcję I prezes Sądu Najwyższego. Fot. Dawid Zuchowicz/Agencja Wyborcza.pl

Sędzia Manowska zapomniała napisać w swoim komentarzu do raportu KE, że z powodu tych zapisów w Konwencjach i Traktacie Polska hurtowo przegrywa sprawy przed TSUE i ETPCz.

To z wyroków europejskich Trybunałów wynika, że „reformy” w sądach wprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę i PiS są sprzeczne z prawem europejskim, bo ograniczają prawo do niezależnego sądu. PiS nie chce bowiem reformować sądów, tylko podporządkować je sobie i przeprowadzić wymianę kadrową. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Z wyroków ETPCz i TSUE wynika też, że nowa, upolityczniona KRS nie jest legalna, podobnie jak dawane przez nią nominacje sędziom (czyli neo-sędziom). Takie „skażone” nominacje dostali też neo-sędziowie w SN, czyli również Małgorzata Manowska. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Czy „reformy” Ziobry zwiększyły wpływ władzy na sądy

Komentarz jest też pod drugim zdaniem raportu.

KE pisze: „Reformy przeprowadzone od 2015 roku zwiększyły wpływ władzy wykonawczej i ustawodawczej na system wymiaru sprawiedliwości ze szkodą dla niezależności sądów i niezawisłości sędziów i skłoniły Komisję do wszczęcia postępowania na podstawie art. 7 ust. 1 TUE [przeciwko Polsce za łamanie praworządności - red.], które jest nadal w toku”.

Manowska skomentowała to tak: „Poważna wada sprawozdania polega na ogólnikowości formułowanych w nim tez. Rodzi to wrażenie manipulacji faktami oraz przedstawieniem zagadnień w sposób hasłowy, bez jakiegokolwiek omówienia określonego problemu w sposób analityczny”. Zarzuca, że postępowanie TSUE dotyczy nie całokształtu „reform” w sądach, ale ich wybranych aspektów.

Owszem, zdanie w raporcie jest ogólne, ale to nie znaczy, że nieprawdziwe. Wszyscy już w UE wiedzą, że władza PiS od początku niszczy niezależne sądy. Zaczęła od przejęcia kontroli nad TK, potem przejęła prokuraturę. Ma już kontrolę nad częścią SN, obsadziła też stanowisko I prezesa SN powierzając je Manowskiej, byłej zastępczyni ministra Ziobry. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Władza ma też kontrolę nad nową KRS, która awansuje sędziów, a minister Ziobro powołał swoich prezesów sądów. Do pełni kontroli nad sądami potrzeba jej jeszcze wymiany sędziów w sądach powszechnych i w połowie SN. Dlatego tak minister Ziobro prze do ostatecznej rozprawy z sądami.

To powszechnie znane fakty, ale dla Manowskiej to ogólniki. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Bo raport cytuje „Gazetę Wyborczą” i OKO.press

Kolejny komentarz pani prezes Manowskiej.

KE pisze, że TK Przyłębskiej w lipcu 2021 roku orzekł, że w Polsce nie obowiązują zabezpieczenia TSUE. Manowska odpowiada, że niemiecki sąd konstytucyjny też badał granice kompetencji instytucji UE. To prawda, ale Niemcy nie atakują tak jak władza PiS podstawowych wartości UE i innych państwo członkowskich. Ponadto Niemcy nie podważają orzeczeń TSUE. Zaś niemiecki Trybunał nie jest wykorzystywany przez rządzących do wojny z UE, tak jak TK Przyłębskiej.

Manowskiej nie spodobało się również to zdanie z raportu: „W ciągu ostatnich pięciu lat postrzeganie niezależności stale się pogarszało - zarówno wśród ogółu społeczeństwa, jak i wśród przedsiębiorstw. Podobnie jak w ubiegłym roku debata publiczna na temat sądownictwa nadal przebiega w atmosferze silnych napięć”.

Dała taki komentarz: „Sprawozdanie zawiera oceny przedstawione tendencyjnie. W dokumencie tym nie uwzględniono racji obu stron sporu prawno-politycznego w Polsce toczącego się wokół zmian w wymiarze sprawiedliwości”. Zarzuca, że „Źródła wiedzy o faktach podlegających ustaleniom w sprawozdaniu mają charakter materiałów prasowych i powierzchownych przekazów medialnych. W sprawozdaniu nigdzie nie podano treści ustanowionych przepisów prawa, w tym poddawanych tak jednostronnej ocenie i krytyce, ale wyłącznie oceny formułowane w mediach”.

Czyli Manowska chce by raport uwzględniał narrację PiS o zmianach w sądach? Przypomnijmy jaka to narracja. Władza sufluje przekaz, że w sądach nadal orzekają komuniści lub ich potomkowie. Że sądy są zepsute i rządzi nimi kasta. I po to są te „reformy”.

Manowska ma też żal do mediów, na które powołuje się raport. Faktycznie raport odsyła do kilku artykułów w „Gazecie Wyborczej”, „Gazecie Prawnej”, jednego artykułu w OKO.press - opisaną przez nas sprawę wzywania na przesłuchania sędziów wydających orzeczenia korzystne dla prześladowanego prokuratora Mariusza Krasonia:

Ale raport powołuje się też na prorządowe wPolityce i to, aż kilka razy. Opiera się również na merytorycznych dokumentach organizacji prawniczych (Iustitia, Themis, Naczelna Rada Adwokacka), ale przede wszystkim dokumentach oficjalnych instytucji np. rzecznika dyscyplinarnego ministra Ziobry, RPO. KE, Parlamentu Europejskiego, CBA, Rady Europy, czy nowej KRS.

Ponadto raport ma formę syntetycznego omówienia sytuacji w Polsce, a nie obszernej analizy. Manowska nie tłumaczy ponadto co złego jest w powołaniu się na powszechnie dostępne źródła, jeśli przedstawiają one fakty.

Siedzą i rozmawiają: Mateusz Morawiecki, Julia Przyłębska, Jarosław Kaczyński
Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego, którego przed KE broni Małgorzata Manowska. Fot. Dawid Zuchowicz/Agencja Wyborcza.pl

Jak Manowska bagatelizuje aferę hejterską

Kuriozalny jest komentarz Manowskiej do stwierdzenia w raporcie, że do dziś nikt nie został rozliczony za aferę hejterską, która uderzała w niepokornych sędziów. Śledztwo nadal trwa w Świdnicy. Nikomu nie postawiono zarzutów.

Manowska tak to skomentowała: „W dokumencie wymienia się »kampanię oszczerstw« przeciwko sędziom z roku 2019. Brak jest jednak jakichkolwiek informacji o wypowiedziach osób ze świata polityki, nauki i sądownictwa atakujących osoby pełniące naczelne funkcje w organach wymiaru sprawiedliwości oraz w Trybunale Konstytucyjnym, co na równi należy ocenić jako »kampanię oszczerstw« (...) Poza tym, kwestia ta nie ma zastosowania do oceny przestrzegania reguł praworządności w kontekście normatywnym, co najwyżej dotyczy dyskusji o granicach wolności słowa”.

Komentarz Manowskiej jest kuriozalny, bo stawia znak równości pomiędzy ofiarami hejtu (są nimi m.in. szef Iustitii prof. Krystian Markiewicz i Waldemar Żurek) a sędziami, którzy poszli na współpracę z władzą i ministrem Ziobro, za co są krytykowani. Pisaliśmy o aferze hejcie na sędziów:

Manowska uważa, że afera hejterska nie ma nic wspólnego z praworządnością. I tu manipuluje, bo akurat ta sprawa ma i to dużo. Według doniesień prasowych w aferze mieli brać udział sędziowie związani z resortem sprawiedliwości. W tym kontekście pada nazwisko byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka.

Taka afera w państwie praworządnym byłaby niewyobrażalna, a winni dawno by zostali wskazani. Hejt nie ma też nic wspólnego ze sporem o granice wolności słowa. Hejt służy do niszczenia ludzi, w tym przypadku kampania oszczerstw miała zniszczyć sędziów z pierwszej linii obrony wolnych sądów.

Zresztą za władzy PiS zorganizowano oficjalną kampanią oczerniającą sędziów na bilbordach w 2017 roku. To wpisuje się w taktykę gnębienia i prześladowania niezależnych sędziów, ale też prokuratorów. Ściga się ich za byle co wytaczając sprawy karne i dyscyplinarne oraz nakładając na nich sankcje administracyjne. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Manowska zdaje się o tym zapominać. Nikt za to nie prześladuje sędziów, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry. Dla nich są awanse, władza w sądach i wyższe pensje.

Co może TSUE

Kolejne uwagi Manowskiej.

Raport opisuje: „Trybunał Sprawiedliwości doprecyzował wymogi prawa Unii dotyczące niezależności sądów i niezawisłości sędziów w kontekście polskim”.

Komentarz Manowskiej: „Za wysoce niepokojące należy uznać to, że w sprawozdaniu zawarto wprost informacje, że Trybunał Sprawiedliwości UE działa poza traktatowo. Nie można bowiem zgodzić się na to, że sąd w procesach stosowania prawa doprecyzowuje kryteria normatywne. TSUE nie może tworzyć żadnych innych regulacji poza traktatowych i nie w taki sposób należy interpretować orzecznictwo tej instytucji Unii. Instytucje unijne muszą działać w granicach swych kompetencji”.

Tu Manowska poucza TSUE jak ma interpretować unijne traktaty. Podobnie uważa obecna władza, której nie podobają się orzeczenia polskich i unijnych sądów. Władza uważa, że skoro coś uchwaliła w Sejmie - nawet niezgodnie z Konstytucją i prawem UE - to sądy mają to ślepo stosować. Jak ustawę kagańcową, o której pisaliśmy:

TSUE nie tworzy nowych regulacji. Zgodnie z artykułem 19 Traktatu o UE „zapewnia poszanowanie prawa w wykładni i stosowaniu Traktatów”. Należy pamiętać, że traktaty i Konwencje zawierają ogólne przepisy, które trzeba zastosować w konkretnych sprawach.

Ponadto polskie sądy mają prawo dokonywać rozproszonej kontroli konstytucyjności przepisów, zwłaszcza w sytuacji gdy TK jest nieprawidłowo obsadzony.

Co orzekł NSA

Kolejna uwaga Manowskiej dotyczy ważnego wyroku NSA z maja 20216 roku. Raport pisze o nim tak: „W dniu 6 maja 2021 roku Naczelny Sąd Administracyjny wykonał wyrok Trybunału Sprawiedliwości, orzekając, że w procedurze powoływania sędziów obecna Krajowa Rada Sądownictwa nie zapewnia wystarczających gwarancji niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej, a w rezultacie uchwały tej rady stanowiące podstawę powołania do Izby Karnej i Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w 2018 roku zostają uchylone”.

Manowskiej nie podoba się taka interpretacja wyroku NSA. Pisze m.in., że „Błędem merytorycznym jest wskazanie, że Naczelny Sąd Administracyjny wykonał [...] wyrok Trybunału Sprawiedliwości, orzekając, że w procedurze powoływania sędziów obecna Krajowa Rada Sądownictwa nie zapewnia wystarczających gwarancji niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej”.

Pisaliśmy o tym wyroku:

Zarzut Manowskiej nie jest jasny. NSA wykonał wyrok TSUE i sam ocenił legalność nowej KRS i jej nominacji. Wskazówki do tego dał TSUE. I NSA orzekł, że nowa KRS nie jest niezależna od polityków i uzasadnił dlaczego. A skoro tak to nominowani przez nią sędziowie nie mogą też gwarantować obywatelom prawa do procesu przed właściwie obsadzonym, niezależnym sądem. I jest na to wiele przykładów.

Nie raz pisaliśmy w OKO.press, że nowa KRS jest obsadzona głównie sędziami, którzy poszli na współpracę z ministrem Ziobrą i często daje awanse swoim sędziom, czy członkom KRS i ich rodzinom:

Może więc Manowskiej chodziło o to, że na potrzeby raportu stosuje się zrozumiałe i jasne sformułowania, zamiast przytaczania literalnego brzmienia wyroku?

Obrona Izby Dyscyplinarnej

Manowska bierze też w obronę nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Atakuje fragment raportu dotyczący Izby. Raport wspomina o wyroku TSUE z 15 lipca 2021 roku, w którym podważono legalność Izby.

Pani prezes nie spodobało się zdanie, że TSUE uznał, że „Izba ta składa się wyłącznie z nowo powołanych sędziów, którzy nie zasiadali dotąd w Sądzie Najwyższym, i cieszy się szerokim zakresem autonomii”.

Zdanie jest jak najbardziej prawdziwe. Ale zdaniem Manowskiej „Za zdumiewające należy uznać to, że w sprawozdaniu jako kryterium oceny niezależności i niezawisłości sędziowskiej podano doświadczenie orzecznicze”. Manowska nie dodaje, że do Izby Dyscyplinarnej powołano nieprzypadkowe osoby, głównie byłych prokuratorów bliskich Ziobrze i sędziów, którzy poszli na współpracę z Ziobrą. Są w niej też osoby nie kryjące wcześniej sympatii dla PiS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

I dziś to oni zawieszają niepokornych sędziów oraz karzą ich, podobnie jak niepokornych prokuratorów. Część z nich jawnie i z premedytacją łamie też zabezpieczenie TSUE z 14 lipca 2021 roku - które zawiesza działalność Izby - co świadczy o ich stosunku do prawa unijnego.

Gdyby mieli większe doświadczenie w orzecznictwie, może by szanowali zabezpieczenie TSUE, zamiast puszenia się w uzasadnieniach do swoich decyzji, że są w podobnej sytuacji jak obrońcy Westerplatte.

Faktem jest też, że część z nich nie orzekała wcześniej jako sędziowie oraz w SN. Czyli raport nie mija się z prawdą. Obrona Izby przez Manowską zaskakuje, bo nawet sam PiS nie jest z niej zadowolony i chce ją zlikwidować.

05.04.2019 Warszawa , Sad Najwyzszy . Sedziowie Izby Dyscplinarnej Sedzia Sadu Najwyzszego Adam Tomczynski .
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Adam Tomczyński z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Przed powołaniem do Izby chwalił na Twitterze obecną władzę. Fot. Agata Grzybowska/Agencja Wyborcza.pl

Obrona TK Przyłębskiej

Manowska bierze również w obronę TK Julii Przyłębskiej z dublerami, czyli z niewłaściwie wybranymi przez PiS sędziami (zajęli oni miejsce wcześniej prawidłowo wybranych przez Sejm sędziów TK).

W sprawie sprawie Xero Flor przeciwko Polsce ETPCz orzekł, że składy TK z dublerami nie są sądem, a wydane przez nie wyroki nie są wyrokami. Pisaliśmy o tym wyroku:

O TK Przyłębskiej, który orzeka często po myśli władzy PiS, wie już cała UE. KE w raporcie napisała: „Europejski Trybunał Praw Człowieka, zaangażowany w szereg spraw związanych z funkcjonowaniem polskiego systemu wymiaru sprawiedliwości, uznał, że powołanie do Trybunału Konstytucyjnego w 2015 r. doprowadziło do naruszenia wymogu sądu ustanowionego na mocy ustawy”.

To prawdziwe zdanie. Ale Manowska komentuje je tak: „W sprawozdaniu konsekwentnie deprecjonuje się rolę i status polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Działanie takie stanowi kolejny przykład naruszenia zasady partnerstwa Państw Członkowskich (i ich organów), a instytucji unijnych (art. 4 TUE)”.

I dodaje, że ETPCz ma zastrzeżenia tylko do części składów TK. Czyli Manowska chce, by cała UE uznała za w pełni legalny TK Przyłębskiej. Ale wyroku ETPCz nie kwestionuje.

Obrona nowej KRS

Manowska broni ponadto nowej, upolitycznionej KRS. W raporcie stwierdzono, że w „Skład Krajowej Rady Sądownictwa nadal wchodzą głównie sędziowie powołani według klucza politycznego”.

Manowska, że się z tym nie zgadza, bo: „Zdanie to nie jest poparte żadną metodologią badawczą (...). W istocie uderza w suwerenność Państwa Członkowskiego, bowiem deprecjonuje jego organ konstytucyjny w rażący sposób naruszając art. 4 ust. 2 TUE”.

Manowska naprawdę uważa, że krytyka nowej KRS narusza suwerenność Polski. Przypominamy więc dlaczego nowa KRS została uznana za organ zależny od polityków. Bo w jej składzie są głównie sędziowie, którzy poszli na współpracę z resortem ministra Ziobry, który jest politykiem. Tę KRS po raz pierwszy wybrał też wbrew Konstytucji Sejm, głosami posłów PiS i Kukiz'15. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ale Manowska brnie dalej w obronie KRS. Kwestionuje fragment raportu KE, że „W latach 2020 i 2021 KRS wydała jedną uchwałę w celu ochrony niezawisłości polskiego sędziego, a mianowicie wyraziła poparcie dla członka Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, odmawiając jednocześnie wyrażenia podobnego poparcia dla sędziów, przeciwko którym toczyły się postępowania przygotowawcze prowadzone przez prokuraturę w tym samym okresie. KRS wydała ponadto oświadczenia popierające niektóre aspekty reform wymiaru sprawiedliwości krytykowanych przez Komisję”.

Manowska odpowiada, że to nieprawda, bo „Nawet pobieżna analiza uchwał KRS tylko z roku 2021 wskazuje, że organ ten nie zawsze podziela stanowisko większości parlamentarnej, oraz że występuje w obronie sędziów”.

Manowska mija się jednak z faktami. Nowa KRS nie broni atakowanych i represjonowanych sędziów. Wręcz przeciwnie sama ich atakuje, tak jak np. obrońcę sędziego Pawła Juszczyszyna i bydgoskie sądzie, które przywróciły do pracy Juszczyszyna. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Zaś członkowie nowej KRS, jako prezesi sądów z nominacji Ziobry, sami stosują represje administracyjne wobec sędziów. Nowa KRS owszem broni, ale neo-sędziów. Chciała bronić też Manowskiej.

Łukasz Piebiak
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, którego nazwisko pada w kontekście afery hejterskiej. Nowa KRS dała mu awans aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego, choć jest sędzią sądu rejonowego. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Obrona zmian w SN

Ponadto Manowska podważa fragmenty raportu dotyczące zmian w SN, które wprowadził PiS w celu przyspieszenia przejęcia kontroli nad SN. Manowska broni również swojego zaskarżenia do TK Przyłębskiej przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Jej wniosek może spowodować ograniczenie jawności działań władzy.

Manowska broni się jednak w komentarzu do raportu, że nic nie chce ograniczać, że chce dać tylko sygnał, że przepisy są nieostre. Pisaliśmy o jej wniosku do TK:

Manowska broni też tempa pracy polskich sądów. Pisze, że „Polski wymiar sprawiedliwości jest co najmniej tak sprawny jak sądy w większości państw członkowskich i powinien być to istotny miernik stanu praworządności. Wymiar sprawiedliwości w Polsce pomyślnie funkcjonował także w okresie pandemii”.

Tak, polskie sądy są europejskim średniakiem. Ale Manowska nie dodała, że polskie sądy na początku pandemii były zamknięte przez kilka miesięcy. Nie pisze też, że pandemia i „reformy” Ziobry dobiły sądy, bo pracują teraz wolniej niż za czasów rządów koalicji PO-PSL. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Natomiast stwierdzenie, że tempo pracy sądów powinno być istotnym miernikiem praworządności jest kuriozalne. Owszem tempo rozpoznawania spraw jest ważne dla obywateli. Ale jeszcze ważniejsze jest to, by wyroki były sprawiedliwe i wydawały je sądy niezależne od władzy. Bo tylko w takich sądach obywatel wygra z władzą, jej ludźmi, czy państwowymi firmami.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze